WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

– No przecież nie opuściłbym twojego balu maturalnego. Obiecałem, że przyjdę. Mieliśmy problemy z samolotem, dlatego nie przyjechaliśmy po was limuzyną – wyjaśnił spokojnie, mówiąc w liczbie mnogiej, z wiadomych przyczyn. Max też tutaj był, nie mogło być inaczej.
– Och, jesteś tu z Garrettem – westchnął cicho, lustrując ją uważnym spojrzeniem i uśmiechnął się nieznacznie, chociaż w sumie nie zamierzał pytać, jak im się układa. – Pięknie wyglądasz, Maddison. Krótkie włosy ci służą – Benji zwracał uwagę na takie szczegóły, pewnie nauczył się od Lou, który też zawsze zwracał uwagę na jakieś drobne zmiany w wyglądzie Jacks. Tak czy siak, delikatnie nawet chwycił pukiel włosów dziewczyny, obkręcając go sobie wokół palca, ale zaraz puścił i uśmiechnął się szeroko, kiwając głową.
– Na to liczyłem. I tu nikt nam nie przeszkodzi, to na pewno – powiedział, idąc za nią i objął ją w talii, nieco bardziej przyciągając do siebie, bo on wcale dystansu nie chciał i mimo, że nocy swojego kawalerskiego nie pamiętał, to wszystko o czym mówił było szczere. Może nawet aż za bardzo szczere.
– Więc jak spędziłaś ostatnie tygodnie? – uniósł brwi, bo tęsknił za nią straszliwie. i brakowało mu cholernie rozmów z nią, no. :<

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

– Myślałam, że nie zdążycie wrócić – wzruszyła ramionami. Pewnie gdyby odczytywała wiadomości wiedziałaby, że przyjadą, ale czy to by cokolwiek zmieniło? Nie. Chyba bardziej komfortowe było dla niej pójście na ten bal z kimś, kto nie miał żony, także no. Pokiwała głową na potwierdzenie. Nie pytał, więc ona nie rozwijała tematu. Nie sądziła, żeby z Garrettem miało być jakoś bardzo poważnie, ale lubiła go i to, że nie musiała się przy nim zbyt wieloma rzeczami martwić. Seks też był nie najgorszy, więc żyć nie umierać, nie? – Potrzebowałam trochę odmiany. – dość zdawkowo odpowiadała, ale starała się brzmieć jak najnormalniej. Mimo to, uśmiechnęła się delikatnie po tym komplemencie.
– Nie? Zza rogu nie wyskoczy Carrie i Naomi z jakimś kolejnym świetnym pomysłem? Sprawdzałeś czy nie masz gpsa albo aplikacji Gdzie jest dziecko po tym jak okłamałeś świeżo upieczoną żonę na oczach wszystkich? – sobą by nie była, gdyby lekko kąśliwej uwagi nie rzuciła. Gdy ją do siebie przyciągnął, wstrzymała oddech ale nie opierała się i pewnie pozwoliła też prowadzić w tańcu. Nie była pewna już czy mówił szczerze czy nie, nie była już niczego pewna jeśli o niego chodziło. Była tym wszystkim zmęczona.
– Chodziłam do szkoły, spędzałam czas z Vittorią i Garrettem. Właściwie nic ciekawego – ona też tęskniła, okropnie. I chociaż chciała dystansu, objęła go za szyję obiema rękoma, ale nadal mocno unikała kontaktu wzrokowego. – Nie odpisywałam, bo… nie wiedziałam czy to ma sens. – wyjaśniła, chociaż nie pytał, ale chciała żeby wiedział, że postawiła ich całą relację pod znakiem zapytania przez to wszystko.

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

– Obiecaliśmy. Nie było opcji, że to opuścimy – powiedział od razu, dość łagodnie, wpatrując się w jej oczy i uśmiechając nieznacznie. Naprawdę nie zamierzał opuszczać tego balu, nawet jeśli Carrie pewnie była cholernie podejrzliwa i zrobiła awanturę i dramę stulecia o to, że wyjeżdża wcześniej z ich miesiąca miodowego. – Rozumiem. Podoba mi się ta odmiana – uśmiechnął się do niej dość uroczo. – W ogóle pięknie wyglądasz – dodał jeszcze, a kiedy spytała, czy zza rogu nie wyskoczy Carrie albo Naomi, westchnął ciężko.
– Zostały na Bahamach, bo uznały, że one nie zamierzają skracać urlopu. Zresztą Max się strasznie wkurwił, bo to Carrie dała cynk Naomi, że do nas przyjechał, a ta kurwa wyrosła jak spod ziemi. Jebnięte obie. Za tydzień jej powiem, że chcę rozwodu – wzruszył ramionami, bo pewnie wpadł na genialny pomysł, że naśle na nich jakiegoś hot Bahamiarza, czy jak się nazywali ludzie z Bahamów i wynajmie jakiegoś typa, żeby zrobił im zdjęcia, taki był przebiegły!
– A czemu miałoby nie mieć sensu? O co chodzi, Maddie? – spojrzał na nią z troską i westchnął cicho, mocniej się nad nią nachylając, gdy objęła go za szyję. Jego dłonie nieco ciaśniej się zacisnęły wokół jej talii. Wiedział, że z Maxem odjebali, ale naprawdę chciał to wszystko naprawić i cholernie wewnętrznie wierzył, że dadzą radę.

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

– No tak, wasze obietnice są bardzo istotne dla nas – stwierdziła, mimochodem prychając cicho. – Ty pokaz swoich dałeś ślubując miłość i wierność, a Max posuwając Naomi chociaż był z Vittorią. – pokręciła głową. Może gdyby nie leki których się nabrała, dałaby radę nie być taka ale gdzieś chyba granice jej wyrozumiałości się skończyły. – Dziękuję. Ty też – odpowiedziała cicho. Wysłuchała cierpliwie jego informacji o tym skąd wzięła się Naomi, ale gdy powiedział o rozwodzie, uniosła brew w górę.
– To dobrze, nie będziesz musiał się męczyć. Chociaż w sumie powinieneś się nad tym wszystkim jeszcze zastanowić, mówiłam ci po twoim kawalerskim, że miłość może przyjść z czasem. Wydaje mi się, że pasujecie do siebie – mówiąc to poczuła, jak zawartość żołądka podchodzi jej do gardła. Maddie nie chciała być już wyrozumiała kosztem samej siebie, chyba stąd to całe podejście. Dlaczego tylko jej miało być wiecznie przykro?
– Chodzi o to, że nie wiem czy chcę nadal… nie wiem, przyjaźnić się? Nie wiem czy chcę mieć z tobą kontakt większy niż będzie potrzeba – z trudem to powiedziała, ale jakby na zaprzeczenie własnych słów, uniosła lekko głowę do góry żeby w końcu się przemóc i spojrzeć mu w oczy. – Przepraszam – wzruszyła delikatnie ramionami. Co innego mogła mu powiedzieć? Nic.

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

– Okej, wszyscy wiemy, jak ten ślub wyglądał i że go wcale nie chciałem. Jestem jednak pewien, że Max wcale nie spał z Naomi. Kurwa, Maddie, on jej nienawidzi. Szczerze nienawidzi. Nie wiem, kto zrobił te zdjęcia i jak, ale Naomi to pierdolona desperatka i wcale bym się nie zdziwił, gdyby to był photo shop – rozłożył dłonie bezradnie, bo naprawdę tak uważał – totalnie był w stanie uwierzyć, że to był photo shop albo coś!
– Starałem się dla ciebie – odparł z uśmiechem, starając się nie myśleć, jak bardzo chciał mieć ją jeszcze bliżej. Naprawdę za nią cholernie tęsknił. Kiedy jednak powiedziała, że nie będzie musiał się męczyć, pokiwał głową. Zaraz nią jednak pokręcił, na kolejne słowa Maddison.
– Tu nie przyjdzie nic z czasem, poza wkurwieniem, Maddie. Nie potrafiłbym być z kimś takim jak ona – westchnął cicho. Nie miał wokół siebie zbyt dużo udanych małżeństw, jednak gdy patrzył na zakochane pary, gdzieś tam marzyło mu się, żeby jego kobieta była też jego przyjaciółką. Widział Vittorię i Maxa, widział Jackie i Lou… I tego chciał. Żeby ktoś go tak rozumiał, wyciszał, potrafił uspokoić. Carrie wzbudzała w nim wyłącznie żądzę mordu.
– Czemu? Zrobiłem coś nie tak? Powiedziałem? Maddie, ja… Naprawdę mi na tobie zależy. Będę cię wspierał w związku z Garrettem i w ogóle – obiecał zaraz, nieco spanikowany, a jego serce zaczęło bić oszalałe. Nie chciał się żegnać. Nie mógł tego robić.

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

– Jeśli czegoś nie chcesz, to tego nie robisz. Zresztą nie ważne, to już zamknięty temat. – wzruszyła ramionami. Mleko się rozlało i Maddie nie chciała być tą osobą, która będzie je wycierać. – Tak? To dlaczego potwierdził, że byłeś z nim chociaż cię nie było? – rozłożyła ręce. – Ona jest… – urwała. Może nie powinna obierać stron, ale w tym przypadku była w stu procentach po stronie Vittorii. – Załamana – dokończyła, zanim powiedziała w ciąży.
– Doceniam to – powiedziała cicho, zaciskając delikatnie usta. Wyglądał świetnie, nie było się co czarować, co nie zmienia faktu, że niczego nie zmieniało to w podejściu samej Maddie.
– Wiem, już to powiedziałeś. Tylko wtedy dodałeś jeszcze, że nie jest jak ja – pokręciła głową. Nie chciała się na niego złościć, nie chciała się kłócić ani go odpychać ale była udręczona tymi ostatnimi miesiącami. Okej, może nie każdym, bo wiele dni było super, ale każde dwa super dni przypłacała kolejnymi kilkoma do dupy.
– Oboje zrobiliśmy. Poszliśmy za daleko – powiedziała od razu. Momentalnie spuściła wzrok. – Nie chcę, żebyś mnie wspierał w związku z Garrettem, bo przy tobie to i tak nie będzie nic poważnego. – zdjęła ręce z jego szyi, czując jak przygniata ją ta bliskość. – I nie mów o tym, że ci na mnie zależy, bo albo robisz to celowo albo ja to wszystko źle odbieram, bo… mi naprawdę zależy. Chociaż nigdy nie powinno zacząć. – zdjęła teraz jego dłonie ze swojej talii. Kątem oka zobaczyła Garretta, który stał przy stole z ponczem i ich obserwował. Skinęła do niego głową, na znak że zaraz przyjdzie i z powrotem odwróciła się do Bena, patrząc na niego wyczekująco jakby chciała żeby w jakiś sposób to wszystko załagodził chociaż wiedziała, że się nie da.

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

– Chyba oboje wiemy, że w naszych rodzinach to nie jest takie proste – spojrzał jej w oczy. Tak, jak jej rodzice naciskali na studia, tak jego na ślub i nie było tak, że mogli po prostu sobie odpuścić. Nie mogli. Ona to wiedziała. On to wiedział. Ich życia były usłane złotem i diamentami, ale też byli trochę zamknięci w złotej klatce, niestety.
– Bo on też nie pamięta do końca, ale Maddie, on się chciał jej oświadczyć. Po co miałby spać z Naomi? – no nie pamiętał, że Max mu to mówił na kawalerskim, ale pewnie w domku Maxa na Bahamach o tym gadali – Wiem. On też – powiedział spokojnie, patrząc jej w oczy, bo jednak tak było i nie chciał obierać stron, chciał, żeby się zeszli i było im lżej emocjonalnie. Uśmiechnął się nieznacznie, gdy powiedziała, że to docenia.
– Bo nie jest. Nie mam z nią o czym rozmawiać. Nie jest moją przyjaciółką. Jest jak pusta lalka – przyznał zupełnie szczerze, bo faktycznie tak było. Teraz zresztą też miał ochotę to dodać, ale był na to zdecydowanie zbyt trzeźwy. Nie pamiętam tej nocy, ale wiesz sama, że kiedy jestem pijany, to załącza mi się szczerość – westchnął cicho i spojrzał jej w oczy. A potem powiedziała, że naprawdę jej zależy, że nie powinien jej robić nadziei i że… Że przy nim związek z Garrettem nie będzie niczym poważnym. Mimochodem objął jej delikatny policzek dłonią, a jego wzrok padł na usta Maddie, które teraz tak cholernie go kusiły.
–Naprawdę mi na tobie zależy, Maddie. Bardziej niż powinno – nie powinien był tego mówić. Nie powinien zupełnie tego oświadczać, ale z drugiej strony… Nie umiał tego nie powiedzieć. Mimo to, faktycznie na sekundę zdjął dłonie z jej talii, ale patrzył jej w oczy, właściwie nie odrywał od niej wzroku, cały ten czas.

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

– Nie, ty po prostu poszedłeś na łatwiznę – takie było jej zdanie i nie mógł jej przekonać, że było inaczej. Mógł ogarnąć się życiowo, ale wolał po prostu znaleźć jakąś randomową typiarę i sobie wziąć z nią ślub. Dlaczego w ogóle się jej podobał? Im dłużej pewne rzeczy analizowała tym bardziej miała wrażenie, że to jakiś wielki żart.
– Oświadczyć? – aż uniosła brwi w górę. O, tego się nie spodziewała. Potrząsnęła zaraz głową. – Co nie zmienia faktu, że obaj kłamaliście. Nie można próbować być szczerym? To dla was naprawdę takie trudne? – wiedziała, że tak. Bo Max też potrafił kłamać jak najęty i chyba dlatego sama mu nie ufała w temacie tego co się wydarzyło na kawalerskim. – Taką wybrałeś, taką masz – stwierdziła, wzruszając ramionami. – Nie wiem już kiedy mówisz prawdę a kiedy nie – przesunęła palcami po jego kołnierzyku w koszuli. Zadrżała jednak gdy objął jej policzek, mimowolnie dłoń do jego dłoni podnosząc.
– A i tak wybrałeś Caroline. – posłała mu smutny uśmiech. Bo przecież powiedziała – nie bierz ślubu. A on go wziął. I to ona znowu została w dupie, nie? – Po za tym… – urwała, bo poczuła czyjąś dłoń na swoich plecach.
– Nie wiem po co tu przyszedłeś, ale ewidentnie psujesz jej humor – powiedział w końcu Garrett, odsuwając go dłonią od Maddie.
– Nie, Ben zaraz pójdzie, po prostu… rozmawiamy. – przeniosła wzrok na Garretta, ale że minę miała raczej średnią, to jakby… chyba lekko zaczął łączyć kropki.
– Ze wszystkimi kolegami tak rozmawiasz? – spojrzał jej w oczy, a Maddie zamilkła. Powinna coś powiedzieć, ale chyba miała full mówienia. Pokiwał głową. – To ja pójdę. Miłej zabawy – wyjął z kieszeni marynarki pewnie jakiś mały, kwiatowy kotylion i dość mocno cisnął nim w Bena.
– Garrett, nie… to… – ale urwała, patrząc na jego plecy gdy odchodził. – Dzięki. – powiedziała cicho, do Bena, obejmując się ramionami. Świetny wieczór, nie ma co.

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

– To nie była łatwizna, to była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, Maddie – powiedział spokojnie, patrząc jej w oczy. Gdy jednak wypomniała mu, że obaj okłamali, no cóż, chyba dlatego, że po prostu wydawało się im obu, że tak będzie lepiej. Oczywiście, obaj wiedzieli, że teraz wcale lepiej nie było, ale wtedy miało to sens.
– Teraz mówię prawdę – powiedział cicho i westchnął ciężko. – Nie wybrałem jej. Jest moją żoną, jasne, ale nie kocham jej – powiedział spokojnie, patrząc jej w oczy, a kiedy Garrett do nich podszedł, westchnął ciężko. Uniósł jedną brew.
– Ktoś cię prosił o wyrażanie opinii? Rozmawiamy, Garrett – odparł spokojnie, chociaż cały się spiął, gdy tak go odsunął od Maddie. Miał ochotę mu zajebać, ale nie zamierzał tego robić. Dla Maddie.
– Maddds, przepraszam… Zawieźć cię do domu, czy… – uniósł jedną brew, a wtedy pewnie dostali smsa od Maxa, że wiezie Vi do szpitala, bo chyba złamała rękę, więc żeby nie robić sztucznego tłoku w szpitalu, zawiózł Maddie do domu, o!
Ztx2

autor

Ola

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

| +/- dwa tygodnie po ostatniej

Bonnie przeprowadziła się już do Rona i właściwie nie było źle; sporo czasu spędzali razem, naprawdę go polubiła maksymalnie jako człowieka, ale nadal - to był tylko deal z jej strony, więc nie pozwalała sobie na jakieś poważniejsze myślenie o jego osobie. Chyba nawet nie miała takiej potrzeby, bo dla odmiany w jej głowie sporo miejsca zajmował teraz Joey, z czym też dość uparcie walczyła ale pewnie z raz czy dwa w ciągu ostatnich dwóch tygodni się z nim przespała. Tak jakoś wyszło, no cóż :lol: Dzisiaj jednakże, przyjechała na zjazd absolwentów w swoim liceum - sala była jakoś bajecznie przystrojona, był wynajety dj albo jakiś zespół i generalnie wszystko wyglądało sztos. Przykre było myślenie o tym, że minęło prawie osiemnaście lat od czasu jej szkoły średniej i poczuła się kurewsko stara w związku z tym :lol: Trochę pogadała z dawnymi koleżankami, powspominała dawne czasy zanim życie było całkowicie popierdolone i teraz wracając z papieroska, wpadła na kogoś w drzwiach. A raczej ktoś wpadł na nią.
- Nie jestem aż tak niska, żeby mnie nie zauważyć idąc - mruknęła z lekką irytacją, unosząc głowę w górę i kiedy zobaczyła że nie-umiejącym-w-chodzenie-ziomkiem był Clinton. Och. - Clint Bailey. Na starość nie powinno się kurczyć? - pokazała mu język, wyciągając do niego ramiona na przywitanie. Był zdecydowanie jedynym jej eks chłopakiem, na którego widok mogła się uśmiechnąć.

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

Początkowo Clit nie planował pojawiać się na zjeździe absolwentów. Nie przepadał za takimi okazjami, nie był w żadnym stopniu lwem salonowym ani nieszczególnie miał ochotę widzieć się z ludźmi, których nie widział od niemalże dwóch dekad. Mimo to, czekała na niego papierkowa robota w pracy, a wszystko było przecież lepsze niż wypełnianie raportów dla przełożonych, prawda? Tak więc kręcił się po bajecznie przystrojonej Sali, z kilkoma kumplami nadrabiając zaległości i słuchając o ich żonach i kaszo jadach. :lol: Aż w końcu uznał, że to nie ma sensu i jednak wraca do domu, ale na kogoś wpadł. Zmarszczył brwi.
– Przepraszam, ja… – zaczął tonem, który nie sugerował, że było mu przykro, ale zaraz uśmiechnął się delikatnie, widząc, na kogo wpadł.
– Nie wiem, no ty zdecydowanie się skurczyłaś, chociaż obcasy masz niebotyczne – zaśmiał się, puszczając jej oczko, ale zaraz przyciągnął ją do siebie i zamknął w niedźwiedzim uścisku. – Wyglądasz obłędnie, Bon-bon – dodał, lustrując ją wzrokiem i nawet obrócił tak, by dobrze się jej przyjrzeć. – I pomyśleć, że prawie wyszedłem bez zobaczenia ciebie. Kopę lat się nie widzieliśmy – stwierdził, patrząc jej w oczy z szerokim uśmiechem, bo miło było ją zobaczyć.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Nie, żeby Bonnie lubiła takie imprezy, bo z zasady nie lubiła od lat mieć bliższych kontaktów z kobietami, ale przyszła, bo kilka jej dawnych koleżanek do niej wypisywało od tygodnia - właściwie to pewnie umówiła się z Joe, że jak będzie maks chujowo to napisze mu smsa, a on zadzwoni i uda że dzieje się jakiś armagedon :lol:
- Rosnę już do dołu, co poradzę - powiedziała z rozbawieniem, przytulając się do niego mocno. Używał zdecydowanie innych perfum niż kiedyś, ale pachniał tak czy siak sztos. - Nawet będąc karłem? - poruszyła brwiami, obejmując go mocniej w pasie i głowę zadarła do góry. No dobra, daleko jej było do karła, ale wiadomo o co chodziło :lol:
- Właśnie się zastanawiałam czy jesteś, ale generalnie Cindy i reszta zaabsorbowały mnie tematem swoich ślicznych, różowych i śliniących się dzieci - wywróciła oczami, odsuwając się odrobinę, dłonie przenosząc z jego pasa do jego ogromnych dłoni i ścisnęła je, lustrując go wzrokiem. No, zawsze był jej zdaniem absolutnie hot, ale z wiekiem nawet bardziej. Ah. - To może jednak zostaniesz jeszcze chwilę? Chciałabym się dowiedzieć co słychać u mojej miłości życia - zażartowała i uśmiechnęła się do niego szeroko. No jej chyba jednego, paskudnego drineczka nie odmówi, huh?

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

– Nic nie poradzisz, ale wyglądasz wspaniale – powiedział z uśmiechem, lustrując ją wzrokiem. Naprawdę wyglądała sztos, totalnie. Upływ czasu zdecydowanie jej służył, chociaż jako nastolatka również była śliczna. Teraz była po prostu piękną kobietą.
– Myślę, że tak. Chociaż z mojej perspektywy to jakieś dziewięćdziesiąt procent populacji jest karłami – rzucił z rozbawieniem, palcami muskając jej zgrabny nosek, ale obejmować jej jedną ręką nie przestawał. Zaśmiał się, gdy wspomniała o temacie różowych i śliniących się dzieci.
– Cóż, to samo zrobili Leo i Thomas ze mną – odparł, wzruszając ramionami. – A ty nie miałaś kim absorbować Cindy rozumiem? Żadnego uroczego, śliniącego się dzieciaczka? – poruszył brwiami, ale spytał raczej luźno. Pokiwał głową, gdy spytała, czy zostanie.
– Zostanę, to co, wódka z wódką? Lepszych drinków tutaj nie serwują raczej – stwierdził, wzruszając ramionami i prowadząc ją do barku. – Twoja miłość życia akurat się rozwodzi, a ty chyba wręcz przeciwnie? Ten diament aż razi swoim blaskiem – zażartował, puszczając jej oczko, bo faktycznie, diament na palcu miała gigantyczny. :lol:

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

- Dzięki. Ty też - puściła mu oczko, uśmiechając się zaraz przeuroczo. No cóż, oboje wyglądali dobrze od zawsze - i jako małolaci pewnie wyglądali jak typowa piękna wizualnie para. Do tej pory jej matka pewnie miała ich zdjęć na lodówce z jakiegoś balu czy coś i się zachwycała :lol: - Też prawda. Łapska też masz ogromne - mruknęła z rozbawieniem, łapiąc za jego jedną dłoń i przesunęła palcami po miejscu, w którym ewidentnie znajdowała sie przez dłuższy czas obrączka.
- Totalnie nie. Nie potrafię nawet dbać o kwiatki, co jakbym dziecko zagłodziła? - zaśmiała się cicho, wzdychając cicho. - A ty? Jakieś cudowne kaszojady w pakiecie masz? - poruszyła brwiami, bo wcale by jej to nie zdziwiło, nie? Pokiwała głową. - Wódka z wódka brzmi dobrze, o ile nie wypiję za dużo bo trochę dziś już poszalałam - teatralnie odrzuciła włosy do tyłu. W najgorszym razie się porzyga, nie? A kiedy powiedział, że się rozwodzi, zmarszczyła czoło.
- Chyba żartujesz? Zawsze wydawałeś mi się idealnym kandydatem na męża. Co zrobiłeś? - zapytała z rozbawieniem, bo przecież wiadomo, że czarno-białe takie sytuacje nigdy nie były. - To skomplikowane. Ale mam doświadczenie w rozwodach, wesprzeć cię duchowo? - usiadła na jakimś krześle barowym, nogę na nogę zakładając i majtała wesoło nóżką w rytm muzyki.

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

– Starałem się, bo miałem nadzieję, że cię spotkam – poruszył brwiami z rozbawieniem. Generalnie nie było sensu ukrywać, że zawsze razem wyglądali świetnie i na pewno jako małolaci to w ogóle zostali królem i królową balu, nie? Tak czy siak, gdy wspomniała, że łapska miał ogromne, zaśmiał się dźwięcznie, mając ochotę powiedzieć, że nie tylko to – ale kulturalnie się powstrzymał przed tym żartem na poziomie osoby, która mogłaby chodzić do szkoły średniej. :lol:
– No też racja, toż to byłoby przestępstwo i musiałbym cię aresztować – puścił jej oczko z rozbawieniem, kręcąc głową na pytanie o kaszo jadach. – Nope, mam tylko bratanicę, którą rozpuściłem jak dziadowski bicz – zaśmiał się, wzruszając ramionami. – Bycie zabawnym wujkiem bardziej mi pasuje niż ojcostwo – dodał spokojnie, bo trochę tak to widział. – Oj tam, najwyżej ci potrzymam włosy, jakbyś wymiotowała – dodał spokojnie, bo pewnie robił to dla niej nie raz.
– Czemu zakładasz, że to ja coś zrobiłem, co? – poruszył brwiami z rozbawieniem. – Po prostu byliśmy niedopasowani i tyle – machnął dłonią. – Och, więc masz jakieś złote rady dla przyszłego rozwodnika? – poruszył brwiami, bo jednak jakaś rada całkiem mu się przyda, całkiem nowy był w tym świecie. – Macie jakiś klub rozwodników, do którego mogę dołączyć? – spytał jeszcze rozbawiony delikatnie, siadając obok niej.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard High School”