WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Julie cierpliwie siedziała na kuchennym blacie i czekała, aż Cassie po nią wróci. Zdążyła przez te czterdzieści minut wypić całą butelkę whisky którą zaczęła i gdy jej bliźniaczka nie wracała, zaczęła się wkurwiać. Znowu ją olała. Boże, jak ją to wewnętrznie frustrowało – po raz kolejny Cassandra odwaliła to samo. A jako że nie zamierzała chodzić po domu ubrana tak, jak była ubrana, wyciągnęła telefon i zadzwoniła do jedynej rozsądnej osoby która przychodziła jej w tym momencie do głowy – do Rhetta, mówiąc, że ma po nią przyjechać. Nie że prosi, żeby przyjechał, wprost powiedziała PRZYJEDŹ PO MNIE NATYCHMIAST! i rozłączyła się. Zarzuciła mu tylko lokalizacją, a potem wyszła z kuchni i czekała grzecznie na podjeździe. Mogła iść na piechotę do domu Connie u której pomieszkiwała teraz na kilka tygodni, ale nie miała ochoty iść sama, po nocy, ubrana jak dziwka A gdy Rhett podjechał, wsiadła do auta na miejsce pasażera, z przodu, mocno trzaskając drzwiami.
– CARTER NAS WYCHUJAŁ – zaczęła na wejściu, zdejmując z nóg wysokie szpilki i usiadła na siedzeniu po turecku, rozplątując wysokiego kucyka. – A Cassie mnie zostawiła tam samą. Rozumiesz to? ZNOWU mnie olała! – prychnęła, splatając dłonie na piersiach i wyglądała teraz jak obrażona, nastoletnia prostytutka
-
– Och, jak to? – zmarszczył brwi i spojrzał na nią lekko zaskoczony. – W jaki sposób was wychujał? – spojrzał na nią, ruszając z miejsca. – Wyglądasz zajebiście, swoją drogą – dodał jeszcze z delikatnym uśmiechem. – Olała cię? W jaki sposób? – chciał teraz zabrzmieć maksymalnie troskliwie, jakby wcale nie interesowało go tylko to, jak zedrzeć z niej te ciuchy, tylko jak ktoś, kto naprawdę chce jej problemy poznać i załagodzić.
– Do Connie? – zapytał jeszcze, tak dla pewności. Wiadomo, chciał wiedzieć. Może wolała spędzić wieczór jakoś inaczej?
-
– Tak, niestety – rzuciła, wlepiając wzrok w drogę. – Ten wieczór zdecydowanie mogę zaliczyć do najgorszych w ostatnim kwartale. Zajebie Cartera, a Cassie skopię ten płaski tyłek za to, że znowu mnie olała. Jak ona w ogóle może się tak zachowywać? Jezu – usadowiła się w międzyczasie tak, że stopy oparła o schowek na desce rozdzielczej. Wzięła głęboki oddech. – Kurwa, wiem, że masz wolny wieczór i w ogóle, ale nie chciałam dzwonić po żadnego bezmózgiego yeti żeby mnie odwiózł. Nie przeszkodziłam Ci w niczym? – odwróciła głowę tak, żeby na niego popatrzeć niewinnym wzrokiem.
-
– Wyglądasz zajebiście. Po prostu trochę niestosownie do okazji, ale mogę ci pomóc obmyślić zemstę na Carterze, żeby poczuł się tak, jak ty teraz – zasugerował z delikatnym uśmiechem i spojrzał jej w oczy. – Będę trzymał ci włosy, jeśli zajdzie taka potrzeba – dodał jeszcze, bo był gotów na to poświęcenie, bo jednak whisky na tak drobną osobę to cholernie dużo było. - Jadłaś coś w ogóle? – znów troska wkradła się w jego ton. Chyba całkiem nieźle mu wychodziło.
– Przykro mi, że tak chujowo się złożyło, Julie – westchnął mimowolnie, kiwając głową. – Nie mam pojęcia, ale może coś ją zatrzymało? Ta willa jest wielka, chociaż pewnie obieją znacie jak własną kieszeń, nie? – uniósł brwi i wzruszył ramionami. – Nie, spokojnie. Siedziałem w domu i oglądałem film, więc jeśli masz taką potrzebę, mogę ci dotrzymać towarzystwa u Constance. Skoro nikogo tam nie ma i w ogóle. Nawet zrobimy jakiś popcorn czy coś! Powinnaś coś zjeść po takiej ilości alkoholu – stwierdził spokojnie i uśmiechnął się łagodnie, parkując przed rezydencją Turner.
-
– Carter zawsze jest kurwą, ciężko go poniżyć w zasadzie – wzruszyła ramionami. – A jego dupę i tak widziało pół Seattle. – dorzuciła jeszcze, całkiem celnie. W zasadzie nie miała pojęcia jak można poniżyć w taki sposób faceta, do tego faceta w takim typie jak Carter. Zmarszczyła czoło na jego kolejne słowa. – Nie, fuj, nie będziesz mi trzymać włosów i patrzeć jak rzygam. – no jasne, bo jeszcze mu zbrzydnie po tym i nie będzie chciał z nią uprawiać więcej seksu, a trochę szkoda by było w sumie. Lubiła jego tyłek – Nie. Cały dzień spędziłam z Cassie pijąc long Island. A nie, zjadłam dwa krakersy – powiedziała, dumnie wypinając płaską klatkę piersiową, jakby te krakersy były osiągnięciem życia i nawet się uśmiechnęła szeroko.
– No jest, ale nie będę łazić jak idiotka w takich ciuchach i jej szukać. Po za tym, poszła szukać Cartera i nie chciałam oglądać jego penisa, bo znając życie zapinał jakąś pannę w Sali bilardowej albo schronie – skrzywiła się. Nie wiedziała czy Rhett o schronie wiedział, ale w gruncie rzeczy jej to nie interesowało. Musiała się uzewnętrznić. – Co oglądałeś? – zapytała, przechylając lekko głowę. W zasadzie nie wiedziała jakie filmy lubił i ta świadomość właśnie ją ogarnęła. Nic o nim nie wiedziała. – Co? Nie, nie musisz zostawać i tak nie mam ochoty na seks – machnęła ręką, otwierając drzwi od auta i schyliła się w poszukiwaniu szpilki która zanurkowała pod fotelem
-
– No cóż, zawsze można jakoś kreatywnie go ukarać. Oczywiście, jeśli chcesz. Jeśli nie, to po prostu o tym wszystkim zapomnimy, a ja nikomu nie powiem, w jakim stroju dzisiaj byłaś u Russella- obiecał z rozbawieniem i odetchnął głęboko. Na pewno w samochodzie teraz unosił się zapach jej ulubionych perfum. On też zdążył się polubić z tym zapachem. Uniósł jedną brw.
– Okej, skoro wolisz rzygać sama… – wywrócił teatralni oczyma. – Okej, w takim razie trzeba będzie coś zjeść. Na co masz ochotę? – zmarszczyl brwi, bo przecież zamierzał coś zamówić i dopilnować, żeby faktycznie zjadła, a nie waliła w chuja, że krakersy to pełnowartościowy posiłek.
– W schronie? – zmarszczył brwi, bo to była dość przydatna informacja. – Nie wiedziałem, że Russellowie mają jakiś schron – westchnął mimowolnie. – Muszę poprosić, żeby Jack mnie bardziej wprowadził, skoro miałbym obstawiać jakieś imprezy w ich domu – wzruszył niewinnie ramionami. – Och, będziesz się śmiała, jeśli ci powiem – zmarszczył nos, niby to zawstydzony. Cóż, chyba chciał, żeby dostrzegła w nim lekkiego romantyka, trochę zawstydzonego gustem filmowym.
– Och, nie chodziło mi o seks. Od kiedy popcorn to eufemizm seksu? – wywrócił oczyma, spoglądając na Jules z rozbawieniem, a kiedy otworzyła drzwi, to sam wysiadł i pewnie podał jej dłoń, bo obstawiam, że wlała w siebie tyle alkoholu, że ledwo stała.
-
– Na Ciebie – zmarszczyła nos, ale rzecz jasna, żartowała. Ostatnie o czym w tym momencie myślała to seks. – Nie wiem, może Big Mac? I frytki. I shake waniliowy. Boże, to genialne – po raz kolejny czuła się dumna z własnego pomysłu jak typowy, pijany człowiek bo alkohol wjeżdżał w nią coraz mocniej. I nie wiedziała czy to kwestia ilości whisky, braku jedzenia czy jakiegoś cytrynowego zapachu w aucie. – Wywal to – pokazała palcem na zawieszkę zwisającą z lusterka. – Śmierdzi jak publiczna toaleta – dodała, marszcząc czoło. A gdy zdziwił go schron, zasłoniła usta. – Kurwa, a może nie powinnam Ci mówić? – spojrzała na niego lekko przestraszona własną głupotą. Złapała go za przedramię. – Nie mów im, że wiesz jakby coś. Udawaj zaskoczonego jak Ci go pokażą! – dość czule pogładziła jego przedramię palcami, jakby to miało go do tego przekonać. Ale skoro był ochroną… to chyba nic złego. – Ty nie powiesz, że wiesz o schronie, a ja nie będę się śmiać – wyszczerzyła się do niego. A jak będzie śmiała to później, jak już sobie pójdzie
– Nie, po prostu… nie jemy razem popcornu – powiedziała to tak, jakby popcorn był jakąś świętością, a nie głupim przysmakiem. – Możesz wejść, jak chcesz. Connie i Alexa i tak nie ma – złapała go za rękę, gdy wysiadła z auta. Aż jej lekko dziwnie było z tą propozycja, ale w sumie to lepsze niż siedzenie samemu w tej wielkiej willi Farewellów, nie?
-
– To też da się załatwić, ale może nie teraz – puścił jej ponownie oczko i zaśmiał się pod nosem. – Okej. Shake, frytki i big mac – pokiwał głową, notując wewnętrznie to zamówienie, by zaraz faktycznie w uber eatsie zamówić to wszystko, co chciała. Kiedy wskazała tę nieszczęsną zawieszkę, faktycznie, wziął ją, zerwał i wyj bał przez okno. - Już – wzruszył niewinnie ramionami i uśmiechnął się leciutko.
– Nie no, jasne. Chociaż wiesz, to atut, żebym wiedział takie rzeczy, bo lepiej mogę was chronić – powiedział cicho, patrząc jej w oczy, jakby to była jego misja życiowa co najmniej. Odetchnął głęboko i pokiwał głową. – W porządku. Ale pokażesz mi gdzie to jest, potem? – poruszył brwiami i uśmiechnął się nieznacznie. – A oglądałem Titanica – dodał jeszcze cicho, wywracając oczyma, niby to niezręcznie się czując.
– Och nie możemy w takim razie jeść popcornu? – zmarszczył brwi, niby to nie bardzo wiedząc, o co jej chodziło. – No… Okej, wejdę w takim razie. Big Mac już jedzie – stwierdził z lekkim rozbawieniem, wchodząc do olbrzymiej willi.
-
– Zrobił to na siedemnastych urodzinach Rosie. Jego penis już nikogo nie zdziwi – powiedziała, całkiem tego pewna i lekko się wzdrygnęła na wspomnienie. – Na tych oficjalnych, nie między nami, gówniarzami – dodała, unosząc wymownie brew. Ich rodzina przywykła do tego, że najmłodsze pokolenie nie umiało się zachować – Jesteś aniołem, Herondale – posłała mu buziaka w powietrzu, śmiejąc się cicho pod nosem gdy zamówił jedzenie. Facet idealny, szkoda, że nadal nie umie utrzymać penisa na tyle by nie zdradzić żony, nie? To trochę idealności mu odbierało, ale zachowała tę myśl dla siebie. – Tak, Cassie pewnie będzie robić bankiet przed weselem u Russellów, zabiorę Cię tam wtedy – wzruszyła ramionami, nie wiedząc zupełnie, że Rhett mógłby to jakoś wykorzystać. Nie widziała chyba powodu by mu nie ufać, skoro jej brat i Jack to robili czy coś. – Och, rozumiem. Też uważasz, że gdyby Rose przesunęła ten tłusty tyłek to Jack by się tam zmieścił? W sensie na tych drzwiach? – zapytała z rozbawieniem. To, że oglądał Titanica było całkiem cute. I hot. Może przemyśli potem seks?
– Możemy – przechyliła głowę na bok, próbując ubrań pijane myśli w słowa. – Po prostu nie spędzamy w sumie czasu inaczej niż uprawiając seks. – uzewnętrzniła się, otwierając drzwi. Wpisała kod od alarmu i wpuściła go przodem. Rzuciła szpilki na środku przedpokoju i pokierowała się do kuchni. – Napijesz się czegoś? Alex trzyma tu najlepsze whisky jakie da się kupić. Ma pierdolca na tym punkcie – wywróciła oczami, grzebiąc po szafkach w poszukiwaniu popcornu. I znalazła, ten, który trzeba zrobić na ogniu. Spojrzała na niego, przygryzając wargę. – Jestem beznadziejna w takich rzeczach. Zrobisz go? – oparła się o kuchenną wyspę, posyłając mu uroczy uśmiech. Jeśli chcieli pożar, to nie ma problemu, Juls go zrobi
-
– Och, serio? Kurwa, to będzie ciężko. Może wynajmij jakąś laskę, żeby go w sobie rozkochała czy coś? Skoro jest taki, to posiadanie wyższych uczuć musiałoby być dla niego naprawdę upokarzające – dodał z rozbawieniem, bo to mu się wydawało całkiem okrutnym, ale i zabawnym planem, nie? W każdym razie, uśmiechnął się uroczo.
– Tak, tak, najwidoczniej. Zamówię jedzenie, nakarmię i odwiozę do domu – puścił jej oczko. Pokiwał jednak głową, gdy powiedziała, że zabierze go podczas bankietu Cassie, całkiem zadowolony z siebie, że wzbudził jej zaufanie na tyle, by pokazała mu tajemny bunkier, do którego najwidoczniej tylko nieliczni mieli wstęp. – Oczywiście, że tak. A potem powinni żyć długo i szczęśliwie – wzruszył niewinnie ramionami i westchnął cicho, bo faktyczni tak uważał, to była jedna z nielicznych kwestii, w których jej nie okłamywał ani nie przemilczywał prawdy.
– Może to czas zmienić… Chyba, że nie chcesz? – zmarszczył brwi, zapamiętując kod do alarmu w głowie i notując wewnętrznie, żeby potem zapisać go w telefonie, bo na pewno uważnie śledził ruch jej zgrabnych rąk po klawiaturze. – Nie wiedziałem, że on i Connie są razem – rzucił spokojnie, bo właściwie skoro trzymał tutaj whisky i mieszkał, to chyba dość oczywistym dla niego się stało, że Clarence i Constance są razem. – To jego dzieci? No, wiesz… – uśmiechnął się nieznacznie, bo przecież nie miał prawa wiedzieć, ale założył, że skoro on i Connie są razem, to całkiem racjonalne, że bliźniaki były jego, nie? Inna sprawa, że z jego siostrą Alex też się dogadywał zajebiście, Soł..
– Oczywiście, madame – zaśmiał się i postawił aluminiową patelkę na ogniu, a popcorn zaczął powoli strzelać…
-
– Nikt nie żyje długo i szczęśliwie, a Jack prędzej czy później by znalazł kogoś lepszego. Albo Rose. W sumie to ona była kurwą w tej relacji – powiedziała z rozbawieniem. Na moment zatrzymała się przy otwieraniu drzwi gdy usłyszała jego słowa.
– To znaczy… nie wiem. – odpowiedziała tylko, faktycznie nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie żeby nie chciała, lubiła go przecież, w łóżku było świetnie, w zasadzie gdy rozmawiali też było okej, ale… nie wiedziała. Chyba dlatego póki co przemilczała. – Nie są razem. Chyba nie są, ale zauważyłam że śpią w jednym łóżku chociaż próbują przede mną udawać, że jest inaczej – wzruszyła ramionami. Nie wiedziała do końca jak to jest, przyłapała ich w sumie w intymnej sytuacji ale… to mogło być jednorazowe. – Wolałam Megan – dodała jeszcze, wyciągając z szafki oprócz popcornu butelkę whisky. – Dzieci są Nicka. Kilka miesięcy umarł przy strzelaninie w prywatnej klinice. Dość głośno o tym było – streściła temat, wyciągając z szafki szklanki na alkohol, które zaraz wypełniła do połowy bursztynowym trunkiem i dorzuciła kilka kostek lodu i po plasterku cytryny do każdej. – Co jeśli Alex się dowie? Seks jest łatwiej ukrywać niż… inne rzeczy. – zapytała, podając mu szklankę i marszcząc czoło. Nie za bardzo wiedziała jak on widział ewentualne zmiany w ich relacji, tak szczerze. Łatwiej było ukrywać seks po katach niż pójście razem na obiad albo coś on tam chciał robić
-
– Rose była strasznie zagubiona. Poza tym twoja mama chyba uwielbia ten film i tę postać, skoro przebrała się za nią podczas przyjęcia na jachcie? – uniósł brwi i spojrzał na Juliette z uśmiechem. Trochę go to bawiło i nie mógł nic na to poradzić. Pani Clarence chyba była bardziej ekstra niż wszystkie jej dzieci razem wzięte. Cóż. – Ale to trochę pesymistyczne spojrzenie. Może jednak da się żyć długo i szczęśliwie, tylko trzeba spotkać kogoś, kto nie jest zjebany? Albo kogoś, kto jest tak samo zjebany – wzruszył ramionami i uśmiechnął się nieznacznie. Słysząc kolejne słowa, uniósł brwi.
– Nie wiesz, czy nie chcesz wiedzieć? – poruszył brwiami – Jeśli nie chcesz umawiać się z ochroną, to zrozumiem – stwierdził, poruszając lekko foliową patelnią i westchnął cicho. Zaraz pewnie miał też przyjechać jej big mac. – Och, więc może w sumie są razem tylko nie chcą o tym mówić? – uniósł jedną brew, ale uśmiechnął się, gdy wspomniała o Megan. – Cóż, Meggy jest wspaniała. Mam za jakiś czas odwiedzić ją i Jasona… No i Isaaca – dodał, bo pewnie Isaaca nie zdążył poznać mimo wszystko, więc wiadomo. – Och, rozumiem. Musiało być im wszystkim ciężko. Szczególnie Constance. Miło, że Alex się nią zajął. Twój brat to dobry facet –rzucił spokojnie, a gdy w koncu zrobił się popcorn, to pewnie ogarnął jakąś miskę.
– Jesteś dorosła, a Alex jest byłym mężem mojej siostry, więc… To prawie jak rodzina, nie? – spytał, upijając trochę whisky. – Poza tym naprawdę boisz się co twój brat powie? – zmarszczył brwi, bo halo! Przecież była dorosła, nie?
-
– To nie tak – zaczęła się tłumaczyć, bo w sumie dziwnie jej było gdy użył tego argumentu. – To znaczy, trochę tak, ale… to chyba dość zrozumiałe, prawda? Moja matka zjadłaby mnie żywcem, szczególnie gdyby się okazało po czasie, że to nic poważnego i tylko poniżyłam rodzinę dla zasady. Znowu – nie widziała nic poniżającego w Herondale’u ale jej rodzina mogła mieć nieco inne spostrzeżenie. – Nie wiem, nie chcę się wtrącać, bo właściwie to nie moja sprawa. Po prostu chciałabym, żeby był szczęśliwy a nie umawiał się z kimś, kto wziął ślub już z dwoma ziomkami z ich grupy – dlatego głównie nie lubiła Connie; nie ufała jej przez to, że Alex był już trzecim z ich paczki. – Powinieneś pogadać o tym z Alexem, na pewno da Ci wolne jeśli będziesz chciał do niej pojechać – uśmiechnęła się do niego ciepło. Uwielbiała Megan swego czasu i naprawdę wątpiła, by zdradziła Alexa – jej zdaniem to była wymówka, żeby się wyplątać z ich pojebanego świata. – Najlepszy. Dba o nas, o pracowników… nie jest postrzegany dobrze przez ludzi z zewnątrz, ale naprawdę jest wspaniałym człowiekiem – powiedziała to jakby dumna z tego, jaki w rzeczywistości był jej starszy brat. Kochała go nad życie.
– Kwestia bycia prawie rodziną średnio zachęca, Rhett – powiedziała z rozbawieniem. – A twoja praca? Nie boisz się, że Cię zwolnią? – zapytała, chociaż widać było, że wątpliwości z jej strony znikały. – Wiesz, w rezerwie mogę zaproponować Ci prace w galerii, jak mówiłam – zaśmiała się cicho, łapiąc go za materiał koszulki i pocałowała go, dość namiętnie, ale zaraz zadzwonił dzwonek do drzwi więc się odsunęła. – Film w salonie czy w sypialni? – krzyknęła za sobą, kierując się do drzwi po jedzenie. Big mac ważniejszy niż cokolwiek innego A potem odebrała zamówienie i pokierowała się do miejsca, które sobie wybrał!
-
- Wiem, że nie chcesz, żeby nas razem widziano, ale… Czy skoro się dobrze dogadujemy i w ogóle to nie powinno być trochę ważniejsze od tego całego „co ludzie powiedzą?” – uniósł brwi, bo jednak nie robił czegoś upokarzającego ani nic, także wiadomo. Uczciwie zarabiał. Tak jakby, biorąc pod uwagę, że tym razem oszukiwał nie tylko Julie, ale też całą rodzinę.
– A może… Może właściwie to z nią jest szczęśliwy? Co to ma za znaczenie, z kim wcześniej się umawiała? – uniósł brwi i uśmiechnął się nieznacznie. Inna sprawa, że trochę mu zależało, żeby Connie i Julie zacieśniły więź, bo Constance też była dla jego szefostwa interesującą osobą, delikatnie mówiąc.
– Tak, wiem, na pewno z nim porozmawiam – uśmiechnął się lekko, a kiedy tak zaczęła zachwalać swojego brata, skinął głową, słuchając jej słów z uwagą. Zaśmiał się pod nosem i wywrócił oczyma. – Skoro ja mu nie mam za złe rozwodu z moją siostrą, to on chyba nie powinien mieć mi za złe spotykania się z jego. Poza tym… Wydaje mi si, że to atut, że jestem ochroniarzem i jeśli by zobaczył, że nam na sobie zależy to może by nie przyjął tego chujowo? – poruszył brwiami, odwzajemniając pocałunek a kiedy zadzwonił dzwonek, westchnął cicho. Uśmiechnął się jednak.
[b – A gdzie wolisz? W sypialni może być wygodniej[/b] – wzruszył ramionami niewinnie niby, ale wiadomo, w sypialni było też trochę bardziej… Intymnie.
-
– Dajmy sobie okres próbny, zanim ktokolwiek się dowie. Dobrze? – zaproponowała, uznając, że to najrozsądniejsze wyjście. Na ten moment w zasadzie znali się tylko od strony łóżkowej i wydawało się jej, że wcale nie jest przesądzone, że tak świetnie się dogadają. A co jeśli wyjdzie, że jednak jest pojebany albo cokolwiek? W zasadzie go nawet nie znała, jak tak się nad tym dłużej zastanowić. – Może. Dlatego się staram w to wszystko nie wtrącać, przynajmniej tak długo, jak Connie nie pozbawi go życia i nie zabierze majątku, bo w sumie całkiem nieźle finansowo wyszła na poprzednich małżeństwach – wzruszyła ramionami. Bycie w tym świecie niestety często kończyło się takimi gdybaniami, tak naprawdę. Jej matka pewnie powiedziałaby to samo, gdyby dowiedziała się że sypia z ochroniarzem
– Moja relacja z Alexem jest dość różna od twojej z Megan – powiedziała, patrząc na niego z lekkim politowaniem. On chyba nie zabił męża swojej siostry bo ją zdradził, nie? Ale to wolała przemilczeć. Tak samo jak to, że Alex byłby zadowolony bo na pewno by nie był, była tego pewna. Zatem powędrowała do sypialni z jedzeniem, odstawiając torbę na łóżku. – W sumie, dlaczego przyjechałeś do Seattle? – zapytała, upijając spory łyk shake’a. Nie pytała, a wydawało się jej dość istotnym pytać, bo wcześniej tego nie robiła, a skoro mają się umawiać to dobrze byłoby wiedzieć o nim coś więcej