- — 001
Rozważała, czy miała iść na wydawniczą imprezę, czy też ją olać i prawie porzuciła swój plan wybrania się tam, jednak w ostatniej chwili doszła do wniosku, że co jeśli pozna tam innego wydawcę? Takiego, który będzie fanem książek pisanych przez Bennie i zachce ją zatrudnić? Być może było to tylko marzenie na jawie, ale nie mogła odpuścić takiej ewentualności, zebrała się więc, zmusiła do zrobienia makijażu i ułożenia włosów i pojechała uberem na miejsce. Czy wyglądała dobrze? Wyglądała dobrze. Czy czuła się pewnie siebie? Wyglądała dobrze. I tego zamierzała się trzymać. Na dzień dobry wypiła dwie lampki szampana, tak w ramach podbicia pewności siebie, a potem z wysoko uniesioną głową zaczęła krążyć między ludźmi. Tu z kimś porozmawiała, tam udało jej się wymienić z inną osobą kilka myśli i żartów, aż w końcu dostrzegła tego, którego wewnętrznie oskarżała o odrzucenie jej rozdziałów. Tego, który ją zatrudniał samodzielnie, a potem jawnie mówił, jak to gardzi romansami, które były specjalizacją Bennie.
Nie wiedziała, co w nią wstąpiło. Zbyt wielka pewność siebie, zbyt wielka pycha? Cokolwiek to nie było, wzięła kolejny kieliszek szampana i podeszła do mężczyzny, trochę nie zważając na to, że jacyś inni mężczyźni próbowali właśnie do niego zagadywać. — Dlaczego mnie pan zatrudnił? — spytała. Zadzierała wysoko głowę, chcąc wyglądać pewnie i dumnie, jednak było to naprawdę trudne przy jej wzroście i tym, że w zasadzie mało kto postrzegał ją poważnie przez te niewiele ponad 150 centymetrów wzrostu.
edgar lanaghan