WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
W pewnym sensie była to jego wina, że nie zauważył dziewczyny, ponieważ pochłonęły go myśli. Żadne szczególne, tylko po prostu analizował spray nad którymi pracuje, bieżące wydatki i co by musiał kupić do swojego domu, bo oczywiście ostatnimi czasu jego pralka zaczęła wydawać dziwne i głośne dzięki, które go przerażały. Pewnie od razu sobie dokupi suszarkę, bo nie chciało mu się czekać, aż jego ciuchy wyschną. No dobra, w pewnych przypadkach był leniwym facetem i nie wypierał się tego w ogóle, bo niby po co?
- Alyssa? - zapytał zdziwiony patrząc na kobietę, która tak po prostu go zostawiła. Nie Wiedział przecież, że teraz zmieniła swoje personalia. On znał ja jako Alyssę. Takiego obrotu spraw to się nie spodziewał. - Co za spotkanie… - wymruczał nadal będąc w szoku. Czy można mu się dziwić? Chyba nie.
-
..........Jak się jednak okazuje — w jej życiu chyba nie może być za spokojnie.
..........Przełyka cicho ślinę, wpatrując się w Jaydena z niedowierzaniem. Przygląda mu się w milczeniu, szukając w nim jakichkolwiek zmian i studiując wyraz jego twarzy. Jak bardzo zły jest? Jak bardzo zraniony? A może ruszył już dalej i zdążył całkowicie o niej zapomnieć? Ona nie zapomniała. Nie potrafiła — nie całkowicie. Nic dziwnego, że na jego widok serce odrobinę przyspiesza swój rytm.
..........— Jayden… — szepcze cicho, niemal bezgłośnie i gdyby nie to, że jej wargi się prouszyły, można byłoby pomyśleć, że nie odezwała się ani słowem. Zaraz jednak odchrząkuje cicho, próbując odzyskać głos. — Co ty tutaj robisz? — pyta, mając oczywiście na myśli Seattle, choć przecież doskonale wie, że i on stąd pochodzi. Pamięta, jak parę razy wymieniali swoje ulubione lokale w Seattle, do których chętnie raz jeszcze by wrócili. Pamięta, jak opowiadała mu o swojej ulubionej galerii sztuki i ulubionym antykwariacie. Pamięta też, jak planowali wspólną wycieczkę do tego miasta. Nigdy jednak nie wcielili tego planu w życie, nie zdążyli. W zasadzie wielu rzeczy nie zdążyli razem zrobić, bo to, ci mieli, nie trwało długo. Trwało bardzo krótko — za krótko. Żałuje, że nie mieli więcej czasu; żałuje, że to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej, bo kto wie, może dzisiaj byliby razem i byliby szczęśliwi?
.............with her sweetened breath, and her tongue so mean
.............she's the angel of small death and the codeine scene
-
Jak to się mówi – nie rób planów, bo wszystko i tak szlak jasny trafi. Pewnie się tak nie mówi, jednak to stwierdzenie idealnie pasuje do sytuacji. Oboje się nie spodziewali takiego spotkania. Od detektywa dowiedział się, że kobieta przebywa w Seattle, ale to tak samo jak by powiedział, że przebywa w Japonii. Niby przydatna informacja, tylko, że jemu nie dała nic. Jak wiadomo miasto jest ogromne i mogli się nigdy nie spotkać, chyba los postanowił inaczej, wpadli na siebie dosłownie pod jego domem.
- Mieszkam tutaj. - odpowiedział po prostu. Czy Jayden był zły? Nie, raczej nie. Bardzie zawiedziony i zraniony. To doskonale oddaje to co czuł i nadal czuje. Chciał odnaleźć dziewczynę by mieć pewność, że nic się jej nie stało. Nie chciał w żadnym razie narobić jej kłopotów. Nie, nie. To nie leży w jego gestii. Gdzieś tam podświadomie domyślał się tego, że coś się musiało wydarzyć tego dnia gdy zniknęła. - Wyszedłem na spacer, bo właściwie to mieszkam w tej dzielnicy. - mówiąc to wskazał w kierunku, z którego przyszedł, a gdzie mniej więcej znajduje się jego dom na wodzie. - Ale chyba powinienem tobie zadać to pytanie.- jego głos się trochę zmienił. Stał się pewniejszy.
-
Zliczenie ile ich było w ciągu ostatnich miesięcy, stanowiłoby dla niego nie lada problem. Kilkanaście, może kilkadziesiąt. Ile z nich wliczało się w grono jego znajomych? Te zliczyłby na palcach jednej ręki i prawdopodobnie jeszcze trochę palców by mu zostało. Było źle. Jednym słowem, było źle, a grono osób, którymi się otaczał, w ogóle nie chciało się rozrosnąć, co musiał przyznać, że zaczynało go uwierać. Lubił się otaczać ludźmi. Lubił mieć świadomość tego, że był ktoś, z kim mógł wyskoczyć na miasto, z kim mógł zjeść kolację i porozmawiać o mniej i bardziej istotnych sprawach życia codziennego. Zamiast tego swoją codzienność ograniczał do błądzenia pomiędzy galerią, kawiarnią i swoim domem, w którym również oddawał się temu, co mu pozostało - pasji, jaką była sztuka.
Kiedy jednak wymienił kilkadziesiąt wiadomości z jedną z nowo poznanych na Tinderze kobiet, nie potrafił sobie odpuścić zrobienia kolejnego kroku. Niezobowiązujące spotkania, o które kusił się do tej pory, nie przynosiły efektów. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę i zaprosić Kirę na randkę. Taką normalną randkę, na której sam nie był od wieków, która miała stać się urozmaiceniem nudnego, monotonnego życia, jakie wiódł. To, że się zgodziła, było dla niego zaskoczeniem pozytywnym, aczkolwiek wątpliwości pojawiły się w dniu spotkania. Przypomniał sobie te wszystkie kobiety, które upiększały swoje zdjęcia w programach graficznych, albo na zdjęciu profilowym zamieszczały randomową laskę z grafiki google, co weryfikowane było w trakcie spotkania. One czuły się głupio, gdy musiały się przyznać do oszustwa, a Ethan czuł się poirytowany tym, że kolejna idiotka była tak zdesperowana, by kusić się o takie numery.
Jego zapał zdążył więc nieco zmaleć, a w umówionym miejscu pojawił się przed czasem, chociaż zupełnie nieprzygotowany na to, by wieczór ten miał trwać dłużej niż godzinę. Nie miał żadnego planu, nie zakładał żadnych scenariuszy, a najzwyczajniej w świecie postawił na improwizację, którą był gotów wcielić w życie w chwili, w której wypatrzyłby kobietę ze zdjęcia, lub został zmuszony do stanięcia twarzą w twarz z taką, która w ogóle by jej nie przypominała.
-
Jedna wiadomość, druga, trzecia. Od słowa do słowa umówili się na randkę. Dopiero jakiś czas po ustaleniu daty, godziny i miejsca Kira spojrzała w lustro i spojrzała sama na siebie pytającym wzrokiem "i co teraz?". Cholera, przecież ona nigdy nie byłą na prawdziwej randce! Zrobiła przysłowiowego facepalma i poszła wziąć zimny prysznic, aby ogarnąć się myślowo.
Dwie godziny przed randką wciąż zastanawiała się, w co ma się w ogóle ubrać. W teorii był to klasyczny kobiecy dylemat. Tyle ubrań w szafie, a ona będzie jęczeć, że nie ma w co się wcisnąć. No z Kirą nie do końca tak było. Wiedziała, jak ubrać się wygodnie po domu, czy na kawę ze znajomymi czy też do baru lub klubu. Randka byłą zupełnie czymś innym, w czym miała zerowe doświadczenie. Krążyła więc po mieszkaniu, z wyciągniętymi kilkoma zestawami, drapiąc się po karku w zamyśleniu. Umówieni byli na promenadzie, a że pogoda lubiła zaskakiwać raczej odpadały zestawy z krótkimi sukienkami, jakich miała bez liku. Dżinsy zaś wydawały się jej zbyt pospolite, a chciała też nieco pokazać swój pazur. Ostatecznie obrała jeden zestaw, do którego wcisnęła na nogi jasno czarne botki i szary płaszczyk. Zastanawiała się, czy może nie było przegięciem, że była całkiem na czarno, ale ostatecznie machnęła na to dłonią. Wolała nie zastanawiać się już dłużej nad swoim wdziankiem.
Na miejscu zjawiła się punktualnie. Przystanęła na chwilę, wzięła głębszy wdech, poprawiła rozpuszczone włosy i pasek torebki na ramieniu. Rozejrzała się po okolicy wzrokiem poszukując mężczyzny, z którym to się umówiła. Gdy go odnalazła uśmiechnęła się delikatnie. Uff... Wyglądał tak, jak na zdjęciu. Ulżyło jej. Ruszyła w jego kierunku. Zatrzymała się tuż przed nim wciąż delikatnie się uśmiechając.
- Hej. Mam nadzieję, że nie koczowałeś tu zbyt długo w oczekiwaniu na to spotkanie - powiedziała próbując zażartować, choć przygryzła delikatnie dolną wargę ze zdenerwowania. Czuła się strasznie dziwnie bo to byłą dla niej zupełnie nowa sytuacja.
-
Uzależnienie się od drugiej osoby było czymś, czego się obawiał. Całe życie spędził sam. Bez rodziców, bez rodzeństwa. Nie miał nikogo, kto mógłby mu pokazać, jak należało się zachowywać w różnych sytuacjach. I chociaż ostatecznie jakoś sobie w życiu radził i narzekać nie mógł, to tak bliskich relacji się bał i nie chciał rozczarować potencjalnej wybranki swojego serca. To zaś sprawiało, że kurczowo trzymał się tylko tych relacji, które nie ciągnęły za sobą niczego zobowiązującego.
Czekając na Kirę, z każdą minutą odczuwał coraz większe zdenerwowanie. Rozglądał się po okolicy, próbował ją wypatrzeć, ale na nic się to zdało. Natłok myśli w głowie, nie pozwalał wystarczająco dobrze skupić się na twarzach osób, które pojawiały się w zasięgu wzroku, co skutkowało tym, że gdy jego uszu dobiegł kobiecy głos, lekko się wzdrygnął zaskoczony nie tylko tym, że przyszła, ale również tym, że wyglądała dokładnie jak na zdjęciu. Plus dla niej.
— Nie, ale przyznam, że było warto. Spodziewałem się... Cóż, kogoś mało podobnego do dziewczyny ze zdjęcia — odparł z lekkim uśmiechem, który wyrażał zarówno ulgę związaną z tym, że nie była kolejną fotograficzną oszustką, jak i zmieszanie, które uderzyło w niego gdy pojął, że to naprawdę była randka. Randka, na którą się nie przygotował. Był w ciemnej dupie.
Pewnie gdyby wiedział, że dla niej była to pierwsza w życiu randka i stres z nią związany był równie silny, a może i silniejszy niż ten, który dopadł jego, to poczułby się odrobinę lepiej, ale że żył w (nie)błogiej świadomości, to przygryzł nerwowo wnętrze policzka — Chcesz iść do restauracji, czy preferujesz coś mniej zdrowego na wynos? Pogoda jest całkiem całkiem, a niedaleko mają świetną budkę z hot dogami — zagaił, mając ochotę strzelić się w łeb. Randka i hot dog nie szły ze sobą w parze. Zwłaszcza z przydrożnej budki, którą sanepid prawdopodobnie omijał szerokim łukiem. Było to jednak lepsze od niezręcznego milczenia, które wydawało mu się, że wisiało gdzieś nad ich głowami, w postaci widmowych czarnych chmur.
-
To, jak mężczyzna wzdrygnął słysząc jej głos nie umknęło bystremu oku blondynki. Byłą z niej spostrzegawcza bestyjka. Domyśliła się, iż jego myśli musiały wędrować zupełnie gdzie indziej skoro nie dostrzegł, jak do niego podchodzi. Kolejne słowa utwierdziły ją jedynie w tym fakcie. Uśmiechnęła się delikatnie i mimowolnie lekko zarumieniła. Lewą dłonią założyła włosy za ucho. Musiała przyznać, że miło słuchało się komplementów. Tak przynajmniej to odbierała. Był w końcu miło zaskoczony.
- Ja przyznam, że nie wiedziałam kogo mam się spodziewać. Sama jestem miło zaskoczona. Przyznam się bez bicia, że jesteś pierwszym, z którym się umówiłam przez tindera - powiedziała zakłopotana. Delikatnie się zaśmiała chcąc na swój sposób rozluźnić atmosferę. Barmanka złączyła obie dłonie przed sobą nie bardzo wiedząc co ma z nimi zrobić.
- Restauracja brzmi fajnie, bo zawsze i tak będzie cieplej niż na dworze. Z drugiej zaś strony nie wiem, czy nie zrobi się zbyt... sztywno. Wiesz, etykieta i te sprawy. Znaczy ja na to nie patrzę, ale hot dog wydaje się czymś mniej stresującym - zaśmiała się lekko. Podrapała się zakłopotana po karku nie wiedząc co ma zrobić dalej. Czuła się cholernie głupio nie wiedząc jak ma się właściwie zachować. Starała się więc pokazać chociaż tyle, że nie chce aby któreś z nich czuło się spięte ze względu na owe spotkanie. Właściwie nie byle spotkanie bo randkę.
-
— Cóż, z jednej strony masz szczęście, bo nie jestem oszustem. Z drugiej strony pewnie ta pierwsza tinderowa randka nie będzie idealna — zaśmiał się nerwowo. Ta informacja nieco go zestresowała. Nie chciał, żeby dziewczyna się zraziła i przestała szukać szczęścia na tinderze, tylko dlatego, że przy pierwszym razie trafiła na niego - idiotę, który idąc na randkę, zakładał same czarne scenariusze i równie dobrze mógł zostać w domu, wystawiając ją do wiatru, byle nie robić z siebie jeszcze większego kretyna w chwili, w której nie mógł jej przedstawić żadnego sensownego pomysłu na spędzenie tego wieczoru.
— Może... McDonald? Ciepło, ale chociaż można posiedzieć na luzie, bez tych wszystkich sztywnych zasad, które panują w restauracjach — zaproponował, gdy na myśl nasunęło mu się to pośrednie wyjście. Jeśli Kirze było zimno, to nie chciał jej przetrzymywać na dworze, tylko dlatego, że kiepsko sobie wszystko zaplanował i nie wziął pod uwagę tego, że ta randka naprawdę mogła mieć miejsce.
— Wiesz... Ogólnie jestem trochę zmieszany, bo kilka randek było niewypałem, przychodziły dziewczyny, które miały przekłamany profil i... Chyba zapomniałem, że istnieją jeszcze takie, które są w tym wszystkim szczere, więc nie zaplanowałem niczego sensownego. Mogę zaoferować tylko spacer i kolację — wytłumaczył. Czuł, że był jej to winny, zwłaszcza, że uwadze Ethana nie umknęło to, że była równie spięta co on.
-
Blondynka przez dłuższą chwilę przyglądała się mu uważnie milcząc. Uśmiechała się jedynie delikatnie by w końcu uroczo się zaśmiać. Cała ta sytuacja byłą na prawdę zabawna jakby tak spojrzeć na to z boku. Oboje byli pozytywnie zaskoczeni i całkowicie nieprzygotowani ostatecznie na całą tą randkę. Zasłoniła dłonią usta próbując opanować swój śmiech.
- Wybacz. Nie mogłam się powstrzymać. W sumie zabawnie wyszło. Nic nie szkodzi, że jesteś nieprzygotowany. Ja na razie głodna nie jestem. Nie wiem jak ty, ale można maczka czy jakiegoś innego kefca zjeść później. Skoro oboje oboje jesteśmy w przysłowiowej "czarnej dupie" w kwestii owej randki to... Co powiesz na spontan? W sumie to może być znacznie ciekawsze niż sztywna randka w super hiper eleganckiej knajpie z gwiazdkami michelin. - powiedziała wesoło. Wyciągnęła z kieszeni płaszcza gumkę do włosów i spięła je w wysoki kucyk. Ponownie się uśmiechnęła czując się nieco lepiej. Sama zastanawiała się, gdzie cały ten stres zniknął, ale jakoś było jej lepiej wiedząc, że nie tylko ona była przez to wszystko spięta.
- To jak? Zaczniemy od speceru i zobaczymy, co będzie działo się dalej? Czy oboje damy się nieco ponieść zabawie na ten wieczór? Nie wiem jak ty, ale ja lubię watę cukrową - puściła mu oczko i znów delikatnie się zaśmiała.
-
— Spontan, czyli… Idziemy przed siebie i zobaczymy czym nas to miasto zaskoczy? — zapytał dla pewności, bo nie był przekonany co do tego, czy dobrze ją zrozumiał. Jeśli jednak tak, to nie miał nic przeciwko. Na pewno byłoby to lepsze niż stanie w miejscu i rozmyślanie nad tym, jak z tej czarnej dupy, w której się znaleźli wyjść. Nie chciał, by było niezręcznie. Teraz, gdy już wiedział, że dał ciała po całości to chciał jakkolwiek tą sytuację uratować. Był więc gotów zgodzić się na wszystko, czego blondynka by sobie zażyczyła i na wszystko co wpadłoby jej do głowy, wierząc, że mimo kiepskiego startu, ostatecznie mogliby się dobrze bawić.
— Jasne, skoro i tak nie mamy innych planów, to wata cukrowa albo lody mogą być dobrym początkiem. Chociaż o tej porze, lody chyba raczej ciepłe — stwierdził rozbawiony i ruszył przed siebie. Nic innego im nie pozostało, jak improwizować i zobaczyć, co z tego wyjdzie — Ostatecznie możemy zajść do jakiegoś klubu, jeśli lubisz się zabawić. Będzie cieplej i na pewno mniej sztywno — zasugerował jeszcze, zerkając to na Kirę, to na ludzi, którzy tak jak oni, ten wieczór postanowili spędzić na promenadzie.
-
- O to, to. Dokładnie tak - powiedziała z uśmiechem do mężczyzny. Zastanawiała się w głębi czy chociaż dobre wrażenie robi próbując wspólnie uratować owe spotkanie. Wyszło nieco niezręcznie, bo żadne z nich nie miało konkretnego planu na tą randkę. Mimo wszystko nie można było się ot tak poddać prawda? To, że oboje byli zaskoczeni było w sumie dość zabawne. Swoim pomysłem chciała pokazać, iż jest otwarta na propozycje podczas zwykłego spaceru. Mimo wszystko nie chciała też zarzucać go dziwacznymi pomysłami, bo w sumie nie wiedziała czy by go również tym nie przestraszyła. Nie była pewna ile może pozwolić sobie w ogóle na randce. Był jej to w końcu temat nieznany. Czuła się chwilowo jak zagubiona nastolatka, która nie była najładniejsza, a jakiś szkolny wariat zaprosił ją na randkę, gdzie wszyscy inni ją jedynie wyśmiewali. Blondynka ruszyła obok mężczyzny. Nie bardzo wiedziała, co ma zrobić z własnymi dłońmi. Nie chciała ich schować do kieszeni, bo mógł uznać to za niezbyt grzeczne. Z drugiej strony mogła to olać i uznać, że zimno jej w łapki, co akurat mijało by się z prawdą, bo miała wrażenie, że zaraz się wewnętrznie ugotuje. Chyba był to wynik nerwów, jakie się w niej kłębiły.
- Czemu ciepłe? Lody nawet zimą są dobre. Przynajmniej dla mnie - powiedziała rozbawiona. - Chociaż z drugiej strony ciepłe lody to taki trochę powrót do dzieciństwa - zamyśliła się na chwilę nad tym, kiedy to ostatni raz jadła ciepłe lody. Dawno. To na pewno. Dłonie ostatecznie luźno opuściła wzdłuż ciała, bo wciąż nie miała pojęcia co z nimi zrobić. - Klub jest dobrym pomysłem. Co prawda w jednym pracuje, ale nie przeszkadza mi chodzenie do nich. CO innego jak stoi się za ladą i podaje drinki, a co innego móc sobie poszaleć na parkiecie - powiedziała uśmiechając się delikatnie do Ethana.
Przepraszam, że dopiero teraz. Ostatnio jestem ciężko myślącą osobą x.x
-
Mogli sobie jednak podać ręce, bo on też czuł się jak zagubiony nastolatek. Taki, który przez całe życie był niezauważany i ostatecznie zdecydował się zaprosić na randkę najlepszą laskę w szkole, która miałaby doświadczenie w randkach i przed którą mógłby się zbłaźnić.
— Tu się zgodzę, dobre są, ale czy zdrowe? Tu bym się mógł kłócić — stwierdził. Gdzieś kiedyś czytał, że podobno lody zimą poprawiały odporność, więc wczesną wiosną może też? Z drugiej strony było też wiele teorii mówiących o tym, że lody i kiepska pogoda brzmiały jak przepis na przeziębienie. A tego nie chciał, bo ostatnim czego mu obecnie było potrzeba to tego, żeby jakaś choroba wcisnęła go na tydzień do łóżka.
— Ty decydujesz, ja się dostosuję — uśmiechnął się. Zaprosił ją na randkę, dał trochę ciała na wstępie, to teraz był skłonny dostosować się do zachcianek Kiry. Jeśli chciała normalne lody, mogli iść na normalne. Jeśli chciała ciepłe, mogli iść na ciepłe. Ważne było to, żeby coś się działo i żeby nie stali w miejscu prowadząc dyskusje na środku chodnika.
— W takim razie, ten w którym pracujesz możemy ominąć szerokim łukiem, żeby ten wieczór nie był aż tak związany z pracą — stwierdził i sięgnął do kieszeni po telefon, żeby rozeznać się w okolicy i klubach, od których nie dzieliło ich pół miasta — Kilka przecznic stąd mamy klub nocny Fridge, co ty na to? — zapytał, mając nadzieję, że nie był to ten, w którym spędzała czas na co dzień próbując zarobić na życie.
-
Jak widać oboje mogli sobie przybić piąteczkę w kwestii tego, jak się aktualnie czuli na owym spotkaniu. Nie było jednak sensu cały czas tkwić w miejscu. Należało w końcu postawić krok do przodu, aby oboje mogli poczuć się swobodniej we własnym towarzystwie i korzystać ze spotkania tak jak należało. Chociaż tutaj Kira zapewne zaczęłaby się zastanawiać, jak właściwie powinna wyglądać randka i czego się po niej spodziewać lub też oczekiwać. Nie posiadała bowiem odpowiedniej wiedzy na ten temat. Z jednej strony najwygodniej by było uznać to za zwykłe spotkanie znajomych, w końcu jakiś czas pisali na tinderze. Z drugiej zaś stronie nie było to byle spotkanie i to ją nieco dręczyło.
- A tego to już nie wiem. Lekarzem nie jestem, chociaż podejrzewam, że i oni posiadają różne zdanie na ten temat - stwierdziła nieco zamyślona. Faktycznie niektórzy twierdzili, że poprawiają one odporność organizmu. Sama nie była pewna na ile jest to prawdziwe, a na ile wymysł ludzki aby móc przymknąć oko na spożywanie tego typu słodkości. Niektórzy spożywali lodu po wyrwaniu zębów twierdząc, że łagodzą ból. W sumie coś i może w tym było. W końcu gdy sportowcy doznają jakiejś drobnej kontuzji, to wpierw w ruch idzie chłodny okład, który niweluje tymczasowo ból. Jedno jednak było pewne. Lody były kobiecym pocieszeniem po rozstaniach, przy złamanych sercach oraz podczas okresu na poprawę humoru. Blondynka spojrzała na niego nieco zaskoczona.
- Och... Nie... Dziwnie bym się czuła, gdybym wybierała jakieś atrakcje, na które na przykład ty niemiałbyś ochoty, a zgodziłbyś się tylko po to by mnie zadowolić - szybko zaprotestowała wyraźnie zakłopotana jego stwierdzeniem. Trochę się wewnętrznie tego przestraszyła. Trochę rozmawiali na tinderze, ale nie była pewna czy każdy jej wybór by mu przypasował. Poza tym mimo wszystko lepiej by było, aby nie zgadzał się na każdą propozycję, bo nie byłaby w stanie dowiedzieć się co on lubi lub czego nie lubi robić podczas takiej randki. Barmanka poczekała spokojnie, aż wynajdzie coś ciekawego dla ich dwójki. Uśmiechnęła się delikatnie i pokiwała głową przytakując.
- To bardzo dobre miejsce. Kilka drinków chyba nam się przyda - zaśmiała się delikatnie, a na jej twarzy było widać lekki rumieniec.
-
— Jak we wszystkim. Pójdziesz do jednego lekarza, potem do drugiego, obaj w tej samej specjalizacji, skupią się na tych samych objawach, a rzucą dwiema różnymi diagnozami zaśmiał się. Tak było i właśnie dlatego unikał służby zdrowia. Jeśli był sprawny, niczego sobie nie połamał, ani nie czuł, że choruje na coś, co lada moment mogłoby go wpędzić do grobu, wolał sobie radzić na własną rękę przy pomocy środków zakupionych w aptece. Tak było bezpieczniej i lepiej, bo musiał przyznać, że coś było w powiedzeniu, że człowiek był zdrowszy, zanim odwiedził lekarza.
— Hej, jeśli coś bardzo by mnie zniechęcało, to bym ci o tym powiedział. Zadowalanie zadowalaniem, ale trochę asertywności trzeba w sobie mieć — rzucił. Mogła sugerować gdzie chciała iść, co chciała robić, a ostateczną decyzję mogli podjąć wspólnie, tak by oboje byli z dokonanego wyboru zadowoleni. W tym tkwił zawsze klucz do sukcesu w zawieraniu znajomości i utrwalaniu relacji. Należało patrzeć nie tylko na siebie, ale również na drugą osobę — Zdecydowanie. Może się trochę rozluźnimy i przestaniemy dyskutować o chorobach i lekarzach — przyznał, uśmiechając się lekko do blondynki — Chodźmy. Zapewniam, że w razie czego głowę mam mocną. Jeśli się upijesz, odstawię cię w bezpieczne miejsce — dodał. Mógł pić dużo i jakoś się trzymał. Problem się zaczynał, gdy mieszkał alkohol z używkami. Wówczas po mocnej głowie nie zostawał ślad. Ten problem miał jednak z głowy. Odwyk zrobił swoje.
-
- To dobrze - powiedziała z uśmiechem. Ulżyło jej w danym momencie bo już się bała, że zacznie się gadka, w której to by się niepotrzebnie obwiniał i chciał jej to nieprzygotowanie wynagrodzić za wszelką cenę, gdzie ona osobiście wolała by unikać niepotrzebnego roztrząsania. Stało się to się stało. teraz mogą polecieć dalej, a jakiś tam plan się zaczynał rozwijać. Wspólnie na pewno sobie poukładają coś na bieżąco, co jej jak najbardziej odpowiadało. Jak dla niej była to możliwość lepszego zapoznania się. Kira zaśmiała się lekko. Fakt, temat lekarzy i chorób był w sumie dość słabym tematem na pierwszą randkę. Z drugiej zaś strony... Zawsze coś. Poza tym właściwie zaczęło się od lodów. Przynajmniej umieli przeskakiwać z tematu na temat.
- Jasne, chodźmy - przytaknęła. Choć przyznam, że raczej bałabym się upić. Nie chodzi mi tutaj o ciebie oczywiście - szybko dodała machając dłonią na znak, by jej źle nie zrozumiał. - Chyba spaliłabym się ze wstydu gdybym się spiła i pokazała się z najgorszej z możliwych stron na pierwszej randce. - Barmanka podrapała się zakłopotana po głowie. Nie chciała się z nim licytować o to, kto ma mocniejszą głowę. Umiała sporo wypić i znała swoje granice, których zwykle się trzymała. Alkoholu również nie mieszała z używkami i zawsze pilnowała swoich drinków, by nic przypadkowo w nich nie wylądowało w momencie odwrócenia głowy na pół minuty.
- Skoro już masz mapkę odpaloną to co? Poprowadzisz? - zapytała z uśmiechem.