WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Dźwięczny śmiech Charlotte zdawał się być najlepszą, najdosadniejszą reakcją. Przerzucanie się zaczepkami okazało się zajęciem zaskakująco przyjemnym, a o prowokatora tego typu odczuć nigdy nie posądziłaby właśnie Williama. Abstrahując od nieco skomplikowanej historii ich znajomości, mężczyzna zawsze sprawiał wrażenie nadętego, skupionego jedynie na czubku własnego nosa buca, z którym Hughes nie mogła i nie chciała mieć nic wspólnego, wszak zupełnie różne spojrzenia i reakcje na pewne sprawy wykluczały się w zbyt dużym stopniu, aby byli w stanie odnaleźć wspólną płaszczyznę.
Jednocześnie nie była zbyt zaskoczona tym, że to właśnie interesy połączyły ich na dłużej. Nawet jeżeli prywatnie mieli względem siebie raczej mieszane odczucia, tak względem pracy wykazywali się podobnym nastawieniem. Chęć zmiany świata i wielokrotnie nadmierna skłonność do zaangażowania w kwestie, które nawet ich nie dotyczyły, były silnym spoiwem, czego najlepszym przykładem był ten konkretny wieczór.
- Aha, więc fantazjujesz o mnie. To trochę przerażające - przyznała bez ogródek, choć kolejne szturchnięcie mężczyzny łokciem miało dać mu do zrozumienia, że wcale nie czuła się osaczona czy jakkolwiek zagrożona. - Z drugiej strony wcale ci się nie dziwię. Niewiele jest takich kobiet, a ja jestem najlepsza ze wszystkich - westchnęła w udawanej pobłażliwości dla jego śmiałego zachowania i tego, jak bezprecedensowo mówił o tym na głos.
Szeroki uśmiech był jednak zdradliwy, chociaż Hughes niespecjalnie mocno walczyła o to, by powstrzymać się przed akurat tym gestem.
Tak samo zresztą jak mijający się panowie nie próbowali ukryć oznak wzajemnej niechęci. Lottie w normalnych okolicznościach skomentowałaby to prawdopodobnie w jakiś prześmiewczy sposób. Ponieważ jednak znajomy Williama znajdował się w kręgu osób podejrzanych o matactwa, celowo zrezygnowała z kolejnego złośliwego wyrażenia.
- Wiem. Znam go - przytaknęła, zerkając w kierunku wspomnianego mężczyzny. Na krótko, wszak nie chciała, by jej ciekawość i podejrzliwość pomylił z nadmiernym zainteresowaniem i to na dodatek nie zawodowym, a prywatnym.
- Dalej stoisz w tym samym miejscu? - dodała, mając na myśli oczywiście jego dotychczasowe działania mające na celu unieszkodliwienie kolegi po fachu.
Westchnęła, zgarniając w dłoń szklankę wypełnioną sokiem pomarańczowym. Niewielki łyk pomógł zwilżyć usta, ale zyskane w ten sposób sekundy na przeanalizowanie całej sprawy nie wystarczyły, by Charlotte doszła do sensownych wniosków.
- Dlaczego tak sądzisz? Coś słyszałeś? Widziałeś? - dopytała, zatrzymując wzrok na wysokości męskiej twarzy. Istotnie - William wyglądał na szczerze zatroskanego, ale dotychczas Lottie nie brała tego stanu w stu procentach poważnie. Obecnie, kiedy jego postawa bardziej pasowała do pogrzebu niż noworocznego balu, również i ona zaczynała mieć wątpliwości.

autor

lottie

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nigdy nie uważał się za nadętego typa, który zawsze musiał mieć rację, nie był również skupiony wyłącznie na własnej osobie. Bywał czasem nieprzyjemny, ale to tylko dla osób za jakimi nie do końca przepadał, a w przypadku Charlotte nie pamiętał, że zachowywał się względem niej źle. Najwyraźniej każdy postrzega daną osobę na inny sposób i właśnie ona widziała w nim wtedy znacznie, niż sam był w stanie to u siebie dostrzeć. Jest też opcją, że z wyolbrzymieniem pewnych cech, ale nie zamierzał skupiać się na tym co było i jaki wtedy miał stosunek do danych osób, czy pracy. Każdy się zmienia z biegiem lat, pewne zachowania pozostają, czy tego chcesz, czy nie, ale można pracować nad sobą o ile pragnie się być znacznie lepszym człowiekiem.
- Chciałabyś, może w tym momencie fantazjuje o zupełnie kimś innym. - Uraczył ją uśmiechem, kompletnie nie biorąc do siebie żadnych z jej słów, bo odczuwał, że tylko się ze sobą droczyli w tym momencie. Tak naprawdę nie fantazjował o niej, ani o nikim innym, bo nie wiał nawet do tego głowy, w której i tak toczył się już zbyt wielki chaos przemyśleń. Cieszył się z jej szczęścia, tego, że została matką i mogła liczyć na ojca jej córki, choć nie wiedział zbyt wiele o jej życiu miłosnym, tak nawet nie zamierzał o to pytać. Każde z nich żyło po swojemu i dopiero zaczynali tworzyć coś na pozór kumpelskiej relacji, choć teraz bardziej opartej na sprawach związanych z jego pracą. - Masz duże mniemanie o sobie Hughes. Dać Ci może jeszcze lusterko, żebyś mogła potwierdzić, że jesteś najpiękniejsza wrod wszystkich znajdujących się tu kobiet? - Zażartował sobie z jej wypowiedzi, ale po chwili zaczął liczyć, że zbyt bardzo nie przegiął tymi słowami. Nie uważał jej przecież za osoby narcystycznej, była piękna i intelifentna oraz pewną siebie, co uważał na plus. Lubił takie kobiety, najczęściej to na takie zwracał uwagę będąc w klubie, lecz dalej nie czuł już tego pociągania co do jej osoby.
- Najwyraźniej tak. Tacy ludzie jak on, nie odpuszczają sobie z dnia na dzień i choć na razie nic nie zrobił, to nie mogę być pewien, że tak pozostanie. - Mruknął w stronę Charlotte, choć wzrokiem uciekał w stronę reszty zgromadzonych. Nie dostrzegł nic konkretnego, ale nadal coś zaczynało mu tu nie pasować, jakby z podświadomość dawała mu jakiś znak, którego nie potrafił jeszcze rozgryźć. Dopiero kiedy znowu spojrzał w stronę Detektywa Dupka, zobaczył, że prowadzi rozmowę z jakimś typkiem, którego nie kojarzył z komisariatu. Szeptali sobie coś na ucho i wcale nie wyglądało to na coś podejrzenego. - Właśnie próbuje to ustalić, ale... - I tu nie zdarzył właśnie dokończyć, bo gdzieś po ich prawej stronie padł nagle strzał, a ludzie zaczęli wariować i uciekać na wszystkie strony. Sam próbował teraz mieć nerwy ze stali, ale obok niego znajdowała się kobieta, której nie chciał by coś się stało. Dlatego wyjął za marynarki swój pistolet, który miał nawet na takiej uroczystości dość dobrze ukryty i próbował wzrokiem namierzył napastnika, lecz zaraz z drugiej strony padł kolejny strzał.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Police Department”