WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie zaprzeczę – mruknął, nie mogąc się z nią spierać, kiedy miała stuprocentową rację. To on byłby najbardziej stratny i on mierzyłby się z kotłującymi w nim nerwami, kiedy musiałby zmagać się ze zgrają niekompetentnych pracowników, na których upierał się dyrektor. Westchnął i pokręcił głową. – Z drugiej strony, mógłbym ich zwolnić, gdyby się nie spisali i wrócić do opcji, w której byłabyś jedyną kandydatką na to stanowisko – zauważył, bo jednak musiał mieć ostatnie słowo i wyjście z beznadziejnej sytuacji.
Mogłabyś, ale tego nie zrobisz, bo zdajesz sobie sprawę z tego, że nie było to złośliwe – stwierdził z pełnym przekonaniem. Nie wiedział z czego to wynikało, ale nie potrafił dać wiary w to, że mogłaby go pozwać, kiedy koniec końców nie zrobił nic złego. Może i jego słowa podeszły pod lekki mobbing, ale były jednocześnie zupełnie niewinne w tych konkretnych okolicznościach, kiedy kierowało nim zaskoczenie, zaistniałą sytuacją. Po chwili zrozumiał, że jego pewność co do tego, wynikała wyłącznie z tonu jej głosu i intrygującego błysku w oku, sugerującemu, że była tym rozbawiona. – Widzę, że lubisz sobie pożartować – zauważył. – Świetnie, bo ja czasami też – dodał, uśmiechając się nieznacznie. Nie rzucał żartami na prawo i lewo, nie żartował sobie ze znajomych przy byle okazji i nie mógł powiedzieć, że był typem wesołka, ale… Zdarzało się, że dobry humor robił swoje.
No nie mogę się doczekać – rzucił, wywracając teatralnie oczami. Nie znał jej wystarczająco dobrze, by żyć w przekonaniu, że mogłaby tego nie zrobić. Jednocześnie wzbudziła w nim ciekawość, bo jeśli jednak była skłonna przekroczyć granicę i wbić mu szpilkę, to jak wielką? Poczuł się dość niepewnie, ale narosło w nim również zaintrygowanie osobą Wilson.
We wszystkim będziesz się doszukiwać podstępnych testów? – zapytał, unosząc brew. Nie zamierzał jej testować w ten sposób. Byłoby to hipokryzją, gdyby chciał sprawdzać, jak zapatrywała się na odrobinę alkoholu w godzinach pracy, gdy on sam go sobie nie odmawiał i to niemal każdego dnia. Siedział w biurze? Musiał mieć na biurku szklankę whiskey. Schodził do baru na rozmowę z pracownikiem? Prosił o to samo. Nie inaczej było teraz, kiedy złośliwość rzeczy martwych zmusiła ich do spędzenia czasu w tym pokoju, choć żadne z nich nie miało na to ani czasu, ani chęci. – Ja? Nie stresuje mnie kobiece towarzystwo – prychnął, patrząc na nią pobłażliwie, żeby sobie nie myślała za wiele. Nie był jednym z tych facetów, których ogarniało zawstydzenie i niepewność w towarzystwie ładnych kobiet. Chociaż może jednak do nich należał? Kolejne pytanie zbiło go z tropu i wpatrywał się w Hannelore, przygryzając wnętrze policzka. – Z dwudziestu pytań wyrosłem. Rozbieranie podwładnej do tej pory nie przeszło mi przez myśl, wiesz, kodeks pracy i te sprawy, ale jestem zaskoczony, że tobie przeszło to przez myśl w odniesieniu do przełożonego – dodał, wbijając w nią badawcze spojrzenie. Bo skąd w ogóle przyszło jej to do głowy? I czemu taką myśl zakorzeniła w tej jego, przez co musiał przywołać tę zobojętniałą maskę na swoją twarz, zamiast wodzić wzrokiem po kobiecej sylwetce?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy osoba Hannelore faktycznie kojarzyła się z niewinnymi żartami lub coraz śmielszymi przekomarzankami? W prywatnych okolicznościach niewątpliwie pozwalała sobie na tego typu zagrywki, choć i tutaj spory wpływ na jej zachowanie i reakcje miało otoczenie oraz związani z nim ludzie. W pracy wolała unikać tego typu zażyłości, które jednocześnie stanowiły rozproszenie dla zdrowego rozsądku. Ten powinien pozostać skupiony jedynie na zakresie obowiązków i ich jak najlepszym wykonywaniu, toteż Wilson nie była zaskoczona panującą powszechnie opinią, że była jedną z bardziej ponurych osób wśród tych decyzyjnych. Nie czuła się z tego typu łatką źle, wszak uważała to za podstawę swojego sukcesu - wyraźne granice pozwalały unikać problemów i nieporozumień, a od tych wolała trzymać się z daleka.
- Wolę dmuchać na zimne. To rozwaga i ostrożność - odparła, raz jeszcze wzruszając ramionami. Nie uważała, by jej pytanie było jakkolwiek nieodpowiednie. Sam Jason musiał przyznać, że była to sytuacja dość nietypowa - nie każdego dnia lądowało się bowiem w zamkniętym apartamencie hotelu w towarzystwie swojego przełożonego, który na dodatek był skłonny uraczyć podwładną szklanką czegoś mocniejszego. I choć Hannelore nie była najbardziej podejrzliwą osobą na świecie, to jednak zasadę ufaj, lecz kontroluj uznawała za niezwykle praktyczną.
- Skoro tak mówisz - podsumowała, będąc gotową do definitywnego zakończenia tematu. Nie zamierzała wmawiać mu czegoś, co równie dobrze mogło być jedynie wytworem jej psotnej wyobraźni albo zwyczajnej chęci zagrania mu na nosie.
Tym większe było jednak jej zaskoczenie, kiedy Jason postanowił kontynuować kwestię bliższego poznawania się. Kąciki warg Hannelore uniosły się w nieznacznym uśmiechu, a zadarta głowa sprawiła, że ich spojrzenia znów mogły się spotkać.
- Dlaczego? Uważasz, że nie zdobyłabym się na tego typu szaleństwa? - dopytała, unosząc brew. Była ciekawa jego opinii, nawet jeżeli w tej konkretnej kwestii zdanie jakiejkolwiek innej osoby niż ona sama nie miało dużego znaczenia. Ciekawość pozostawała jednak rzeczą zupełnie ludzką. - Chyba jednak zadaliśmy po pytaniu - dodała w rozbawieniu, niespecjalnie przejęta tym, że gra rozpoczęła się samoistnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To się ceni, ale jeśli będę chciał cię przetestować, nie będę robił tego podstępnie. Nie jesteśmy w przedszkolu i wolę stawiać sprawy jasno – odparł. Podstępne podejście względem pracowników nie było czymś, do czego się posuwał. Nauczył się, że wszyscy wychodzili na wszelkich testach lepiej, gdy mówił wprost, czego oczekiwał. Alkohol w pracy był zakazany, wszyscy o tym wiedzieli. Kiedy przymykał na to oko, również mieli tego świadomość, bo mówił wprost, że mogli się napić, gdy nadarzyła się ku temu okazja. Tak samo działał w wielu innych kwestiach, o czym Hannelore miała się niejeden raz przekonać.
A dlaczego uważasz, że mógłbym się nad tym zastanawiać? To twoje szaleństwa – odbił piłeczkę, po czym parsknął śmiechem. Nie sądził, że pierwsze spotkanie z Hannelore po jej awansie i pierwsze trwające tak długo, będzie miało taki finał. Zatrzaśnięci w pokoju i dyskutujący o zrzucaniu z siebie ciuchów. Nigdy wcześniej nie przeprowadził takiej dyskusji z pracownicą. – Pytania bez odpowiedzi… – zauważył z rozbawieniem. Mogli się nimi przerzucać dalej, ale postrzegał to jako marnowanie czasu, bo niczego nie wniosłoby to do rozmowy. Upił trochę zawartości swojej szklanki, przesunął koniuszkiem języka po zwilżonych alkoholem wargach i odłożywszy szkło na stolik, wyciągnął nogi przed siebie, ramiona zaś założył za kark. – Myślę, że podobnie jak ja, mogłabyś się na takie szaleństwo zdobyć, bo coś mi mówi, że mamy wiele wspólnego i nie chodzi tylko o podejście do pracy – przyznał, nie spuszczając z Wilson wzroku. Z tą różnicą, że teraz nie powstrzymywał się już od tego, by zlustrować całą jej sylwetkę. – Pytanie numer trzy brzmi, czy chcielibyśmy coś z tym zrobić? Oboje – dodał zobojętniałym tonem, który wynikał wyłącznie z tego, że było to pytanie czysto teoretyczne, a on nie napalił się niczym nastolatek przez samą rozmowę. Równie dobrze mogli o niej zapomnieć tego samego dnia.
Albo i nie.
Myśl zagościła w jego głowie, gdy sunął spojrzeniem po długich, smukłych nogach, dlatego od razu powrócił nim do twarzy rozmówczyni.
Zacznijmy od tego, że oboje sprawiamy wrażenie zapracowanych ponuraków. W oczach innych skupiamy się na karierze i tyle, a teraz, sama widzisz. Nawet potrafimy się zaśmiać – stwierdził, wskazując palcem to na nią, to na siebie. Już przed awansem zdążył zauważyć, że była jedną z tych osób, które przychodziły do pracy, by wywiązać się z obowiązków, a nie po to, żeby pielęgnować relacje towarzyskie. Teraz zaś dotarło do niego, że w innych okolicznościach, potrafiła nieco wyluzować. Tak jak on.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dlaczego mam wrażenie, że powiedziałbyś wiele jedynie po to, by uśpić moją czujność? - dopytała z wymownie uniesioną brwią, choć wymowny ruch dłonią jednoznacznie wskazywał na to, że nie oczekiwała odpowiedzi - ani tej wymyślnej, ani jak najbardziej szczerej. Bezpieczniejszą opcją wydawało się zatem ostateczne porzucenie tematu i skupienie się na sprawach dużo pilniejszych - jak chociażby sposób na wydostanie się z pokoju, gdyby na ich nieszczęście po piętrze nie kręcił się nikt z personelu czy chociażby przypadkowy gość.
Zamiast tego pojawiła się jakby znikąd propozycja pokuszenia się o grę, której zasady zdawali się zmienić według własnego widzimisię. Hannelore nie miała nic przeciwko temu, wszak oryginalność i podążanie własnymi ścieżkami nie były jej obce. Nie wiedziała jedynie, czy obrany kierunek nie mógłby mieć negatywnego wpływu na dalszą pracę, a tego wolałaby uniknąć.
- Nie wiem, czy warto aż tak ryzykować. - Posławszy mu przepełniony złośliwością uśmiech, nie sprawiała wrażenia specjalnie przejętej tym, że w wątpliwość poddawała jego umiejętności obchodzenia się z kobietami oraz związaną z tym potencjalną satysfakcję wybranki. Gra powinna być przecież warta świeczki, a Wilson bardzo nie lubiła nadstawiać karku dla czegoś, co nie niosło ze sobą żadnych korzyści nawet w postaci wewnętrznego zadowolenia. - Warto? - dopytała, co Jason mógł potraktować jako swego rodzaju pytanie numer cztery. Pula się zmniejszała, a oni wciąż krążyli wokół podobnego tematu, ale chyba żadnej ze stron nie sprawiało to żadnego problemu, toteż Hannelore nie zamierzała być stroną, która jako pierwsza uciekłaby od tego tematu.
- Ponurak? Mów za siebie - fuknęła w niby oburzeniu, którego pozorów nie udało się jej utrzymać. Nikły uśmiech raz jeszcze przyozdobił jej wargi, co Wilson zamierzała zniwelować dociśniętą do warg szklanką z alkoholem. Wolała tego nie żałować, ale mimo to podjęła ryzyko, jakim było zrobienie niewielkiego łyka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dlatego, że jeszcze mnie nie znasz i jesteś ostrożna – zasugerował, reagując dokładnie w ten sam sposób, bo jego brew również powędrowała ku górze. Jedyna różnica polegała na tym, że nie lubił urywania tematu w połowie i chciał, by wiedziała, jak postrzegał to wszystko. Musiał mieć ostatnie słowo, uświadamiające jej, że zdawał sobie sprawę z tego, iż minie trochę czasu, zanim zacznie brać na poważnie to, co mówił. Wystarczyło, by lepiej się poznali. Jason przed samym sobą przyznał już, że tego dnia zdołała go zaintrygować, czego w ogóle się nie spodziewał, gdy kierował swoje kroki z biura do baru. Chciał ją poznać, a w jego głowie rodziło się tylko jedno pytanie.
Czy dasz się poznać?
Wypisane w jego spojrzeniu, było silniejsze od rozsądku, który nakazywał utrzymywać tę relację w granicach zawodowych. Nie bratał się z pracownikami, nie wyskakiwał z nimi na piwo, nie spacerował po mieście. Hannelore Wilson był gotów zaprosić na cholernego drinka zapoznawczego gdzieś na mieście, bez kręcącej się w tyle głowy świadomości, że byli w pracy i że to na niej powinni skupić całą swoją uwagę, nawet jeśli obecnie wszystko wskazywało na to, że nie miała ona aż tak wielkiego znaczenia.
Bo gdyby miała, to nie siedzieliby i nie poruszali tematów, które nie powinny mieć miejsca.
Dążyliby za wszelką cenę do tego, żeby wydostać się z pokoju i wrócić do obowiązków.
Nie odrywał od kobiety wzroku, gdy szkło wypełnione alkoholem, kolejny raz spotkało się z jego wargami. Chwila wytchnienia, luźna rozmowa. Jemu to odpowiadało, aczkolwiek dopuszczał to do siebie z zaskoczeniem, bo była to dla Jasona zupełnie nowa sytuacja.
Sugerujesz, że mógłbym nie podołać? Jesteś aż tak wymagająca? – zapytał, nieco zaskoczony jej słowami. Nie sądził, że mogłaby poddać wątpliwościom to, jak obchodził się z kobietami, gdy nie miała o tym zielonego pojęcia, ale musiał odbić piłeczkę, bo nie byłby sobą. – Mógłbym powiedzieć to samo. Wbrew pozorom facetów też ciężko usatysfakcjonować, ale bez ryzyka nie ma zabawy, nie? – dodał. Kobiety były różne. Jedne potrafiły wywrócić sypialnię do góry nogami, inne niczym szare myszki leżały pod kołdrą niczym kłody. Ryzyko było obustronne, a na ustach Whitakera pojawił się cwany uśmiech, gdy padło to krótkie pytanie. – Nie mnie oceniać i śmiem twierdzić, że wracamy do punktu wyjścia. Trzeba coś poznać, żeby dowiedzieć się, czy warto – odparł. Jego zdaniem działało to w przypadku nawiązywania luźnych relacji, jak i w przypadku fizycznych doznań. Trzeba było z kimś porozmawiać, by wiedzieć, czy była szansa na kolejne spotkanie. Trzeba było się z kimś przespać, by wiedzieć, czy warto było wyskakiwać z ubrań. Jak powiedział. Bez ryzyka nie było zabawy. A rozczarowania się zdarzały i nie mieli na to wpływu. Nie wszyscy idealnie ze sobą współegzystowali.
Wybacz, to pewnie profesjonalizm w twoim przypadku, co? – rzucił z lekko złośliwym uśmiechem, jednocześnie licząc się z tym, że ten mogłaby szybko ugasić przyznaniem, że naprawdę chodziło tylko o podejście do pracy i współpracowników, by po godzinach stać się wyluzowaną kobietą, której nikt nie podejrzewałby o tak sztywne nastawienie, jak to, które zaprezentowała mu przed niespełna godziną, wypominając stracone na oczekiwaniu minuty. – Zdrowie i gratuluję awansu – dodał, kiwnięciem głowy wskazując na jej szklankę. Właśnie tak mogła to traktować. Drink z szefem, w ramach uczczenia tego, że pięła się po kolejnych stopniach kariery.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nieznaczne wzruszenie ramionami było jednoznacznym sygnałem, że być może wcale nie chciała takiego stanu rzeczy zmienić. Nie była zwolenniczką jakiejkolwiek formy spoufalania się z przełożonym czy współpracownikami, toteż daleko idąca ostrożność pozostawała na podobnym poziomie na niemal każdym stopniu znajomości i kariery. Z kolei jej prywatne zachowania i reakcje nie musiały odgrywać tutaj zbyt dużej roli, wszak z nikim, z kim widywała się na co dzień w hotelu, nie planowała wyjść na drinka czy obiad.
- Niczego nie sugeruję. Ja tylko pytam - zapewniła, unosząc dłonie w obronnym geście. Nie zwykła oceniać książki po okładce a ludzi po pozorach. Gdyby jednak miała strzelać, musiałaby przyznać - choć może niekoniecznie głośno - że Jason nie wyglądał na faceta, który odmawiał swoim partnerkom przyjemności zarówno pod względem drobnych, uroczych gestów, jak i intensywnych fizycznych doznań za drzwiami sypialni. Mogła się jednak mylić. Właściwie istniało spore ryzyko pomyłki, skoro się nie znali. - Nie sprawiasz wrażenia wymagającego. - Ani z uwagi na prywatne zażyłości, ani jako szef. Tę uwagę zachowała jednak dla siebie, nie uważając, by musiała się nią dzielić. Błąkający się w kącikach jej warg uśmiech na pewno podpowiadał więcej niż byłaby w stanie przed samą sobą przyznać.
- Rozumiem, że chcesz się poznać? - dopytała, kładąc mocny nacisk na ostatnie słowo. Jason nie mógł wiedzieć, co czaiło się pod wspomnianym wyrazem. Być może nawet Hannelore nie była tego w stu procentach pewna. I bynajmniej nie chodziło o zaledwie kroplę alkoholu, którym zdążyła zwilżyć usta, a raczej o przekorę, która tego dnia dawała o sobie znać zdecydowanie zbyt często jak na miejsce i okoliczności zupełnie do tego nieprzeznaczone.
- Owszem. Za bardzo lubię swoją pracę, żeby podchodzić do niej w luźny sposób. Jeżeli to równoznaczne z byciem ponurakiem, to przyznaję się do winy - podsumowała, posyłając mu na swój sposób pobłażliwy uśmiech. Gest ten jednak nie sugerował niczego złego czy złośliwego. Pojawił się samoczynnie, co Hannelore zamierzała zniwelować kolejnym łykiem alkoholu - tym razem jednak poprzedzonym toastem, którego się nie spodziewała, a który okazał się miłym dodatkiem. - Za udaną współpracę - skwitowała, unosząc szkło, z którego zaraz potem zrobiła kolejnego łyka.
Westchnąwszy ciężko, zerknęła w kierunku drzwi.
- Chyba nie mamy dziś szczęścia - skwitowała, spojrzeniem powracając do męskich oczu.
Nie mogli przewidzieć, jak długo jeszcze taki stan rzeczy miał potrwać, dlatego Hannelore - pewnie ku zaskoczeniu swojego towarzysza - podniosła się z miejsca. Zsunąwszy ze stóp szpilki, odrzuciła je gdzieś na bok i swobodnym, lekkim krokiem znalazła się przy barku, z którego wyjęła paczkę słodkich przekąsek.
- Możesz to odciągnąć od mojej wypłaty - zażartowała, kładąc się na brzuchu w poprzek łóżka tak, by mieć dobry widok na horyzont rozciągający się za ogromnym oknem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnął się. To była jedyna odpowiedź na jej słowa. Czy był wymagający? Nie do końca. Miał jednak swoje upodobania, których się trzymał i zwyczaje, po które bardzo chętnie sięgał. Nie zamierzał jednak dyskutować o tym w tej chwili. Co innego jeśli chodziłoby tylko o pracę, ale oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że cała ta rozmowa miała swoje drugie dno, z którym się specjalnie nie kryli. Pozornie normalna dyskusja, przeplatana dwuznacznościami, miała jednak w sobie to coś. Więc nie uciekał od tego i pozwalał sobie na to, by jego kolejne słowa również można było odbierać dwojako.
W dużo bardziej sprzyjających okolicznościach? Jak najbardziej – przyznał, spojrzeniem omiatając cały pokój. Chociaż byli sami i mogli się poznawać i poznawać, to jednak nie uważał, by były to odpowiednie okoliczności. Byli w pracy, utknęli w pokoju, kiedy czekało na nich całkiem sporo obowiązków. Jego jedynym życzeniem na tę chwilę było wydostanie się i powrót do domu. Pozostałymi kwestiami mógł się zająć w najbliższych dniach, w tym również poznaniem Hannelore Wilson w każdy możliwy sposób, na który by mu pozwoliła. Domyślał się, że podobnie jak on, lubiła mieć kontrolę nad tym, ile druga strona dowiadywała się na jej temat i jak bardzo mogła poznać to, co kryło się pod maską wzorowej pracownicy. Jason był tego cholernie ciekawy, ale miał czas i uważał, że na wszystko przychodzi odpowiedni moment. Nic na siłę.
Jestem ciekaw, jak zachowujesz się poza pracą – stwierdził, kierując te słowa bardziej do siebie niż do Wilson. Tym samym zasugerował, że chciał przenieść znajomość poza mury hotelu, jeśli tylko kobieta wyraziłaby ku temu chęci. A wydawało mu się, że długo nie musiałby jej namawiać, skoro atmosfera pomiędzy nimi stała się dość swobodna bez wkładania w to większego wysiłku. Nawet ten spożywany alkohol, tego dnia był jedynie dodatkiem, a nie sposobem na to, by wyluzować i rozwiązać sobie język.
Miejmy nadzieję, że popołudniowa zmiana tu zajrzy. Na poranną chyba przestałem liczyć –mruknął w niezadowoleniu, spoglądając pierw na drzwi a następnie na twarz Hannelore, zanim ta nie podniosła się z fotela, by obsłużyć się zapasami dla gości. Jason nie komentował tego. Właściwie był skłonny przyznać, że opróżnienie tych zapasów, było doskonałym pomysłem, jeśli nie chcieli za sprawą głodu podupaść na swoich nastrojach.
Oczywiście, że wliczę. To i każdą inną rzecz, która zniknie z barku – zaśmiał się, choć nie żartował. Tyle tylko, że zamierzał wliczyć to w koszty hotelowej złotej rączki. Pracownik na tym stanowisku, najwyraźniej nie przykładał się wystarczająco dobrze do regularnego kontrolowania całego systemu zabezpieczeń pokoi, a co za tym szło, miał nieco stracić na nadchodzącej wypłacie. – Czujmy się, jak u siebie, hmm? – dodał, wyciągając się na łóżku obok niej, z tą różnicą, że Whitaker wbił wzrok w sufit, a nie widok rozciągający się za oknem. Nie miał ochoty na podziwianie widoczków. Miał jednak na to, by poruszyć przez kolejną godzinę mniej i bardziej ważne tematy. Jedne należały do tych związanych z pracą inne kręciły się wokół osoby Wilson. Kiedy jednak ktoś zapukał i przerwał im pogawędkę, zerwał się z łóżka i podszedł do drzwi, by poinformować sprzątaczkę, że powinna w tej chwili wezwać odpowiednie osoby, które naprawiłyby czytnik kart i wyciągnęły ich z tej specyficznej pułapki, co w końcu nastąpiło.
Koniec na dzisiaj. Wracaj do domu, zamówienia poczekają do jutra. Lepiej nie kusić losu, bo nie wiadomo, co może się jeszcze dzisiaj wydarzyć – zagaił, kiedy opuścili pokój i skierowali się w stronę windy. Jeśli chciała, mogła wracać. Jeśli jednak zamierzała dokończyć to, co zaczęła tego dnia, nie zamierzał siłą wyrzucać jej z hotelu. On jednak po opuszczeniu windy na piętrze, gdzie znajdowało się jego biuro, poszedł tylko po telefon, kilka dokumentów i po zaledwie kwadransie siedział już w samochodzie, ciesząc tym, że mógł w końcu wrócić do domu.

zt.

autor

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

| po ostatniej

Ben naprawdę nie należał do entuzjastów tej imprezy, ale skoro już się odbywała, to czemu miałby nie skorzystać? Ogólnie bawił się całkiem nieźle, bo wpompował w siebie morze alkoholu i większość czasu spędzał wśród gości, a nie ze swoją pożal się boże narzeczoną. Kiedy jednak zauważył, że jeden z jego kumpli ze studiów ewidentnie bardzo mocno leci na Maddie poczuł jakieś delikatne ukłucie - sądził, że oczywiście załącza się mu mood ochroniarza, ale w głębi serca gdzieś tam miał świadomość, że nie do końca o to chodziło. Był zazdrosny. Gdy więc po kilku tańcach Maddie poszła do baru, złapał ją gdzieś tam i spojrzał na nią.
- Garrett to straszny dupek, nie powinnaś się z nim zadawać, wiem, jak traktuje dziewczyny i naprawdę zasługujesz na kogoś lepszego, Madds - powiedział praktycznie na jednym wdechu i spojrzał na nią, zamawiając dwa drinki u barmana jakoś na migi, które zaraz zresztą zmaterializowały się przed nimi. No martwił się o nią i troszczył, powinna mu jeszcze podziękować, right?

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

Maddison również z samego przyjścia na przyjęcie zachwycona nie była, właściwie to pewnie siała Vittorii cały poranek lament ale przygotowała się dzielnie do całego wyjścia; makijażystka zrobiła jej idealny makijaż, włosy spięła w koka i wcisnęła się w satynową, czerwoną sukienkę do połowy uda. Czerwoną trochę celowo, ale tylko odrobinkę :lol: Na samym w sobie przyjęciu bawiła się nie najgorzej, szczególnie gdy zgadała się z jednym z kumpli Bena, który okazał się miłym umileniem czasu. Przetańczyła i przegadała z nim większość przyjęcia. W końcu faktycznie dotarła do baru i gdy Ben ją zaczepił, zmarszczyła czoło.
– Moim zdaniem jest spoko – nie tylko on był wypity, Maddie też i to, że się zaczął teraz wtrącać jakoś ją zirytowało. – Umówiliśmy się na przyszły weekend, powiedział że zabierze mnie do tego klubu w którym byliście jakiś czas temu. No wiesz, na tym waszym studenckim wyjściu – powiedziała z uśmiechem, biorąc drinka do ręki i wypijając niemal całego na raz. – Jak się bawisz na swoim zaręczynowym przyjęciu? Carrie wygląda ślicznie – trochę sarkazmu w jej głosie pobrzmiewało, chociaż istotnie, przyszła pani Rosenthal wyglądała pięknie, a Maddie po prostu to całe przyjęcie okropnie łamało serce. – Myślisz, że Garrett jest dobrym kandydatem na coś luźnego? No wiesz – wymownie poruszyła brwiami. Spodobał się jej, zdecydowanie i może wyszłoby jej na dobre gdyby przespała się z kimś innym?

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

– Oczywiście, że twoim zdaniem jest spoko, bo robi wszystko, żeby dobrać się do twoich majtek, Madds. Znam go trochę lepiej niż ty – zauważył całkiem słusznie, chociaż nie mógł przeoczyć, że w tej sukience wyglądała cholernie seksownie i najchętniej to sam by się do jej majtek dobrał. Przemilczeć to wewnętrznie musiał i tyle, bo wiedział doskonale, że trochę nie tędy droga. Szczególnie, że obecnie bawili się na jego przyjęciu zaręczynowym, nie? :lol:
– To speluna, zdecydowanie nie chcesz iść do tego klubu. To nie jest miejsce dla ciebie ani typ dla ciebie – powiedział zdecydowanym, może nieco zbyt nachalnym tonem, ale naprawdę tak uważał. Westchnął cicho i wzruszył ramionami. – Jest okej, chociaż bywało lepiej – westchnął mimowolnie. – Ty też wyglądasz idealnie, Maddison – dodał, lustrując ją wzrokiem i nie potrafiąc ukryć tego maślanego spojrzenia, które gdzieś tam się wkradło.
– Garrett to typ do wyruchania jednej nocy i nigdy o tym nie wspominania następnej. Poza tym słyszałem, że powinien się przebadać na Wenery – dodał jeszcze, nieco już zmyślając tę ostatnią kwestię, ale naprawdę nie chciał, żeby sypiała z Garretem. Nigdy typa nie lubił. To znaczy od dzisiaj go nie lubił, odkąd go zobaczył z Maddie. :lol:

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

– Przesadzasz – rzuciła, lekko go przy tym zbywając machnięciem ręki. W pewnym sensie nie był dla niej to problem, od dłuższego czasu Ben był jedyną osobą z którą uprawiała seks, a generalnie zwykle nie miała problemu w takich relacjach. Nie potrzebowała związku do seksu, więc…
– Co? Przecież wcześniej mówiłeś, że to zajebiste miejsce – posłała mu lekko zdziwione spojrzenie tą nagłą zmianą wizji wobec wspomnianego klubu. Nie do końca chyba umiała zrozumieć w czym leżał jego problem bo ostatnie co brała pod uwagę to jakakolwiek zazdrość. – Chyba się trochę spiłeś. Widziałam ile w siebie wlewasz – musnęła palcami jego policzek, a gdy powiedział, że też wygląda idealnie, mimowolnie zawiesiła wzrok na jego oczach i wyłapała to maślane spojrzenie. – Dzięki. Mam dziś życiowy cel, żeby wytrzymać całą noc w szpilkach – usiadła na wysokim krześle przy barze, zadzierając odrobinę zbyt wysoko noge w góre i eksponując w całej okazałości szpilki, pewnie jakieś wiązane na kostce czy coś.
– A wziąłeś pod uwagę, że może nie mam nic przeciwko takiej jednej nocy o której nie będę musiała potem rozmawiać? – zmarszczyła czoło. – Aż tak jest coś ze mną nie tak, że pieprzysz o jakichś wenerach żebym tylko się z nim nie umówiła? – odebrała jego zachowanie trochę odwrotnie do tego niż powinna, ale odczuła, jakby to ona była problemem, a nie Garrett. – Powinieneś chyba wrócić do narzeczonej – stwierdziła, lustrując go wzrokiem, wyraźnie niezadowolona z przebiegu rozmowy.

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

– Uwierz mi, że gdybyś znała go troszkę lepiej, to wiedziałabyś, że nie przesadzam – odparł, patrząc jej prosto w oczy. Właściwie dla niego to była teraz kwestia honoru, żeby stać na straży jej… W sumie nie wiedział, czy majtek, czy serduszka, czy czegokolwiek innego. Przechylił głowę, lekko analizując to, co wcześniej jej mówił.
– Owszem, dla facetów. Nie dla kobiet. Come on, to nie jest okolica, w której chcesz się znaleźć beze mnie i Maxa, Maddie – odparł od razu, bo sądził, że Garrett był osobą, która w sekundzie, gdy zainteresuje się nim nowa laska, od razu za nią leci i pewnie Maddie by została w tym nieszczęsnym klubie sama i w ogóle. – Minimalnie – pokazał jej palcami gest tyci-tyci i uśmiechnął się do niej cholernie uroczo. – Dasz radę – powiedział spokojnie, bo nie wątpił totalnie w jej umiejętności, chociaż jej nogi sobie obczaił dość obcesowo i gdyby ktoś jego spojrzenie wychwycił, mógłby dostać w ryj.
– Okej, skoro tego chcesz… Po prostu nie sądzę, że Garrett jest typem, którego byś chciała nawet na jedną noc – wzruszył ramionami. – No przecież nie. To on nie jest ciebie wart, Madds. Czemu się wkurwiasz, chcę dla ciebie jak najlepiej! – od razu uniósł dłonie w górę, może nieco zbyt zamaszyście, bo trochę drinka wylał na jej sukienkę. – Kurwa, przepraszam – jęknął cicho i spojrzał na sukienkę. Naprawdę nie chciał.

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

– Znam ciebie i wiem, że w tym temacie zawsze przesadzasz. Max zresztą też. – wywróciła oczami. Nie potrzebowała obrońcy cnoty, szczególnie nie w jego postaci, bo przecież też z nią sypiał bez większych zobowiązań i na pewno nie zbyt wtedy interesował się jej sercem, więc wydawało się jej to całkowicie zbędne.
– Może właśnie chcę się znaleźć gdzieś bez was – powiedziała, nim zdążyła się pohamować. Nie chciała mu pokazywać jak bardzo ten wieczór jest trudny, ale gdy zaczął się czepiać o Garretta po prostu jej wjechał motyw nieszczęścia w głowie. – Chyba bardziej niż minimalnie – stwierdziła i uśmiechnęła się do niego delikatnie. Lubiła go po alkoholu, zawsze wydawał się jej cholernie uroczy chociaż dzisiaj, gdy tyle czasu obserwowała jego i Carrie, nagle gdzieś to zaczęło uciekać – ten cały obraz jego jako słodziaka. – Staram się dla ciebie. – przygryzła delikatnie dolną wargę. Byli przyjaciółmi, starała się cały wieczór trzymać fason tylko i wyłącznie dla niego, mimo że czuła się w tym wszystkim raczej gorzej niż lepiej. To w jaki sposób spojrzał na jej nogi sprawiło, że zapaliła się jej lampka w głowie choć szybko ją zgasiła odrzucając od siebie.
– Nie martwiłeś się o to, czy ty jesteś dla mnie odpowiedni na jedną noc – wypaliła w końcu, mając dosyć jego biadolenia. – Wkurwiam się, bo to nie twoja sprawa co chcę z kim robić, okej? To ty… – nie dokończyła (może nawet lepiej, że nie) bo poczuła wilgoć na materiale sukienki, gdzieś na wysokości biodra. – Kurwa, co ty zrobiłeś! – wydarła się na niego podrywając z krzesła. – Teraz już w ogóle będę wyglądać jak pieprzone gówno przy twojej cholernej Carrie. – odepchnęła go, trochę nie myśląc nad tym co mówi i wyminęła go, idąc w stronę łazienki.
Pewnie udało się jej z Jackie i Vi zorganizować jakąś inną sukienkę, ale gdy wróciła na głowną salę posłała tylko mordercze spojrzenie Benowi, który pewnie się teraz miział alobo coś z Carrie i złapała Garretta za rękę, ciągnąc gdzieś z dala od głównej Sali i od momentu jak tylko stamtąd wyszli zaczęła go całować. On ewidentnie zadowolony z obrotu sprawy, poszedł w to i pewnie znaleźli się w jakimś mniejszym salonie czy coś, gdzie od razu znaleźli się na jakieś kanapie. Maddie potrzebowała odskoczni – i była gotowa nawet wyruchać tego Garretta tutaj, żeby poczuc się lepiej. Albo po prostu chciała zrobić to na złość Benowi :lol:

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

Westchnął ciężko, gdy powiedziała, że przy Carrie będzie wyglądała jak gówno. On zdecydowanie nie uważał, że będzie tak wyglądała. Dla niego zawsze wyglądała ślicznie, nawet kiedy była w dresach i z cebulą na głowie. Po prostu doceniał cholernie to, jaka była i uważał to za cholernie atrakcyjne. To, co miała na sobie było dla niego kwestią drugorzędną. Chciał zaproponować, że jej pomoże to zmyć, ale… No umówmy się, chłopina pojęcia zielonego nie miał o plamach, a co tu dopiero mówić o ich wywabianiu. Tak więc odpuścił, bawiąc się dalej całkiem nieźle, chociaż gdzieś tam za Maddie wzrokiem wodził.
I w ten oto sposób poszedł jej szukać, gdy ona i Garrett zniknęli mu z oczu. Nie znalazł ich szczególnie prędko. Ba! Znalazł ich, kiedy ona już leżała na kanapie, a Garrett leżał na niej. I nie był zadowolony z tego obrotu spraw. Dopadł zatem do Garretta, odciągając gnoja od Maddie i spojrzał na na niego, przypierając do ściany, a jego dłonie zacisnęły się na połach marynarki mężczyzny.
– Kurwa, ona chodzi do liceum, weź się od niej odpierdol, Garrett – warknął, patrząc na byłego już kumpla, na co Garrett oczywiście zaczął się szarpać.
– Pojebało cię? Sama chce, dorosła jest, to o chuj ci chodzi! Daj mi i jej spokój, przecież kurwa to nie twoja sprawa z kim się pieprzymy – machał łapami, ale Benji trzymał go w dość pewnym uścisku, gotów mu w tym momencie zajebać w ryj.
– Wypierdalaj, kurwo – wycedził przez zęby puszczając go, ale w tym momencie Garrett się pewnie na niego rzucił no i zaczęli się napierdalać. Cóż. :lol:

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

Nawet gdyby jej to zaproponował i tak by nie była tym zainteresowana. Była na niego naprawdę zła za te pseudo rady. Złapała się jednak na tym, że nawet gdy Garrett znalazł się już nad nią i ją całował – a robił to naprawdę genialnie, aż się przyjemnie zdziwiła! – to myślała nad tym, że Ben to kutas i w ogóle nie powinien się do niej więcej odzywać. Wsunęla dłonie pod materiał marynarki Garretta, on powoli zaczął sunąć dłonią w górę jej uda i nagle…
– BENJAMIN! – wydarła się, gdy dotarło do niej co się dzieje. Wbiła mu paznokcie w rękę, próbując odciągnąć od chłopaka. – To nie twoja pieprzona sprawa co robię. Zostaw go w tej chwili! – uderzyła go nawet w plecy, miała coś jeszcze zrobić ale gdy się zaczęli okładać myślała że umrze. Co za jakaś totalna paranoja – rozumiała, gdy Ben stawał w jej obronie gdy ktoś robił coś wbrew jej woli, ale teraz… to było po prostu popierdolone. Garrett mu w końcu przypierdolił i widząc, że Maddie się w to zaczyna mieszać po prostu się odsunął.
– Jesteś jakiś popierdolony – odepchnął go w końcu. Otarł usta z krwi. – Nie wiem czy poprzednia propozycja aktualna, bo nie chcę twojej niani z nami rzucił kąśliwie do Maddie i poprawiwszy marynarkę wyszedł. Madds za to dostała szału i sama zaczęła okładać Rosenthala.
– Co jest z tobą kurwa nie tak! – zaczęła się na niego wydzierać. Nie uderzyła go w twarz, ale dość energicznie tłukła go dłońmi po klatce piersiowej. – Możesz pieprzyć Carrie gdy dzieli nas ledwie jedna pierdolona ściana w cholernym Aspen, a ja nie mogę się całować z twoim kumplem?! – dostała jakiejś totalnej furii w tym momencie. Nie zaimponowało jej to co zrobił, a jedynie cholernie wkurwiło.

autor

Aneta

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Edgewater Hotel”