WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

#31

Pokaz fajerwerków był wspaniały i niezmiernie cieszyła się, że spędziła go razem z Dimą. Chłopak miał niesamowity urok i ilekroć patrzyła mu prosto w oczy, czuła się podekscytowana.
Godziny mijały, a na festiwalu stopniowo zaczęło brakować ludzi. Wszyscy rozchodzili się w nieznanych kierunkach, więc niechybnie czas rozstania dopadł również Demeter i Willow. Pożegnała się z pewną domieszką żalu.
Lubiła go.
Jednak lubiła też Jaydena Hemswortha, któremu tego wieczoru odmówiła spotkania. Kiedy dotarła do mieszkania Viktora zegar wskazywał czwartą nad ranem. Chwilę pokrzątała się po kuchni, po czym spojrzała w telefon. Był wyciszony. W powiadomieniach wisiało jedno nieodebrane połączenie sprzed ośmiu godzin od Jaydena. Wybiegła natychmiast, a odgłos jej kroków rozpostarł się po całej klatce schodowej.
Pokonanie dystansu z Chinatown do Belltown zajęło jej pięćdziesiąt minut. Po drodze wstąpiła do sklepu, aby zaopatrzyć się w whisky oraz trzy paczki chrupek – ostatni posiłek jadła przed północą. W międzyczasie relacjonowała całą podróż w wiadomościach do Jaydena i chociaż podejrzewała, że chłopak spał głębokim snem, to i postanowiła zjawić się pod drzwiami jego apartamentu. Gdy nacisnęła dzwonek dochodziła piąta.
Nie wiedziała czym dokładnie się kierowała, przychodząc w to miejsce, a w dodatku o tak nietaktownej porze. Jednak w tamtym momencie odgoniła swoje potencjalne motywy i skupiła się na aktualnej chwili. Ta, niemożliwie się dłużyła, dlatego Willow nerwowo przebrała nogami, po czym po raz kolejny nacisnęła przycisk. Usłyszała Coco, który usiłował wetknąć nos w szparę pomiędzy drzwiami i wydawał z siebie zabawne chrumkanie. Potem zaszczekał, zaskoczony dźwiękiem kroków, wydobywających się gdzieś z wnętrza. Willow również je usłyszała i chcąc ponaglić Jaydena, znowu nacisnęła dzwonek.
Drzwi otwarły się w tym samym momencie, w którym omyłkowo wypuściła z rąk dwie paczki chrupek.
Omo! – krzyknęła, gdy obok stóp pojawił się pies. Wesoło merdał ogonem i zaczął trącać łapami opakowania z ich przekąskami. W pierwszej kolejności przywitała się z Coco, starając się pogłaskać go dłonią, w której trzymała butelkę. Potem zadarła głowę i natrafiwszy na spojrzenie Jaydena, szeroko się uśmiechnęła.
Nie byłam pewna, który smak lubisz – pośpiesznie zebrała z podłogi chrupki i pomachała do niego wszystkimi darami. – Czy nie jest za późno, aby pomóc ci z Coco? – zapytała, choć sens tego zdania był niebywale idiotyczny, a pretekst wprost emanował z każdego słowa. Mimo tego stała przed drzwiami okraszana sennością, którą gorliwie udało jej się odpędzić. Miała rozmazany tusz w kącikach oczu i wyblakłą, czerwoną szminkę na ustach – bo przecież chciała ładnie wyglądać dla Demeter. Obecnie zupełnie się tym nie przejmowała. Nie czuła presji, ponieważ Jayden widział ją już w większości odsłon.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Wieczór spędzony u boku Coco nie był czymś na co miał ochotę. Nie lubił kundla, który zadaniem Jayden'a, po rozstaniu Siriusa i Mel, stał się jeszcze bardziej nieznośny i absorbujący. W dodatku jego zdenerwowanie bardzo szybko osiągnęło rangę wkurwienia, kiedy przyjaciel wysłał mu zdjęcie Willow z jakimś facetem oraz niewybrednym komentarzem, na który szatyn opowiedział, jakże uroczym, aczkolwiek wymownym "spierdalaj", zaraz potem wybierając numer brunetki, jednak ta nie odebrała.
Zdenerwowała go.
Zanim usnął, zdążył opróżnić pół butelki whiskey, wyjść z Coco cztery razy na spacer i pozbyć się pary vansów, które pies zniszczył najpierw je gryząc, a następnie zaznaczając - swoim moczem - że należą do niego. Z nadmiaru wrażeń, jakich dostarczył mu pupil przyjaciela, zasnął na kanapie w salonie, nie wyłączając dźwięków w telefonie. Ten przez ostatni kwadrans wydawał z siebie irytujący dźwięk, wybudzając Hemsworth'a ze snu, czemu za każdym razem towarzyszyło siarczyste przekleństwo. Wówczas obracał się z jękiem, ponownie przysypiając, jednak gdy w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek, wypełniając całą przestrzeń i alarmując przy tym Coco, który niemiłosiernie zaczął ujadać, nie mógł tego zignorować.
Mimo to mozionie, z wyraźnym ociąganiem podniósł się, przeciągając nieco sforsowane niewygodą ciało. Odziany był jedynie w bokserki. Ziewnął, drapiąc się po gołej klatce piersiowej, wówczas ktoś ponownie nacisnął dzwonek.
- Idę, kurwa - warknął nie tylko nie rozumiejąc, jak ktoś mógł wpaść na tak idiotyczny pomysł, żeby przychodzić do niego o tak później lub też wcześniej porze, ale również zniecierpliwienia z jakim się spotkał.
W pierwszej kolejności pomyślał o Siriusu, zwłaszcza, że Coco wręcz dobijał się do drzwi i poczuł wyraźną ulgę, jednak kiedy nacisnął na klamkę, a jego ukazała się Willow, na jego twarzy wymalowało się autentyczne zaskoczenie. Na szczęście ta, nie zdołała tego dostrzec, bo zbyt zaoferowana była zbieraniem paczek chipsów. Wykorzystując to, oparł się nonszalancko o framugę, unosząc do góry prawą brew, w pytającym geście, zupełnie nieświadomy wiadomości i zdjęć, jakie mu wysłała. Widząc szeroki uśmiech brunetki, odpowiedział podobnym gestem, który pogłębił się na widok wysokoprocentowego trunku. Słysząc pytanie padające z różowych ust, najpierw spojrzał na pchlarza, a następnie Wi, która nie prezentowała się najlepiej. Chociaż próbowała przeciwstawiać się zmęczeniu, to widoczne było one w czekoladowych tęczówkach. Uwadze Hemsworth'a nie umknęła także czerwona szminka, tym razem lekko rozmazana.
- I jak się bawiłaś? - zapytał, nawet nie starając się ukryć, nieco nieprzyjemnego tonu, jakim okraszone było to pytanie. Otworzył szerzej drzwi, w zapraszającym geście, bo przecież to nie ładnie tak, rozmawiać w progu.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

W przeciwieństwie od Jaydena Willow bardzo lubiła Coco, z którym złapała więź już podczas pierwszego spotkania w parku – wtedy wysmarowała Hemswortha bezą. Potem spędziła kilka dni na spacerach w lesie, gdzie wspólnie z Melusine i czworonogiem przemierzyli najłatwiejsze szlaki.
Kierując się w stronę apartamentu Jaydena, nie miała pojęcia, że poziom jego zdenerwowania osiągnął apogeum. Podczas gdy ona beztrosko spędzała czas w towarzystwie Demeter, Hemsworth zdążył obalić połowę własnej butelki whisky i pomstował na Siriusa, który poinformował go o wszystkim, co działo się wokół Willow. Wtedy nie wiedziała, że krótka informacja odnośnie innego mężczyzny przyprawiła jej kolegę o zawrót głowy, wiadomości o stroju narciarskim nie były żartem, a próba połączenia wyniknęła bardziej z pretekstu i wścibstwa, aniżeli z innej przyczyny.
Willow po prostu chciała zobaczyć Jaydena i idąc śladem spontaniczności, posłuchała swoich wewnętrznych pragnień, bagatelizując wszystko dookoła.
Gdy uporała się z podnoszeniem paczek i stanęła prosto, jej wzrok mimowolnie zatrzymał się napiętych bokserkach chłopaka. Rozchyliwszy usta uniosła oczy wyżej, gdzie obnażony tors prezentował się równie dobrze, co skryta pod bielizną wypukłość. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z nietaktowności tego spojrzenia i pod szerokim uśmiechem, spróbowała zataić zakłopotanie. Ponadto na jej twarzy pojawiły się zdradliwe rumieńce, które pomimo krepującej sytuacji, dodały Willow uroku.
Świetnie – odpowiedziała zgodnie z prawdą, choć ton głosu Jaydena był nazbyt wymowny i świadczył o podejrzanym zdenerwowaniu. Zignorowała to, podświadomie zrzucając jego zachowanie na odmowę, której udzieliła mu przed paroma dniami. Ewentualnie na gwałtownie przerwany sen - w końcu dochodziła piąta nad ranem i oboje wydawali się być zmęczeni.
Było – przytuliła do siebie alkohol i chipsy, którymi raptem przed chwilą machała – było naprawdę zabawnie – i skorzystała z szeroko otwartych drzwi, uważając, aby przypadkiem nie otrzeć się o półnagie ciało Jaydena. Następnie udała się w głąb apartamentu, położyła zakupy na blacie i spróbowała sięgnąć do górnej szafki, gdzie znajdowały się szklanki. Bezskutecznie, bo jej metr sześćdziesiąt dalej nie wystarczał, aby swobodnie mogła korzystać z asortymentu tego miejsca.
Możesz? – wskazała palcem ponad głowę. – Czy nie masz ochoty? – skinęła na butelkę, a widząc opieszałość w ruchach Jaydena, głośno westchnęła i wspięła się na blat, jak zwykła to robić, kiedy mieszkali jeszcze razem. Ostrożnie wyciągnęła szkło i zeskoczywszy z szafek, napełniła je do pełna, po czym przeszła z kuchennej części do salonowej, aby zająć miejsce na kanapie. W międzyczasie ściągnęła kurtkę.
Pierwszy łyk był paskudny. Twarz Willow zastygła w grymasie, z którym spojrzała w kierunku Jaydena, jakby oczekując jakiegokolwiek wsparcia. Drugi nie smakował wcale lepiej, a trzeci wzięła niebywale szybko i łapczywie, aby uniknąć rozejścia się gorzkości po języku. Nadal nie potrafiła delektować się whisky.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Nie rozumiał tego uwielbienia, jakie wobec Coco okazywały Willow oraz Melusine i tolerancji, jaką odznaczał się wobec pchlarza jego właściciel. W gruncie rzeczy do tej pory Sirius nie powiedział mu, jak dokładnie pies się u niego znalazł, poza tym, że zabrał go ze schroniska; poza świadomością Hemsworth'a pozostawało to, iż dokładnie z tego, gdzie wolontariuszem była jego była żona. Widząc, jak brunetka uśmiecha się na widok zwierzęcia i poświęca mu swoją uwagę, wywrócił teatralnie oczami. - Na mój widok, to się tak nie cieszysz, zdrajco - rzucił, posyłający Coco nienawistne spojrzenie, na co ten zamerdał wesoło ogonem, ruszając za dziewczyną, w głąb mieszkania.
Szatyn z trzaskiem zamknął za nimi drzwi. Nie skomentował sposobu w jaki przez dłuższą chwilę, sunąc po jego ciele, wpatrywała się w niego Wi. Kiedy wreszcie czekoladowe tęczówki dosięgnęły jego twarzy, uśmiechnął się tylko nieco złośliwie, puszczając jej oczko, co tylko pogłębiło różowy odcień na jasnych policzkach. Mina Jayden'a mówiła "coś ci się spodobało", nawet jeśli żadne ze słów nie opuściło jego ust. Dodatkowo w myślach odnotował, że brunetka wygląda naprawdę uroczo, kiedy ogarniało ją zawstydzenie.
- To dobrze - stwierdził, zachowując surową minę, chociaż nie wyglądał na poirytowanego tym faktem. Złość, a raczej wkurwienie, jakie ogarnęło go po wiadomości od przyjaciela zdążyło już z niego ulecieć, co było zaskakujące nawet dla niego samego.
Zrobił dwa kroki naprzód, kierując spojrzenie na ciało Wi, odziane zbyt przylegające - jak na jego ust - ubranie. - W zasadzie, co tu robisz? Coś mnie ominęło? - zapytał, uderzając w punkt, czując, że podobnie jak w jego przypadku, tak również dla Willow, Coco stanowił jedynie wymówkę. Nieco skołowany, wciąż nieco senny przeczesał palcami włosy, śledząc następne kroki dziewczyny, która czuła się, jakby była u siebie. Tego nie mógł mieć jej za złe, jednak czuł pod połaciami skóry, że jednak coś go mierzi. Z tego tego powodu nie pomógł jej, kiedy próbowała dosięgnąć szklanek.
- Dzięki - rzucił, biorąc szkło w dłonie, jednak nie upił jego zawartości, jedynie zamieszał ją, poruszając nadgarstkiem. Usiadł na kanapie, która jeszcze przed chwilą była dla niego namiastką łóżka - w cholerę niewygodnego. Objął dłonią kark, próbując rozmasować napięte mięśnie, zanim spojrzał w bok, kierując spojrzenie jasnych oczu na dziewczynę.
To, że właśnie znajdowała się w jego mieszkaniu i piła whiskey wydawało się być dla niego abstrakcją, jednak w głowie kotłowały się myśli, że idealnie pasuje do tego miejsca. Rozluźnił się nieco, parskając śmiechem, kiedy po raz kolejny skrzywiła się.
- Poważnie lecisz na takich lalusi? - zapytał po dłuższej chwili ciszy, wcześniej wlewając w siebie pół szklanki trunku. Tymi słowami zdradzał się nie tylko z własną ciekawością, ale i wiedzą, w posiadanie której wszedł dzięki "uprzejmości" Bosworth'a.
- I jeszcze te czerwone usta... Czerwień to nie twój kolor - dodał jeszcze, zerując zawartość szklanki, którą zaraz uzupełnił, co zmusiło go do wstania z miękkiego posłania.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow myślała, że widok półnagiego Jaydena nie robił już na niej wrażenie. W końcu niejednokrotnie spotykała go w bieliźnie - albo bez - kiedy mieszkali razem i choć przestała się pieklić, to i tak przywykła zasłaniać oczy. Teraz patrzyła z jawnym zainteresowaniem, zarzucając typowe, kobiece spojrzenie na najbardziej strategiczne punkty, co wkrótce zaowocowało u niej wstydem. Zacisnąwszy usta, nie pozwoliła sobie na kolejne spuszczenie oczu niżej, niż wypadało.
Jayden był wysoki i dobrze zbudowany: miał szerokie ramiona, obszerną klatkę piersiową oraz ładny brzuch. To wszystko trafiało w sedno upodobań Willow, jednak nie mogła się do tego przyznać; nie wtedy, kiedy przyłapał ją na gorącym uczynku i ułożył wargi w złośliwy, satysfakcjonujący uśmiech.
Na szczęśnie nie doczekała się komentarza z jego strony, więc mogła skupić się na dominującym temacie. Ten bez wątpienia uderzał w jej dzisiejsze wyjście.
- Chciałam zobaczyć Coco i zrobić kilka zdjęć dla Melusine. Była jego opiekunką w schronisku - wyjaśniła, uprzednio nachylając się, aby pogłaskać czworonoga za uchem. Pies krzątał się po pomieszczeniu i dopiero po chwili udał się na spoczynek.
Słowa Willow, podobnie jak poprzednie przytaknięcie chłopaka, były szczere, lecz dało się w tym odnaleźć nutę zdenerwowania. Jej głos zadrżał, a mina Jaydena pozostała surowa, jakby w pewien sposób usiłowali minąć się z prawdą, wyłożyć nawierz półprawdę i skryć we wnętrzu resztę intencji. Tym razem użyła, nie Coco, a Melusine, jako wymówki z czego niezupełnie potrafiła być dumna. - Mam sobie pójść? Byłam akurat w okolicy. Przejechałam tylko trzy - trzynaście - przystanków - dodała, jakby próbując dodatkowo za argumentować swoje pojawienie się w apartamencie. Pytanie było retoryczne. Nawet nie zaczekała na odpowiedź, bo już po chwili była zaaprobowana wspinaczką po blacie, rozpracowywaniem szklanek i butelki alkoholu, co ostatecznie zakończyło się posiedzeniem na kanapie i nieudolną degustacją whisky, której Willow wprost nie lubiła. Ale lubił ją Jayden, czym kierowała się, wybierając trunek.
Atmosfera zakrawała o niezręczność, jaka była obecna w każdej, przeciągniętej milczeniem chwili, w każdym uważnym spojrzeniu Hemswortha i pytaniu, na którego dźwięk Willow mimowolnie się zachłysnęła. Natychmiast odstawiła szklankę na podłokietnik kanapy i tym razem to ona obarczyła chłopaka swoim zdumionym, aczkolwiek upartym wzrokiem.
- C-co - bąknęła, nie potrafiąc odczytać niczego z jego postawy. Wcześniej wydawał się być po prostu zmęczony i zdenerwowany z powodu tej nagłej wizyty, co skutecznie próbowała zignorować. Obecnie zaczęła mieć wątpliwości względem poprzedniej analizy, bo Jayden Hemsworth zachowywał się po prostu nienaturalnie i nie była przekonana, czy dalej powinna obwiniać o to wszystko wczesną porę.
Zanim odniosła się do wypowiedzi chłopaka, zaczekała aż w kolejnym zdaniu zmanifestował krytykę wobec jej wyglądu. Czuła się tak, jakby właśnie znalazła się pod ostrzałem, dlatego ponownie pochwyciła szkło i dokończyła swoją porcję alkoholu. Wcale nie smakował lepiej, niż pięć minut temu, ale z pewnością pomógł Willow zaniechać obruszenie.
- Może powinieneś skupić się na tym na kogo ty lecisz? - uśmiechnęła się, choć po raz pierwszy od dawna ten gest okraszony był sztucznością. Potem westchnęła, przypomniawszy sobie postać Siriusa, która przemknęła gdzieś w tłumie podczas pokazu fajerwerków. Był on jedynym wyjaśnieniem nieprzyjemnego określenia przez Jaydena jej dzisiejszego towarzysza. Z niewiadomych przyczyn musieli o nim rozmawiać.
- Ja uważam, że pasuje mi ten kolor - zaoponowała już bardziej uprzejmie, przy czym wstała i udała się za Jaydenem do kuchennej części. W pewnym momencie złapała jego ramię i zmusiła, aby odwrócił się do niej przodem. Następnie wspiela się na palce i ułożyła usta w dziób, co wyglądało wręcz karykaturalnie - zabawnie i niedorzecznie.
- Widzisz? - dotknęła dolnej wargi, jednocześnie stając już na całych stopach - Jest bardzo ładny - zawtórowała.
Willow prędko zdała sobie sprawę, że nie powinna więcej angażować się w słowne zaczepki Jaydena, które przepełniał podejrzany awers. Jakikolwiek miał ku temu powód, postanowiła wyjść mu na przekór i zwalczyć tą niezdrową surowość. Spojrzała mu prosto w oczy - niespokojne i wypełnione czymś, czego nie potrafiła zdefiniować - i gorliwiej zacisnęła palce na jego skórze.
- Czemu znowu traktujesz mnie tak, jak wtedy gdy mieszkaliśmy razem? - zapytała nieco ciszej, choć w jej głosie rozbrzmiewała się pewność. Nie ugieła się ani pod siłą wzroku Jaya, ani przed jego polnaga sylwetka. - Znowu jesteś podły - dodała z delikatnym uśmiechem.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Jasne zainteresowanie ze strony brunetki dla Jayden'a było czymś nowym i niebywale interesującym. Wcześniej, za każdym razem, gdy stawał przed nią w samej bieliźnie - czasem także bez - ogarniało ją zawstydzenie, które manifestowała poprzez zasłonięcie oczy, jednak tym razem spojrzenie czekoladowych tęczówek błądziło po jego skórze, wywołując przyjemne, aczkolwiek niezrozumiałe dreszcze.
Starając się nie myśleć o - irracjonalnych - reakcjach własnego organizmu, skupił się na Willow, od razu pytając o powód jej przybycia. Była na tyle mądra, by wiedzieć, że pora odwiedzin jaką wybrała, nie była zbyt odpowiednią.
Słysząc odpowiedź padającą z czerwonych ust, najpierw ściągnął brwi, co sprawiało, że na jaydenowym czole pojawiły się dwie poziome zmarszczki, następnie wydął w zabawny sposób usta, wpatrując się w dziewczynę z wyraźną podejrzliwością, a ostatecznie uśmiechnął się, wierząc jej słowom, które stanowiły także odpowiedź na to, dlaczego Sirius wziął pod opiekę takiego brzydala.
- Bosworth musi mieć naprawdę dużą słabość do tej Melusine - stwierdził, kręcąc z niedowierzaniem głową. Z drugiej strony, fakt, że wzięli ślub i próbowali wytrwać w małżeństwie był tego jawnym dowodem, a mimo to, Jayden wciąż nie mógł dać temu wiary.
Błądząc gdzieś w odmętach myśli, instynktownie pokręcić przecząco głową - zupełnie się nad tym nie zastanawiając - na pytanie Wi. Tak naprawdę nie chciał żeby sobie poszła. Lubił jej towarzystwo, a ostatnie ich spotkanie w klubie dowiodło - zdaniem Jaya - iż potrafią w sposób normalny funkcjonować we własnym towarzystwie, co uznał za ogromny sukces. Nie chciał utracić tego, co udało mu się z Willow stworzyć, bo była to pierwsza, od dawna, relacja oparta na czymś innym niż płytki seks. Myśląc o własnym potknięciu , jakim było automatyczne zaprzeczenie, nie zastanowił się nad tym, gdzie Willow była, zanim trafiła do jego mieszkania. Skupił się przede wszystkim na tym, że jest i nie chciał, żeby odchodziła. Ona również tego nie chciała, bo zanim zdołał zareagować, minęła go, wchodząc w głąb pomieszczenia, co ostatecznie rozpoczęło wymianą zdań między nimi, chociaż nie był pewny czy chciał tej rozmowy.
Pytanie samo opuściło jego usta, doprowadzając do tego, że na twarzy Wi wymalowało się zaskoczenie. Spojrzał na nią z obojętnym wyrazem twarzy, upijając odrobinę alkoholu, ale ten nie przyniósł nawet chwilowej ulgi, ani tym bardziej nie pozwolił uśpić targających nim emocji. Nie podobał mu się fakt, że poszła na imprezę z jakimś obecnym - dla niego - kolesiem i w dodatku była z tego powodu zadowolona. Jego rozeźlenie sprawiało, że nie potrafił nie odnieść się również do wyglądu brunetki; ten był zbyt wyzywający i zdecydowanie nie pasował do jej delikatnej urody.
- To może mnie oświecisz? - odparł, nieco chamsko, wyraźnie zainteresowany tą kwestią, odpowiadając jej podobnym, wymuszonym uśmiechem, choć okraszony był on naturalnym rozbawieniem, ponieważ nie sądził, że Willow zwraca uwagę na towarzyszki, które czasem sprowadzał do mieszkania. Obszedł kuchenną wyspę, uzupełniając szkło. Wtedy też poczuł, jak smukłe palce zaciskają się na jego ramieniu, zmuszając aby zwrócił twarz ku buzi brunetki. Uczynił to bez mniejszego oporu, kiedy ułożyła usta w dziubek.
- Jest okropny - powtórzył, wciąż nie zmieniając co do tego zdania, jednocześnie sięgnął z blatu ścierkę. Mimo ewentualnych protestów, chwycił delikatnie Wi za brodę, wycierając czerwień. - Teraz wyglądasz znacznie lepiej - stwierdził, szeroko się przy tym uśmiechając. Cała ta sytuacja była groteskowa, a przez to dość zabawna. Kiedy tylko to zrobił, poczuł dziwny spokój. Ponownie zamknął w dłoni szklankę, wyrywając się z jej uścisku, po czym minął dziewczynę, zatrzymując się w pół kroku.
Odwrócił się na pięcie.
- Nie jestem podły. - zaoponował, chociaż nie obchodził się w nią zbyt delikatnie i choć był tego świadom, to nie chciał, aby na wierzch wyszły jego prawdziwe uczucia przed którymi się bronił.
- Po prostu nie podoba mi się fakt, że chodzisz na jakieś całonocne imprezy z obcym facetem. Nie ufam im, a jeszcze ta czerwona szminka…. Czego od niego oczekiwałaś? - zapytał szczerze, wiedząc z jakiego powodu dziewczyny najczęściej wybierają właśnie ten kolor, aby pomalować nim usta.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Kłamstwo uszło Willow płazem, chociaż początkowo widząc minę Jaydena obawiała się, że będą drążyć temat jej nagłego przybycia. Wówczas jej skryta chęć, dotycząca spotkania z tym buńczucznym chłopakiem wyszłaby na jaw.
- To nie słabość. To miłość - poprawiła szatyna, bo nie zgadzała się z jego stwierdzeniem. Willow była świadoma uczuć, wiążących Melusine i Siriusa; widziała ich ukradkowe spojrzenia podczas śniadań i splecione dłonie przy kolacji; widziała szczere uśmiechy i miłe gesty. Kochali się, dlatego tym bardziej nie mogła pogodzić się z rozwodem pary, której wcześniej gorliwie kibicowała.
Myśląc o tym wszystkim ciężko westchnęła, jednak zauważywszy przeczące kiwnięcie głowy Jaydena, porzuciła temat Melusine i Siriusa, i skupiła się na trwającej chwili. Delikatny uśmiech - z domieszką satysfakcji - ozdobił jej twarz, kiedy krzątała się po kuchni.
Lubiła go. Bez wątpienia lubiła Jaydena Hemswortha bardziej niż sama tego chciała - i prawdopodobnie bardziej niż on tego chciał - jednak oboje nie mieli już na to żadnego wpływu.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami - masz jakiś typ dziewczyn? Czy wybierasz losowo tą, która jest najbardziej chętna i idziesz się z nią zabawić? - zapytała tonem podobnym do Jaydena, jednak prędko zdała sobie sprawę, że jej wypowiedź była nietaktowna. To zachowanie nie pasowało do Willow i zupełnie nie rozumiała skąd wzięła się u niej taka nienaturalna uszczypliwość. - Przepraszam. Nie odpowiadaj - zreflektowała się, przy czym machnęła ręką i nerwowo przygryzła wargę.
Willow zawsze zwracała uwagę na towarzyszki Jaydena, chociaż przeważnie robiła to ukradkiem. Każda z nich była inna, ale równie atrakcyjna co poprzednia. Charakteryzowały się długimi nogami, smukłą talią i zadziornym spojrzeniem, które dosięgało Willow zawsze wtedy, kiedy chowała się za drzwiami własnej sypialni. Wtedy to jej nie przeszkadzało, jednak dzisiaj nie była już pewna, czy mogłaby znieść ten notorycznie powtarzający się widok.
Jayden zachowywał się osobliwie. Był zdystansowany, przy czym wydawał się jednocześnie zdenerwowany, co nie umknęło uwadze Willow. Pomimo tego wraz z rozwojem sytuacji starała zachowywać się naturalnie - w końcu niejednokrotnie znosiła jego absurdalne humorki.
- Omo! - krzyknęła - Puszczaj! - zaoponowała, jednak sprzeciw Willow był nieadekwatny do siły Jaydena. Kiedy zrozumiała, że nie zdoła się wyrwać, zamknęła powieki i zacisnęła palce na przedramionach chłopaka. Usiłowała zachować powagę, jednak mimowolnie zaczynała się uśmiechać, ilekroć ścierka dotykała jej ust. Było to zabawne, choć w momencie w którym starł całą szminkę, Willow udawała urażoną. Tupnęła nogami, po czym z uporem obserwowała, jak kąciki jego ust wygięły się ku górze, jak złapał szklankę whisky, wyplątał się z uścisku i odszedł tylko po to, aby następnie ponownie zwrócić się w jej stronę.
- Jesteś podły - pomimo sprzeciwu Jaydena powtórzyła to jeszcze jeden raz. Potem wyciągnęła z kieszeni szminkę i z premedytacją, aby zrobić mu na złość, pomalowała usta. Intensywna czerwień znowu ozdobiła jej wargi.
Nie odrazu zareagowała na jego kolejną wypowiedź. W tamtym momencie Willow jeszcze nie wiedziała jakie myśli kotłowały się w głowie Jaydena, dlatego po prostu do niego podbiegła. Wesoła i zadowolona z planu zemsty, nagle przylgnęła do boku chłopaka i zrobiła to z taką gwałtownością, że zawartość szklanki szatyna chlusneła na podłogę. Mimo tego mocno zacisnęła ramiona na jego biodrach. Był spięty i rozgrzany; ona rozluźniona i zmarznięta po całonocnej przechadzce, dlatego kiedy przykleiła policzek do jego klatki piersiowej, poczuła przyjemne ciepło.
- Hej, Jayden, czy ty nie jesteś czasem o mnie zazdrosny? - odezwała się. Wtedy nie zdawała sobie sprawy z wagi własnych słów. Trwała w rozbawieniu, które było zupełnie nieadekwatne do tego, co działo się we wnętrzu chłopaka.
Oparła brodę o pierś Jaydena tak, że mogła z tej perspektywy zobaczyć zarys jego żuchwy. - Hmm... Oczekiwałam, że Dima mnie pocałuje - powiedziała z niebywałą lekkością, po czym znienacka wspięła się na palce i ucałowała obojczyk Jaydena, potem środek klatki piersiowej i ramię. Wszędzie zostawiła ślady czerwonej szminki.
- Tobie lepiej pasuje ten kolor - parschnęła, jednoczenie przyglądając się wszystkim śladom, które ozdobiły jego ciało. Była tak zaaprobowana tym widokiem, że początkowo w ogóle nie zwróciła uwagi na wyraz twarzy Jaydena.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Mimochodem pokręcił przecząco głową z lekko ironicznym uśmiechem na ustach, kiedy Willow wspomniała o miłości, jakby chciał powiedzieć, że się myli, chociaż miała całkowitą rację. Tyle tylko, że szatyn zwyczajnie nie ufał miłości. Uczucia miały to do siebie, że za bardzo mąciły w głowie, sprawiały, że człowiek przestawał racjonalnie myśleć, a to z kolei, potrafiło doprowadzić do wielu niewłaściwych - z punktu widzenia Hemsworth'a - sytuacji, a czasem wręcz nieszczęścia. Sirius i Melusine byli idealnym tego przykładem, jednak nie chciał wypowiadać własnych myśli na głos. Poznał Wi na tyle, by wiedzieć, iż miała ona idealistyczne, wręcz bajkowe podejście do tego aspektu życia. Nie zamierzał kontynuować tematu przyjaciela, dlatego z wewnętrzną ulgą przyjął, że Willow również nie zamierzała tego robić.
Słysząc śmiałe pytanie, pozwolił sobie na zawadiacki uśmieszek, zatrzymując spojrzenie na dziewczynę spojrzenie dłużej niż powinien. Przemknął niebieskimi tęczówkami od jej stóp po czubek głowy, ostatecznie zatrzymując się na czekoladowych oczach. Bez wątpienia lubił Willow Hamsworth, bez wątpienia bardziej niż by przypuszczał i niżby wcześniej chciał, ale czy była w jego typie?
- Czemu? Chętnie odpowiem - oznajmił, chwilę później słysząc nie tylko zaprzeczenie brunetki, ale również jej przeprosiny. Mimo to najbardziej urzekło go to zakłopotanie wymalowane na delikatnej twarzy, które powiększyło jego uśmiech. Upił kolejny łyk trunku. - Te chętne są czasami naprawdę spoko, niemniej nigdy nie wybrałbym takiej na dłużej niż loda w klubowej toalecie. - przyznał szczerze, nie obierając w słowach - To ja muszę zwrócić uwagę na dziewczynę, a nie ona na mnie, bo tych jest dużo. Ja natomiast wolę takie, które nie do końca zdają sobie sprawę z własnej seksualności, dla której zdobycie faceta nie jest głównym priorytetem. Takie, które mówią poprzez gęsty własnego ciała, ograniczając słowa. Czy ta odpowiedź jest satysfakcjonująca? - swoją wypowiedź zakończył pytaniem, uważnie obserwując, jak na jego słowa zareaguje Wi. Pominął jednak fakt, że gdy czasem nadarzyła się okazja to z niej korzystał, bo to wydawało się bardziej niż oczywiste. Wielokrotnie kiedy już brunetka z nim mieszkała, sprowadzał w ich cztery ściany różne kobiety, chociaż zawsze dbał o to, by nie były prostackim lafiryndami. Właśnie z nimi kojarzył mi się czerwony kolor ust, który od razu stał się głównym tematem ich sporu. Ten Jayden postanowił zakończyć śmiałym posunięciem, ścierając znienawidzoną czerwień z willowych warg.
- Nie. Po prostu o ciebie dbam - odparł w odpowiedzi na kolejny, niepochlebny epitet, jakim określiła jego osobę, a w odmętach jego myśli echem odbiła się prośba, którą dziewczyna wypowiedziała, w chwili kiedy pojawiła się pod drzwiami mieszkania.
Uniósł do góry prawą brew, widząc jak wyciąga szminkę, by po raz kolejny pomalować nią usta. Pokręcił z dezaprobatą głową, jednocześnie prychając, bo bez wątpienia chciała zrobić mu na złość. I zamierzał to zignorować, odwrócić się na pięcie i ponownie usiąść na kanapie, jednak zanim cokolwiek zrobił Wi pojawiła się przy nim, rozlewając alkohol, co skomentował cichym - Kurwa - a następnie otuliła jego półnagie ciało drobnymi ramionami. Mimochodem spiął się bardziej, napinając mięśnie, które stały się jeszcze bardziej wydajniejsze. Przyjemne ciepło rozlało się pod jego skórą, choć minę miał wciąż zaciętą przez którą przebijało się subtelne rozbawienie. To po chwili zamieniło się w śmiech.
- - Ja się po prostu o ciebie martwię - odpowiedział, tak naprawdę ani nie potwierdzając, ani nie zaprzeczając domysłom dziewczyny. W gruncie rzeczy nie wiedziałby co powiedzieć, bo nie do końca ogarniał jeszcze to, jakimi uczuciami ją darzy i czy w ich przypadku zazdrość jest nie tyle uzasadniona, co możliwa?
- I co? Pocałował cię? - zapytał, spoglądając w dół, gdy poczuł broda brunetki wbija się w jego klatkę, i tylko na ułamek sekundy ich spojrzenia się spotkały, bo po chwili Wi zaczęła zostawiać czerwone ślady na jego skórze. Pokręcił z niedowierzaniem głową, a na twarzy Jayden'a zaskoczenie mieszkało się z rozbawieniem. W pierwszym odruchu chciał po raz kolejny pozbyć się czerwieni z jej ust, tym razem w bardziej dosadny sposób, oblizał nawet własne wargi, jednak ostatecznie powstrzymał się przed głupimi pomysłami, zachowując resztki zdrowego rozsądku.
- Teraz będziesz musiała tu posprzątać - wiele kosztowało go, by wypowiedzieć to zdanie i jednocześnie nie zdradzać, jak wiele emocji targa nim w tej właśnie chwili, o których świadczyły palce mocniej zaciśnięte na szklance. Równie dużo samozaparcia potrzebował, aby nie wybuchnąć złością, nawet jeśli zachowanie dziewczyny było zabawne. Bo co chciała mu tym udowodnić?

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow prędko pożałowała własnej śmiałości, dlatego widząc zawadiacki uśmiech Hemswortha, od razu odwróciła spojrzenie. Początkowo czuła się wyłącznie zakłopotana, jednak kiedy udzielił takiej bezwstydnej odpowiedzi, pomimo intensywniejszych wypieków na twarzy, starała się spoglądać Jaydenowi prosto w oczy. Wiedziała, że charakteryzował się frywolnością, lecz uprawianie seksu – nawet oralnego – w publicznej toalecie nadal było poza zasięgiem jej wyobrażeń.
W pewnym momencie wypuściła powietrze, bo intuicyjnie zbyt długo przytrzymała je w płucach, przy czym powachlowała rozgrzane policzki. Potem z uwagą słuchała dalszej wypowiedzi, która była już znacznie bardziej taktowna.
Nie wiem, czy jest satysfakcjonująca – wzruszyła ramionami – więcej bym zrozumiała, jakbyś wytypował dziewczyny o danym kolorze włosów albo określił dominujące cechy charakteru. Z twojej wypowiedzi wynika, że lubisz niewinne dziewczyny – na moment zacisnęła wargi, a następnie westchnęła – myślę, że zanudziłbyś się z taką Jayden i prędzej czy później zacząłbyś stawiać wobec niej oczekiwania. Myślę też – zaśmiała się nerwowo – myślę – powtórzyła – myślę, że ja bym tobie nie sprostała – powiedziała zgodnie z tym, co w tamtej chwili czuła.
Willow nie zdawała sobie sprawy z własnej seksualności. Nigdy nie postrzegała siebie, jako kogoś wyjątkowo atrakcyjnego; jako kobietę, za którą mężczyźni zwykli się oglądać. Była naturalna: szczera, zabawna i często nieporadna. Marzyła o miłości, lecz nie mogłaby w akcie desperacji związać się z byle kim. Biorąc pod uwagę to wszystko miała wrażenie, że Jayden Hemsworth w swojej wypowiedzi nawiązał do jej przypadku; do przypadku który nie pasował do długonogich, subtelnych piękności, jakie zazwyczaj go otaczały.
Wtedy, spoglądając mu prosto w oczy, pomyślała, że w ich sytuacji przyjaźń była idealnym rozwiązaniem – nawet jeżeli we wnętrzu Willow wybuchł podejrzany ferwor. Pomimo tego uśmiechnęła się, choć fałszywie.
Dbasz o mnie – powtórzyła to, co sam wcześniej powiedział. Gdy przed czterema miesiącami pojawiła się w progu jego apartamentu, nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek będą rozmawiać tak jak dzisiaj. Była wtedy zdesperowana i samotna, jednak zamierzała zostać na raptem cztery, pięć tygodni. Ignorowała zdanie Jaydena i wychodziła mu na przekór, wymuszając wiele decyzji. Po tym wszystkim sądziła, że po wyprowadzce ich kontakt będzie sporadyczny; może zerowy. Tymczasem przyłapywała się na tym, że chciała do niego zadzwonić, aby opowiedzieć o jakiejś błahostce.
Hej, Sześćset Dolców – zawołała żartobliwie, również balansując pomiędzy tamtymi dotkliwymi wspomnieniami. Rozstawiła szerzej nogi, aby przypadkiem się nie przewrócić i mocno zacisnęła dłonie wokół brzucha Jaydena. Mimo uszu puściła przekleństwo i w ogóle nie przejęła się jego zaciętą mimiką, którą widywała wielokrotnie. Skupiła się natomiast na spiętych mięśniach, jakie czuła pod opuszkami palców oraz intensywnych uderzeniach jego serca. Gdy opierała się o klatkę piersiową chłopaka, doskonale słyszała, co działo się w jego wnętrzu. I to było dziwne, ale jednocześnie napełniało Willow podejrzaną satysfakcją.
Nie musisz już dbać o mnie i się martwić. Nigdy tego nie powiedziałam, ale jestem ci wdzięczna, że przyjąłeś mnie tamtego dnia. Myślę, że gdyby nie twoja pomoc, to miałabym duży problem – odsunęła głowę i uśmiechnęła się – teraz radzę sobie naprawdę dobrze, więc cofam prośbę. Nie opiekuj się mną więcej – rozkazała.
W tamtym momencie Willow zrozumiała naprawdę wiele. Pomimo bezwzględności i kilku nieporozumień zawsze mogła liczyć na Jaydena. Opłacał rachunki, kupił jej nowy telefon oraz buty, gniewał się kiedy kradła i pojawiał natychmiast w momentach, w którym miała kłopoty. Był obok – choć często nerwowy lub zmęczony – cały czas troszczył się o Willow na swój własny, niewymuszony sposób. Ale ona chciała go zwolnić z tego obowiązku, bo czuła, że dojrzała na tyle, aby zadbać o sama siebie.
Nie powiem ci – odparła, nieco rozbawiona. Nie miała ochoty poruszać tematu Demeter, co wkrótce stało się zupełnie nieistotne. Skupiła się na Jaydenie. Popełniła podrząd trzy zbrodnie pocałunki, nie zdając sobie sprawy, że właśnie wystawiła chłopaka na próbę samokontroli. Nie dostrzegła ani jego mieszanki zaskoczenia i rozbawienia na twarzy, ani błysku niestosownego pragnienia, który wybuchł w jego oczach wraz z intensywniejszym kolorem błękitu. Był zjawiskowy.
Nie posprzątam – zaśmiała się, choć nieświadomie zrobiła to bardzo figlarnie. Jedną z dłoni trzymała na plecach Jaydena, a drugą dotknęła jego obojczyka. – Bo pasuje ci ten kolor – powtórzyła, niebywale zafascynowana widokiem szminki. Potem jednak oderwała spojrzenie i natrafiła na jego wzrok, który przeszył ją do cna. Prędko zdała sobie sprawę z własnej pochopności i wyswobodziwszy Jaydena z uścisku, odskoczyła na dwa kroki. Omyłkowo znowu szturchnęła jego ramieniem, przez co pozostała zawartość szklanki również wylądowała na podłodze.
Oczywiście, że to posprzątam – wskazała na plamę, zdając sobie sprawę, że być może błędnie zdefiniowała jego poprzednią wypowiedź. Zmieniła temat. – Czy mogę przespać się na kanapie? Zaczyna świtać, a ja chyba ze zmęczenia zaczynam robić głupoty – spróbowała się usprawiedliwić. Po raz kolejny zsunęła spojrzenie na klatkę piersiową Jaydena. Jednak tym razem uważała, że czerwień zupełnie mu nie pasowała – a przynamniej czerwień z jej warg.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

W pewien sposób bawiła go odwaga dziewczyny, którą mógłby brać za głupotę, za każdym razem, kiedy dostrzegał na delikatnej twarzy chwilową konsternację. Willow nie była stworzona do podejmowania tematów, w których on czuł się niebywale komfortowo, nie tylko ze względu na to, iż był mężczyzną, ale przede wszystkim posiadał doświadczenie, jakiego brunetce brakowało. Po raz kolejny, dostrzegając łagodne rumieńce, uśmiechnął się paskudnie, jednak sekundę później, wraz z każdym wypowiadanym przez Wi zdaniem, owy uśmiech zaczął ustępować miejsca jawnemu zaskoczeniu, w którym objawiała się nuta rozbawienia wymalowana w niebieskich, jayden'owych tęczówkach.
Instynktownie zrobił krok naprzód, zmniejszając dystans między ich ciałami. Spojrzał w dół, ewidentnie górując nad niższą od niego dziewczyną. Sięgając do jej twarzy, zgarnął ciemny kosmyk włosów z jasnego policzka. - Twoje wnioski są zadziwiająco bardzo nietrafione. W dodatku ty mi się nie znudziłaś i jak dotąd sprostałaś wszystkiemu, nawet jeśli zdarzały ci się niewielkie potknięcia - oznajmił nad wyraz poważnie, przy czym mięśnie twarzy Jayden'a niebezpiecznie, aczkolwiek nieznacznie napreżyły się, nadając mu surowszego wyglądu, do którego idealnie pasował nieco zachrypnięty głos. Kończąc swoją wypowiedzieć, pochylił się ku brunetce, składając na jej czole subtelny pocałunek. Była to chwila, w której po raz pierwszy od kilku tygodni pozwolił sobie na okazanie wobec niej ciepłych uczuć, a mimo to wciąż wyczuć można było, że coś powstrzymuje się przed tym, aby całkowicie się im poddał. Na koniec uśmiechnął się jeszcze do niej, zanim wrócił do poprzedniej pozycji. Dolał sobie trunku do szklanki. Uporczywe myśli mimochodem napłynęły do umysłu szatyna, lecz zignorował je, nie chcąc poddawać analizie własnego zachowania. To ewidentnie wskazywało na to, że zależy mu na złodziejce, chociaż nie miał tego w planach. Ba! Do niedawna gotów był rzucać się w kolejne, krótkie romanse, o których obecnie nawet nie myślał. Niewątpliwie w Hemsworth'ie zaszły duże zmiany, chociaż nie były one widoczne na pierwszy rzut oka. Był osobą zbyt skomplikowaną, zbyt złożoną, a przede wszystkim dumną, aby to przyznać, nie tylko przed samym sobą, ale także innymi.
Z tego też powodu bez problemu przeszedł do swojej stałej postawy, kiedy udawał, że Willow nie ma dla niego zbyt dużego znaczenia, chociaż jej słowa wywołały u niego przypływ złości. Jak miał już o nią nie dbać?! Czy ona zdawała sobie sprawę z własnej prośby, jaką wypowiedziała przed kilkoma miesiącami? Śmiał w to obecnie wątpić. Spojrzał na nią, unosząc do góry prawą brew, jednocześnie marszcząc nieznacznie nos. Na twarzy Hemsworth'a pojawił się ciężki do opisania grymas, a niebieskie oczy nabrały ciemniejszego odcienia.
- Ta, radzisz - rzucił słowa pełne ironii, a przy tym jawnego niezadowolenia, bo według Jayden'a dziewczyna zupełnie sobie nie radziła. Niemniej nie zamierzał wypowiadać własnych myśli na głos, wiedząc, iż Wi i tak by temu zaprzeczyła.
- Śpij u siebie - dodała jeszcze na koniec, całkowicie odcinając się od tego, co dziś miało miejsce, tym samym ignorując pełne zainteresowania spojrzenie brunetki, jakim obdarzyła jego ciało.

z tematu x2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „249”