WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie przejmuj się? – Zaśmiał się pod nosem, kręcąc głową. Znów wziął niego swojego tortu, w ogóle nie chcąc już podejmować tematu cukierków, eklerków, tortów i w ogóle innych słodkości. Miał, co miał. Takie życie.
- Jedz, jedz. Masz swojego eklerka, a jak Ci tak smakuje moje, to kupię Ci na wynos jeszcze, jak będziemy wychodzić. – Zamierzał teraz walczyć o swoją porcję. Tak naprawdę nie chciał żadnej litości i wcale nie wierzył swojej narzeczonej w aż tak wielki zachwyt nad jego tortem. Miał wrażenie, że robi to tylko dlatego, aby ciut poprawić mu humor… Ale mniejsza o to! To było tylko ciastko. Słodkość. Na co w ogóle było drążyć temat? – Także nie ma mowy. Przykro mi, ale nie oddam Ci swojej połowy. – Jego decyzja była ostateczna, więc nawet jeśli było inaczej i naprawdę Gabi smakował torcik – będzie musiała obejść się smakiem. Otrzyma go dopiero (jeśli wyrazi taką chęć) w domu i będzie mogła skonsumować sobie pod wieczór albo jutro. Wszystko zależało oczywiście od jej humoru oraz chęci. Ryan nie widział tutaj żadnych zastrzeżeń, aby jego kobieta zjadła sobie dwa kawałki ciasta (albo i więcej) w ciągu jednego dnia, skoro miała na to ochotę. Właściwie to mówił jej, że kochanego ciałka nigdy nie za dużo, więc gdyby przytyła, kochałby ją tak samo. Brzmi trochę jak hipokryzja? Możliwe, że dla niektórych mogłoby tak to wyglądać, skoro Ryan Harper bardzo mocno dbał o swoją sylwetkę i wobec siebie był bardzo wymagający. To jednak nie znaczyło, że każdego zamierzał mierzyć swoją miarką. Gdyby Gabi przytyła i byłaby pulchniejsza – kochałby ją tak samo i nie rzuciłby jej dla jakiejś „chudszej”. Pfff… Za bardzo ją poznał, żeby wiedzieć, że był z nią nie dla tego, jak wyglądała, ale to jaka była. Tak po prostu.
- Nie. – Pokręcił przecząco głową. – Kto wie, czy na starość to nie będzie jedyna opcja, aby Cię pomacać? Więc muszę z tego korzystać za każdym razem. – Uśmiechnął się, widząc, że ukochana zaczęła go nieźle przeglądać i wiedziała, jak policzyć jeden plus jeden. No cóż… Każde smarowanie siniaków zawsze kończyło się w ten sam sposób, ale trudno było go tutaj o cokolwiek oskarżać. Zawsze przecież obojgu było miło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zupełnie nie rozumiała, o co chodzi Ryanowi z tym jedzeniem. Przecież to żaden problem, żeby zamienić się porcją, czy coś w tym stylu. No ale w gruncie rzeczy, to spodziewała się takiego obrotu spraw. Nie pierwszy raz składała taką propozycję i w sumie nigdy nie spotkała się ona z pozytywnym rozpatrzeniem takiego pomysłu. Cóż, dla niej było to trochę dziwne, lecz nieważne. Mogła kłócić się o wiele różnych spraw, na przykład o to, które z nich bardziej kogo kocha, kto będzie dziś na górze.... Ale nie w tym temacie, nie w miejscu publicznym.
-No jak wolisz, misiu-stwierdziła, zjadając swojego eklera. Nie, dodatkowy kawałek ciasta nie był potrzebny, bo mieszkając z Harperem, też sama nauczyła się nieco dbać o linię - nie dlatego, że czuła taką potrzebę, lecz dlatego że skoro Harper gotował, to jadła te same zdrowe posiłki. A w związku z tym, oduczyła się jedzenia dużej ilości cukru, więc jedna porcja ciasta w zupełności jej starczała. Mogła co prawda kupić na następny dzień, ale też nie było to bardzo konieczne.
-No tak, na starość będziemy sobie wcierać voltaren w bolące kości-zachichotała. Wtedy jednak pewnie na macanku by się kończyło, bo jednak wiadomo, w pewnym wieku różne części ciała przestają działać, stają się problemem... Miała nadzieję, że do tego momentu potrzeba im jeszcze naprawdę wielu lat. A samego smarowania nie koniecznie łączyła z seksem, w końcu wcześniej też robili to właściwie codziennie... Nie potrzebowali powodów, wymówek, ani nic takiego. Pośmiali się jeszcze dobrą chwilę, kończąc czekolady, które zasłodziły ich ciała niesamowicie i nie mieli najmniejszej ochoty na nic słodkiego. Może za to na coś wytrawnego, dla zbilansowania kubków smakowych.

/zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#21

Łyżwiarstwo było czymś, czego do tej pory Woojin nie potrafił. Próbował kilka razy, ale praktycznie za każdym razem, miał ochotę czym prędzej je zdjąć i rzucić o ziemię albo cokolwiek. Jeździł bez problemu na desce snowboardowej, deskorolce, rowerze, hulajnodze...a łyżwy nie były ani trochę jego bajką. Oczywiście wierzył, że dla chcącego nic trudnego i kiedyś wreszcie będzie mógł dodać je do swojej listy ,,To co umiem", którą posiadał wewnątrz głowy. Rolek również unikał. Kiedy był młodszy, mając dołączone kółka do butów, zaliczył taką glebę, że jego podbródek zaczęła zdobić bardzo ładna szrama.
Jin właśnie zajmował miejsce w kolejce po wypożyczenie łyżew, chociaż rozważał również wypożyczenie ochraniaczy. W sumie zaskoczyła go ta kolejka, ponieważ sądził, iż o wiele mniej ludzi przyjdzie na lodowisko, a tu taka niespodzianka. Westchnął cicho, robiąc krok do przodu. Nagle dostrzegł Cherry, której zaczął machać, aby został dostrzeżonym.
- Hej. Gotowa na lodową porażkę? - spytał, witając się uściskiem z bardzo dobrą znajomą. - Nie pamiętam czy Ci mówiłem, ale musisz wiedzieć jedną rzecz, mianowicie...raczej nie najlepiej dogaduję się z łyżwami. Za każdym razem chcą, żebym zaliczał glebę. - tak, to było subtelne tłumaczenie Jina o tym, że był sierotą, nieumiejącą jeździć na łyżwach. - A jak jest u Ciebie? - spytał, ponieważ może u niej sytuacja uległa zmianie i była niczym profesjonalna łyżwiarka figurowa, którą zobaczy w następnym roku podczas Igrzysk Zimowych? O właśnie! Może wielkim fanem łyżew nie był, ale za to, od czasu do czasu oglądał zawody, gdzie łyżwiarze rywalizowali między sobą, podczas robienia okrążeń (tzw. łyżwiarstwo szybkie). Podziwiał tych sportowców, za takie umiejętności.
Gdy wreszcie nastała ich kolej przy okienku, Jin wypożyczył dla nich łyżwy, bez ochraniaczy i jedną parę wręczył dziewczynie. Zapłacił, po czym zajął miejsce na ławce obok. Szybko mu poszło z założeniem łyżew i zaczął powoli ,,iść" w stronę lodowiska. Będzie ciekawie...szczególnie że zaraz musiał złączyć rozjeżdżające się nogi. Szybko też złapał za barierkę obok.
- To będzie dramat....- A wręcz istny dramat. stwierdził, powoli puszczając barierkę i próbując robić to, co inni.
Ostatnio zmieniony 2022-05-17, 00:22 przez Jin Tae, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
23
168

dorabiająca studentka

-

sunset hill

Post

Wróciła do domu, niecałe trzy tygodnie temu i jeszcze nie do końca potrafiła się odnaleźć w tej rzeczywistości. Nie było jej niespełna rok, niby niewiele, ale przez ten czas naprawdę sporo rzeczy potrafiło się zmienić. Przede wszystkim, ona się zmieniła. Chyba nauczyła się pewniej sięgać do swoich pragnień, no i wreszcie ścięła włosy. Nie na zapałkę, tak jak sobie obiecywała, ale obecna fryzura definiowała ją lepiej, niż słowa. I lubiła ją, naprawdę lubiła. I chyba tylko jej mamie nie przypadła ona do gustu. Najpierw był wielki lamet i potok słów, że co ona zrobiła z tymi pięknymi i bujnymi włosami.
Wielkie dramat, zupełnie, jakby włosy nie odrastały.
Zdecydowanie większy miał się dziś wydarzyć, ona i lodowisko? Po co jej to było? Nie mogli posiedzieć na ławce w parku? Nie mogła jednak teraz się wycofać, przecież nie była tchórzem. No i nie bała się aż tak bardzo łyżew, chociaż niewiele miała z nimi wspólnego.
Na lodowisku pojawiła się punktualnie, wśród tłumu, gdzieś w okolicach kas, zauważyła przyjaciela.
Hej, ani trochę – odpowiedziała, oddając uścisk. Z Jinem widziała się już drugi raz od powrotu do Seattle. Tym razem zdecydowali się na miłe spędzenie czasu, bo pomimo obaw Cherry i jej towarzysza, ludzie, którzy wirowali na lodzie, wyglądali, jakby ten czas naprawdę miło na nim spędzali. Umiejętności Wisienki, były jeszcze niezbadane. Deskorolka była przedłużeniem jej nóg, rolki podobnie, chociaż nie w tak dużym stopniu, ale łyżwy pozostawały wciąż wielką niewiadomą. – Nie wspominałeś, ale ja też nie mówiłam, że miałam je na nogach może dwa razy, były to całkiem udane pląsy, ale jednak pląsy. Pojęcia nie mam co my tu robimy i jak dałam Ci się namówić na to wyjście, serio... – zaśmiała się. Bo to co wydarzy się za chwilę, na pewno będzie zabawne.
Założenie łyżew zajęło jej nieco więcej czasu, niż przyjacielowi.
Przyglądała się chwilę poczynaniom Woojina, zanim sama weszła na lód. Nie radził sobie wcale tak źle jak zapewniał, więc śmiało mogła dojść do (miała na dzieję tylko, że nie błędnego) wniosku, że i ona sobie poradzi.
Powoli i ostrożnie pokonała matę przed wejściem na lśniącą taflę, a tam było jeszcze ostrożniej. Pierwsze ślizgi wydawały się wcale nie takie straszne, ale nie ukrywajmy, niemalże stała w miejscu i co dziesięć sekund łapała się bandy.
Ej, tylko nie odjeżdżaj daleko, gdyby trzeba było mnie ratować! – zaapelowała do przyjaciela.

autor

Wisienka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To dobrze, bo ja też nie. - powiedział z uśmiechem, kręcąc głową. Serio, z niego był taki łyżwiarz jak z koziej dupci trąba, no ale mimo wszystko, chciał poprawić swoje łyżwiarskie umiejętności. Znaczy jasne, nie planował zostania profesjonalnym łyżwiarzem, wykonującym wszelkie piruety oraz podskoki, ponieważ całkowicie mu wystarczyła zwyczajna jazda, a warto wspomnieć, że właśnie z nią miał problem i po wykonaniu kilku kroków, lądował na ziemi. Tae żył nadzieją, iż jeśli wreszcie ogarnie łyżwy, to potem będzie mógł założyć rolki - gdyż te, również sprawiały Azjacie kłopot. Zawsze był pod ogromnym wrażeniem, kiedy widział, co niektórzy potrafili zrobić, mając doczepione kółka do butów.
Jin parsknął śmiechem po słowach Cherry.
- Cudownie. Wyczuwam dobrą zabawę. - stwierdził, bez większego zastanowienia. - Przynajmniej nie będzie nudno. - Ani sztywno. Byle tylko w trakcie ,,przejazdów”, niczego sobie nie złamali albo skręcili, a będzie dobrze - przynajmniej tak uważał Tae.
- Jak chcesz, mogę nam skołować takiego pingwinka lub pandę, które pomagają dzieciom w nauce. - nauce jazdy na łyżwach rzecz jasna. Mówiąc to, palcem wskazał stojące nieopodal chodziki. Wyglądaliby przecudownie. Jin dodałby sobie +100 punktów do swagu.
Lewa, prawa, lewa, praaaaanie dokończył, ponieważ szybko musiał łapać równowagę, co wyglądało trochę jak ptak, który poruszał skrzydłami, no ale ostatecznie doszło do spotkania zadka Tae z zimnym lodem. Syknął i odwrócił głowę, ponieważ ogarnął, że przyjaciółka kierowała słowa w jego stronę.
- Dobrze, postaram się. Właśnie przegrywam jeden do zera z lodem. - odparł smutno, wstając i czekając, aż dystans między nim a Wisienką będzie nieco mniejszy. Gdy do tego doszło, powoli znowu zaczął akcję pt. ,,lewa noga, prawa noga”. - Myślisz, że wyrzucają beznadziejnych łyżwiarzy stąd? - spytał ciut głośniej, aby został dobrze usłyszany przez przyjaciółkę, której szło całkiem przyzwoicie, jak po dwóch jazdach. Zaraz mnie tu jeszcze zaskoczy i zrobi jakieś kozackie figury. pomyślał, lecz chyba jednak powinien odpuścić wszelkie myślenie, ponieważ znowu skończył - dosłownie - na lodzie. Tym razem jakoś poczuł to mocniej, niż poprzednio, dlatego zaklął pod nosem. Pech chciał, że akurat przejeżdżała jakaś nastolatka, która parsknęła cicho śmiechem, co nie umknęło uwadze Woojina, dlatego posłał jej tylko zabójcze spojrzenie.
- Moje łyżwy są popsute. - nieprawda, no ale przecież trzeba było na coś zwalić winę swoich upadków. Popatrzył na nie i specjalnie, uderzył kilka razy o lód, jakby chciał go rozwalić tą brzytwą, lecz ostateczni zrobił jedynie kilka zarysowań. Wyglądał pewnie trochę, jak dziecko siedzące w piaskownicy, ale mniejsza. Był podirytowany.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

#34

Sierpień z Seattle był równie upalny co lipiec, ale od opalania się czy jak kto woli leżenia plackiem na plaży, można było nabawić się już bardziej oparzeń słonecznych aniżeli ładnej opalenizny, poza tym Belle lubiła aktywnie spędzać czas, a mianowicie jazdę na łyżwach. Niestety Liam nie był w tym zbyt dobry, więc go nie zaciągała na lodowisko, a skoro ten wyjechał służbowo to ona nadrabiała czas z rodziną i przyjaciółkami. Wiedziała doskonale że Ashley również uwielbia jeździć na łyżwach, po za tym to idealny sposób spędzenia czasu w taki upał, więc czym prędzej blondynka to zaproponowała przyjaciółce. Już na miejscu, ubierając łyżwy, Chateux zagaiła Ash.
- Ostatni raz na łyżwach byłam chyba podczas corocznego jarmarku bożonarodzeniowego, a ty? - poniekąd żałując, że dorosłość sprawiała iż pod napływem obowiązków brakowało zwykle czasu na tak beztroskie spędzenie czasu na lodowisku, zapytała przyjaciółkę czy ta może ma więcej czasu na przyjemności. Być może Ashley lepiej umiała rozdysponować swój czas niż ona sama?

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

#53?

Sztuczna choinka stała w salonie tak jak powinna, bo odkąd małe bąki miotały się po mieszkaniu wraz z psiakami nie było nawet mowy o żywej. Z tą było mniej problemów, a nawet jeśli ją przewrócą to nie będzie aż tak szkoda. Ozdoby zawsze można dokupić. Zresztą po ostatnich zakupach z dzieciakami wróciły obładowane nowymi kolorami łancuchów. Artemis nigdy nie była świątecznym człowiekiem... do czasu gdy w końcu zyskała rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Można zauważyć zmianę, która chyba jest na lepsze - bo choć dla samej agentki gryzło się to z jej własnym wyobrazeniem samej siebie, to maluchy topiły jej serce raz za razem, już nie mówiąc o samej Adayi. Miło było usiąść w nocy przy kominku wraz z żoną, włączyć film i poczuć tą atmosferę, która przez komercjalizacje tego święta stał się tak mdła.
Nie spodziewała się jednak, że partnerka wpadnie na tak szalony pomysł aby wyciągnąć ją na łyżwy. Zgodziła się tylko dlatego że została przegłosowana - maluchy od razu zaczęły się cieszyć, wiedząc że mają mame na dłużej i to dużo dłużej. Art dostała oficjalne pismo w pracy, że zostaje zawieszona w byciu agentką na czas nieokreślony. Nie rozumiała, dlaczego nie przyjeli jej rezygnacji - to dalej zagadka, której łaskawie nikt nie chce jej wyjśnić. Nawet Roger - jak nie on, milczał jak grób nie chcąc pisnąć ani słowa. Może osobiście chcą z nią porozmawiać? Może po sprawie z Charlotte chcą się jej pozbyć bardziej z hukiem? Miała to gdzieś bo aktualnie zapinała dzieci w foteliki.
- Czyli mówisz, że to jak jazda na rolkach? Szkoda że nawet tegi nie robiłam. - brak czasu wychodził jej bokiem. Jak się okazywało minęło ją sporo atrakcji dla normalnych ludzi. Nie żałowała - bo stała się najlepszą agentką, ale jednak posiadanie rodziny pomogło jej przejrzeć na oczy. Włączyła się do ruchu raz na jakiś czas spoglądając na maluchy z tyłu.
- Mamoooo, a nauczysz nas obrotów? - zapytal Axel wychylając się z fotelika jakby ta czynnosc miala mu pomoc w dostrzeżeniu reakcji Ady na jego pytanie.
- I ślaliomu! - rzuciła Ellie podłapując temat. Artemis to w duchu się tylko modliła aby nie pogubić zębów, które jednak bardzo lubi!
Ostatnio zmieniony 2022-12-29, 09:30 przez Artemis Fisher, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

look

Adaya nigdy nie przepadała za świętami, ale odkąd pojawiły się w jej życiu małe bąki to zaczęła to wszystko kompletnie inaczej postrzegać. Miała własną rodzinę, z którą spędzanie świąt było czymś czego nigdy tak naprawdę nie doświadczyła i tak naprawdę dzięki Art i dzieciakom polubiła to wszystko. Poza tym, że trzeba było mieć oczy dookoła głowy tak naprawdę, bo Ellie i psiaki już mało co nie strąciły choinki. Już kij z drzewkiem i dekoracjami, bo Ady jako mama z prawdziwego zdarzenia naprawdę nie chciała by dzieciakom się coś stało.
Pomysł wypadu na łyżwy przyszedł tak naprawdę znienacka. Ot po prostu Ady postanowiła rzucić pomysłem spędzenia wspólnie czasu poza domem w te święta. Na lodowisku nie była od tak dawna, że w sumie sama z chęcią by się wybrała, a pociągnięcie rodziny wcale nie było takie głupie. Zresztą dzieciaki naprawdę tego dnia były nie do zatrzymania i trzeba było pozbyć się tej wielkiej ilości energii. W innym wypadku Ady była bliska zamknięcia się po prostu w sypialnie i nie wychodzenia aż do później nocy gdy bąki padną.
-Nawet nie wiesz co tracisz w takim razie - rzuciła wciskając się na miejsce pasażera. Nadal miała problem z siedzeniem za kółkiem i miała wrażenie, że jeszcze zajmie długi czas aż faktycznie nabierze odwagi.
-Obroty i slalomy? - uniosła brew i przekręciła się na siedzeniu by spojrzeć na Axa i Els. -Możemy spróbować, ale najpierw musicie się nauczyć dobrze jeździć, bo tak od razu to niestety się nie uda. Ja musiałam długo ćwiczyć by tak umieć - rzuciła z rozbawieniem na co dzieciaki prychnęły pod nosami -Ale ja już umiem! Tylko nie chciałem pokazywać - rzucił Ax szybko, bo wcale a wcale nie podobało mu się to, że nie będzie mógł już robić obrotów. -Doprawdy? No to w takim razie zobaczymy - Ady uniosła brew i zaraz powróciła do poprzedniej pozycji. Młody zdecydowanie miał bujną wyobraźnię.
Gdy dojechali na miejsce dzieciaki wręcz skakały z radości, ale Ady widziała nietęgą minę żony. -Spokojnie, wszystkiego Cię nauczę - szepnęła jej do ucha uśmiechając się lekko -Slalomu też - dodała szybko i zostawiła całą trójkę by wypożyczyć łyżwy dla wszystkich i pingwinki dla dzieciaków by jednak nie straciły zębów. Pomogła dzieciakom założyć sprzęt i mogli ruszać na lodowisko. -Chodź - wyciągnęła dłoń w stronę Artemis uśmiechając się przy tym zadziornie. Wiedziała, że jej żona jest dobra w łapaniu wszystkich zasad, więc nie zajmie jej długo by ogarnąć jak na tym cholerstwie się jeździ. Axel chciał już puścić się pędem bez asekuracji i wpadł prosto na Ady upadając przy tym na tyłek -Ax. Co ja mówiłam! - warknęła -Bez popisywania się. Siostra zaraz będzie Cię chciała naśladować i sama straci zęby albo rozbije sobie łeb - musiała go upomnieć, bo młody może i chciał się uczyć na własnych błędach ale do jasnej anielki Ellie praktycznie we wszystkim go kopiowała, a to dzisiaj mogło być naprawdę groźne.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Gdy dzieciaki się odpaliły Artemis zrozumiała, że nie będą mieć łatwo na tych łyżwach. Oby to nie był słomiany zapał, że gdy okaże się iż wcale tak dobrze im nie idzie postanowią usiąść na ławce. Nie chciała tego dla nich. Miała nadzieję, że oczka będą im się świecić tak samo jak Adayi, która wyglądała na niezwykle zadowoloną, iż udało się wyciągnąć żonę na podobne szaleństwo.
No co miała Arti powiedzieć? Nigdy przenigdy nie wyobrażała sobie siebie z łyżwami na nogach, przecież to aż śmieszne! Stąd ta nietęga mina i lekko powątpiewające nastawienie, które na szczęście nie udzieliło się nikomu innemu.
- Jeśli wpierw nie stracę zębów to nawet piruetów możesz mnie nauczyć. – zaśmiała się, bo mimo wszystko powinna wykorzystać ten przedświąteczny czas na spędzenie czasu z rodziną, a jeśli już miały robić to w ten sposób to niech przynajmniej jeżdżenie po lodowisku okaże się frajdą.
Usiadła z dzieciakami aby pomóc im z butami oraz przygotować rękawiczki, bo jeśli zaliczą glebę będzie lepiej aby łapki były bezpieczne i ciepłe.
- Ale śuper. – powiedziała Ellie widząc ziomka który zasuwał jak wariat po lodzie. Widać, że tamten to przynajmniej pół życia spędził na doskonaleniu swoich umiejętności. Kiedy Ady pojawiła się z łyżwami wszyscy byli gotowi do ich założenia i podboju lodowiska!
Artemis bardzo ostrożnie weszła na lód wiedząc, że wystarczy moment nie uwagi i wyląduje jak smrodek na tyłku. Trzymała rękę żony, ale w ostateczności stwierdziła, że poczeka moment przy balustradzie aż kobieta wytłumaczy tym urwipołciom co mają robić.
- Ale mama, ja nie chce tego pingwinka, ja umiem! – stwierdził dziarsko wstając z lodu i jakby nigdy nic zostawiając „pomagacza” obok, trzymając się jedynie barierki, tak aby móc się odpychać od niej. Ellie za to trzymała kurczowo pingwinka czekając co też mamusia jej pokaże. Axel wyglądał jakby już któryś raz z kolei pojawił się na lodowisku w mig łapiąc o co chodzi w tym odpychaniu się nogami.
Oczywiście Pani starszej zajęło to dużo więcej czasu i tak naprawdę dalej wyglądała jakby miała się przewrócić. Pokraka z niej wielka, dlatego bardzo powoli podjechała do pingwinka który wypozyyczony został dla smrodka i wraz z nim, niedaleko Ellie próbowała swoich sił
- A tylko piśnij o tym komuś to zobaczysz. Uduszę Cię w nocy. – bo już widziała na twarzy trenerki wielki zaciesz. Zupełnie jakby zaraz miała wyciągnąć telefon i zrobić zdjęcie. OJ wtedy to ją na pewno popamięta!
- Mama pać! – zawołała do Ady mała pokazując, jak jedzie wraz z pingwinkiem który był niewiele mniejszy od niej. - Widziś! Ja umiem! – tyle radości na buźce Els było wręcz nie do podrobienia. Ax przemknął koło nich z tak samo wielkim uśmiechem co siostra. Dobrze, że chociaż im odpowiadała ta rewia na lodzie!

autor

Arti

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wedgwood”