WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

To bardzo filozoficzne – skomentowała z uśmiechem, któremu daleko było do prześmiewczego czy złośliwego. Sama w swoim życiu nie była na zbyt wielu randkach, a jeżeli takowe już się zdarzały, to najczęściej wpadały w albo bardzo schematyczną monotonię, gdy jeden z partnerów nieustannie zabierał ją na kolacje do drogich restauracji, albo stawały się spotkaniami, których charakter trudno było jednoznacznie określić i nazwać, a których atmosfera mogła sugerować, że faktycznie były chwilami spędzonymi romantycznie. – Gdzie odbyłaby się ta randka? – zagaiła po krótkiej pauzie, będąc szczerze zaciekawioną ewentualną kreatywnością Masona. Miała wrażenie, że pomysłów mogło mu nie brakować, a potencjalna wybranka mogłaby okazać się prawdziwą szczęściarą; mimo dość krótkiego stażu znajomości, mężczyzna wydawał się zaznajomiony z kobiecymi potrzebami i wyobrażeniami o randce idealnej.
Lub po prostu sprawiał bardzo dobre, wiarygodne pozory.
Randkowe negocjacje brzmią dość zabawnie, ale chyba masz rację – przytaknęła lakonicznie, nie mogąc nie zgodzić się z postawionym przez Masona stwierdzeniem. Brak szczerości bywał zabójczy nawet dla budowanego od lat związku czy jakiejkolwiek innej relacji, a jej brak już na samym początku zdawał zwiastować się niemożliwą do uniknięcia katastrofę. Tych Charlotte doświadczyła w życiu wiele, toteż wolała zachować ostrożność - również w kwestii zaufania.
Nie jestem pewna, czy potrafię – wyznała nieco bardziej markotnie, ewidentnie niezadowolona z okazanej zwłaszcza w taki sposób słabości. Chociaż na przestrzeni wszystkich ostatnich lat zdołała opanować sztukę proszenia o pomoc oraz jej akceptowania, to jednak wciąż bywały momenty, gdy preferowała daleko idącą wystarczalność. Dzielenie się własnymi niepowodzeniami było zatem swego rodzaju ujmą, zwłaszcza jeżeli niektóre rany były bardzo bolesne i wciąż świeże. – Życie chwilą na pewno się udaje, kiedy w ogóle masz ochotę... żyć. – Zabrzmiało to bardzo dramatycznie, ale to wcale nie tak, że Hughes tworzyła w głowie niecny plan na zmianę takiego stanu rzeczy, nawet jeżeli niedługo po śmierci Zoey wydawało się jej, że najrozsądniej byłoby zająć miejsce tuż obok córki. Potem przyszło opamiętanie i refleksja, bo przecież wciąż miała - przynajmniej wtedy - dla kogo żyć i walczyć. Aktualnie walkę toczyła wewnętrznie i to o samą siebie, ale nie była pewna, czy i z tego pojedynku byłaby w stanie wyjść z uniesioną głową.
Nie zrozum mnie źle. Nie jestem niedoszłym samobójcą. Po prostu – podjęła, kręcąc głową w rozbawieniu, którego podstawą było zażenowanie dla własnej postawy – mam ciężki okres. – Nieznaczne wzruszenie ramionami poprzedziło kolejny łyk alkoholu, po którym Charlotte ze smutkiem musiała stwierdzić, że drink właśnie się skończył.
Nie podoba ci się mój obecny strój? – czknęła wesoło, mierząc wzrokiem swoją spódnicę. Zdrowy rozsądek podpowiadał, że wcale nie chodziło o kwestie estetyczne, ale dzisiejszego wieczoru było jej już w zasadzie wszystko jedno, dlatego też Mason mógł kpić do woli - póki miał okazję.

autor

lottie

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zależy. Jeśli widziałabym, że kobieta ma ciągoty do tego, żeby poczuć trochę adrenaliny, uderzałbym w coś pokręconego. Czas spędzony razem na przykład na... skałkach wspinaczkowych w lesie za miastem? A po wysiłku wypad na jakąś kolację albo do kina, gdzie przez kolejne dwie godziny objadalibyśmy się popcornem i nachosami z sosem serowym, udając, że film nas interesuje, kiedy tak naprawdę mielibyśmy trochę czasu na to, by przemyśleć to, jak mijał dzień i czy jesteśmy gotowi to powtórzyć – odparł. Był to zaledwie z jeden pomysłów, ale pokazujący, że Mason potrafił łączyć różne atmosfery, żeby koniec końców każda ze stron czuła się usatysfakcjonowana, a nie zmęczona czy też wręcz znudzona. – Gdyby jednak była chodzącą oazą spokoju i dałaby mi do zrozumienia, że nie przepada za szaleństwami, postawiłbym na coś bardziej przyziemnego. Spacer po promenadzie, wycieczka za miasto, żeby odpocząć od tego wszechobecnego zgiełku. Ewentualnie zaprosiłbym ją na kolację do domu, przygotował kilka filmów, a po wszystkim zaprosił na wieczorny spacer, żeby odprowadzić ją do domu – dodał. Ciężko było gdybać i mówić o tym, co by było, gdyby, bo nie wiedział, kim będzie kolejna kobieta, jaką zdecyduje się zaprosić na randkę, a tym bardziej nie miał pojęcia, kiedy w ogóle nastąpi dzień, w którym pozna taką, którą faktycznie chciałby na nią zaprosić. Niemniej, uważał, że wszystko powinno być w miarę przemyślane, gdy już przyjdzie co do czego i dostosowane do temperamentu obu stron, żeby nikt nie czuł się zbytnio przytłoczony. Sam miał zaś ten plus, że z łatwością dostosowywał się do różnych warunków. Lubił adrenalinę, życie na krawędzi i kiedy wokół niego wiele się działo, ale lubił też takie dni, kiedy było... spokojnie. Tak po prostu.
Fakt, jest to nieco zabawne, ale dzięki temu można uniknąć wielu nieporozumień. Grunt to szczerość i umiejętność jasnego określania tego, co w nas siedzi – odparł, wzruszając ramionami. Niewiele było osób, które decydowały się na szczere rozmowy, w związku z czym często okazywało się, że dochodziło do nieporozumień i ktoś finalnie był tą rozczarowaną stroną, gdy okazywało się, że kiedy jedno miało swoją wizję na przyszłość, drugie w ogóle w nią nie patrzyło. .
Myślę, że potrafisz, tylko potrzebujesz czasu, żeby w ogóle zacząć – stwierdził. I może było to odważne stwierdzenie, skoro w tonie męskiego głosu dało się wyczuć ogromną pewność względem tego, co mówił, ale byli tylko ludźmi. Z dziecinną łatwością przychodziło im poddawanie się, ale nie mogli ot tak wyzbyć się tego instynktownego pragnienia, by coś zmienić. Czasami potrzeba było tylko czasu na to, żeby postawić krok do przodu i przestać stać w miejscu, które wiązało się jedynie ze smutkiem, problemami i brakiem nadziei.
Wiem, że... dopiero się poznaliśmy, ale gdybyś chciała pogadać... Wyrzucić coś z siebie, to wal – podjął, przyglądając jej się z czymś na wzór troski, co mogła bez większego problemu dostrzec w jego tęczówkach, które tak uparcie wbijał w jej twarz. Nie znał jej i nie wiedział, jak wiele przeszła, nie licząc zdrady faceta i rozstania z kimś, kto najwyraźniej był dla niej cholernie bliski, ale chociaż uważał się za średniego mówcę i pocieszyciela, to jednocześnie był bardzo dobrym słuchaczem. Wydawało mu się też, że czasami ludzie chcieli się wygadać, ale wcale nie oczekiwali odpowiedzi, czerpiąc nieco siły z tego, że po prostu mogli zrzucić przy kimś ciężar, jaki nosili na swoich ramionach.
No co ty, jest w porządku. Poza tym, jak to mówią, ładnemu we wszystkim ładnie – zaśmiał się, nieco bardziej rozluźniony, kiedy sobie wesoło czknęła, zamiast zalewać się kolejną porcją łez, które miał już okazję w jakimś stopniu tego dnia oglądać. Nie było ich wiele, ale... Musiał przyznać, że jak każdej kobiecie, Charlotte również nie było do twarzy ze smutkiem. – Jeszcze jeden? To samo, czy coś mniej wymyślnego? – zapytał, zauważając, że jej szklanka była już pusta. Podobnie jak ta jego, którą podsunął w stronę kumpla, by uzupełnił mu między klientami zawartość o kolejną porcję schłodzonej whisky. – Wracając do stroju. Skoro już planujemy wycieczkę, to chodzi mi tylko i wyłącznie o twoją wygodę. Zwiedzanie okolic to nie kilkunastominutowy przejazd z kościoła do baru – dodał z uśmiechem, tym samym na swój sposób dając jej do zrozumienia, że ich wycieczka objazdowa miała być dłuższa. Może nawet liczona w godzinach? Nie wiedział, ale brał pod uwagę taką możliwość.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#policzę
Życie Siriusa Boswortha w ostatnim czasie kręciło się głównie wokół pracy - pod tym względem nic się nie zmieniło. Odkąd otworzył Szmaragdowe Centrum musiał jeszcze bardziej skupić się na prowadzeniu dokumentacji, dbać o zadowolenie kontrahentów i uczestniczyć w wielu spotkaniach zarówno w Seattle jak i poza granicami miasta.
Nie narzekał. Naprawdę podobał mu się taki system, który przynosił coraz większe korzyści, coraz mocniej popychając Siriusa ku sławie i bogactwu. O tym, jak ciężko na to pracował wiedzieli jedynie najbliżsi: rodzina z Kennewick, a najdotkliwiej zmiany odczuła jego była już żona.
Tego wieczoru spędzał czas w Dragon Clubie. Początkowo brał udział w spotkaniu, które dotyczyło omówienia spraw, związanych z nowym lokalem w centrum handlowym. Kiedy dobiegło ono końca postanowił samotnie udać się do baru, gdzie wypił dwie szklanki whisky i wszczął rozmowę z barmanem, z którym niegdyś sam pracował.
Wokoło było tłoczno, DJ zapodawał najlepsze kawałki z tego i minionego roku, a ludzie z gracją poruszali się w ich rytmie. Kiedy otoczenie zdominowały słowa Miley obrócił się na krześle, aby zgubić spojrzenie w kolorowych światłach, które śmiało padały na sylwety gości lokalu.
W pewnym momencie, gdy zdążył przyłożyć szkło do ust, pośród tłumu zauważył znajomą twarz. Mimowolnie przybrał zatrwożoną minę, po czym odsunął alkohol od warg. W tym samym momencie oczy Melusine napotkały jego wzrok, przez co intuicyjnie ponownie uniósł szklankę i w geście toastu skinął nią do kobiety.
Nie widzieli się kilka miesięcy, jednak Sirius śmiało mógł przyznać, że wspomnienia z nią związane były nadal nazbyt świeże i nazbyt dotkliwe. Kiedy widział w jaki sposób poruszała się na parkiecie, mimowolnie na myśl przyszedł mu dzień ich pierwszej imprezy w Dragon Clubie. Spotkanie zakończyło się bójką, zwolnieniem i kłótnią, jednak w cudaczny sposób jeszcze bardziej pchnęło ich ku sobie.
Ale teraz Melusine była obca, więc gdy tylko upił łyk alkoholu, odwrócił się do barmana - z towarzyszącą temu żałością.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2 | outfit

Głośny pomruk, będący wyrazem niezadowolenia i złości, któremu towarzyszył brzydki grymas malujący się na kobiecej twarzy, wypełnił kuchnię, kiedy Melusine z hukiem zamknęła drzwiczki kolejnej szafki.
- Cholera! - zaklęła, uderzając otwartą dłonią o blat, prawie natychmiast, gdy poczuła rozchodzący się po ręce ból, żałując tego zbyt impulsywnego zachowania. Nie mniej wciąż odczuwała ogromne wzburzenie, wręcz gniew, a przemykające przez umysł wspomnienie jedynie potęgowały to uczucie. Nie mogła uwierzyć, że dała się złapać w klatkę, stając się jedynie narzędziem, dla ktoś, kto chciał osiągnąć swój cel. Była naiwna, głupia; zrobiła z siebie idiotkę.

Dragon Club wydawało się być jedynym - właściwym - miejscem, w którym brunetka chciała obecnie przebywać. Dudniąca z głośników muzyka, skutecznie zagłuszała lawinę myśli, dając złudne poczucie spokoju, bo przecież każdą komórką ciała Pennifold czuła, że jej problemy dopiero się zaczną. Była częścią większego planu, jaki ojciec wdrożył w życie z dniem, kiedy przedstawił ją światu. I jeśli część cech charakteru odziedziczyła po nim, a tak niewątpliwie było, to wiedziała, że ten łatwo nie odpuści. W dodatku nadepnęła mu na odcisk, bez słowa uciekając wyjeżdżając z Hiszpanii. Świadomość tego, napawała ją strachem, a jednocześnie odrazą. Nie próbowała nawet usprawiedliwiać takiego zachowania, które zasługiwało na potępienie.
Przymknęła powieki, poruszając biodrami w rytm wygrywanej melodii. Delikatne dłonie przemknęły po ciele, zaczynając od ud, które tylko w niewielkiej części okryte były materiałem, przez wąską talię, by ostatecznie umieścić je nad głową. Mimochodem uśmiechnęła się, czując znajomą wolność, która falą ciepła rozlała się po ciele Mel. Ta przybrała na sile, kiedy poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Niebieskie tęczówki prawie od razu pomknęły w tamtym kierunku, napotykając czekoladowe, tak bardzo znajome, oczy.
- Sirius - sapnęła, czemu towarzyszyło mocniejsze uderzenie serca w piersi. Przygryzła dolną wargę, stając nagle w miejscu, przez co uderzyła w nią dziewczyna tańcząca nieopodal. - Przepraszam - rzuciła próbując zagłuszyć muzykę, a na jasnych policzkach pojawiły się rumieńce. I chociaż nie miał tego w zamiarze, jej stopy mimowolnie ruszyły naprzód. Przemknęła między poruszającymi się w rytm piosenki Miley ludzimi, ponownie zatrzymując się dopiero, gdy stanęła obok siedzącego na barowym stołu Bosworth'a.
Co ona wyprawiała?!
Instynktownie wyciągnęła rękę ku mężczyźnie, w którym na przestrzeni ostatnich miesięcy zaszły zmiany - dostrzegała je nie tylko w jego wyglądzie, ale również zachowaniu. Sirius jakiego znała, jakiego pokochała zdając sobie sprawę z jej obecności nie odwróciłby się tak po prostu, zostawiając ją w spokoju. Z jednej strony było to niepokojące, z drugiej zaś wydawało się, jak najbardziej naturalne. Rozstali się, minęło sporo czasu, który ukształtował ich od początku, zmienił rzeczywistość w jakiej żyli i nauczył tworzyć coś nowego, bez obecności tej drugiej osoby. Udowadniając sobie te wszystkie rzeczy, automatycznie cofnęła dłoń, choć nie wiedziała czy umknęło to uwadze brunetka czy też nie.
- Poproszę podwójną whisky bez lodu - zwróciła się do barmana, robiąc krok w bok, by zwiększyć dystans między swoim a Siriusa ciałem.
Był obcy, musiała się z tym pogodzić.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Dla Siriusa Dragon Club był najmniej odpowiednim miejsce w jakim powinien się znajdować. Od jakiegoś czasu stronił od nocnego, frywolnego trybu życia, bo musiał skupić sie przede wszystkim na obowiązkach. I - o ironio - to właśnie praca sprawiła, że przekroczył próg tego lokalu. Często pogrążał się w spotkaniach, wiadomościach i dokumentach. Jeszcze częściej chodził nerwowy, ale przynajmniej nauczył się ograniczać okazywanie negatywnych emocji - te trzymał w ryzach.
W przeciwieństwie od Melusine Sirius był elementem własnego planu. Nie podlegał cudzym szablonom i kierował się bardziej osobistym instynktem, aniżeli opiniami postronnych ludzi.
Pomimo upływu czasu Melusine wyglądała zniewalająco. Skóra Pennifold okryta cienkim, granatowym materiałem idealnie zgrała się z kolorowymi światłami stroboskopów oraz dymem, który figlarnie otoczył jej łydki. Wodziła dłońmi wzdłuż ciała, powabnie poruszała biodrami i uśmiechała się tak czarująco, że sam Sirius nie potrafił oderwać od niej oczu. Była śliczna. Jednak w tym pięknie skryta była nietykalność i odległość wyszczególniona wyłącznie dla Boswortha. Ubiegłego roku stracił prawo do podziwiania Melusine z bliska.
Nie widział potknięcia kobiety, bo w tym czasie zdążył odwrócić się do niej plecami i skupił się na alkoholu. Nie widział w jaki desperacki sposób zaczęła brnąć przez tłum, aby ostatecznie stchórzyć i cofnąć wyciągniętą doń rękę. Nie widział błysku żarliwości w jej niebieskich oczach i być może cienia smutku, gdy zdała sobie sprawę, że nie był już tym samym człowiekiem.
Przytknął szklankę do ust i kątem oka zauważył sylwetę Melusine, która stanęła nieopodal. Z wymuszoną opieszałością dopił alkohol.
To samo – rzucił do barmana, jednocześnie pokazując mu pustą szklankę. Młody mężczyzna natychmiast przytaknął i położył obok szkła Siriusa drugie naczynie, które było przeznaczone dla Melusine.
Witaj w domu, Melusine – oparł się łokciem o ladę, po czym odwrócił się w stronę kobiety w taki sposób, że zaprezentował jej w pełni swoją obszerną klatkę piersiową. W twarzy kobiety nie wyłapał żadnych, znaczących zmian. Była niemal identyczna, jak w dniu, w którym na dobre opuściła jego mieszkanie w Chinatown; kiedy porzuciła go i pozwoliła, aby na dobre stał się człowiekiem, jakim prawdopodobnie nigdy nie chciał być.
Melusine Pennifold była identycznie atrakcyjna i nadal poruszała serce Siriusa. Trudno było jednak stwierdzić czy nadal był zakochany, czy jego emocje wiązały się z sentymentem. Nie miał pojęcia, co obecnie nim kierowało, ale z pewnością czuł się niespokojny.
Uciekłaś z zamczyska? – zapytał nieco żartobliwie, po czym odebrał zamówienie i po raz kolejny napił się whiski.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W życiu Melusine wszystko wydawało się iść niezgodnie z planem. Sądziła, że ma nad nim kontrolę, jednak były to jedynie pozory, trzymające ją w ryzach od czasu śmierci najlepszej przyjaciółki. Dojrzałość jaką wykazywała się na co dzień stanowiła tylko ułudę, kurtynę za którą kryła się tendencja do podejmowania niewłaściwych decyzji, potrzeba niszczenia istotnych dla innych ludzi fundamentów czy relacji, które mogły zaowocować w przyszłości, zmieniając teraźniejszość. Podświadomy strach przed utratą ludzi na których zależało brunetce nie pozwalał, aby zatrzymywała się przy nich na dłużej. Odrzucała nie tylko przyjaźnie, ale ostatecznie dobrowolnie pozbawiła się również miłości, jaką oferował jej Sirius. Z perspektywy czasu wciąż jeszcze tego nie pojmowała, szukając usprawiedliwiania dla swoich czynów w postępowaniu innych osób; matki, która nie chciała wyznać kim jest jej ojciec; ojca, który zostawił ciężarną, Siriusa, uważając, że postępował zbyt lekkomyślnie i pochopnie. Widziałam winę w każdym, poza sobą, bo tak było po prostu łatwiej. Prościej i mniej boleśnie. Świadomość, że mogła w momencie historii wybrać inaczej, napawała nie tylko strachem, ale przede wszystkim odrazą do własnej osoby.
I chociaż mogła zapanować nad własnymi myślami, tak emocje znacznie ciężej było pohamować, stłamsić już w zarodku, aby nie dały o sobie znać. Z tego też powodu, kiedy niebieskie tęczówki napotkały znajome spojrzenie serce w piersi Pennifold zabiło mocniej, a powietrze ugrzęzło w płucach. Poczuła także pewnego rodzaju dyskomfort, który nasilił się w kiedy zmniejszyła dystans między dwoma ciałami. Niewidzialna siła wciąż przyciągała ją do Siriusa, zmuszając by ruszyła na przód, by wyciągnęła ku mężczyźnie dłoń, choć ostatecznie wrodzone tchórzostwo nakazało jej się wycofać.
Stając przed barem, wciąż w zasięgu nie tylko siriusowego wzroku, w umyśle Melusine pojawiło się pytanie, odbijając echem, tak głośno, że kiedy Bosworth zwrócił się do barmana jego głos brzmiał, jak zniekształcony; Dlaczego on? D Dlaczego spośród tak wielu ludzi mieszkających w Seattle musiała dzisiejszego wieczoru trafić właśnie na Siriusa? Zacisnęła smukłe palce na drewnianym blacie, jednocześnie przygryzając wewnętrzną stronę policzka. Była zdenerwowana, chociaż starała się sprawiać wrażenie wyluzowanej. Co nie było zbyt łatwe, zwłaszcza w chwili, kiedy brunet wypowiedział jej imię. Wówczas zacisnęła prawą dłoń w piąstkę opuszczając ją w zadłuż ciała. Zwróciła twarz ku Siriusowi, wymuszając na różowych ustach subtelny uśmiech. W zasadzie była obecnie mistrzynią w tego typu zagrywkach - dzięki szkoleniu ojca. Chyba powinna mu później podziękować.
Pierwszym co już wcześniej rzuciło się Mel w oczy był to, jak bardzo postawa byłego męża uległa zmianie, a mając okazję oglądać go z bliska, dotarło do niej, że cały się zmienił. Nie tylko zachowywał się inaczej - zmienił się jego wygląd zaczynając od długości włosów, przez delikatny zarost, nadający jego twarzy wyraźniejszy rysów, po wyraźnie przebijające się przez materiał ubrań mięśnie. Wzięła głębszy oddech, lekko uchylając usta w niemym zachwycie, gdyż był jeszcze przystojniejszy niż zapamiętała. Zdradzieckie serce zabiło w piersi młodej kobiety mocniej, wywołując pewnego rodzaju ból. Z jednej strony cieszyła się na widok Bosworth'a, natomiast z drugiej marzyła tylko o tym, żeby znaleźć się jak najdalej od niego.
Jego obecność wyzwalał w ciele Melusine uczucia, których starała się pozbyć w ciągu ostatnich miesięcy. Sądziła, że wystarczą one, aby pozostać niewzruszoną, jednak obecnie nie radziła sobie zbyt dobrze. Przemykając spojrzeniem jasnych oczu po sylwetce bruneta, ostatecznie zakończyła swoją wędrówkę na jego czekoladowych oczach.
Mimochodem pochwyciła szkło, które postawił przed nią barman, upijając większy łyk złotego płynu. Zyskała tym kilka sekund, w czasie których mogła pozbierać się do kupy. Przyjemnie drażniący płyn rozlał się po jej gardle wywołując ciepło.
- Życie księżniczki to jednak nie moja bajka.. podobnie jak ojciec despota - odpowiedziała, dobijając resztę zawartości. Od razu poprosiła o kolejną porcję. - A jak tam u ciebie? Doszły mnie słuchy, że obecnie jesteś jednym z najbardziej pożądanych kawalerów w Seattle - rzuciła z lekkim rozbawieniem, przyjmując sobie nagłówek w jednej z lokalnych gazet, która wpadła jej w ręce.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Melusine była sama winna drogi, którą obarczyła własne ramiona. Jeszcze przed wakacjami Sirius był gotów odciążyć ją w każdej dziedzinie; był gotów, aby stanąć na czele rodziny, jaką zaczęli tworzyć w dniu podpisania aktu małżeństwa i chciał dozgonnie oddać się ramionom kobiety. Gdzieś w międzyczasie przyćmiony kolejnymi olbrzymimi priorytetami zgubił się na ścieżce, prowadzącej do ich domu, jednak nigdy nie zamierzał odrzucić jarzma relacji z Melusine.
Kochał ją - temu nikt nie mógł zaprzeczyć. Ani on, ani ona, kiedy ostatecznie porzuciła go wśród niebywale smutnych i ponurych ścian ich mieszkania.
Początkowo jedynie obserwował wzmożoną reakcję ciała kobiety. Znał ją na pamięć - nawet teraz. Stała tuż przed nim po kilkumiesięcznej przerwie i wydawała się bardziej obca i zdystansowana, choć zaciśnięta pięść stanowczo przeczyła temu stanowi. Mogła być mistrzynią gry aktorskiej; mogła opanować każdą niepoprawną i nieuczciwą sztuczkę, jednak nie była w stanie oszukać mężczyzny, który niegdyś kochał ją na zabój.
Obiegł spojrzeniem smukłe ciało Melusine, zaczepiając wzrok na każdym szczególe: różowych, kuszących ustach, obnażonych obojczykach, odstających pod materiałem cienkiej sukienki piersiach i nogach. Nie mógł zaprzeczyć, że miniony czas był dla niej szczodry, bo wyglądała identycznie zniewalająco jak w dniu, w którym trzasnęła drzwiami.
Ojciec despota? – wyłapał odrobinę zdumiony, po czym mimowolnie zwrócił uwagę na alkohol. Melusine nezrobić to samo. – Czy to ktoś na pozór złej macochy z kopciuszka? – dopytał, podając za przykład doskonale znaną im bajkę. Nie chciał być wścibski, dlatego rwowo upiła większą zawartość szklanki, przez co poczuł się w powinności, aby spróbował podejść kobietę w łagodny sposób. Odwołał się do utworu literackiego. Następnie pokręcił głową i uciekł spojrzeniem na suto nakryte półki z rozmaitymi trunkami.
Mimowolnie zacisnął dłoń na szklance, zastanawiając się czy przytłumiony blask w oczach Melusine był oznaką rozczarowania, które uderzało w jej nowe życie. Już dawno wymknęła się spod pieczy Siriusa, dlatego starał się ważyć własną ciekawość. Nadal nie była mu obojętna, choć łata ex małżonka skuła jego możliwości. A niegdyś miał ich wiele.
Właściwie to zajmuje drugie miejsce – powiedział, uprzednio przeciągle wzdychając. – Podobno Jayden też wrócił do miasta. Mam wrażenie, że świetnie się bawicie pojawiając się tak niespodziewanie – zaśmiał się ironicznie, po czym sięgnął po kolejny łyk alkoholu.
Idziemy stąd? – zapytał znienacka, prawdopodobnie zaskakując nie tylko Melusine, ale również samego siebie. Nie miał ochoty siedzieć w przetłoczonym barze, w którym szerzył się zapach trunków i tytoniu; w którym kiepska muzyka rozrywała bębenki, a słabo wypowiedziane słowa ginęły wśród przedobrzonych basów. – Na hamburgera z budki? – zapytał zupełnie naturalnie, jakby powyższych słów nie wypowiedział prezes galerii sztuki i właściciel centrum handlowego, lecz tamten ubrudzony gliną i farbą student z burzą loków i zdartymi kostkami dłoni.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tamta letnia, burzowa noc, kiedy oddali się namiętnością pośród pachnącej pościeli była pożegnaniem. Czuli to każdym atomem ciała, zachłannie czerpiąc przyjemność z ostatnich godzin, jakie zostały im podarowane. Nie musieli mówić tego głośno, by mieć świadomość tego, co przyniesie poranek. Ich serca wiedziały, od momentu, gdy zaczęły wybijać mniej zgodny rytm. A mimo to Melusine nie oddała klucza od mieszania, w którym wraz ze złożeniem podpisu na urzędowym papierku zaczęli tworzyć rodzinę. Spakowała walizki, odłożyła na kuchenny blat obrączkę, napisała karteczkę, jednak pozostawiła w Siriusu odrobinę nadziei o której nie wiedział, zbyt pochłonięty budowaniem siebie na nowo.
Jego spojrzenie nie było natarczywe, chociaż intensywność, jaką wpatrywał się w postać byłej żonie, sprawiała, iż przez jej ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Chciała kontrolować sytuację, miała wręcz niezdrową obsesję na tym punkcie, natomiast będąc blisko Bosworth'a nie potrafiła zapanować ani nad własnym oddechem, tracąc go w momencie kiedy powietrze wypełniała drażniąca mieszanka whiskey i mięty, ani nad biciem własnego serca - to zamiast odpowiadać na jej prośby, podporządkowywało się brunetowi. Doskonale pamiętała o tym, jak przy każdym spotkaniu z nim nie potrafiła nad sobą zapanować, wchodząc coraz głębiej w tą relację, aż w końcu odważyła się przekroczyć ostatnią z granic. Fizyczność - delikatne muśnięcia ust czy opuszków palców przerodziło się w namiętne pocałunki przepełnione pasją, by ostatecznie stać się rozpaczliwą potrzebą zaspokojenia pierwotnych żądzy - było to ich motorem do pokonywania kolejnych barier, bo te mimo wszystko wciąż istniały. Przybierały różne postacie; tchórzostwa Melusine, porywczości, jaką odznaczał się Sirius czy strachu przed tym dokąd zaprowadzi ich obrana ścieżka.
Choć z natury Pennifold była osobą waleczną, poddawała się mu; kawałek po kawałku - najpierw zagarnął jej duszę, rozdartą poskładał w całość, następnie nauczył się panować nad jej ciałem, które odpowiadało na każdy jego gest, by ostatecznie wyrwać z piersi jej serca posiadając nad nim władzę, której nie miał nikt inny. I właśnie w momencie, kiedy przekroczył ten ostatni mur, pękła.
- Absolutnie - zaprzeczyła, uśmiechając się w rozbawieniu, zanim wypiła pozostałą zawartość szkła - Macocha i diabelskie bliźniaki były w pakiecie - oznajmiła, prosząc barmana o dolewkę. Potrzebowała dziś dużej dawki alkoholu, od którego w ostatnich miesiącach stroniła. Nienawidziła wina, a damą nie wypadało pić whisky. Pieprzone brednie mruknęła w myślach, zaciskając lekko żeby, przez co delikatna kobieca twarz nabrała ostrzejszego wyrazu. Dopiero od dwudziestu czterech godzin zaczynało docierać do niej, jak łatwo dała się omamić, jak mocno pociąć własne skrzydła byleby tylko zostać zaakceptowaną przez kogoś, kto tak naprawdę nigdy jej nie chciał, dla którego wcześniej była przeszkodą, a obecnie jedynie środkiem by osiągnąć własne cele.
Odstawiła szkło podane przez barmana zbyt impulsywnie przez co niewielka ilość płynu rozlała się po drewnie.
- Jayden - powtórzyła, nie kryjąc zaskoczenia, jakie wywołała w niej ta informacja. Wiedziała o jego nagłym zniknięciu, widziała jaki wpływ miało ono na Siriusa, więc jak czuł się teraz ?
- Jak..jak się z tym czujesz? - pytanie mimowolnie opuściło różowe usta, zanim Mel ugryzła się w język. Zignorowała komentarz dotyczący dobrej zabawy, gdyż powrót do Seattle wywoływał u niej zgoła odmienne uczucia, lecz nie chciała dzielić się nimi z brunetem. Nie była na to gotowa albo jeszcze nie wystarczająco pijana.
Słysząc padającą spomiędzy wargi byłego męża propozycję ściągnęła brwi. W niebieskich tęczówkach zamajaczyło coś na kształt mieszkanki strachu i ekscytacji. Sięgnęła po szkło, opróżniając jego zawartość. Skrzywiła się. Otarła wierzchem dłoni usta, na których ostatecznie pojawił się zawadiacki uśmiech.
- Tak - odpowiedziała, za obrazem statecznego biznesmena odzianego w drogie ubrania, dostrzegając chłopaka, w którym się zakochała.
Nadal go kochała.
- Chodźmy - pospieszyła go, chwytając za dłoń.


Z tematu x2
Obiecujące, że idziemy knuć coś niedobrego

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dragon Club”