WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Ben i Madds

ODPOWIEDZ
So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

/ po ostatniej

Ostatnie dwadziescia cztery godziny były chyba ciężkie dla nich wszystkich. Naprawdę bardzo martwił się zarówno o Maddie, Jacks jak i całą resztę. Mimo to, rozdzielili się na dwa samochody, bo Max chciał pobyć z Vi, a on zaoferował, że odwiezie Madds. Westchnął ciężko, parkując przed willą i spojrzał na nią zatroskany. Wyglądał jak co najmniej dziesięć nieszczęść w oberwanej koszuli.
– Są twoi rodzice? Moze wolisz jechać do Chrisa albo coś? Wiesz, mogę też zostać, jesli nie chcesz być sama. Przepraszamza ten wieczór, to się nie powinno stać, nie powinnaś oberwać... - zaczął mówić cicho, wyraźnie załamany, bo jednak trochę się tym wszystkim obwiniał. Powinien ją chronić, a ona została ranna. Co prawda tylko draśnięcie, ale nadal... czuł się za to odpowiedzialny i go to udręczało.

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

Zdecydowanie, ostatnia dobra była okropna. Maddie nawet nie bardzo wiedziała jak to wszystko poukładać w swojej głowie, bo niby miała świadomość tego, że ich rodziny miały popieprzone zajęcia, a mimo to nie rozumiała tego, co się wydarzyło. Próbowała jak najbardziej wspierać Vittorię gdy siedzieli we czwórkę w szpitalu. Gdy się rozdzielili, Herondale milczała całą drogę ze szpitala pod swój dom, bo nie wiedziała co mówić. Nie obwiniała w żaden sposób Bena, chociaż widziała po nim, że się tym wszystkim okropnie udręczał.
– Nie, są na wyjeździe z Trevisano – powiedziała cicho, wpatrując się w willę, w której panował mrok. – Do Chrisa? Oszalałeś? Będzie nade mną skakał, jakbym co najmniej została podziurawiona jak ser szwajcarski. Poradzę sobie, spoko – odpięła pas i nawet łapała za klamkę w drzwiach, ale gdy zaczął przepraszać zatrzymała się. Złapała go za rękę. – Hej, przecież to nie twoja wina, Benji. Miałeś te swoje wewnętrzne przeczucia, a ja sobie z ciebie żartowałam, więc to bardziej moja wina – rzecz jasna, nie była to wina żadnego z nich, ale chciała mu poprawić chociaż trochę nastrój bo nie pasowało jej to, że się udręczał. Przekręciła kluczyk w stacyjce, zaraz go wyjmując.
– Wejdziesz na chwilę czy zostaniesz na noc? Jeśli to drugie, zrobię nam drinka i zamówimy coś do jedzenia. Jeśli to pierwsze, mogę zaoferować ci wodę – uśmiechnęła się do niego odrobinę blado. Ręka bolała, ale próbowała być twarda i tłumaczyła sobie ciągle, że nic takiego się nie wydarzyło. Wyszła w końcu z auta i wygrzebała klucze od willi, otwierając zaraz drzwi. Mógł zostać na noc, bez większych podtekstów.

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

On też tego nie rozumiał. Tym bardziej, że od lat coś takiego nie miało miejsca od lat. Dlatego tak mocno zaskoczony sytuacją był Benji. Mimo to, starał się nie pokazywać tego szoku, tylko zachowywać w miarę zimną krew, a teraz... Teraz czuł, jak adrenalina z niego schodzi i zostaje zmęczenie. Patologiczne zmęczenie. Westchnął, gdy powiedziała, że jej rodziców nie ma. Chujowo.
– Jeśli nie chcesz być sama, to możemy posiedzieć razem – odparł, patrząc na nią z uśmiechem, który w gruncie rzeczy była bardzo smutny. – Wolałbym, żebyto była paranoja po blancie - przyznał cicho, bo chyba każde z nich by to wolało. Niestety ich życie bywało cięższe niż życie osób, których rodzice nie zajamowali się takimi rzeczami. Well.
– Zostanę na noc, chyba też potrzebuję towarzystwa – przyznał z uśmiechem, wysiadając z auta. Kiedy znaleźli się w domu, od razu skierował się do barku. - Jak silne przeciwbólowe ci dali? Nie wiem, czy mogę ci oferować alkohol na uśmierzenie bólu emocjonalnego - rzucił pół żartem, patrząc na nią trochę jak zbity szczeniak.
- Naprawdę mi przykro, za całą tą sytuację - dodał, przynosząc butelkę whisky I usiadł ciężko na kanapie. Butelkę zaś odkręcił i upił kilka sporych łyków.

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

Zmęczenie przemawiało to przez Maddie, bo nie spali ponad dobę. Oni we dwójkę ogólnie mało spali, biorąc pod uwagę noc poprzedzającą strzelaninę :lol:
– Najważniejsze, że nie skończyło się gorzej – marne pocieszenie, ale zawsze jakieś. Pogładziła kciukiem wierzch jego dłoni, próbując w jakiś sposób go pokrzepić. Gdy powiedział, że zostanie na noc, posłała mu ciepły uśmiech. Po wejściu do domu od razu zrzuciła ze stóp szpilki, wpisała kod do alarmu i rozpaliła światło w całym domu, jakby chcąc poprawić swój wewnętrzny komfort tym sposobem. – Nie wiem czy dali, ręka nadal boli, więc nawet jeśli to beznadziejnie się te leki sprawdzają – skwitowała, lekko się przy tym krzywiąc bo zdejmowała z ramion jakąś marynarkę i zahaczyła o opatrunek. Usiadła na kanapie. – W najgorszym razie szybciej padnę spać – stwierdziła, puszczając mu oczko. Kiedy usiadł na kanapie w towarzystwie butelki whisky, odetchnęła głęboko i usiadła po turecku, przodem do niego, ręką przygniatając materiał długiej sukienki żeby nie świecić majtkami.
– Przestań – wyjęła mu butelkę z ręki i odstawiła na szklany stół obok kanapy. – To nie ty strzelałeś, nie możesz się czuć za to winny – złapała w dłonie jego twarz i spojrzała mu w oczy. – Przeproś mnie albo kogokolwiek za tą sytuacje jeszcze raz, a cię uderzę, Benjamin. Albo dźgnę szpikulcem do lodu mojej matki – uniosła lekko brew w górę, próbując wyglądać poważnie, jednocześnie kciukiem przesuwając po jego brodzie. Widać było w jej oczach, że cholernie ją to wszystko przeraziło, ale na takie rzeczy nie mieli wpływu, a ostatnie czego teraz potrzebowała to jego rozpacz.

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

– To prawda, mogło być znacznie gorzej. Chociaż nie spodziewałem się chyba, że Jackie osłoniłaby Lou – rzucił z lekkim uśmiechem, bo to tylko gdzieś tam sprawiało, że było mu ciepło na sercu. Wiedział, że widok Jacks leżącej i wpół przytomnej nie był przyjemny, ale żyła. Lou też. To najważniejsze. W każdym razie, kiedy wspomniała, że nie wiedziała, czy dali jej leki, westchnął. Pomógł jednak od razu z marynarką, bo nie chciał, żeby ją bolało.
– Publiczna służba zdrowia zawsze jest chujowa. Nie wiem, czemu nie chcieli nas przewieźć do Chrisa – mruknął zbulwersowany i pokiwał głową na kolejne słowa. Po chwili podał jej whisky. Niech się napije, why not. :lol:
– Ale powinienem był cię ochronić, Maddie. Byłaś ze mną. Pod moją opieką, okej? – wzruszył ramionami, ale kiedy powiedziała, że go uderzy, uniósł brwi z rozbawieniem, bo co ona mu mogła zrobić, umówmy się. Przesunął się lekko i objął ją ramieniem, ale bardzo delikatnie.
– Co chcesz obejrzeć? – poruszył brwiami – Jestem gotów nawet na jakąś durną komedię romantyczną – rzucił z lekkim rozbawieniem i spojrzał jej w oczy. Była śliczna. I taka krucha. Kurwa, nie wybaczyłby sobie, gdyby cokolwiek się jej stało.

autor

Ola

Bonsoir, enchantée, Your hands on my face Embrassе-moi, mon soleil. Say you'd die for me, baby
Awatar użytkownika
18
155

Uczennica

Lakeside School

broadmoor

Post

– A ja tak. Kochają się – wzruszyła ramionami. Nigdy nie wnikała w relacje rodziców Vittorii ale widać było, że im na sobie zależało. – Gdybym musiała, też bym was osłoniła – dodała, całkiem poważnie. Jeśli sytuacja by tego wymagała, osłoniłaby Vi, Maxa i jego, serio. Gdy ci na kimś zależy, to po prostu takie rzeczy robisz, nie zastanawiasz się nad konsekwencjami.
– W tej sytuacji to akurat plus, inaczej nie mogłabym pić alkoholu – przewróciła oczami. Maddison była przyzwyczajona do nowobogackiego stylu życia, ale z drugiej strony w obecnej sytuacji latało jej to kalafiorem czy lekarz który ją ogarniał zarabiał kilkadziesiąt dolarów za dzień czy kilkaset, serio. – Właściwie to byłam pod swoją własną opieką, ty tylko ze mną tańczyłeś. – rozłożyła bezradnie ręce. – Nie masz wpływu na kąt lotu kuli. Po za tym, po pierwsze – opatrzyłeś mnie. A po drugie nie jestem dzieckiem, które wymaga ochrony lub opieki, wiesz? – wiedziała co miał na myśli, a z drugiej strony nie chciała, żeby postrzegał ją jako dziecko. Nie po tym co ostatnio się między nimi działo – chciała, żeby widział w niej kobietę, nie nastolatek, chociaż to było strasznie zgubne myślenie. Gdy ją objął, usiadła tak, żeby móc się w niego wtulić. Objęła go ręką w pasie, jedną nogę też założyła na jego nogi i westchnęła cicho. Upiła sporego łyka whisky.
– Obejrzyjmy jakiś horror, w obecnej sytuacji to lepszy motyw – stwierdziła lekko ponuro. Przez chwilę się zawiesiła na tym patrzeniu mu w oczy. – Wyglądasz na zmęczonego. Na pewno nie chcesz iść spać? – zapytała z wyraźną troską, ale mimo wszystko wzięła do ręki pilota i włączyła netflixa, którego zaczęła przeszukiwać, kątem oka jednak zerkając na Bena. – Na pewno któraś z sypialni gościnnych nie wymaga większego ogarniania, więc jeśli będziesz czuł potrzebę, to śmiało – mógł też spać z nią, ale tego sama z siebie wolała nie proponować. Co za dużo to nie zdrowo, nie?

autor

Aneta

So take away all my sin, give me a sweet prayer on my lips
Awatar użytkownika
26
190

bezrobotny

student

the highlands

Post

- Tak, wiem, ale w zasadzie nie wyobrażam sobie, jak się czuje Lou. My jesteśmy facetami, my powinniśmy chronić was, nie na odwrót. Dlatego jeśli ktoś miałby kogoś osłonić, to ja ciebie, nie odwrotnie. – stwierdził tonem nie znoszącym sprzeciwu, chociaż znał ją na tyle, że wiedział doskonale, że z całą pewnością i tak by go osłoniła, nie bacząc na potencjalne konsekwencje. Z jednej strony to gdzieś tam pokrzepiająco wpływało na jego serce, bo też by to zrobił – dla Mads, Maxa i Vi. Z drugiej jednak wolałby, żeby się nie narażała.
– Wolałbym, żeby cię nie bolało, aniżeli żebyś mogła pić. – powiedział z rozbrajającą szczerością, spoglądając na nią zaniepokojony, co najmniej jakby jej rana miala zaraz się kilkukrotnie powiększyć i zacząć krwawić. Wywrócił oczami, gdy stwierdziła, że w zasadzie była pod swoją opieką, a on jej tylko towarzyszył.
- Okej, niech ci będzie, ale to nie zmienia faktu, że byłaś ze mną. Powinienem był cię jakoś lepiej osłaniać – stwierdził, przecierając twarz dłońmi i zerkając na nią jak zbity szczeniaczek. Mimo to, zrezygnowany pokiwał głową. Nie chciał się z nią już o to kłócić, najważniejsze, że było to jedynie draśnięcie, a nie coś poważniejszego. Tak, to liczyło się najbardziej.
- Okej, może koszmar z ulicy wiązów? - spytał z uśmiechem, zerkając na nią, bo w sumie całkiem lubił ten film. Przy okazji, gdy tak się w jego wtuliła, oparł brodę o czubek jej głowy, oddychając spokojnie i jakoś tak odkrył, że w zasadzie to ta bliskość była bardzo komfortowa, znajoma i w tym całym pierdolniku cholernie pokrzepiająco.
- Spokojnie, daję radę, ale jeśli ty chcesz spać, to też mów. - odparł z uśmiechem, dłonią, która jej nie obejmował gładząc ją delikatnie po nodze, którą miała przerzuconą przez jego kolana. A potem posiedzieli chwilę i poszli spać.

ztx2

autor

Ola

ODPOWIEDZ

Wróć do „18”