WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Katherine Wheterby, Lavender Specter, James Wheterby
Oczywistym było, że Nate i Lav zawsze żywili do siebie słabość. Było to widoczne we wszystkich rozmowach i gestach, na jakie wobec siebie się zdobywali. Tym razem groźne połączenie alkoholu, samotności i pożądania przyczyniło się do tego, że postanowili się poddać i przekonać na własnej skórze, do czego ich to zawiedzie. Zrobili to wbrew powszechnej wiedzy, że nie należało łączyć wieloletniej przyjaźni z przyjemnością, ale wydawało się to wtedy bardzo kuszące. Dla Covingtona było to jednak jednorazowe zbliżenie, na które Lavender z resztą przystała. Według niego ich relacja pozornie nie uległa zmianie, ale on był mężczyzną - nie poddawał pewnych spraw większej analizie.
- Wiem. - Przez jego twarz przebiegł nieco łobuzerski uśmiech. W końcu nie raz mu to udowodniła. Gra słów, która miała drugie dno, o czym wiedzieli tylko oni, przynosiła szczyptę pikanterii. Nie było to jednak zbyt bezpieczne ze względu na obecność tylu ludzi wokół, a zwłaszcza przyjaciół i dzieci. Kto wie, jakby się potoczyła impreza, gdyby coś się wydało?
Wtrącenie Lav odnośnie sztuczek skwitował pokręceniem głową w rozbawieniu.
- A działają? - rzucił w niedowierzaniu, ledwo powstrzymując się przed komentarzem nasuwającym się na jego usta, bo z tego, co było mu wiadomo, to on wygrał ostatnią potyczkę, a ona ostatecznie się temu poddała. Mogła więc nie dać jego córeczce zbyt dobrego przykładu. Ona potrzebowała dowiedzieć się, jak rzeczywiście należy dobrze rządzić, żeby wyjść na swoje. Słysząc słowa Kath, założył ręce na piersi, a potem pochylił się nieco w stronę Jamesa.
- Dzięki za ostrzeżenie, James. Widzicie? To jest prawdziwy przyjaciel, który właśnie uchronił mnie przed poddaniem swojego dziecka przekabaceniu na stronę ciotek - obrzucił dziewczyny nieufnym spojrzeniem sugerującym, że właśnie zaczął bardziej uważać na obie przyjaciółki. - Spokojnie, przy mnie nauczy się, czym jest prawdziwe życie, a nie wyidealizowany świat z bajek. Na przykład pokażę jej, jak chłopcy powinni traktować dziewczynki. - Swoją własną postawą, bo on z kolei znał tajniki męskich zachowań i wiedział, co robić, by płeć piękna poczuła się doceniona. Nie wyobrażał sobie sytuacji, w której miałby pocieszać nastoletnią Nadię, kiedy jakiś koleś złamie jej serce. Po prostu nie mógł do tego doprowadzić!
Ten, kto znał Kath, w życiu by nie pomyślał, że była ona materialistką, toteż Nate zawtórował śmiechem na jej uwagę. Swoją drogą, nie mógł się napatrzeć, jak mimo zmęczenia, od przyjaciółki bił blask. Może się nie znał, ale miał wrażenie, że ciąża w tym czasie jej służyła.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Katherine Wheterby James Wheterby Nathaniel Covington

Lavender nie potrafiła rozmawiać o uczuciach, zwłaszcza swoich własnych, bo bardzo często nie potrafiła się między sobą przyznać do tego, że kogoś kocha. W ogóle słowo "miłość" i "kocham cię" były bardzo ciężkie do wymówienia, więc często określała że mężczyzna jest jej bliski, albo że jest jej z nim naprawdę dobrze. Dodawała także że z jej strony to jest jak najbardziej na poważnie, ale te dwa magiczne słowa nie przechodziły jej często przez gardło. Umiała je powiedzieć w stosunku do rodziców oczywiście, ale nikogo więcej. Może dlatego bo zawsze uchodziła za zimną osobę i chciała za taką uchodzić, a bycie zakochaną mogłoby pokazać że prawniczka ma jakąś słabość? Może też to było spowodowane tym, że kobieta chciała chronić tych, na którym jej zależało. Była prawnikiem, miała zatem styczność z przestępcami, a ci wychodząc na wolność zwykle szukali zemsty na tych, co wrzucili ich za kratki. Specter nigdy by sobie tego nie wybaczyła gdyby naraziła kogoś, kogo właśnie, kocha, ale się do tego głośno nie przyznaje. Pewnie dlatego unikałaby tak poważnej rozmowy z Kath na temat miłości.
- Ze względu na naszą przyjaźń tym razem oszczędzę twojego męża, bo przyda się przy wychowywaniu maluszka. - odparła nonszalancko prawniczka, okazując tym samym litość wobec Wheterby'ego, ale zaśmiała się też gdy ten powiązał krew z porodem. Nigdy nie widziała go aż tak przerażonego, najwidoczniej poród to musiała być trauma dla mężczyzny. Zapamięta to sobie na przyszłość, bo może się przydać do jakiejś sprawy rozwodowej.
- Popieram Kath, nikt nie zrobi z niej prawdziwej damy jak my dwie i jeszcze Lydia oczywiście. - niech dziewczynka ma doskonały przykład, którego nie da jej żaden mężczyzna, bo co oni wiedzą o kobietach? Owszem, wiedzą doskonale jak je zadowolić, ale często ich nie rozumieją. To prawda że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa i ta odległość planet od siebie sprawia, że tak bardzo się nie rozumieją wzajemnie.
- I wierz mi, sama byłam zaskoczona jak zabrał mi on miskę i wszystko, a potem zaczął robić ciasto. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że mi się to nie przyśniło. - odparła całkiem poważnie, drwiąc jednocześnie z męża blondynki, bo skoro ona sama w niego nie wierzyła to Lavender oczywiście że trzymała jej stronę.
- Oczywiście że działają i nie wiem dlaczego insynuujesz mi, że jest inaczej. - zgromiła spojrzeniem Covingtona, bo to zabrzmiało trochę tak jakby on zdradził ich słodką tajemnicę, którą będą jeszcze wspominać mimo tego, że była to jednorazowa akcja. Albo to ona będzie ją wspominać z rozmarzonym wyrazem twarzy. Prychnęła również na słowa przyjaciela, bo skojarzyły się jej one dość jednoznacznie, a to zakrawało już pod pedofilię. Nie mogła jednak tego skomentować by się nie wydała ich przygoda, dlatego musiała zmienić myślenie swoje i innych.
- Dobrze to od czyjego prezentu chcesz zacząć? - popatrzyła na wszystkich, a potem na kobietę na cześć której zorganizowano to przyjęcie, podchodząc do stolika z prezentami. Czuła się jak w święta, gdy wyciągała prezenty spod choinki, albo ze skarpet z tą niepewnością, co dostanie.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Normalnie to Kath z miejsca by zauważyła, że coś się dzieje dziwnego między Lavender a Nathanielem, bo znała ich oboje na tyle dobrze, że z pewnością zauważyłaby, że te spojrzenia między nimi są dziwne i nieco inne niż zawsze. A także że ich teksty wychodzą poza standardowe. Ich szczęście, że w tym momencie była zbyt zajęta byciem w ciąży, remontami w domu i wszystkim innym, aby będąc w stanie to zauważyć, przemyśleć i wyciągnąć odpowiednie wnioski z tego, które na pewno by się musiały skończyć dwiema oddzielnymi pogadankami na temat tego, ze chyba ich bóg opuścił, że po pierwsze poszli do łóżka, a po drugie, że chyba żartują, że będą potrafili powiedzieć dość, udawać, że nic się nie stało po jednym razie. Choć może akurat ona była nieodpowiednią osobą, aby wygłaszać takie tyrady, bo właściwie nigdy w życiu nie miała jednonocnej przygody, więc nie wiedziała co się po tym dzieje i jak kobiety do tego podchodzą.
-Wszyscy tutaj doskonale wiemy, że wiesz, jak chłopcy powinni traktować dziewczynki...-przewróciła oczami. W ostatnim czasie może było inaczej, ale kiedyś to ostatnie co o nim można było powiedzieć. Kiedy zbierał jakieś naiwne dziewczyny z baru i wypraszał przed śniadaniem... Za to James, on to mógłby pokazywać małej Nadii jakiego męża, jakich wartości szukać w przyszłości, aby być szczęśliwym. Bo tutaj każde z ich paczki chyba nie miałoby odwagi tego zanegować.
-Jestem pod wrażeniem-powiedziała tylko do męża, bo wcale nie chciała mu mówić, że jest beznadziejny i nie powinien był sobie dać razy z tak wymagającym ciastem. Nie była tego typu kobietą. Nie czuła się lepiej, gdy komuś umniejszała, krytykowała czy wręcz poniżała.
-Lydia, Nadia. Co wy na to, abyście podawały mi wybrane prezenty?-zapytała dziewczynek, bo oczywiście, że nie miała pojęcia od czego zacząć, od kogo prezentu i tak dalej. Choć trochę czuła się jak dziecko przed pierwszą gwiazdką, podniecona i zniecierpliwiona, chcąca już je wszystkie otworzyć.-No i rozwiązywać kokardki, koniecznie-stwierdziła, gładząc się po brzuchu. Zdecydowanie nie był to moment na poród, ale za to chyba była pora treningu karate, bo poczuła kopniak w żebra.

Lavender Specter Nathaniel Covington James Wheterby

autor

B.

Awatar użytkownika
32
185

szef agencji nieruchomości

Horizon Real Estate

columbia city

Post

Katherine Wheterby Nathaniel Covington Lavender Specter

James po prostu przekonał się na własnej skórze jak to jest gdy spuści się dziecko z oka i da się je pod opiekę kobietom, to już potem dziecko jest stracone, bo przystępuje do sabatu czarownic i tak jak pozostałe jego członkinie, jest przeciwko jedynemu słusznemu wyborowi, jakim jest jej tata. Zwłaszcza tak się działo właśnie z dziewczynkami, dlatego Wheterby próbował ratować Covingtona zanim nie było na to za późno to po pierwsze, a po drugie gdzieś tam liczył skrycie że z synem będzie zupełnie inaczej i ten zawsze wybierze męskie towarzystwo taty i wujka. W końcu skoro istniała solidarność jajników to musiała również istnieć solidarność jąder czyż nie?
- Nie ma sprawy, ucz się na moich błędach Nate. - odparł mężczyzna z pełną powagą i aż pierś wypiął do przodu z racji tego że był dumny z bycia prawdziwym przyjacielem. To był chyba pierwszy raz gdy tak często chwalono Jamesa w towarzystwie i to nawet z ust Lavender, która nigdy nie powiedziała nic miłego na jego temat, albo przynajmniej on tego nigdy wcześniej nie usłyszał.
- A gdy ja robię to o czym mówi Nate to ty uważasz że zamykam Lydię przed rówieśnikami. - James po prostu chronił córkę, wiedząc jacy potrafią być chłopcy i jak mogliby zbałamucić jego księżniczkę. Jeśli miała ona delikatne serce niczym jego żona to musiał dzielnie stać na jej straży, albo zatrudnić jakiegoś ochroniarza, tudzież smoka przy jej boku. I jak ochroniarza to tylko kobietę, nie ufałby pozostałym przedstawicielom płci męskiej, co to to nie.
- Dziękuję za okazanie mi litości w moim własnym domu panno Specter. - za to mężczyzna teatralnie się ukłonił prawniczce w podzięce za jej łaskę i oszczędzenie go, chociaż to oczywiste że to ona go pierwsza sprowokowała go to tej wymiany zdań! Szatynka już taka była, najpierw prowokowała, a potem twierdziła że to przecież nie jej wina tylko drugiej strony. Ech, prawnicy...
- Od teraz będę z tobą częściej przygotowywał jakieś różnorodne dania, by cię odciążyć gdy urodzi się nasze dziecko. - obiecał i patrzył na swoją żonę z takim błyskiem w oku, jak wtedy gdy pierwszy raz wpadła mu w oko. James był idealnym przykładem wierności i wieloletniej, nie gasnącej nigdy miłości i na nim to się powinni wszyscy współcześni książęta wzorować.

autor

-

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Nate, w odróżnieniu od Kath, miał spore doświadczenie związane z one night stands i mógłby wypowiedzieć się, że kobiety naprawdę różnie odbierały jednonocne przygody, w tym potrafiły zrozumieć ich znaczenie. Nie należało daleko szukać, gdyż najlepszym przykładem była Cecylia, mama Nadii. Mimo wpadki nie załamała się, zdając sobie sprawę z konsekwencji jednorazowej nocy, a nawet nie oczekując od Nate’a niczego w zamian, kiedy już udało im się na siebie wpaść ponownie. Postanowili stać się najlepszymi rodzicami, utrzymując przy tym między sobą zdrowe, przyjacielskie relacje. Dlatego mężczyzna wierzył, zapewne naiwnie, że między nim a Lavender również mogło pozostać wszystko bez zmian. A przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe.
Przekomarzanie się między Jamesem a Lav sprawiło, że na twarzy Covingtona wystąpił szeroki, rozbawiony uśmiech, którego poprzedziło parsknięcie. Nie miał najmniejszego zamiaru wtrącać się w ich wymianę zdań, bo pewnie dostałby rykoszetem. Ostatecznie cała rozmowa odbiła się również i na nim.
- Udowodnię to poprzez wychowanie. A ewentualne niedoskonałości skoryguje Cece - skwitował z nonszalanckim wzruszeniem ramion, ostatecznie powołując się na drugie z rodziców, w razie, gdyby miał przegrać słowną potyczkę z tą dwuosobową bandą czarownic. Nie będzie się sprzeczał, że należał do osób pełnych cnót, bo swoje miał za uszami, jednak teraz naprawdę się starał i stawał zupełnie kimś nowym, zarówno dla bliskich, jak i dla siebie.
Czyżby wyraz panna przy Specter był pstryczkiem w nos dla Lavender? Tego Nate nie wiedział, niemniej jednak, inaczej niż zwykle, tym razem postanowił nie skomentować tego na głos. Za to skupił się na dziewczynkach, które zaraz ruszyły na pomoc w otwieraniu prezentów. A było ich całe mnóstwo - od ubranek, po zabawki i pomocne gadżety, o których wcześniej nie miał pojęcia. Nadia wydawała się nimi bardziej podekscytowana niż Katherine, ale przykucnął przy niej i wyjaśnił jej, że to dla maleństwa w brzuszku.
- Tataa. Też scem dzidzię w domu - stwierdziła, wtulając się w niego, na co Nathaniel uniósł wysoko brwi w zaskoczeniu.
- Kochanie, to nie takie proste. Na razie wystarczy, że będziemy często ciocię odwiedzać. Poza tym ty chyba nie widziałaś nigdy takiego maluszka, co? To nie jest laleczka do zabawy tylko malutki człowiek. Będziesz cioci pomagać dzidzię bujać i czytać jej książeczki? - szybko wykręcił się z tematu, zajmując myśli dziewczynki obrazami przyszłości. Jeszcze tego brakowało, żeby młodej zachciało się siostrzyczki albo braciszka.

Lavender Specter Katherine Wheterby James Wheterby

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Katherine Wheterby Nathaniel Covington James Wheterby

Ewidentnie ani Lavender ani Nate nie byli gotowi na tak poważną rozmowę z Kath, jak tą odnośnie tego co już poczynili we dwójkę ku rozpadowi przyjaźni, bądź wręcz przeciwnie, zejściu się, udowadniając sobie co do siebie czuli przez dłuższy okres czasu i że to nie była tylko i wyłącznie przyjaźń. Pewnie i tak żadne z nich do takiego wniosku nie doszło jeszcze, bo najłatwiej jest ukrywać swoje uczucia przed samym sobą, a dopiero potem przed całą resztą. Dlatego może to i lepiej że blondynka była zajęta ciążą i przygotowaniami do narodzin najnowszego członka rodziny, a James nie dostrzegał takich niuansów pomiędzy pozostałą dwójką przyjaciół. Także wszyscy mogli czuć się bezpieczni.
- Ekhem. - odchrząknęła głośno, nawiązując do słów Katherine o tym, jak dobrze Nathaniel traktował kobiety jako swoje jednonocne przygody. Tyle że ona też się teraz do tego grona zaliczała. I aż się jej gorąco zrobiło przez chwilę. Czy może ktoś otworzyć okno? I to prawda, James na pewno byłby lepszym wzorem męskich cnót i wierności wobec jednej kobiety niż Nate. Ogółem państwo Wheterby byli idealnym obrazem pary i to na nich trzeba było się wzorować, tworząc swój własny związek. Oczywiście dziewczynki z radością zaczęły wybierać dla blondynki prezenty, zaczynając pewnie od swoich, w sensie tych co przyniosły z tatą w przypadku Nadii i tego, którego wybierała wraz z ciocią i tatą w przypadku Lydii.
- Oj będzie miała co korygować. - skomentowała jedynie Specter odnośnie wychowania dziewczynki, bo wciąż była dość sceptycznie nastawiona do tego czy aby na pewno mężczyzna potrafi dobrze wychować dziewczynkę? Przecież oni nawet mają ogromne problemy z rozmowach o miesiączce, a to jest część kobiecej natury, więc na pewno matka dziewczynki, a także jej ciotki będą mieć duży udział w wielu sprawach w życiu Nadii zapewne. Słysząc zaś słowa dziewczynki o dziecku, uśmiechnęła się, jednak smutek również był widoczny w jej oczach. Nie tylko Nadia chciała mieć dzidzię w domu, ot co.
- Wiesz Nadia, umówiłam się z ciocią Kath że jak ona będzie zmęczona to będę jej pomagała przy maluszku i zabierała go też do mojego domku. Jak będzie taki dzień to zadzwonię do twojego taty i we trójkę zaopiekujemy się dzidzią, dobrze? - zapytała małej dziewczynki, próbując podobnie jak Nate ratować sytuację. Miejmy nadzieję że to zadziała.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Katherine szczerze wątpiła w to, aby jej mąż kiedykolwiek był w stanie skorzystać jednonocnej przygody. Nie by nie był jakoś specjalnie młody jak ją poznał, ale w liceum i na początku college'u to chyba było jakoś inaczej odbierane, niż w dorosłym świecie, gdzie to Nate lubił skakać z kwiatka na kwiatek. I generalnie nie było w tym nic złego, ale ... To nie było też nic najbardziej chlubnego. Wiedziała jednak na tyle, że mężowi może w pełni ufać, co z resztą robiła od lat, a i Nathaniel tak naprawdę wiedział co robi. Z każdą kobietą, Cecilią, czy nawet z Lavender, o czym Katherine na razie nie wiedziała. Bardziej jednak bałaby się o swoją przyjaciółkę, niż samego Covingtona. Dlaczego? Właściwie to nie potrafiła powiedzieć dlaczego. Jednak niezależnie od wszystkiego, to nie był dobry czas aby rozmawiać o takich rzeczach i tu wcale nie chodzi o to, że to miał być dzień Katherine, tylko dlatego, że były inne osoby, które nie musiały wiedzieć o sprawach intymnych Covingtona i Specter.
-Mam na to świadków, teraz się nie wywiniesz od tego-rzuciła do męża. Wiedziała, że mogła liczyć na jego pomoc, jednak lubiła się z nim czasem podrażnić. Z resztą wiedziała, że Wheterby będzie zajęty zarabianiem na dom, a także pewnymi obowiązkami dotyczącymi ich córki, których teraz Katherine po prostu nie będzie mogła spełniać w związku z maleństwem. Nie można mu zrzucić na barki wszystkiego. Na całe szczęście oboje mają rodziny, na których będą mogli polegać.
-Na pewno chcesz dzidziusia?-zapytała małej Nadii, trochę zdziwiona. Zerknęła jeszcze na Nate'a jak ten będzie się odnosić do tej informacji, ale nie sądziła, aby dziewczynka kiedykolwiek miała cokolwiek wspólnego z żadnym maluchem, więc tak tylko sobie mówi. -Dokładnie, będziesz teraz starszą kuzynką tego maluszka, to naprawdę odpowiedzialne zadanie-potwierdziła słowa Nate'a i Lavender. Niezależnie, czy faktycznie będzie pozwalać Lav na to, aby zabierała malucha od niej, tak na pewno będzie pozwalać sobie pomóc, wziąć na spacer, czy coś takiego, więc każdy będzie miał szansę na to, aby zobaczyć jak to jest mieć własnego niemowlaka. A Nate się pewnie przekona, że prawdziwym ojcem to raczej nie chciałby być. Choć może wręcz przeciwnie.
-No dobrze, więc kto sądzi, że to będzie chłopiec, a kto że dziewczynka?-zapytała, aby resztę gości imprezy również zaangażować, bo nie da się ukryć, że najwięcej uwagi Katherine poświęcała swoim znajomym, czyli mężowi, przyjaciółce i przyjacielowi - a osób w ich domu było przecież o wiele, wiele więcej.

Nathaniel Covington Lavender Specter James Wheterby

autor

B.

Awatar użytkownika
32
185

szef agencji nieruchomości

Horizon Real Estate

columbia city

Post

Katherine Wheterby Nathaniel Covington Lavender Specter

James zanim poznał żonę to miał kilka jednonocnych przygód, ale w przeciwieństwie do Nate'a, zawsze zakładał gumkę, albo w ostatniej chwili szukał miejsca, gdzie takowe można kupić, bo na pewno wiedząc że ta znajomość nie potrwa dłużej niż tylko to spotkanie to nie chciał ładować się w pieluchy, w końcu wtedy nie był gotów na to by zostać ojcem. Dopiero gdy poznał Kath i wiedział że z tą kobietą chce spędzić resztę swojego życia to wiedział też że chce mieć z nią dzieci i przestali się wtedy zabezpieczać. I tak, określenie staropanieństwa przy nazwisku prawniczki było w pewnym stopniu pstryczkiem w jej stronę, w końcu gdyby nie była uparta jak oślica i nie pluła jadem to na pewno byłaby już szczęśliwą mężatką. Nie mógł określić że matką także, bo wiedział że kobieta miała problemy z sercem, które utrudniałyby utrzymanie ciąży a nawet zagrażałyby jej życiu, więc nie powinna ryzykować niezależnie od tego jak bardzo pragnęła by zostać matką. I jego żona podzielała też jego zdanie, więc po raz kolejny udowodniono że są naprawdę zgodnym małżeństwem.
- Wkopałem się prawda? - zapytał czysto retorycznie, bo oczywistym było że tak się stało i będzie musiał przygotowywać te posiłki. Oby tylko Kath nie wymyślała jakichś bardzo skomplikowanych dań, to się przynajmniej nie ośmieszy. I gdy padło pytanie czy to chłopiec czy dziewczynka to James zaczął na migi pokazywać chłopca, by tak goście określali. W końcu mężczyzna lepiej wiedział że będzie syn, co nie?
- Ja obstawiam chłopca. - stwierdził dumnie i część gości uznało tak jak mężczyzna, co bardzo się mu spodobało. Ma się ten gen bycia liderem w zespole czy szefem imprezy, mimo tego że była to impreza jego żony. Jego zresztą po części też bo przecież ta impreza jest na cześć nienarodzonego dziecka, a on jest jego ojcem, więc czy ta impreza nie jest poniekąd dla niego?

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „39”