WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

#35

Nowy rok zawsze przynosił Nathanielowi mnóstwo papierkowej pracy. Dopracowywanie szczegółów kolejnego przetargu tym razem szło mu zdecydowanie lepiej, niż w poprzednim roku. W porównaniu z zeszłym sezonem, tamten pełen był obaw i odpowiedzialności za przyszłości firmy. Nie liczyło się dla niego nic więcej, oprócz wyciągnięcia jej z tarapatów. Długie wieczory spędzone w tych czterech ścianach, w towarzystwie kilku pomocnych osób, z niewielką nadzieją na sukces, potrafiły porządnie dać w kość.
Od tamtego czasu jednak wiele się zmieniło. Po poprzednim sukcesie, nie musiał już aż tak przejmować się losem Covington Constructions, zapewniając dalszą pracę swoim podwładnym. I kiedy projekt zaczynał się urzeczywistniać, Nate nie mógł spocząć na laurach. Z o wiele większym doświadczeniem, wiedzą i bardziej pozytywnym podejściem, znów poświęcał długie godziny nad stertą papierów. I choć było mu zdecydowanie łatwiej, to styczeń był pod tym względem burzliwym okresem. Na szczęście, najbliżsi potrafili to zrozumieć i dawali mu przestrzeń, jakiej potrzebował.
W tym momencie jednak miał jej chyba zbyt wiele. W celu zwiększenia koncentracji zasłonił całą szklaną ścianę, by nikt nie miał wglądu do tego, czym się zajmował i mu nie przeszkadzał. Późna godzina na ściennym zegarze wskazywała jednak na fakt, że pozostali pracownicy już dawno opuścili siedzibę firmy. Na podłużnym stole rozłożona była cała dokumentacja, a zapiski na tablicy wskazywały na poważny dylemat. Mężczyzna, siedzący u szczytu stołu, w zmęczeniu przetarł oczy, próbując skupić wzrok na trzymanym w ręku arkuszu papieru. Porównywał go z dokumentem na laptopie, w którym ewidentnie gdzieś tkwił błąd. Wykrzesawszy z siebie resztki koncentracji, słysząc ustąpienie klamki drzwi, bez podnoszenia wzroku rzucił:
- Jeszcze nie skończyłem. - Ton jego głosu wskazywał na to, by pani sprzątająca nie trudziła się z zostawaniem do późna i spokojnie ominęła to pomieszczenie. Przez te ostatnich kilka godzin tak pochłonęły go tabelki do uzupełnienia, że nawet nie odnotował faktu, iż sprzątaczka już dawno ogarnęła całe piętro.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

#31
outfit
Nowy rok miał być powiewem świeżości. Lava liczyła na to, że ten powiew dostanie się do każdej sfery jej życia. Niestety w Internecie nadal można było znaleźć jej nagie zdjęcia, do tego, co jakiś czas dostawała jakieś niestosowne wiadomości. W pracy musiała udowodnić, że afera nie wpłynęła na słuchalność jej audycji. Do tego poszukiwania mieszkania trwały, a właściciel przyprowadzał nowych potencjalnych lokatorów. Miała już nawet plan, by poszukać nowej współlokatorki, gdy okazało się, że Rhys ma wolny pokój. Na ostatnią chwilę opuszczała swoje wielkie mieszkanie w South Lake Union, by przenieść się do niewielkich rozmiarów pokoju w Chinatown. Było w tym oczywiście wiele plusów – niższy czynsz, w dodatku dzielony na dwie osoby, poniekąd powrót do dawnych nawyków Lavy, czyli życia na walizkach. Większość rzeczy zostawiła w swoim pokoju w rodzinnym domu, a najpotrzebniejsze rzeczy ulokowała w nowym miejscu. Cieszyła się, bo w Rhysa był Echo, którego zdążyła bardzo polubić oraz sam Rhys, który potrzebował pomocy podczas choroby, a wcale nie chciał się do tego przyznać. Była tylko jedna rzecz, do której Lava nie chciała się przyznać przed samą sobą… trochę liczyła na to, że pomoc Nathaniela w poszukiwaniu nowego mieszkania zakończy się na rozpoczęciu nowego roku w jednym miejscu.
Nie pozwoliła jednak, by ta myśl jakkolwiek wpływała na nią albo ich relację. Mieszkanie z Rhysem spowodowało kilka ograniczeń w spotkaniach z Nathanielem, bo nie mogła go już tak po prostu zaprosić do siebie. Zostawały im więc spotkania na mieście albo u Nate'a w domu. Przez chwilę czuła się jak nastolatka, która nie może zaprosić chłopaka do domu, bo mama ich usłyszy. Szanowała jednak stan zdrowia Rhysa, nie mogła więc męczyć go obecnością innych osób.
Rozpakowując ostatnie rzeczy z pudeł, wysłała Nathanielowi wiadomość, proponując kolację. Nie dziwiło jej, że znów do późna siedzi w pracy, chciała go jednak zobaczyć. Otworzyła szafę, szukając na nowo ułożonych ubrań, które odpowiadałyby jej planowi, zamówiła jedzenie na wynos, zrobiła delikatny makijaż i wsiadła w taksówkę, kierowcy, podając adres biura Covingtona. Ochroniarzowi pokazała papierową torbę z jedzeniem, informując, że ma dostawę dla Nathaniela, po czym na wysokich szpilkach przemierzyła długi korytarz, dostrzegając blade światło przebijające się przez szklaną ścianę sali konferencyjnej.
Nacisnęła klamkę i uśmiechnęła się, gdy usłyszała jego głos. – Pan Prezes nie chciał przyjść na kolację, więc kolacja przyszła do Pana Prezesa. – oznajmiła, wchodząc do pomieszczenia, w którym siedział pochylony nad papierami Nate.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

W ferworze pracy jak zwykle trudniej było mu skupić się na prywatnej części swojego życia. Czas leciał mu zdecydowanie za szybko, dni przewijały się jeden za drugim, niekiedy zlewając się w jeden ciąg, od którego ciężko było mu uciec. Nie do końca więc rejestrował pewne sprawy, zapominając chociażby o swoich podstawowych potrzebach, jak jedzenie, czy ledwo odnotowując przeprowadzkę Lavy. Oczywiście, wiedział, że miało to nastąpić w najbliższym czasie, ale o szczegółach wolał porozmawiać, kiedy znajdzie chwilę wytchnienia w objęciach ukochanej i będzie skupiał na niej całą swoją uwagę. Nie chciał za bardzo ingerować w podejmowanie decyzji, ale też nie martwił się o nią, bo wychodził z założenia, że kobieta taka, jak ona, potrzebowała niezależności i sprostałaby każdemu wyzwaniu. Miał też nadzieję, że jeśli będzie potrzebowała jego pomocy, powie o tym wprost, a wtedy z chęcią jej pomoże.
Słysząc doskonale mu znany kobiecy głos, momentalnie podniósł spojrzenie na wchodzącą do pomieszczenia kobietę, po czym oparł się wygodnie o krzesło i z wolna obadał ją wzrokiem od stóp do głów. Zawsze była pełna naturalnego wdzięku i seksapilu, które okraszone pewnością siebie tworzyły niezwykle kuszący widok. Doskonale wiedziała, co na siebie założyć, by wyglądać nienagannie, a przy tym zwrócić na siebie spojrzenia wielu mężczyzn i kobiet, zaintrygować i rozpalić w ich myślach chęć odkrycia, co też kryło się za każdym skrawkiem materiału. Posłał jej łobuzerski uśmiech, w pełnym przekonaniu, że tym razem było to całkowicie zarezerwowane dla niego.
- Wygląda naprawdę bardzo apetycznie - wymruczał, zdecydowanie nie mając tu na myśli trzymanej w ręku Lavy papierowej torby, starając się przy tym zachować względne opanowanie. Zwinnym ruchem wstał od stołu i znalazł się przy niej, zanim udało jej się przejść przez całą salę. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie, by złożyć na jej ustach powitalny pocałunek, który trwał kilka sekund dłużej, niż miał początkowo w planach. Jakoś nigdy nie miał tego dość.
- Dobry wieczór, kochanie - wyszeptał, odrobinę odsuwając swoją twarz od jej ust, by móc spojrzeć w jej oczy. - To miłe, że się tak o mnie martwisz - przyznał z uznaniem i pochylił się nad jej uchem. - Zadałaś sobie sporo trudu, żeby tu dotrzeć, więc doceniam wysiłek. I zastanawia mnie, jak mógłbym się odwdzięczyć? - mruknął, a jego usta powędrowały nieco niżej, by wargami musnąć skórę tuż pod płatkiem jej ucha. W tym momencie jedzenie zupełnie nie było na liście jego priorytetów. Nie miał też nic przeciwko temu, by rozmowa o mieszkaniu mogła jeszcze chwilę poczekać.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Doskonale wiedziała, z końcem roku Nathaniel zniknie w stercie papierów, chcąc dopiąć ostatnie sprawy. Domyślała się też, że na początku roku będzie podobnie. Nie znała go od wczoraj, już przywykła do tego, że całe dnie i często też wieczory spędzał w pracy, niekiedy też teczki pełne dokumentów zabierając do swojego mieszkania. Wchodząc w relację z Nathanielem, musiała zaakceptować jego styl życia, przyzwyczajenia oraz fakt, że praca była dla niego priorytetem. Jedyne co mogła zrobić, to ugotować dla niego kolację, gdy wracał późno wieczorem albo wpaść z czymś na wynos, by dotrzymać mu towarzystwa. Jej podejście do życia w kwestii zawodowej było zupełnie inne. Owszem, lubiła swoją pracę, ale ostatnie czego chciała, to by zajmowała jej dziesięć albo i więcej godzin dziennie, tym samym przeszkadzając w zajmowaniu się innymi istotnymi dla niej sprawami. W jej przypadku praca była po to, by zapewnić jej życie – opłaty na mieszkanie, zakupy, ale także by mogła dzięki niej realizować swoje pasje, czyli chodzić na treningi i podróżować.
Uśmiechnęła się do Nathaniela, gdy uniósł spojrzenie.
– Nawet nie wiesz, jak się starałam, by wyglądało apetycznie. – przyznała szczerze, doskonale wiedząc, że nie jedzeniu w tym momencie rozmawiając. Uniosła znacząco brew, a kącik jej ust powędrował do góry, układając się w kuszący uśmiech. Torbę z jedzeniem położyła na długim stole, obok którego przeszła, ruszając w stronę Nathaniela. Zaśmiała się cicho, gdy znalazł się tuż obok, obejmując ją w talii i przyciągając pewnym ruchem ku sobie. Uniosła się na palcach, by dosięgnąć jego ust i odwzajemnić powitalny pocałunek.
– Dobry wieczór, kochanie. – powtórzyła cicho, uśmiechając się błogo. Cały dzień miała dobry humor, ale gdy znalazła się w jego objęciach, stał się on jeszcze lepszy.
– Lubię się o ciebie troszczyć. – odparła. Taka była jej natura, gdy już się zaangażowała i dostrzegła, że ktoś zasługuje na jej uwagę, wtedy robiła dla tej osoby naprawdę dużo. Owszem, była pomocna i chętnie wspierała dalszych znajomych, jednak to bliscy mogli liczyć na to, że da z siebie wszystko, gdy będą jej potrzebować. A zamówienie kolacji nie było żadnym wysiłkiem. O wiele więcej czasu poświęciła na uszykowanie się na to spotkanie. Miała więc nadzieję, że Nathaniel jej nie zawiedzie. Jego kolejne słowa potwierdziły jej przypuszczania.
– Och… – mruknęła cicho, oblizując wargi. – To… – ruchem głowy wskazała na papierową torbę. – To nic. – pokręciła głową, z tajemniczym uśmiechem. – Docenić powinieneś coś innego. – wyszeptała, gdy Nathaniel zaczął badać ustami jej skórę. Ujęła jego dłoń i wsunęła pod materiał płaszcza, który po chwili rozwiązała. Długi materiał zakrywał tak naprawdę niewiele. A może wiele, zależy jak na to spojrzeć. Lava miała na sobie czarny, kilkuelementowy koronkowy komplet. Był to nowy zestaw, którego Nate nie miał jeszcze okazji widzieć. Kupiła go specjalnie na sylwestrowy wyjazd, niestety nie udało się jej go założyć. Cienki koronkowy materiał opinał jej ciało, podkreślając jej kształty.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Życie należało do ciągłych wyborów. Jeśli zostawały one dokonywane całkowicie przez ciebie to, cokolwiek miałyby nieść, bez względu na dobre czy złe wyniki, miało się ogromne szczęście, że dokonało się ich samodzielnie. Niestety jednak życie bywało przewrotne i czasem nie każda decyzja mogła do ciebie należeć. Niektórzy decydowali o własnym losie, tym samym wpływając również na los innych i nie dało się tego w żaden sposób uniknąć. Niekiedy szalenie trudno było zmienić tok spraw, kiedy żyło się ze świadomością, że to nieodłączna część twojego życia. Do niektórych rzeczy udawało się przekonać i ostatecznie dochodziło się do wniosku, że wcale nie czuło się potrzeby zmian. Tak było w przypadku Nathaniela. Od zawsze dokładnie wiedział, kim będzie, gdy jego rodziców zabraknie na świecie i choć nie spodziewał się tego tak wcześnie, to z czasem przyzwyczaił się do nowego stanowiska, a jego tryb życia do tej pory po prostu mu odpowiadał.
Cenił Lavę za wiele rzeczy. Odkąd tylko się poznali, podziwiał ją za otwartość na świat i nowe doświadczenia. To, jaką była silną kobietą, o głębokiej fascynacji podróżami i wszystkim tym, co czekało ją w trakcie zwiedzania kolejnych zakątków świata. Był pełen uznania dla jej możliwości dokonywania niezależnych wyborów i nie oglądania się za siebie, dostosowywania się do każdych warunków i nie ubolewania nad zmianami. Mieli ze sobą tyle wspólnego, a jednocześnie nieco odbiegali od siebie częścią swoich poglądów, co stanowiło podłoże do wielu fascynujących rozmów, które odbyli do tej pory. Jako para stanowili unikat, można by rzec, że nie do podrobienia.
- Wierzę… widzę… i naprawdę doceniam - przyznał, przeciągając każde słowo, spoglądając na nią niczym przyczajony drapieżnik, szykujący się na polowanie. Kilka sekund później, kiedy pojawił się u jej boku, miał wrażenie, że nagle całe napięcie wywołane pracą i długim siedzeniem w jednym miejscu, odchodzi w zapomnienie. W zamian za to poczuł przypływ całkiem nowej energii, bynajmniej nie zachęcającej do dalszego studiowania tabelek.
- Yhmm… - mruknął tylko na znak, że całkowicie się z tym zgadza. Musiał przyznać przed samym sobą, że on również lubił, jak się o niego troszczyła. Już dawno nie odczuwał tego w tak namacalny wręcz sposób. Owszem, przyjaciele nie raz okazywali mu pomocną dłoń i serce, a nawet mogliby skoczyć za nim w ogień, ale to jednak nie do końca było to samo. Relacja z Lavą rządziła się całkiem innymi prawami.
Szczerze zaintrygowała go, gdy ujęła jego dłoń i wsunęła pod swoje okrycie wierzchnie. Dotyk jej ciepłej skóry pod delikatną siateczką pobudził jego zmysły. Zerknął na dół na zawartość znajdującą się między rozsuniętymi połami płaszczyka, a ten widok momentalnie na niego podziałał. Uśmiechnął się zawadiacko, szczerze usatysfakcjonowany z takiego obrotu spraw. - Och, to będzie moim priorytetem - zadeklarował jej do ucha, nie potrafiąc się powstrzymać przed muśnięciem palcami wzdłuż sznureczków znajdujących się na jej dekolcie, które idealnie podkreślały krągłe piersi, po czym zsunął z jej ramion płaszcz, który w tym momencie uznał za całkowicie zbędny. Jeszcze na moment odchylił się delikatnie, by móc się jej przyjrzeć w całej okazałości, by z nieznikającym uśmiechem w końcu ponownie objąć ją w talii i przysunąć do siebie tak blisko, że między ich ciałami nie pozostawał nawet milimetr.
- Naprawdę się postarałaś. - Nie mógł wyjść z zachwytu nad jej niekonwencjonalnym pomysłem. Nie mógł przestać się zachwycać jej ciałem i tym, w jaki sposób sprawiła, by stało się jeszcze bardziej kuszące, choć myślał, że to już niemożliwe. Widać to było w jego oczach, w których rozpłonęło pożądanie. - Zasługujesz na porządną nagrodę - przyznał i, nie potrafiąc dłużej panować nad sobą, złożył na jej ustach pocałunek, który z każdą sekundą przybierał na sile. Jego dłonie odruchowo zaczęły wędrować po jej plecach i włosach, miejscami delikatnie zaciskując palce na krągłościach, jakby na nowo badając każdy skrawek jej skóry. Trafiały jednak bezbłędnie, powodując doskonale znane dreszcze.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Cieszę się. – odparła cicho, uśmiechając się do niego zaczepnie. Gdyby miał nie docenić, z pewnością nie zadałaby sobie takiego trudu. Ich związek jednak był inny niż wszystkie (a przynajmniej te, w których do tej pory była Lava), oparty na szacunku, zaufaniu i trosce, ale też na nadal trwającej fascynacji i zauroczeniu, które nie pozwalały im wpaść w rutynę. To, co było między nimi, było miłą odskocznią od dnia codziennego i natłoku różnych spraw. Przy Nathanielu czuła się tak, jakby czasami wciskała pauzę, cały świat się zatrzymywał i byli w danym momencie tylko dla siebie, a czasami jakby włączyła przyśpieszenie, które swoją intensywnością dostarczało wielu wrażeń.
– Przyznam szczerze, że to właśnie liczyłam. – zaśmiała się cicho, gdy poczuła jego ciepły oddech na swojej szyi. W tym samym momencie przeszedł ją przyjemny dreszcz. Poruszyła lekko ramionami, pomagając płaszczowi zsunąć się z jej pleców. Zrobiła krok do przodu, by nie plątał się jej pod nogami, w tym momencie nie zwracając uwagi na to, że leżał na ziemi. Uśmiechnęła się i obróciła nieco, by pokazać się Nathanielowi, przyjęła pozę niczym z wybiegu Victoria’s Secret i zaśmiała się, gdy przyciągnął ją znów do siebie.
– Naprawdę nie mogłam się powstrzymać. – odparła szczerze. Ten pomysł chodził jej po głowie już od dłuższego czasu, jednak czekała na odpowiedni moment. Nie chciała przychodzić do biura, gdy będzie pełne ludzi, nie chciała też zastać w sali konferencyjnej jego asystentki, musiała się więc upewnić, że będą sami. I choć podobne komplety Nathaniel miał okazję podziwiać w zaciszu własnej sypialni, tak w takich warunkach nie przyszło im się jeszcze spotkać. Niespodzianka miała być miłym urozmaiceniem dla ich wcale nie tak nudnego życia. Lava wiedziała jednak, że ten wieczór utkwi w pamięci Covingtona na długo.
Nie zdążyła odpowiedzieć na jego kolejne słowa, chociaż jedyne co chciała zrobić, to się z nim zgodzić. Oczywiście, że uważała, że jej starania powinny zostać nagrodzone, miała nawet kilka pomysłów, w jaki sposób to zrobić. Poddała się pocałunkowi, układając ręce na szyi mężczyzny. Dzieliło ich kilka centymetrów, jednak jej szpilki były na tyle wysokie, że nie musiała już stawać na palcach. Przylgnęła do niego całym ciałem, wsuwając dłoń pomiędzy nich i powoli, po omacku odpinając guziki jego koszuli.
– Mam nadzieję, że nie macie tu kamer, Panie Prezesie. mruknęła cicho, odrywając się od niego na chwilę. Przesunęła wzrokiem po jego twarzy, oblizując swoje pełne wargi. – Byłoby mi przykro, gdyby prezentacja, którą dla Pana przygotowałam, nie mogła się odbyć. – dodała niewinnym głosem, zaczynając swoją zabawę. Oczywiście nie mogło być nudno, miała na to plan. Odsunęła się od niego nieco, dłoń układając na jego klatce piersiowej i obchodząc go tak, że stanęła za jego plecami. Zaczęła się rozglądać, jakby faktycznie szukała kamer, powoli idąc w stronę sterty papierów, które leżały na blacie. Pochyliła się nad nimi, chociaż nadal dzieliła je od nich spora odległość. Wcale nie zwracała uwagi na to, co na nich było, równie dobrze mogły być to puste kartki. Udawała jednak, że nad czymś się poważnie zastanawia, układając łokcie na blacie i wypinając się, jakby przypadkiem, właśnie w stronę ukochanego.
– To co, Panie Prezesie, możemy zaczynać? – lubiła go tak nazywać, w tym momencie pasowało to idealnie do jej roli zaangażowanej w swoją pracę asystentki. A może stażystki? Wybór należał do Nathaniela, od jego wyboru zależało, jak potoczy się dalsza część prezentacji.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Proszę, nigdy się nie powstrzymuj - niemal jęknął w odpowiedzi na samą myśl, że tak genialny pomysł mógłby nie zostać zrealizowany tak, jak wyobrażała go sobie Lava. Nie trzeba było zapewniać, jak bardzo przypadł mu do gustu. Co więcej, jeśli po jej głowie krążyły podobne wizje o równie intrygujących zamiarach, byłby głupcem, gdyby jej do nich nie zachęcił. Nie musiała się przed niczym powstrzymywać, on był gotów skoczyć za nią w choćby i w ogień. A potrafiła go rozpalić, czego efektem już były płonące w nim iskry.
Kiedy przylgnęła do niego, poczuł narastającą tęsknotę za jej dotykiem, słodkimi wargami i miękką skórą. Z dreszczykiem ekscytacji poczuł, jak jej sprawne palce niespiesznie zajęły się rozpinaniem koszuli, guziczek po guziczku. Ku jego zaskoczeniu, kobieta niespodziewanie nieco się od niego odsunęła, pozostawiając go w lekkiej dezorientacji i westchnął cicho, by złapać oddech. Słysząc jej słowa, zaraz na jego twarz pojawił się łobuzerski uśmiech. Przyjrzał się jej z jednoczesnym niedowierzaniem i rozbawieniem, a w jego oczach igrały iskierki. Ewidentnie coś kombinowała. Przy niej nigdy nie było nudy, dlatego choć samo przybycie jej do biura wywołało sporą niespodziankę, to miał wrażenie, że mógł oczekiwać ich nieco więcej. Tym samym jego zaintrygowanie wzrosło jeszcze bardziej. Nie mógł również nie ulec mieszance uczuć, jakie w nim wywoływała. Wśród nich wybrzmiewało znacznie ważniejsze, niż cała reszta, aczkolwiek jeszcze całkiem nie nazwane. Ach, była taka niesamowita, a on miał cholerne szczęście, że należała tylko do niego.
- Proszę się nie przejmować, zapewniam, że to pomieszczenie zapewni pełną dyskrecję - stwierdził pewnym siebie głosem. Sala nie posiadała kamer, od strony korytarza została osłonięta zasłonami, z drugiej strony rozciągał się piękny widok na miasto, ale mimo pozornego obnażenia, wysokość piętra zapewniała odpowiednią prywatność. Wziął głębszy oddech, kiedy Lava przesunęła dłonią po jego odsłoniętej zza koszuli klatce piersiowej, po czym ominęła go i niczym kocica ruszyła powabnym krokiem w stronę stołu. Bezwiednie odwrócił się za nią i bacznie obserwował każdy jej ruch, zagryzając wargę i nie potrafiąc oderwać wzroku od jej magicznych wdzięków. Czy wiedziała, jak bardzo trzymała go w tym momencie na pokuszenie przed rzuceniem się na nią i położeniem jej na blacie? Cokolwiek teraz krążyło po głowie Nate’a, tak bardzo się starała, że postanowił przywołać się jako tako do porządku. Pogrążony we własnych, niezbyt grzecznych myślał, ledwo usłyszał pytanie. Podszedł do niej, z trudem powstrzymując się przed klepnięciem jej w jędrny pośladek, po czym usiadł wygodnie na swoim krześle, opierając oba przedramiona o podłokietniki. Miał ją na wyciągnięcie ręki, ale posłusznie czekał na to, co chciała mu zaoferować.
- Jestem do Pani dyspozycji - mruknął, a jego kąciki ust uniosły się w trochę zbyt zuchwałym uśmiechu, jak dla swojej asystentki, którą grała. Podobało mu się, jak zwracała się do niego Panie Prezesie. Było w tym coś podniecającego, dodającego pewności siebie i władzy. - Powinienem robić notatki? Muszę ostrzec, że najlepiej przyswajam wiedzę przez zmysły, a zwłaszcza dotyk - rzucił, znów przygryzając dolną wargę i przyglądając się jej z oczekiwaniem.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Chyba znasz mnie na tyle, że wiesz, że o to nie trzeba mnie prosić. – odparła, mrugając o niego zaczepnie. Miała na myśli wiele kwestii, o których w tej chwili mogła być mowa. Miała to do siebie, że robiła, co chciała, wbrew temu, co myśleli ludzie i jak było to ogólnie przyjęte. Nathaniel znał ją już na tyle, by wiedzieć, że jeśli chciała odwiedzić go jedynie w koronkowym komplecie, to nie było nic, co mogłoby ją przed tym powstrzymać. Może z wyjątkiem sytuacji, w której spotkałaby go w konferencyjnej w czyimś towarzystwie.
– Zadbał Pan o to, doskonale. Ciekawe ile asystentek prowadziło tu podobne prezentacje… – przechyliła głowę, przyglądając się mu uważnie. Brzmiało to, jak zaczepka prowokująca niechcianą rozmowę na tego typu temat, jednak Lava nie planowała teraz wybuchu zazdrości, a odgrywała swoją rolę, w której na pewno nie była jedną dziewczyną, która próbowała w ten sposób uwieść swojego szefa. Prezes, którym w tym momencie był Nathaniel, mógł przecież gustować w młodych asystentkach, ściągając je do siebie pod pretekstem prowadzenia prezentacji. Oczywiście za obopólną zgodą. Pytanie o kamery było jednak jak najbardziej prawdziwe, miała przecież na swoim koncie wyciek nagich zdjęć, nie mogła więc dopuścić do podobnej sytuacji. Wolała nawet o tym nie myśleć, jednak musiała mieć pewność, że nikt nie będzie mógł wykorzystać tej chwili słabości przeciwko nim.
Odwróciła głowę, przyglądając się, jak Nathaniel siada na swoim fotelu. Przygryzła pełne wargi i uśmiechnęła się do niego. Musiała się powstrzymywać, by nie podejść do niego od razu i zająć miejsca na jego kolanach. – W takim razie… proszę się skupić. – odparła cicho, odpychając się od blatu długiego stołu i idąc w stronę tablicy do prezentacji, przy której leżał wskaźnik. Rozsunęła go tylko trochę, by dodawał kilku centymetrów dystansu między nią a mężczyzną, a po chwili przesunęła zimnym metalowym elementem po jego skórze na klatce piersiowej.
– Spokojnie, notatki prześlę mailem. – rzuciła, próbując utrzymać się w tej grze i nie dać się zbić z tropu. Nathaniel wiedział, czym zająć jej myśli, gdy wspomniał o dotyku. Resztkami silnej woli trzymała dystans. – Dziś proszę słuchać i uważnie się przyglądać. A potem przejdziemy do uwag. – poinformowała go z pewnym siebie uśmiechem, przesuwając wskaźnik wzdłuż jego klatki piersiowej i brzucha, w końcu zahaczając o pasek jego spodni, sunąc nim niżej, na koniec pokonując długość jego uda.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

O, tak. Zdążył się już przekonać, że Lava manifestowała swoją siłę i kobiecość, kiedy tylko miała na to ochotę, a wtedy zupełnie nie liczyło się, co mogli pomyśleć o niej inni. Przyjście tutaj wydawało się spontaniczną decyzją, ale jej staranne przygotowanie dawało podstawę, by myśleć, że przynajmniej po części zaplanowała ten wieczór. Nate miał wrażenie, że w jej zachowaniu nie było żadnego przypadku. Samotna praca w biurze tym razem bardzo mu się opłaciła, bo inaczej ta niespodzianka nie byłaby tak udana, a właściwie… pewnie musiałby obejść się smakiem. Właśnie dlatego dziękował sobie teraz w duchu, że posiadał tak wspaniałą dziewczynę. Nie kłamał, mówiąc o niej, że była wyjątkowa.
- Nie wszystkie prezentacje zyskują moją szczególną uwagę. Wybieram spośród tych najciekawszych - przyznał powoli niższym tembrem głosu, podchwytując jej spojrzenie. Podjęcie jej gry sprawiało mu przyjemność. Do tej pory nie odczuwał mocy swojego stanowiska w ten konkretny sposób, ale przygryzienie dolnej wargi wskazywało na to, że jak najbardziej mu to odpowiadało. Zwracanie się do siebie aluzjami zdawało się podkręcać atmosferę, bo jego umysł coraz bardziej zmierzał w kierunku brudniejszych myśli.
Czuł, jak oboje na siebie działali, wywołując między sobą napięcie. Jak bardzo znał każdy centymetr jej ciała, a mimo to nadal pragnął udać się swoimi rękami i ustami w wędrówkę po każdej górce i zagłębieniu, jakie ledwo zakrywał przyodziany komplet. Pouczenie o skupieniu, postanowił zinterpretować na swój własny sposób, lubieżnie przyglądając się jej seksownie kołyszącym się biodrom i długim nogom na szpilkach, które tylko podkreślały jej kształtne pośladki.
- Raczej nie mogę tego obiecać. - W odpowiedzi na posłuszne słuchanie i przyglądanie się, spojrzał na nią równie wyzywająco, a na jego ustach zawitał szelmowski uśmiech. Złapał głęboko powietrze w płuca, gdy tylko poczuł na swojej skórze chłód metalicznej końcówki wskaźnika. Starał się zachować spokój, gdy przyrząd powoli zmierzał przez kolejne centymetry ciała, falując wraz z jego umięśnioną klatką piersiową. Jego sunięcie w dół sprawiało, że musiał coraz bardziej kontrolować swój oddech.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

– Postaram się. – zaśmiała się. Stanęła obok Nathaniela, nadal się go trzymając, tak dla pewności, jakby bała się, że może nie utrzymać się na własnych nogach. Przesunęła wzrokiem po blacie stołu i sięgnęła po szklankę z wodą, której o dziwo nie strącili. Napiła się i podała ją mężczyźnie, po czym usiadła na jego fotelu, zakładając nogę na nogę i przyglądając się jego sylwetce. – Myślę jednak, że po jakimś czasie przestanie być to niespodzianką… więc wymyślę coś innego. – zapewniła, nie planując pozwolić na to, by monotonia wkradła się ich związku. Podniosła się z krzesła i skradła mu całusa, po czym zaczęła zbierać swoją bieliznę. – Pewnie masz jeszcze sporo do zrobienia, zwłaszcza że… zrobiłeś sobie przerwę. – zauważyła, powoli wsuwając pończochy, dokładając starań, by Nate mógł ją obserwować. – Widzimy się w sobotę? – dopytała jeszcze, czy ich plany na weekend są aktualne i zarzuciła na siebie płaszcz. – Muszę uciekać. Rhys i Echo pewnie już czekają. A mnie czeka jeszcze wieczorny spacer. – poinformowała ukochanego, po czym podeszła i pocałowała go czule. – Napisz do mnie. – uśmiechnęła się jeszcze, licząc na to, że Nate po tym wieczorze nie zostawi jej bez słowa, po czy złapała swoją torebkę i wyszła z sali, zostawiając Covingtona ze stertą papierów na ziemi.

/ zt.

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „Covington Constructions”