WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

#28
włosy

Ostatnim razem widziała Jaydena miesiąc temu, gdy wyszedł bez słowa z apartamentu, nie obdarzając ją nawet przelotnym spojrzeniem. Stała wtedy za wyspą kuchenną. W dłoni trzymała kubek gorącego cappuccino, które chciała mu zaproponować przed pracą, jednak ostatecznie nie odważyła się odezwać. Po prostu obserwowała, jak nerwowo przemieszczał się z sypialni do łazienki; jak gonił w poszukiwaniu kluczy oraz portfela i jak niedbale wetknął sznurówki do butów tylko po to, aby następnie trzasnąć drzwiami.
Czuła, że znajdowała się w złym miejscu; że to wszystko, co wydarzyło się w domku nad jeziorem nie miało znaczenia, a sam inicjator żałował swojego występku. Wspomnienia słów chłopaka, jego żarliwe spojrzenie i pocałunek, który w tym kumulacyjnym momencie odebrał jej możność oddychania sprawiły, że obecnie była przytłoczona. W dodatku zachowanie Jaydena pogłębiało jej frustracje i doprowadziło do tego, że zniknęła – bo Willow przywykła uciekać z miejsc, w których przestawała czuć się komfortowo.
Po prostu.
Cztery tygodnie przemknęły jej, niczym piasek przez palce. Zrezygnowała z posady opiekunki na poczet lepiej płatnej pracy w salonie groomerskim oraz dołączyła do agencji sprzątającej, skąd miała największy przychód. W weekendy pomagała na sali bankietowej, dlatego momentami brakowało jej czasu, aby porządnie zjeść. Pomimo tego przykładała się do wszystkich obowiązków. Potrzebowała pieniędzy, aby ponownie się wyprowadzić – i tym razem postanowiła lepiej się przygotować.
Niestety komunikacja miejsca nie pomagała Willow w połączeniu grafików, bo przetransportowanie z jednego końca miasta do drugiego w przeciągu dwudziestu minut było niemożliwe. Wielokrotnie biegła na tramwaj albo, absurdalnie, błagała kierowcę autobusu, aby pominął puste przystanki. Tego dnia również wpadła spóźniona do jednej z rezydencji w Quenn Anne. Najmłodszy syn rodziny, którego spotykała najczęściej, miał wrócić w ciągu godziny, dlatego natychmiast zabrała się do pracy. Rodziców widywała sporadycznie, choć zostawiali jej polecenia na tablicy w kuchni.
Wpierw zmieniła pościel we wszystkich sypialniach, umyła schody i balustrady oraz wyszorowała fugi w kaflach, znajdujących się w przedpokoju. Obawiała się, że nie zdąży wyrobić się ze wszystkimi punktami z listy, dlatego nawet nie ubrała uniformu, pozwalając aby kurz śmiało osiadał na jej czarnej bluzce.
Wtem, gdy wycierała w salonie kurz z parapetów, spostrzegła auto, które właśnie zaparkowało na podjeździe. Nie oderwawszy szmatki od marmurowej powierzchni, spokojnie przyglądała się, jak z wnętrza wysiadł młody mężczyzna. Początkowo stanął tyłem do rezydencji, ale już w tamtym momencie uderzyło w nią podobieństwo, jakie intuicyjnie przypisała personie Jaydena. Lakier drogiego audi, sylweta i sposób poruszania się chłopaka był identyczny, co zaogniło u Willow podejrzliwość. Mocniej ścisnęła ścierkę i mimowolnie zbliżyła twarz do szyby, lecz kiedy mężczyzna odwrócił się przodem, natychmiast kucnęła pod parapet. Wtedy przestała mieć wątpliwości, bo to sam Jayden Hemsworth zaczął zmierzać w stronę frontowych drzwi.
Usłyszawszy trzask zamka porzuciła szmatkę i doczworakowała do stołu pokrytego długim i śnieżnobiałym obrusem. Schowała się pod nim, uprzednio mocno dociskając dłonie do ust, aby nie wydać z siebie żadnego odgłosu. Po chwili dźwięk kroków wypełnił pomieszczenie.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

look

Jayden doskonale pamiętał każde z wypowiedzianych słów, kiedy wraz z pomocą Willow, znaleźli się za drzwiami sypialni; kiedy wpatrywał się w czekoladowe tęczówki, dotykając rozgrzanych policzków. Te, odbijały się w jego myślach niczym echo, choć znaczenie wyraźniej i głośniej, wywołując wiele emocji, z którymi zwyczajnie sobie nie radził, a które, jak się okazało, wpływały na niego w większym stopniu niż by sobie tego życzył. I właśnie z ich powodu próba powrotu do stanu względnej normalności zakończyła się nie tylko fiaskiem, ale przede wszystkim wyprowadzką dziewczyny.
Nie ulegało wątpliwości, że na tydzień przed tym wydarzeniem zachowywał się, jak prawdziwy dupek. Ignorował postać brunetki, nie nawiązywał z nią żadnych rozmów, chociaż niewypowiedziane słowa wisiały w powietrzu, sprawiając, że atmosfera była naprawdę napięta. Czuł to każdym atomem ciała, jednak nie zrobił nic, aby coś zmienić, wręcz przeciwnie - uparcie brnął w patową sytuację, nie dając Wi możliwość na jakąkolwiek reakcję.
Po prostu.
Kolejne tygodnie pamiętał jak przez mgłę. Była to mieszanka uczuć i zdarzeń, które wykraczały poza jakąkolwiek logikę. Najpierw wyprowadzka Willow, a następnie rozwód Siriusa, który w tamtym momencie potrzebował go bardziej niż kiedykolwiek. W zasadzie, o ile potrafił zrozumieć postępowanie swojej współlokatorki, o tyle Jayden'owi ciężko było pojąć, co wydarzyło się między Bosworth'em i jego żoną - obecnie już byłą. Próbował nawet dowiedzieć się czegoś od przyjaciela, jednak wywoływało to jedynie jego złość, a dalsze zagłębianie się w temat, zakończone zostało bójką, w której oboje ucierpieli; Jayden wciąż nosił na sobie jej ślady, w postaci lekkiego rozcięcia wargi. Nic więc dziwnego, że chcąc odpocząć od ostatnich, niekoniecznie przyjemnych, sytuacji, postanowił odwiedzić rodzinny dom, gdzie jego wizyty były naprawdę rzadkie, co rodzicielka wypominała mu za każdym razem, kiedy do niej dzwonił.
Wysiadając z samochodu, przeczesał palcami włosy; te pod wpływem promieni słońca, nabrały jaśniejszego odcienia. W tym czasie pozbawiony był obecności Hamsworth w posiadłości należącej do jego rodziny. Rozejrzał się wokół, próbując dostrzec każdą zmianę, jaka tu zaszła od jego ostatniej wizyty, gdy podjazd pokryty był jeszcze śniegiem. Wokół było zielono, a powietrze wypełniał zapach różnych kwiatów, którymi matka chłopaka zajmowała się osobiście. Zanim ruszyła ku frontowym drzwiom, uśmiechnął się delikatnie, w kieszeni odnajdując klucze, do których przymocowana była zawieszka w kształcie pokemona Muka, wiedząc, że o tej porze, w rezydencji jeszcze nikogo nie będzie.
Zamek wydawał z siebie charakterystyczny odgłos, świadczący o tym, że ktoś właśnie przekracza próg, a sekundę później pomieszczenie wypełniły kroki. Szatyn rozejrzał się po nim i choć wokół panowała cisza, to uwadze Jayden'a nie umknęła szmatka leżąca na parapecie okna, który został tylko do połowy przetarty oraz lekko falujący obrus, pokrywający stół.
-Halooo, jest tu ktoś?! - głos chłopaka wypełnił przestrzeń.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Nie tylko minione wydarzenia wykraczały poza ludzką logikę, ale również samo zachowanie Willow wzbudzało wątpliwości. Kiedy dowiedziała się, że widmo rozwodu Melusine i Siriusa stało się prawdą, nie mogła poradzić sobie z emocjami. W odmęty odsunęła postać Jaydena, starając się poświęcić należycie dużo uwagi nowej przyjaciółce. Wielokrotnie namawiała ją do namysłu, prosiła o próbę pojednania z mężczyzną, a gdy to nie skutkowało włączała jego profil na instagramie i przemawiała grubym głosem. Tym sposobem nie zmieniła decyzji Melusine, ale przynajmniej wywołała na jej twarzy znikomy uśmiech, kiedy po raz kolejny capnięciem w ramie zrównywała lamentowanie – i nadzieję - Willow z rzeczywistością.
Pracę w rezydencji podjęła niedługo po zapadnięciu decyzji o rozwodzie. W ciągu czterech tygodni dokładnie zapamiętała rozstaw pomieszczeń oraz zaznajomiła się z instrukcjami obsługi elektrycznych urządzeń – chociaż początkowo włączała je jedynie w obecności drugiej sprzątaczki. Z właścicielami kilkukrotnie minęła się na korytarzu. Rzadko rozmawiali, ale nie ze względu na ich złe usposobienie, a zwyczajny pośpiech. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że para była rodzicami Jaydena. Nie interesowała się tematem rodziny, choć najmłodszy z chłopaków kilkukrotnie wplatał w rozmowę jakąś anegdotkę z ich życia, stąd wiedziała, że najstarszy z braci był w związku, a średni bywał rozwiązły. Jednak wielu ludzi charakteryzowało się tym określeniem, dlatego mimo uszu puściła tamtą wypowiedź – dopóki echem nie rozbiegła się w jej głowie, gdy na podjeździe dostrzegła Jaydena.
Jaydena Hemswortha.
Tego Jaydena Hemswortha.
Ukrycie się pod stołem było impulsem. Obecnie jednak, sparaliżowana strachem, nie była zdolna się poruszyć. Serce Willow waliło z niebywałą siłą, a gdzieś w głowie zrodziła się obawa, że Jayden usłyszy jego łomot.
Na dźwięk pierwszego kroku gwałtownie wzdrygnęła; drugiego zacisnęła palce na obu wargach, trzeciego przymknęła powieki, a na kolejne coraz dotkliwiej kurczyła ramiona. Już wtedy brakowało jej powietrza, lecz w momencie, w którym Jayden się odezwał, poczuła duszności.
Miniony miesiąc był pozbawiony jego obecności; pozbawiony spojrzeń, cichych dni i z pozoru nieznaczących gestów, pozbawiony zapachu limonki i wspólnych wieczorów przed telewizorem, pozbawiony siarczystych przekleństw i głębokich westchnięć. Miniony miesiąc był trudny, pełen wyzwań i tęsknoty, która w tamtej chwili uderzyła w Willow z całym możliwym impetem. Zaczęła się trząść, przez co próbując zapanować nad konwulsją, przygryzła knykieć. Nawet jeżeli Jayden był blisko, to nie mogła po prostu wyjść spod stołu i się przywitać… więc wybiegła. Zanim Jayden zdążył się obrócić zerwała z blatu obrus i zarzuciła go na sylwetkę chłopaka, po czym ruszyła naprzód. Boso – bo przecież zawsze tak uciekała – minęła hol i korytarz. Następnie nie wyhamowała przed oszklonymi drzwiami. Wpierw uderzyła twarzą w szybę, a potem pociągnąwszy miedzianą klamkę, wydostała się na zewnątrz, gdzie roztaczał się widok ogrodu. Wzięła oddech. Jeden, drugi, trzeci i wyskoczyła z tarasu przez balustradę, upadając wprost w bukszpan. To jednak nie zdołało powstrzymać Willow, która w tamtym momencie przepełniona była desperacją. Ruszyła dalej i gdy już wydawało się, że zniknęła w labiryncie krzewów, znienacka wpadła na Maximiliana. Chłopak prędko ujął jej ramiona i odsunął od ciebie, choć powstała odległość wzbudzała dyskomfort.
Co jest?
P-puść! – szarpnęła się – puszczaaaj Max! – nerwowo tupnęła nogami, uprzednio oglądając się za siebie.
Nadchodził?

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Brak świadomości, kto ukrył się pod stołem sprawiał, że Jayden w pewien sposób, znajdował się na przegranej pozycji, choć niewątpliwie zdawał sobie sprawę z obecności innej osoby, która z jakiegoś powodu postanawiła zataić swoją tożsamość. Zdziwiony tym faktem ściągnął brwi, a na jego czole pojawiły się dwie poziome zmarszczki. Tego typu zachowanie było dość dziwaczne, biorąc pod uwagę fakt, że prawdopodobnie miał do czynienia ze sprzątaczką, którą zatrudnili jego rodzice. Może się wystraszyła? Tłumaczenie to wydawało się właściwie, zwłaszcza, że Jay rzadko odwiedzał rodzinny dom, więc dla kogoś, kto miał z nim do czynienia po raz pierwszy był zupełnie obcy, nawet jeśli nie wyglądał zbyt groźnie.
Zadając proste pytanie dawał owej osobie szansę, aby się przed nim odkryła, jednak nie spodziewał się reakcji jaką wywołał. Był w ogromnym szoku, gdy przed jego ślepiami mignęła drobna sylwetka, zanim oberwał w twarz obrusem. Ten przesłonił mu całe pomieszczenie, nie pozwalając na szybsze działanie, dlatego kiedy ruszył w pogoń za nieznajomą, dzieliła ich już znacząca odległość.
- Pojebało cię! - krzyk Jayden'a wypełnił ściany, odbijając się od nich echem, przez co brzmiał na wkurzonego, chociaż tak naprawdę uczucia jakie się w nim kłębiły dalekie były od tego stanu; był bardzo zaskoczony, a przy tym nieco rozbawiony. Oczywiście mimochodem ruszył w pogoń, starając się, jak najszybciej zmniejszyć dzielący ich dystans; przebiegł przez hol i korytarz, skręcając w lewo, bo przecież doskonale znał ten dom i skróty w nim istniejące. Koło brunetki znalazł się dokładnie w momencie, kiedy walnęła w oszklone drzwi, na co zareagował gromkim śmiechem. Poniekąd dziewczyna o krótkich włosach kogoś mu przypominała, jednak wielkim żartem losu byłoby, gdyby w momencie, kiedy ją dopadnie okazała się być Willow. Z tego też powodu odrzucił tę irracjonalną myśl.
- Dopadnę cię, więc nie wiem po co uciekasz - oznajmił, w chwili, gdy pociągnęła za klamkę, wbiegając do wielkiego ogrodu, gdzie zaliczyła kolejny upadek.
- To musiało boleć! - stwierdził po raz kolejny nie kryjąc własnego rozbawienia, bo niewątpliwie dziewczyna dostarczała mu naprawdę dużo rozrywki, a wiedząc, że nie ma już gdzie uciec, Jayden zwyczajnie swój bieg zmienił w spacer, dokładniej ją obserwując. Była na przegranej pozycji, co los dobitnie udowodnił jej w momencie, gdy wpadła wprost na najmłodszego Hemsworth'a.
Gdy jaydenowe spojrzenie ponownie znalazło się na kobiecej sylwetce, była ona zamknięta w ramionach Maxa, z których próbowała się wydostać.
- Nie puszczaj jej - surowy ton głosu, w którym rozbrzmiewał rozkaz wypełnił powietrze, a na ustach szatyna pojawił się zawadiacki uśmieszek, gdy wzrok skupił na bracie.
- Jayden, a co ty… tu? - zapytał zaskoczony brunet, który choć z wyglądu bardziej przypomniał Josepha, tak charakterem dorównywał Jayden'owi.
- Też się za tobą stęskniłem, braciszku - odparł, na razie swoją uwagę całkowicie skupiając na Maximilanie, przez co ten zwolnił trochę swój ucisk na ciele Wi, ale nie na tyle by mogła się z niego wydostać. Średni Hemsworth podszedł bliżej - Sprawdź czy nie leci jej krew, nieźle wyrżnęła w szklane drzwi - oznajmił, ruchem brody wskazując na dziewczynę.
- Dlaczego przed tobą uciekała? - Max zadał niezwykle kluczowe pytanie,na jakie Jayden nie znał odpowiedzi, dlatego jedynie wzruszył ramionami. Willlow wciąż stała odwrócona do niego tyłem, a jej twarz przesłaniały włosy. Jak długo zamierzała się ukrywać?

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow nie wątpiła, że nadejdzie taki dzień, w którym Jayden Hemsworth rzeczywiście ją dopadnie. Znała jego możliwości i upór, jednak wolała odwlec to spotkanie, aby poradzić sobie z uczuciem rwania serca. Obecnie była przede wszystkim zagubiona, a to wrażenie pogłębiły wiadomości chłopaka, które znienacka zaczął wysyłać w ciągu minionego tygodnia. Po tak długim okresie abstynencji, nie potrafiła już normalnie z nim rozmawiać.
Nagły krzyk uświadomił Willow, że Jayden miał rację. Zwariowała. Doszczętnie oszalała nie tylko w momencie, w którym zarzuciła na niego obrus, ale również wtedy, gdy poddała się ucieczce. Obawiając się konfrontacji, łapała się wszelkich środków, aby zbiec przed obliczem chłopaka, jednocześnie się przy tym pogrążając. Jego gromki śmiech, wywołany jej wielokrotnymi potknięciami stanowił idealne potwierdzenie. Mimo wszystko w absurdzie tej gonitwy było coś znajomego; coś sentymentalnego, przez co miała wrażenie cofnąć się do okresu ich pierwszego spotkania, zakupów w galerii oraz do chwil, kiedy przekomarzali się pomiędzy meblami w salonie.
Zignorowała kolejne słowa Jaydena, choć również tym razem nie minął się z prawdą. Gałązki bukszpanu w kilku miejscach zdarły jej delikatną skórę na udach i pozostawiły brzydkie, czerwone zadrapania. Czuła pieczenie w tamtych okolicach, jednak dokuczliwe wybuchy gorąca, nie pozwoliły jej zwolnić. Wyjrzała przez ramię i straciwszy rezon nieudolnie wpadła w pułapkę. Dłonie Maximiliana były silne i gorliwie przylgnęły do jej ciała, które raz za razem wzdrygało. Początkowo usiłowała się wyszarpać, lecz usłyszawszy rozkaz Jaydena, zastygła w bezruchu.
No weź – jęknęła żałośnie, wbijając błagalne spojrzenie w oczy Maxa. Były równie ładne i przenikliwe, jak wzrok Jaydena, który znała niemal na pamięć. Chłopak jednak pozostał niezłomny i choć na moment stracił zainteresowanie Willow, to nadal nie pozwolił jej zbiec. Ich krótka wymiana zdań sprawiła, że krew podeszła jej do głowy. Nadymała policzki, przy czym jeszcze dobitniej zdając sobie sprawę ze swojego fatalnego położenia, schowała twarz w dłoniach. Katastrofa.
Nic mi nie jest – bąknęła, nie odrywając rąk od ust, przez co jej głos wydawał się zniekształcony. Nie chciała wchodzić w bliższą interakcję z młodszym Hemsworthem, którego nagłe, ciekawskie spojrzenie zaczęło jej niebywale ciążyć. Potem gwałtownie posunął sylwetę Willow do tyłu w skutek czego, aby nie stracić równowagi podparła się jego przedramionami. W powietrzu zawisło niewygodne pytanie, a zapach limonki prędko zdominował przestrzeń.
Właściwie już zamierzała się odwrócić. Przerzedzić z twarzy ciemne kosmyki, które doszczętnie skryły jej lico, być może przeprosić i odejść, chociaż w rzeczywistości nie miała siły, aby złożyć jakiekolwiek zdanie. Słowa ugrzęzły w jej gardle, serce wybijało rytm paniki, a dolna warga zaczęła niekontrolowanie drżeć.
W pewnym momencie przestała obawiać się reakcji Jaydena, lecz własnej; tej, której nie była w stanie przewidzieć, dlatego z nerwów zacisnęła palce na skórze Maximiliana.
J-Jayden… Ja… – zaczęła, lecz przestrzeń niespodziewanie obiegło nawoływanie Pani Hemsworth. Kobieta stanęła na tarasie i zaczęła wesoło machać. Wtedy wzrok młodych mężczyzn skupił się na matce, a Willow wykorzystawszy okazje zrzuciła z siebie dłonie Maxa i wskoczyła wprost w krzewy cisów. Zniknęła za gęstwiną. Boso.


cyk
Willow prędko zdała sobie sprawę, że podczas spotkania z Jaydenem wykazała się naganną impulsywnością. Jej zachowanie zawsze wykraczało poza granicę normy, jednak tym razem czuła się zażenowana. Tym bardziej, że po wyprowadzce z apartamentu obiecała sobie zachować dystans. Ten jednak nieobecny był dwa dni wcześniej i już sama nie wiedziała, co było gorsze: wstyd czy nieprzewidywalność w którą oboje mogli popaść podczas pierwszej rozmowy. Z jednej strony nie byli sobie niczego winni, a z drugiej miała wrażenie, że wszystkie niewypowiedziane kwestie wciąż wisiały nad nimi, niczym nieszczęśliwe fatum.
Wertując to wszystko w głowie miała nadzieję, że Jayden opuścił rodzinną rezydencję i będzie mogła w spokoju skupić się na obowiązkach. Posada była zbyt dobrze płatna, aby mogła z niej zrezygnować.
Wpierw sprawdziła podjazd, na którym brakowało wypolerowanej, czarnej Audi Jaydena. Zbliżywszy się do frontowych drzwi, radośnie klasnęła, po czym wygrzebała z torebki zapasowy komplet kluczy i weszła do środka. Hol był pusty, a wśród korytarzy roznosiło się tykanie zegarka. Pośpiesznie ściągnęła buty i udała się w stronę kuchni. Początkowo nie zwróciła uwagi na nakryty stół, choć zapach jedzenia dominował już od samego progu. Swobodnie, nie zdając sobie sprawy z towarzystwa drugiej osoby, podeszła do zlewu i napełniła szklankę wodą. Wtem usłyszała słowa, przez które szkło wysunęło się z jej dłoni i z hukiem uderzyło o podłoże.
Jayden zajmował miejsce przy stole i jakby nie przejmując się obecnością Willow, spokojnie spożywał posiłek. Szeroko rozwarła usta, chcąc głośno i wyraźnie zapytać „jak?”, jednak zamiast tego po prostu jęknęła. Następnie schyliła się, dzięki czemu zniknęła za kuchenną wyspą, i zaczęła zbierać szkło. Robiła to mechanicznie; wolno i wręcz nieświadomie, bo z niedbałością umieszczała kawałek po kawałku w otwartej dłoni.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Na twarzy Jayden'a malowało się coraz głębsze zaskoczenie, którego nie potrafił ukryć przed bratem, kiedy ten wyjaśniał mu kim jest nowa sprzątaczka. Siedział przed Maxem z lekko rozdziawionymi ustami, w ręku trzymając nadgryzione jabłko, jakby zastygł w czasie, chociaż w jego umyśle jątrzyło się od wielu myśli, a te wymalowane zostały w spojrzeniu Hemsworth'a, które nabrało ciemniejszej barwy, jawnie manifestując kłębiące się w nim emocje.
Willow Hamsworth.
Ta, Willlow!
W pierwszej chwili pomyślał, że to idealne zrządzenie losu, które pchało brunetkę wprost w jego ramiona. Nie musiał się nawet starać, lecz, gdy przez umysł przemknęła mu ucieczka, jakiej się dopuściła, doskonale wiedzą z kim przyjdzie jej stanąć twarzą w twarz, nie był pewny własnego szczęścia. Dziewczyna ewidentnie od niego uciekała, bez wątpienia z obawą, ale i determinacją, którą doskonale znał, a on z podobną miał zamiar doprowadzić do ich spotkania i rozmowy. Tę, zbyt długo odwlekał w czasie, wymianę zdań - często bezsensowną - między nimi, sprowadzając do kilku wiadomości. Od rodziców dowiedział się, kiedy brunetka po raz kolejny zjawi się, aby ogarnąć dom, z pełną świadomością i premedytacją, dbając o to, aby w tym czasie być w nim jedyną osobą.
Biorąc poranny prysznic, analizował w jaki sposób poprowadzić ich spotkanie, tak by Wi czuła się swobodnie, choć jednocześnie chciał osiągnąć swój cel i dowiedzieć się tego, co interesowało go najbardziej. Był świadom, że z dziewczyną nie będzie łatwo - była nieprzewidywalna, zbyt uparta i nierozważna. Wszystko to sprawiało, że tracił przewagę, którą chciał mieć nad Willow od samego początku. Nie był w stanie przewidzieć, jak zareaguje, czy przypadkiem nie wyjdzie albo nie zacznie na niego krzyczeć. W gruncie rzeczy, po tym, jak się z nią obchodził był gotowy na wszystko, a mimo to, nie zamierzał rezygnować.
Usiadł przy niewielkim stole, znajdującym się w kuchni, który, gdy byli z braćmi młodsi, służył im tylko do jedzenia śniadań. Tym razem również takowe się na nim znalazło, chociaż Jayden przede wszystkim skupiał się na kubku z kawą, kiedy jasne talerze oczu błądziły po kobiecej sylwetce, która wkroczyła do kuchni, zupełnie go nie zauważając.
-Mówiłem, że cię znajdę, Willow - zwrócił się do dziewczyny gardłowym głosem, zdradzając swoją obecność. Wtedy też z jej dłoni wypadła szklanka, z której zdążyła upić jedynie łyk wody, uderzając z hukiem od marmurową posadzę; rozbiła się. W pierwszym odruchu chciał się zerwać i pomóc Wi, nawet lekko szarpnął się w krześle, lecz ostatecznie porzucił ten pomysł. Zacisnął szczękę przez co rysy jaydenowej twarzy nabrały surowszego wyrazu.
- Zostaw to, bo się skaleczysz - pouczył ją, tak jak miał to dawniej w zwyczaju.
Nie przypuszczał, że tak będzie, ale w chwili kiedy ujrzał dziewczynę - wyraźnie odmienioną - poczuł w klatce piersiowej dziwne ukłucie, a jego ciałem targnęła złość. Bez wątpienia było to idiotyczne, ale nie mógł zapanować nad reakcją własnego ciała, chociaż sam starał się być naprawdę powściągliwy - w słowach, jak i gestach.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Nie mów mi, co mam robić – powiedziała surowym, aczkolwiek drżącym głosem, który zdradził część emocji. Mimo tego czuła się zaskoczona własną postawą, jaka kształtowała oczekiwany przez nią wcześniej dystans i chłód. Próbowała powierzchownie obejść się z nagłym pojawieniem Jaydena, choć roztrzaskana szklanka jawnie zamanifestowała, że była zdenerwowana. Zdenerwowana i przestraszona.
Gdy schowała się za wyspą kuchenną, poczuła się trochę swobodniej. Znajdując się poza zasięgiem wzroku chłopaka, pozwoliła sobie na wzdrygnięcie, nabranie kilku głębszych wdechów oraz pozbieranie myśli. Te rozbiegły się po jej głowie, tworząc pytania na które potrzebowała odpowiedzi, lecz nie była skłonna zadać ich na głos.
Willow chciała przede wszystkim wiedzieć, czy u Jaydena wszystko było w porządku; czy odkąd się wyprowadziła zaczął lepiej sypiać i jeść lub czy nadal wracał do apartamentu odurzony alkoholem. Myśląc o tym, delikatnie wychyliła się zza wyspy, jednak prędko zaniechała tego czynu, bo speszył ją widok jego ud. Nie śmiała spojrzeć Jaydenowi w twarz, dlatego dalej zbierała odłamki szkła.
W przeciwieństwie od niego Willow nie zależało na przewadze. Nigdy nie chciała zdominować Jaydena, nie narzucała reguł, zasad i dystansu. Starała – choć z różnym skutkiem – dostosować się do tego co mówił. Nie oceniała postawy, jaką prezentował innym i tego, jak diametralnie różniła się ona, kiedy znajdowali się tylko we dwoje. Wszystkie przytyki zamieniała w żarty i nawet uporała się z ich pierwszym pocałunkiem.
Niestety z drugim nie potrafiła. Czułość i subtelność Jaydena następnego dnia zmieniły się w milczenie, czego nie mogła dłużej ignorować. Wtedy zdała sobie sprawę, że podświadomie stopniowo błądziła wokół jego persony, tworzyła sugestię i oczekiwania, o których wcześniej nigdy nie myślała. Z dnia na dzień odczuwała coraz większą presję, ale pomimo tego walczyła o zdrowy rozsądek. On wyraźnie zaznaczał, że Jayden Hemswort był arogancki, zuchwały i nie przejmował się niczyimi uczuciami, więc właśnie ten Jayden Hemsworth, którego do tej pory Willow darzyła głupią sympatią, nie nadawał się na księcia.
Nie dostrzegła wzdrygnięcia się Jaya, kiedy stłukła szklankę. Nie widziała jego zaciśniętej szczęki i być może palców, nazbyt mocno zaciśniętych na widelcu. Opieszale dokończyła zbieranie odłamków, po czym ostrożnie wrzuciła wszystkie do kosza. Następnie wytarła podłogę papierem i stanęła z drugiej strony wyspy; znacznie bliżej chłopaka. Odważyła się na niego spojrzeć, ale trwało to tylko chwilę, bo zaraz spuściła głowę.
Nie wiedziałam, że to twój rodzinny dom – powiedziała znienacka, jakby chcąc się usprawiedliwić. Podeszła do tablicy, skąd zerwała kartkę z zadaniami od Pani Hemsworth. Pobieżnie przeglądnęła listę i choć trzykrotnie przeczytała całość, to nie zrozumiała absolutnie niczego. Obecność Jaydena pochłonęła ją do cna, dlatego w końcu wetknęła papier do kieszeni. Potem mimowolnie obdarzyła uwagą stół, który został nakryty dla dwóch osób. Wtedy po raz kolejny posłała krótkie spojrzenie szatynowi, lecz napotkawszy jego wzrok, natychmiast skierowała twarz w inną stronę.
W przeciągu miesiąca Willow wcale nie dojrzała, nie zrobiła się bardziej rozważna i odpowiedzialna. W tamtym momencie była po prostu wycofana, lecz udawanie niewzruszonej kosztowało wiele energii. Gdy pojęła, że nawet oddychanie przy Jaydenie sprawiało jej trudność, bez słowa wyszła z kuchni. W ten sposób otwarcie, trochę bezczelnie zakomunikowała, że zamierzała kontynuować obowiązki.
Nie idź za mną, Jayden. Rób to, co ci wychodzi najlepiej. Po prostu mnie ignoruj – rzuciła surowo, zaalarmowana szurnięciem krzesła. Nie odwróciła się, lecz złapawszy w locie spryskiwacz i ścierkę, udała się w głąb holu, aby umyć okno. Jej ruchy były ekspresywne. Mocno dociskała szmatkę do szyby i energicznie pocierała nią w tym samym miejscu.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Słysząc odpowiedź padającą z ust brunetki, mimochodem ściągnął brwi, odrobinę zaskoczony nie tylko tym, jaki niosła za sobą wydźwięk, ale przede wszystkim jej tonem; była surowa i stanowcza. Zdecydowanie nie był przygotowany na coś takiego, bo wcześniej Wi nie prezentowała tego typu postawy, która jednocześnie nie pasowała do jej delikatnego wyglądu i ciapowatego stylu bycia. Wypowiadając coś niezrozumiałego pod nosem, sięgnął po kubek z kawą, upijając niewielki łyk. W ten sposób kupował sobie czas, próbując dostosować do nowej sytuacji.
Będąc pod wpływem wielu emocji, nie wyłapał tego subtelnego drżenia w głosie dziewczyny, przez co nie mógł wykorzystać tego na swoją korzyść. Nagle, nie wiedzieć czemu znalazł się w potrzasku, a grunt spod jego stóp niebezpiecznie zaczął się osuwać. Wystarczył jeden sprzeciw ze strony Wi. Automatycznie przybrał bierną postawę, ale mimo to nie zamierzał uszanować prośby, choć wypowiadane przez Wi słowa wcale tak nie brzmiały, jaką rzuciła, zanim opuściła kuchnię, chcąc kontynuować swoje obowiązki. Tych niewątpliwie miała dużo, lecz Jayden świadomie zamierzał ją od nich odwieść. Wstał z miejsca, może zbyt gwałtownie, bo towarzyszyło temu nie tylko szuranie krzesła, ale również jego upadek; huk wypełnił powietrze, odbijając się echem od ścian, a następnym co mogło dobiec do uszu dziewczyny, były kroki - pospieszne i ciężkie.
- Teraz to ty ignorujesz mnie - odparł z wyrzutem, podchodząc do niej. Chwycił za smukły nadgarstek, zaciskając na nim palce, znacznie mocniej niż było to konieczne. Chciał przede wszystkim przerwać czynność, którą wykonywała z takim zaangażowaniem i zmusić, aby na niego spojrzała. Pociągnął ją w swoją stronę, mimo ewentualnych protestów, swoimi oczami dosięgając czekoladowych tęczówkach.
- Dlaczego nie chcesz ze mną porozmawiać? - zapytał z nienaturalną, do sposobu w jaki obchodził się z Wi, łagodnością w tonie głosu. Podobna skryta była w jaydenowym spojrzeniu, chociaż to ciężko było dokładnie określić. Mieszkanka uczuć, jaka targała ciałem szatyna nadawała jasnym tęczówką ciemniejszego odcienia, a zaciśnięte zęby, nadające jego twarzy surowszego wyrazu, ewidentnie świadczyły o zdenerwowaniu, choć nie ulegał mu całkowicie.
Niewątpliwie Jayden był wkuriwony. Nie tylko przebiegiem tego spotkania, które wyobrażał sobie inaczej, ale przede wszystkim wcześniejszą postawą jaką prezentował wobec brunetki. Chciał nie tylko przeprosić Wi, ale również wyjaśnić niektóre kwestie, będące powodem ich sporu, bo ten istniał. Część wyrzutów wisiała w powietrzu, sprawiając, że stawało się ono nienaturalnie gęste i ciężkie; opadając na skórę, wywoływało nieprzyjemne uczucie i wzmożone bicie serca.
- Musimy wyjaśnić kilka kwestii - stwierdził surowo, aczkolwiek w słowach tych rozbrzmiewało coś na kształt prośby, jakiej nie był w stanie wypowiedzieć na głos. Nie lubił rozmawiać, a już na pewno nie na tak ważne tematy, jakim była chociażby jego relacja z drugą osobą. W zasadzie już od dawna nie nawiązał żadnej bliższej, ograniczając się do znajomości i przyjaźni z przeszłości.
Willow stanowiła wyjątek.
- Porozmawiasz ze mną? - zapytała, patrząc na nią z góry. Uważnie obserwuje nie tylko reakcję dziewczyny, ale również ją samą. Wyglądała inaczej i nie rozchodziło się tu jedynie o obcięte włosy, choć wyglądała naprawdę pięknie. W czekoladowych tęczówkach czaiło się coś, czego nie był w stanie zidentyfikować i nie był pewny czy mu się to podoba czy też nie.
- Ładnie ci w tej fryzurze - dodał znienacka, zanim brunetka zabrała głos czy wykonała jakikolwiek gest, zakładając niesforny kosmyk, przesłaniający jej twarz, za ucho.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow nigdy nie potrafiła być stanowcza - a przynajmniej w interakcjach z Jaydenem. Chłopak miał twardy temperament, pod którym uginała się ilekroć toczyli jakiś spór. Jednak tym razem było inaczej i choć postawa pełna uporu kosztowała ją wiele energii, to nie ugięła się nawet wtedy, kiedy usłyszała huk. Ten dźwięk bez wątpienia świadczył o zdenerwowaniu Hemswortha. Potem były kroki - pospieszne i ciężkie - a wraz z ich natężeniem, zrodziła się obawa, że nie będzie w stanie dłużej dźwigać jego słów oraz spojrzeń.
Towarzystwie Jaydena przytłaczało i w momencie, w którym ponownie pojawił się obok, mocniej zacisnęła palce na ścierce.
Tak – nie próbowała zaprzeczyć, lecz nie zdążyła nic więcej dodać, bo kiedy ostatnia głoska opuściła usta, Jayden złapał ją za nadgarstek. Śmiało i mocno, przez co wypuściła szmatkę. Potem pociągnął Willow ku sobie z taką siłą, że nie była w stanie zaoponować. Początkowo straciła równowagę, dlatego w pierwszej chwili wsparła się ramieniem Jaydena. W drugiej stanęła prosto i odwzajemniła jego spojrzenie - nerwowe i przeszywające - chcąc sprawić, aby jej wyglądało podobnie.
Przestań – upomniała Jaydena, co było równoznaczne z zignorowaniem jego pytania. Złapawszy rękę chłopaka, tą którą zapalczywie zaciskał na jej nadgarstku, spróbowała poluźnić uścisk. Ten niezmiernie bolał, ale mimo tego minę wciąż miała zacięta. – Przestań! – ponagliła. Z całej siły szarpnęła dłonią, dzięki czemu ostatecznie wyrwała ją z objęcia.
Jesteś nachalny – oświadczyła głośno i wyraźnie, uprzednio rozglądając się dookoła. Nie wiedziała, że obecnie byli jedynymi osobami w rezydencji. Obawiała się nagłego pojawienia Państwa Hemsworth, czemu zaczęło towarzyszyć notoryczne zerkanie za sylwetę Jaydena. Kłótnia ze średnim synem rodziny mogłaby zostać źle odebrana, a Willow naprawdę zależało na pracy. Gdy upewniła się, że w okolicy brakowało świadków poderwała spojrzenie, aby ponownie zgubić je w oczach chłopaka. Te patrzyły na nią łagodnie, choć wyraz jego twarzy nadal zakrawał o nerwowość.
Po co? – tym razem to ona zadała pytanie. Intuicyjnie spięła ramiona. – Ja nie potrzebuje wyjaśnień, a tobie nie mam nic do powiedzenia – oznajmiła, przy czym dwukrotnie stuknęła palcem w pierś szatyna.
Kreowanie niezłomnej wychodziło Willow coraz trudniej. Miesiąc temu chciała upewnić się, że słowa Jaydena stanowiły prawdę, lecz po powrocie z domku w lesie napotkała opór. Nie mogła uporać się z jego milczeniem. Tydzień po przeprowadzce nadal spoglądała w telefon, oczekując jakiejkolwiek wiadomości. Po dwóch tygodniach przestała się łudzić, a po trzech nie mogła zebrać myśli, gdy przeczytała pierwszego esemesa. Potem były kolejne. Teraz stała przed Jaydenem Hemsworthem i nie wiedziała, co powinna ze sobą począć. Próba odseparowania go od siebie wydawała się najłatwiejsza – choć w rzeczywistości chyba niemożliwa.
Nie chcę z tobą rozmawiać – głos Willow zgubił tę nienaturalną surowość. Obecnie brzmiała tak, jakby była zmęczona i przygnębiona.– Jesteś zamkniętym rozdziałem. Wyprowadziłam się, abyśmy oboje nie męczyli się z tym, co się stało w domku – niespokojnie przebrała nogami. Na samo wspomnienie pocałunku jej serce przyśpieszało. Próbowała sobie z tym poradzić tak samo, jak z utrzymaniem spojrzenia na Jaydenie. Nie wiedziała, że czuł podobnie.
I wtedy dodał znienacka słowa, które niemal doszczętnie zburzyły starannie wzniesiony mur Willow; mur o który starała się zadbać od początku tego spotkania. Chłód i dystans zniknęły z jej oczu, w jakich znowu pojawił się wyłącznie naturalny dla Willow beztroski blask. Mimowolnie, trochę nazbyt nieśmiało, uśmiechnęła się, kiedy dłoń Jaydena delikatnie dotknęła jej twarzy, a niesforny kosmyk wrócił na miejsce za uchem. Potem jednak zacisnęła usta i spuściła głowę – aby nie zauważył; ale na pewno zauważył.
Ty za to jesteś tak samo paskudny – zadarła spojrzenie, w którym pod sztuczną powagą, kryły się iskierki rozbawienia. Jeszcze chwilę próbowała udawać. Chwilę. – I piegowaty. Nie lubię piegów. I masz krzywo zaczesane brwi. I włosy też nie takie – tu chaotycznie machnęła rękami, próbując zaprezentować bliżej nieokreśloną figurę. – I... – zacięła się. – I… – powtórzyła, dźgając Jaydena palcem. – I nie wiem co jeszcze – bąknęła urażona własną postawą, po czym zaczęła paplać wszystko, co miała mu do zarzucenia – masz ego wielkie jak Seattle, albo całe stany! I nie lubisz truskawek, jak można nie lubić truskawek? I bezy, to już co najmniej dziwne. Jesteś strasznie nerwowy. Czasami zachowujesz się, jakby nawet powietrze cię wkurzało! Nigdy nie wiedziałam, kiedy wybuchniesz. W dodatku nadużywasz alkoholu, a on jest taki okropny. Zresztą ty też jesteś okropny, więc pewnie dlatego tak ci smakuje – skrzywiła się – i zafarbowałam ci białą bluzkę, tę którą tak lubiłeś, ale jesteś takim... takim – warknęła, bo zabrakło jej odpowiedniego słowa. Nie chciała nazwać go dupkiem, dlatego po prostu kontynuowała – że nawet nie żałuje.
To było głupie, niedorzeczne i absurdalne, ale dzięki temu Willow pozbyła się chociaż części negatywnych emocji.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

W jednej chwili zdominował ją, tak jak robił to od początku - czy to podczas ostatnich chwil ich morderczego biegu, gdy go okradła; czy też, kiedy pojawiła się pod drzwiami jego mieszkania, a on wówczas przygwoździł jej drobną postać do ściany. Bez wątpienia posiadał nad nią fizyczną przewagę, którą - niechętnie - zamierzał wykorzystać, po tym jak wyszła z kuchni zupełnie go ignorując. Wiedział, że jego palce zbyt mocno zaciskając się na drobnym nadgarstku, a mimo to nie zwolnił uścisku - ani po pierwszym, ani kolejnym upomnieniu. Zacięty wyraz twarzy brunetki, spojrzenie czekoladowych tęczówkach utkwione w jego oczach i chęć wyrwania się z uścisku, były jawną manifestacją niechęci, którą wobec niego czuła, co tym razem Jayden zignorował, nawet jeśli ostatecznie uległ, a może to Wi miała wystarczająco dużo sił, aby mu się wyrwać? Przez kilka sekund dłoń szatyna wisiała w powietrzu, zdradzając jego zaskoczenie, malujące się w jasnych talerzach oczu, zanim opuściła ją wzdłuż ciała, zaciskając w pięść.
Ciałem chłopaka targała coraz większa złość, chociaż padający z ust Willow komentarz, sprawił, że uśmiechnął się. - To nic nowego - stwierdził, nie rozumiejąc dlaczego użyła właśnie tego słowa, dodatkowo wypowiadając je głośno i wyraźnie, czemu towarzyszyło nerwowe rozglądanie się. Na myśl nie przyszło mu, iż wynikało to z obawy przed utratą pracy, do czego mogła - zdaniem brunetki - doprowadzić wymiana zdań z synem właścicieli domu.
- To super, Willow - mruknął, instynktownie zaciskając szczękę, gdy oznajmiła, że nie ma nic do powiedzenia, a jego wyjaśnienia również są zbędne. Hemsworth uważał zupełnie inaczej i miał zamiar uświadomić w tym dziewczynę. Chciał mieć w końcu jasność w kwestiach dla niego najistotniejszych - zaczynając od stanu obecnego, po przeszłość, która niewątpliwie ich łączyła. Nie zamierzał odpuszczać, przynajmniej do momentu, w którym będzie kazała mu się pieprzyć, chociaż patrząc to, jak zawzięta była Willlow był bliski tego, aby odwrócić się na pięcie i zwyczajnie stchórzyć. Nie chciał z nią walczyć, a obecnie na tym skupiło się ich spotkanie - na walce między sobą.
- Dobra - rzucił w odpowiedzi na kolejny przejaw zamkniętej podstawy brunetki, jakby z nutą rezygnacji w głosie, nerwowo przebierając nogami. W tym momencie Wi mogła pomyśleć, że osiągnęła swój cel, jakim było odseparowanie się od Jayden'a, bo przecież po raz kolejny wycofywał się, ale wtedy dodał - skoro ty nie chcesz mówić, to ja będę - z odrobinę wrednym uśmieszkiem. - O pocałunku też - zdążył tylko zakomunikować, czując nieprzyjemny uścisk w żołądku oraz szybsze bicie serca, kiedy nagle spojrzenie Willow, utkwione w jego postaci zmieniło się; zniknął z niego chłód, a jej twarz rozpromieniła się. Dostrzegł nawet subtelny uśmiech na różowych wargach, jednocześnie dzięki temu, że odrobinę zminimalizował dystans między nimi poczuł unoszących się w powietrzu słodki zapach arbuza, co z kolei sprawiło, że i jego kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze, by następnie zmienić się w szeroki uśmiech, gdy usłyszał, że jest paskudny.
Zgadzał się z tym całkowicie, dlatego nawet przytaknął głową i już sam chciał się odezwać, jednak brunetka odebrała mu prawo głosu, w końcu przerywając własne milczenie. Początkowo ogarnęło go wyraźne zaskoczenie takim obrotem sprawy, ścisnął brwi, wydymał w zabawny sposób dolną wargę, uważnie słuchając tego, co ma do powiedzenia. Przyswoił każdy zarzut, jaki wobec niego wysunęła i choć wiedział, że wypowiedzenie tych słów wiele ją kosztuje, to nie potrafił powstrzymać uśmiechu, jaki u niego wywołała. Mimo złości, którą powinna emanować, była po prostu urocza.
- A żałujesz, że mnie lubisz? - zapytał, odbierając zupełnie od wszystkich wad, które wymieniła. W tym samym momencie chwycił jej dłonie, zamykając we własnych. - Bo ja cię lubię, Wi. A rzadko mi się to zdarza. Nie chciałem zrobić ci krzywdy. Nie chciałem żebyś się wyprowadzała. Nie chciałem żebyś się też na mnie złościła. - powiedział, nerwowo przeczesując dłonią włosy. Wiele kosztowało go wypowiedzenie tych słów, chociaż starał się nie dać tego po sobie poznać, robił wszystko by brzmiały lekko, nawet jeśli w rzeczywistości miały ogromną wagę. Serce w piersi Jayden'a przyspieszyło swoje bicie.
- Nie chcę też, żebyś się na mnie gniewała. Chciałbym dojść do porozumienia. - westchnął ciężko, przechodząc do najważniejszej kwestii -Nasz pocałunek… oba, nie powinny się wydarzyć - zakomunikował, a widząc zmieniający się wyraz twarzy brunetki, pospiesznie zaczął wyjaśniać Nie...nie, nie zrozum tego źle. Nie żałuję żadnego, były wyjątkowe i właściwe skoro oboje tego chcieliśmy, ale jestem dupkiem i nie szybko się to zmieni, a nie chce żebyś przez to cierpiała, bo naprawdę cię lubię - powtórzył po raz kolejny, zdradzając swoje uczucia, jakimi niewątpliwie darzył dziewczynę. - Bycie ze mną, przebywanie w moim towarzystwie, niesie za sobą za dużo konsekwencji, więc czy możemy się po prostu lubić ? - zapytał na koniec, niepewny czy powiedział wszystko co chciał, bo ostatecznie jego wypowiedź, poprzez targające nim emocje, stała się chaotyczna.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Początkowo każdą czynność wykonywała z premedytacją: ignorowała jego gniewliwe gesty i nerwowe spojrzenia, wychodząc im na przekór. Zwalczała własną pierzchliwość, która z uporem próbowała wydostać się na zewnątrz; zwalczała chęć przytaknięcia Jaydenowi; gwałtownym szarpnięciem przezwyciężyła jego fizyczną przewagę i sprawiła, że potrzebował paru sekund, aby odzyskać rezon. Wisząca, męska dłoń i zaskoczenie w oczach było satysfakcjonujące, chociaż Willow nie potrafiła należycie się tym upoić. W rzeczywistości przecież nie była ani surowa, ani złośliwa.
Była delikatna.
Nie zareagowała na kolejne słowne zaczepki Jaydena; na jego komentarz odnośnie bycia nachalnym i przytakujące mruknięcie, które nie miało nic wspólnego ze zrozumieniem. Znała go na pamięć, aby wiedzieć, że nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. W dalszym ciągu dążyła do tego, aby się przeciwstawić, jednak w momencie, w którym usłyszała kolejne zdanie chłopaka była jeszcze bardziej zagubiona we własnych myślach. I w jego błękitnych oczach. I w ustach, tak lekko wypowiadających słowo pocałunek. I w oddechu, zapachu limonki oraz biciu serca. I uśmiechu, tym charakterystycznym wyłącznie dla Jaydena: lekko szyderczym i cynicznym.
Willow czuła, że zaczynało brakować jej argumentów; że pomimo prób uśmierzenia zapału Hemswortha, ten jeszcze gorliwiej parł naprzód. Mimo tego ostatkiem sił cofnęła się krok do tyłu po raz kolejny robiąc Jaydenowi na przekór. Nie chciała, aby się zbliżył.
Potem po prostu zaczęła mówić – od rzeczy, to, o czym akurat pomyślała, nie bacząc na odpowiednią składnie czy pozorną taktowność. Wypowiadała się, jednocześnie uważnie obserwując reakcje Jaydena. Jego mimika swobodnie przechodziła ze stanu zaskoczenia do wesołości, czym wywołał u Willow chwilowe oburzenie. Zmarszczyła brwi i po raz kolejny tknąwszy go palcem, zamierzała upomnieć, aby się nie śmiał. On jednak ją ubiegł, przez co szeroko rozwarła usta i zbłądziła spojrzeniem z jego oczu do podłogi.
Nigdy nie powiedziałam, że cię lubię, Jayden – zaparła się, aby odpowiedzieć. Problem w tym, że chociaż nie potrafiła bezpośrednio nazwać tych uczuć, to w rzeczywistości naprawdę lubiła Jaydena Hemswortha; tego Jaydena, który nie pałał miłością do truskawek i słodyczy; który często na nią krzyczał, a teraz po prostu złapał za ręce i sprawił, że dreszcz obiegł jej ciało. Czuła się dziwnie: przytłoczona, ale również rozemocjonowana, kiedy zrozumiała sens wypowiadanych zdań; sens huku krzesła, ciężkich kroków i dotkliwych spojrzeń, sens jego uporu oraz ciepłych dłoni na własnej skórze.
Ten sam Jayden Hemsworth nigdy nie dzielił się z Willow emocjami, które w większości przypadków dotyczyły wyłącznie gniewu. Nie rozmawiał z nią na trudne tematy, dlatego z ogromnym zaangażowaniem przysłuchiwała się każdemu słowu, jakie uleciało spomiędzy jego warg. Był zdenerwowany. Dostrzegła to pośród małych gestów i tonie głosu, dlatego mimowolnie się uśmiechnęła. Tym razem to Jayden wydawał się być bardziej uroczy. Lecz gdy ponownie wspomniał o pocałunku, jej mimika uległa gwałtownej zmianie. Przestraszyła się początkową wypowiedzią, więc mechanicznie szarpnęła dłońmi, aby się wyrwać. Nieudolnie, bo wydawało się, że chłopak był na to przygotowany. Ostatecznie poczekała aż skończył mówić wszystko. O ile wcześniej czuła się zagubiona, to obecnie tonęła pod naporem każdej nowej informacji, która bezwątpienia wywoływała u Willow wybuchy gorąca: w żołądku i sercu.
Ja… – zawahała się. Jej usta były otwarte, ale pomimo upływu chwili, wciąż nie wyleciało z nich żadne słowo. Spoglądała na Jaydena oczami wypełnionymi nadzieją i ekscytacją, jednak za tym krył się również strach. – Ja… – nabrała powietrza, po czym wyplątała dłonie z rąk Jaydena. – Lubisz mnie – zaśmiała się nerwowo, a następnie na moment zacisnęła wargi. Następnie dotknęła swojego rozgrzanego policzka. Szok nie mijał, ale wiedziała, że pomimo tego winna była się odezwać. – Nie złoszczę się na ciebie. Po prostu byłam zawiedziona, że drugi raz doszło pomiędzy nami do pocałunku, a ty się zachowywałeś tak, jakbyś chciał ukarać mnie milczeniem. To było podłe, Jayden – powiedziała, a ból przez krótką chwilę był obecny w jej ciemnych oczach. Potem pojawiły się tam wątpliwości. Schowała ręce do tylnych kieszeni spodenek. – Mamy się lubić i po prostu żyć obok siebie? – dopytała, niepewna czy wszystko dobrze zrozumiała. – Mam cię dalej ogarniać jak wracasz pijany do mieszkania, i zachowywać się tak samo, czując zapach damskich perfum? Nie uważasz, że to by było dla mnie za wiele, Jayden? – pokręciła głową, uprzednio wymuszając uśmiech – co robiłeś przez ten cały miesiąc? To samo co zawsze? Bo ja pracowałam – zawahała się – i udawałam, że wcale mi ciebie nie brakuje. I jestem gotowa dalej udawać, bo myślę, ze to jest łatwiejsze, niż lubienie ciebie.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Ciężko było mu zapanować nad reakcjami własnego ciała, chociaż na ogół był osobą, która zawsze działa z pełną świadomością gestów oraz opuszczających usta słów. W tych zazwyczaj był bardzo oszczędny, starając się nie mówić zbyt dużo, a rozmowy na temat własnych uczuć stanowiły nieliczne wyjątki. Willow poniekąd wymusiła na nim to, by ostatecznie się przed nią otworzył i choć początkowo nie było mu łatwo, to kiedy pierwsze słowa wydostały się spomiędzy jayden'owych warg, reszty nie był w stanie powstrzymać.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mimo surowej podstawy jaką brunetka wobec niego przyjęła, to tak naprawdę jest ona niebywale delikatna. Z tego też powodu należało ważyć każde wypowiadane zdanie, aby nie zostało ono opacznie zrozumiane. Już wcześniej zauważył, jak Wi często dopowiada sobie pewne rzeczy, których on nie miał na myśli lub nieadekwatnie podchodzi do jego zachowania. Nie chciał, aby i tym razem doszła do złych wniosku, zanim zdoła jej wszystko wyjaśnić.
- Nie musiałaś tego mówić - stwierdził, lekko się przy tym uśmiechając. Przekrzywił w zabawny sposób głowę, wpatrując się w twarz Willow świdrującym spojrzeniem, nawet jeśli ona unikała tego, by popatrzeć w jego oczy, jakby bała się, że z czekoladowych tęczówek wyczyta on każdą z emocji, jakimi niewątpliwie go darzyła. Jayden wobec niej czuł ich równie dużo, jednak nie zamierzał analizować czym w gruncie rzeczy są. Nie chciał zastanawiać się dlaczego postanowił zaopiekować się osobliwą złodziejką; dlaczego serce w piersi bije przy niej znacznie mocniej; dlaczego nie wykorzystał sytuacji, kiedy nadarzyła się ku temu okazja i nie zaciągnął jej do łóżka; dlaczego patrzył na nią inaczej niż inne kobiety, choć była równie piękna. Nigdy nie był dobry w analizowaniu - była to domena kobiet, natomiast Jayden najczęściej bez namysłu brnął w to, co zgotował dla niego los, często nie bacząc na konsekwencje z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć. Te, dopadały go wcześniej lub później i bez wątpienia jedną z nich była wyprowadzka Willow czy ich spotkania w rodzinnym domu Hemsworth'ów.
Przewidując to, jak mogą zostać odebrane jego słowa, mocniej zacisnął dłonie na smukłych, dziewczęcych palcach, nie pozwalając wyrwać się Wi z jego uścisku. Chciał, żeby wysłuchała go do końca i dopiero wtedy podjęła decyzję, zamiast działać pod wpływem emocji, niekoniecznie tych pozytywnych, jakie - jak się okazało - potrafił u niej wywołać.
Dostrzegł wyraźną zmianę, jaka zaszła nie tylko w czekoladowych oczach, ale również mimice twarzy dziewczyny - rozpromieniła się, a na różowych ustach pojawił się szeroki uśmiech. Słysząc, jak powtarza to, co jej zakomunikował, ochoczo przytaknął głową, nie kryjąc prawnej dozy rozbawienia szokiem, jaki u niej wywołał tymi słowami, jednak to szybko minęło, w momencie, kiedy Wi ponownie zabrała głos. Westchnął ciężko, opuszczając ramiona.
- Bo jestem podły, nawet jeśli nie chciałem wobec ciebie taki być, a już na pewno nie z premedytacją. - przyznał, otwarcie, bo wydawało się, że Willow wciąż nie do końca świadoma jest tego, jaki był. W tym momencie miał wrażenie, że poniekąd go idealizował, choć w rzeczywistości był zwyczajnie dupkiem, co mógł potwierdzić nie tylko Sirius, masa kobiet, które przewinęło się przez jego łóżko, czy Alice - ona chyba najdotkliwiej przekonała się o tym, jaki potrafi być. Tyle tylko, że z brunetką było inaczej. Nie chciał jej skrzywdzić, ale zwyczajnie nie radził sobie z tym do czego między nimi doszło. Pocałunek był czymś, co nie powinno się wydarzyć ani po raz pierwszy, ani kolejny. Jayden Hemsworth nie był dobrym materiałem na księcia.
- Więc czego ode mnie oczekujesz? - odpowiedział pytaniem na pytanie, a w jasnych talerzach oczu pojawiło się zagubienie. Nie rozumiał co Wi ma na myśli i dlaczego nie mogą się tak po prostu lubić. Było w tym coś złego, skoro jeszcze miesiąc temu byli współlokatorami? Dopiero w chwili, gdy wspomniała o damskich perfumach, Jayden poniekąd pojął sens obaw, jakie miała dziewczyna.
- Czy ty jesteś o mnie zazdrosna? - zapytał, nie kryjąc zaskoczenia, a serce w jego piersi zabiło mocniej, co jedynie spotęgowało szok, jakiego doznał.
- Poniekąd - przyznał szczerze, może trochę wymijająco, przypominając sobie libacje alkoholowe u boku Siriusa. - Wspierałem przyjaciela - dodał, nie tłumacząc więcej, bo sądząc po tym, jak Wi dobrze dogadywała się z Mel, to obie nadal miały ze sobą kontakt, a brunetka znała temat. Nie mogła go w takim razie winić za nieodpowiednie zachowanie, zwłaszcza, że był wówczas bardziej odpowiedzialny niż zazwyczaj. Musiał zadbać o Bosworth'a.
- A co złego jest w tym, że się lubimy, co? - z pewną dozą naporu spojrzał w czekoladowe oczy, oczekując wyjaśnień, bo zupełnie tego nie pojmował.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow od początku nie postrzegała Jaydena, jako kandydata na potencjalnego księcia, dlatego nic dziwnego, że zauważył kiedy zaczęła spoglądać na niego nieco inaczej. Po przeprowadzce do apartamentu zachowywała się swobodnie. Nie przejmowała się humorzastym nastawieniem i krytyką chłopaka. Jednak z upływem kolejnych tygodni przyłapywała się na tym, że potrzebowała jego atencji. Ponadto zaczęło jej zależeć, aby on czuł się dobrze. Wtedy myślała, że wynikało to wyłącznie z wdzięczności. Ostatecznie musiała przyznać, że go lubiła. Naprawdę lubiła. Bardzo lubiła.
Ale takie lubienie było niebezpieczne i przez to nie potrafiła, tak jak Jayden, brnąć w to wszystko bez namysłu. Na co dzień charakteryzowała się impulsywnością i brakiem rozsądku, lecz tym razem miała wrażenie, że stąpała po zbyt kruchym podłożu, aby bez opamiętania rzucić się naprzód.
W porządku – westchnęła. – W porządku, Jayden – powtórzyła, aby dać mu do zrozumienia, że nie zamierzała bardziej drążyć tego tematu. Widziała, że ciężko było mu powiedzieć to wszystko, dlatego przyjęła skruchę jako formę zadośćuczynienia.
Willow nie idealizowała Jaydena. Akceptowała go, dopóki nie przekonała się na własnej skórze, że jego działania potrafiły mieć negatywny wpływ również na nią. Po powrocie z domku w lesie była drażliwa i nie potrafiła skupić się na najprostszych czynnościach. Milczenie jedynie pogłębiło ten stan oraz sprawiło, że w towarzystwie Jaydena przestała czuć się swobodnie.
Nie jesteś odpowiednią osobą do spełniania moich oczekiwań – nieświadomie wypowiedziała słowa surowiej, niż chciała. Gdy zdała sobie z tego sprawę na moment przygryzła policzek, po czym westchnęła. Zagubienie w jego oczach było niemal namacalne i prędko udzieliło się również Willow.
Ta rozmowa był inna: głęboka i niebywale istotna, choć wydawało się, że oboje parli w przeciwnych kierunkach. Obawiała się ponownie zaangażować w jakąkolwiek relację z Jaydenem. I bynajmniej nie chodziło wyłącznie o jego usposobienie, ale również o jej własne. Willow nie była pewna czy z biegiem czasu nie zapragnie przekroczyć granicy przyzwoitości, a „lubienie” stanie się synonimem „kochania”. Wiedziała, że kochanie Jaydena wiązałoby się z wyzwaniem.
Nie – odpowiedziała natychmiast – nie wyobrażaj sobie za wiele – oburzyła się, przy czym zmierzyła chłopaka spojrzeniem. Wyglądał na zaskoczonego, dlatego wolała prędko wyjaśnić tę kwestie. Dotychczas nie zdarzyło jej się być zazdrosną o Jaydena, aczkolwiek coraz częściej odczuwała zawód, ilekroć widziała szminkę na jego kołnierzu. Lub policzku.
Siriusa – dodała, jednocześnie przytakując. Mogła się domyślić, że miniony miesiąc był trudny przede wszystkim dla Siriusa i Melusine. Rozstanie spadło znienacka i chociaż próbowała przekonać przyjaciółkę do zmiany decyzji, to ta wydawała się być niezłomna. Teraz cierpieli oboje.
Po prostu uważam, że będzie ciężko wrócić do naszej pierwotnej relacji. Całowaliśmy się. A po takim całowaniu lubienie się może prowadzić do czegoś więcej. Będziesz gotowy wziąć za to odpowiedzialność? – postawiła trudne pytanie. Stanęła bliżej i nie przerywając kontaktu wzrokowego, delikatnie zacisnęła palce na przedramieniu Jaydena. – Pomyślałeś o tym? Boję się tego, co mogę zrobić, bo nie chcę się przypadkiem zakochać..

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Jayden również pozostawał ślepy na zmiany, jakie zachodziły nie tylko w zachowaniu Willow, ale także jego własnym. Nawet jeśli niejednokrotnie łapał się na tym, że jego myśli krążyły wokół postaci brunetki, a napotkane dziewczyny często z nią porównywał, to towarzyszące mu wówczas emocje odrzucał gdzieś w odmęty serca, jednocześnie ignorując jego szybsze bicie. Nie chciał myśleć o tym, że każda panienka, którą sprowadził do mieszkania lub której zapachem przesiąknął może wywołać u Wi ukłucie zazdrości. Bo dlaczego miałaby być zazdrosna? Zdaniem Hemsworth'a nic ich nie łączyło poza wspólnym mieszkaniem, chociaż w rzeczywistości każdego dnia zacierali coraz bardziej granice, jakie szatyn wyznaczył na początku. Brunetka wdarła się do jego życie, wywróciła je do góry nogami, tylko po to, by następnie zniknąć. Mierziło go to niemiłosiernie, ale a tamtym momencie nie był gotów do powstrzymania jej. Miała prawo wyboru, nawet jeśli on nie był zadowolony tego, jakiego dokonała.
Lubił ją.
Z tego też powodu, kiedy ją w końcu odnalazł, chociaż było to zwykłe zrządzenie losu, zamierzał wyjaśnić z nią każdą z kwestii, rozwiązać wszelkie wątpliwości, odpowiedzieć na każde pytanie, byleby tylko udało im się dojść do względnego porozumienia, bo zwyczajnie za nią tęsknił. Brakowało słodkiego zapachu, który wypełniał każde pomieszczenie w mieszkaniu; porannej kawy, którą mu przygotowała; tych samych pytań, jakie zadawała kiedy wracał z pracy. Brakowało mu jej obecności.
Z pewnego rodzaju ulgą przyjął zapewnienie Willow, że doskonale wie, co chce jej powiedzieć, nawet jeśli w części jayden'owych wypowiedzi brakowało logiki, czy istotnych elementów. Ciągle miał wrażenie, że nie do końca potrafią dojść do porozumienia, chociaż starał się naprawdę jasno przedstawić swoje stanowisko w ich relacji, bo ta niewątpliwie istniała i żadne nie mogło temu zaprzeczyć.
- To jedna z tych kwestii, w której całkowicie się z tobą zgadzam - przyznała, jednak już po tonie głosu, jaki przybrała ta wypowiedź można było odgadnąć, że miał jakieś "ale" - Ale mimo wszystko odnoszę wrażenie, że jednak czegoś ode mnie oczekujesz i jeśli tak jest, to powiedz mi wprost, bo sam się nie domyślę - oznajmił, chcąc i w tym przypadku mieć jasność. Jayden, podobnie jak reszta mężczyzn, potrzebował jawnych sygnałów czy otwartych słów, bo gierki nie były dla niego. Nie w przypadku, kiedy chodziło o coś więcej niż przygodę na jedną noc.
Ta rozmowa była inna: ciężka i okropna. Zmuszała Hemsworth'a do obnażenia się oraz lawirowania między uczuciami, z których wcześniej tylko po części zdawał sobie sprawę. Nie miał też pojęcia, jakie myśli kłębią się w głowie Willow, nie poznał jej obaw o których on nawet nie myślał. Nie brał pod uwagę tego, że mogłaby się w nim zakochać, wiedząc jak okropny jest. To byłoby nie tylko irracjonalne, ale stanowiło największy błąd w życiu brunetki. Ona również musiała zdawać sobie z tego sprawę, bo już chwilę później, gdy odrzucił mniej istotne wątki rozmowy, powiedziała mu o tym. Wówczas niewiele myśląc, całkowicie zminimalizował dystans między nimi, przytulając drobną postać do własnego ciała.
- Willow, jesteś zbyt mądra na to, żeby się we mnie zakochać - odpowiedział, całując ją w czubek głowy; lekko się przy tym uśmiechnął. W piersi chłopaka serce zabiło dwa razy nazbyt mocno, natomiast trzeciemu towarzyszył dźwięk otwieranego zamka, kończący ich rozmowę.


Z tematu x2

autor

-

Zablokowany

Wróć do „Domy”