WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Nesta & Ben

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

Benjamin wiedział, że Nesta wyjechała do Australii, bo dzwonił do niego jakiś partner, który opowiedział mu, że ma męża numer pięć i jest nim Theodore Stiller. No kurwa mać, czy świat sobie z niego drwił? Oczywiście, miał na Nestę focha za to, że miała focha na ich randce, ale wiadomo :lol: to też się nie odzywał. Dzisiaj jednak dowiedział się, że jego cudowna eks żona wraca z tej bajecznej podróży i tak od trzech godzin siedział najebany pod jej drzwiami, czekając aż dotrze na miejsce. Wcześniej poszedł sobie pić z Jasonem, trochę się nawzajem nakręcili, także humor miał wybitnie... chujowy. I kiedy ją zobaczył, poderwał się z ziemi, z jakimś kwiatkiem który wyrwał w jej ogrodzie - ryzykant :lol: - i uśmiechnął się.
- No ile można wracać do domu z lotniska, co? - zapytał marudnie, ale widać po nim było, że nie mało wypił, nie?

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

Nessie spędziła super czas w Australii, bawiła się świetnie, naprawdę – zarówno z Tedem, jak i potem z Lilianne. Tak więc wracając dziewczyny postanowiły jeszcze poploteczkować i zanim się rozjechały, pewnie poszły na drineczka, Ness zahaczyła jeszcze o Eliasa i ucałowała bliźniaki, które spały i powróciła do domu dość późno. Widząc jednak Bena przed domem, zmarszczyła brwi i przechyliła głowę. Zobaczyła też jedną ze swoich pięknych piwonii.
– Czy to piwonia z mojego ogródka? – zmrużyła oczy, patrząc na niego nieco zaskoczona. – I co ty tu robisz w ogóle? – spytała spokojniej, starając się nie robić dramy o kwiatka. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Nie, ukradłem od sąsiada - stwierdził poważnie, chociaż jasne, że to była piwonia z jej ogródka. Nikt pewnie w okolicy takich nie miał, ale miał świadomość, że w temacie swoich kwiatów była cięta i pojebana totez uznał, że jak skłamie, to ona sie nie domyśli - bo o tym, że tylko ona takowe hodowała w okolicy nie miał najmniejszego pojęcia mimo wszystko :lol:
- Przyniosłem ci kwiatka i postanowiłem cię przeprosić za moje zachowanie - kwiat zatem w jej stronę wyciągnął, biorąc zaraz głębszy oddech. - Fakt, też ostatnio zachowujesz się jak suka i naprawdę mi to nie ułatwia, bo wiesz, że ja czasami coś mówię nie złośliwie, tylko dlatego, że nie mogę się pochamować a ty po prostu masz takie flow negatywne do mnie, że ojapierdole - na jednym wdechu to powiedział z wyraźnym, pijackim bełkotem pod boki się podpierając. - Mogę wejść? - zapytał jeszcze, jak gdyby nigdy nic :lol:

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Kłamiesz, mój sąsiad nie ma burgundowych piwonii – wzruszyła ramionami, westchnęła mimochodem, ale mimo wszystko nie miała w sumie mu tego za złe. Całkiem było to urocze, chociaż była to raczej akcja godna najebanego Marcusa, cóż.
– Wyrwałeś mi kwiatka z ogródka i przyszedłeś najebany – zaśmiała się pod nosem, pokręciła głową, bo nie do końca rozumiała jego głowę, ale okej. – I jeszcze mówisz mi, że zachowuję się jak suka – dodała, no fajne przeprosiny, nie? :lol: Ale nie przypierdalała się. Odetchnęła głęboko i spojrzała mu w oczy. – Mam na ciebie negatywne flow, bo odjebałeś i nie umiesz tego ogarnąć, zostawiałeś mnie raz za razem i kurewsko zraniłeś. A chciałam, żebyś był tym, który będzie mnie przed tym chronił, Ben – powiedziała cicho, patrząc na niego ze smutkiem. – W każdą inną osobę, w każdego męża wątpiłam, bo wiedziałam, ze są pojebani, ale nie w ciebie, dlatego jestem cięta – westchnęła mimochodem i pokiwała głową.
– Możesz, chodź – westchnęła, odbezpieczając alarm i go wpuściła, bo i tak by go nigdy nie wypuściła samego, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Są burgundowe? Ciekawe - stwierdził tylko, bo sądził, że są bardziej czerwone, ale nie jemu oceniać, zupełnie jakby to o kolor chodziło a nie o to, że niemalże wyrwał tego kwiatka brutalnie z ziemi pod jej oknami :lol: - Nie wyrwałem, tylko wyjąłem. I nie jestem najebany, tylko lekko al dente - prychnął, bo przecież nie był najebany, tak? Co oni tam wypili? Dwie butelki tequili? Litości :lol: - No bo zachowujesz, nie będę cię przecież oszukiwał - dodał, bo i po co kłamać? Nie chciała szczerości? Sądził, że lubiła :lol:
- Okej, rozumiem to, ale jak się tak zachowujesz, to sprawiasz, że nie wiem co mam robić żeby było dobrze i robię jeszcze gorzej, nooo - wyjaśnił jak najspokojniej potrafił, ale łapki w powietrze jak typowy Rosenthal wyrzucił w tej emocjonalnej depresji.
- Dzięki - rzucił tylko, wchodząc do środka istotnie. - Jak się bawiłaś w Australii? - zapytał spokojnie.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Tak, są burgundowe i specjalnie je sprowadzałam, Benjamin – wywróciła oczami, ale zaśmiała się pod nosem, gdy powiedział, że nie wyrwał, tylko wyjął. W takich momentach ją trochę rozczulał, nie mogła kłamać, że było inaczej. Westchnęła ciężko i zlustrowała go wzrokiem. – Dobra al dente, właź do domu – zaśmiała się pod nosem, patrząc na niego. Bo nie chciała dyskutować na temat swojego sukowatego zachowania.
– A jak mam się zachowywać? Mam udawać, że to zajebiście, że mnie zostawiłeś, a potem podrzuciłeś kurwę do łóżka facetowi, z którym zaczęłam sobie układać życie? – spytała spokojnie, patrząc na niego ze smutkiem. –Robisz. Bo Rosenthalujesz – zaśmiała się, kręcąc głową. – Wybornie, widziałam koale, kupiłam kangura, fajnie było – uśmiechnęła się szeroko, bo naprawdę bawiła się wspaniale. – Muszę tam zabrać dzieciaki – bo wiedziała, że na pewno się im tam spodoba. Ah. – A skąd to pytanie, Ben? – spytała, stawiając walizkę i podając mu szklankę wody.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Och, w takim razie... no ładne są. I prezent powinien ci się podobać, skoro sama wybierałaś - posła jej lekko rozbawione spojrzenie, bo skoro sama je wybierała, to w takim razie urwał kwiatka idealnego :lol: - Okej - posłusznie do środka zatem wszedł. On też nie chciał dyskutować, ale trochę jednak chciał bo uważał, że to nie fair, że była TAK wredna, czepiając się go niemalże o każdy drobiazg.
- Gdybyś bardzo nie chciała ze mną rozmawiać to byś nie rozmawiała, a jednak rozmawiasz, więc skoro rozmawiasz, to nie musisz się ciągle obrażać i być suką - tak to widział, tego od niej oczekiwał, chociaż w tyci stopniu! - To jest na to nazwa? Super - zaśmiał sięsam mimochodem bo nie wiedział, ale cóż :lol: - kupiłaś kangura? Serio? - wyraźnie go to rozbawiło, bo w sumie się takiej wizji nie spodziewał po niej :lol:
- Po prostu. Nie mogę zapytać jak się bawiłaś, serio? - wywrócił oczami. Pytał szczerze, bez podtekstu!

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

- Wiem, że są ładne, piękny prezent, Ben – wywróciła oczami, ale istotnie, nadal była całkiem rozbawiona. W zasadzie teraz rozczulał ją dużo bardziej niż w ciągu ostatnich dwóch lat. Był tym Benem, w którym się zakochała, eh.
– Masz rację, rozmawiam z tobą, chociaż w zasadzie sądziłam, że ze sobą nie rozmawiamy po ostatnim – wzruszyła ramionami i spojrzała mu w oczy. – Wcześniej to było Jasonowanie, ale macie to w genach najwidoczniej – rzuciła, wzruszając ramionami niewinnie, no BRATA BY SIĘ NIE WYPARŁ, CO ZROBISZ. :lol:
– Serio, poniosła mnie fantazja. Ma na imię Rocky – zaśmiała się pod nosem, wzruszając ramionami. No taką wizję na życie złapała, ale spoko, kangur został w Australii. :lol: – Możesz. Po prostu ostatnio lubisz się do mnie przypierdalać o różne rzeczy tak jak ja się przypierdalam do ciebie – wzruszyła ramionkami i usiadła na kanapie, zrzucając ze stóp buty. – To wszystko nie jest dla mnie łatwe, wiesz? – zacisnęła usta i pewnie wstała zaraz, piwonię odpowiednio przycinając i wstawiając do wazonu.

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Cieszę się - rzucił tylko, uśmiechając delikatnie. Jasne, że ładny. Brzydkiego by nie wybrał, ot co. :lol: - Nie rozmawialiśmy, bo nie wiedziałem czy w ogóle powinienem się odzywać przez to, że co się widzimy to jest wieczna spina - westchnął ciężko, bo dokładnie tak było i dlatego mało się odzywał, w zasadzie w ogóle od tamtej randki, nie? - Och, rozumiem - wywrócił oczami. - Ale ta na faza faktycznie ma trochę sens. Ojciec chyba ma podobne flow jak my dwaj czasami - posłał jej lekko rozbawione spojrzenie. A potem powiedziała, że nie jest to wszystko dla niej łatwe i że się przypierdalał i posłał jej lekko smutne spojrzdenie.
- To nie tak, że się przypierdalam. To trochę... mój sposób radzenia sobie z tym pierdolnikiem, okej? - powiedział cicho. A potem pewnie ułożyła go do snu i teraz, rano, Benji zrobił jej śniadanie i właśnie z całą tacą jedzenia przydreptał do jej sypialni. Pewnie spali osobno, więc wiadomo. Ubrał się normalnie w swoje ciuchy, chociaż koszulę miał zapiętą luźną, rękawy zawinięte i tak dalej.
- Hej, widzę, że w porę przyniosłem śniadanie - oczywiście od drzwi jej sypialni lekko zapukał, wejść mu pozwoliła i uśmiechnął się widząc, że się rozbudzała. - Dzięki, za znoszenie mojego zjebania w nocy - puścił jej oczko, stawiajac tacę na łóżku.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Więc znajdź inny sposób, bo ten jest wybitnie chujowy, Benji – powiedziała spokojnie, ale pogłaskała go po policzku, a potem grzecznie zaprowadziła do sypialni gościnnej i opatuliła kołdrą, obok stawiając aspirynę i butelkę wody, gdyby miał kaca. No i istotnie sobie spała, Larry pewnie leżał przytulony do niej i kiedy usłyszała pukanie, kot zasyczał przeciągle, z pogardą podnosząc łebek na tego, kto ośmielił mu się przerwać spanko z pańcią. :lol:
– O, dziękuję – zamrugała kilkakrotnie, próbując złapać ostrość i westchnęła sobie cicho, przechylając głowę i uważnie lustrując go wzrokiem. – To miłe, prawda Larry? – pogłaskała kota czule, który odpowiedział pełnym pogardy miauknięciem. :lol:
– Jeśli mam być szczera byłeś w nocy dużo mniej zjebany niż podczas wszystkich ostatnich rozmów – wzruszyła ramionami, podnosząc się do pozycji siedzącej. – No, może z wyjątkiem wyrwania jednej piwonii niemal z korzeniami – wywróciła oczami, bo pewnie jeden krzew trochę zrujnował, ale zamierzała to przeżyć. Jakoś. Chyba. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Dla Larrego też ogarnąłem śniadanie, ale musi lecieć do kuchni - rzucił z lekkim rozbawieniem, siadając na skraju łóżka i zlustrował ją wzrokiem gdy mówiła. Fakt, film mu się nie urwał, więc wiedział absolutnie wszystko co się wydarzyło i chyba miała w sumie rację o tym, że ta rozmowa mimo wszystko, mimo jego upojenia, nie była tak strasznie zła. Odetchnął.
- Cóż, może powinniśmy rozmawiać gdy jestem totalnie napierdolony - wzruszył ramonami z lekkim rozbawieniem. - No przecież nie chciałem go skrzywdzić, chciałem po prostu załatwić ci kwiatek idealny w ramach wpisowego - zaśmiał się cicho, napełniając szklankę dla niej sokiem pomarańczowym z jakiejś karafki.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– Larry będzie pewnie chciał zeżreć trochę tego, co ty ugotowałeś, bo pachnie genialnie – zaśmiała się, bo kot istotnie zaczął pewnie przy tacy węszyć. Umówmy się, ostatnie na co miał ochotę w tym momencie ten grubas to schodzenie z cieplutkiego łóżka, skoro śniadanie zostało przyniesione do niego. Co z tego, że to nie było jego śniadanie. :lol:
– Może, jest to jakaś opcja – westchnęła cicho, zbierając włosy i spinając je w luźny kok, który był czymś, co Ness lubiła nazywać artystycznym pierdolnikiem.
– Moje piwonie są idealne dlatego, że nie wolno ich tykać, ale nie jestem zła – zaśmiała się. – Poza tym i tak bym cię wpuściła. To nie jest tak, że zachowuję się jak suka, bo mi nie zależy. Gdybym cię całkiem skreśliła, to bym się po prostu do ciebie nie odzywała. Nie mamy w zasadzie wspólnych zobowiązań – zauważyła, bo to nie tak, że mieli razem dziecko czy cokolwiek, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Ale tylko trochę, bo ty też musisz zjeść porządne śniadanie, zauważyłem, że troche ostatnio schudłaś - posłał jej wymowne spojrzenie chociaż domyślał sie, że to kwestia przede wszystkich nerwów ale znał też Nestę - śniadanie idealne to kawa, nie jedzenie :lol:
- Okej, więcej ich nie ruszę, spoko - w ich wspólnym domu pewnie nie hodowała piwonii, ale pewnie on z odruchu przy kupnie ogarnął też ludzi, którzy po prostu zajęli się od stóp do głów ogrodem i był rozmach taki, że na piwonie miejsca nie starczyło :lol:
- To przestań zachowywać się jak suka, to w niczym nie pomaga ani mi ani tobie. Szczególnie mnie, bo wiesz jakie mam flow gdy ktoś się do mnie tak zachowuje - westchnął ciężko, podając jej szklankę i zaraz napełnił drugą dla siebie.

autor

-

Lights, camera - bitch, smile, EVEN when YOU WANNA DIE. He said he'd love me all his life, but this life was quite short, breaking down I hit the floor all the pieces of me shattered .
Awatar użytkownika
36
177

przejęła nielegalne interesy

Rapture

-

Post

– To wszystko przez nerwy – mruknęła, wzruszając ramionami, bo owszem, chodziła zdenerwowana niemal cały czas. Relaksowała się w zasadzie głównie jak miała dzieciaki przy sobie, ale to dlatego, że to sprawiało, że była spokojniejsza, że ma je obok siebie, no.
– Spoko, to był całkiem uroczy prezent. Ale następnym razem wyrwij coś z ogródka sąsiada – zaśmiała się, wzruszając ramionami. Kiedy jednak powiedział, żeby przestała się zachowywać jak suka, przechyliła lekko głowę. – Wcale nie chcę się zachowywać jak suka, samo wychodzi, okej. Bo nikt mnie nie wkurwia tak jak ty – mruknęła, ale musnęła całkiem czule jego policzek i sięgnęła po kubek z kawą, bo jednak… Kawa, okej? :lol: Sięgnęła też po kawałek bekonu i dała kotu, żeby był zadowolony i przestał fuczeć na Bena. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

współwłaściciel

Rapture Club

belltown

Post

- Domyślam się - stwierdził spokojnie, bo jakby wiedział, że to wszystko było dla niej ciężkie - powrót Eliasa, komplikacje z Markiem przez to, on sam zachowujący się do niej jak dupek... no łatwo i przyjemnie nie było, nie?
- Następnym razem kupię ci normalnego kwiatka - stwierdził z rozbawieniem i w jego głowie zrodziła się wizja kupienia jej całej szklarni piwonii. To w zasadzie całkiem cute pomysł! - Cóz, może to przeznaczenie. A teraz już nie gadaj, tylko jedz - posłał jej rozbawione spojrzenie, sięgając ręką do Larrego, który zmierzył go wkurwionym wzrokiem, ale dał się finalnie pogłaskać :lol:

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”