WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Wcale nie biegam! Jakbyś patrzył to byś wiedział, że szłam dość szybko po to, by nie spóźnić się na zajęcia. Ale to nie było bieganie. Czy sądzisz, że po tej posadzce w szpilkach w ogóle da się to robić? - Wywróciła oczami, patrząc na postawnego mężczyznę z niedowierzaniem. Sterydy mu zabrały szare komórki czy dawno nie miał kobiety, że tak bardzo nie był zaznajomiony z sytuacją, w której to szpilki tworzyły pewną barierę przed zachowaniami. Obecnie, Dylan chciała mu jedną z nich wbić w czaszkę, więc grunt, że przez ten wypadek to nie ona ucierpiała czy jej notatki, bo wtedy wpadłaby w kompletny szał. A miała brata agenta, więc nauczyła się tego i owego. Już powstrzymała się przed tym, że bhp zdała na piątkę, bo by się tylko pogrążyła, zwłaszcza, że te testy to jakaś porażka, dlatego tylko spiorunowała go spojrzeniem - zanim wzięła trzy głębsze wdechy.
- A co, wstydzisz się? - Odparła złośliwie. - Oczywiście, że nie tutaj, chyba, że wolisz być wyprowadzony przez ochronę - no co za matołek, ja nie mogę. Sama się rozejrzała i wpadła na jeden pomysł. - Lanaghan? - Powtórzyła, wybudzając się nagle z transu. No proszę, jedno mieli wspólne. - W sali albo w gabinecie, ten korytarz... tam ma gabinet - pokazała na koniec, gdzie też zmierzała, by następnie skręcić w boczną alejkę - a sala, gdzie wykłada dzisiaj to 302 - całkiem niezłą wiedzę posiadała, jak na przypadkową studentkę. W końcu wcale prawa nie musiała studiować, prawda? - Ale wątpię, by chciał Cię oglądać w ten sposób. Chodź ze mną - wyrzuciła kubek i pokazała mu, by udał się za nią do łazienki. Weszła do męskiej, która zazwyczaj była dość pusta, odłożyła rzeczy na bok i związała włosy. - Nie krępuj się, za minutę w tym skrzydle rozpoczynają się zajęcia, nikogo już tu nie będzie - odparła, widząc w lustrze niepewną minę Ackleya. - Zdejmuj spodnie, pomogę Ci z nimi. W międzyczasie możesz mi powiedzieć jak masz na imię i co sprowadza Cię do Lanaghana. Wybacz, ale na studenta prawa to Ty nie wyglądasz - uśmiechnęła się zadziornie. Nie był to żaden przytyk, wiadomo, po prostu z czystej i krótkiej obserwacji wywnioskowała, że bardziej pasowałby na wojskowego, niż na prawnika w dopasowanej koszuli.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Patrzyłem i widziałem, ale hej! Twoje zajęcia twoja sprawa, czaję punktualność, ale moje spodnie niekoniecznie chciały cię w tym wspierać.- prychnął, bo zdecydowanie nie chciał angażować się w tego typu przepychanki. Mimo iż przez dobre dziewięćdziesiąt procent życia był totalnie bezproblemowym gościem to najwyraźniej smukła brunetka w dość krótkim czasie była w stanie nieźle go zirytować. Już pominąwszy wypadek, typowe dla żyjących w pośpiechu, złośliwości rzeczy martwych, nieszczelne kubeczki i parujące napoje. Jej nieprzejednana pewność i arogancja w tym wypadku podziały na Lanaghana jak płachta na byka.
-Myślę, że to nie kwestia wstydu.- skrzywił się w odpowiedzi, spoglądając na nią z ukosa -Nie mam w zwyczaju rozbierać się przy obcych kobietach.- wywrócił oczami, licząc, że nie będzie obstawać przy swoim. Miała rację, nie chciał być wyprowadzony przez ochronę, toteż nie bardzo uśmiechało mu się paradowanie uniwersytecie w samych portkach ze studentką, która w najlepszym wypadku była pełnoletnia. Kartoteki policyjne są z pewnością wystarczająco ciekawe i bez jego podobizny w jednej z opasłych teczek. -Świetnie, dzięki.- uśmiechnął się, wypowiadając magiczne słowo, co by nie miała go za ostatniego gbura i palanta. No i proszę, jednak warto było oberwać kawą. Oczywiście pragnął by, aby poszukiwania brata nie wiązały się z oparzeniami i mokrymi spodniami, ale powiedzmy, że cel uświęca środki. Mógł mieć tylko nadzieję, że Parker doceni jego starania i walkę o poprawę ich wzajemnych stosunków. Niemniej nieznajomą w jednym miała rację- brat z pewnością nie byłyby zainteresowany rozmową z Ackleyem prezentującym się w ten sposób. Toteż posłusznie wszedł z nią do męskiej toalety, rozglądając się za wolną kabiną. -Rzucę ci je górą.- zdecydował, zamykając się za drzwiami, tym samych starając się zachować, choć szczątkową prywatność. Po ściągnięciu spodni zgodnie z planem przerzucił je górą, tak by brunetka mogła się nimi zając. Może ostatecznie nie była taka zła? Owszem poparzyła mu wiadome rejony, ale hej! Przynajmniej wskazała mu salę Parkera i próbowała jakoś posprzątać ten bałagan.-Ackley, Parker to znaczy profesor Lanaghan to mój brat.- wyjaśnił, bo w zasadzie nie miał jej za złe tego mini wywiadu. Wiedział, że lata studenckie miał już dawno za sobą, a do prawnika w drogim garniaku było mu zawsze daleko.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Ostatnie miesiące były... intensywne.
Gdyby Charlotte miała odnaleźć w głowie chociaż jedno słowo, ze wszystkich dostępnych wybrałaby właśnie to. Złość przeplatała się z radością, nienawiść z miłością, żal z nadziejami. Wydarzyło się wiele, czekało na nią jeszcze więcej, ale nawet liczne wzniesienia, pagórki i doświadczone na tej konkretnej trasie upadki nie sprawiły, że czuła się zniechęcona czy była skłonna sięgnąć po mające gorzki wydźwięk słowo żałuję.
Nie oznaczało to jednak, że wszystkie zmiany w jej życiu niosły ze sobą same pozytywne bodźce. Bywały dni, kiedy naprawdę brakowało jej spontanicznego wyjścia i spróbowania czegoś nowego; gdy fizyczne i psychiczne ograniczenia budziły frustrację, bo przecież nie mogła wyjść na imprezę z przyjaciółką, wycieczka w góry nie wchodziła w grę, a zwykłe zakładanie butów stawało się przeprawą przez piekło.
Przynajmniej tak wydawało się jej wtedy, bo obecnie wszystkie te rzeczy wydawały się drobnostkami w zestawieniu z bezradnością, jaką odczuwała, ilekroć tylko Zoey płakała, a Charlotte nie miała pojęcia, czy wynikało to z bólu, głodu czy jakiegokolwiek innego czynnika, któremu bardzo chciałaby zaradzić.
Wciąż się uczyła - drogą prób i błędów. Ta jedna myśl miała podnosić ją na duchu, ale ostatecznie brzmiała jak raczej kiepska wymówka, której Lottie nie była w stanie w pełni zaakceptować. Tym chętniej korzystała zatem z pomocy i rad bliskich jej sercu osób, choć i to nie było rozwiązaniem idealnym - jak bowiem mogła wykorzystywać cudzą dobroć nieustannie?
Tego dnia chciała jednak zrobić coś dla siebie. Tylko dla siebie, choć żałowała, że Blake nie mógł jej towarzyszyć przez własne zobowiązania. Zoey, pozostawiona pod opieką cioci Leslie, miała zapewnioną rozrywkę i to samo zamierzała zorganizować dla siebie Charlotte, nawet jeżeli misie i pozytywki nijak współgrały z wystawą malarską zorganizowaną przez miejscowy uniwersytet.
Lottie lubiła tego typu wydarzenia, dlatego bardzo chętnie skorzystała z tych kilku godzin wolności, nawet jeżeli wciąż nie czuła się w formie na tyle, by brylować w towarzystwie. Z tego też powodu między kolejnymi płótnami błąkała się raczej w samotności, szukając czegoś, co mogłoby zainteresować ją na dłużej.
Ponoć kto pytał, ten nie błądził, ale Hughes tym razem zrezygnowała ze wskazówek dotyczących drogi. Być może to właśnie dzięki temu trafiła na jeden z lepszych - w jej opinii; a fachowcem nie była - malowideł, przy którym zatrzymała się wraz z kieliszkiem wypełnionym bezalkoholowym szampanem.

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#26

Dla Siriusa minione tygodnie również były intensywne. Poznał siostrę mężczyzny, który doprowadził do samobójstwa Ursuli, wyprowadził się z akademika i zaczął pracę w biurze marketingowym. Ostatnio ciągle spędzał czas na uczelni, poprawiając oceny przed końcem semestru albo w pracy, dopinając ostatnie detale projektu reklamy. Kompletnie się na tym nie znał, ale doceniał, że Sean mu zaufał i dał szanse na poprawienie umiejętności. Między innymi dlatego tak bardzo skupiał się na powierzonym zadaniu.
Od paru dni uczelnie zdobiły plakaty, zachęcające do uczestnictwa w wystawie, która miała na celu promocje nieznanych artystów. Sirius zazwyczaj unikał tego typu eventów, ponieważ preferował inny rodzaj sztuki. Interesowała go ceramika. Jednak kiedy na liście autorów odnalazł imię i nazwisko matki, postanowił zmienić zdanie.
Maya Bosworth nigdy nie osiągnęła sukcesu, jako wybitna malarka. Jej dzieła w nielicznym stopniu krążyły w internecie albo ukazywały się na mniejszych wystawach sztuki. Były piękne, choć zupełnie niedocenione.
Sirius powoli przemieszczał się pomiędzy płótnami. Nie musiał spoglądać na plakietki, aby wiedzieć, które obrazy powstały z ręki jego matki. Znał je wszystkie na pamięć, bo nierzadko towarzyszył kobiecie podczas procesu tworzenia. Niestety po śmierci jego siostry Maya odstawiła na bok pędzle i farby. Popadła w depresję i wyprowadziła się z Seattle. Ostatnio było z nią lepiej i próbowała wrócić do hobby, co bardzo ucieszyło Siriusa. Dla artysty pasja stanowiła sens życia - pozwalała oddać się chwilom zapomnienia.
Zatrzymał się przed obrazem, który matka ukończyła pięć dni przed odejściem Ursuli. Przedstawiał widok z ich rodzinnego domu na obrzeżach miasta. W oddali słońce zaczynało chylić się ku horyzontowi, a dwójka młodych ludzi beztrosko brylowała pomiędzy źdźbłami pszenicy. Dziewczyna uciekała przed chłopakiem o bujnej czuprynie, trzymając w dłoniach kosz z niezapominajkami. Wyglądali na zakochanych, choć w rzeczywistości interpretacja była nieco inna. Tamtego dnia Sirius gonił siostrę, bo przeczytała matce jego kompromitujące wiadomości z Jackie.
- Podoba się pani? - zagadał do blondwłosej kobiety, która od dłuższej chwili stała przed obrazem i przypatrywała się wszystkim detalom. - Co pani tu widzi? - zapytał, będąc szczerze ciekawym opinii postronnej osoby.
Ostatnio zmieniony 2021-12-13, 16:24 przez Sirius Bosworth, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

P o l a

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Charlotte doskonale pamiętała dni, kiedy malarstwo było nieodłącznym elementem jej codzienności; kiedy czas mijał nie tylko na nauce, ale przede wszystkim na tworzeniu kolejnych dzieł w domowym zaciszu, gdzie znalazło się miejsce dla niewielkiej pracowni, z której mogła do woli korzystać. Rodzice nigdy aprobowali jej wyborów i zainteresowań, ale niewątpliwie z dwojga złego woleli mieć w domu artystkę niż policjantkę. Lottie po dziś dzień nie wiedziała, dlaczego - stojąc na rozdrożu dotyczącym swojej przyszłości - zdecydowała się na drugą opcję, na długie lata porzucając ukochaną pasję.
Powrót do niej był szokiem, ale i decyzją całkowicie przemyślaną, nawet jeżeli obecnie posiadała zaledwie zalążek dawnych zajęć, skoro farby, pędzel i płótno towarzyszyły jej sporadycznie i w momentach, gdy mogła lub chciała złapać głębszy oddech. Praca w studio tatuażu nie była dosłownie tym, co sobie wymarzyła, ale dawała dobrą alternatywę, kiedy Hughes chciała wyżyć się twórczo. Stworzone obrazy ukrywała zaś w domu, nie uważając, by były czymś, co nadawało się do pokazania światu, choć myśl o spróbowaniu towarzyszyła jej nieustannie.
Jak jednak zareagowałaby, gdyby nie wyszło, a ona po latach znalazłaby się na wystawie pokroju tej, którą odwiedzała obecnie? Zapomniany artysta - nie brzmiało to źle, ale ambicje nie pozwalały celować niżej niż własnoręcznie zawieszona poprzeczka, nawet jeżeli takie zajęcie było nieustanną sinusoidą emocji oraz wzlotów i upadków.
- Słucham? - mruknęła, nie kryjąc tego, że została wyrwana z głębszego zamyślenia. Na jej nieszczęście wcale nie chodziło o kontemplację nad obrazem.
- Och, przepraszam. Zapatrzyłam się - wyjaśniła, zaraz potem zwilżając wargi w bezalkoholowym napoju. Nie spodziewała się rozmowy, nawet jeżeli eventy tego typu były dobrą okazją do dyskusji. Ona czuła się tu jednak świeżyzną, której opinią raczej nikt nie powinien się przejmować.
- Lubię motyw domu i pszenicy, choć najczęściej kojarzą się z czymś smutnym - przyznała, kątem oka zerkając na stojącego tuż obok niej chłopaka. Nieśmiały uśmiech na krótko uniósł kąciki jej warg. - Przychodzi mi na myśl scena z filmu. Ridley Scott w podobny sposób przedstawił dom Gladiatora, a po śmierci jego własny raj, gdzie czekała na niego rodzina - dodała, dopiero po chwili orientując się, że istniało duże prawdopodobieństwo palnięcia głupoty. - Mam nadzieję, że to nie był spoiler? - burknęła w niezadowoleniu.

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius już odkąd zaczął podpatrywać matkę, która tworzyła obrazy w zaciszu swojej pracowni, wiedział, że chciał związać życie ze sztuką. Jednak farby, płótno i pędzle były tym za co łapał jedynie sporadycznie. Nigdy nie potrafił prawidłowo trzymać narzędzia malarskiego, przez co z jego ręki powstawały dzieła czysto karykaturalne. Nie posiadał talentu w tej dziedzinie, choć z upływem lat nieco oswoił umiejętności. Nauczył się pięknie szkicować i operować pędzlem na tyle, że udawało mu się stworzyć proste krajobrazy.
To glina i wszelkiego rodzaju masy plastyczne udowodniły, że ręce Siriusa potrafiły zbudować godne podziwu rzeźby. Mimo tego Maya Bosworth nie była zadowolona, kiedy jej syn oświadczył, że wybiera się na studia z zakresu historii sztuki i ceramiki. Kobieta wiedziała, że artyści wiedli raczej marne życie pełne zawodu i niezrozumienia. Jednak nie broniła Siriusowi obrania indywidualnej drogi. Martwiła się w milczeniu.
Sirius uśmiechnął się kunsztownie, ale również tajemniczo. Wpierw przyglądnął się twarzy blondwłosej kobiety, a następnie ponownie oddał uwagę obrazowi matki. Tego rodzaju wystawie brakowało prestiżu. Nie było tu niczego zaskakującego; nie było krytyków i głośnych westchnięć zachwyconych widzów. Publiczność w senny sposób poruszała się pomiędzy obrazami wypatrując tego, co przykułoby ich uwagę chociaż na krótką chwilę. Przeważnie brali udział tylko dlatego, bo nie mieli nic lepszego do roboty.
Tymczasem Sirius przyszedł tu po prostu dla matki.
- Nie szkodzi - pokiwał głową - to ja pani przerwałem - przyznał uprzejmie. Zauważył, ze niewiele osób zatrzymało się przy dziele Mayi. Był nieprzyzwoicie ciekaw, co skłoniło do tego tę kobietę. Przez moment, kiedy obserwował ją z tyłu, wyglądała na bardzo skupioną.
- Absolutnie - zaprzeczył. - Czytałem, że tę scenę kręcili pośród wzgórz Val D’Orcia. - Sirius stronił od telewizji. Zazwyczaj nie miał czasu na tego rodzaju rozrywkę, jednak kojarzył filmy, które stały niedaleko klasyki kina. Znał nawet parę mniej lub bardziej ważnych ciekawostek, chociaż jego wiedza na temat Gladiatora była uboga.

autor

P o l a

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Prestiż był pojęciem względnym, tak samo zresztą jak szeroko rozumiana sztuka. To, co dla jednych było ciekawe i budziło liczne emocje, dla innych było tylko zbieraniną kresek, kształtów i kolorowych plam, wśród których nie opłacało się szukać sensu. Szczególnie problematyczna wydawała się coraz popularniejsza abstrakcja, jednak tej Lottie nie zdołała dojrzeć wśród zaprezentowanych na wystawie dzieł.
Może to lepiej.
Dużo bliższa była dla niej klasyka, nawet jeżeli było to sporym uproszczeniem.
Prawdopodobnie dlatego tak bardzo skupiła się na obrazie malarki, której nazwisko dobijało się do jej świadomości, ale której nie potrafiła skojarzyć z żadnym konkretnym dziełem. Z perspektywy czasu mogła tylko żałować, wszak zaprezentowany pejzaż skutecznie obudził w niej zamiłowanie do natury i tęsknotę za miejscami, które w niczym nie przypominały zatłoczonego, zakorkowanego Seattle.
- Nie przerwał pan - zapewniła krótko, nie chcąc, by jej niekontrolowana reakcja została odebrana jako nietakt czy - co gorsza - oznaka niezadowolenia. Choć na wystawie pojawiła się sama, to jednak nie miała nic przeciwko ani nowym znajomościom, ani kurtuazyjnej wymianie opinii na temat któregokolwiek z obrazów. - Dyskusje to zawsze jakaś część wystaw - dodała w ramach wyjaśnienia, posyłając nieznajomemu subtelny uśmiech. Wzrok Charlotte wciąż jednak pozostawał skupiony na malowidle, które tak bardzo kojarzyło się jej ze wspomnianym już filmem.
- Może to jakiś pomysł na wycieczkę - zagaiła niespodziewanie, świadomie pozwalając sobie na drobny żart, choć w rzeczywistości nie miała pojęcia, czy łatwy do wyłapania dla niezaprawionego w boju słuchacza. Nie obraziłaby się, gdyby nie zrozumiał. - Zastanawiam się, czy to miejsce istnieje, czy autorka miała talent do wymyślania krajobrazów. Jak pan sądzi? - Znów zerknęła na niego kątem oka, zaraz potem przykładając krawędź kieliszka do warg. Zrobiła niewielkiego łyka, jednak bardziej dla podarowania sobie i rozmówcy kilku dodatkowych sekund na przeanalizowanie pytania niż z powodu autentycznego pragnienia.
- Myślę, że takich szczegółów nie można wymyślić - dodała w ramach przedstawienia swojego stanowiska.

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Przytaknął, choć już więcej nie poruszył tematu domniemanego przerwania. Przyjął za prawdę, to co powiedziała kobieta i postanowił stanąć nieco bliżej. Kątem oka, trochę zbyt nachalnie zaczął przyglądać się blondynce, doszukując się w jej twarzy jakichkolwiek emocji związanych z obrazem Mayi Bosworth. Był ich ciekaw. Osobiste wrażenia Siriusa nigdy nie stanowiły elementu obiektywnej opinii. Maya była jego matką, dlatego zawsze przychylnie oceniał jej dzieła.
- Na razie jestem tylko studentem - odpowiedział natychmiast. Oderwał wzrok od kobiety i ponownie umieścił go na obrazie. W międzyczasie westchnął i schował dłonie do kieszeni. - Nie stać mnie na wycieczkę do Włoch, jednak będę dążył do tego, aby w przyszłości odwiedzić ten kraj. Może akurat pojadę na to wzgórze - rozwinął myśl.
Sirius wiązał swoją karierę zawodową ze sztuką. Zamierzał w niedługim czasie osiągnąć sukces, dlatego ostatnio zaczął przykładać się do projektów z rzeźbiarstwa. Profesorowie od początku studiów mówili mu, że posiadał talent, jednak gubiło go lenistwo i brawura. Przez pierwsze cztery semestry ciągle opuszczał wykłady i zdobywał mierne stopnie. Potem nieco wziął się za naukę, choć nadal niewystarczająco, aby zdobyć stypendium. W przyszłym roku kończył edukację. Był to już ostatni dzwonek na podwyższenie średniej.
Przytaknął, słysząc kolejną opinię kobiety.
- Ma Pani niezłe oko. To obrzeża Seattle. Właściwie bliżej Newcastle - odpowiedział zgodnie z prawdą, bo właśnie w tamtym rejonie znajdował się jego rodzinny dom. Jeszcze dziesięć lat temu okolicę zdobiły złote pola. Niestety z biegiem czasu lokalizacja uległa licznym modernizacjom. Rozbudowano osiedla, domy jednorodzinne, kilka przedsiębiorstw oraz transport. Nieruchomości zostały zamieszkane przez przyjezdnych, dlatego niewiele osób wiedziało o tym, jak wcześniej wyglądała ta lokalizacja. Sirius pamiętał. - Proszę zwracać się do mnie po imieniu. Czuję się niekomfortowo - zaśmiał się, choć mogło to wypaść trochę niegrzecznie. - Sirius - przedstawił się. - Widziała tu Pani coś jeszcze interesującego? - zapytał z czystej ciekawości. On pojawił się na wystawie tylko i wyłącznie dla matki, ale pobieżnie starał się spojrzeć na każde dzieło. Intuicyjnie podobały mu się te, które były podobne do obrazów Mayi. Nie znał się na malarstwie, chociaż wielokrotnie wertował ten temat na zajęciach. Potrafił trzymać pędzel, mieszać farby i stworzyć proste kombinacje na płótnie, jednak mimo tego nie nazywał ich pracami godnymi podziwu.

autor

P o l a

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Cień zaskoczenia przemknął po kobiecej twarzy prawdopodobnie w sposób zauważalny również dla rozmówcy Charlotte. Blondynka niekoniecznie kryła się z tym, że zwyczajnie nie spodziewała się zainicjowania dialogu przez kogoś tak młodego, nawet jeżeli miejscem spotkania był uniwersytet. Mimo to uśmiechnęła się kącikowo, kiwając głową na znak zrozumienia, ale na pewno nie szyderstwa czy wyższości. Kilka lat temu niewiele dzieliło ją od tego, by również uczyć się pośród tych murów.
- Może jakaś wymiana studencka? Nie wiem, czy coś takiego obecnie funkcjonuje? - zagaiła, unosząc brew. Zaciekawienie z jej strony zawsze było szczere, wszak nie zwykła marnować czasu na coś, co zwyczajnie jej nie interesowało. Podróże, możliwość rozwoju i przeżycia czegoś nowego niewątpliwie należały jednak do grupy tych rzeczy, o których była skłonna nie tylko dywagować, ale również i się ich podjąć i zdecydowanie nie chciałaby, aby stojący nieopodal chłopak - mężczyzna? nie zamierzała go urazić - musiał z tych wszystkich przyjemności zrezygnować.
- Strzelałam. - Wcale nie, ale cichy śmiech miał być jednoznacznym sygnałem, że tylko się zgrywała. Zaprezentowane na płótnie miejsce prezentowało się niezwykle wiarygodnie, a od całego obrazu biła bliżej nieokreślona autentyczność, dzięki której Charlotte nie uwierzyłaby, że to wszystko było zmyślone i wykreowane jedynie na potrzeby jednego malowidła. - Był pan tam kiedyś? A może zna pan autorkę? - zagaiła, nie widząc powodów, dla których miałaby zrezygnować z bezpośredniego podejścia. Rozmowa i tak toczyła się swoim rytmem i Lottie nie zamierzała udawać, że jakkolwiek jej to nie odpowiadało.
- Charlotte - odparła, tym samym dając mu do zrozumienia, że poczucie swobody mogło działać w dwie strony, nawet jeżeli była od niego nieco starsza. Na szczęście nie na tyle, by poczuła się kiepsko, choć i tutaj mogło być różnie, zważywszy na nie tak dawno przyjętą rolę rodzica - dzieci chyba nieco postarzały. - Nie jestem zwolenniczką abstrakcji i sztuki nowoczesnej - przyznała bez ogródek, zaledwie kątem oka zerkając na sąsiadujące z obecnie oglądanym dziełem obrazy. Z całej wystawy zaledwie kilka zwróciło jej szczerą uwagę, dlatego wolała zatrzymać się przy tym, co naprawdę do niej przemówiło.
- W czym się specjalizujesz? - rzuciła niespodziewanie, mając na myśli oczywiście jego studia, zakres zainteresowań i wszystko to, co mogłoby pomóc w rozszyfrowaniu dzieła nieopodal nich.
Nie sądziła bowiem, że Sirius miał z nim więcej wspólnego niż byłaby w stanie przypuszczać.

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Nie wiedział, ile Charlotta miała lat i nie zamierzał o to dopytywać. Wyglądała na młodą, uroczą kobietę. Wydawała się Siriusowi szczególnie atrakcyjna, kiedy przyglądała się obrazowi, w zabawny sposób przekręcała głowę, mrużyła powieki i kołysała bezalkoholowym szampanem w kieliszku. Oczywiście ta atrakcyjność nie miała nic wspólnego z planem podrywu. Po prostu podobała mu się charyzma, z którą Charlotta wykonywała poszczególne gesty.
Zanim odpowiedział na jej pytanie, mimowolnie się zaśmiał, co mogło wypaść niegrzecznie.
- Nie, nie - pokręcił głową - mam średnią ledwo 3.0. Żadna zagraniczna uczelnia nie przyjmie takiego studenta w ramach wymiany. Przeważnie wynika to ze strachu przed kłopotami. Dziekani uznają, że jeżeli ktoś nie uczy się wystarczająco dobrze, to na pewno spędza czas na robieniu głupot. Nie biorą pod uwagę innych czynników - wyjaśnił. Profesorowie często mówili Siriusowi, że miał olbrzymi talent. W swoich pracach skupiał się na detalach, które wraz z rozwojem projektu tworzyły zadziwiającą całość. Niestety o ile przedmioty praktyczne szły mu dobrze, to z teoretycznych dostawał słabe oceny. Obiecał sobie, że podciągnie się w ostatnim semestrze, aby w przyszłości nie wstydzić się własnego suplementu. Problem w tym, że jego plany nie szły w parze z realizacją.
- Rozumiem - odpowiedział nieco żartobliwym tonem. Potem dotknął ręką ramy obrazu. Nie była ona oryginalna, ponieważ matka oddała na wystawę samo płótno. - Może powinna pani wziąć udział w loterii? Prawidłowa ocena miejsca obrazu jest mało satysfakcjonująca w porównaniu z pieniężną wygraną - kontynuował dowcip. Dopiero co się spotkali, a mimo tego wszystko wskazywało na to, że odnaleźli wspólny język. Brylowali pomiędzy tematami sztuki, jednocześnie delikatnie poruszając indywidulane kwestie z ich prywatnego życia.
Sirius potrzebował chwili, aby odpowiedzieć na kolejne pytanie - chociaż w rzeczywistości znał ją od razu. Przed laty pole stanowiło element ich działki przy domu. Potem została ona odsprzedana deweloperowi, a podwórze skróciło swój metraż do raptem 800 m2. Autorkę również znał, chociaż po śmierci siostry ich kontakt był znacznie luźniejszy.
W końcu Sirius przytaknął. Odsunął się od dzieła i stanął przed Charlottą.
- Mieszkałem tam razem z autorką - powiedział, jednak jego ton stał się bardziej poważny, niemal surowy. Na moment skupił spojrzenie wyłącznie na biegnących w polu dzieciakach. Następnie odgonił skojarzenia, które niepostrzeżenie wpełzły mu do głowy i jeszcze jeden raz oddał uwagę kobiecie. Uśmiechnął się, choć wymusił ten gest. Potrzebował paru sekund, aby odzyskać swoją naturalność i swobodę.
- Wiec już rozumiem, dlaczego zatrzymałaś się akurat tutaj, Charlott - zwrócił się bezpośrednio jej imieniem, jednocześnie zacierając niewidoczną linię, która wcześniej ich od siebie oddzielała. Byli wciąż obcy, a jednak trochę bliżsi, niż dziesięć minut temu. Większość autorów tutejszej wystawy porwało się na nowoczesność.
- Rzeźbiarstwem - odpowiedział zgodnie z prawdą. - A ty? - prędko odbił pytanie. Nigdy nie widział Charlotty na ich uniwersytecie, dlatego śmiał sądzić, że albo studiowała gdzieś indziej, albo zajmowała się wyłącznie pracą. - Zastanawia mnie, co podkusiło cię, aby tutaj przyjść - w skrócie wyjaśnił ciekawość.

autor

P o l a

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Zawieranie znajomości w ostatnim czasie nie było jej najmocniejszą stroną. Kwestie związane z ciążą i porodem dały się jej we znaki, co automatycznie przekreślało szanse na towarzyskie elementy codzienności. Wyjścia tego typu były zatem jak powiew świeżego powietrza, nawet jeżeli takowego potrzebowała jedynie w niewielkich dawkach. Ostatecznie przecież to miłość do córki zwyciężała ponad wszystkimi innymi pragnieniami. I choć Charlotte próbowała nie być egoistką zbyt często, to jednak cieszyła się, że akurat tego dnia zrobiła coś dla siebie.
- Pod tym kątem uczelnie całkiem nieźle przygotowują do dorosłego życia - skwitowała, posyłając swojemu rozmówcy ciepły, pokrzepiający uśmiech. Niesprawiedliwe traktowanie nie było niczym zaskakującym, a całe otoczenie opierało się na licznych pozorach. Gdy takowych brakowało, kredyt zaufania nie był tym, na co można było liczyć ze strony innych osób.
Charlotte nie potrzebowała wiele, by stwierdzić, że ona dałaby mu szansę - mimo nieco gorszych wyników i być może wielu innych czynników, które skutecznie uniemożliwiały bycie piątkowym studentem i idealnym kandydatem do stypendium oraz wyjazdu. Być może by ją zawiódł, a być może okazałby się bardzo miłym zaskoczeniem - wiara w to drugie była silniejsza niż obawy związane z pierwszym. Przez moment nawet pożałowała, że nie była osobą decyzyjną.
- To zależy, ile wynosi nagroda? Nie jestem wybredna, ale symboliczny dolar niekoniecznie mnie przekonuje - przyznała przez śmiech - szczery i niewymuszony, wszak zaczepka podziałała bardzo skutecznie, a cały dowcip okazał się niezwykle udany. I nawet gdyby chciała, nie mogłaby zrzucić odpowiedzialności za swoje zachowanie na krążący w organizmie alkohol, bo takowego zwyczajnie nie było, toteż rozmowę Lottie kontynuowała z pełną świadomością, ale i ogromną przyjemnością.
Sirius okazał się wdzięcznym partnerem do dialogu.
- Naprawdę? Znasz autorkę? - Tym razem nawet nie próbowała ukryć zaskoczenia i zachwytu jednocześnie. Nie oczekiwała co prawda żadnych większych profitów płynących z tego typu znajomości, ale artystyczna ciekawość zwyciężyła nad zdrowym rozsądkiem oraz subtelnością, której tym momencie zdecydowanie blondynce zabrakło. Jej uwaga bowiem znów skupiła się na obrazie, nie zaś na zmianach, które zachodziły na męskiej twarzy.
- Maluję. Malowałam - podjęła, zaraz potem kręcąc głową. - Znów maluję - sprostowała, mając nadzieję, że brak zdecydowania nie zostanie odebrany na opak. - Chciałam studiować sztukę, ale rodzice wyraźnie dali mi do zrozumienia, że to średnio opłacalne. Jakiś czas temu stwierdziłam, że bardzo mi tego brakuje - wyjaśniła, licząc, że i on podzieli się swoją historią, choć informacja o życiu z autorką stojącego nieopodal nich obrazu wydawała się wystarczająco wymowna.
Jemu na pewno nikt nie przeszkadzał w spełnieniu marzeń.
A może to była tylko wygodna wymówka dla strachu, jaki wtedy odczuwała?

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius poza pracą w biurze i studiami nie posiadał większych zobowiązań. Wychodził wtedy, kiedy miał na to ochotę i mógł nie wracać do mieszkania nawet przez parę dni. Cieszył się życiem i popełniał błędy typowe dla takiego młodego i nierozważnego wieku. Nie musiał jeszcze dorastać. Mimo wszystko był w stanie zrozumieć nastawienie Charlotty, ponieważ w podobnej sytuacji była jego kuzynka. Na pierwszym miejscu zawsze stawiała syna, a samotne wieczory bywały u niej rzadkością.
- Przede wszystkim uczą cwaniactwa - powiedział żartobliwie. - Student ze średnią 5.0 może być bardziej kłopotliwy niż osoba, która kiepsko się uczy. Nikt nie jest w stanie całkowicie poznać charakteru drugiego człowieka. - Wzruszył ramionami. Nagle wzięło go na filozofowanie, dlatego podzielił się z kobietą swoimi rozważeniami.
Sirius z natury był nieufny. Trudno stwierdzić, co zrobiłby na miejscu dziekana, jeżeli kazano by mu dokonać selekcji studentów. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że jemu nikt nie chciał dać szansy, to spróbowałby rozwiązać sprawę w inny sposób. Najrozsądniej byłoby przeprowadzić z wszystkimi kandydatami rozmowy i spędzić razem trochę czasu - chociażby na zajęciach.
- Jesteś kobietą - zauważył i zamilkł, jakby potrzebował czasu, aby się nad czymś zastanowić. Starał wypowiadać się w naturalny, aczkolwiek nieco bardziej subtelny sposób, ale momentami nie mógł zapanować nad instynktami. Charlotta wyglądała na dystyngowaną kobietę - albo była to kwestia dobrego ubioru i otoczenia. Mimo wszystko Sirius nie chciał wyjść przed nią na głupka. - Powinnaś być wybredna i kapryśna - zasugerował.
W życiu poznał wiele kobiet i dotychczas wszystkie przejawiały powyższe cechy. Były urocze i sympatyczne, jednak po głębszych poznaniu każda zaczynała być labilna. Kręciły nosem przy wyborze sukienek, jedzenia i towarzystwa. Całkowicie do tego przywykł, chociaż z początku bywały momenty, że zaczynał się wściekać i frapować.
Słysząc zaskoczenie Charlotty, jedynie przytaknął. Postawił krok naprzód, aby stanąć jeszcze bliżej obrazu i skierował wzrok z dzieciaków na inne detale. Z uwagą śledził rozproszone po niebie chmury, które matka malowała z niezłomną pieszczotliwością. Pamiętał, jak w pracowni kilkukrotnie mieszała farby.
- Uważam, że w przypadku malowania trzeba mieć szczęście, aby się wybić. Nie chodzi nawet o talent, a o pospolitego farta, więc po części zgodzę się z twoimi rodzicami. - Wyciągnął rękę, aby dotknąć chmur. Jednak prędko się powstrzymał, przypomniawszy sobie, że takie zachowanie było zabronione. Nerwowo schował dłoń do kieszeni i odwrócił się tak, aby móc teraz patrzeć na Charlotte. - Moja matka również nie była zadowolona, że wybrałem studia związane ze sztuką. Biorąc pod uwagę własne doświadczenia obawiała się, że skończę jako niespełniony artysta. Jednak z drugiej strony żyjemy tylko raz i brała pod uwagę to, że mógłbym być nieszczęśliwy w innym miejscu - opowiedział, jak to wszystko wyglądało u niego, jednocześnie w taki dziwny sposób przyznając, że autorka obrazu była jego matką.
- Jeżeli pozwolisz, to chętnie zobaczę kiedyś twoje obrazy - przekręcił głowę na bok - wydajesz się być interesującą osobą. - W tych słowach nie było próby flirtu ani odrobiny kłamstwa.

autor

P o l a

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Kobieca brew zawędrowała ku górze zupełnie wbrew woli Charlotte, a odmalowane na twarzy zaciekawienie zdawało się być najlepszym dowodem zaintrygowania, jakie odczuwała, kiedy nowy znajomy poruszał tak wiele aspektów studenckiego życia. Dla Hughes były to co prawda czasy bardziej niż odległe, wszak od ostatniego dnia pobytu na uczelni w jej życiu zmieniło się zdecydowanie za wiele, ale nie oznaczało to, że nie wracała do tego okresu z sentymentem.
- Czym objawia się to cwaniactwo? - zagaiła, zaraz potem układając w głowie kolejne pytanie: - Lub może powinnam zapytać, jakiego rodzaju cwaniactwa nauczyłeś się ty? - Zgodnie z pozyskanymi od samego zainteresowanego informacjami nie był on co prawda studentem piątkowym, ale wydawał się dość zaradny, a to z kolei pozwalało wierzyć, że i on posiadł tajemniczą wiedzę na temat tego, co i jak należało zrobić lub zachachmęcić, by wyjść na plus.
- Och, czyżby? Do tej pory miałam wątpliwości - odparła, bardzo szybko przegrywając nierówną walkę ze zdrowym rozsądkiem. Ten podpowiadał, że parsknięcie śmiechem było reakcją co najmniej nie na miejscu, ale swoboda odczuwana - dość niespodziewanie - przy chłopaku sprawiła, że Lottie po prostu się roześmiała. - Powinnam? - powtórzyła za nim, raz jeszcze odwracając wzrok od obrazu, by ponownie przyjrzeć się twarzy swojego rozmówcy. - Rozumiem, że do tej pory trafiałeś tylko na takie? Wybredne i kapryśne? - dopytała, dopiero potem uświadamiając sobie, że pytanie to brzmiało zdecydowanie za mocno, a jego wydźwięk mógł zostać różnorako zinterpretowany.
- Idąc typ tropem, każda dziedzina sztuki to swego rodzaju walka z fartem. Nigdy nie wiesz, czy muzyczna kompozycja przypadnie do gustu szerszej publiczności albo czy napisana proza odnajdzie swoje miejsce wśród wysypu erotyków. Dziś... chyba trudno o prawdziwą sztukę - podsumowała, kładąc wyraźny nacisk na dwa ostatnie słowa, choć definicja wspomnianego przez nią sformułowania mogła mocno różnić się w zależności od osób, charakterów i wielu innych czynników.
- Ilu rodziców, tyle modeli wychowania. - Tym razem powstrzymała się przed śmiechem, chociaż te słowa uświadomiły ją, że przecież obecnie znajdowała się w podobnym miejscu - na samym początku drogi zwanej rodzicielstwem. I choć obecnie zarzekała się, że decyzje podejmowane przez Zoey miały być zupełnie jej, to jednak podtrzymanie tego zamiaru w praktyce mogło okazać się trudne. - Więc sztuka jest u was rodzinna. To całkiem ciekawa tradycja. Dużo lepsza niż prawnicy i lekarze - zapewniła, chyba połowicznie chcąc w ten sposób podnieść na duchu zarówno Siriusa, jak i samą siebie.
- Jak tylko dorobię się czegoś więcej niż jeden portret i kilka pejzaży, to na pewno dam ci znać. O ile oczywiście będę mogła liczyć na to samo - uprzedziła, wyciągając w kierunku rozmówcy dłoń. Słowo się rzekło, ale niektóre obietnice lepiej było przypieczętować, nawet jeżeli tylko umownie i bez świadków.

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Potrzebował chwili, aby zastanowić się nad odpowiedzią. Charlotte zadała dobre pytanie, dlatego intuicyjnie skrzyżował ramiona i zadarł brodę.
- Nie mogę ci powiedzieć - powiedział nieco tajemniczo i uśmiechnął się przekornie. Właściwie Sirius nie znalazł odpowiednich słów, aby określić swoje cwaniactwo. Uważał, że poza wiedzą teoretyczną uczelnia nie wniosła do jego życia absolutnie niczego. W pierwszym roku, po obserwacji profesorów, wiedział na które zajęcia powinien chodzić, a które mógł sobie odpuścić. W dodatku za granicę mieli prawo wychuchać wyłącznie ci, co potrafili zdobywać dobre stopnie. Nie liczyły się umiejętności praktyczne i talent.
- A skąd! - machnął żartobliwie ręką, po czym prędko przytaknął. Ułożył dłonie na biodrach. Ich rozmowa przeszła na bardziej prywatne tematy, jednak zupełnie mu to nie przeszkadzało. Charlotte wydała mu się być serdeczną i uprzejmą osobą, choć wciąż zachowywała kunszt we własnym zachowaniu. - Zdecydowanie. Chyba przyciągam wybredne i kapryśne. - Wzruszył ramionami. Jego ostatnie trzy związki były pełne niespodziewanych sytuacji, jednak o żadnej ze swoich ex partnerek nie mógłby powiedzieć złego słowa. Mimo wielu kłótni i awantur to czas jaki spędzali w zgodzie był wart tych emocji.
- Chyba muszę sie z tobą zgodzić. Wybieranie kariery artysty, to jak loteria. Jednym się powiedzie, inni będą zmuszeni splajtować i spróbować sił w innym kierunku. - Niestety zdaniem Siriusa była to smutna prawda. Jeżeli wybierało się zawód, który wiązał się z pracą fizyczną, to prawdopodobieństwo bankructwa był niskie, niemal znikome. Osoba z predyspozycjami siłowymi miała ogromne szanse na znalezienie stałej posady. Z artystami sytuacja wyglądała inaczej. Czasami nie wystarczały ich dobre chęci i znakomite umiejętności; czasami potrzebowali odrobiny szczęścia, aby w świecie ciągłej konkurencji zostać zauważonym.
- Czy jest rodzinna będę mógł stwierdzić, jak zostanę ojcem. Moja siostra nie miała nawet talentu do normalnego trzymania pędzla - mimowolnie się zaśmiał na wspomnienie Ursuli, która próbowała malować. Portrety wychodziły jej karykaturalnie, a pejzaże przypominały kolorowe kleksy.
Ścisnął dłoń Lottie. To był dobry układ. Do prac Siriusa mieli wglądy jedynie profesorowie z uczelni. Nigdy nie szczycił się tym, co tworzył, więc być może byłaby to miła odmiana.
Zapewne porozmawiali jeszcze chwilę o rzeczach mniej lub bardziej ważnych i rozstali się w pogodnych nastrojach.

zt. x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „University of Washington”