WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Max & Rosie | biuro Flower Group

ODPOWIEDZ
How long could we be a sad song, 'tll we are too far gone to bring back to life? I gave you all my best me's, my endless empathy and all I did was bleed as I tried to be your bravest solider.
Awatar użytkownika
30
175

broker, agentka nieruchomości

Flower Group

the highlands

Post

W biurowcu zjebało się ogrzewanie, więc zdecydowanie ine należała teraz do najszczęśliwszych ludzi na świecie, bo Danny znów wrócił, a Ali opowiedziała mu o nowym, wspaniałym wujku Markym, który wyglądał jak Flynn, przyniósł jej słodycze i czytał bajki. To, jaką awanturę tysiąclecia jej mąż urządził, lekko zmiotło ją emocjonalnie. Poszarpał ją i pewnie pchnął na jakąś szafkę i na udzie miała przez to zasinienie, tak samo jak na ramionach od jego palców. Należało jej się trochę, nie żeby o tym nie wiedziała, chociaż nie za to, o czym Dan myślał. Dzisiaj siedziała twardo w marynarce, bo nie chciała, by ktokolwiek te siniaki zobaczył na jej ciele. Spódnicę też ciągle poprawiała, upewniając się, że nic nie widać i kiedy w biurze zobaczyła Maxa, przechyliła głowę.
- Hej, co tu robisz? - uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała na niego, chociaż lekko się zestresowała, mimo, że nawet po seksie spędzili ze sobą całkiem miły i uroczy wieczór, to jednak teraz czuła się jakoś lekko niezręcznie.

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

Max natomiast zajmował się pracą maksymalnie, ale gdzieś tam o Rosemarie mimowolnie ciągle myślał. Dlatego dzisiaj postanowił zrobić dla niej coś miłego i podrzucić jej do pracy jakieś kwiatki. Tak po prostu. Nie kupował wyjebanych róż, kupił jej jakiś bukiet lili czy coś w tym rodzaju. Ochrona go wpuściła, bo powiedział że jest z poczty kwiatowej :lol:
- Hej - zapukał do drzwi jej gabinetu i wszedł powoli, wyciągając zza pleców bukiet. - Pomyślałem, że przyda ci się na poprawę humoru - wyszczerzył się do niej i zajął miejsce na przeciwko niej, podając jej bukiet.
- Wszystko okej? - zapytał poważniejąc. Nie był pewny czy reagowała tak na niego, czy coś się stało ale liczył że jednak nie na niego :c

autor

-

How long could we be a sad song, 'tll we are too far gone to bring back to life? I gave you all my best me's, my endless empathy and all I did was bleed as I tried to be your bravest solider.
Awatar użytkownika
30
175

broker, agentka nieruchomości

Flower Group

the highlands

Post

A Rose w zasadzie o Maxie nie myślała – ot stało się, było przyjemnie, spędzili szaloną noc i miły wieczór i się skończyło. Tak bywało, right? Odetchnęła mimochodem, gdy zobaczyła bukiet kwiatów, przechylając lekko głowę. Okej, to było całkiem urocze.
– Dziękuję, ale nie musiałeś, Max – uśmiechnęła się do niego delikatnie, było jednak widać, że nie do końca wiedziała, jak się zachować, bo przecież po takiej nocy raczej się nie przynosiło bukietów kwiatów, nie? Mimo to, zanurzyła nos w bukiecie, bo mimo, że na imię miała Rose, to jednak lilie i piwonie były jej ulubionymi kwiatami.
– Nic nie jest okej – westchnęła ciężko, bo ledwo się trzymała. Lily miała następnego dnia zacząć już chemię i Rosie stresowała się maksymalnie. Ciągle tuliła Cami, która też była w lekkiej rozsypce i będąc poza domem czuła się po prostu źle. Powinna być przecież przy nich, nie? Ale niestety parę rzeczy musiała domknąć. – Dużo się dzieje, jestem po prostu zmęczona. Przyszedłeś tylko dać mi kwiaty? Robisz tak ze wszystkimi kobietami, z którymi zaliczysz szybki seks w szatni w klubie? – uniosła brwi, patrząc na niego nawet delikatnie rozbawiona. :lol:

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

A jemu się trochę o niej myślało, bo… lubił ją. Była śliczna. A seks był przyjemny i jakoś tak chciał ją chyba znowu zobaczyć. Zaliczał dużo lasek, ale jakoś z nią było trochę inaczej i nie bardzo wiedział dlaczego. Sam na siebie się za to irytował za to, szczerze mówiąc.
- Ale chciałem - wzruszył ramionami, lustrując ją wzrokiem. Może i się nie przynosiło, ale przyniósł. Powinna się cieszyć, że był uroczy :lol:
- Znowu coś z Danem? - zapytał spokojnie, nachylając się delikatnie nad biurkiem. Coś tam jego siostra mówiła, że mama Cami jest chora, ale nie wnikał za bardzo w jej marudzenie. Nie łączył zatem złego nastroju Rosie z tym tematem a własnie typowo założył, że znowu miała jakieś dramaty z mężem czy coś. Posłał jej rozbawione spojrzenie słysząc jej słowa. - Nie, przynoszę kwiaty tylko tym laskom, z którymi spędzam noc w hotelu na piciu, oglądaniu gównianych filmów i gadaniu. Po samym seksie wysyłam tylko smsa, ze się odezwę za kilka dni - zaśmiał się cicho. - Nie wiem, jakoś tak chciałem zobaczyć czy u ciebie wszystko okej. - dodał jeszcze, w ramach wytłumaczenia swoich motywów, chociaż to nie do końca argument był, nie?

autor

-

How long could we be a sad song, 'tll we are too far gone to bring back to life? I gave you all my best me's, my endless empathy and all I did was bleed as I tried to be your bravest solider.
Awatar użytkownika
30
175

broker, agentka nieruchomości

Flower Group

the highlands

Post

Ona też go lubiła i w zasadzie mówiła szczerze o pomocy z Carrie i małą Suzie. Mogła mu pomóc, gdyby potrzebował przeprowadzić z którąś poważną babską rozmowę albo zabrać do ginekologa, bo to jednak nie były łatwe tematy. Mimo to, z całym pierdolnikiem, Max był po prostu ostatnim na długiej liście jej zmartwień i chociaż seks był przyjemny, to nie sądzila, żeby było to coś więcej niż jednorazowa sprawa.
– Okej – uśmiechnęła się delikatnie do niego, a gdy zapytał, czy znowu coś z Danem, wzruszyła ramionami, poprawiając marynarkę, w której lekko się gotowała, bo pewnie w biurze było z dwadzieścia osiem-dziewięć stopni, ale no… Zdjąć jej nie mogła. Bo zobaczyłby siniaki. Ech.
– Dan to jeden z ostatnich punktów na mojej długiej liście zmartwień – powiedziała spokojnie, patrząc mu w oczy, ale doceniała, że pytał. – Wszystko się gdzieś tam wali. Moje życie jest metaforycznym, płonącym śmietnikiem i jestem pewna, że nie masz ochoty o tym słuchać – wzruszyła ramionami i odetchnęła głęboko, przykładając jakąś chusteczkę do czoła, bo jednak gorąco było. :lol:
– Och… Te filmy wcale nie były gówniane, Brown – powiedziała, mrużąc oczy, ale uśmiechnęła się całkiem uroczo. – To miłe. Nic nie jest okej, ale może niebawem będzie, nie wiem – przyznała cicho, zaczynając się nerwowo bawić jakimś naszyjnikiem, który wieki temu dostała od Lils.

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

- Czyli jednak znowu coś zrobił? Mam nadzieję, że tym razem oszczędził ci tych wszystkich wyzwisk? - zapytał cicho, lustrując ją wzrokiem. Nie umknęło jego uwadze to, że siedziała w marynarce w tym upale, bo sam właściwie zdjął i kurtkę i bluze i siedział teraz w t-shircie z krótkim rękawkiem. - Nie gorąco ci? - zapytał, nieco podejrzliwie teraz na nią patrzec, bo gdzieś tam jego mózg powoli zaczynał łączyć kropki. I miał nadzieję, że łączy je całkowicie źle, serio.
- Nie no, jak potrzebujesz się wygadać to śmiało. Lepiej się rozmawia z kimś obcym, a ja mogę ci obiecać, że naprawdę niczego nikomu nie powiem. Zabiorę wszystkie tajemnice do grobu - zażartował, puszczając jej oczko i odetchnął cicho. Zawsze był dobrym słuchaczem, w końcu miał dwie młodsze siostry, nie? A z Carrie był dość blisko i zawsze słuchał je jgorzkich żali.
- Trochę były - zaśmiał się wesoło. - Jadłaś lunch? Nie chcesz pójść czegoś zjeść? - zaproponował luźno. Mógł jej poprawić humor, jeśli chciała, o.

autor

-

How long could we be a sad song, 'tll we are too far gone to bring back to life? I gave you all my best me's, my endless empathy and all I did was bleed as I tried to be your bravest solider.
Awatar użytkownika
30
175

broker, agentka nieruchomości

Flower Group

the highlands

Post

– Może mi się trochę należało z tymi wyzwiskami, zdecydowanie nie należę do świętych, ty coś o tym akurat wiesz – uśmiechnęła się delikatnie. No taka była prawda, trochę jej się te wyzwiska należały – i za Marka i za to, co zrobiła z Maxem, nawet jeśli o Brownie nie wiedział, okej? Tak to wewnętrznie widziała. Odetchnęła cicho, gdy wychwyciła to podejrzliwe spojrzenie. – Nie, jest okej – mruknęła cicho, nerwowo jeszcze poprawiając swoją marynarkę, bo generalnie nie chciała mu tłumaczyć siniaków. Obciągnęła też lekko krótką spódnicę, chociaż siniaka nie odsłaniała zdecydowanie. Odetchnęła głęboko.
– Nie jesteś przecież obcy, Maxie – powiedziała nawet z lekkim rozczuleniem, bo nie był obcy zupełnie. Znała go, opiekowała się nim, jak był szczylem. Odetchnęła głęboko. – Po prostu martwię się o Lily, Cami teraz mieszka ze mną i wszystko jest w lekkiej rozsypce. Gorzkie żale Dana to tylko pomniejsza udręka – wzruszyła ramionami i odetchnęła głęboko.
– Wcale nie, podobały ci się – pokazała mu język. – Nie, nie jadłam. Chyba nie jadłam w zasadzie od wczoraj, ale nie jestem głodna, po prostu… Nie było czasu i nie jestem głodna, kiedy się stresuję – przyznała. – Ale chyba powinnam faktycznie coś zjeść – przygryzła dolną wargę.

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

- Nikt nie jest święty, Rosie - wzruszył ramionami. On to tak widział, sam pewnie kiedyś jakąś swoją dziewczynę zdradził, chociaż to zdecydowanie nie to samo co zdradzić współmałżonka, nie? Kiedy powiedziała, że jest okej, nie komentował tego ale widział jej nerwowe ruchy i wiedział, że to co się działo dalekie było od bycia okej. Ale na siłę nie mógł jej do niczego zmusić, prawda?
- Ale jestem bardziej obcy niż twoje przyjaciółki czy coś - wyjaśnił, machając ręką i pokiwal ze zrozumieniem głową gdy mówiła dalej. - Czyli jednak to prawda? Carrie mówiła, że Lily na coś choruje. Bardzo poważne? - ale to, że Camille będzie u niej mieszkać go zainteresowało bo dość często jednak dziewczyny woził między domami, nie? Czyli będą się mimowolnie częściej widywać, o. - A powiedziałaś mu, że masz ważniejsze rzeczy na głowie teraz niż słuchanie jego pierdolenia? - zapytał wprost, bo może jakby tak powiedziała to by się odczepił, nie? Przynajmniej tak się Maxowi wydawało.
- No to zdecydowanie musimy iść coś zjeść. Nie możesz nie jeść prawie dobę, ogarnij się. Chcesz żeby twoja córka potem to od ciebie przejęła? - zapytał żartobliwie i wstał, zakładając bluzkę i kurtkę. - Chodź, znam fajne miejsce niedaleko - wskazał głową na drzwi i czekał aż się zbierze d owyjścia.

autor

-

How long could we be a sad song, 'tll we are too far gone to bring back to life? I gave you all my best me's, my endless empathy and all I did was bleed as I tried to be your bravest solider.
Awatar użytkownika
30
175

broker, agentka nieruchomości

Flower Group

the highlands

Post

– Ale niektórzy są lepszymi ludźmi od innych. Ja nie jestem dobrym człowiekiem – wzruszyła ramionami. Nie czuła się takowym od dawna, niestety. Takie było życie, right? Po prostu czuła, że rujnowała życie sobie raz za razem wychodząc za mąż, a odkąd była mała Ali, to rujnowała je też jej. A widząc jeszcze jej podejście do Marcusa, serce ją bolało, bo teraz, kiedy on wiedział, że zdradziła Dana, jakoś wątpiła, że by chciał być z nią, nawet gdyby jebnęła tym małżeństwem. :c
– A to fakt – westchnęła cicho, ale pokiwała głową. – Prawda. Niestety. Bardzo poważne. Ma nawrót białaczki. Ostry przebieg i… Strasznie się o nią martwię, bo gdy byłyśmy dziećmi, była chora. Całe dnie spędzałam z nią, mamą i moją ciocio-mamą w szpitalu – odetchnęła głęboko, odpędzając łzy, które pojawiły się w jej oczach kilkoma mrugnięciami. – Jego pierdolenie mnie nie rusza – no i gdyby mu tak powiedziała, to by się wściekł jeszcze bardziej, a po co go rozjuszać, right?
– Akurat z nią zawsze coś zjem, kiedy jej gotuję – westchnęła cicho, ale faktycznie zgarnęła torebkę, poprawiła spódnicę i poszła razem z nim, a potem pewnie ucałowała jego policzek po wszystkim i podziękowała mu za wszystko.

/ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Union Square”