WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Margaux Van Kommer

Zablokowany
Awatar użytkownika
23
168

dorabiająca studentka

-

sunset hill

Post

about me

imie i nazwisko

Charleen Rhodes

pseudonim

Cherry

data i miejsce urodzenia

11/05/1999

dzielnica mieszkalna

Northwest Seattle, PHINNEY RIDGE

stan cywilny

panna

orientacja

demiromantyczna

zajęcie

studiuje

miejsce pracy

poszukuje

wyznanie

nic nie wyznaje, ale w coś wierzy

jestem

miejscowy

w Seattle od:

urodzenia, z przerwami

my story
Pod skurczonym niebem rozkładam ramiona.
W niedorosłości szarych ścian.
W dzieciństwie sny pachniały cynamonem i pomarańczą, czuć było jeszcze długo ich woń, nawet wtedy, gdy porywane w zazdrosnym geście przez pierwsze promienie wschodzącego słońca powinny umknąć już z głowy. W dzieciństwie dłonie formowały kształty, nie do końca jasne, jakby miały temu światu, gubiącemu prawidłowości pod płaszczem wypadań i domniemań, coś ważnego do przekazania.
Rodzina Rhodes. Ojciec - ubezpieczyciel, zagoniony fan Rolling Stones'ów, matka - troskliwa pielęgniarka, nieumiejąca gotować. I Charleen, ich córka. Na świat przyszła jako pierwsza, ale nie ostatnia. Nathan, był młodszy o cztery lata, urodził się z wrodzoną wadą serca i nie dożył swoich trzecich urodzin. To wtedy coś weszło między nich, zaczęło sączyć toksynę, degradując więź, kawałek po kawałku.

Pierwsze lata były zaledwie mglistym westchnieniem poranka, rozganiającym w swej niezrozumiałej radości, zbyt ciemne wspomnienia poszarpanych tęsknot, które nocą doskwierają jakby inaczej. Było przyjemnym szelestem myśli ulatujących spomiędzy pulchnych dziecięcych palców. Uśmiechem niekontrolowanym, zdzierającym całuny kłamstw z tych wszystkich pomarszczonych i niewyraźnych twarzy. <br>
Od dziecka lubiła malować, bazgrać na kartkach, podłogach i ścianach. Wtedy zaczęła odważniej przypuszczać, że została stworzona na podobieństwo niczyje, by kreować własną wizję świata na płytach pilśniowych i lnianych malarskich płótnach. Była wulkanem energii, bardzo pogodną i ufną dziewczynką, która obdarzała każdego uśmiechem. Małym stworzeniem, naśladującym we wszystkim swojego tatę. Chłopczyca. Zawsze bliżej było jej do zabaw z chłopcami, zawsze szybciej potrafiła znaleźć z nimi wspólny język. I zawsze płakała, gdy mama wciskała ją w sukienkę z gryzącymi falbankami. Nie wyłapała momentu, w którym samotność zaczęła kotłować się w niej dziwacznie. Chyba było to gdzieś między pierwszą kłótnią rodziców, a wyprowadzką ojca. Daleko. Do innego stanu. Starała się wtedy udawać, że nic ją to nie obchodzi, gdy rzeczywistość była zupełnie inna. Karmiła się wtedy wspomnieniami i to pomagało. Poniekąd. Na chwilę.

Kolejne lata były rumieńcem policzków, poznających się dopiero, jakby przez ten cały czas wcale nie istniały obok siebie, zezłoszczone, że nie mogą na siebie spojrzeć. Było podrygującą ciekawością, rodzącą się dopiero co, w niewyregulowanej dziewczęcej brwi. Było kiełkującym, karmionym obłudą zacięciem – ostrym, tak – wkrawającym się w tkanki, z coraz to dojrzalszą świadomością. Było rozczarowaniem osadzającym się cierpko na spierzchniętych wargach, gdy z ogromnym przerażeniem zaczęła zauważać setki mil morskich, jakie dzielą ją od jedynej osoby, która miała nadawać sens całemu jej światu. Tak naprawdę nawet nie pamięta momentu, gdy jej matka z ich dwuosobowego tandemu zrobiła kwartet smyczkowy. Międzyczasie było wiele innych figur geometrycznych, ale okazywały się one kompletnymi niewypałami.

To wtedy i poniekąd właśnie przez to podjęła decyzję o przeprowadzce do Minnesoty, do ojca.

Z wiekiem wiele zaczynało się w niej zmieniać, zalety zaczęły się nieco rozmywać, wady klarować. Cięty język dał o sobie znać bardzo wcześnie. Buntownicza natura wypłynęła na wierzch, unosząc się buńczucznie na powierzchni. Nastoletnia Charleen już nie była niewinnym i ufnym dzieciakiem, ale zadziorną dziewczyną, ponoć źle dobierającą sobie znajomych. Bliskość to od zawsze dla niej sprawa umowna, niezbyt codzienna, ale też niezupełnie obca. Nie unika fizycznego kontaktu, nigdy nie odwraca też pierwsza wzroku. Lubi prowokować i wdawać się w niepotrzebne dyskusje, a jej słowa często wędrują w niewłaściwą stronę, przyjmując też niezbyt właściwe kształty. Przed światem osłania się, trzymając wysoko uniesioną gardę, ulepioną z cierpkich słów, które cyklicznie padają z jej ust. Mimo to, cisza także ma dla niej kolor znajomy, nic poradzić przecież nie może, że usta często wolą milczeć, jak i sumienie milczy nieustannie. Dokładnie to samo sumienie, które rzadko dogaduje się z głosem rozsądku, wielokrotnie zbyt ciężkim, by mógł zwyczajnie ulotnić się gdzieś ponad taflę niedorzeczności. Przeważnie jest pewna swoich wyborów, a przy okazji, zupełnie nie wiedzieć czemu, wierzy w ślepy los, łut szczęścia i chyba chciałaby móc łapać marzenia. Tęskniąc do wczoraj, marzy o jutrze, kto by więc pomyślał, że przy tym wszystkim stąpa całkiem twardo po ziemi. Niereformowalna podróżniczka, podróżująca w swojej głowie do nieznanych krain, nieodkrytych lądów i sytuacji, których bezsens potrafi roztaczać nad nią poszarzałe codziennością chmury.
my flaws
Lubię grać w karty, w długie pochmurne wieczory. Nie jestem w stanie przeżyć dnia bez kubka gorącej czekolady, gdy na zewnątrz plucha. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, sztalugi i wege burgerów. Konia z rzędem temu, kto będzie towarzyszył mi podczas oglądania starych filmów w kinie plenerowym. Połowę życia spędziłam wciśnięta między kartkami książek, i serio nie żałuję z tego ani jednej sekundy. Regularnie okłamuję ludzi ile tak naprawdę mam lat. Gdy miałam 17 lat, połowa Seattle myślała że już od co najmniej dwóch jestem pełnoletnia. Miłością nieprzyzwoitą kocham Tima Burtona i kreację Michaela Keatona w Soku z Żuka. Niepojętym jest dla mnie fakt, że ludzie nie wiedzą czym jest manga i anime. Jak dorosnę zamieszkam w Japonii. Kocham Czarodziejki z Księżyca i Hello Kitty. Zaczytuję się w komiksach Marvela i wcale się tego nie wstydzę. Nie powiem otwarcie, że drzemie we mnie jakiś zalążek romantyczności i, że zdarza mi się uronić łzę na jakieś ckliwej komedii przepełnionej setką tych wszystkich górnolotnych uczuć, które tak naprawdę dla mnie nie istnieją. Mam słabość do kolorowych drinków i tak samo podatną na nie głowę. Kiedyś ktoś powiedział, że chyba ukochałam sobie wpakowywanie się w kłopoty i sprawianie wszelakich możliwych problemów wychowawczych.

Nie lubię, gdy nie kończysz zdania i każesz mi się domyślać, chociaż sama robię dokładnie to samo. Nie wybaczam zbyt często, ponieważ sama staram się ze wszystkich sił nie zawodzić niczyjego zaufania. Unikam rozmów o polityce i religii, według mnie tematy te są w stanie wyrządzić więcej szkody niżeli przynieść pożytku. Niech każdy wierzy w co chce, zębową wróżkę czy latającego potwora spaghetti. Nie potrafię jakoś uwolnić się od hałaśliwych imprez, tłoczących się ciasno dzieciaków, podrygujących w rytm klubowych brzmień, chociaż tak naprawdę jakoś szczególnie nie przepadam za takim spędem bydła. Denerwuję się, gdy zbyt często muszę słuchać, że cholernie źle dobieram sobie znajomych.

A ostatnio jedyne co współgra ze mną, to promienie słońca wchodzące w skórę o siódmej rano. I wiatr przenikający przez kosmyki włosów, których od kilku miesięcy szczerze nienawidzę.
and more

imię/ nick z edenu

-

kontakt

pw

narracja

przeszły, 3os l.poj

zgoda na ingerencję MG

nope

Charleen Rhodes

Margaux Van Kommer

autor

Wisienka

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Karty postaci”