WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
Nie chciała jakoś mocno gdybać jeśli chodziło o wybrankę serca Rogera. Ktokowliek to był to tak naprawdę zasługiwał na medal, bo osiągnął niemożliwe czyli usiedlił faceta. Zresztą Ady też się taki należał! Sama doprowadziła do tego, że obecnie Artemis jest żonata, więc to również niezłe osiągnięcie, które równie dobrze mozna wpisać w CV.
Trenerce nigdy nie przeszkadzała różnica wieku jaka jest między nimi. Najwidoczniej w ich przypadku to jednak działało, więc w Rogera również może! Oj nie tyle co się prawie rozeszły tylko rozeszły robiąc sobie przy tym przerwę. Kto by pomyślał, że poźniej stał się dla trenerki praktycznie jak brat, za którym mogłaby tak naprawdę w ogień skoczyć. No, ale dość pogaduszek, bo tu zaraz miał nastąpić najważniejszy etap w życiu Rogera, a one jeszcze miejsc nie zajęły, chociaż przy biegającym synku to ciezko by usiedziały spokojnie na miejscu tak naprawdę.
Ady odgryzła się żonce, że w sumie ona sama też modleką Victoria Secret nie jest, a jednak Brytyjka chciała ją za żonę, więc niech tu przestanie ocieniać! Będą świadkiem tego całego wydarzenia i tej całej szepki tak naprawdę to Adaya jednak cieszyła się, że one to ominęły. Ślub na Bali, bez jakichkolwiek świadków będzie zawsze o niebo lepsze niż wystawny, pełny przepychu ślub jaki teraz się odbywał. Ady zdecyodwanie nie pasowała do takiego obrazka.
Wzrokiem odprowadziła swóją ulubioną dwójkę. Wiedziała, że lepiej go jednak puścić na chwilę wolno niż gdyby miał zaraz jęczeć i płakac wiercąc się w ławce. Wzrok ostatecznie skierowała na Emily i Rogera, który wygladał jakby zaraz miał się z radości roztopić. Zależało mu i widać to było na pierwszy rzut oka. Panna młoda wreszcie pojawiła się u boku swojego przyszłego małżonka i ceremonia miała się rozpocząć na dobre... gdyby nie jeden drobny fakt. Dziewczyna szepnęła Rogerowi coś na ucho by zaraz po prostu ulotnić się z kościoła ku niedowierzaniu wszystkich zebranych.
-Bo ja wiem? Wszystko było w porządku do momentu gdy nie szepnęła paru słów Rogerowi na ucho. Zaraz potem wybiegła - odpowiedziała odszukują wzrokiem Rogera, który wyglądał jakby miał zaraz się rozpłakać i zapaść pod ziemię jednocześnie. -Daj Axela i upewnij się, że z Rogerem wszystko okej - rzuciła wyciągając ręce po młodego, który wręcz z radością przyjął ten gest. Może druga mama pozwoli mu na więcej! Poprawiła sobie chłopca na rękach wychodząc z ławki. Nie chciała być przeszkodą dla właśnie opuszczających kościół ludzi, więc stanęła bardziej z boku. Niestety Ax chciał na ziemię i gdy tylko go na niej postawiła pomknął w stronę ukochanego wujaszka -Odżer!- rzucił głośno dopadając do nóg mężczyzny i przytulając się do niego mocno. Chyba młody podświadomie wiedział, że tego było facetowi trzeba.
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
Coś tu nie grało agentce i zamierzała zaraz dowiedzieć się co też w głowie ma dziewiętnastolatka, robiąc taki raban. Wstyd!
- Prędzej go do płaczu doprowadzę. - stwierdziła z przekąsem, bo co by nie mówić Artemis nie nadawała się do pocieszania. W końcu ma skądś ten przydomek zimnej suki! Nie potrafiła być miła w takich sytuacjach i prędzej powie coś czego nie powinna. Oddała Axa żonie i powoli (bo przeta szpilki to jednak spore ograniczenie szybkości) podążyła w kierunku mężczyzny jaki teraz rozmawiał z księdzem. Jednak zanim ona do niego dopadła pierwszy pojawił się malec tuląc do nogi wujka.
- Co ona odjebała? - no ona po prostu nie umie być delikatna. Pocieszanie to nie jej broszka, tym powinna zająć się Adaya bo ona ma serce.
- Ja... powiedziała... że nie jest gotowa.
- Niedojrzała gówniara... - warknęła Arti odciągając Axa od nogi kumpla. Ten jednak zaraz wyciagnał do niego rączki. Agent go wziął i przytulił, choć w tym momencie powinien raczej tulić kogo innego. - Kto płacił za wszystko? - bo się jeszcze okaże że zrobiła go na ciemno i zaplacil za sukienke, kosmetyczke i tak dalej.
Roger jedynie spuścił wzrok na podłogę, będąc załamanym totalnie. Chyba potrzebował teraz Adayi, która go nie skopie tak jak to właśnie robiła brytyjka. - Roger... weź no czasem pomyśl. Osiemnaście lat różnicy... ona jest jeszcze niedojrzała mogłeś przewidzieć, że tak będzie. - cóż, Fisher lubiła kopać leżącego... dlatego jeśli żona zaraz nie zainterweniuje, to biedny mężczyzna zaleje się łzami.
- To wszystko, dziękuję księdzu. - rzucił do księdza jakby kompletnie igonrując słowa blondynki. Przeszli na tył kościoła, gdzie Roger sobie usiadł. Za to Ady patrzyła się na Arti spod byka.
- No przecież wiesz, że nie umiem pocieszać ludzi. - niech teraz nie suszy jej o to głowę. W dom usię mogą o to pokłócić jeśli tylko chce!
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
Przewróciła teatralnie oczami i po prostu ją ponagliła ruchem dłoni. Niech się wykaże chociaż kurcze raz w swoim życiu i pokaże Rogerowi, że jest dobrym człowiekiem i go wspiera w każdej sytuacji mimo wszystko.
Doszła do nich po chwili już wiedząc, że wysłanie do kumpla Artemis nie było zbyt mądrym posunięciem.
Osiemnaście to faktycznie było sporo różnicy. Dziewczyna ledwo skończyła szkołę no ale jak to mówią miłość jest jednak ślepa. Między nią i Art jest jedenaście lat różnicy i gdy się poznały to obie były w zupełnie innym momencie życia. Może to też wyszło, bo jednak Adayi nigdy tak do końca nie było dane być dzieckiem. Musiała szybko dorosnąć i już w wieku 19 lat miała kilka prac za sobą i obowiązki, których młodzież w tych czasach nie ma. A przede wszystkim blizny z poprzednich lat, które ją dużo nauczyły (poza tym, że nie wolno ćpać).
Z każdym kolejnym słowem żony Daya nie wiedziała czy ma się zapaść pod ziemię czy uciekać by się nie przyznawać, ze to jednak jej partnerka. A rzucała piorunami z oczu chcąc praktycznie zamordować blondynkę na miejscu.
-Postarałabyś się czasem - warknęła przechodząc obok żony i zabierając małego od wujaszka, który teraz pewnie czuł jakby mu się cały świat zawalił -Wiesz czego Ci trzeba? Po pierwsze urlopu z pracy. Po drugie wyjścia ze mną i uwalenia się jak dzikie świnie by móc użalać się nad swoim losem - tego drugiego to jemu przede wszystkim się przyda, bo znając życie zaszyje się w domu i wszystkie smutki zamknie w sobie nie pozwalając ani na chwilę na użalanie się. Tak w sumie robiła wiecznie Ady, a potem lądowała na grubej imprezie upijała się, brała masę dragów i kończył w szpitalu ledwo żyjąc. Tak było jak się rozstały z Artemis!
-Nie słuchaj co ta sztywniara gada, bo kasa to nie wszystko. Olej ludzi i serio wybierz się ze mną do knajpy - tak! Adaya zamierzała powierzyć opiekę dwóch smarków własnej żonie. Niech ma jeszcze zanim zaczną się jej wyjazdy na wszelkiego rodzaju misje. Nie będzie lekko!
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
- Próbowałam... - starała się, ale spełzło to na niczym. Wzruszyła jedynie ramionami i westchnęła. Może tego nie widać, ale było przykro agentce, że Roger właśnie został sam na ślubnym kobiercu. Jednak nie potrafiła tego wyrazić słowami. Jej wsparcie jest raczej marne.
Mężczyzna spojrzał na przyjaciółkę i smutno się uśmiechnął. - Najpierw muszę wszystko odwołać, zobaczyć czy uda mi się odzyskać chociaż połowę pieniędzy. - stwierdził, po czym wyjął telefon z kieszeni garnituru i zaczął dzwonić w różne miejsca. Najpewniej do właścicieli sali weselnej, kateringu... oj długo by tak wymieniać.
Artemis postanowiła wyjść przed kosciół. Wiedziała, że może doprowadzić do ewentualnej kłótni z żoną, a chciała sobie tego oszczędzić. Nie w smak było jej teraz aby Adaya wyrzucała iż jest nieczuła i mogłaby okazać serce. Niw potrafiła i tyle, nie ma co się sprzeczać o to.
Artemis najpierw zawiozła Ady i Rogera w miejsce które trenerka zachwalała i razem z Axem pojechała do Mary. Els stęskniła się za mamą dlatego Fisher nie miała chwili wytchnienia. Nakarmiła córkę przecierem jabłkowym który przygotowała babcia, chwilę pobawiła i... pojechała do pracy. Skoro i tak już nic nie będzie ze ślubu to przynajmniej może przygotować research do kolejnej misji. Szykował się wyjazd na Ukrainę ale nie chciała jeszcze informować Adayi. Dopiero by się zaczęło piekło na ziemi.
Roger był wdzięczny kumoeli że wyszła razem z nim aby się napić po katastrofie w kościele.
- Wiesz że Emily to taka mała awanturnica, większa niż Ty! - zaśmial się pijąc już któreś piwo z kolei. - A jaka dobra w łóżku. Pewno nie masz tyle atrakcji z Fisher. W ogole jak wy to robicie, nie macie przecież chuja. - Roger chyba już powoli odlatywał bo wszedł na swoje ulubione tematy! Zaraz bedzie o ich wspolnym trojkącie do ktorego nigdy nie doszło!
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
-Spoko. Poczekam - uśmiechnęła się do niego ciepło i dała mu tyle czasu ile potrzebował. A to znaczyło, że z pewnością do niej zadzwoni jak już będzie gotowy iść w miast na długi nocny melanż. Coś czego Adaya nie robiła od ślubu tak naprawdę. Adaya Fisher - wieczna imprezowiczka i ćpunka teraz była przykładną żoną i kochającą mamą. Miłość to jednak zmienia człowieka. Wraz z Axelem wyszli przed kościół do Art i wspólnie pojechali do domu ściągnąć z siebie te wszystkie ciuchy i wbić się w te dużo wygodniejsze.
Szczerze? To nie mogła się doczekać aż wyjdzie. Dawno nie robiła takich podobnych rzeczy i chyba jej tego odrobinę brakowało. Ogarnęła dobrą miejscówkę i kiedy przyjaciel był gotowy Art odwiozła ich do tego baru zostawiając na pastwę alkoholi. Dziwnie jej było ze świadomością, że wieczór spędzi bez biegającego Axa i marudzącej Ellie.
-Po pierwsze ja się nie awanturuję - pogroziła mu paluchem dopijając swoje piwo. Już straciła rachubę. -Po drugie to twoja kolej iść po piwko - mruknęła przesuwając w jego stronę puste szkło.
Na zasłyszane słowa jedynie przewróciła teatralnie oczami -Ja nie wiem czego ten twój mały mózg nie ogarnia. Moja żona jest świetna w łóżku przepraszam bardzo. Poza tym nie ogarniasz jak to robimy człowieku. Za głupiutki jesteś - popukała go w czoło. No nie będzie tutaj o swoim życiu seksualnym rozmawiać! To co wyprawiała z Art w sypialni to jest tylko i wyłącznie ich sprawa, a Roger może dalej żyć w swojej niewiedzy.
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
- Pfff, jasne... No już już. - stwierdził powstrzymując pijaną czkawkę która nagle odezwała się w nim i za żadne skarby nie chciała zniknąć. Chwiejnym krokiem ruszył do baru i poprosił o dolewkę. Zaraz cieszył michę bo wrócił do Ady z piwkiem! Zwycięzca!
Rozmasował sobie czoło i upił duży łyk piwa, mało co się nim nie oblewając.
- Dalej żałuje, że nie chciałyście sie ze mna podzielić waszymi tajnikami łóżkowymi, ale znajde kogoš kto będzie gotowy na nowe trójkątowe przygody! - uderzył się w pierś jakby przyrzekał to sobie samemu. Nie ma co się dziwić, on to chyba jest nie wyżyty!
- Dzięki... potrzeba mi tego było. - mówił to z serducha, z wielkim bananem na twarzy. Co by nie mówić Adaya stała się dla niego prawie jak siostra. Wskoczy za nią w ogień. Art to inna para butów. Z nią nie miał tak dobrego kontaktu, ale cóż. Ona go nie dopuszcza do siebie, a on nie miał zamiaru sie prosić.
- To takie nie fair! Moja żona mi uciekła .. nie możesz mi pożyczyć swojej? - no wstyd! Tak byc blisko żony a tu o! Ona ucieka... - Wiesz, że Art znowu pakuje się na miny? W sensie wracając do pracy... podoba Ci sie to? Ona jakaś dziwna jest. Czemu nie potrafi przy Tobie siedzieć? Cały czas za czymś goni... - znaczy on rozumiał chęć realizacji i wszystko, ale przecież to niebezpieczny zawód, a ona teraz ma rodzinę! Mimo różnic zdań to posiadanie takiej agentki w swoich szeregach jest fajne, ponieważ najcięższe zadania właśnie odwala ona.
- Jak ja ją utrzymam przy życiu to nie wiem... - po chwili dopiero zrozumiał co walnął. - Shhhh, nic nie słyszałaś... nie widziałaś... ani nic, bo urwią mi głowę, a tym bardziej nie infofmuj tej z kijem w dupie! bo Fisher na pewno poprosi o zmianę partnera gdy tylko dowie sie, że bedzie miec z nim do czynienia.
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
Nie miała pojęcia ile już wypiła, ale zaczynało ją przymulać i w takich momentach sięgała po coś ocniejszego by utrzymać świadomość w ryzach chociaż jeszcze przez chwilkę. Przysunęła piwko bliżej siebie z przyzwyczajenia i oparła czoło o chłodny kufel. Powoli zaczynało jej się zasypiać, a to znak, że chyba małymi krokami zbliżała się ku końcowi tego posiedzenia. Art będzie miała z nią jutro przewalone, bo Ady na kacu to przykry widok. A teraz pewnie jeszcze gorszy, bo nie pijała tyle co zwykle.
-Masz czego żałować to fakt. Takich sztuczek jak my umiemy mało kto o nich wie - wyszczerzyła ząbki by jeszcze dodatkowo go sfrustrować. Wiedziała, że był ciekawski i chciał wiedzieć wszystko. Dlatego za każdym razem o to wypytywał. Swoich tajników jednak ani Ady ani tym bardziej Art nie zdradzi. -Ale powodzenia w trójkątach, a nie lubię się dzielić -wzruszyła ramionami. Nie każdy lubie takie zabawy jak Roger.
Uśmiechnęła się jedynie na jego słowa. Nie musiał dziękować, bo od takich rzeczy ma się przyjaciół i na nią zawsze mógł liczyć. -Wiedziałam z kim się wiążę i wiem doskonale, że Artp się męczy za biurkiem. Czy mi się to podoba? Nie, ale nie zamierzam jej ogarniczać, chociaż nie powiem będzie zajebiście ciężko - uniosła wzrok by spojrzeć na ROgera i uśmiechnąć się smutno. Nie mogła jej trzymać w domu, bo to byłoby nie fair i zdecydowanie wpłynęłoby na ich relację. Smieszne... puszcza ją wiedząc, że może ją stracić. Gdyby powiedziała nie to też by ją straciła, bo zaczęłyby się kłótnie i może nawet doszłoby do rozwodu.
Jej oczy zrobiły się niczym wielkie monety -Ty będziesz jej partnerem? - to Art zadowolona nie będzie, chociaż na niego mogła liczyć mimo wszystko. I Roger jest bardziej doświadczony niż nie jeden nowy, którego mogłaby dostać. -Ta z kijem w dupie to moja żona, ale spoko nie wygadam się. Tylko błagam pilnuj jej tyłka. Seksownego tyłka tak na marginesie - westchnęła ciężko. Ten temat nie należał do najlżejszych dla Ady i chyba właśnie zabili sobie imprezę -Dobra. Ja mam dość, a dzieci mi rano spokoju nie dadzą. Piszę do Art, chcesz podwózkę do domu? - spytała wypijając piwo praktycznie na raz. Nie może się zmarnować przecież! Wyciągnęła telefon i wystukała wiadomość, która chyba wyglądała na szyfr. No co? Literki jej się już myliły!
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
- W sumie, to przepraszam... troche za mocno wciskam nosa. - rzadko kiedy przepraszał, ale widać że zrobiło mu się przykro iż zasmucił trenerkę. Nie chciał tego, po prostu jego myśli poleciały na złe tory i o! Gadał o Fisher, zamiast użalać się nad ślubem! Westchnął i upił kilka kolejnych łyków. - Wiesz, jak bedzie ciężko to pisz, coś zaradzę. - zafalował brwiami ale zaraz roześmiał się donośnie. Nie na wszystkich misjach będzie z nią, ale przynajmniej zda relacje Ady kiedy bedzie tego potrzebowała!
- Jezu ... Jaki ja mam długi jęzor po alko... - aż sam siebie skarcił. Rozpowiadanie o takich rzeczach nie powinno mieć miejsca, a jemu język się omsknął i sypnął za dużo. - No ja wiem, że żona. Fajnie ją mieć, ja muszę poczekać jednak. - dopił do końca piwo i znowu dostał czkawki. Chyba już się jej nie pozbędzie! - No pewnie, nie pozwole aby zginela. Wtedy mnie skrocisz o glowe. - zasmial sie po czym nabral powietrza aby w ten sposób powstrzymać czkawke. Pokiwał głową w odpowiedzi na pytanie o podwózkę. Oj nie chciałby teraz brać taxi, jeszczr go wywiozą w las i wytną nerkę!
Fisher spojrzała na telefon upijając kawę, która smakowała niezwykle dobrze. Co z tego że była późna godzina. Ellie nie chciała spać bez Adayi, co było męczące i Art nie mogła sobie z nią poradzić. Cóż... nie jest taką wspaniałą matką. Dobrze, że siedziała przynajmniej z Mary to ona mogla sie nią zająć gdy agentce nerwy puszczały. Nic nie rozumiała z smsa, ale zakładała, że niektore literki po prostu się omskły. Wzięła kluczyki od auta Adayi i już po kilkunatu minutach była na miejscu aby odeskortować pijane towarzystwo do domów.
- Wszystko popłacone? - spojrzała na jedno i drugie, ale jeszcze upewniła sie przy barze aby nie bylo kłopotów. - Dobra zabierać swoje zacne cztery litery i idziemy. - Pomogła obojgu wstać z krzesełek i mogli zacząc wyprawę w kierunku ulicy na której zaparkowała.
- O mój boże, co to za cacuszko!!! - dopiero dojrzał bestię trenerki i aż się prawie położył na masce, przytulając samochód.
- Roger... wszystko okej z głową?
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
-Nie przejmuj się - machnęła dłonią i uśmiechnęła się szeroko. Nie wciskał nosa aż tak bardzo. To po prostu nadal było trudne, a powinna się przyzwyczaić do faktu, że Artemis będzie znowu wyjeżdżać Bóg wie na jakie zadupie i będzie z nią minimalny kontakt. Na samą myśl Ady ciężko westchnęła. Już słyszała swoją mamę, która kolejny raz będzie psioczyć na wiecznie wyjeżdzającą Art.
-O głowę? Za lekki wyrok. Utnę Ci po prostu przyrodzenie - wyszczerzyła ząbki. Wiedziała, że jej żona ma wsparcie w tym oto czkającym człowieku, który ledwo potrafi ustać na własnych nogach. Ona nie była lepsza, ale csii.
Ady spojrzała jeszcze raz na wysłaną wiadomość do żony i zmarszczyła brwi. Ups.. chyba wysłała hieroglify. No trudno! Ona teraz miała problem ze staniem a co dopiero z pisaniem. Będzie to musiała jej blondynka wybaczyć po prostu.
Siłowali się właśnie na rękę gdy stanęła przy nich Artemis i Ady strzeliła szerokim uśmiechem w jej stronę kiwając przy tym głową przez co przegrała właśnie starcie gigantów. -Popłacone, popite, czas wracać do łóżeczka - stwierdziła wesoło zbierając się z krzesełka i machając na pożegnanie barmanowi opuścili lokal.
-EJ! Bo mi auto pobrudzisz debilu! - machnęła rękami by odgonić tą muchę, ale się nie udało. Przy okazji potknęła się o własne sznurówki i zrobiła spotkanie trzeciego stopnia z ziemią. Przez moment się nawet nie ruszała... jutro będzie obolała w cholerę.
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
Artemis chciała złapać agenta za frak i po prostu podnieść, ale nim to zrobiła jej żona wyladowała na podłodze. Takie bliskie spotkanie z chodnikiem nie mogło być przyjemne, dlatego przykucnęła i westchnęła.
- Życie Ci niemiłe kochanie? Chciałaś sprawdzić czy masz wytrzymałe zęby w spotkaniu z betonem? - już nie wiedziała jak dotrzeć do pijanych jednostek. - Chodź, pomogę Ci wstać. - najpierw pomogła usiąść amerykance potem bardzo powoli wstały. Teraz to bała się postawić ją bliżej ulicy, żeby jej na nią nie wyleciała dlatego zarzuciła sobie jej rekę na ramię, pochyliła aby wyrównać różnicę wzrostu i pomogła doczłapać do drzwi. Otworzyła je spokojnie i niejako wepchnęła Adayę do środka.
- Roger przestań lizać to auto! - warknęła widząc co mężczyzna robi.
- Polizane zaklepane! Teraz jest moje! - zawołał hardo, a Arti przybiła sobie facepalma. W przyszłości na pewno wypomni mu to nie raz nie dwa!
- Myślę, że Adaya Ci go nie odda, ale możecie p tym pogadać. - złapała męzczyzne tak jak wcześniej żonę i wrzuciła go z drugiej strony. Zapięła mu pas, potem wróciła do trenerki i zrobiła to samo, aby jednak dzieci były bezpieczne. Dodatkowo pozamykała ich drzwi aby nie daj bóg nie postanowili jej w trakcie jazdy wysiąść.
- Jeśli któreś będzie rzygać, to torebki macie z tyłu. - tak pomyślała o wszystkim, bo jednak z tapicerki niezwykle trudno jest zmyć pawie, a zwłaszcza pozbyć się ich zapachu. - Jedźiemy dzieciarnia. - zakomunikowała i włączyła się do ruchu.
- Polizane zaklepane, polizałem to cacko jest moje! - ożywił się nagle Roger mówiąc to w kierunku Adayi. No jak dzieci naprawdę!
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
-Ała - tyle z odpowiedzi na pytania żony. Oczywistym było, że nie chciała nic sprawdzać. Potknęła się o własne sznurówki po prostu -Miałam nadzieje znaleźć rozum - wymamrotała pocierając dłonią twarz, która teraz bolała. Jak będzie widoczny siniak, to Ax będzie z pewnością o to wypytywał i co mu powie? Że uwaliła się w trzy dupy i nie umiała chodzić? Porażka totalna. Jaka z niej matka?!
Wepchnięta do samochodu pijana jednostka usadowiła się wygodnie sięgając po ulubioną poduszkę syna by podłożyć sobie pod głowę. Nie było jej niedobrze, więc to był idealny poziom alkoholu w organizmie. Może jak wróci do domu to poczuje rewolucje, jednak w tej chwili wszystko było w miarę okej. Przymknęła oczy przez moment zapominając, że w sumie to jeszcze Roger musi się zapakować do samochodu. Szczerze powiedziawszy to gdyby nie otwierane drwi prawdopodobnie już dawno by zasnęła mając wywalone na cały świat.
-On będzie rzygał! - rzuciła niczym dziecko i wskazała na kumpla plauchem. -Ze mną jest wszystko okej - pokiwała głową na potwierdzenie swoich słów.
Gdyby wzrok mógł zabijać... to Roger właśnie padłby trupem dziesięć razy -No chyba kpisz! Fajnie, że czyścisz mi auto, ale spróbuj mi je zabrać to strzelę Ci prosto w kutasa - rzuciła groźnie. Pijana jednostka właśnie nastroszyła piórka -A Art poprawi - tak! Bo żona ma wspierać! Zwykle nie szczuje nikogo swoją groźną i uzbrojoną po zęby żoną, ale dzisiaj był wyjątek. Poza tym naprawdę się przestraszyła, że Roger mógł sobie zabrać to auto. -Art on mi nie zabierze auta prawda? - spytała pochylając się w stronę starszej kobiety z widocznym przerażeniem w oczach.