WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
25
177

student i dorywczo bileter w teatrze

university of washington

belltown

Post

Najlepszy przyjaciel Emersona, z którym chłopak niejeden wieczór spędził w akademiku, pijąc pierwsze legalnie kupione piwa, i zabijając czas przed ekranem telewizora, uwielbiał filmowe sceny pościgów. Zawsze z rozdziawioną buzią śledził wtedy losy głównych bohaterów uciekających przed jakimś czarnym charakterem wąskimi uliczkami, czy walczących o życie pod deszczem kul albo w huku coraz gwałtowniejszych eksplozji. Im więcej towarzyszyło tym ujęciom emocji, tym bardziej Eddie, bo tak nazywał się kumpel Feathersa, krztusił się własną ekscytacją, wyrzucając ręce w górę, i dopingując uciekinierom (często z użyciem czysto nieparlamentarnych wiązanek). Mógł spędzać w taki sposób wieczór za wieczorem, wpychając sobie w usta garści popcornu albo nachosów, i raz po raz przeżywając te same przygody wraz z filmowymi protagonistami.
Mercy był jednak inny, i równie dramatyczne sceny zazwyczaj szybko go nudziły. Były dla niego w zasadzie wszystkie takie same, niezależnie, czy oglądali akurat kolejną część Jamesa Bonda, jakiś nowy serial fantasy na Netflixie, czy fabularyzowany dokument historyczny na kanale dla emerytów. Gdyby ktoś zaproponował mu angaż w takiej produkcji, też pewnie uprzejmie podziękowałby za propozycję, ale ostatecznie nie zgodziłby się na odgrywanie roli ściganego. Uważał, że było o wiele więcej ciekawych rzeczy, które mógł robić w wolnym czasie.
Problem tylko był taki, że nikt jakoś nie spytał go o zdanie, a los po prostu wrzucił go w wir tych niedorzecznych wydarzeń. Biegnąc po chodniku śliskim od resztek jedzenia z ulicznych straganów, i miejskiego kurzu unoszącego się w całym Seattle, brunet nie miał czasu na zastanawianie się nad tym, czy ktoś poprosił go o zgodę, albo czy przypadkiem nie podpisał umowy, że wystąpi w jakimś serialu przygodowym u boku ledwie co poznanej dziewczyny. Ściskając jej dłoń tak, by przypadkiem nie zgubić jej w tłumie, po prostu pędził w kierunku, jaki podpowiadał mu instynkt, zwalniając, gdy tłum zagęścił się, i coraz trudniej było nie wpadać wprost na spocone ciała klienteli jarmarku. W głowie Emersona nie było zbyt wiele miejsca na inne komunikaty, niż tylko odruchowe: cholera, w lewo! Nie, jednak w prawo! Kurde, teraz zwrot!, jakie w końcu zapędziły ich w ślepą uliczkę zakończoną ścianą płotu. Zaczynał już tracić nadzieję, gdy Willow uderzyła gniewnie w jedną z drewnianych listew, a ta jak za sprawą magicznego zaklęcia odpadła, ukazując przesmyk wąski, ale nie na tyle, by nie zdołali się przez niego przecisnąć. Brunetka pokonała przeszkodę pierwsza, a Mercy, oglądając się nerwowo przez ramię, zrobił to sekundę później, nagle zdając sobie sprawę, że chyba jednak im się udało!
Cały absurd tej sytuacji, która z niewinnego przechodnia uczyniła z niego nagle chyba wspólnika w jakimś drobnym przestępstwie, jeszcze nie w pełni do niego docierał. Na razie chłopak był jedynie w stanie roześmiać się z niewysłowioną ulgą, opierając dłonie o przygięte kolana, i patrząc na Willow z niedowierzaniem, ale i zaskakującą radością. Przypływ adrenaliny robił swoje.
- Phew! - Wyrzucił z siebie, starając się uspokoić oddech przyspieszony nerwami i biegiem - Chyba… nam się…
Jak to się mówiło? Że nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca? Mercy powinien wiedzieć lepiej, ale ich radość zdecydowanie była przedwczesna. Cały zesztywniał, gdy za plecami usłyszał gromki głos osoby wysiadającej z radiowozu, a potem poczuł w przegubie łokcia nieznoszący sprzeciwu uścisk ręki mundurowego. Szarpnął się odruchowo, spoglądając z troską na próbującą skryć się za nim brunetkę.
- Co? Proszę nas w tej chwili puścić! - wyrzucił z siebie, choć niewiele wiedział o prawie, i nie miał pojęcia, czy policjant wykracza teraz poza swoje kompetencje, czy też nie łamie żadnych reguł - Nie macie prawa naruszać naszej… eee… - Ciągle był zziajany, ale próbował brzmieć tak pewnie, jak tylko potrafił - …suwerenności fizycznej!
Brzmiało to wystarczająco mądrze, i chyba naiwnie łudził się, że policjant poczuje względem niego przypływ respektu, i odsunie się na bezpieczniejszą odległość.

autor

-

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Fabuła filmów stanowiła element fikcji, upust ludzkiej wyobraźni, w którym reżyser momentami pozwalał sobie na nazbyt wiele. To dotyczyło każdego gatunku, gdzie wyidealizowani bohaterzy przeżywali wewnętrzne dramaty, podlegali dylematom i presji wytworzonego na poczet scenariusza otoczenia. Niestety sytuacja Emersona i Willow nie była ułudą. Podlegali konsekwencjom, wynikających z własnych decyzji i przekornego kaprysu losu.
Dłoń nieznajomego, którą Willow dzierżyła we własnej była delikatna, aczkolwiek stanowcza. Pośród tłumu, okrzyków sprzedawców i zgniatanych pod podeszwami resztek jedzenia; pośród lawirujących w powietrzu zapachów perfum, smażonych kiełbasek i serów, ciągnięta naprzód przez chłopaka z gorącym oddechem policjantów na karku, czuła się niebywale skołowana. Z jednej strony poddała się Emersonowi, niemo przyzwalając, aby wspomógł ją w potrzebie, a z drugiej wciągnęła go we własny film, który stanowił połączenie czarnej komedii oraz dramatu.
Raz zarazem wsłuchiwała się w gorliwe komendy, jakie wypadały z ust nieznajomego. Wielokrotnie reagowała szybciej, niż zdążyły nogi, dlatego kilka razy chyliła się ku upadkowi i tylko ramię Emersona uchroniło ją przed wywrotką.
Potem ruchoma deska w płocie okazała się ich wybawieniem, magicznym portalem, wrotami do komnaty, drzwiami od szafy do Narnii... Odetchnęła, a widząc rozbawienie chłopaka, na którego twarzy również wyeksponowało się zmęczenie, również uległa emocjom. Śmiała się, niczym mała dziewczynka, jednocześnie kręcąc z niedowierzaniem głową. Udało się – ubiegła myśli bruneta, przy czym nie spuszczała z niego spojrzenia. Dopiero teraz miała okazję się mu przyjrzeć. Był młody i przystojny. Posiadał łagodne rysy, pełne usta i oczy w kolorze mlecznej czekolady, które przy intensywnym promieniach słońca błyszczały odcieniem płynnego miodu.
Już miała przytaknąć Emersonowi, gdy niespodziewanie cała ekscytacja Willow rozprysła się jak mydlana bańka. Mimowolnie skryła się za plecami chłopaka, jednak nawet tam dostrzegł ją surowy wzrok funkcjonariuszy. Mężczyźni nie zwrócili uwagi na sprzeciw jej towarzysza – wręcz przeciwnie, to jedynie zaogniło ich zapał do pracy!
Hej! – krzyknęła, czując na nadgarstku chłodną stal. – Właśnie! Tak nie można! – poparła Emersona, lecz i tym razem ich bunt został prędko stłamszony. Jeden z policjantów pchnął ich w stronę radiowozu, a drugi otworzył na oścież drzwi.
Serce Willow było gotowe wyrwać się z piersi. W płucach zabrakło jej oddechu, a w ustach słów, aby wznieść na powierzchnie kolejny sprzeciw. Właśnie się nachylała, aby jako pierwsza zasiąść w samochodzie, lecz niespodziewanie zewsząd dało się słyszeć odgłos krótkofalówki. Starszy z mężczyzn odszedł na bok, dzięki czemu mogli jeszcze przez jakiś czas pozostać na zewnątrz.
Chyba będziemy wykopać tunel z ziemi – spróbowała zażartować, jednak ta próba przyniesienia pokrzepienia skończyła się fiaskiem. Poczuła się jeszcze gorzej, dlatego przywarła ramieniem do ramienia towarzysza niedoli, uprzednio głośno wzdychając.
Gdy na miejsce powrócił funkcjonariusz, niespodziewanie zabrał kajdanki z ich nadgarstków. Z dezaprobatą pokręcił głową, po czym oznajmił, że mają wyjątkowe szczęście, ponieważ na skrzyżowaniu wydarzył się wypadek i są zobowiązani pojechać na interwencję. Po chwili radiowóz odjechał. O ile wcześniej Willow była zlękniona, to obecnie czuła się wyjątkowo zdekoncentrowana.
Udało się?
Udało się.

zt. x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Lake Union”