WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
baristka
Starbucks
elm hall
Wyjazd do Vancouver by tym czego Andrea potrzebowała do naładowania baterii, które powoli się wyczerpywały. A dodatkowo spędzenie tego czasu z ulubioną kumpelą? To dodatkowo sprawiło, że wracała do Seattle w naprawdę świetnym humorze. Oczywiście podczas tego wyjazdu musiała uważać również na River, bo wzięła sobie za punkt honoru dbanie by ta nie odczuwała zbytnio swoich zaników pamięci. Jakby nie było dbała o wszystko co do Andy nie było podobne tak naprawdę. Zawsze dbała o własny tyłek, szczególnie gdy uwolniła się od byłego męża.
Dała się namówić na ten nieszczęsny kurs gotowania. Wystarczyło by River zrobiła maślane oczka i Andy nie miała nic do gadania. Miała po prostu małą słabość do Sanders co starała się nie ukazywać. Przede wszystkim nie chciała niszczyć ich przyjaźni i tyle. Dziwnie się czuła będąc w friendzone, ale pogodziła się z tym faktem.
Miała mały poźlizg, bo praca się jej przedłużyła lekko (mały wypadek w między czasie, bo nowa osoba rozwaliła kompletnie maszynę). No i musiała jeszcze wrócić do domu by się na szybko ogarnąć i wreszcie ostatecznie dotrzeć tutaj. Zakradła się i niczym najlepszy creep stanęła za kumpelą by wydobyć z siebie ciche 'Buu' zaraz przy uchu River. Miała szczęście, że ta nie złapała za nic i nie przywaliła jej prosto w ten głupi cymbał.
-Ja Ciebie wystawić? Ranisz moje serce - uśmiechnęła się szeroko. River była ostatnią osobą, którą Andy chciała wystawić albo tym bardziej zawieść.
-To ja mam lepsze umiejętności w robieniu kawy - przewróciła teatralnie oczami i nie skomentowała odcinania palców. Co jak co, ale to raczej River miała do takich rzeczy talent. Jedynie ją lekko szturchnęła i tyle. Obie skupiły na tym co mówił gościu, który prowadził dzisiejsze zajęcia. Była pewna, że i tak sama z tego nic nie zapamięta, ale była tu dla przyjaciółki. -Tak jest Marto - rzuciła rozbawiona faktycznie biorą się za krojenie papryki i skupiła się na tym ignorując fakt, że gostek łaził między nimi i korygował wszystko co robiły. -To co. Nauczysz się gotować szefie kuchni i będziesz mogła zaprezentować coś swojemu facetowi? - spytała casualowo. Nie przepadała za kolesiem i to strasznie mocno.
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
- Oj twoja kawa jest najlepsza! - bo już nie raz dostawała od niej swoją personalizowaną kawusie, która stawiała ją na nogi. Z czasem wchodzenie do Starbucksa stało się rytułałem, który celebrowała prawie codziennie. Zresztą nawet ze zwykłego automatu jaki Riv ma w mieszkaniu Andrea czarowała! A te wzorki z mleka? Uwielbiała je!
Kiedy dobrała się do cebuli zrozumiała, że to był błąd! Trzeba było swojego pachołka do tego wynająć. Po policzkach zaczęły spływać łzy i to dosyć niekontrolowanie. Oczy piekły niemiłosiernie... Oj szef kuchni postarał się o idealnie mocną cebulę!
- On to i tak rzadko próbuje co przygotuje. Woli dania które już zna, a nie te co ja wymyślam. - taka prawda. Niestety nie każdy potrafi docenić co ma. - Robię to bardziej dla własnej przyjemności no i... możliwości spędzenia czasu z Tobą. - uśmiechnęła się ale widok był komiczmy bo makijaż zaczął jej spływać. Także wyglądała troszkę jak taki klaun. - Nigdy więcej nie kroję cebuli. Cebula to zło! - zawyrokowała i wzięła pokrojoną paprykę od kumpeli. - No nie mów, że nigdy nie chciałaś zrobić komuś czegoś pysznego, zaskakującego i dobrego w smaku! Poza tym takie gotowanie rozwija Ciebie jako osobę. Możesz się wiele nauczyć, na przykład że cebula zabija. - zaśmiała się i podała Andy do obrania ziemniaczki. - Albo że River nie potrafi zamknąć buzi. - chociaż o tym baristka już doskonale wiedziała. - Albo że krojenie warzyw jest nie... - właśnie w tym momencie Sanders zacięła się nożem w palec. - Fuck! Niebezpieczne... - dokończyła i czym prędzej poprosiła o plaster. Rana nie była głęboka także szybko ją zatamowano. - No mój szefie kuchni, prawie straciłam palca, czas chyba abyś ty przejęła stery. - nie zrobiła tego specjalnie ale bardzo chętnie popatrzy jak Andy sobie radzi. W końcu jeśli dzisiaj nic nie ugotują to nie będą mieć obiadu, a dziennikara powoli zaczynała być głodna! W Maddox cała nadzieja!
baristka
Starbucks
elm hall
-NIe powiesz inaczej, bo się boisz, że nie dostaniesz więcej darmowej kawki - zaśmiała się i puściła swej towarzyszce oczko. Prrzychodząca River do pracy Mad po kawę było stałym elementem, który Andy po prostu uwielbiała. Za każdym razem wyczekiwała przyjaciółki już myśląc jaki to dzisiaj napój jej przygotować.
Była w lekkim szoku, że River nie podsunęła jej tej nieszczęsnej cebuli tylko sama się za nią zabrała. Odważne, a tym samym niebieskowłosa miała luzy krojąc sobie paprykę. Ktoś płakać dzisiaj musi i lepiej by to była River a nie ona. -Już się nie podlizuj tak Snaders - uśmeichnęła się pod nosem. To było naprawdę miłe, bo przecież nie musiała z nią spędzać czasu i robiła to po prostu z własnej przyjemności. -Szczerze Riv? NIgdy. Nawet własnemu mężowi nie robiłam super fantastycznych potraw. Sam sobie gotował uważając, że się do tego nie nadaje po prostu - wzruszyła lekko ramionami. Może faktycznie miał rację, że ona to do kuchni się nie nadawała.
-Nie potrzebuję gotować by wiedzieć doskonale, że Rivier nie umie być cicho. Nauczyłam się - rzuciła z rozbawieniem spoglądając na swoją towarzyszkę, która właśnie zacięła się nożem. -Brawo kaleko - westchnęła ciężko i skończyła kroić tą nieszczęsną cebulę za River gdy ta prosiła o plater i ogarniała swoją ranę.
-Więcej noża do ręki nie dostaniesz. Możesz robić wszystko inne, ale od krojenia w tym momencie masz mnie - poklepała Riv po główce niczym małe dziecko i dokończyła krojenie wszystkiego co było potrzebne na danie. Jej przyjaciółka była odpowiedzialna za całą resztę. Zresztą to ona się chciała nauczyć gotować a nie Andy! Maddox po prostu przyszła tutaj by ładnie wyglądać i trochę asystować.
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
- Pfff, ja podlizywać się? Nigdy w życiu. – uśmiechnęła się promiennie mimo rozmazanego makijażu. Będzie musiała zrobić szybką przerwę na jego poprawienie, bo przecież nie może się tak tragicznie prezentować. Że też wybrała tą cholerną cebulę…
- Serio? Ale gbur. – znaczy jeśli Maddox była tragiczna w gotowaniu to po części rozumiała mężczyznę, ale tak w drugą stronę, raz na jakiś czas miło usłyszeć komplement – nawet jeśli zupa wyszła lekko zasłona. - Ale nie umarłaś z głodu, znaczy że coś tam potrafisz. A ja nie wierzę w słowa, że się nie nadajesz. Patrz! Krojenie papryki idzie Ci idealnie! – nie chciała aby kobieta była smutna z powodu przykrych wspomnień. - W ogóle twój mąż to burak musiał być, żeby nie zauważyć jak ma fajną żonę! – nikt nie zmieni zdania Sanders, która uważała, że Andy ma bardzo dużo zalet, nawet jeśli znały się tylko kilka miesięcy. Zdążyła ją poznać na tyle a móc podbudować kobietę. To jak o nią dba jest najlepszym przykładem, że jest wspaniałą osobą!
Przewróciła oczami na kolejne słowa, ale zaraz krew pojawiła się na desce i dziennikarka musiała się doprowadzić do stanu używalności. Plaster na szczęście okazał się wystarczający i mogła stanąć za kumpelą aby dyrygować co ma robić.
- No dobra. – zapewne gdyby spróbowała i znów zaczęła gadać mogłoby się skończyć podobnie, a jednak posiadanie wszystkich palców ręki jest przydatne! Chociażby do pisania artykułów na laptopie. Wstawiła więc wodę aby ugotować obrane ziemniaczki. Potem zrobiła z nich puree, podobne do tego z dania pokazowego jakie stało niedaleko nich. Próbowali dorównać, ale widziała że większość par robi to nieudolnie. - Ej, ale zrobimy je trochę po naszemu co? Lubisz chili? – zafalowała brwiami i dosypała do puree trochę za dużo przyprawy. - Chyba nie umrzemy od niego, prawda? – Riv wyjęła garnek, zaraz robiąc huk, że wszyscy na nich spojrzeli. - Spokojnie! To nic wielkiego.- zaraz pochowała resztę która wypadła i pojawiła się koło Andy.
- No dobra, to chyba jeszcze trochę startego sera bo krewetki są gotowe. – podała tarkę kumpeli i przystanęła obserwując jak ściera parmezan. - Udusiłam je w winie. – pokazała na swoje dzieło. Dolna warstwa to puree z ziemniaczka, następne to podsmażana cebulka, na to położyła krewetki i brakowało jeszcze tartego sera. - To co, zje Pani ze mną obiad Pani Maddox? – bo później będą mogły zabrać swoje danie, rozdzielić na dwie porcje i zjeść przy stoliku jaki zostało już naszykowany.
baristka
Starbucks
elm hall
-Przynajmniej krojenie papryki mi wychodzi - uśmiechnęła się lekko. Przyzwyczaiła się, że nie nadawała się do wielu rzeczy. Przeszłość kompletnie spierdzieliła jej poczucie wartości tak naprawdę, ale nie zamierzała się w tym momencie z tego spowiadać River. -Uwierz, on doskonale to widział to tego stopnia, że nie pozwalał mi na nic i chciał trzymać w domu - wzruszyła ramionami. Całe małżeństwo była przetrzymywana i jej każde wyjście było wręcz kontrolowane przez małżonka. Nie chciała tego wspominać dlatego skupiła się na krojeniu warzyw mając nadzieję, że jej towarzyszka porzuci ten temat.
Zadaniami się podzieliły wręcz idealnie. Jakby znały się od lat i wiedziały jak ze sobą współpracować tak był wyszło im to idealnie. Bez sprzeczek niepotrzebnych. River była od dyrygowania i doprawiania, a Maddox od posługiwania się nożem.
-Ostra ze mnie babka, więc dosypuj - rzuciła i przez moment obserwowała kumpelę. -Będzie dobrze. Nie przejmuj się - zachichotała. Najwyżej wypali im gardła na kilka godzin. Nic wielkiego.
Zabrała się za ścieranie parmezanu, który miał zaraz wylądować na samej górze potrawy, którą wspólnymi siłami przygotowały -Z Tobą? Zawsze pani Sanders. Mówisz, że to kolejny randkowy posiłek dla nas? - puściła jej oczko i sięgnęła po sztućce dla nich obu. -Tylko przygotuj wiaderko wody, bo coś mi się wydaje, że będzie nam potrzebne - stwierdziła wesoło w oczekiwaniu na instruktora, który zamierzał posmakować wszystkich potraw. Współczuła mu już z miejsca, bo coś czuła, że ostrość tego będzie nie z tej ziemi. Może ziemniaki i parmezan w jakimś stopniu zniwelują ostrość, ale ona to tam się nie znała przecież na gotowaniu.
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
- Przykro mi... ale najważniejsze że teraz jesteś wolna i możesz robic co chcesz. - chciała zakończyć jakimś przyjemnym akcentem ten temat, ponieważ nie zamierzała go ciągnąć ze względu na smutne wspomnienia jakie pojawiły się w głowce Maddox.
Gdy usłyszała przyzwolenie to zamiast szczypty jaką powinna dorzucić, wsypała troszeńkę więcej - miała nadzieję, że nie na tyle dużo aby wypaliło im gardła. Co by nie mówić lubi ostre potrawy, ale czasem potrafi przesadzić. - Jak nie, to zawsze niedaleko jest pizzeria. - w ostateczności po prostu pójdą zjeść coś bardziej zjadliwego.
Zaśmiała się i w powietrzu puściła buziaczka do Andy. Nie wiedziała, że w ten sposób może podsycać to wewnętrzne uczucie które kiełkowało w kumpeli. Gdyby była tego świadoma to może by się powstrzymała a tak? No trzeba jej to wybaczyć. - Tak. Randkowe-spotkanie. Wyczarowałyśmy razem super danie. - wzięła parmezan i posypała krewetki, oraz puree. Była dumna, że mimo iż Maddox miała obiekcje co do gotowania, to postanowiła się przełamać. No a z kim jak nie z dziennikarką?!
- Masz rację! - rzuciła po czym szybko poszła po wodę. W międzyczasie pojawił się szef kuchni który spróbował, malutkiej porcji przygotowanej specjalnie dla niego. Widać, że początkowa reakcja była entuzjastyczna, dopóki nie poczuł ostrości. Automatycznie zaschło mu w gardle i poczuł pieczenie. - Prawie... prawie dobrze... tylko odrobinę... za dużo... chili. - staral sie trzymac fason ale zaraz zniknal na zapleczu, tam gdzie wczesniej River w poszukiwaniu wody. Kobieta pierwsza stamtąd wyszła.
- No i co tam powiedział? - bo była ciekawa, a gdy już usłyszała opinię jedynie cicho zaśmiała się pod nosem. No cóż, sypnęło jej się za dużo, ale... jakoś przeżyją, prawda?
Usiadły do stołu, wzięła sztućce i uśmiechnęła się promiennie do towarzyszki. - No to smaczego! - rzuciła jeszcze i rozlała im wody do szklanek, plus dostały wino musujące jeśli będą się chciały napić. River wzięła krewetkę która uchowała się bez zbyt duzej ilosci papryki. Faktycznie wyszła nieźle - jednak zaraz sięgnela widelcem puree i zamarła na moment.
- Cholera... nastepnym razem to Ty sypiesz przyprawy! - sięgnela szybko po wodę i wypiła połowę szklanki. - Ale pali... jeju. Może ta pizza nie jest złym pomysłem? - zaśmiała się i upiła jeszcze kilka łyków.
baristka
Starbucks
elm hall
Uśmiechnęła sie jedynie na słowa znajomej i tyle. NIe skomentowała ani nic tych rzeczy. Nie potrzebowała zapuszczać się w tym momencie w tereny, które sprawiały, że ciagnęło ją jeszcze bardziej do alkoholu.
Podsycała, ale Andy po prostu strala się ignorować to co pdorzuca jej głowa w tym momencie. Po prostu ceniła sobie przyjaźń i towarzystwo River duzo mocniej, więc jedynie żartowała sobie z tych randkowych rzeczy udając bardzo mocno, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jakby nie było przez całe swoje dzieciństwo udawała, że wszystko w jej domu jest idealne.
Gdy Sanders zniknęła po wodę to musiał akruat się poajwić szef kuchni, który mimo iż Andy go ostrzegała, spróbował potrawy nie czekając na powrót Riv z wodą. Próbowała się nie roześmiać, więc zamiast patrzeć mu prosto w oczy postanowiła wgapiać się w ten nieszczęsny talerz z jedzeniem. Gdy poszedł musiała odetchnąć głeboko by się nie roześmiać.
-Ponoć za dużo chili - zaśmiała się króto i zaczęła przygotowywać miejsce dla nich do jedzenia. Nie siegnęła po wino, chociaż pokusa była dużo, ale doskonale wiedziała, że jak zacznie to pewnie znowu pójdzie w tango i się uwali, a chciała jeszcze spędzić chwilę z kumpelą. Kto wie kiedy będą mogły się znowu wybrać gdzieś razem.
Z początku nie było tak źle. Jednak dopiero po chwili chili dało jej nieźle popalić, że praktycznie na raz opróżniła szklankę wody i jedynie udało jej się wydukać 'yhym'. Dopiero po chwili w miarę mogła mówić -Lubię ostre, ale to chyba i dla mnie za dużo - zaśmiała się jeszcze krótko i spojrzała na zegarek. -Możemy pójść zjeść pizzę. Zdecydowanie mam jeszcze kupę czasu - bo Andy próbowała zlikwidować myśli na temat River umawiając się na randki, które i tak zazwyczaj kończyły się po jednym spotkaniu. Ale przynajmniej próbowała.
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
- Pzepraszam za to chili. Trochę zepsułam to całe gotowanie. - było jej glupio bo zamiast wykwintnego dania to teraz będą jadły pizzę, która zapewne bardzo szybko je zapcha.
Poprawiła się na krzesełku i poprosiła dla siebie taką z szynką parmeńską, mozarellą i oliwkami - jedna z jej ulubionych. Młody kelner przyjął od nich zamówienia i mogły zająć się sobą.
- Co robisz w weekend? Pamiętasz ten serial kryminalistyczny co razem zaczelysmy? Wychodzi nowy sezon i pomyslalam abyśmy zrobiły maraton, o ile chcesz wpaść. - bo może Maddox znajdzie akurat coś innego, lepszego do roboty niż niańczenie River której pamięć raz na jakiś czas zanikała. - Mam dla Ciebie niespodzianke! Ale to dopiero jak wpadniesz, to co? Mogę na Ciebie liczyć? - no nie może jej zostawić kiedy nowe morderstwo pojawiło się na świeczniku. Będzie go świetna zabawa! Razem beda rozwikływać sprawę i a nóż widelec uda im się znaleźć sprawcę!
- Blake stęsknił się też za Mellow! Musimy razem z nimi pójść do jakiegoś psiego parku, albo czegoś podobnego! - tyle pomysłów w ciągu tak krótkiego czasu. To tylko Sanders miała tak wielką wyobraźnię!!
baristka
Starbucks
elm hall
-Nie masz za co przepraszać. Ja się bawiłam zajebiście - wyszczerzyła ząbki do towarzyszki. Najważniejsze to spędzenie czasu razem. Co z tego, że im nie wyszła potrawa. Następnym razem wyjdzie. Sama Andy zamówiła sobie hawajską (tak ananas na pizzie nie jest tragiczny i samej Andy smakuje).
-W weekend? Nie miałam jakiś wielkich planów. Mogę wpaść do Ciebie gaduło - uśmiechnęła się na samą myśl spędzania czasu z Sanders. -Tylko co na to Twój facet? Nie powinnaś z nim więcej czasu spędzać? Znając życie jak tylko mnie zobaczy to się wkurzy - wiedziała jak to wyglądało i jak bardzo potem chodził wściekły, że jego dziewczyna znowu spędza czas z Maddox a nie z nim. I chociaż mocno chciała by zerwali, nie zamierzała robić tego specjalnie. Miałą sporo szacunku do Sanders po prostu. -Jeszcze mnie przekonuje niespodziankami. Jasne, że wpadnę - niby miała mieć randkę, ale z niej się można wymigać, bo dużo bardziej wolała spędzać czas właśnie z Rivier.
-Mogę go przyprowadzić tylko jak zaczną szaleć i ganiać się w mieszkaniu to znowu zrobią burdel i poprzewracają wszystko - mogły z nimi pójść na spacer zaraz po oglądaniu by ich wybiegać -Albo możemy najpierw pójść z nimi na długi spacer zaopatrzone w kawy i jak już się wybiegają to możemy wpaść do Ciebie na oglądanie. Będzie bezpieczniej, bo psy nam po prostu padną spać. - najchętniej to mogłaby sobie z Riv zrobić noc z filmami, ale nie zamierzała tego w tej chwili proponować. Tym to kompletnie wkurzyłaby Willa, a że Mad była skora do kłótni z tym typem to z pewnością wywołałaby wojnę nie z tej ziemi i potem znowu RIver byłaby tego ofiarą.
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
- Zapomnij o Willu póki co. Na weekend go nie będzie bo wyjeżdża w delegacje z pracy. Już mi zapowiedział, że będzie dopiero w poniedziałek. Ostatnio się między nami psuje także nie zdziwię się jak w końcu zerwiemy. - wzruszyła ramionami, bo według niej to ona jest winna. Zapomina o ważnych rzeczach a luki w pamięci nie pomagają normalnie funkjonować. Jest dużo bardziej drażliwa i czasem niepotrzebnie wybuchnie na mężczyznę, który chce dobrze. To że się pokłócą i raz na jakiś czas dostanie od niego gdy się nie hamuje, dalej jest tajemnicą. Jej mózg automatycznie to wypiera. Chociaż o tyle dobrze!
- No i to chciałam usłyszeć. Zobaczysz nie pożałujesz. - z niespodzianką czy bez (bo może o niej zapomnieć) już cieszyla się na kolejne spotkanie z baristką. - Tak, spacer to chyba dobry pomysł. - nie chciala miec znowu bałagnu jak ostatnio, kiedy biegali jak opętani. Wyszaleją się na spacerze a one będą mogły pogadać - coś co Rib uwielbia i robi nagminnie!
- Wow pizza z anasem odwaznie! - zasmiala sie, bo Włosi by ją już udusili, jednakze! Ona rowniez uwielbiala taki rodzaj dlatego podkradla jeden kawalek, dzieląc się z Maddox swoją. Przecież nie bedzie dłużna.
Jeszcze sporo czasu siedzialy w restauracji aby ostatecznie się zwinąć do domu. To był jeden z szczesliwszych dni, gdzie River zapominala o swoim smutku zwiazanym z wadliwą pamiecia.
/ztx2
fotograf
focused on you
fremont
A więc Bonnie jak planowała, tak zrobiła - umówiła się dzisiaj z Clintem na lunch, ale zdecydowanie nie zamierzała o tym mówić Joe. Nie, bo jak jeszcze raz wyjedzie z jakimś chamskim tekstem to uznała, że po prostu mu skopie dupsko. Fakt, może trochę z tym kontaktem z Clintonem przeginała, bo dość sporo ze sobą pisali i gadali, ale jakoś tak zupełnie jej duszy nie udręczał i po prostu to doceniała. To, że był też po prostu sztos facetem pomijała, bo to nie moment na takie myślenie
Siedzieli zatem już chwilę w restauracji, kelnerka zdążyła zebrać od nich zamówienie i teraz przechyliła głowę na bok, lustrując go wzrokiem.
- Co w ogóle robisz w swojej pracy? W sensie, bardziej siedzisz za biurkiem czy bardziej jesteś w terenie? - zapytała z lekkim zaciekawieniem, przesuwając palcem po brzegu swojego kieliszka z winem.
detektyw w wydziale zabójstw
Komisariat policji
columbia city
– To i owo – zaśmiał się cicho. – Bardziej w terenie, kurwica mnie bierze z tą papierkową robotą, bo raporty tak czy siak zazwyczaj Trzeba wypełniać, a ja zupełnie nie mam do tego serca, niestety – przyznał nieco zawstydzony, zerkając na nią z lekkim uśmiechem. – A ty? Robisz sesje czy bardziej wydarzenia? – uniósł brwi, bo o tym, że była fotografem pewnie mu już powiedziała!
fotograf
focused on you
fremont
- Różnie - upiła łyk wina, oblizując zaraz usta. - Wolę wydarzenia, jakiś czas temu byłam na jednym weselu i mimo, że uważam miłość za coś totalnie przereklamowanego, to było pięknie. Dekoracje boho, skromna ilość gości... cudo. - aż westchnęła cicho. Paradoksalnie, wlaśnie takie śluby podobały się jej najbardziej ale jednak swoje miała wyjebane w kosmos, eh. - No ale głównie jednak zajmuję się sesjami - dodała, unosząc dłonie i zrobiła z nich jakby obiektyw. - Tobie mogłabym jakąś sesję zrobić. Idealnie byś się nadawał, wyglądasz jak żywcem wyjęty z wybiegu niezmiennie od siedemnastu lat - powiedziała z rozbawieniem, naciskając na wyimaginowany przycisk jakby faktycznie robiła mu zdjęcie.
detektyw w wydziale zabójstw
Komisariat policji
columbia city
– Jestem detektywem w wydziale zabójstw, więc ścigam takie, które zabiły mężów – zaśmiał się dźwięcznie. – Wcześniej byłem w wydziale przestępczości zorganizowanej, więc ścigałem gangi staruszek – pokazał jej język z rozbawieniem, bo wiadomo – co wydział, to trochę inna charakterystyka pracy, nie?
– Rozumiem – pokiwał lekko głową. – Naprawdę uważasz, że miłość jest przereklamowana? – uniósł brwi sceptycznie i westchnął cicho. – Okej, czyli jakbym chciał zostać modelem, to uderzać do ciebie? – poruszył brwiami z rozbawieniem. – Chyba teraz to już tylko jako model senior bym się nadał – domyślał się, że w branży trzydzieści pięć lat to już emerytura i trumienka, nie?
fotograf
focused on you
fremont
- Trochę tak, ale to pewnie kwestia tego, że z nikim finalnie nie ułożyło mi się tak wiesz, na stałe, na zabój i tak dalej. Miłość mojego życia wyjechała na studia i zobacz jakie teraz są tego konsekwencje - puściła mu oczko. - Och, no przestań. Claudia Schiffer nadal pomyka po wybiegu, a ty nie mógłbyś zostać fotomodelem? - wywróciła oczami z rozbawieniem, bo jej zdaniem wiek jakiejś ogromnej roli nie grał, nie? - Ale tak, jak sesja zdjęciowa to tylko u mnie. Będę mogła się potem chwalić przed światem że odkryłam super modela - musnęła palcami jego nos i uśmiechnęła się do niego przeuroczo.