WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Charlotte Hughes nie lubiła kłamstwa. Brzydziła się nim. W ostatnim czasie jednak sama dopuściła się go wielokrotnie. Ba! Robiła rzeczy dużo gorsze niż zatajanie prawdy czy zmienianie jej według własnego widzimisię i na korzyść nie tylko własną, ale również wielu innych osób.
Jedną z tych osób niewątpliwie był Blake. Wspólne sprzątanie zakładu pogrzebowego zbliżało ludzi, jednak blondynka nigdy nie pokusiłaby się o stwierdzenie, że tak bardzo.
- Wolę koszule. Białe. W ostateczności błękitne - przyznała bez ogródek, ale i ze swego rodzaju wyrzutem, który Griffith mógł bardzo szybko wyłapać w tonie jej lekko zachrypniętego głosu. Wypity poprzedniego wieczoru alkohol, zdecydowanie za długa droga z klubu do samochodu, a na koniec chłodny prysznic, który miał orzeźwić jej umysł. Żałowała, że spędziła długie minuty pod zimnym natryskiem. To nie pomogło, a nawet więcej - przyniosło skutki odwrotne do zamierzonych.
- Zgubiłeś moje buty?! - pisnęła niekontrolowanie, niemalże tak, jak gdyby rozmawiali o katastrofie na skalę światową, nie zaś o parze szpilek, które bardzo szybko mogłaby zastąpić nowymi, niestrudzonymi tak wieloma nocnymi przygodami.
Nie to jednak było najważniejsze. Priorytet stanowiło bowiem jak najszybsze przypomnienie sobie poszczególnych scen nocy, którą Charlotte równie dobrze mogłaby uznać za całkowicie wyjętą z życia. I być może właśnie to by zrobiła, gdyby nie sugestie, w które była skłonna uwierzyć.
- W karawanie - powtórzyła za nim, mrużąc oczy w podejrzliwy sposób. Nie zamierzała kryć swojego sceptycznego podejścia, nawet jeżeli przez myśl przemknął jej pomysł związany z profesjonalnym podejściem do sprawy. Pozbawiona emocji mina i równie neutralna postawa w większości przypadków przynosiły upragnione efekty. Lottie miała jednak wrażenie, że Blake był aż za bardzo przyzwyczajony do zagrywek stosowanych przez wymiar sprawiedliwości i powiązanych z nim służbistów. - Choć nie mam nic przeciwko samochodowym szaleństwom, to nie dałabym się dotknąć w miejscu, gdzie każdego dnia leży jakaś trumna - mruknęła, ruszając do wskazanej przez Blake'a szafki.
Mozolne ruchy były najlepszym dowodem na to, jak intensywnie próbowała myśleć, jednak widok jego świeżo poranionych pleców nijak współgrał z odnalezieniem we wspomnieniach prawdziwego scenariusza.
- Ja... - podjęła, przystając tuż za mężczyzną. Nie dała mu szansy nawet na to, by zamknął lodówkę; bijący od niej chłód był doznaniem niezwykle przyjemnym, szczególnie gdy opuszki kobiecych palców sunęły wzdłuż świeżych ran na męskich plecach. - Więc... jak podobała Ci się moja bielizna? Lubisz czerwoną koronkę? - zagaiła niespodziewanie, decydując się na prawdopodobnie najsłabszy, ale jednocześnie jedyny dostępny w tamtym momencie sposób odkrycia, jaka była prawda.
Jeżeli jednak mówił szczerze, to niewątpliwie nawet on - typowy facet - był w stanie odróżnić czerń od czerwieni.

autor

lottie

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Od tego feralnego wieczora - podczas którego pozbywali się zwłok - rzadko bywał w Serenity. Na początku musiał; dziwnie wyglądałoby, gdyby nagle, w jednej chwili, zarówno Sao, Virginia, a także i on wzięli wolne. To, że blondynki wspólnie postanowiły wyjechać - bo chyba taka była oficjalna wersja, ale i co do tego nie miał pewności - nie było niczym dziwnym, ponieważ chyba każdy widział, że pałały do siebie sympatią żeby tylko... sympatią. On natomiast zrobił to po nich; by oderwać się od pracy, natłoku myśli, które spadały na niego niczym deszcz w Szmaragdowym Mieście, a bynajmniej nie było chłodne, ani nie przynosiły przyjemnego ukojenia.
- Nie ma ich wiele w mojej garderobie - powiedział, obojętnie wzruszając przy tym ramionami. Kiedyś owszem, częściej chodził w drogich, markowych koszulach, a jego ubiór należał do zdecydowanie elegantszych niż aktualnie. Teraz zazwyczaj nosił ciemne t-shirty (okej, białe też się zdarzały), a jeansy, czy też dresy, były w podobnych odcieniach. Nie eksperymentował z kolorami, zamiast nich wybierając stonowane barwy. Kolejnym plusem było to, że w luźnych koszulkach spało się zdecydowanie lepiej, niż w koszulach.
- Sama je zgubiłaś. A raczej... jednego. Nie bez powodu nazwałem cię Kopciuszkiem, tego też nie pamiętasz? - Spojrzał na nią pytająco, tylko połowicznie kłamiąc; naprawdę nazwał ją ów bajkową księżniczką, ale buty wciąż powinna mieć oba, o ile nie wyrzuciła ich gdzieś w nocy, a za to nie mógł ręczyć.
Pokiwał głową na jej słowa odnośnie karawanu, ale zanim dodał coś od siebie, upił kolejny łyk pobudzającej kawy. Dodałby do tego jeszcze papierosa, ale jego może odpali za chwilę, czerpiąc dodatkową satysfakcję z tego małego kłamstewka, którego się dopuścił.
- Chciałaś sprawdzić, czy nadal podobają mi się kobiety. Nic nie poradzę, Lottie, że byłaś bardzo... spragniona... tej wiedzy - mruknął, pod koniec uśmiechając się triumfalnie, kiedy wzrokiem omiótł jej twarz. Niedługo później ruszył do lodówki, lecz nie było mu dane wyjąć niezbędne składniki, gdy poczuł jej dłonie na swoich plecach. Opuścił głowę, a na jego twarzy pojawiła się konsternacja.
- Dlaczego pytasz o tak bezsensowny element tej nocy, jakim była bielizna? Myślałem, że co innego było warte zapamiętania a nie to, jakie miałaś majtki - odparł po krótkiej chwili przemyślenia i ostrożnie obrócił przodem. Nie dając jej więcej czasu na wtrącenie czegokolwiek, ułożył dłoń na jej boku i lekko podciągnął materiał, ale nie uniósł go na tyle, by zobaczyć jej biodro. Jeszcze nie.
- Ale mam niemalże pewność, że nie była czerwona. - Dlaczego? Jakoś wcześniej wspomniana biała, czy błękitna koszula gryzła mu się z wizją czerwonej bielizny, którą mogłaby nosić. Może błędnie, nie wiedział, ale zaryzykował. Nie czekał na jej odpowiedź, a podciągnął koszulkę wyżej, by tam znaleźć wskazówkę odnośnie koloru.
- Sprawdzasz mnie - zawyrokował z powagą i westchnął ciężko. - Słusznie. Do niczego nie doszło, Charlotte. W tym stanie, w którym byłaś, nie tknąłbym cię palcem. - Wywrócił oczami z rozbawieniem i zabrał ręce, unosząc je w geście kapitulacji.
- Tylko za karę nie dosyp mi, na przykład, pieprzu, do tych naleśników - dodał jeszcze, gdyby miała zamiar się odwdzięczyć.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Grymas dezaprobaty dla uzyskanej odpowiedzi przemknął po kobiecej twarzy niemal niezauważalnie. Choć nie uważała się za ekspertkę w dziedzinie mody, to jednak potrafiła docenić cieszącą oko aparycję. I to nie tak, że Griffithowi czegokolwiek brakowało - luźny styl pasował do niego niemal tak samo jak liczne blizny oraz tatuaże, których fikuśne kształty Charlotte miała okazję obserwować podczas tego wspólnego śniadania. Ona po prostu była kobietą, która ceniła sobie elegancję i która z pewnością nie miałaby nic przeciwko, gdyby po wspólnej nocy dał się jej odziać w coś równie wyszukanego.
- Szkoda - mruknęła tym razem ze szczerym przejęciem. Do kolejnych urodzin Blake'a zostało jeszcze dużo czasu, a ponieważ ciasto i alkohol nie zdały w ich przypadku egzaminu, perspektywa podarowania mu tej konkretnej części garderoby jawiła się w oczach Lottie jako coś niezwykle prawdopodobnego.
- Słaba z Ciebie eskorta, skoro zgubiłam ulubionego buta - westchnęła przeciągle, z wyrzutem, który był dosadnie słyszalny. Skoro jednak ich teoretyczne figle rozpoczęły się już w karawanie, to niewątpliwie właśnie samochód był pierwszym miejscem, które zamierzała przeszukać w celu odzyskania swojej zguby.
- Zawsze byłam ciekawa świata. I ludzi - przyznała bez ogródek, starając się zachować resztki dumy. Blake co prawda w żaden sposób jej nie ujął, jednak wyrzuty sumienia związane ze wczorajszym zachowaniem dawały o sobie coraz donośniej znać i to mimo licznych luk w pamięci.
To jednak właśnie te braki sprawiły, że pozwoliła sobie na nieco więcej; na zmniejszenie dystansu, dzięki czemu zyskała tak łatwy dostęp do męskich pleców. Opuszkami palców z premedytacją drażniła skórę Blake'a, zupełnie tak, jak gdyby w poszczególnych rankach pragnęła odnaleźć wspomnienia tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami domu mężczyzny po opuszczeniu klubu.
- Ja nie pamiętam prawie niczego. To chyba nie najlepiej świadczy o Tobie i Twoich... umiejętnościach - zasugerowała, celowo kładąc nacisk na ostatnie słowo. Nie powstrzymała przy tym odruchu, jakim był błąkający się w kącikach warg uśmiech. Igranie z męską dumą i poczuciem wartości było prawdopodobnie pomysłem głupim, ale to przecież nie ona snuła fantazje o poprzednim wieczorze.
Cofnęła się, chcąc dać Blake'owi odpowiednio dużą przestrzeń, ale jednocześnie nie uciekała spod subtelnego dotyku. Hardo zadarła głowę, czując niemałą satysfakcję w związku z tym, że przyłapała go na kłamstwie.
- Mówi Ci coś zasada ograniczonego zaufania? - zagaiła przekornie, odsuwając się od niego, jednak dopiero w chwili, w której zagadka odcienia jej bielizny została rozwikłana. - Jeżeli chciałeś dzielić ze mną łóżko, mogłeś po prostu poprosić - zachichotała, sięgając po torebkę z mąką, której niewielka garść znalazła się w kobiecej dłoni. Rzuciwszy nią w kierunku Griffitha, przystanęła przy jednym z blatów.
Naleśniki były aktualne, nawet jeżeli Blake porannym teatrem wcale na nie nie zasłużył.
- Nie martw się. Zemszczę się innym razem.

autor

lottie

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zazwyczaj nie przejmował się tym jak odbierają go inni ludzie, czy jak wygląda w ich oczach. Wstawiając rano tego dnia, miał gdzieś z tyłu głowy, że prawdopodobnie spotkają się z Lottie na dole, zatem ubranie się w miarę schludnie było mile widziane, choć i tego zaniechał, wybierając styl typowy dla leniwych poranków spędzanych w pojedynkę. Nie zamierzał jednak paradować tak przez kolejnych kilka godzin, a jedynie do czasu pobudzenia się dwoma kolejnymi łykami kawy i pójścia pod prysznic, bo jaki sens był w ubieraniu się tylko po to, żeby parę minut później rozebrać?
- Nie mogłaś mieć lepszej eskorty, Hughes - powiedział oskarżycielsko - i jestem przekonany, że jak poszukasz butów, to gdzieś je znajdziesz. Może w łazience? - Wzruszył lekko ramionami, automatycznie rozglądając się po najbliższym otoczeniu. Poprzedniej nocy wybrał inną łazienkę niż ona, więc tam nie mógł zanotować obecności złośliwej szpilki, dotkliwie utrudniającej stawianie nasączonych alkoholem kroków.
Kolejne parę zdań wypowiedzianych przez blondynkę skwitował wywróceniem oczami. Nie planował kłócić się z nią odnośnie tego, co mogłoby świadczyć o jego umiejętnościach łóżkowych - ponieważ słowa były tylko słowami, a w praktyce nie zamierzał jej niczego udowadniać. Prosić tym bardziej.
- Jeszcze tak nisko nie upadłem, by prosić kobietę żeby chciała się ze mną przespać. - Niedługo po wyjściu z paki kumpel zapytał go, czy zamawiał sobie panie do pudła, ale i na to ego mu nie pozwoliło. Niby mógł je trochę utemperować i uznać, że to nic takiego, aczkolwiek zdecydowanie lepiej czuł się z myślą, że tego nie zrobił.
- Charlotte - rzucił z niezadowoleniem - teraz powinienem zabrać cię na górę, byś umyła mi plecy, skoro już zaczęłaś lepiej się z nimi poznawać - skwitował, przedramieniem wycierając mąkę z twarzy, a dłonią strzepując z włosów. Posłał blondynce karcące spojrzenie, choć nie planował słać w jej kierunku wspomnianego zaproszenia do łazienki, a skierował się do niej sam.
- Jeszcze jedno - zauważył, nim wyszedł - masz gdzie się zatrzymać? - zapytał, znikając na górze dopiero po udzieleniu przez nią odpowiedzi. Inna niewiadoma - dotycząca nowego koloru jej włosów - tliła mu się w głowie, ale ten temat poruszył dopiero przy śniadaniu, skoro ze schodów krzyknął, by na ten moment czuła się jak u siebie.
...w końcu miała gotować, nie mógł zabronić jej tej swobody.

/ zt x 2

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”