WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

#14

Otoczona parą, która zniknęła po zetknięciu z chłodnym, salonowym powietrzem, wyszła z łazienki. Włosy miała mokre, twarz wysmarowaną kremem, a ciało do połowy skryte pod ciężką bluzą - materiał sięgnął jej do połowy ud.
Śmiałym krokiem, choć człapiąc wilgotnymi stopami po drewnianej podłodze, podeszła do Jaydena i wyrwała mu z dłoni pilot.
- To moje - powiedziała triumfalnie, przy czym jedną rękę zacisnęła na biodrze, a druga pomachała urządzeniem przed twarzą chłopaka. Następnie usiadła obok na kanapie, jednocześnie dbając o to, aby material nie odsłoniła jej bielizny. Po raz kolejny zapomniała zabrać z sypialni świeżych ubrań, dlatego wspomogła się bluzą Jaydena, którą wygrzebała z kosza na pranie.
- Chcę bajkę - zakomunikowała i jeszcze wygodniej rozsiadła się w miejscu. Potem włączyła Netflix i wybrała "Kopciuszka". Wymieniła pilota na szklankę z whisky i mimowolnie spojrzała wpierw na stoliczek z przygotowaną misą truskawek oraz nachosow, po czym odwróciła się w stronę towarzysza. Nie wyglądał na zadowolonego. Minę miał srogą, usta zaciśnięte, a ramiona skrzyżowane. Obie nogi trzymał na blacie obok przekąsek. Dostrzegając malujące się na twarzy Jaydena poirytowanie Willow zareagowała instynktownie - tak, jak oczywiście nie powinna. Uśmiechnęła się perliście i wzniosła szklankę z alkoholem, jakby właśnie poczatkowała toast. Następnie upiła solidny łyk i prędko pożałowała swojej zuchwałości, bo zaczęła kaszleć. Nadal nie potrafiła pić. Nic się nie zmieniło.
- Jesteś przegrywam - rzuciła, kiedy tylko zdążyła ogarnąć własny oddech i odłożyła szkło na bok. Była dumna, że w grze kamień, papier, nożyce, w której ta dwójka dorosłych, odpowiedzialnych ludzi rozwiązywała wszelkie konflikty, odniosła zwycięstwo i miała prawo wyboru filmu na wieczór.
Po kwadransie wepchnęła do ust Jaydena truskawkę, bo za bardzo komentował ubiór macochy.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Siedział na kanapie w salonie, zapadając się w miękkim materacu, odziany w same bokserski, po raz kolejny nie przejmując się przyzwoitością. Nawet jeśli wielokrotnie okazywało się, że w obecności Willow jest ona nie tylko wskazana, ale wręcz wymagana, bo ilekroć nie miał na sobie chociażby koszulki, dostrzegał na twarzy brunetki dziwne skrępowanie. I za każdym razem niezmiernie go to bawiło, dlatego obecnie, wciąż czując na koniuszku języka gorzki smak porażki, prezentował się przed brunetką w pełnej okazałości, a na jego ciele gdzie niegdzie lśniły krople wody, dodatkowo podkreślając uwydatnione mięśnie.
Nie od razu zwrócił uwagę na Willow, której pojawieniu się towarzyszyła słodka woń arbuza. Prawie natychmiast wypełniła ona całą, salonową przestrzeń, drażniąc zmysł powonienia; doświadczając tego, Jayden uśmiechnął się subtelnie, jednak wciąż nie skierował spojrzenia na jej sylwetkę, uparcie wpatrując się w ekran telewizora, na którym rozgrywał się właśnie mecz koszykówki.
- Ty… ! - żachnął się, czując jak delikatne szarpnięcie wyrywa z jego dłoni pilot, czemu towarzyszył triumfalny ton wypowiedzi.
- Nie dość, że konfident, złodziejka to jeszcze oszustka - mruknął pod nosem, dopiero teraz skupiając uwagę na dziewczynie, która miała na sobie jego bluzę; ta wciąż pachniała alkoholem, limonką i seksem, co skwitował dwuznacznym, nieco złośliwym uśmieszkiem. W myślach musiał przyznać, że wyglądała w niej niezwykle pociągająco, jednak wyraz twarzy szatyna z nimi nie współgrał. Biła od niego surowość, jaką okazywał Wi na co dzień.
- Dzieciak z ciebie - stwierdził, poruszając szklanką, w której w przygaszonym świetle migotał bursztynowa ciecz, obijając się o bezbarwne szkło. Upił jej niewielki łyk, wciąż patrząc na brunetkę, być ta z rozmachem przechyliła własne szkło, po czym zaczęła kasłać. Wciąż nie potrafiła pić alkoholu. Była w tym nieporadna, a jednocześnie urocza.
- I co się tak we mnie wpatrujesz? Spodobało ci się coś czy jak? - zapytał, wciąż okazując własne niezadowolenie, wynikające z przegranej w głupią grę. - Nadal uważam, że oszukujesz - oznajmił, upijając kolejny łyk whiskey. Według Jayden'a, brunetka wyciągała swoją dłoń zdecydowanie później, ale ostatecznie nie miał ochoty się dłużej wykłócać, uznając jej wygraną - jedyną, jak do tej pory.
Nie był pewny czego właśnie dotyczyła oglądana przez nich scena, jednak nie mógł powstrzymać się przed kolejnym niewybrednym komentarzem, który w połowie ucięty został przez truskawkę, którą Willow wpakowała mu do ust.
- Kurwa, Bezka - zaklął, chociaż zjadł owoc, krzywiąc się przy tym strasznie - nienawidził truskawek, podobnie jak malin. W międzyczasie zdążył zmienić pozycję, kładąc stopy na podłogę, dzięki czemu miał większą swobodę ruchów. I nie byłby sobą gdyby nie postawił tego wykorzystać, podobnie, jak przewagi, jaką dawała mu jego siła.
- Teraz masz przejebane! - z tym ostrzeżeniem na ustach, rzucił się do Wi, która, jakby przewidując jego ruch, zdołał zbiec, przez co pochwycił powietrze zamiast jej ciała. Najpierw wydał z siebie stłamszony jęk, a następnie groźny, zwierzęcy warkot.
- Dopadnę cię - obiecał szybko zbierając się, by rozpocząć pościg.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow nie peszyła się widokiem obnażonych mężczyzn na basenach, plażach i miejscach, w których tego typu ubiór był wymagany. W osobliwych, mieszkalnych pieleszach po raz pierwszy zetknęła się z nagością dzięki Jaydenowi. Chłopak nie krępował zasiadać do kolacji lub śniadania w samej bieliźnie, a niejednokrotnie zdarzało mu się w pełnej krasie przejść z łazienki do sypialni. Wówczas Willow zasłaniała oczy dłońmi, ostatecznie chroniąc się przed obrazem genitaliów.
Nie lubiła widoku jego dobrze zbudowanej klatki piersiowej i brzucha, obdartych z koszulki obojczyków, ramion i pleców. Nie lubiła gdy nie nosił spodni, a materiał bokserek wżynał mu się pomiędzy pośladki. Nie lubiła, gdy przypadkiem otarł się o nią w kuchni, sięgając do górnych półek. Przez to wszystko momentami pobudzał zmysły Willow, o których dotychczas nie miała pojęcia i które z uporem próbowała zignorować, bo gdy spojrzała ponad szyję szatyna, odczuwała zimny dreszcz. Spięta w grymasie twarz Jaydena nie współgrała z idealnym, męskim ciałem i przypominała jej o tym, jak niewiele dla siebie znaczyli.
W salonie wchodząc w interakcje z Hemsworthem, usiłowała spoglądać mu prosto w oczy, choć w pierwszej chwili omyłkowo zwróciła uwagę na tors, który połyskiwał kilkoma kropelkami wody. Przełknęła ślinę.
- Nie potrafisz przegrywać! - obruszyła się, odzyskując rezon.
Dla Willow bluza miała po prostu zapach Jaydena; tego, jakiego napotykała w mieszkaniu w godzinach nocnych. Oprócz odoru alkoholu, do którego przyzwyczaiła się już po chwili, nie zwróciła uwagi na nic innego - prawdopodobnie dlatego, że zapach seksu był jej zupełnie obcy.
Potem wzruszyła niedbale ramionami, prezentując swoją ignorancje dla słów chłopaka. Nazwał ją dzieciakiem niezliczoną ilość razy, dlatego przestała zwracać ku temu większą uwagę. Skupiła się na trunku. Po pierwszym, nieudolnym łyku wypiła kolejnego, o wiele mniejszego i następnego, ale pomimo tego na dnie szklanki nadal zalegała whisky. Spoglądnęła w stronę Jaydena, chwilę krzywiąc się przez zalegający w jamie posmak alkoholu, po czym odstawiła swoją porcję na stolik.
Słysząc głupie pytanie szatyna uniosła dłoń tak, że przed zasłoniła nią twarz Jaydena, pozostawiając przed oczami jedynie widok jego ciała. Mimowolnie się speszyła, ale chęć utarcia mu nosa przezwyciężyła nawet oplatające Willow skrępowanie.
- Gdyby - zawahała się, ostatecznie mrużąc powieki, aby ustrzec się przed dalszym obrazem nagiej klaty. Nie mógł tego widzieć, ponieważ trzymała rękę na wysokości oczu. - Gdyby nie ta brzydka twarz, to może coś by mi się spodobało - zaśmiała się, choć pomimo pierwotnego zamiaru nie mogła wykrzesać z siebie złośliwości. Brzmiała naturalnie, choć dwa rumieńce, które wkradły się na jej twarzy mogły zdradzić fakt, że gdzieś minęła się z prawdą. Gdzieś.
Usiadła w siadzie skrzyżnym, ponownie dbając o to, aby materiał bluzy przysłonił bieliznę, po czym sięgnęła po szklankę i dopiła resztkę alkoholu. Pokręciła głową na kolejną wzmiankę o oszustwie i zwróciła się w stronę telewizora, gdzie właśnie rozgrywała się akcja Kopciuszka. Tę zaburzył Jayden i choć próba uciszenia go przyniosła rezultaty, to trwały one raptem kilka sekund.
- Wyrażaj się! - krzyknęła wesoło, przy czym nachyliła się w przód, dzięki czemu uniknęła rąk chłopaka. Następnie wspięła się na oparcie kanapy, skąd w akompaniamencie głośnego rozbawienia zsunęła się z drugiej strony na podłogę. Z hukiem uderzyła pośladkami o parkiet, lecz prędko podniosła się do pionu i pobiegła w głąb mieszkania.
Nie obawiała się Jaydena, mylnie uważając, że znała go już wystarczająco dobrze. Na co dzień ciągnęła go za język, dotykała w najmniej odpowiednich momentach, chcąc zwrócić na siebie uwagę oraz... denerwowała. Przywykła do jego nieprzychylnych słów i uniesionego tonu; do pojedynczych, aczkolwiek niegroźnych szarpnięć i przekornych uszczypnięć. Nie obawiała się w momentach, w których wracał pod wpływem używek, spoglądał spod ściągniętych brwi, ani teraz, kiedy pełen rozeźlenia próbował ją złapać. W jego ciemnym spojrzeniu dostrzegła wiele iskier rozbawienia.
Umknęła przed dłonią Jaydena w kącie korytarza. Przebiegła pod jego rozstawionymi nogami i wróciła do salonowo-kuchennej części mieszkania, gdzie wspięła się na wyspę. Wytknęła palec, patrząc na szatyna z góry i uważając, aby przypadkiem nie nadepnąć na naczynia.
- Ty! - krzyknęła. Twarz Willow była łagodna. Szeroki uśmiech stworzył urocze dołeczki w jej okrytych rumieńcami policzkach. - Zbliż się a pożałujesz!
Jayden chciał pożałować, bo już po chwili znalazł się obok. Przeskoczyła przez jego ramię na blat pod oknem i zrobiła to na tyle niespodziewanie, że chłopak wpadł na stojący na wyspie chlebak. Przedmiot spadł na podłogę, co wywołało u Willow triumfalny śmiech. Postawiwszy kolejny krok, omyłkowo włożyła nogę do zlewu, a nagła zmiana poziomów sprawiła, że wpadła na szybę. Obtarła się policzkiem o okno, z którego rozpościerał się widok na panoramę Seattle.
- Kurdę - jęknęła i odzyskawszy równowagę, zeskoczyła z blatu. - Nie dotykaj mnie! - krzyknęła, po raz kolejny wytykając palec w stronę Jaydena. Nerwowo poprawiła bluzę, która podwinęła jej się pod samą bieliznę i ruszyła naprzód.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Nie zwracał uwagi na to, w jaki sposób Willow reaguje na jego bliskość, ponieważ nie znajdowała się w kręgu jego zainteresowań. Jeśli wywoływał na jej ciele dreszcz, budząc przy tym niezrozumiałe uczucia było to całkowicie nieświadome działanie, jednak składałby mówiąc, że, znajdując się blisko niej, czując upajający zapach słodkiego arbuza oraz ciepło bijące od drobnej sylwetki, nie czuł nic. Był tylko facetem, a ona piękną, chociaż bardzo niezdarną i nieświadomą własnych atutów, młodą kobietą. Nic więc dziwnego, że budziła w nim pożądanie, nawet jeśli myśl o nim, potrafił bardzo szybko od siebie odrzucić. Wciąż pamiętał o tym, jak się spotkali, jak stała się ona przyczyną wszystkich jego potknięć, co skutecznie zaburzało obraz tego, w jaki sposób ją postrzegał. Nie potrafił skupić się tylko na fizyczności, spojrzeć na nią w sposób bezosobowy, bo kwintesencją jej postaci był właśnie charakter.
Słysząc o tym, że nie potrafi przegrywać westchnął cicho pod nosem, mimo wszystko pozwalając, aby kąciki jego ust uniosły się subtelnie ku górze. Naprawdę nie potrafił, a przede wszystkim nie lubił przegrywać, uważając się za zwycięzcę, na czym poniekąd opierał swoją pewność siebie, jaką na co dzień emanował. Tym dotkliwsza w skutkach okazała się być dla niego obecna porażka, czego wyrazem były opryskliwe komentarze oraz naburmuszona, jak u małego dziecka, mina.
Z uwagą i rozbawieniem na twarzy, przyglądał się poczynaniom dziewczyny, która wpatrywała się w jego ciało. Uniósł nawet prawą brew, zdradzając swoje zainteresowanie, kiedy otworzyła usta wypowiadając pierwsze słowo, a gdy ostatecznie dokończyła zdanie, w którym nie było krzty złośliwości, jakiej się spodziewał, zwyczajnie się roześmiał.
- To dobrze, że jednak ci się nie podoba - oznajmił, dostrzegając, jak blada twarz nabiera rumieńców, które wyraźnie odznaczały się na jasnej cerze, nie skomentował tego, chociaż rozbawienie Jayden'a pogłębiło się.
Wolał skupić się na bajce, która leciała na ekranie telewizora, zamiast bezsensownej sprzeczce z dziewczyną, bo ta nigdy do niczego nie prowadziła. Jego argumenty rzadko kiedy do niej trafiły, ba! często wydawało mu się, że Will lubi robić mu zwyczajnie na złość, bo wpisane było to w jej naturę, a z tą ciężko jest walczyć. Ostatecznie nie dał rady zbyt długo wysiedzieć w spokoju, rozpoczynając ich zaciekłą rywalizację, którą brunetka niejako podjęła, wsadzając mu do buzi truskawkę. Nie mógł jej tego darować, nawet jeśli nie wiedziała, iż nie był fanem tych owoców. Z tego też powodu ruszył za nią w pogoń, która rozpoczynając się od kanapy, dalej biegła przez korytarz, gdzie po raz kolejny, wykorzystując swój spryt - niepotrzebnie ją lekceważył - Wi mu uciekła, przemieszczając się do części kuchennej mieszkania. Wspięła się na wyspę znajdującą się pośrodku, czemu towarzyszył jej szeroki uśmiech i groźby, które wywołały u Jayden'a rozbawienie. Głośno się zaśmiał
- A co mi zrobisz? - zapytał, nie kryjąc w głosie zaciekawienia, kiedy stanął tuż przed nią, tak, że miała na niego idealny widok z góry. Wtedy też po raz kolejny wykazała się nie tylko przebiegłością, ale również umiejętnościami, o które jej nie podejrzewał, nawet jeśli w ostatecznym rozrachunku ucierpiał on, wpadając na chlebak.
- Kurwa - zaklął, w momencie kiedy przedmiot spadł na podłogę, wywołując hałas. Przez kilka sekund Jayden skupił na nim swoją uwagę, by następnie, przy akompaniamencie dziewczęcego jęku, przenieść ją na Willow. Najpierw przesunął spojrzeniem po jej zgrabnych nogach, które pod wpływem gwałtownych ruchów zostały odkryte, na co zareagował zawadiackim uśmiechem, który pogłębiał się z każdym kolejnym krokiem, który zmniejszał dzielący ich dystans.
- Nie chcesz wiedzieć, co ci zrobię, jak cię złapie - powiedział, a jego głos brzmiał bardziej gardłowo niż wcześniej, choć mógł być to również efekt, wysiłku, jaki podjął, aby pochwycić brunetkę. Idąc w jej ślady, zrobił kolejnej kilka kroków, wyciągając dłoń, aby złapać za materiał bluzy, a wtedy w każdym pomieszczeniu zapanowała ciemność. W jednej sekundzie zgasły wszystkie światła, a ich sylwetki otoczył mrok.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow parokrotnie czuła w życiu napięcie seksualne, jednak nigdy nie było ono na tyle silne, aby nie potrafiła sobie z nim poradzić. Na piedestale wartości trzymała osobiste priorytety, w których znajdowała się potrzeba oddania duszy i ciała temu jedynemu mężczyźnie. Niestety pomimo kilku nieudanych związków, nie spotkała na drodze nikogo, kto spełniłby jej oczekiwania – a w tym wypadku Jaydena w ogóle nie brała pod uwagę. Uważała, że to niefortunne, pierwsze spotkanie zdefiniowało tę relację, ostatecznie skreślając go z listy kandydatów na księcia. Być może podczas innych okoliczności Willow spojrzałaby na chłopaka przychylnym okiem, bo nie brakowało mu uroku, lecz obecnie ignorowała sporadyczne, aczkolwiek świadczące o fizycznym pragnieniu drżenia. Nie wiedziała, że Jayden miał podobnie. Doskonale maskował samczy instynkt na poczet chamstwa i brawury.
Gdy usłyszała jego śmiech intuicyjnie przymrużyła powieki. W pierwszej chwili natchnięta obawą, że mógł ją zdemaskować, skierowała twarz w bok. W drugiej ponownie zrównała ich spojrzenia i ściągnęła brwi, uprzednio kręcąc głową. Jayden Hemsworth był niebywale zuchwały i w przeciwieństwie od Willow doskonale zdawał sobie sprawę z własnych atutów, jednocześnie kompletnie nie przyjmując niepochlebnych opinii innych. Jego ego sięgało zenitu, jego wzrok przeszywał na wskroś, a uśmiech, choć zniewalający, wciąż wyrażał przekorę. Zdawała sobie z tego sprawę, dlatego porzuciła wolę drążenia tematu.
im dłużej mieszkała z Jaydenem, tym mocniej utwierdzała się w przekonania, że był podatny – podatny na to, co wyprawiała wokół. Denerwował się, kiedy znajdowała się zbyt blisko, jednak ostatecznie obnosił się z tym różnie. Raz odpychał Willow, innym razem ignorował ich złączone ramiona, a obecnie próbował się odwdzięczyć, ścigając ją wśród progów apartamentu.
Złapała równowagę w samym momencie, w którym powietrze przeszył głośny śmiech Jaydena. Machnęła ręką i odsunęła się, aby następnie wziąć rozbieg i przeskoczyć na drugi blat. Kiedy uderzyła w szybę i wyciągnęła nogę ze zlewu, spostrzegła roztrzaskany chlebak i tęgą minę chłopaka, który znajdował się nieco niżej.
Pocałuję cię! – krzyknęła, zaskakując tymi słowami zarówno siebie, jak i prawdopodobnie Hemswortha. Prędko zacisnęła usta, po czym nerwowo przygryzła dolną wargę. Nie zamierzała właśnie w taki sposób grozić Jaydenowi i zupełnie nie wiedziała, dlaczego wypowiedziała tak obłudne zdanie! Mimo tego postanowiła nie dopuścić, aby jej bezmyślność została zdemaskowana, więc po prostu kontynuowała. Wytknęła palec i próbowała brzmieć przekonywująco, choć w głosie dało się słyszeć niepokojące drżenie.
Nie chcesz żeby całował cię konfident, złodziejka i oszustka! – przytoczyła poprzednią wypowiedź Jaydena, po czym zeskoczyła z mebli, lecz napotkawszy spojrzenie chłopaka, intuicyjnie się spięła. Znowu się uśmiechał, lecz przez minimalizujący się pomiędzy nimi dystans albo przez groźbę, którą wypowiedziała niebywale głośno i wyraźnie, poczuła się niekomfortowo. W dodatku ta głupia bluza odsłoniła stanowczo za dużą część ciała Willow i jej uwadze nie uszedł wzrok Jaydena, który bezczelnie błądził po jej nagich udach. Nerwowo przystanęła z nogi na nogę i słysząc jego słowa, po raz kolejny uniosła palec.
Powiedziałam, że masz mnie nie dotykać!
Lecz Jayden Hemsworth nie zamierzał przejmować się buntowniczą postawą Willow Hamsworth. Pomimo początkowego rozbawienia, obecnie budził się w niej niepokój. On również wyglądał o wiele poważniej i przede wszystkim groźniej niż wcześniej, przez co mimowolnie przełknęła ślinę i cofnęła się o krok. Potem kolejny i następny, aż w pewnym momencie uderzyła biodrem w komodę. Spojrzała na mebel, a gdy ponownie zwróciła uwagę na Jaydena był już obok. Złapał bluzę Willow.
Zostaw – zdążyła opleść palcami jego nadgarstek, lecz ułamek sekundy później wszystkie światła zgasły. Najpierw był przeraźliwy krzyk, któremu towarzyszyło szarpnięcie. Potem niespodziewanie wczepiła się w tors chłopaka zupełnie nie przejmując się jego nagością. Mocno przywarła policzkiem do rozgrzanej, wciąż wilgotnej skóry i jednocześnie zacisnęła drobne ramiona w okolicach żeber Jaydena. – Hej, Sześćset Dolców – nerwowo oparła podbródek o pierś Jaydena i wbiła spojrzenie w zarys jego szczęki, który odznaczał się pomimo otaczających ich ciemności. Willow bała się mroku i czyhających w nim zjaw, jakie nawiedzały ją ilekroć brakowało światła. Przełknęła ślinę. – Złapałeś mnie, hmm? Złapałeś, to teraz nie puszczaj – powtarzała bezsensu. – Proszę/

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Nic nie potrafił poradzić na to, że groźba Willow wywołała u niego rozbawienie, którego jawną oznaką był gromki śmiech, wypełniający pomieszczenie. Była ona równie niedorzeczna, jak całokształt zachowania dziewczyny, z tego też powodu nawet przez myśl nie przeszło Hemsworth'owi, aby wziąć ją na poważnie.
- Aż strach się bać - stwierdził, zaraz dostrzegając malujące się na dziewczęcej, delikatnej twarzy zmieszanie. Zupełnie, jakby nie do końca odpowiadało jej, to, co powiedziała. To oznaczało, że pozwoliła sobie na nieprzemyślaną reakcję i Jayden nie byłby sobą gdyby nie postanowił tego wykorzystać, zwłaszcza, po tym, jak brunetka postanowiła ciągnąć tą farsę.
Mimochodem spoważniał, uważniej się jej przyglądając. Przekręcił czy tym, w zabawny sposób, głowę, pozwalając, by ma jego ustach pojawił się delikatny uśmiech, a w spojrzeniu podejrzliwość skierowana w jej stronę. - Nie chcę, to fakt - przyznał jej rację, z niezwykłą, jak na niego dozą spokoju i opanowania, czego Willow nie miała jeszcze okazji doświadczyć. - Ale widocznie ty chcesz pocałować mnie, skoro o tym wspominasz - wytknął jej, obłudnie się przy tym uśmiechając.
Oczywiście wątpił w to, by jego słowa znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości, bo nie dostrzegł, żeby Willow spoglądała na niego jakoś inaczej - a może nie chciał tego zobaczyć? - wciąż będąc zaaferowaną szukaniem księcia z bajki, niemniej chciał zobaczyć jej reakcję na słowa, które wydobyły się spomiędzy jego warg. Te instynktownie oblizał koniuszkiem języka, w tym samym momencie intensywnie wpatrując się w czekoladowe tęczówki. Dodatkowo sukcesywnie starał się zminimalizować dystans między ich ciałami, aby w końcu dopaść dziewczynę, która jakby przewidując jego zamiary, po raz kolejny uciekając przed wyciągniętą, męską dłonią.
W kierunku szatyna poleciało kolejne ostrzeżenie, którym ten zupełnie się nie przyjął, podobnie jak waleczną postawą Willow. Ta, z każdą upływającą sekundą ustępowała miejsca niepokoju, jaki widoczny był w ciemnych oczach. Zrobił jeden krok, potem kolejny i następny. Te były odpowiedzią na ruchy wykonywane przez brunetkę, która ostatecznie napotkała przeszkodę w postaci kanapy, dzięki czemu mógł w końcu chwycić ją za bluzę. Zacisnął palce na miękkim materiale, czując jak na jego nadgarstku zaciska się smukła dłoń, a willowe usta opuszcza… rozkaz? prośba? Nie mógł tego określić, bo gdy spróbował, skupiając spojrzenie na buzi Willow, wówczas wokół zapanowała ciemność.
Nie był pewny, co bardziej go zaskoczyło. Czy fakt, że nagle zabrakło światła, co było zjawiskiem niezwykle rzadki, czy to, co sekundę później zrobiła brunetka. Jej krzyk wypełnił pomieszczenie, a kiedy Jayden chciał ją uciszyć, otwierając już usta, poczuł, jak wokół jego ciała oplatają się jej ręce. Spiął się, a dotyk ciepłego policzka dziewczyny na jego torsie jedynie pogłębiał odczuwany dyskomfort.
Słysząc głos, w którym rozbrzmiewał strach, spojrzał w dół. W pierwszym odruchu, w ich relacji totalnie dla niego naturalnym, Jayden chciał odepchnąć Willow od siebie, bo za bardzo naruszała jego przestrzeń osobistą, jednak ostatecznie na dźwięk prośby padającej z różowych ust, zrezygnował ze swoich zamiarów, otaczając ramieniem drobną postać.
Przytulił dziewczynę do siebie, dzięki czemu mogła usłyszeć bicie jego serca, natomiast na czubku jej głowy złożył ledwie wyczuwalny buziak; do jego nozdrzy od razu doszedł słodki zapach arbuza.
- Boisz się ciemności? - zapytał, aby zyskać pewność, chociaż zachowanie brunetki jasno na to wskazywało.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Nawet jak cię pocałuje, to nie zmienisz się w księcia – odpowiedziała natychmiast, mocno oburzona słowami Jaydena. Obruszenie manifestowała skrzyżowanymi ramionami oraz gniewliwym wyrazem twarzy, która wraz z rozwojem sytuacji ponownie przybrała naturalną, łagodną mimikę. – Jesteś ropuchem – podsumowała, przy czym zuchwale zadarła podbródek.
Starała się patrzeć chłopakowi prosto w oczy, jednak ta czynność wymagała od Willow wiele samozaparcia, co w połączeniu z jej ponownie tężejącymi rysami wyglądało dosyć kuriozalnie. Z kolei Jaydena bawiło jej zakłopotanie, które samodzielnie wywołała. Nawet jeżeli chłopak przez chwilę był poważny, to zaraz obłudny uśmiech oszpecił jego wargi. Na ten widok przygryzła policzek i kurczowej zacisnęła palce na własnych ramionach. Momentalnie uświadomiła sobie, że Jayden Hemsworth nie byłby sobą, gdyby nie wyszedł jej na przekór. Cechował go cynizm i sarkazm, czego zdecydowanie brakowało usposobieniu Willow.
Potem poczuła się niejako zagrożona. Uciekła spojrzeniem gdzieś w bok, a gdy ponownie umieściła wzrok na twarzy Jaydena, ten oblizywał wargi, a jednocześnie dalej wpatrywał się w jej sylwetkę z niebywałym uporem. Coraz szybciej i gorliwiej stąpała do tyłu, aż w pewnym momencie napotkawszy opór ze strony mebla wpadła w łapska chłopaka. Potem, po pierwszym i czwartym szarpnięciu, zewsząd zapanowała ciemność, a ona abstrahując do wszystkiego co miało miejsce wcześniej, przywarła do nagiego torsu szatyna.
Pod opuszkami palców wyczuła jak ciało chłopaka próbowały wzbronić się przed jej dotykiem; jak mięśnie nabrały twardości, a wzdłuż rozgrzanej skóry przebiegł delikatny dreszcz. W obawie, że mógłby ją odepchnąć, co byłoby uzasadnione, jeszcze mocniej przywarła do klatki piersiowej, otaczając jego talię całymi ramionami. Emanował naturalnym, ludzkim ciepłem, zapachem limonki, pianki do golenia i wody kolońskiej. W otaczających ich ciemnościach, to był jedyny znak, świadczący o tym, że miała przed sobą personę Hemswortha, a nie twór wyobraźni. Nie tolerowała mroku i czyhających w nich kreatur, powstałych z meblowych figur; nie tolerowała samotności pośród przerażających imaginacji, które dręczyły Willow już od czasów wczesnej młodości.
Ramię Jaydena było czymś niespodziewanym i na tyle zaskakującym, że tym razem to jej ciało instynktownie się napięło. Niespokojnie poruszyła łopatkami, ale kiedy po raz kolejny zaciągnęła się znajomym zapachem cytrusów zdała sobie sprawę, że była bezpieczna. Naprawdę bezpieczna.
Chociaż tego nie planowała, to w ostatnim czasie wszystko kręciło się wokół Jaydena Hemswortha. Był pierwszą osobą, którą spotykała po przebudzeniu i ostatnią, z którą rozmawiała po zachodzie słońca. Wywoływał wiele emocji i chociaż jego reprezentatywna, butna postawa wzbudzała kontrowersje, to lubiła kiedy przekomarzali się w domowych pieleszach. Było w tym coś, dzięki czemu po raz pierwszy chciała ostać się w miejscu.
Serce Jaydena biło spokojnym rytmem - choć co kilka uderzeń dało się słyszeć jedno potężniejsze. Przymknęła powieki, jakby właśnie usiłowała je wyłapać, lecz ostatecznie zaniechała tej czynności, bo poczuła na czubku głowy podejrzany dotyk. Nie potrafiła zdefiniować, co dokładnie się wydarzyło, ale pomimo tego ogarnął ją spokój. Potem przestrzeń zdominowało pytanie Jaydena. Zadarła głowę i oprawszy się podbródkiem o pierś chłopaka, nieświadomie sprawiła, że pomiędzy ich wargami pozostała niewielka odległość.
W miejscu, z którego pochodzę gaszono światło bez uprzedzenia – powiedziała bez krzty zawahania czy pierzchliwości. Brzmiała naturalnie, choć mówiła nieco ciszej, jakby próbowała dostosować się do otaczającej ich głuszy. W pewnym momencie wyłapała spojrzeniem połyskujące oczy Jaydena, a jego gorący oddech odbił się o jej rozchylone wargi. Wtedy zdała sobie sprawę z całokształtu sytuacji. Znajdowali się niebywale blisko; tkwiąc w kurczowym uścisku, po odświeżającej kąpieli i bezsensownej gonitwie.
Poruszyła się w jego silnych, męskich ramionach, ale nie zdecydowała się odejść. Zamiast tego nabrała głębokiego wdechu, jednocześnie czując skurcz w żołądku.
Hej, Jayden – zaczęła, owiewając powietrzem podbródek Jaydena. –Mogę dziś z tobą spać? – zapytała znienacka.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Nie przywykł do bycia z Willow w taki sposób; jej bliskość wywoływała u niego coś na kształt zakłopotania, chociaż to nie powstrzymało go przed otoczeniem drobnego, kobiecego ciała ramieniem, nawet jeśli czuł się z tym odrobinę dziwnie. Nie był do końca w stanie opisać towarzyszących temu, prostemu, a jednak w ich przypadku bardzo śmiałemu gestowi, uczuć; obawa, złość… radość? Mruknął pod nosem coś niezrozumiałego do własnych myśli, które obecnie skupiały się na brunetce, co według Jayden'a było błędem, chociaż postronny obserwator uznałby to za objaw przywiązania.
Bywały momenty, w których traktował dziewczynę jak upierdliwą muchę, od której nie mógł się odgonić; jak wrzód na tyłku, dający mu się dotkliwie we znaki; jak wścibską sąsiadkę, którą za bardzo interesowało jego życie, jednak w tej chwili była po prostu przestraszoną Willow, której ręce mocno zaciskały się na jego półnagim ciele, choć w normalnych okolicznościach miała nawet problem z jego widokiem. Podświadomie wiedział, że taki rodzaj bliskości wymagał od niej wiele wysiłku, z tego też powodu, pomimo początkowych oporów, nie mógł jej odrzucić, ostatecznie odpowiadając podobnym, jednak nie tak dotkliwym gestem; jego uścisk był stanowczy, ale wciąż delikatny, tak jakby bał się, że jeśli włoży w niego odrobinę więcej siły, to porcelanowa postać - z jaką utożsamiał Willow - rozpadnie się na drobne kawałeczki.
Spomiędzy jayden'owych ust wydobyło się pytanie, na które odpowiedź nie była potrzebna, patrząc na postawę jaką prezentowała brunetka, jednak kiedy ta i tak opuściła różowe wargi, szatyn nie mógł zapanować nad wyrazem zdziwienia malującym się na jego twarzy. Wpatrywał się w kontury delikatnej buzi, którą skrywała ciemność, czując słodki zapach arbuza rozbijający się na jego skórze. Otworzył usta, tylko po to, by po chwili je zamknąć. Jak powinien zareagować na niespodziewane wyznanie?
Mimo upływającego czasu, wciąż nie wiedział niczego o przeszłości Willow, którą zwyczajnie się nie interesował. Ba! Nie miał nawet pojęcia, jak brunetka ma na nazwisko czy gdzie pracuje. I chociaż wcześniej brak owej wiedzy zupełnie mu nie przeszkadzał, tak w momencie, kiedy wspomniała swoją przeszłość poczuł się okropnie.
- Co to za miejsce? - zapytał mimowolnie, opuszczając bardziej głowę, tak by w ciemnościach odnaleźć spojrzenie błyszczących oczu. Willow, jakby świadoma jego zamiarów, wyszła mu naprzeciw. Przez chwilę, w ciszy wpatrywali się w siebie, a powietrze wypełniła słodko-kwaśna mieszanka zapachów, pobudzając ten rodzaj napięcia, który między nimi nie miał racji bytu. Jayden odruchowo oblizał koniuszkiem języka spierzchnięte wargi, nieco mocniej zaciskając palce na ciele brunetki. Ich usta znajdowały się niebywale blisko, budząc u chłopaka naturalną potrzebę, której nie uległ, rozluźniając odrobinę uścisk, kiedy poczuł, jak Will niespokojnie się porusza. Natomiast kolejne słowa, jakie wypowiedziała, wprawiły Jayden'a w osłupienie. W pierwszym odruchu przeniósł dłonie, z pleców dziewczyny na jej ramiona, odsuwając ją od siebie na połowę ich długości, tak, by lepiej objąć jej postać swoim spojrzeniem, co miało pomóc dojrzeć mu, że w jej postawie nie kryje się niepewność, dotycząca się wypowiedzianych słów. Nie dojrzał w niej niczego poza autentycznym strachem oraz odrobiną zmieszania.
- Tylko weźmiemy twoją pościel - odpowiedział po dłuższej chwili, prawie natychmiast myśląc, że właśnie popełnia - popełniają - jeden z większych błędów.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Jego uścisk, choć był kontrastowo stanowczy i delikatny, to w odniesieniu do samej Willow przynosił przede wszystkim bezpieczeństwo. Wśród ciemności, w otoczeniu zapachów ciał i gorących oddechów, oboje nieświadomie dali upust zachowaniu, które nie pasowało do ich naturalnego usposobienia.
Ona pierzchliwe przywarła do jego półnagiego ciała, czego nie zrobiłaby w innych okolicznościach, a on wykazał rozczulające zrozumienie i poddał się temu, co właśnie miało miejsce.
Nie potrzebowała żadnego komentarza do swojego wyznania. W prawdzie zewsząd przyjął się pogląd, że tylko dzieci bały się ciemności, dlatego Willow mimowolnie pomyślała, że Jayden mógłby zacząć śmiać się do rozpuku. On jednak milczał, wpatrujący się w jej twarz z niezdrowym uporem. W tej ciszy było coś podejrzanego, dlatego przez chwilę żałowała, że nie mogła dostrzec jego mimiki.
Był zły? Znowu był zły?
Intuicyjnie mocniej splotła ramiona na talii chłopaka - zapobiegawczo, jakby chciał odepchnąć i pozostawić na pastwe wyobraźni, która podsuwała Willow mroczne wizję ilekroć spojrzała gdzieś w kąt.
- Sierociniec - odpowiedziała krótko, jednocześnie pozwalając, aby jej usta ozdobiły uśmiech - pierwszy, odkąd zgasło światło.
Wspięła się na palce, dzięki czemu znalazła się jeszcze bliżej twarzy Jaydena i omyłkowo musnęła koniuszkiem nosa jego nos. Wtedy nieznacznie się speszyła, ale wciąż nie na tyle, aby się odsunąć. Nawet jej udzieliło się napięcie, jakiemu nigdy jeszcze nie uległa.
To było dziwne, że skryci pod całunem mroku okazywali emocje, które dotychczas istniały wyłącznie w głębinach serc; nad których egzystencją nigdy nie rozprawiali, bo było w nich zbyt wiele absurdu.
- Ale mimo tego miałam szczęśliwe dzieciństwo - dodała znienacka, nie chcąc, aby jej kolejne wyznanie w jakikolwiek sposób ich przytłoczyło. Nigdy nie czuła się smutna z powodu braku biologicznej rodziny. W ośrodku miała wiele ciotek i przyrodniego rodzeństwa.
Kiedy Jayden rozluźnił uścisk, stanęła na całych stopach. Początkowo Willow doskwierał gorąc. Miała rozpalone policzki i rozchylone usta, na których wciąż czuła ciepły oddech chłopaka. W ślepo wpatrywała się w jego klatkę piersiową, kolejno składając myśl za myślą; kolejno pozwalając, aby trzymał jej ramiona i udzielił odpowiedzi na pytanie, które raptem przed chwilą zadała, a o którym na poczet piętrzących się emocji zdążyła zapomnieć.
Była już nie tylko przerażona brakiem światła, ale również tym, co działo się wokół.
- Co - bąknęła. - Pościel - powtórzyła. - Nie. Po prostu chodźmy już - zaśmiała się nerwowo, aczkolwiek już z bardziej naturalnym dla siebie usposobieniem.
Pokój Jaydena przywitał ich przeciągiem i zapachem limonkowego odświeżacza powietrza. Willow, która w międzyczasie okrążyła sylwetę chłopaka i przywarła do jego pleców, co uczyniło drogę do pomieszczenia niebywale żmudną, w końcu puściła. Natychmiast wskoczyła do łóżka i zakopała się w grubej kołdrze.
- A co z tobą Sześćset Dolców - zaczęła niespodziewanie. - Gdzie się wychowałeś?

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Nie ulega wątpliwości, że Willow przekraczając ustalone granice, wielokrotnie doprowadzała szatyna do wściekłości, jednak teraz, kiedy z obawą przed otaczającą ich ciemnością, tak kurczowo zaciskała drobne ręce na jego ciele, nie był w stanie wykrzesać z siebie negatywnych odczuć. Natomiast słowa, stanowiące odpowiedź na zadane przez niego pytanie, sprawiły, że poczuł potrzebę, aby zbliżyć się do dziewczyny, miast po raz kolejny ją od siebie odpychać; być może Wi zupełnie nieświadomie otworzyła przed nim drzwi do swojego życia, którym wcześniej się nie interesował, jednocześnie z każdym kolejnym zdaniem, jakie opuszczało różowe usta intensyfikując ciekawość Jayden'a.
Absolutnie nie był zły.
Sierociniec. Słowo to echem odbiło się w umyśle chłopaka, który początkowo nie potrafił zrozumieć co w zasadzie oznacza, chociaż doskonale znał jego definicję. W zasadzie wielokrotnie pojawiało się ono w jego życiu, zwłaszcza kiedy bogaci ludzie chcieli pokazać się z tej lepszej strony lub zwyczajnie ocieplić swój wizerunek, organizując wszelkiego rodzaju zbiórki dla dzieci z domu dziecka, jednak nigdy nie podejrzewał, że przyjdzie mu stanąć z jego wychowankiem twarzą w twarz, zwłaszcza, iż zupełnie inaczej wyobrażał sobie kogoś, kto wychodzi z takiego miejsca. To nie było zbyt przyjazne. Hemsworth dodatkowo kojarzył je z nieciekawymi doświadczeniami, które odbijały swoje piętno na dzieciach. Strach przed ciemnością, jakiemu uleciała brunetka, jedynie potwierdzał jego przypuszczania, ale mimo to, coś w postawie Willow mu nie pasowało.
Zamilkł na dłuższą chwilę, nawet nie zdając sobie sprawy, w którym momencie dziewczyna jeszcze bardziej zmniejszyła dzielący ich dystans, doprowadzając do tego, że stykali się koniuszkami nosa. Słodki zapach arbuza stał się jeszcze bardziej intensywny, a Jayden mocniej zacisnął dłonie na drobnym ciele, jednocześnie bardziej się spinając.
Napięcie, jakie odczuwał chwilę wcześniej uciekło z niego niczym powietrze z dziurawego balonika, ustępując miejsca niezrozumiałym dla niego emocjom. I dopiero, kiedy brunetka ponownie zabrała głos, zdołał wydostać się z odmętów własnych myśli, wracając do rzeczywistości, a ta przywitała go jej bliskością. Nadal milcząc, zwiększył dzielący ich dystans próbując doszukać się w konturach ciała dziewczyny oznak kłamstwa, ponieważ to jej głosu powoli wracał do normalności. Za to on, nie potrafił odzyskać własnego. W tej chwili mierzył się z przeszłością, która należała do niej, wyrzucając sobie to, w jaki sposób ją traktował.
Był dupkiem.
Udowadniał to na każdym kroku, jednak, jak wielkim okazało się właśnie w tym momencie. Teraz rozumiał, co mogło skłonić ją, do tego, że tamtej nocy pojawiła się u niego, choć był jej zupełnie obcą osobą.
- Kurwa - warknął pod nosem, w nerwowym geście przeczesując włosy. Zachowanie zupełnie nie adekwatne do zaistniałej sytuacji, kiedy to Willow próbowała zapanować nad reakcją własnego ciała, jakiej nie rozumiała. Czy powinien to dostrzec? Mrok mu to utrudniał, podobnie, jak frapujące go myśli.
Jak przez mgłę pamiętał drogę do sypialni, którą również otaczała ciemność. Kiedy położył się na łóżku, przetarł twarz dłońmi, pozwalając, aby po raz kolejny głośne westchnie opuściło jego usta, tym razem gryząc się w język, by zatrzymać wiązankę przekleństw, która szczypała go w koniuszek języka.
- Dlaczego wcześniej nic mi nie powiedziałaś?! - zapytał w końcu, zanim zabrała głos, z wyraźnym wyrzutem w tonie głosu i typową dla niego złością, chociaż czuł się bardziej bezradny niżeli zły.
- W Seattle, w dzielnicy Queen Anne. Tam znajduję się mój rodzinny dom - odparł, brzmiąc nieco oschle, co wynikało z faktu, że bardziej interesowała go odpowiedź, jakiej udzieli Wi. Poruszył się nerwowo, unikając patrzenia w stronę dziewczyny, jakby z obawą, że może zrobić coś, czego oboje będą żałował.
W takich chwilach, jak ta skłonny był do nieobliczalnych zachowań, wiedząc, że nie potrafi sobie radzić w poważnych rozmowach, a obrany przez nich tor, wydawał się być niezwykle istotny. Przerażało go to. Nie przywykł do pocieszenia innych, nie był w tym dobry, najczęściej zwyczajnie pijąc lub ograniczając się do fizyczności, lecz czy w przypadku brunetki mógł sobie na nią pozwolić? Oblizał językiem spierzchnięte usta.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow sierociniec kojarzył się z czerstwym chlebem, dyżurami w sprzątaniu łazienki oraz ciszą nocną, do której nigdy nie przywykła, a przez którą obecnie odczuwała dyskomfort. Mimo wszystko prócz spraw jakich nie potrafiła zaakceptować, istniały również takie bez których nie potrafiła żyć. Uwielbiała smak miodu w owsiance, zapach drewna ze starych regałów w gabinecie dyrektorki, delikatny, choć zdystansowany uścisk opiekunki piętra, obiady w rozhukanym towarzystwie innych podopiecznych i wieczorne czytanie opowiadań na kanapach w holu.
Sierociniec, wbrew temu, co przedstawiały fikcyjne scenariusze książek i filmów, był spokojnym oraz stabilnym miejscem - chociaż postrzegała go przez pryzmat dziecka, które nie zostało porzucone. Była mała, gdy jej rodzice ulegli wypadkowi i być może właśnie ze względu na wiek prędko dostosowała się do nowej sytuacji.
Bez traumy, żalu i pretensji - jednak milczenie Jaydena było nazbyt wymowne i świadczyło o odmienności ich poglądów. Niestety w obecnych warunkach nie miała ku temu całkowitej pewności, bo jego spięta sylwetka, którą czuła pod opuszkami palców, cisza i gorliwe spojrzenie mogły oznaczać wszystko. Nie wiedziała, że właśnie toczył wewnętrzną walkę; że pomimo usłyszenia prawdy nie potrafił połączyć Willow z sierocincem i że wątpił w jej szczęśliwe życie. Nie wiedziała, że nagle zaczął przejmować się własną bezposrednoscią i chamstwem, które wielokrotnie jej prezentował, a chwilę później nie rozumiała także czemu przeklął, odsunął się i przeczesał włosy. Ona nie zwolniła uścisku dopóki nie zajęła miejsca w łóżku. Łóżku Jaydena Hemswortha.
- Jesteśmy tak blisko? - zapytała mimowolnie, przy czym usiadła w siadzie skrzyżnym. Kołdrę trzymała na nogach, dbając o to, aby nawet w ciemności nie odsłonić bielizny, którą dotychczas skrywała bluza chłopaka.
Uniesienie Jaydena było zupełnie nieadekwatnie do tego, co wcześniej prezentował, stąd Willow po raz kolejny poczuła się zdezorientowana. Próbowała odczytać jego emocje z gestów: ciężkiego westchnięcia i oschłego tonu, lecz jej analiza skłaniała się ku temu, że po prostu był zły. Znowu.
Zacisnęła dłoń na poduszce, przygryzła wargę i nadymała policzki, po czym powoli wypuściła z nich powietrze.
- Co by to zmieniło, gdybyś wiedział? - postawiła kolejne pytanie.
Jayden Hemsworth był dupkiem, ale ten dupek pozwolił Willow zamieszkać w apartamencie, dbał o pełną lodówkę i kupił jej telefon. Był dupkiem, jednak w jego postawie wciąż istniało coś pokrzepiającego, dlatego postanowiła nie angażować się w jego pretensje. Widząc, że wzbudziła ciekawość szatyna kontynuowała temat, ale w taki sposób, aby zobrazować mu swój pogląd.
- Nie jestem gorsza nawet jeżeli nie wychowałam się tak jak ty w Quenn Anne. Nie przeszkadza mi to - pokręciła głową - nie mam rodziny, ale to nie oznacza, że powinnam się tym zadręczać. Ty ją masz i chodzisz ciągle naburmuszony. Zupełnie jakbyś zjadł kilogram cytryn - wytknęła nieco rozbawiona, przy czym spróbowała dźgnąć go w pierś. Niestety nie potrafiła określić jej położenia i trafiła palcem w zagłębienie obojczyka. Wtedy prychnęła i prędko cofnęła dłoń. Następnie zrobiła się nienaturalnie poważna.
- Właściwie czemu się wściekasz? - nachyliła się naprzód jednocześnie przechodzą z siadu do klęku podpartego. Zawisła w stosownej odległości głową nad twarzą Jaydena, choć nie przeszkodziło to paru kosmykom dotknąć jego czoła i policzka. - Odpowiedziałabym, gdybyś wcześniej zapytał. Nie mam przed tobą tajemnic - z tej pozycji próbowała dostrzec mimikę chłopaka, która umożliwiłaby Willow określenie poziomu jego zdenerwowania. Niestety prócz błysku oczu oraz lini ust i podbródka, który wydawał się być nieco jaśniejszy niż reszta ciała, nie widziała niczego.
W tamtym momencie zachowywała się lekkomyślnie. Nie bralaypod uwagę tego, że Jayden posiadał inne nawyki i przyzwyczajenia, do jakich mógł w każdej cbwili się skłonić.
Poczuła się niespokojnie, kiedy oblizał wargi.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Wraz z odpowiedzią, w umyśle Jayden'a pojawiły się kolejne pytania - wiele pytań, poprzez które objawiało się nagłe zainteresowanie osobą brunetki. Mimo to przez długie sekundy jego ust nie opuściło żadne z nich, ponieważ zwyczajnie nie wiedział, jak powinien w obecnej sytuacji się zachować. Nie lubił rozmów, które poruszały ważne tematy czy problemy, z jakimi ktoś się zmagał. Nie był ani najlepszym doradcą, ani tym bardziej pocieszycielem, chociaż Willow nie wyglądała na taką która owego pocieszenia potrzebowała.
Wcześniej uważał, że jej podejście do życia czy zachowanie jest zwyczajnie niedorzeczna, natomiast obecnie nie miał pojęcia, jakim epitet najlepiej odnosiłby się do dziewczyny. Była niepoprawna, czasem naiwna, ale teraz dodatkowo jawiła mu się, jako silna i niezłomna. Nie miał pojęcia, jak wyglądało jej dzieciństwo, a stereotypy z jakimi wywiązało się słowo sierociniec sprawiały, że śmiał wątpi w zapewnienie, iż było ono naprawdę szczęśliwe.
Słuchając jej czy wspominając sposób w jaki funkcjonowała ciężko było odnaleźć w niej oznaki traumy, żalu czy poczucia niesprawiedliwości. Wydawało się, że z pokorą przyjmowała to, co ją spotkało, jednak Jayden'owi ciężko było się z tym pogodzić.
-Hm.. ? - mruknął w odpowiedzi na pytanie, jakby nie do końca zrozumiał co ma na myśli, jednak w rzeczywistości zwyczajnie nie chciał odpowiedzieć, zasłaniając się chwilowym roztargnieniem, udając, że nie trafiły do niego jej słowa. Z drugiej strony jego milczenie mogło zdradzać, iż myślami wciąż krąży zupełnie gdzie indziej, dzięki czemu zyskał dobre usprawiedliwienie braku deklaracji ze swojej strony. Bo czy byli ze sobą blisko?
Kiedy Willow zmieniła pozycję, sam dźwignął się, opierając ciężar ciała na ramionach, tak by z łatwością móc dostrzec jej sylwetkę, a przede wszystkim kontury twarzy i błyszczące w ciemności oczy, na których skupił własne spojrzenie. W jasnych talerzach oczu malowało się wiele emocji, których na szczęście nie mogła dojrzeć. Młody Hemsworth wiedział, że te mimochodem obudziłyby ciekawość brunetki na którą nie był w żadnym stopniu gotowy, bo sam nie potrafił dokładnie opisać chociażby jednej z targających jego ciałem emocji. Czuł się dziwnie. Było to stwierdzenie idealnie do niego pasujące.
Słysząc kolejne - niebywale trafne - pytanie padające z willowych ust, przymknął na chwilę oczy, ciężko wzdychając.
- Nic - przyznał, zdając sobie sprawę, że tak naprawdę niewiele zmieniłoby się w jego zachowaniu. Był dupkiem. Lubił wykorzystywać słabszych, uderzać w czułe punkty, bywał naprawdę okrutny, choć jednocześnie bardzo szczery. Rzadko kiedy ważył słowa, głównie dlatego, iż łatwo ulegał, przede wszystkim, negatywnym emocjom, które Wi rozbudzała niezwykle często. Teraz również był na nią zły, bo nic mu wcześniej nie powiedziała, choć w gruncie rzeczy nie powinien, gdyż sam nigdy nie wykazał większego zainteresowania jej postacią.
- Nie powiedziałem, że jesteś gorsza! -żachnął się, odbierając jej słowa jako atak, chociaż nigdy w stosunku do niej, nie użył podobnych słów. Ba! Takie myśli nawet nie przeszły mu przez głowę, a tymczasem ona twierdziła, że było inaczej. Zirytowała go, co można było usłyszeć w jayden'owym tonie głosu, który nabrał ostrości.
- Może zjadłem? - zapytał, pozwalając sobie na nieco kpiący uśmiech, którego nie mogła dostrzec, jednocześnie w duchu nie zgadzając się z jej słowami. Tyle tylko, że Willow mówiąc o nim miała przed sobą tylko część prawdy o jego osobie. Wśród rodziny i przyjaciół Jayden zachowywał się zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy znajdował się w jej towarzystwie. Tylko chwilami zdejmował maskę, minimalizując emocjonalny dystans, jaki towarzyszył im na co dzień. Mieszkali razem, ale to nie czyniło z nich znajomych, a tym bardziej przyjaciół.
Kolejne pytanie. Tym razem słysząc je, wyszedł brunetce naprzeciw, skupiając swoje spojrzenie na jej oczach, a następnie ustach. Powietrze wokół wypełnił słodki zapach arbuza, który dodatkowo, wraz z łaskoczącymi go kosmykami włosów, świadczącymi o - niebezpiecznej - bliskości Willow, rozbudzał zmyły.
To był impuls. W jednej sekundzie, zmniejszy ten niewielki dystans, który dzielił ich twarze, wczepiając palce w długie włosy dziewczyn, za które lekko pociągnął w momencie, kiedy złączył ich usta w pocałunku. Uciekał od udzielenia odpowiedzi, skupiając się na fizyczności, chociaż ta w ich przypadku powinna być zabroniona z czego doskonale zdawał sobie sprawę. Nie powinien nawet pomyśleć o tym, aby pocałować Willow, a jednak, w tym właśnie momencie smakował jej delikatnych i ponętnych ust, rozkoszując się ich słodkim smakiem, zupełnie nie zważając na ewentualny protest ze strony dziewczyny. Gdyby spróbowała się wyrwać, bez wahania ją przed tym powstrzymał, jeszcze mocniej zaciskając dłoń na brązowych kosmykach, dzięki czemu pogłębił delikatną pieszczotę, która ostatecznie przybrała na intensywności.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow nie miała problemów z otwartymi rozmowami i zapytana o cokolwiek, byłaby skłonna odpowiedzieć na wszystko z niebywałą lekkością. Taka postawa dziewczyny mijała się ze szczerością w przypadku samodzielnym mówieniu o samej sobie. Nie przywykła tego robić. Zawsze bardziej interesowała się życiem drugiej osoby, aniżeli opowiadaniem o własnym, które w jej mniemaniu było zwyczajne. W dodatku nie uważała, aby dorastanie w sierocińcu uczyniło z niej silną i niezłomną osobę. Próbowała egzystować według własnych przekonań; być szczęśliwą niezależnie od trudności. Dzięki temu nawet nie pamiętała, kiedy płakała.
Nie powtórzyła pytania, a na dźwięk mruknięcia jedynie uniosła brew i zacisnęła usta. Jayden wydawał się być nieobecny, co u Willow wywoływało zmieszanie. Nie była pewna, jak powinna odwołać się do jego nienaturalnego zachowania, którego podłoża doszukiwała się w swoim wyznaniu. Naprawdę nie chciała go przytłoczyć, choć przecież mogła przewidzieć jego reakcje. Spotykała się z nią wielokrotnie.
Nic – powtórzyła i pokręciła głową. Potem zaśmiała się Jaydenowi w twarz, jednocześnie próbując przerwać tę zatrważającą, napiętą atmosferę; próbując mu udowodnić, że wszystko było w porządku. Bacznie spoglądała w jego stronę, odpowiadając tym samym na każde gorliwsze spojrzenie i głośniejsze westchnięcie. Przeszkadzało jej, że twarz chłopaka stanowiła tajemnicę, a ona musiała odgadywać jego emocje na podstawie dźwięków i gwałtowniejszych ruchów. To było trudne, wręcz niemożliwe.
Jayden Hemsworth kojarzył się Willow przede wszystkim z gniewem, przekleństwami, atrakcyjnymi kobietami i alkoholem, luksusowym samochodem i drogim zegarkiem; z vansami, które codziennie nosiła i telefonem w różowej obudowie - a na koniec - z błyskawicą z bezchmurnego nieba. Niespodziewaną, aczkolwiek niebywale niezwykłą.
Nie powiedziałeś, ale twoje milczenie jest paskudne – wytknęła, nie przejmując się ani jego żachnięciem ani zirytowanym tonem. W podobny sposób reagował minimum dwadzieścia razy dziennie, więc przywykła do rozgniewania, które towarzyszyło większości ich rozmów – o ile nie każdej rozmowie. Tego również nie rozumiała, bo choć wielokrotnie się potykała i robiła niedorzeczne rzeczy, to Jayden był w stanie zdenerwować się nawet o drobnostkę. Z początku uważała, że był człowiekiem o trudnym temperamencie, lecz zdarzało się, że przyłapywała go na mieście w podobnych, głupich sytuacjach z innymi dziewczynami i reagował zupełnie inaczej. Wtedy nawet się uśmiechał, chociaż sama Willow nie dostrzegała potencjału wesołości w ubrudzeniu się kechupem od zapiekanki, złamanym obcasem partnerki czy zgubieniu portmonetki na parkingu.
Chciała poznać Jaydena od tej strony, od strony którą prezentował rodzinie i przyjaciołom, jednak postawił przed nią ścianę. Z uporem próbowała przeskoczyć ją nawet teraz, kiedy stawiała pytanie za pytaniem. Ostatnie okazało się zgubne.
To był impuls – niespodziewany i niezwykły jak ta samotna błyskawica z bezchmurnego nieba, która w rzeczywistości zapowiadała zły omen. To był impuls, gdy spierzchnięte wargi Jaydena wczepiły się w te delikatne, należące do Willow. To był impuls, choć pomimo tego każde uderzenie jej serca stało się bardziej eksplozywne, ciałem targnął dreszcz, a powieki mimowolnie się zamknęły.
Początkowo nie odwzajemniła pocałunku. Skupiła się wyłącznie na doznaniach, które nią zawładnęły: intensywnym zapachu limonki i arbuzowej mgiełki, wyższej temperaturze ciała, jaka prędko rozgrzała jej policzki oraz okolice podbrzusza, a także posmaku whisky i truskawki.
Spróbowała zaczerpnąć oddechu, lecz było to niemożliwe, dlatego nieznacznie się odsunęła. Złapała haust, jednak niewielką szczelinę ponownie wypełniły usta Jaydena, które z każdą kolejną chwilą przywierały coraz mocniej i gorliwiej. Zacisnęła dłonie na jego ramionach, czując jak wczepił palce w jej włosy. Wtedy wydała z siebie nieco żałosne i lękliwe westchnienie, ale pomimo tej reakcji rozchyliła usta, tym samym godząc się na pogłębienie pieszczoty. W momencie, w którym jej język napotkał język Jaydena, intuicyjnie go cofnęła. Potem, już z większą pewnością, powtórzyła czynność.
To nadal był impuls – niebywale niedorzeczny. Jeszcze godzinę temu nie myślała o Jaydenie Hemswordzie, jako mężczyźnie z którym mogłoby połączyć ją coś więcej niż podrzędna znajomość. Tymczasem przełożyła nogę, aby usiąść na nim okrakiem. Było to niebezpieczne, bo ostatnią granicę przyzwoitości stanowił materiał jej majtek, jaki zetknął się z jego bokserkami.
Czuła, że zwariowała, lecz ta świadomość coraz dobitniej ustępowała miejsca pożądaniu. Gorące pocałunki i silne dłonie Jaydena, które zacisnęły się na jej skórze nie pomagały w odzyskaniu zdrowego rozsądku. Potęgowały szaleństwo.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

To co najczęściej przeszkadzało Willow, dla Jayden'a często okazywało się jedyną ucieczką przed jej osobą, bo przecież za cel - zdaniem szatyna - obrała sobie ona obnażenie go z prywatności, którą bardzo sobie cenił. Kojarzyła mu się z dyskomfortem, wścibskimi pytaniami, radosnym uśmiechem, iskierkami w czekoladowych oczach i ogarniającym wszystko wokół chaosem; dla młodego Hemsworth'a była niczym tsunami.
- Cały jestem paskudny i nie udawał, że tego nie zauważyłaś - odpowiedział na komentarz padający z ust brunetki, pozwalając sobie na cichy śmiech, w którym - o dziwo - rozbrzmiewała nuta rozbawienia. W zasadzie, na każdym kroku pokazywał, że nie jest osobą ani godną zaufania, ani tym bardziej tego, żeby darzyć go jakimkolwiek ciepłym uczuciem. Pokazywał jej swoją najgorszą stronę, sądząc, że jeśli okazałby chociaż odrobinę sympatii, to Wi zbyt mocno się do niego przywiąże i nie będzie potrafiła odpuścić tej znajomości, chociaż on sam jeszcze nie wiedział, jakie określenie do nich pasowało. Znajomi? Współlokatorzy? Przyjaciele?
Nie potrafił odpowiedzieć, w dodatku każde kolejne pytanie, które opuszczało usta Willow budziło w nim coraz większe zdenerwowanie, któremu ostatecznie dał się ponieść, przekraczając fizyczną granicę, wymuszając pocałunek. Ten, nie od razu spotkał się z odpowiedzią ze strony Willow, co w odczuciu szatyna świadczyło o tym, że typu bliskość, a do tego tak nagła była dla niej zwyczajnie szokiem. I choć to powinno ostudzić jego pragnienia, to opamiętanie przyszło dopiero w momencie, kiedy ciemność wokół nich zniknęła.
Ocknął się. Dłonie Jayden'a znajdowały się na wąskich biodrach brunetki, na których mocniej zacisnął palce, natomiast ona bezwstydnie wdrapała się na niego, siadając okrakiem. Jedyną granicę stanowiła ich blizna i Bóg oraz Wszyscy Święci mu świadkiem, że gdyby nie to, iż światło powróciło, gotów był pozbyć się tej ostatniej bariery.
Spomiędzy ust chłopaka wydobyło się nieprzyjemne warknięcie, a wraz z nim, pozbył się ciężaru ciała dziewczyny, gwałtownie wstawiając z łóżka. Każdy atom, z którego się składał podpowiedział mu, że tym razem przeciął, że nie powinien - niezależnie od tego w jakiej sytuacji się znajdowali - dopuścić do tego pocałunku. Poszedł do części kuchennej wyciągając z szafki szklankę, którą od razu uzupełnienia złotym płynem. Wypił jej zawartość, krzywiąc się przy tym, ale czy była to reakcja na alkohol czy może jednak myśli, jakie krążyły w jego głowie?
- Idź spać do siebie - rozkazał, nawet nie patrząc w kierunku Wi.


Koniec! (Niedobry Jayden!)

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „249”