WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Jayden również nie myślał o tym, żeby się ustatkować. Życie, jakie prowadził na co dzień, bardzo mu odpowiadało; lubił wolność, niezależność i to poczucie, że sam kieruje własnym życiem. Oczywiście, nie każdy wybór, jakiego w nim dokonał był właściwy, jednak Hemsworth uważał, iż najistotniejszym było, aby z popełnionych błędów, wyciągać właściwe wnioski. Sam nie był pewien, który był jego największym, bo ich ilość ciężko było zliczyć na palcach jednej dłoni, niewątpliwie jednak dla Alice to on stanowił jeden z istotniejszych. Z jednej strony doskonale zdawała sobie sprawę z tego jaki jest; jego postać była znana pannie Carter, nie tylko z opowieści innych osób, bo przecież wielokrotnie sama mogła przekonać się - czy to na szkolnym korytarzu, w trakcie przerwy czy podczas licznych bankietów, w jakich brali udział - jak okropny jest. Jayden'a Hemsworth'a od zawsze cechowała niedojrzałość, w dodatku był butny, władczy, a przy tym emanował zbyt dużą pewnością siebie. Niegrzeczny chłopiec. Określenie to zdawało się idealnie pasować do jego charakteru, jednocześnie będąc ogromnym niedopowiedzeniem. Natomiast z drugiej biorąc pod uwagę wszystkie jego cechy mógł stanowić wyzwanie, któremu ambitna Al, poniekąd, chciała sprostać.
Ostatecznie to Jayden nie potrafił mu sprostać. Postanowił uciec w chwili, kiedy odkrył, że zależy jej na dziewczynie bardziej niż powinno, nieświadom, iż ona podobne uczucia ulokowała w nim. Studia na drugim końcu świata były poniekąd wymówką, chociaż stanowiły też idealny pretekst. Nie był przecież stworzony do związków, a tym bardziej takich na odległość.
- Zgadzam się z tobą całkowicie - przytaknął. - Więc jak zapatrujesz się na tą obecną? - zapytał, zawadiacko się przy tym uśmiechając. Nie dało się ukryć, że w tonie jego głosu rozbrzmiewało znamiono flirtu. Nie zastanawiał się nad tym, jaki kontekst miały wypowiadane przez szatynkę słowa, nie przypuszczał też, że w jej głowie krążą tak okrutne myśli na jego temat, którym zapewne zaprzeczyłby, gdyby wypowiedziała je na głos. Tak naprawdę nie zbierał numerów, a tym bardziej takich, które stanowić mogły niemiłą niespodziankę, jeśli zdecydowałby się na spotkanie. Fakt, kolekcjonował piękne kobiety, jednak zawsze robił to osobiście, wybierając je spośród całej masy innych ludzi. Tak samo kłamliwa była myśl, że był z nią w dłuższej relacji tylko z braku doświadczenia. To - już wtedy - miał naprawdę duże, a ją po prostu lubił. Lubił sposób w jaki się uśmiechała, kiedy jej oczy stawały się jaśniejsze; jak z uporem zakładała kosmyk włosów za ucho, kiedy ten wciąż opadał na jej policzek. Dla Jayden'a uroczym było to, jak przygryzła dolną wargę, gdy nad czymś zacięcie pracowała, sposób w jaki się poruszała, przez który przemawiała niewymuszona gracja. Potrafił wymienić wiele szczegółów, z którym prawdopodobnie nawet dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, chociażby to, jak zaciska szczękę, gdy coś ją zirytuje. Tym kimś obecnie był on.
- Zdecydowanie - przytaknął, chociaż on pozwolił sobie na kąśliwość, której towarzyszył uśmiech rozbawienia, gdy dostrzegł, jak Alice hamuje się ze swoimi emocjami. W gruncie rzeczy lepiej zniósłby liścia w twarz niż powściągliwość szatynki, dlatego poniekąd mając jej dość, rzucił propozycję, która w przeszłości wielokrotnie padała z jego ust. Wendy's było ich tradycją, która od zawsze towarzyszyła tego typu imprezom, bo przecież oboje mieli ich dość. Automatycznie w umyśle szatyna pojawiło się podobne wspomnienie, chociaż on ucieczkę z pierwszego piętra pamięta gorzej, bo okupiona została raną, po której na jego ciele pozostała blizna.
- Obiecuję, Alice - oznajmił, zwracając się w do dziewczyny imieniem, którego nie wypowiedział od pięciu lat; miękko, wręcz czule. Wyciągnął w jej kierunku dłoń, zupełnie jakby właśnie prosił ją do tańca, a tymczasem zamierzał dokonać dobrowolnego porwania. Czy się zgodzi?

Przenosimy się :D
Z tematu x2

autor

-

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

#63 Lava Hale
+ outfit

Pomiędzy masą maili do odczytania jego uwagę zwróciła jedna wiadomość o nietuzinkowym tytule: Nathanielu Covington, zaproszenie niedługo straci ważność! W pierwszej chwili pomyślał, że to spam, ale zwróciwszy uwagę na adres skrzynki pochodzącej z winiarni, której nazwę kojarzył, z zaciekawieniem otworzył zawartość.
To mu przypomniało o planach, jakie jeszcze rok temu zrodziły się w jego głowie tuż po wygranym przetargu. Weekend z Lavą miał być niespodzianką i wisienką na torcie po intensywnym miesiącu w pracy i problemach, które mąciły umysł ukochanej. Niestety, nie dane im było go doczekać, a pod wpływem własnych nieoczekiwanych wydarzeń, zupełnie o tym zapomniał. Opłacony z góry pobyt w winiarni za kilka dni miał bezpowrotnie przepaść.
Na wspomnienie o sylwestrze mimowolnie uśmiechnął się pod nosem do siebie. Tamten wieczór znacznie poprawił jego kontakty z ciemnowłosą pięknością, więc miał przeczucie, że podróż do winiarni to doskonała okazja, żeby spędzić ze sobą trochę czasu w dobrym towarzystwie.
Do podjęcia decyzji o spędzeniu wspólnego wieczoru przyczyniła się dobra argumentacja. Nate doskonale zdawał sobie sprawę, że bezsensowne trwonienie pieniędzy nie było Lavie po drodze, poza tym czy mogła oprzeć się jego urokowi?
Winiarnia znajdowała się na obrzeżach miasta. Otaczały ją ogrody pełne krzewów i mnóstwo zieleni, nadające miejscu nastrojowości, zupełnie, jakby znajdowali się wiele kilometrów od Seattle. Po wejściu do pokoju, w którym mieli nocować, ich oczom ukazało się obszerne podwójne łóżko, na które Nate przygryzł wargę, starając się bezowocnie ukryć uśmiech.
- Zachęcające - ściągnął brwi, starając się zachować powagę, ale nie potrafił zakamuflować własnych myśli, które przetoczyły się przez jego głowę. Właściwie chyba nie powinien Lavie niczego sugerować, w końcu postanowili zostać przyjaciółmi, z drugiej zaś strony znał siebie i wiedział, że to nie do końca pokrywało się z tym, co czuł.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

#51

outfit

Kłamstwem byłoby powiedzieć, że telefon Nathaniela i propozycja spędzenia razem weekendu w winnicy jej nie zaskoczyły. Była jednak mile zaskoczona, zwłaszcza po ich ostatnim spotkaniu podczas sylwestrowej imprezy w galerii Siriusa, na której najwidoczniej oboje dostrzegli, że ich stosunki naprawdę się ociepliły. Nie musiał jej długo namawiać, choć w pierwszym momencie naszły ją wątpliwości. Chciała spędzić z nim miło czas, pozwolić im rozwijać obecną relację, którą postanowili utrzymać na przyjacielskiej stopie. Nie chciała też, by jego rezerwacja się zmarnowała, co było oczywiście argumentem, który przytoczyła, by Nathaniel w pierwszym momencie nie pomyślał, że robi sobie jakąś nadzieję i liczy na coś więcej. Choć po sylwestrze chyba trochę liczyła. Gdzieś podświadomie i w głębi duszy, poruszona tym, jak świetnie dogadywali się tamtej nocy, a także tym jak rozwinęła się sytuacja. Na to wspomnienie kącik jej ust uniósł się delikatnie.
Miejsce, do którego trafili, wyobrażała sobie nieco inaczej, ale połączenie klimatu obrzeży miasta z dużą industrialno-rustykalną przestrzenią było intrygujące. Pokój, w którym mieli nocować, by móc cały wieczór spędzić na degustacji wina, też miał swój klimat. Przez spore okna wpadało dużo światła i można z nich było dostrzec Elliott Bay. Na środku stało duże łóżko, pod ścianą wysoka komoda, a po drugiej stronie duża szafa. Nie brakowało oczywiście dekoracji, które podkreślały klimat winiarni.
– Już chce ci się spać? – zapytała zaczepnie, żartując sobie z jego komentarza. Zerknęła na niego, odstawiając swoją walizkę przy komodzie, a marynarkę zostawiając na oparciu krzesła, które stało tuż obok. Zabrała z mebla broszurę i usiadła na brzegu łóżka.
– Nadal lubisz tę stronę łóżka? – zapytała, zerkając na drugą część łóżka, nie chcąc mu jej zajmować. – Jakie mamy plany na ten weekend? – uniosła głowę, czekając na jego odpowiedź. To on zarezerwował pobyt w winiarni, więc być może dostał program i wiedział, co ich czeka? – Wypijemy hektolitry wina, posłuchamy o szczepach winogron, o winnicach całego świata? – uśmiechnęła się, bo nawet taki plan wydawał się dość kuszący. Choć nieco niebezpieczny, biorąc pod uwagę, że mieli dzielić pokój i łóżko, a podczas ostatniego spotkania nie potrafili trzymać rąk przy sobie.

Nathaniel Covington

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Nadal przygryzając delikatnie wargę przeniósł spojrzenie z obszernego łoża na Lavę, a w jego oczach zaigrały łobuzerskie iskierki. Na końcu języka miał odpowiedź na postawione przez nią pytanie, by wyznać, że to, o czym pomyślał, nie miało nic wspólnego ze spaniem, ale wiedział, że wspomnienie o tym nie było stosowne.
- To bardzo funkcjonalny mebel. Śmiem nawet sądzić, że to jeden z ważniejszych elementów każdego wyjazdu - przyznał tonem znawcy. - Łóżko musi być wygodne, inaczej spada w mojej ocenie noclegu. A to tutaj, patrząc na nie okiem eksperta, wydaje się mieć duży potencjał. - Pokiwał głową z aprobatą, ale poważny ton nijak miał się do wesołego uśmiechu, który ozdobił jego twarz, zdradzając skłonność Nate’a do żartów. W tym żarcie krył się cień prawdy, bo bywały przecież dni, w których mężczyzna mógłby w ogóle nie wychodzić z łóżka. Ściągnął z siebie płaszcz, który odwiesił na wieszak i odłożył swoją podręczną torbę na krzesło, po czym dołączył do Lavy, siadając tuż obok. Na wspomnienie o stronie łóżka na ułamek sekundy zatrzymał spojrzenie na kobiecie, a kącik jego ust uniósł się nieco do góry.
- Yeah, same old - wzruszył beztrosko ramionami. Niby to nie było nic wielkiego, w końcu spędzili razem ponad rok, ale… pamiętała. Odnośnie planów na weekend również przytaknął. - Mhm. Z tego, co kojarzę, warsztaty i degustację poprowadzi wykwalifikowany sommelier. Potem podadzą kolację, w trakcie której pewnie będziemy mogli zaprezentować swoją nową wiedzę. Winnica pozwala także na swobodne spacery po okolicy - przytoczył to, co sam wiedział. Zwykle każdy wyjazd i atrakcje mu przypisane starannie planował, tym razem jednak postanowił poddać wszystko losowi i programowi, w jakim zdecydowali się uczestniczyć. Jego priorytetem na ten weekend były spokój, chwila wytchnienia i Lava.
Korzystając z chwili, opadł plecami na łóżko i westchnął leniwie, rozprostowując kości.
- Dawno nigdzie nie wyjeżdżałem - przyznał, wsuwając jedną dłoń pod głowę i wbił spojrzenie w sufit. - No, właściwie pomijając święta w Polsce, ale to wydaje się być wieki temu i z resztą, to nie to samo. - Bo nie z tobą, przyszło mu na myśl. Przekręcił się na bok i podniósł się na łokciu. - Naprawdę jestem wdzięczny za to, że zgodziłaś się na przyjazd tu ze mną. Dziękuję ci - obdarzył ją ciepłym uśmiechem, spoglądając w jej oczy. Naprawdę czuł za to wdzięczność. Oboje mogliby się okłamywać, że robili to ze względu na wyjazd opłacony z wyprzedzeniem i wyrzucenie pieniędzy w błoto, ale Lava i tak mogła odmówić. Z każdej sytuacji było jakieś wyjście.

Lava Hale

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Zagryzała wargi, starając się powstrzymać nadchodzący śmiech. Słuchała wywodu Nathaniela na temat funkcjonalności łóżek i naprawdę starała się zachować powagę. Uwielbiała, gdy w końcu wrzucał na luz i był w stanie rozmawiać na najbardziej błahe i bezsensowne tematy. Był wtedy cholernie uroczy. Lubiła go wtedy zaczepiać i prowokować.
– Oho, chyba mamy tu znawcę łóżek. – zaśmiała się i uniosła nieco na łóżku, po czym znów na nie opadła, by przetestować jego miękkość, na którą przed chwilą jeszcze nie zwracała uwagi. – Doskonale rozumiem, ale… tu przyjechałeś pić wino, a nie testować łóżko, prawda? – uniosła zaczepnie brew i uśmiechnęła się nieco cwanie. Nie mogła się powstrzymać przed takim komentarzem. Była pewna, że Nathaniel nie zdradzi jej swoich intencji, jeśli były one inne, niż degustacja wina. Oboje nie byli pewni na czym stoją, nie poruszyli tematu wspólnie spędzonej sylwestrowej nocy i nic nie wskazywało na to, żeby planowali. Nie wyglądało to jednak tak, jakby udawali, że o niej zapomnieli, a jakby przeszli z tym do porządku dziennego, jakby było to coś, czego można się było spodziewać i wcale nie wpłynęło to na ich relację. A prawda była tak, że wpłynęło bardzo. Prawdopodobnie, gdyby nie tamta noc, nie spędzaliby weekendu na degustacji wina.
– Warsztaty? Jestem ciekawa, czego się na nich nauczymy. – odparła nieco podekscytowana. – Pogoda nie jest najlepsza na spacery, ale coś wymyślimy. Na pewno to będzie intensywny weekend. – dodała z uśmiechem. Nawet nie zorientowała się, że jej słowa mogły zabrzmieć nieco dwuznacznie, w tej chwili była za bardzo skupiona na przeglądaniu kolorowej broszury. Przeniosła spojrzenie na Nathaniela, gdy ten ułożyć się wygodnie na łóżku. Sama zrobiła to samo, zajmując miejsce tuż obok niego i również wlepiając spojrzenie w sufit. Przekręciła głowę, gdy Covington zaczął mówić, po czym pokiwała nią delikatnie.
– Wyjazd świąteczny to nigdy nie jest to samo, co wypoczynkowy. – przyznała, nie mając pojęcia, co tak naprawdę ma na myśli Nathaniel. Z własnych doświadczeń wiedziała jednak, że spędzenie kilku wolnych dni w towarzystwie licznej rodziny mogło być męczące. Była ciekawa, co sądził o świętach w Polsce, ale postanowiła zachować to pytanie dla siebie. Nie czuła, żeby było to odpowiedni moment na taką rozmowę.
– A ja dziękuję za zaproszenie, Nate. – odpowiedziała, również uśmiechając się do niego ciepło. Doceniała to, że to z nią chciał spędzić ten weekend. Miała wrażenie, że zaproszenie jej tu miało jakieś drugie dno i bardzo chciała się przekonać, co Nathanielowi chodzi po głowie. Sama skłamałaby, że jedynym argumentem, który przekonał ją do przyjazdu do winiarni, była opłacona rezerwacja. Ułożyła się na boku, przyjmując podobną do tej jego pozycję. – W takim razie… opowiedz mi, gdzie chciałbyś pojechać? Co chodzi po głowie Nathaniela Covingtona? – uniosła pytająco brew.

Nathaniel Covington

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Tęsknił za chwilami, kiedy mógł się zwyczajnie powygłupiać i gadać o bzdurach, wprowadzając siebie i Lavę w ten specyficzny stan, który wywoływał na ich twarzach uśmiech. A trzeba było przyznać, że lubił patrzeć, kiedy jej twarz raz po raz rozświetlał uśmiech. Wzruszył nonszalancko ramionami, przyjmując jej uwagę jako komplement.
- Ale nie omieszkam wysłuchać twojej opinii - zaproponował, wykazując całkowitą otwartość na wszelkie sugestie. Skoro już postanowiła sprawdzić miękkość... - To mamy w programie - przytaknął, skinąwszy przy tym głową. - Ale odpocząć też gdzieś należy, tutaj więc jedno wcale nie wyklucza drugiego - dodał zadowolony z samego siebie, że wybrnął z sytuacji. A to, że przyjmował różne aktywności za odpoczynek to swoją drogą.
Czego tak naprawdę spodziewał się po degustacji? Tym razem praktycznie niczego. Sylwester pokazał im, że wszystko mogło się wydarzyć. Mimo iż po Nowym Roku oboje wrócili do normalności, ich zbliżenie uznając za jednorazową przygodę, to nie mógł oprzeć się poczuciu, że nadal chciał czegoś więcej. Tak więc postanowił pozostać otwarty na nowe możliwości i po prostu poddać się chwili i zobaczyć, co stanie się tym razem. I tak, gdyby nie tamta noc, nie wiedziałby, że Lava choć w małym stopniu czuła to samo, co on. To był impuls, który należało wykorzystać.
- Domyślam się, że tego, jak rozpoznawać nuty smakowe, czy które szczepy będą pasować do jakich dań. Na pewno poszerzy to naszą świadomość i pozwoli zabłysnąć w towarzystwie. - To ostatnie brzmiało jak slogan z broszurki, co wskazywało na to, że coś jednak Nate zapamiętał po tym mało wnikliwym przygotowaniu się na wieczór w winnicy. - Intensywny? - podchwycił, spoglądając na nią i unosząc przy tym wyżej brew. - Myślałem, że postawimy głównie na wypoczynkowy weekend w rytmie slow, ale skoro nalegasz - westchnął w teatralnym geście, dając za wygraną, ale zaraz po jego ustach przesunął się zadziorny uśmieszek. Z rozbawieniem w myślach przyznał jej rację, bo i cóż robić w deszcz w domku w trakcie wyjazdu?
W kwestii wyjazdu na święta nie mógł się z nią nie zgodzić.
- Zwłaszcza, jeśli doszedł lekki stres związany z poznaniem rodziny Nadii. Na szczęście nawet dobrze mnie przyjęli. Chyba mimo falstartu udało mi się zrobić na nich wrażenie - skrzywił się nieco na wspomnienie o braku obecności w pierwszych miesiącach córeczki, ale ostatecznie czuł zadowolenie z przebiegu świątecznego wyjazdu. Zauważył również, że jakoś nie czuł skrępowania poruszaniem tego tematu przy Lavie nawet, jeśli wiązało się to z naruszeniem prywatności, której do pewnego czasu strasznie strzegł. Czas i doświadczenie nauczyły go, że dla niektórych osób warto było zatrzeć granice i się otworzyć. I chciał dać to ciemnowłosej odczuć. W tym momencie relacji, dokądkolwiek zmierzała.
- Hmm… - zamyślił się na chwilę. - Pamiętasz, jak mówiłem o kilkumiesięcznej wyprawie szlakiem wzdłuż stanów? Jak wiadomo, życie trochę zweryfikowało moje plany i na razie muszę przesunąć to w czasie. Ale z takich bardziej realnych podróży to marzą mi się teraz Włochy, albo Hiszpania. Może by tak wybrać się w maju, z okazji urodzin? Tak chociaż na tydzień, albo dwa. - Uśmiechnął się pod nosem w rozmarzeniu, po czym spojrzał na Lavę. Pamiętał, że Europa też była jej marzeniem. Wiedział, że wybieganie w przyszłość nie miało w tym momencie sensu, ale fajnie byłoby wykorzystać fakt, że oboje mieli urodziny w przeciągu kilku dni od siebie. - A ty? Gdzie byś chciała się w tym roku wybrać? - zapytał, wpatrując się w nią z uwagą.

Lava Hale

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Gdyby tylko miała jakąkolwiek wiedzę na temat materaców, z pewnością podzieliłaby się nią z Nathanielem, próbując udawać eksperta. Jednak jej doświadczenia dotyczyły jedynie tego, o czym chyba aktualnie nie planowali rozmawiać, choć żarty ewidentnie zbaczały w tym kierunku. – Myślę, że jeden ekspert nam wystarczy. – odpowiedziała z uśmiechem.
– Dobrze, w takim razie w tej kwestii również zdam się na ciebie. – pokiwała głową, zgadzając się na mniej i bardziej aktywne formy spędzania tego weekendu. Podejrzewała jednak, że skoro najbliższe dwa dni były zaplanowane przez organizatorów, to nie będą się musieli martwić o szukanie dodatkowych zajęć.
– O, ktoś tu się chyba przygotował i przeczytał broszurę. – zażartowała. – No coś ty! Przywiozłam notatnik i piórnik, cały weekend zamierzam zgłębiać wiedzę i się uczyć, z pewnością nie mam w planach odpoczynku w rytmie slow. – ciągnęła nadal swój żart, jakby naprawdę planowała robić wszystko inne niż to, co obojgu przychodziło na myśl. Starała się jednak szanować ich postanowienie o byciu przyjaciółmi, przestrzegać granic, które wiązały się z nowym typem relacji, nie kusić ani siebie, ani Nathaniela. Było to cholernie trudne, zwłaszcza teraz, gdy w końcu znów normalnie się dogadywali, nie było czuć między nimi napięcia. Nikt już nie spoglądał z wyrzutem i żalem, znów zaczynali czuć się przy sobie swobodnie.
– Myślę, że to było dla was ważne. Dla nich i dla ciebie. Czy oni… wiedzieli, dlaczego cię nie było? – spojrzała na niego, próbując okazać zrozumienie dla tej sytuacji. Chciała mu pokazać, że jest gotowa rozmawiać i jest zainteresowana tym tematem. Ton, jakim opowiadał o świętach, świadczył o tym, że poznanie rodziny swojej córki było dla niego satysfakcjonujące.
– Pamiętam. – wtrąciła, gdy zadał jej pytanie. Ułożyła się wygodniej i skupiła na jego słowach. Pamiętała doskonale, bo podróże były tematem, któremu poświęcali naprawdę dużo czasu. Nathaniel planował wyprawę wzdłuż stanów, a Lava marzyła wycieczce do Europy. – Włochy i Hiszpania brzmią świetnie. – odparła z uśmiechem. – Myślę, że dwa tygodnie to idealna długość urlopu, by zobaczyć to, co najważniejsze, ale też trochę odpocząć. – dodała. Dwa tygodnie były optymalnym czasem, biorąc pod uwagę, jak długo trwał lot do Europy. Wszystko jednak zależało od tego, jak kto lubił spędzać swój wolny czas, wiedziała jednak, że Nathaniel preferował aktywny wypoczynek.
– Wyobraź sobie, że myślałam dokładnie o tym samym. Nie miałam, kiedy ci o tym wspomnieć, ale Charlotte dostała ofertę pracy we Włoszech i przeprowadziła się tam dwa tygodnie temu. – zaczęła, chcąc mu nakreślić sytuację. Być może wiedział o tym od Siriusa, któremu Lottie na pewno dała znać, zważywszy na to, że chyba mieli się ku sobie. A jeśli nie, to był idealny moment, by zaktualizować Covingtonowi sytuację. – Planuję ją odwiedzić, gdy tylko zadomowi się w nowym miejscu i gdy będzie ku temu okazja. – dodała z uśmiechem. Nie musiała jednak jechać do przyjaciółki w maju, nie musiała też rezygnować z ewentualnych planów na jeszcze inny wyjazd. Jeśli chodziło podróże, zawsze była na nie otwarta. – Nie spodziewałam się, że naprawdę wyjedzie, wiesz? – uniosła się na przedramieniu i uśmiechnęła blado. Naprawdę miała nadzieję, że będzie miała przyjaciółkę u swojego boku, chociaż ją.

Nathaniel Covington

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Czasem nawet przy najbardziej wypełnionym grafiku udawało się znaleźć chwile, które można było przeznaczyć na dodatkowe zajęcia w dowolnej formie, aczkolwiek w tym przypadku Nate z pewnością miał na myśli tylko jedną formę.
- No dobrze, ale wiesz, że zgłębianie wiedzy i uczenie się mają bardzo szerokie zastosowanie, więc mogą ono dotyczyć naprawdę wielu kwestii? - Uniósł wyżej brew, ewidentnie próbując ją sprowokować, tylko po to, żeby zobaczyć, jak zamierzała z tego wybrnąć. Znał granice i choć sam nakazał sobie ich przestrzegać, to momentami wydawały się być dla niego cholernie niewygodne, ale przede wszystkim trudne do zniesienia. Mieli być przyjaciółmi, a ich poddanie się słabości w noc sylwestrową ostatnim wyskokiem, ale mimo powrotu do rzeczywistości i dobrego dogadywania się, czuł pewien niedosyt, który pozostało mu zdusić w sobie na rzecz tego, co mieli i mogli osiągnąć.
- Tak, Cecylia wszystko im wyjaśniła, a ja sam starałem się pokazać, że mi naprawdę zależy na Nadii i że żałuję, iż nie dowiedziałem się o niej wcześniej - przyznał, na koniec z delikatnym westchnieniem. Żałował, że nie był przy Nadii w pierwszych chwilach jej życia, z drugiej zaś strony, gdyby wszystko potoczyło się inaczej, mógłby nie poznać Lavy. Jedno spojrzenie na nią uświadomiło mu, jak cieszył się, że była przy nim i że tym razem starała się okazać wyrozumiałość i zainteresowanie. Szczerze to doceniał.
- Jest jeszcze tyle miejsc do odkrycia, że nawet te dwa tygodnie w jednym kraju nie wystarczą - stwierdził nieco smutno. Dłuższy wyjazd byłby szczytem marzeń, zwłaszcza po opanowaniu kryzysu w firmie. - No i ten język. Tutto suona meglio lì, non è vero, bella mia? - zapytał płynnym włoskim, na koniec unosząc wyżej jeden z kącików ust i zerkając na kobietę bystro. Niektóre języki były piękne i brzmiały znacznie lepiej nawet, jeśli ich znaczenie nie było już takie przyjemne w odbiorze.
- Naprawdę? - w zaskoczeniu uniósł wysoko brwi. Nie miał pojęcia o nowej dla Lavy sytuacji zwłaszcza, że miały razem mieszkać. Skinął głową na jej wyjaśnienie, zamyślając się przy tym na chwilę. - Jak to wpłynęło na twoją przeprowadzkę do jej domu? - dopytał celem wyjaśnienia tej kłopotliwej kwestii. To naturalne, że martwił się o Lavę i miał na celu przede wszystkim jej dobro. - Wiem. Dopiero ją odzyskałaś - odparł cicho, ale w przebłysku nasuwających się myśli zaraz również podniósł się na przedramieniu. - Ale wiedz, że zawsze masz jeszcze mnie. Ja tu jestem i nigdzie się nie wybieram - uśmiechnął się ciepło do ciemnowłosej. Instynktownie wyciągnął dłoń i położył na jej drobnej, opartej swobodnie między nimi, opuszkiem palca przesuwając po jej gładkiej skórze. - No, chyba, że do Włoch, ale tylko w twoim towarzystwie - pochylił się nieco w jej stronę, a w jego oczach pojawiły się zawadiackie iskierki.
Nagle po pomieszczeniu rozległo się ciche pukanie, po którym odezwał się kobiecy głos zapraszający do zejścia do winiarni. To przypomniało Nate'owi o rzeczywistości i mimowolnie odsunął się od dziewczyny, by dać jej przestrzeń.
- To jak, gotowa na pasjonujący wieczór przy winie? - zapytał, uśmiechając się szerzej. - Tylko pamiętaj o notatniku i piórniku - dodał zaraz w rozbawieniu, zanim oboje wstali z łóżka i ruszyli ku przygodzie.

Lava Hale

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Nate… – uniosła znacząco brew i wlepiła w nieco ciemne tęczówki. – Jeśli chcesz, żebym stała się ekspertem w dziedzinie materacy, wystarczy powiedzieć. – naprawdę próbowała powstrzymać drgające kąciki ust. Oblizała usta i zrobiła dłuższą pauzę. Doskonale wiedziała, do czego zmierzał. Nie raz i nie dwa prowadzili podobne, absurdalne wręcz rozmowy, które często były grą wstępną. Nie miała pojęcia, na czym stoją, ale na samo wspomnienie sylwestrowej nocy jej serce nieco przyśpieszało.
– Rozumiem. Jestem przekonana, że poszło ci świetnie. – przyznała z uśmiechem. Nathaniel zawsze robił świetne wrażenie, szybko nawiązywał znajomości, a ludzie go uwielbiali. Rodzina Lavy też dobrze się z nim dogadywała, a więc nie mogła mieć wątpliwości, że nie dogada się z rodziną Nadii i Cecylii. Zwłaszcza że z tego, co wiedziała, to wspólne wychowywanie Nadii wychodziło im naprawdę dobrze.
– Zgadzam się. Może… kiedy Nadia podrośnie, będziesz miał ku temu okazję? – zastanowiła się głośno. Teraz Nathaniel nadrabiał stracony czas i wspierał matkę swojej córki, do tego poświęcał firmie większość swojego czasu. Kto wie, czy gdy Nadia podrośnie, nie znajdzie w końcu więcej czasu dla siebie? Albo zabierze córkę w podróż? Istniało wiele możliwości. Natomiast i tak był w dobrej sytuacji, bo skoro dzielił się z Cecylią wychowywaniem dziecka, prawdopodobnie mógł wyjechać na urlop, tak samo, jak mogła wyjechać Cecylia.
– Mam nadzieję, że właśnie świntuszysz do mnie po włosku, carino. – zażartowała, uśmiechając się nieco zaczepnie. – Daj mi jeszcze chwilę, niedługo wszystko zrozumiem. Odkąd Charlotte wyjechała, zaczęłam uczyć się włoskiego. – dodała z uśmiechem, zadowolona, że udało się jej znaleźć na to czas. Niestety na razie poznawała podstawy, więc z tego, co powiedział Nathaniel, zrozumiała trzy pojedyncze słowa.
– Cóż… myślałam, że znów wszystko się skomplikuje i będę musiała szukać mieszkania, ale Charlotte nie chciała wynajmować swojego domu komuś obcemu, bo nie miałaby tego pod kontrolą, więc ja w nim zostałam. – wyjaśniła. Ostatnio nie miała szczęścia, jeśli chodziło o znalezienie odpowiedniego lokum. Wcześniej jej na tym nie zależało, ale ostatnio pragnęła mieć swój bezpieczny kąt. U Charlotte czuła się dobrze.
– Doceniam to, naprawdę. – odparła z delikatnym uśmiechem. Jego obecność i ich relacja była dla niej ważna. Na krótką chwilę przeniosła spojrzenie na ich dłonie i niepewnie zagryzła wargi. – Nate… – zaczęła, przenosząc ciężar swojego ciała na ramię, przysuwając się nieco do mężczyzny. Chciała mu podziękować za to, że przy niej był, że otworzył się na to, by kontynuować ich relację, jakkolwiek nieokreślona by ona nie była, że starał się ją wspierać. Pod wpływem chwili i jego obietnic chciała go też pocałować. Nie zdążyła jednak nic więcej powiedzieć ani wykonać żadnego ruchu, bo usłyszała pukanie. Westchnęła cicho i uniosła się na przedramionach. – Oczywiście, chodźmy. – odparła z uśmiechem. Pokiwała głową, uznając, że piórnik i notatnik są faktycznie niezbędne i zaśmiała się.
Po kilku minutach znaleźli się w sali wypełnionej regałami z winem, drewnianymi beczkami i różnej wielkości kieliszkami. Przestrzeń była bardzo klimatyczna, oświetlenie ciepłe i niezbyt intensywne, podkreślając przytulną atmosferę. Przy kilku stolikach siedziały inne pary, a na środku stało dwóch mężczyzn. Degustacja rozpoczęła się od lżejszych win, a o każdym z nich słuchali historii szczepu, informacji o produkcji, złożoności smaków i tego, co powinni w nich wyczuć. Czas leciał szybko, po kilku kieliszkach każdy czuł się przyjemnie rozluźniony, pojawiało się coraz więcej pytań ośmielonych alkoholem ludzi, a także żartów i wybuchów śmiechu. W pewnym momencie wszyscy zebrali się przy większym stole, rozpoczynając test smaku i sprawdzając, czy cokolwiek zapamiętali z degustacji.
– Wszystkie mi się już mieszają, a do tego jedno jest lepsze od drugiego. – zaśmiała się, sięgając po kolejny kieliszek. Było jej ciepło, poliki miała zaróżowione i nie zauważała, że od dłuższej chwili trzymała dłoń Nathaniela, nie wiedząc, czy boi się stracić równowagę przez szumiący w jej głowie alkohol, czy po prostu pod wpływem przemiłego wieczoru.

Nathaniel Covington

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Możliwe - przytaknął w pewnym zamyśleniu, aczkolwiek zdawał sobie sprawę, że podrośnięcie Nadii mogło trochę jeszcze potrwać. - Na razie jednak wolę skupić się na tu i teraz - dodał po chwili, spoglądając na ciemnowłosą z delikatnym uśmiechem. Miał na myśli zarówno jego życie i najbliższe plany związane z córką czy podróżami, jak i poniekąd samą obecnością w towarzystwie Lavy. Tu i teraz dotyczyło również jej.
Na jej uwagę o świntuszeniu po włosku zaśmiał się wesoło. Niemal każdy język brzmiał dobrze, bez względu na znaczenie słów. I to było w nich magiczne. - Och, w takim razie niedługo nasze rozmowy wejdą na zupełnie nowy poziom - mruknął wraz z czającym się w kącikach ust rozbawieniem. Świntuszenia w innym języku jeszcze nie próbował, ale z pewnością dodawało to pikanterii w łóżku. Lava sama podsunęła mu tę myśl, więc może będzie mu jeszcze kiedyś dane spróbować.
- Jasne, rozumiem. Lepiej powierzyć dom komuś, komu naprawdę można ufać, zamiast przypadkowym lokatorom - pokiwał głową. - Ty przynajmniej nie przeprowadzisz generalnego remontu pod jej nieobecność, czy nie wyrządzisz większych szkód. No, może poza złamaniem paru listewek w łóżku. - Uśmiechnął się łobuzersko na wspomnienie złamanego stelaża podczas wyjazdu na Malediwach. Nie mógł dać jej zapomnieć, za czyją sprawą to się stało. Była to jedna z gorętszych nocy w ich domku na wodzie.
Zbliżenie się Lavy w jego stronę mimowolnie sprawiło, że on także odrobinę zmniejszył między nimi dystans. Patrząc w jej błyszczące się oczy zapominał o całym świecie i gdyby nie pukanie do drzwi, w oczekiwaniu pozwoliłby jej powiedzieć wszystko, co aktualnie kołatało się w głowie dziewczyny. Jej wzrok mówił już wiele, lecz czuł, że było to dla niej ważne. Wstał więc niechętnie z miejsca z nadzieją, że jeszcze będą mieli okazję do tego wrócić.
Spotkanie przebiegało w bardzo przyjemnej atmosferze, nasączonej różnymi gatunkami win. Kiedy dotarli do stołu, Nate odczuwał w głowie błogie rozluźnienie. Obecność Lavy również niezaprzeczalnie wpływała na jego stan. Bezwiednie musnął kciukiem splecioną w jego dłoni delikatną dłoń towarzyszki.
- Może po prostu udawajmy, że nasze zmysły wyostrzyły się na tyle, iż odróżniamy wszystkie nuty smakowe? - mruknął do niej w rozbawieniu tak, by dotarło to jedynie do uszu Lavy, po czym dla przykładu sięgnął po kieliszek. Z miną znawcy ściągnął nieco brwi i uniósł go na wysokości ich oczu. - Jak ci się wydaje, jaki kolor ma to wino? - zapytał w zastanowieniu, zerkając na Lavę. Następnie powąchał zawartość kieliszka. - Wydaje się być w porządku - przyznał i ostrożnie pozwolił przyłożyć szkło do nosa kobiety. W tym czasie mógł obserwować, jak kobieta nabiera powietrza i przez moment zupełnie zapomniał o tym, czemu podsunięcie jej szkła właściwie miało służyć. Nie miał pojęcia, czy to za sprawą wina, ciepłej barwy światła czy nastroju, jaki tworzyło to miejsce, ale Lava wyglądała wręcz nadzwyczajnie. Z trudem oderwał od niej wzrok, żeby zakręcić zawartością kieliszka.
- Teraz dotleniamy nasze wino i pozwalamy sobie zasmakować go na podniebieniu i w ustach - mówiąc to, przechylił szkło i, spoglądając na ciemnowłosą, upił łyk. I choć w pierwszej chwili wydawało mu się, że mówił do rzeczy, ale wraz z wypowiedzeniem własnych słów dostrzegł w nich drugie dno. Jego myśli na ułamek sekundy odpłynęły w kierunku zupełnie innych smaków. - Mmm, wyczuwam maliny. I może róże? - Uniósł wyżej brew, jednak, podobnie jak Lava, kompletnie mu się wszystko mieszało i strzelał nazwami, które udało mu się zapamiętać. - A ty? - podał jej szkło, zupełnie nie przejmując się tym, że był to ten sam kieliszek, z którego on upił zawartość wina.

Lava Hale

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Była naprawdę miło zaskoczona tym, w jaki sposób warsztaty były prowadzone. I to nie tak, że się tego nie spodziewała, raczej miała wrażenie, że nie wyniesie z nich wiele, bo fachowe słownictwo i nazwy szczepów po kilku kieliszkach wina zaczną się jej mieszać. Na szczęście początek wykładu był na tyle jasny i klarowny, że przy każdej kolejnej porcji wina czuła, że jest w stanie udzielić podstawowych informacji na jego temat i wyrobić sobie opinię na temat tego, co naprawdę jej smakuje. Choć jej rodzina znała się na alkoholach, a sama pracując kilka lat temu za barem, zdobyła w kwestii spore doświadczenie, niekoniecznie zwracała uwagę na to, czy preferuje wino z Kalifornii, Włoch, czy Nowej Zelandii. Choć podczas testowania próbowali głównie tych kalifornijskich, które były łatwiej dostępne w tej części stanów.
– Myślę, że to się nie uda. Założę się, że prowadzący doskonale wiedzą, że po kilku kieliszkach wszystko się miesza. – odparła nieco konspiracyjnym tonem i zaśmiała się pod nosem. Przyglądała się uważnie twarzy Nathaniela, który w ciągu chwili przybrał poważną minę i ze skupieniem spoglądał na kieliszek wypełniony winem. Uśmiechnęła się pod nosem, również zerkając na kieliszek. – Hmm… – mruknęła, dając sobie chwilę, by zastanowić jakim słowem nazwać kolor, który widzieli w pękatym kieliszku. – Trochę głęboka czerwień, która jednak jest nieco ciemniejsza. O, przypomina dojrzałą, soczystą wiśnię. – odparła po chwili, po czym kiwnęła głową, na znak, że jest pewna swojej oceny. Prawdopodobnie każdy widział ten odcień inaczej albo inaczej go nazywał, zwłaszcza że był wieczór i stali w dość ciepło i delikatnie oświetlonym pomieszczeniu. Powąchała wino, które podsunął jej pod nos i mruknęła cicho. – W porządku? – kącik jej ust zadrżał delikatnie. Bawiło ją to, w jaki sposób Nathaniel zgrywał eksperta. Od razu przypomniała jej się scena sprzed kilku godzin, gdy dzielił się z nią opinią na temat materaca.
Upiła łyk wina, które podsunął jej Covington i oblizała wargi. Uniosła spojrzenie na Nathaniela, zastanawiając się, czy dobór słów był przypadkowy. Ilość alkoholu, którą wypili, sprawiała, że opcje były dwie. – Trochę słodkie, ale nadal taninowe. – odparła, starając się brzmiąc tak samo profesjonalnie jak Nathaniel. – Mhm, czuję maliny. – przytaknęła, z tą częścią się z nim zgadzając. Co do róży nie była pewna. – Goździki? – uniosła pytająco brew.
– Moi drodzy, naprawdę świetnie wam idzie! – prowadząca klasnęła w dłonie, uśmiechając się do nich szeroko. – Teraz spróbujemy ostatniego wina, które dla was przygotowaliśmy. Mamy ich już trochę za sobą, ale mam nadzieję, że docenicie, że najlepsze zostawiłam na koniec. – wyjaśniła, unosząc ciemnozieloną butelkę.
– Jeszcze jeden kieliszek i nie wiem… czy wrócę do pokoju o własnych nogach. – wymamrotała Lava, zerkając na Nathaniela. Czuła się lekka, już nieco senna, ale też podekscytowana. Zwłaszcza wtedy, gdy mężczyzna, chyba dość nieświadomie, zaciskał palce na jej talii.

Nathaniel Covington

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

W warsztatach prowadzonych w winnicy najwyraźniej chodziło o to, by stworzyć fajny, niepowtarzalny klimat. I właściciele bez wątpienia tego dokonali sprawiając, że Nate czuł się w tym miejscu bardzo dobrze, spędzając czas w zupełnym rozluźnieniu. Nie był przyzwyczajony do uczestniczenia w szkoleniach w takiej atmosferze, było to więc ciekawą odmianą. A co najważniejsze, mogli wynieść z tego naprawdę wiele przydatnych informacji i ciekawostek. Oczywiście pod warunkiem, że nie zaangażowaliby się tak w degustację win, a to chyba (nie)stety im nie wyszło. Nate miał nadzieję, że mimo wszystko część wiadomości pozostanie w jego głowie.
- Oni chyba naprawdę wzięli sobie za zadanie nas upić - szepnął, nieco ściągając przy tym brwi. - Mam nadzieję, że nie robią tego po to, żeby potem nas wykorzystać? - podzielił się z nią swoimi wątpliwościami, ale po głosie można było poznać, że sobie żartował. Alkohol również działał na niego nadzwyczaj odprężająco i podtrzymywał jego znakomity humor.
Ostatnie wino rzeczywiście było niczym wisienka na torcie, bo smakowało najlepiej ze wszystkich. A przynajmniej tak się mężczyźnie wydawało, gdyż wkład w to mogła mieć także siła sugestii prowadzących.
Po warsztatach przyszedł czas na oczekiwany odpoczynek. Nogi mężczyzny uginały się nieco pod wpływem ilości spożytego alkoholu, przegryzanego deską serów i winogrona, a jego wzrok stał się odrobinę rozmyty, niemniej ktoś z nich musiał jakoś się trzymać, żeby dotrzeć z powrotem do pokoju.
- I jak, poradzisz sobie z tym zadaniem, czy mam cię zanieść? - zapytał, przyglądając się jej z rozbawionym uśmiechem, a ujrzawszy kosmyk włosów opadający jej na policzek, bez rozmysłu uniósł dłoń i odgarnął go za ucho, muskając przy tym jej delikatną skórę. Tym samym ciemne włosy przesunęły się z jej ramienia, odsłaniając szyję. Czuły gest był dla niego zupełnie naturalny, miał jednak wrażenie, że Lava nie pozostała na to obojętna. Wbite w niego czekoladowe spojrzenie wzbudziło w nim pragnienie, by zatrzymać dłoń i przyciągnąć dziewczynę do siebie. Jakkolwiek gwar rozmów wokół przypomniał mu, gdzie się znajdowali i co właściwie tu robili. Opuścił więc dłoń, w przelocie muskając jej szyję, po czym zaproponował jej własne ramię jako oparcie. Dwoje chwiejnych ludzi mogło w ten sposób znaleźć najlepsze dla siebie oparcie.
- Shall we? - rzucił, ciszej i łagodniej, niż chwilę wcześniej, jakby w obawie przed popsuciem intymnej chwili, która właśnie wytworzyła się między nimi. Kiedy przemierzali korytarzami, Nate’owi przyszła myśl, którą postanowił się z towarzyszką podzielić.
- Całe te warsztaty to w sumie całkiem niezły biznes. Najpierw zasypują nas tyloma informacjami na raz, a potem upijają, żeby o połowie z tego zapomnieć. No a to z kolei skłania do ponownego wzięcia udziału w warsztatach i uzupełnienia wiedzy, ale i do kupienia wszystkich win, bo po takim mieszaniu przecież nie pamięta się już, które najlepiej smakowało - uśmiechnął się, dumny z siebie, że rozgryzł ich diabelski pomysł. - Powinienem założyć własną winnicę - stwierdził zaraz, bo w sumie nie był to taki zły pomysł, prawda?

Lava Hale

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Być może – zaśmiała się cicho, bo starała się nie zwracać na siebie uwagi prowadzących i nie przeszkadzać innym, ale średnio jej to wychodziło. Zresztą większość grupy była już podpita i wesoła, mało kto już zwracał uwagę na to, jak głośno mówi i się śmieje. – Ale raczej robią to po to, żebyśmy już teraz zrobili wielkie zamówienie na to, co tu mają dostępne. – dodała, tym razem naprawdę konspiracyjnym tonem i uśmiechnęła się. Musiała przyznać, że i tak dobrze im to wszystko szło, bo słyszała kilka głosów, że ktoś planuje kupić od razu dziesięć butelek danego wina.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł. Skorzystałabym i to z ogromną przyjemnością, natomiast… to się może źle skończyć. – zaśmiała się, widząc po jego minie i leniwym spojrzeniu, że jemu procenty również uderzyły do głowy. Na pewno było z nim o wiele lepiej niż z nią, był w końcu, wyższy, więcej ważył, a więc alkohol zupełnie zachowywał się w jego organizmie, natomiast na pewno czuł się już pijany. I nie, żeby nie wierzyła w jego siłę i sprawność fizyczną, po prostu nie ufała sama sobie, gdyby miała się mu przelać w takim stanie przez ręce.
Uniosła spojrzenie na jego twarz, gdy musnął dłonią jej policzek i ramię. Niczego innego w tej chwili nie pragnęła, niż by ją pocałował. Nawet uniosła się lekko na palcach, jednak poczuła jedynie usta Nathaniela na swojej szyi. Ciche westchnienie wyrwało się jej z ust, a na twarzy pojawiło się rozczarowanie, które mógł dostrzec. Przyjęła jednak pomocną dłoń i kiwnęła głową w odpowiedzi na jego pytanie, po czym ruszyli w stronę pokoju.
– To prawda. – zgodziła się, nieco rozbawiona analizą, której dokonywał Covington.
– Mogliśmy robić notatki, wiesz? – zasugerowała, marszcząc nieco czoło. Nie była z tych, którzy łatwo poddawali się sugestii dobrej reklamy albo marketingu, jednak musiała przyznać, że faktycznie kilka butelek wyjątkowo jej zasmakowało i obawiała się, że jutro nie będzie pamiętać, co to było. – Och, a skąd ten pomysł? – zapytała, nieco zaskoczona tym stwierdzeniem. – Chciałbyś mieć winnicę, czy… prowadzić winnicę? Wiesz o co mi chodzi? – dodała, bo trochę ciężko jej było w tym stanie kleić logiczne zdania, ale chciała wiedzieć, czy chciał być po prostu właścicielem, czy zamarzył sobie właśnie przeprowadzkę pod Seattle albo do Kalifornii, by faktycznie hodować winorośl.
– Och, byłoby wspaniale mieszkać za miastem. – westchnęła rozmarzona, pokładając się na ramieniu Nathaniela. W końcu stanęli przed drzwiami pokoju, a Lava zaczęła szukać klucza w swoich kieszeniach. A potem wsadziła dłoń do kieszeni w spodniach Covingtona, gdzie w końcu znalazła klucz.


Nathaniel Covington

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „SoDo”