WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Alice Carter & Willow Hamsworth

ODPOWIEDZ
livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Listopad 2022

Gmach budynku, zbudowany z czerwonej cegły, zmurszałej pod wpływem czasu, prezentował się dość ponuro na tle niewielkiej miejscowości, w której się znajdował. Niemniej jego monumentalność nadal potrafiła przerażać, co Alice poczuła poprzez nieprzyjemny dreszcz przebiegający jej po plecach, kiedy tylko przekroczyła autem bramę. Ukradkiem zerknęła na siostrę, zastanawiając się, czy przyjazd tutaj również mimowolnie wzbudził w niej niepokój.
Powrót do miejsca, które na dwa lata pozbawiło ją tożsamości, wydawał jej się czymś nienaturalnym. Pamiętała, jak jako jedenastoletnia dziewczynka obiecywała sobie, że zrobi wszystko, byle znów tu nie trafić. Przechodząc przez próg w pośpiechu, miała wrażenie, że dosłownie pozostawiała przeszłość za swoimi plecami. Dlatego tym dziwniejsze było to, że sama wpadła na pomysł przyjechania tutaj, i to po tylu latach. Mury budynku nie wzbudziły w niej tęsknoty za tym posępnym miejscem, niemniej mogły zawierać coś, czego obie z Willow szukały. Odpowiedzi.
Przystanęła na parkingu i wysiadła z samochodu. Podmuch wiatru, przynoszący czyste powietrze, uderzył w jej cienki płaszcz i rozwiał włosy, toteż poprawiła wiązanie paska i spojrzała na siostrę, by dodać jej otuchy.
- Gotowa? - zapytała z troską w głosie. Przyjazd tutaj nie tylko dla Alice mógł być wyzwaniem. Ciemnowłosa nie miała tyle szczęścia, co ona, więc pamięć dziewczyny o sierocińcu i wszystkie wspomnienia z nimi związane nie sięgały zbyt odległych czasów. Ważne, że teraz Alice mogła być przy siostrze.
Zapukała do drzwi wejściowych i stanęła ramię w ramię z Willow w oczekiwaniu na otwarcie. Chwilę później zza drzwi wyjrzała do nich starsza pani, z okularami na nosie i skrzętnie ułożoną fryzurą krótkich siwych włosów. Na widok dziewczyn uśmiechnęła się do nich szeroko.
- Willow, Alice. Jak miło was widzieć! Zapraszam, wejdźcie do środka. - Otworzyła szerzej drzwi i wpuściła ich na korytarz. Już na tym etapie słychać było odgłosy rozmów i śmiechów, które rozlegały się za dalszymi drzwiami. - Akurat dzieci mają przerwę - wyjaśniła z uśmiechem i otworzyła następne przejście. Po wejściu na korytarz wszystkie oczy odwróciły się w stronę sióstr i z zaciekawieniem szeptały między sobą. W drodze za panią dyrektor, jedna ze śmielszych dziewczynek, na oko sześciolatka, złapała Alice za rękę, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Uśmiechnęła się przy tym uroczo, aż kobieta na moment przystanęła w zaskoczeniu. Niewinność tej małej istoty sprawiła, że coś ścisnęło ją w żołądku. Odpowiedziała dziewczynce delikatnym uśmiechem i przyspieszyła, by dorównać siostrze.
- Przepraszam. Rzadko miewamy gości, a tym bardziej podopieczni nie często wpadają do nas w odwiedziny. Kawy? Herbaty? - zaproponowała, wchodząc do swojego gabinetu i zamykając za plecami dziewcząt drzwi.

Willow Hamsworth

autor

Lyn [ona]

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

#46

Willow zdawała sobie sprawę, że wyjazd do sierocińca był właściwą decyzją, jednak pomimo tego nie potrafiła wyzbyć się pewnego rodzaju lękliwości. Nigdy nie poczuła się skrzywdzona w placówce; nigdy nie padła ofiarą złej opieki albo dokuczliwości rówieśników, jednak sam fakt, że było to miejsce, które zapewniało schronienie porzuconym dzieciom napawał ją niepokojem.
Niegdyś sama wpasowała się w definicję sieroty. Dziś prościej było o tym nie myśleć i skupić się na teraźniejszości. W końcu opuściła budynek już jako pełnoletnia dziewczyna. Bez rodziny. Z przeszłością skrytą pod gęstą mgłą i wspomnieniami z ośrodka. O przynależności do innego świata świadczyło jedynie imię oraz nazwisko, które nosiła, lecz nawet ono nie pozwoliło jej doszukać się wizerunków rodziców.
Momentami czuła się jak bezkształtny twór.
Wyglądnęła przez okno, aby lepiej przyjrzeć się monumentalnej budowli, po czym wysiadła z samochodu. Następnie zwróciła się w stronę siostry i w odpowiedzi na jej pytanie, mechanicznie przytaknęła.
Na widok starszej kobiety, znacznie drgnęła, po czym uśmiechnęła się na tyle serdecznie, na ile w tamtym momencie potrafiła. Czuła się odrobinę skrępowana oraz onieśmielona tym spotkaniem i chociaż starała się tego nie okazywać, to jej dłonie intuicyjnie zacisnęły się na pasku od torebki.
Wewnątrz wodziła spojrzeniem po wąskim korytarzu, nasłuchiwała odgłosów dzieci, doglądała ich uroczych twarzy i mimowolnie przypominała sobie, jak jeszcze kilka lat temu sama biegła wzdłuż tej samej podłogi. Zauważyła, że niewiele się zmieniło, bo nawet zapach zatęchłych desek i okurzonych dywanów pozostał taki sam.
Zatrzymała się gwałtownie, kiedy dźwięk kroków Alice ustał. Wyglądnąwszy przez ramię zauważyła jak jedna z dziewczynek trzymała jej siostrę za rękę. Przekręciła głowę w bok i uśmiechnęła się delikatnie, po czym ruszyła naprzód.
Nie, dziękuję — odezwała się po raz pierwszy odkąd przekroczyły próg sierocińca. Następnie - z lekkim zawahaniem - rozsiadła się w fotelu przed biurkiem, jednocześnie wskazując skinieniem głowy na drugie miejsce, które miała zająć Alice. Pośpieszyła siostrę.
Willow — spięła się, słysząc swoje imię. Ułożyła baczne spojrzenie na oczach kobiety, która patrzyła na obie siostry z ogromną serdecznością. — Pamiętam jak każdej wiosny musiałam wzywać cię do gabinetu, bo zrywałaś jabłka od sąsiadków — pokręciła głową, widocznie rozbawiona.
Też to pamiętam — na chwilę odwróciła się w stronę Alice. Dzięki tej krótkiej wymianie zdań poczuła jak stopniowo zaczęło ulatniać się z niej napięcie.
Jak sobie radzicie? — zapytała znienacka dyrektorka. — Bardzo się cieszę, że udało wam się odnaleźć.


Alice Carter

autor

P o l a

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Przemierzanie korytarzy wśród wpatrujących się w nich dzieciaków, w oczach których odbijały się znajome emocje, przypomniały Alice czasy jej własnych zmagań z przyzwyczajeniem się do tego miejsca i jednoczesną usilną potrzebą wydostania się stąd. Myślała, że zdążyła już wymazać ze wspomnień pobyt w sierocińcu, ale te obrazy tak uderzyły w jej świadomość, że momentalnie straciła rezon i poczuła się jeszcze bardziej nieswojo, niż po wjeździe na posesję. Jakby tego było mało, niespodziewany gest dziewczynki, całkowicie rozbrajający w swojej niewinności, jedynie pogłębił w Alice poczucie żalu i współczucia.
Na słowa pani dyrektor o rzadkim miewaniu gości, na moment spuściła wzrok i mimowolnie zacisnęła mocniej szczęki. Poruszenie wśród dzieci tylko potwierdzało smutną prawdę. Z zamyślenia wyrwała ją odpowiedź Willow na postawione przez starszą panią pytanie i podniosła wzrok na kobietę, która spoglądała na jasnowłosą z oczekiwaniem.
- Nie, nie, ja również dziękuję - uśmiechnęła się uprzejmie, po czym zwróciła uwagę na ponaglające spojrzenie siostry i posłusznie przysiadła na fotelu tuż obok niej. Wspomnienie przywołane przez Janet Colbert skwitowała delikatnym uniesieniem kącików ust. To uświadomiło jej, że ona raczej nie zdążyła tak dobrze zapaść w pamięci właścicielce. Z resztą, sama ledwie ją pamiętała.
Słysząc nieoczekiwane pytanie, zawahała się, nie wiedząc, co właściwie odpowiedzieć. Na szczęście zaraz pani dyrektor podzieliła się wyznaniem, na które Alice pokiwała ochoczo głową.
- Tak, też się z tego powodu cieszymy. Staramy się nadrabiać zaległości - odparła i spojrzała na Willow z uśmiechem. Była wdzięczna losowi za to, że udało im się spotkać i na nowo się poznawać. Nie chcąc jednak wdawać się w szczegóły, postanowiła jak najszybciej przejść do tematu, przez który pojawiły się w tym miejscu. - Rozmowy o przeszłości i wspomnienia wzbudziły pewne pytania, na które szukamy odpowiedzi. Pojawiając się tutaj liczyłyśmy na to, że mogłaby Pani nam w tym pomóc - posłała kobiecie uśmiech, który rzeczywiście wyrażał szczerą nadzieję na pomoc.
Usłyszawszy to, starsza pani poruszyła się niespokojnie na krześle, a w jej oczach pojawiło się chwilowe zawahanie, ale zaraz potem znów pochyliła się nieco w stronę dziewczyn i przywołała na twarzy pogodny uśmiech.
- Ależ oczywiście, w czym mogę pomóc?
Zanim Carter odpowiedziała, przygryzła na chwilę wargę, zbierając się na odwagę.
- Pamiętam, że miałam trudności z pogodzeniem się z… nową rzeczywistością, dlatego pani Cromwley poleciła mi pisanie pamiętnika. Przerwałam jednak jego pisanie, kiedy zabrali mnie rodzice adopcyjni. Pytałam o niego moją mamę, ale powiedziała, że musiałam go tutaj zostawić. Zastanawiam się, czy nie został może w jakimś archiwum? - wzruszyła ramionami, właściwie nie bardzo wiedząc, czy w ogóle było jakieś miejsce przeznaczone do przechowywania rzeczy po podopiecznych. Siwowłosa kobieta westchnęła i pokiwała głową.
- Tak, po twoim telefonie postanowiłam naszykować rzeczy związane z wami. Co prawda, nie jest tego dużo i nie widziałam w nich pamiętnika, ale mogłyby mieć dla was jakąś wartość. - Mówiąc to, wstała i przyniosła im leżące na komodzie pudło z kilkoma przedmiotami.

Willow Hamsworth

autor

Lyn [ona]

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

W przeciwieństwie do Alice Willow doskonale odnalazła się wśród przytułkowych ścian. Nie miała problemu z nawiązaniem kontaktu z innymi podopiecznymi, prędko przyzwyczaiła się do nowego pokoju oraz spranych ubrań (niejednokrotnie wcześniej noszonych przez starszych wychowanków) i poniszczonych zabawek. Nie pamiętała, aby kiedykolwiek płakała za domem. Jednak z perspektywy czasu, teraz gdy wiodła wzrokiem po gabinecie dyrektorki, zastanawiała się czy ta beztroska była spowodowana brakiem wspomnień. W jej głowie obraz rodziny od zawsze widniał jako wytarta plama, dlatego nie tęskniła - bo z logicznego punktu widzenia - nie miała za czym.
Słysząc słowa Alice, mimowolnie się uśmiechnęła i odwzajemniła spojrzenie siostry, w którym rozbłysła serdeczność. Zdecydowanie straciły wystarczająco dużo czasu, dlatego przez ostatnie miesiące starały się być dla siebie wsparciem.
Na kolejną wypowiedź zareagowała już bardziej nerwowo: zacisnęła dłonie na kolanach i wbiła gorliwy wzrok w twarz Janet Colbert. Rozmowa z kobietą przebiegała naturalnie, a pomimo tego Willow czuła w sercu lękliwość, jaka przeistoczyła się w zawód, gdy dyrektorka oznajmiła, że w sierocińcu nie było pamiętnika Alice. Intuicyjnie rozluźniła mięśnie i z rezygnacją wtopiła się w fotel. Ponownie ożywiła się w momencie, w którym Janet Colbert postawiła przed nimi pudło. Najpierw obdarzyła uwagą karton, a potem siostrę.

Przez kilka minut siedziały w samochodzie. Słuchały radia i przyglądały się zamkniętemu pudełku. Willow towarzyszyły mieszane uczucia. Miała wrażenie, że w jej głowie trwoga plątała się z ekscytacją, przez co wciąż wahała się przed otwarciem kartonu. W końcu głośnym westchnięciem przerwała ciszę i wyciągnąwszy dłoń, uchyliła pierwsze skrzydło pudła. Zdumiała się, po czym sięgnęła po drugie.
Popatrz — ostrożnie wyciągnęła przepiękną, starą pozytywkę. Następnie zajrzała pod jej spód, jednak miejsce gdzie powinny znajdować się baterie było puste i bez klapki. Mocno zaskoczona, przekazała przedmiot Alice i ponownie zaczęła grzebać w środku. Była tam też książka, której współautorem okazał się być Abraham Hamsworth, ich ojciec - dotyczyła nauk fizycznych, dwa identyczne misie, garś koralikowych pierścionków, zawieszka, połowa breloczka pokeballa i kilka innych przedmiotów, które zdążyła obadać, ale nie wyciągnęła.
Naprawdę nie ma tu pamiętnika — powiedziała, jednocześnie badając fakturę biało-zielonego, koralikowego pierścionka.

autor

P o l a

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Alice również miała nadzieję, że przyjazd do sierocińca zaowocuje w przypływ wspomnień z dzieciństwa, a przede wszystkim w odnalezienie pamiętnika i odkryciu własnej perspektywy sprzed ponad dziesięciu lat. Pobyt w chłodnych murach placówki przywołał natomiast momenty z życia, które nie napawały optymizmem i o których wolałaby nie pamiętać. Niemniej, spędzony w tym miejscu czas niezaprzeczalnie wywarł na niej piętno i ukształtował postać, którą stała się teraz. Kim była wcześniej? Pamiętnik miał upewnić ją w tych przekonaniach. Bardziej jednak przydałby się Willow, która miała o wiele większy kryzys tożsamości i to dla niej znaczył więcej, bo wydawało się, że był jedyną formą wiążącą je obie ze światem sprzed wypadku.
Odkąd Alice wyszła z obiektu, dzierżąc w rękach pudełko o tajemniczej zawartości, dręczyło ją pytanie: jeśli pamiętnika nie było ani w sierocińcu, ani nie zabrała go ze sobą, to gdzie on się podział? Dlatego od tamtej pory towarzyszyło jej zamyślenie, które przerwała Willow, gdy postanowiła otworzyć pudełko.
- Wow - udało jej się wyartykułować, gdy jej wzrok przeniósł się na pozytywkę. Musiała przyznać, że była piękna, ale nie wiązała z nią żadnych szczególnych wspomnień. - Czytałam gdzieś, że dźwięki również potrafią przywołać wspomnienia. Musimy po drodze kupić do niej baterie - powiedziała, ściągając przy tym nieco brwi. Nie wiedziała już, czy powinna sobie i siostrze robić nadzieję, czy tym razem podejść do tego z większą dozą rezerwy, ale z drugiej strony nie zaszkodziło spróbować, prawda? Przecież nic nie traciły.
- A naprawdę wierzyłam, że się znajdzie - westchnęła, a w jej głosie odczuwalny był zawód. - Ktoś go tak, po prostu, wyrzucił? To była zbyt cenna rzecz, żeby zniknęła ot, tak sobie - mruknęła w niezadowoleniu i wzruszyła ramieniem, próbując powstrzymać rosnące w niej wzburzenie. To było dla niej najzwyczajniej niemożliwe. Może nie miało to większej wartości dla innych, niemniej odrobina empatii i ktoś mógł pomyśleć, że dla dziecka z sierocińca taki pamiętnik mógł mieć ogromne znaczenie. - Z tego wszystkiego nie zapytałam, jak się ma pani Cromwley. Może ona mogłaby powiedzieć nam coś więcej? - Uniosła wyżej brew, zaskoczona własnym spostrzeżeniem i spojrzała na Willow. Alice, nie rób sobie nadziei, brzmiało w jej głowie, jednak przyspieszone bicie serca wyrażało coś zupełnie przeciwnego.

Willow Hamsworth

autor

Lyn [ona]

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”