WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Vi & Max

ODPOWIEDZ
sometimes all I think about is you, late nights in the middle of june
Awatar użytkownika
18
156

uczennica

nie pracuje

broadmoor

Post

| outfit

Vittoria cholernie długo wybierała sukienkę na ten obiad. Koniec końców postawiła na coś nieco bardziej casualowego, ale nadal trochę eleganckiego. Wiedziała, że jej rodzice myśleli, że to miał być zwykły obiad z kilkoma znajomymi, ale w gruncie rzeczy mieli być tylko oni i ona z Maxem. W sumie nie wiem, może Krychę i Jacka też zaprosili? Pozostawiam to twojemu uznaniu. :lol:
Tak czy siak, przyszła tutaj znacznie wcześniej i zamiast zamawiać jedzenie, to sama coś przygotowała - dla facetów pewnie ogarnęła jakieś zajebiste steki, a dla pań za to przygotowała jakiś ich ulubiony makaron. Do tego zrobiła jeszcze tiramisu na deser, a jako starter zamierzała podać grillowane krewetki z masłem czosnkowym i to właśnie ten zapach teraz roznosił się po całym apartamencie Maxa. Zgrabnie podrzuciła krewetki na patelni grillowej i odetchnęła głęboko.
- Wszystko będzie okej, widzę, że się stresujesz - trąciła biodrem Maxa i uśmiechnęła się delikatnie. Naprawdę miała w gruncie rzeczy nadzieję, że wszystko będzie w porządku i pewnie w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. - Gotowy? - spytała zdejmując patelnię z ognia i patrząc na niego z wyczekiwaniem. Teraz już chyba nie było odwrotu i trochę się stresowała, ale nie mogli dłużej siedzieć w szafie. Oboje to wiedzieli.

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

Nie, ich nie zaprosili :lol:
Max był zestresowany, ale nie samym faktem wyjścia z szafy z Vittorią, a bardziej tego jak zareagują jej rodzice – Christine i Jackson na pewno większych zażaleń mieć nie będą, kochali Vittorię, mieli z nią świetny kontakt więc bez problemu, nie? Jeśli chodziło o przygotowanie jedzenia, Herondale też dzielnie pomagał we wszystkim, dodatkowo nie zakładał garnituru, ale wcisnął się w jakieś ciemne jeansy i białą, przyjemną dla oka koszulę. Niezbyt sztywno, ale też nie zbyt na luzie., Nigdy żadna dziewczyna w żaden sposób nie informował rodziców, że z nim jest więc nie bardzo wiedział jak się zachować :lol:
– Dziwisz się? Lou może mi spuścić wpierdol w moim własnym domu – stwierdził z lekkim rozbawieniem. – Czy powinienem do niego nadal mówić na ty? Może lepiej Pan Cresswell? Kurwa, ciężka sprawa – zastanowił się nad tym naprawdę poważnie, bo skoro byli razem to trochę głupio, ale z drugiej strony na pan też, nie? Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, odetchnął głęboko.
– Bardziej nie będę – puścił jej oczko, wziął ją pewnie za rękę, jeszcze w ramach pokrzepienia ducha pocałował delikatnie, a potem razem otworzyli drzwi.
– Przynieśliśmy ulubione wino Vi – od progu powiedział Louis, podając Maxowi rękę, Vittorii zaś dając buziaka w policzek. – Czuję steki? – wyszczerzył się do obojga, pozwalając sobie wejść do środka, ale wtedy zobaczyl tylko cztery nakrycia i spojrzał na Jacks. – Będziemy tylko we czwórkę?
– Właściwie… to tak. – powiedział Max, ale stres go całkowicie zjadł więc spojrzał wyczekująco na Vittorię,. Niech to załatwia :lol:

autor

-

sometimes all I think about is you, late nights in the middle of june
Awatar użytkownika
18
156

uczennica

nie pracuje

broadmoor

Post

Właściwie to Vittoria doskonale wiedziała, że rodzice Maxa byli najmniejszym problemem. Największym, jak obstawiała będzie jej ojciec, bo nie miała większych wątpliwości, że to właśnie on prawdopodobnie jako pierwszy mógłby potencjalnie się rzucić na Maxa z pięściami. Tak czy siak, wywróciła oczami na słowa ukochanego.
– Proszę cię. Mów mu jak zawsze, jeśli nagle każe ci mówić do siebie Panie Cresswell, to wtedy zmienisz formę – zaśmiała się pod nosem, ale pozwoliła się poprowadzić do drzwi spokojnie. Właściwie wiedziała, że w razie czego będzie musiała łagodzić sytuację i chyba dlatego starała się zachować spokój. Odwzajemniła ten szybki pocałunek i przybrała na twarz uroczy, niewinny uśmiech.
– Hej mamo, hej tato – ucałowała Jacks i Lou. Jackie pewnie uśmiechnęła się i przytuliła zarówno Vi jak i Maxa i uśmiechnęła się szeroko, czując zapachy z kuchni.
– Wy to przygotowaliście? Pachnie wspaniale – od razu stwierdziła z lekkim uśmiechem, chociaż gdy oświadczyli, że będą we czwórkę, zaczęła się domyślać o co chodzi, a gdy Vittoria objęła w pasie Maxa, to już totalnie wiedziała, co się święci, dlatego złapała mimochodem za rękę Louisa.
– Właściwie to chcieliśmy wam powiedzieć o czymś ważnym – zaczęła Vittoria, a Jacks mimochodem zbladła, bo jej myśli powędrowały w stronę nastoletniej ciąży. – NIE JESTEM W CIĄŻY – od razu powiedziała Vittoria, widząc reakcję matki. – Ale jesteśmy parą. Ja i Max – uśmiechnęła się uroczo. – Macie ochotę na krewetki? – spytała jeszcze, patrząc to na ojca, to na matkę. :lol:

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

I Max by mu się nie dziwił – wszyscy wiedzieli, że chociaż jako mąż Louis dał dupy, to Vittorię kochał nad życie i była oczkiem w jego głowie. Trochę nawet zazdrościł ich relacji, dla niego rodzicem czasami bywał czasem bardziej Chris. Jemu też powiedzą, ale to już luźniej, raczej nie będzie ich krytykował, nie?
– No dobra – stwierdził, odpinając guziki przy rękawach i podwijając je lekko wyżej, bo nagle mu przyszło do głowy, że tak będzie wyglądać lepiej :lol: – Staraliśmy się. Chociaż ja tylko pomagałem, to Vi zrobiła całą robotę. Świetnie gotuje, chyba po tobie – powiedział do Jacks, ale bez cienia przymilania, tylko normalnym tonem, aż sam siebie zaskoczył że wyszło mu tak naturalnie. Gdy jednak Vittoria objęła go w pasie, odetchnął i sam objął ją delikatnie, nosem muskając jej skroń. Nie chciał okazywać zbyt dużo takich gestów bo ludzie rożnie reagują, nie?
– Czym jesteście? – zapytał Louis, siadając na krześle. Pokręcił głową. – Stek, wolałbym steka – więc Max kulturalnie podał mu półmisek z przygotowanymi ledwie kilka minut temu stekami, odrobinę się bojąc szpikulca który leżał obok :lol:
– Parą. Louis, to… coś poważnego. Kocham ją – powiedział, poważnym i dojrzałym tonem. Nigdy przedtem w TAKI sposób o niej nie mówił, nawet jeśli wyznawali sobie miłość nie raz. Nalał wino do kieliszków wszystkich zebranych i w końcu usiadł koło Vi. – Naprawdę – sięgnął po jej dłoń i splótł ich palce ze sobą, a Louis… poczerwieniał i włożył do ust kawałek steka, świdrując ich spojrzeniem podczas mielienia :lol:

autor

-

sometimes all I think about is you, late nights in the middle of june
Awatar użytkownika
18
156

uczennica

nie pracuje

broadmoor

Post

Vittoria od zawsze miała świetną relację ze swoimi rodzicami, to fakt. Dlatego po tej całej dramie nie obierała stron, raczej starała się, żeby mieli trochę okazję na siebie wpaść, bo widziała, że tata strasznie za mamą tęsknił i vice versa. I naprawdę miała nadzieję, że to odbudują. Uniosła kąciki ust w górę widząc, jak podwija rękawy koszuli. Jackie również się uśmiechnęła i pokiwała głową.
- Oczywiście, że nauczyła się ode mnie. Jedyne co umie ten tu, to jajecznicę na bekonie – rzuciła z lekkim rozbawieniem, ale mimo wszystko słychać było jakąś taką czułość w jej tonie, gdy mówiła o Lou. Ogólnie widać było, że miedzy nimi było trochę lepiej. Jacks przygryzła dolną wargę i usiadła obok Louisa. A na słowa, że Vi nie jest w ciąży, pewnie Jacks mruknęła pod nosem coś w stylu „dzięki bogu”. :lol:
– Alee przystawka tato, najpierw przystawka, potem… – urwała jednak, wywracając oczami, bo skoro chciał steka, najwidoczniej dostanie najpierw steka. Jackie natomiast uśmiechnęła się i faktycznie wzięła od Vi krewetki.
– Od jak dawna jesteście parą? Skoro to coś poważnego, to zakładam, że nie jesteście ze sobą tydzień? – spojrzała na nich, ale mimochodem sięgnęła po dłoń Louisa, w której dzierżył nóż, bo szczerze mówiąc trochę się bała, że rzuci nożem w Maxa. :lol:
– Od roku jesteśmy ze sobą i to naprawdę jest poważne. Też go kocham, tato – okej, było to drobne kłamstwo, które ustalili między sobą, ale słowa te powiedziała z uśmiechem przenosząc wzrok na Maxa. No widać było, że była w nim kompletnie zakochana.

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

– Robię całkiem dobrą jajecznicę. I ostatnio Vittoria uczyła mnie robić makaron – wzruszył ramionami. – Zresztą, lepsza jajecznica na bekonie niż to, co ostatnio próbowali zrobić Ben i Maddie. Schrzanili wszystko, łącznie z grzankami – denerwował się, widać to po nim było. Raczej był otwartym i wyluzowanym człowiekiem w takich tematach ale teraz… chyba zbyt mocno mu zależało na Vittorii i stąd ten stres – chciał dobrze wypaść.
– Nie chcieliśmy wcześniej o tym nikomu mówić, bo chcieliśmy do tego oboje dojrzeć. Szczególnie ja – może to nie zabrzmiało najlepiej, ale też miał świadomość że wcześniej do aniołów nie należał. – Szczególnie ja. Vittoria zmieniła moje podejście do wielu spraw, jest naprawdę cudowna – pogładził kciukiem wierzch jej dłoni. Louis natomiast w końcu przeżuł kawałek steka, opróżnił zawartość kieliszka z winem i dopiero postanowił się odezwać.
– Ona ma osiemnaście lat. Miała siedemnaście gdy zaczęli się umawiać i chyba jednak… to pojebane. Nie sądzisz, Jacks? Ile miałeś dziewczyn przed nią? Trzydzieści? – pokręcił głową, nie rzucał jednak w niego widelcem ani nożem ale wyglądał na niezadowolonego z wyboru Vittorii. Lubił Maxa, ale nie widział go jako swojego zięcia. – Nie mam nic do dużych różnic wieku, ale… nie podoba mi się to. Ty nie podobasz mi się dla niej – pokazał na niego palcem, trochę groźnie, ale nie podniósł póki co nawet głosu.
– Wiem, ale… to nie jest zabawa. Ani nic w tym rodzaju – nie wiedział do końca jak się tłumaczyć, ale… tak było. To było naprawdę. I miał trochę nadzieje, że do końca życia.

autor

-

sometimes all I think about is you, late nights in the middle of june
Awatar użytkownika
18
156

uczennica

nie pracuje

broadmoor

Post

– Może Lou kiedyś cię nauczy robić swoją, albo wymienicie się przepisami – rzuciła z lekkim rozbawieniem Jacks, chcąc lekko rozładować napiętą atmosferę, ale zaczynała się obawiać, że jej szanowny mąż zaraz dostanie zawału, bo widziała, jak poczerwieniał na twarzy. Vittoria się zaśmiała natomiast cicho i pokiwała głową.
– Próbowali chyba zrobić bolognese, ale wyszła jedna wielka breja. Psu bym tego nie dała zjeść – przyznała z lekkim uśmiechem, gładząc kciukiem dłoń Maxa, żeby przestał się denerwować. Widziała, jak go to stresuje i ile go ta cała rozmowa kosztuje. Spoważniała jednak zaraz, kiwając głową.
- Wiedzieliśmy, że ujawnienie naszego związku będzie ciężkie ze względu na relacje naszych rodzin i na to, że pewnie od razu będzie nad nami duża presja, a chcieliśmy najpierw się przekonać, że to co nas łączy jest prawdziwe i nie jest chwilowe, chociaż w zasadzie nigdy chwilowe nie było. Nasz związek jest poważny, tato i zbudowany na przyjaźni. Sam przecież wiesz, że to najbardziej solidny fundament związku – spojrzała na ojca znacząco, a kiedy zaczął mówić o różnicy wieku, wywróciła mimochodem oczami. Bogu dziękowała, że nie powiedzieli o dwóch latach związku. Jackie natomiast nadal trzymała dłoń Lou.
– Jasne, Max jest starszy, ale chyba to, ile miał dziewczyn przed Vi nie liczy się aż tak bardzo. Ty też miewałeś dziewczyny przede mną, a nawet w trakcie mnie – mruknęła, nie mogąc się powstrzymać od wbicia tej drobnej szpileczki. – Myślę Lou, że to nie ma znaczenia, czy Max ci się podoba, najważniejsze, że nasza córka jest z nim szczęśliwa, prawda? – spojrzała na niego znacząco – Bo jesteś szczęśliwa, Vi? – tym razem troskliwie zwróciła się do córki, która od razu pokiwała głową.
– Oczywiście, że jestem. Max zawsze się mną opiekuje. I mnie kocha, a ja kocham jego. Czemu trudno ci to zaakceptować, tato? – spojrzała na niego z lekkim rozczarowaniem, bo w zasadzie miała nadzieję, że nie będzie zachowywał się w ten sposób, chociaż zmarkotniała, gdy wspomniał o poprzednich dziewczynach Maxa.

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

Lou zrobił tylko krzywą minę, ewidentnie dając tym do zrozumienia, że nie zamierzał Maxa uczyć absolutnie niczego, ewentualnie jak utrzymać dystans do jego córki :lol:
– Bolognese z grzankami. – poprawił, na chwilę zerkając na dłoń którą gładziła palcem. – Na razie jesteśmy na etapie w którym Vittoria próbuje mnie nauczyć, że mrożona pizza to nie pizza – uśmiechnął się delikatnie, patrząc bardziej na Jackie niż na Louisa bo chyba nie chciał się zbyt mocno stresować – w każdym razie nie powinien jeszcze bardziej niż robił to teraz bo zaraz spłynie tu potem albo zejdzie z powodu udaru :lol: Pokiwał głową na słowa Vittorii.
– Zrobię wszystko co mogę, żeby jej nie skrzywdzić – powiedział spokojnie, jakby dając im w ten sposób obietnicę, którą zamierzał zrealizować. – Zawsze o nią dbałem, przecież wiecie – dodał. Tak było – zawsze dbał o to, żeby nikt jej nie krzywdził a jeśli ktoś próbował to źle się to dla niego skończyło. Zawsze była dla niego ważnym elementem życia, teraz po prostu ich relacja weszła o level wyżej i totalnie tego nie żałował.
– Nie chodzi o akceptacje tylko o to, że ty jesteś nadal dzieckiem, a ty dorosłym facetem. Przecież to po prostu po ludzku nienormalne – wziął butelkę z winem i sobie dolał.
– To się tylko tak wydaje, za kilka lat nawet nie będzie tego za bardzo widać. Po za tym… to tylko wiek – w którymś momencie te kilka lat się całkiem zatrze, właściwie to przez to że on był trochę niedojrzały a ona mocniej dojrzała już teraz się zacierało.
– Od początku wiedziałem, że tak będzie. Nigdy nie powinniśmy wam pozwalać spędzać tyle czasu razem – Louis ewidetnie się sam nakręcał, chociaż Max uważał że zupełnie nie powinien. – Znudzi mu się jak wszystkie inne i ją zostawi. Nie daj boże z brzuchem. Dlaczego podchodzisz do tego tak spokojnie? – powiedział do Jackie, a Max spuścił wzrok, bo nie chciał chyba tego więcej komentować, ale jakiś głosik w głowie podsunął mu…
– I chcielibyśmy razem zamieszkać – powiedział to chyba ze stresu, ale jednak powiedział :lol:

autor

-

sometimes all I think about is you, late nights in the middle of june
Awatar użytkownika
18
156

uczennica

nie pracuje

broadmoor

Post

Widząc krzywą minę Lou, zarówno Jacks jak i Vittoria wywróciły tylko oczami, a kiedy wspomniał o Bolognese z grzankami, Jackie mimowolnie pokręciła głową z niedowierzaniem, chociaż uśmiechnęła się do córki i do Maxa, gdy wspomniał o nauce, że mrożona pizza to nie pizza.
– Bo to nie jest pizza – wzruszyła ramionami, ale Jacks widząc ogólnie stres Maxa i to, jak bardzo mu zależało na tym, by dobrze wypaść, po prostu się o niego martwiła. Nie było tajemnicą, że Max i Ben byli dla Jacks i Louisa też trochę jak synowie i bardzo dużo czasu u nich spędzali. To właśnie dlatego tak do tego podchodziła.
– No właśnie. I dalej to robi – wtrąciła Vi, zerkając na Maxa z czułym uśmiechem. Kiedy jednak wtrącił się Louis, to Vittoria go zgromiła wzrokiem. – Ja jestem nadal dzieckiem? W moim wieku miałeś już dwuletnie dziecko i żonę, tato – zauważyła dość chłodnym tonem. – Nie wspominając, że przez ostatni rok jestem najdojrzalszą osobą w tej rodzinie – dodała jeszcze, nie mając na celu co prawda powodować burzy, ale trochę tak było. Westchnęła ciężko i pokręciła głową.
– Louis, możesz się uspokoić? Rok to najdłuższy związek Maxa od zawsze, widzisz, jak się stresuje – bez urazy, Maxie, ale bardzo widać – wtrąciła niewinnie, puszczając Maxowi oczko – A to tylko oznacza, że mu zależy na naszej córce. Poza tym chyba dobrze, że Vittoria ma kogoś, kto się o nią troszczy, nie wspominając o tym, że faktycznie mają solidny fundament. To nie jest relacja, która startowała rok temu od zera – zauważyła całkiem słusznie. – Jestem spokojna, bo wiem, że Maxowi zależy na naszej córce, nie jest jej nauczycielem czy profesorem ani nie jest w twoim wieku, więc… – westchnęła cicho. Czy to był idealny scenariusz? Nie, oczywiście, że nie, ale widziała, jak im na sobie zależy i to doceniała, ale kiedy powiedział o zamieszkaniu, uniosła sceptycznie jedną brew i odstawiła kieliszek z winem, a Vi lekko ścisnęła dłoń Maxa, bo o ile tego chciała, to po nastawieniu ojca raczej obstawiała, że nierozsądnym jest poruszanie tematu.
– Nie zrozumcie mnie źle, bo nie o to chodzi, ale dopiero się dowiedzieliśmy, że jesteście parą, poza tym i tak Vi za pół roku kończy szkołę, więc może obejdzie się na razie bez przeprowadzki? – spojrzała na Lou znacząco, bo o ile sama by się może dała urobić, to wiedziała, że Louis był na granicy wylewu. :lol:
– Tato… Wiem, że to dla ciebie trudne, ale możesz się chociaż postarać to wszystko zaakceptować? Dla mnie? – spojrzała na ojca, przygryzając dolną wargę i wzdychając ciężko.

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

– Powoli zaczynam się do tego przekonywać – uśmiechnął się do Jackie. Lubił ją, zawsze ją lubił i zawsze lubił gdy była obok. Może nie było między nimi zbyt dużej różnicy wieku, ale zawsze traktowała go bardziej matczyno niż robiła to jego własna matka. Cieszył się wewnętrznie widząc, że nie zareagowała źle ale po niej akurat dokładnie takiej reakcji się spodziewał.
– Co to zmienia, że nie jest jej nauczycielem? Jacks, przecież to nadal pojebane – pokręcił glową. Jako ojciec chyba po prostu chciał chronić Vittorię, chociaż podświadomie wiedział, że Max jest dobrą osobą do tego, by ją chronić przez całym światem ale mimo to… nie tego chciał dla niej. Nie tak szybko, sami wiedzieli z Jackie że takie szybkie dorastanie jest złe, nie? – A jak zajdzie w ciążę, to co?
– To wtedy będziemy mieć dziecko – odpowiedział Max lekko głupkowato, ale wiadomo co miał na myśli. – Ale pilnujemy się, bo chcę, żeby Vittoria skończyła studia i miała czas się realizować. Jeśli się trafi, to damy radę. Pracuję, mam swoje mieszkanie… damy radę – wzruszył ramionami, patrząc teraz na Vittorię z miłością. Nie chciał być ojcem póki co ale jakby się przytrafiło… kochałby. Co innego mógłby zrobić? Pokiwał głową na słowa Jackie.
– To było takie teoretyczne pytanie, wasze zdanie jest dla mnie też ważne, więc możemy się wstrzymać. Prawda? – spojrzał znowu na Vi, bo mniej więcej tego się spodziewał.
– Nie ma opcji żebyś się wyprowadziła przed końcem roku szkolnego – powiedziałchłodno Louis, krojąc steka. Zignorował jej pytanie o akceptacje, bo… tak mu się wydawało racjonalnie. Tak chciał i już :lol:

autor

-

sometimes all I think about is you, late nights in the middle of june
Awatar użytkownika
18
156

uczennica

nie pracuje

broadmoor

Post

– Naprawdę mocno nad tym pracuję. I nad tym, żeby przestał uważać za pizzę hawajską – wywróciła oczami z rozbawieniem, spoglądając na ukochanego, ale jej też kamień z serca spadł, że mama nie zareagowała źle. Oczywiście, wiedziała też, że zachowanie jej ojca wynika z troski, ale zaczynał ją irytować tym, że ciągle nie zwracał się do niej.
– Miłoby było, tato, gdybyś też zwracał się do mnie, a nie do wszystkich dookoła. Ja zawsze byłam po twojej stronie – zauważyła dość słusznie, a na pytanie o ciążę, westchnęła ciężko, szukając ratunku w matce, która przyszła z pomocą. :lol:
– No właśnie, jeśli zajdzie w ciążę to będą mieli dziecko. Poza tym, to chyba lepiej potencjalnie, że jest z kimś dojrzałym emocjonalnie, kto będzie w stanie to z Vi udźwignąć – Jackie zdawala sobie sprawę z tego, że miała olbrzymie szczęście, że Louis się nie przeraził i stanął na wysokości zadania, gdy sama zaszła w ciążę jako szesnastolatka. Niekażdy dzieciak by to zrobił. Wiedziała, że Max by nie zostawił z tym Vittorii.
– No właśnie. Poza tym przez waszą obsesję jestem przecież na tabletkach odkąd skończyłam piętnaście lat – zauważyła, wywracając oczami, chociaż aż tak wcześnie aktywna seksualnie nie była, ale mniejsza o to. – Poza tym, gdybym zaszła w ciążę, nie pomógłbyś nam, tato? – przechyliła lekko głowę, patrząc na pojca znacząco, ale zaraz spojrzała na Maxa i uśmiechnęła się szeroko, całując go lekko w policzek.
– Co prawda jestem dorosła i mogę robić co chcę, ale możemy się z tym wstrzymać – mruknęła, wywracając oczami na słowa ojca. – A ty zamierzasz się wprowadzić tato, czy nadal udajesz, że wcale nie mieszkacie ze sobą? – spytała z lekkim uśmiechem, a Jacks aż się zachłysnęła winem, które właśnie piła. :lol:

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

Zaśmiał się na słowa o pizzy hawajskiej. Halo, on lubił, nie wolno było go oceniać :lol:
– Nie, bo mnie zawiodłaś, że przez rok nie powiedziałaś ani słowa. To pokazuje, że wcale nie jesteście tacy dojrzali jakich próbujecie z siebie robić. Jackie, przez cały rok jeździli sobie na te swoje weekendy niby we czwórkę! – zdenerwował się chyba właśnie bardziej samym kłamstwem. – Ben wiedział, prawda? – skierował to pytanie teraz do Maxa, bo widział że jest zestrresowany i prędzej się wygada :lol:
– Nie… to znaczy… tak, ale nie od samego początku – powiedział niepewnie Herondale, zdając sobie sprawę, że się wkopał.
– Zajebiście – mruknął Lou pod nosem, lustrując wzrokiem teraz i córkę i pseudo-zięcia. Max skupił się jednak bardziej na słowach Jackie i Vittorii, bo zdecydowanie to była przyjemniejsza część współczłonków kolacji :lol:
– Pomógłbym, ale co to zmienia. Powinnaś się wyszaleć, wyjeżdżać a nie pakować w związki już na początku dorosłego życia. Jasne, nam się udało ale nie jest powiedziane że z tego nie będzie wielkiej rozpaczy i złamanego serca. A jak będzie – urwał, podnosząc nóż którym kroił steka i wycelował go w stronę Maxa, ale zaraz kulturalnie opuścił.
– Nie będzie. – powiedział pewnym głosem Max, odruchowo Vittorię obejmując ramieniem, a Louis poprawił kołnierzyk w koszuli gdy to zobaczył i gdy padło pytanie o mieszkanie jego i Jackie.
– Powiemy ci za rok – powiedział kąśliwie, a Max mimowolnie się uśmiechnął. Cudownie :lol:

autor

-

sometimes all I think about is you, late nights in the middle of june
Awatar użytkownika
18
156

uczennica

nie pracuje

broadmoor

Post

Vi natomiast wcale nie żartowała, bo ananas nie powinien nigdy się znaleźć na pizzy, a ona czuła, że ma prawo oceniać, okej. Westchnęła ciężko, gdy ojciec powiedział o tym, że rok nie powiedzieli ani słowa.
– Moim zdaniem to w sumie jest dojrzałe, że nie powiedzieli nam od razu. To też jest zrozumiałe, mając na uwadze to, że zaraz dostaniesz wylewu, tak ci żyła pulsuje na czole, Lou – niby powinni tworzyć jednolity front, ale jego podejście trochę ją zaczynało irytować.
– Przecież przed chwilą ci tłumaczyłam, czemu nie powiedzieliśmy od razu. Właśnie takiej presji nie chciałam. To z mojej inicjatywy nie powiedzieliśmy wam wcześniej. Max chciał to zrobić wcześniej – oświadczyła spokojnie, patrząc na ojca. – I co z tego, że jeździliśmy? Zawsze jeździliśmy we czwórkę, tato – dodała, wywracając oczami bo pewnie mniej więcej odkąd miała piętnaście lat to jeździli całą czwórką w różne miejsca.
– A kto mówi, że się nie wyszaleję? Kto mówi, że nie będziemy podróżować? Och, mówisz o takim złamanym sercu jak to, co zafundowałeś mamie? – może nie powinna była tego wyciągać, ale trochę się zirytowała. – Dlaczego mam z góry zakładać, że to się nie uda? Jeśli dwójka ludzi się kocha, to powinna być ze sobą, to twoje słowa, tato! – uniosła jedną brew, patrząc na ojca, bo jakoś straciła apetyt, ale przysunęła się do Maxa.
– Lou… – Jackie mimowolnie westchnęła, słysząc ten kąśliwy komentarz, a słowa Vittorii nieco ją w sumie zraniły, ale w zasadzie miała trochę racji. – Związki to ciężka praca nad zaufaniem i nad całą resztą. Myślę, że zdają sobie z tego sprawę – westchnęła cicho i spojrzała na mężczyznę.

autor

-

Mount Everest ain't got shit on me, I'm on top of the world
Awatar użytkownika
25
191

Manager

Canlis

the highlands

Post

Louis tylko siedział i kręcił głową gdy słuchał wszystkich słów które padały. Odpalił się dopiero wtedy, gdy Vittoria poruszyła temat jego zdrady i wycelował w nią paluchem.
– Jesteś za małolatą, żeby w ten sposób do mnie mówić. Teraz rozmawiamy o tym, co robisz źle ty i Max. Nie wciągaj nas do tego tematu, okej? – wiadomo o co mu chodziło, a żyłka na czole pulsowała mu dość konkretnie :lol: – Skoro się tak kochacie, to weźcie od razu ślub. Po co mielibyście czekac! – podniósł teraz głos, zażenowany całą sytuacja. Chyba wolałby, żeby przyjechała do niego i powiedziała mu o tym sama, a nie przy Maxie. Powinna z nimi sama porozmawiać, a nie urządzać jakieś pseudo kolacyjki. Kurwa.
Max natomiast nagle miał w głowie wizję, że mogli. Bo w zasadzie miał pierścionek – natchnęło go jakieś kilka dni temu gdy zobaczył pierścionek idealnie oddający Vittorię. I kupił. Na później, jak będą gotowi na ten krok, ale może… może jednak byli?
– Jeśli byłaby taka decyzja też ze strony Vittorii, to nie widziałbym problemu. Ale nadal chodzi do szkoły i jej edukacja nadal jest dla mnie istotna – powiedział, marszcząc czoło.
– Taak, ciekawe. Wszyscy tak mówicie – machnął ręką. Też tak mówił, ale jego obchodziła edukacja Jackie. :lol: Odsunął krzesło i wstał od stołu. – Jackie, chodźmy. Nie widzę powodu żeby dalej ciągnąć ten wieczór, apetyt przeszedł chyba każdemu z nas – posłał wymowne spojrzenie Vittorii. Miał nadzieję, że Jacks go poprze a Max… Max milczał. Nie chciał zaogniać sytuacji.

autor

-

sometimes all I think about is you, late nights in the middle of june
Awatar użytkownika
18
156

uczennica

nie pracuje

broadmoor

Post

– A co konkretnie robię źle? Mam świetne oceny, indeks w kieszeni, w wieku szesnastu lat nie wzięłam ślubu i do tej pory wszystko jest w porządku, więc CZYM KONKRETNIE cię rozczarowałam? Tym, że jestem szczęśliwsza niż ty w tym momencie? – spojrzała na niego już z totalną irytacją. – I MOŻE WEŹMIEMY – odparla kompletnie nieświadoma tego, co Max zaraz będzie planował ani tego, że w zasadzie miał pierścionek.
– Nie podnoś głosu, Vi – westchnęła Jacks – Jest dorosła, jeśli będą chcieli to wezmą ślub, Louis. Musisz się uspokoić – zauważyła spokojnie, patrząc na swojego męża. Uniosła kąciki ust, słysząc za to Maxa, bo szanowała mocno, że nie dawał się sprowokować Louisowi.
– Nasza córka przygotowała kolację, Louis. Jeśli zamierzasz nadal się tak zachowywać, to faktycznie lepiej, żebyś poszedł. Ja zamierzam zostać i zachować się jak dorosła osoba, bo jedno z nas powinno – oświadczyła, patrząc na niego znacząco, jednak kiedy mocno się zirytował, co pewnie nastąpiło, to spojrzała na dzieciaki przepraszająco.
– Porozmawiam z nim. Nie martwcie się – uśmiechnęła się, ucałowała oboje i poleciała za swoim mężem. :lol:

ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „208”