WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

#56

Ponowne pojawienie się Lavy w jego życiu było bardzo niespodziewane, ale związana z tym poważna rozmowa, właściwie pierwsza, jakiej się podjęli w przeciągu całej ich znajomości, pozwoliła poukładać w głowie pewne sprawy. Mieli zacząć od nowa, od relacji postawionej na przyjacielskiej stopie, pozbawionej bliskości i intymności, jaką siebie raczyli dotychczas. I mimo zapewnień, że oboje chcieli przekonać się, czy dzięki temu mieliby dla siebie jeszcze szansę, minęło już parę dni od jakiejkolwiek inicjatywy. Wymienianie między sobą smsów nie było do końca tym, czego Nate oczekiwał po tej relacji. Wiedząc, że Lava znów pojawiła się w Seattle i była tak blisko, mimowolnie tęsknił za jej towarzystwem.
Tego dnia jego myśli znów niepostrzeżenie zaczęły odbiegać w kierunku prezenterki radiowej. Obłożony papierami, z każdą godziną coraz bardziej pozwalał sobie na błądzenie umysłem w kierunku kobiety, u której boku spędził cały poprzedni rok. Kiedy więc po raz kolejny spojrzał na swój telefon, w przypływie impulsu tym razem sięgnął po niego i wykręcił dobrze znany mu numer. Ze słuchawką przy uchu, wstał z fotela i przysiadł na biurku, spoglądając na krajobraz miasta. Po kilku sygnałach usłyszał znany mu głos.
- Witaj, Lavo. - Kąciki jego ust uniosły się niepozornie do góry. Dobrze było ją usłyszeć. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? - zapytał, nagle uderzony wątpliwościami. Nie chciał się jej narzucać, wykazując swoje egoistyczne pobudki. Niemniej, miał cichą nadzieję, że jednak nie przeszkadzał.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

#48

Nadal miała wątpliwości, czy dobrze postąpiła, kontaktując się z Nathanielem i zgadzają się na to, by odnowili swoją relację. To nie tak, że nie chciała. Chciała, i to bardzo. Nie potrafiła jednak myśleć o Covingtonie jedynie jako o przyjacielu. To było cholernie trudne. Pragnęła, by był w jej życiu na takich samych (albo podobnych) warunkach, jak wcześniej. Nie była przekonana, czy potrafi dać mu to, czego on sam potrzebował i oczekiwał. A jednak pojawiał się w jej głowie, gdy tylko w radiu puszczała piosenkę, która się jej z nim kojarzyła, gdy z szafki kuchennej wyciągała jego ulubioną herbatę albo piła polecane przez niego wino, gdy jakimś cudem z szafy wygrzebała jego koszulkę albo zakładała naszyjnik, który jej podarował. Mimo to nie chciała słyszeć jego głosu, pamiętając, co potrafili robić, gdy rozmawiali przez telefon. Musiały jej wystarczyć nieco oschłe smsy, w których starała się hamować. Nie chciała zaprzepaścić tego, do czego doszli w tej poważnej i zaskakująco szczerej rozmowie. Nie chciała też rozbić tego, co Nathaniel zdążył zbudować bez niej przez ostatnie miesiące.
– Cześć, Nate.– odezwała się od razu, gdy usłyszała jego głos po drugiej stronie słuchawki. Była nieco zaskoczona, że do niej dzwoni i od razu zaczęła się zastanawiać, czy coś się stało. W końcu przez ostatni tydzień, a może już nawet dwa, pisali tylko wiadomości tekstowe.
– Nie, nie. Mam chwilę, akurat mam wolne popołudnie i… się pakuję. – pokręciła głową, choć tego nie mógł zobaczyć. W pierwszej chwili w ogóle nie zdała sobie sprawy z tego, co Nate mógł sobie od razu pomyśleć, w drugiej chwili natomiast zaczęła się zastanawiać, dlaczego do niej dzwonił.
– Wszystko w porządku? – zapytała od razu.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Nowe warunki relacji z Lavą również nie były dla Nathaniela tym, czego w tym momencie pragnął, jednak ze względu na problemy wynikające z nieporozumień kiedy byli razem, nie chciał popełnić tych samych błędów i przez to zrobić kroku w tył. Co prawda, nie miał pojęcia, co ich czekało, bo oboje musieli jeszcze ułożyć sobie parę spraw w głowie, ale nadal uważał Lavę za wyjątkową kobietę. Jeśli więc pozostanie, a właściwie stanie się przyjaciółmi miało im pomóc to chciał spróbować, mimo iż wiązało się to z daniem sobie przestrzeni i czasu na odnalezienie się w danej sytuacji.
Ze względu na przeszłość i wszystkie wspomnienia ich intymnych chwil trudno było mu zachować się dość neutralnie. Telefon do niej był wynikiem impulsu i rosnącej tęsknoty za jej głosem, obecnością, osobowością. Sięgając po komórkę nawet nie przygotował sobie żadnej sensownej wymówki, pozwalając działać emocjom. Po usłyszeniu jej głosu przez moment poczuł się jak dawniej. A potem do jego świadomości dotarły słowa Lavy i uniósł brwi w zaskoczeniu, by zaraz je ściągnąć.
- Och… okej. To… świetnie - mruknął w odpowiedzi, starając się brzmieć tak, jakby w żaden sposób go to nie obeszło, choć tak naprawdę pakowanie się go zaalarmowało, a w jego głowie pojawiły się domniemania o kolejnej podróży, może tym razem na znacznie dłużej? Z chwilowego zamyślenia wyrwało go jej pytanie.
- Taak, tak - przytaknął, gorączkowo zastanawiając się nad odpowiednim dla siebie usprawiedliwieniem. - Pamiętasz może tą małą uroczą restaurację, do której wybraliśmy się po wyjściu do galerii fotograficznej Janet Meeker? Wheterby mają rocznicę i James prosił mnie o polecenie dobrej restauracji. Od razu pomyślałem o niej, ale nie potrafię sobie przypomnieć, jak się nazywała. Liczyłem na to, że może ją kojarzysz?- zapytał, na szybko wymyślając całkiem przyzwoity pretekst, samemu będąc zaskoczonym własnym refleksem. Nie przepadał za kłamstwem, ale chyba w tej sytuacji nie miał wyjścia.
- To mówisz, że się pakujesz. Gdzie się tym razem wybierasz? - dodał, siląc się na swobodny, przyjacielski ton. W nowej funkcji powinien ją wspierać w każdej decyzji, ale… musiał wiedzieć.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Z cichym westchnieniem usiadła na brzegu łóżka, gdzieś obok siebie odkładając kilka drobiazgów, które trzymałą w dłoni. Dopiero w tej chwili zorientowała się, jak mogły brzmieć jej słowa i że nawet odkąd próbowali naprawić swoją relację, nie mówiła mu o wszystkim. Nie mógł więc wiedzieć, co się teraz u niej dzieje. A ona nie chciała za bardzo wciągać go w swoje sprawy.
– Och. – mruknęła, marszcząc brew, czego przecież nie mógł zobaczyć.
– Pamiętam. Mieli tam bardzo dobre wino. – przyznała, powoli kiwając głową i szukając w swojej pamięci nazwy wspomnianej restauracji. – Homer? To była to w Beacon Hill? – dopytała, nie będąc też do końca pewna, czy czegoś nie pomyliła.
– Mieli taki ładny neon nad wejściem. – dodała, próbując wychwycić coś charakterystycznego dla tamtego miejsca, co pomogłoby im potwierdzić, że mówią o tym samym i być może ustalić, czy jest to na pewno miejsce odpowiednie na rocznicową kolację. Tego akurat nie wiedziała, bo mimo kilku spotkań z Katherine i Jamesem, nie była w stanie określić, czy mają jakieś szczególne upodobania, co do restauracji, choć skłaniałaby się ku klasyce.
– Tak. – przytaknęła, wstając z łóżka i zbierając te kilka szpargałów, które chwilę temu na nim zostawiała, by zapakować je do pudła. – Niedaleko. Charlotte wróciła do miasta. Przeprowadzam się do niej. – poinformowała go, całkiem radosnym i spokojnym tonem głosu. Czuła, że to dobra decyzja, że obie w tym momencie potrzebują swojego wsparcia i że to pomoże im ruszyć dalej. – A więc… pakuję się powoli, bo w najbliższy weekend planuję przewieźć do niej rzeczy. – dodała jeszcze, chyba po prostu chcąc jakoś kontynuować rozmowę.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Między nimi nadal istniały luki i wraz z upływem czasu stawało się to odczuwalne, powodując w Nathanielu nieswojość. Starym zwyczajem łatwiej było pomijać pewne rewelacje z życia, których mężczyzna ostatnio właściwie nie miał zbyt wiele, a przynajmniej nie takie, które nie dotyczyłyby swojej córki. Ale czy nie o wciąganie w swoje sprawy właśnie chodziło?
- Taak, i świetne brownie z fasoli - dodał, przypominając sobie o wspólnym deserze. Ta kuchnia miała w menu kilka ciekawych wegańskich przepisów. - Całkiem możliwe - pokiwał głową, po czym w zamyśleniu przygryzł wargę. - Rzeczywiście, znaleźliśmy ją podczas spaceru, ten neon i przyjemne wnętrze zachęciło nas wtedy do wejścia - przyznał w zastanowieniu, również próbując sobie przypomnieć więcej szczegółów, żeby jego drobne nagięcie prawdy się nie wydało. Następnie oparł dłoń o blat biurka i w oczekiwaniu wsłuchiwał się w odpowiedź Lavy.
- O, jasne, rozumiem. Co u niej? - zapytał i aż podniósł się z miejsca w poczuciu nagłej lekkości. Rzeczywiście, przeprowadzka do Charlotte nie była dalekim dystansem i teraz odetchnął, że nie było powodu do obaw. Jednocześnie przypomniał sobie, co się stało na początku tego roku i jak wpłynęło to na Lavę, więc cieszył się, że zostaną lokatorkami. Powoli przeszedł się po biurze wzdłuż szklanej ściany. - Może ci pomóc? Z chęcią użyczę zarówno swojego pick upa, jak i mięśni - zaproponował, przystając przed szybą i skrzywił się, bo chyba nie zabrzmiało to najlepiej. Niemniej w jego głosie słychać było szczere chęci.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Możliwe, że o wciąganie się we własne sprawy powinno chodzić, ale… może żadnego nie chciało się znów sparzyć? Mieli zacząć od nowa, znów zbudować tę relację, ale jednak uczyli się na błędach, nie chcieli ich znów popełniać, ale też nie do końca wiedzieli, co tak naprawdę było błędem, a co tylko niedopatrzeniem, co powinni zmienić albo poprawić, a nie wyrzucić ze swojej relacji bez większej refleksji.
– Taaak. – szepnęła, a na samo wspomnienie tamtego wieczoru na jej twarzy pojawił się uśmiech. – Myślę, że Katherine i James mogą spędzić tam naprawdę miły wieczór. To będzie dobre miejsce na świętowanie rocznicy. – zauważyła łagodnie. Choć sama z okazji rocznicy niekoniecznie wybrałaby kolację w restauracji, miała wrażenie, że taki klasyczny romantyczny gest przypadnie im do gustu. Zresztą tak musiało być, skoro takiego miejsca szukali.
– Em… – westchnęła, zastanawiając się, jak odpowiedzieć na pytanie Nathaniela.
– Dużo zmian. Wróciła do miasta… sama. – zaczęła, bo to było chyba istotne w kontekście tego, że Lava się do niej wprowadzała. – Robi teraz małe porządki w swoim domu, żebyśmy mogły się tam wprowadzić. No i planuje zająć się pracą. – Hale sama do końca nie wiedziała (Hughes chyba też nie), jakie przyjaciółka ma plany, a także ciężko jej było jasno odpowiedzieć na pytanie „co u niej?”. To nie była rozmowa na telefon. A w obecnej sytuacji, to nie był też do końca temat do rozmowy z przyjacielem.
– Och, dziękuję za propozycję. Przyznam, że pic kup i mięśnie mogą się bardzo przydać. – odparła, uśmiechając się pod nosem. Złapała kolejną rzecz z komody, by zanieść ją do pudła. – Będę pamiętać i jeśli tylko… okaże się, że potrzebuję aż tak dużego auta i aż… tylu mięśni, to dam znać? – zasugerowała, bo w tym momencie nie wiedziała, ile pudeł spakuje i którego dokładnie będzie się przenosić. Nie chciała też zajmować mu czasu, który pewnie w weekendy poświęcał rodzinie.
– A powiedz… co u ciebie? – zagadnęła jeszcze, ciekawa jego dnia, nastroju, jakichś aktualności.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Nate żył nadzieją, że wszystko dało się naprawić. A przynajmniej bardzo chciał naprawić błędy, które popełnił wcześniej. Zależało mu na Lavie i choć wyraził własne przemyślenia na ich temat podczas poprzedniej rozmowy na plaży, to szczerze mówiąc nadal wydawał się w tym wszystkim trochę zagubiony. Wyglądało na to, że o wiele łatwiej było mówić, niż przeradzać słowa w czyny i nadal oboje potrzebowali czasu, żeby pogodzić się z nową sytuacją.
- Też mam taką nadzieję - westchnął niepostrzeżenie. - Należy im się chwila tylko dla siebie, zwłaszcza, że niedługo znów będą rodzicami na pełen etat - przyznał. Na pewno zdążył wspomnieć Lavie o drugiej ciąży Katherine a propo zmian, które nastąpiły odkąd widzieli się po raz ostatni. I naprawdę zamierzał podpowiedzieć Wheterby’m tą restaurację, choć odszukanie jej nazwy wcale nie było takie trudne, a po prostu najwyraźniej stanowiło dobrą wymówkę do wykonania telefonu.
- Okej, rozumiem - powiedział, ściągając brwi na słowo sama. Wyczuwał jednak, że nie powinien więcej dopytywać, nie chcąc wchodzić na grząski grunt, dlatego odpuścił rozmowę o Charlotte. - Dobre połączenia będziesz miała stamtąd do pracy? - zapytał z zaciekawieniem, powracając tematem do ciemnowłosej. Czysta troska nasuwała mu obawy przed korkami czy wydłużonym czasem jazdy.
- Naprawdę, nie krępuj się. W razie czego zawsze jestem do twojej dyspozycji - zapewnił otwarcie, a w szybie odbił się ciepły uśmiech na twarzy Nathaniela. Miał nadzieję, że tym stwierdzeniem utwierdzi ją w przekonaniu, że gdyby czegokolwiek kiedykolwiek potrzebowała, zawsze był otwarty na pomoc. I miło by było, gdyby ona również się na to otworzyła. Chciał nadrobić to, czego wcześniej nie dawał jej dostatecznie.
- Ach… w sumie to nic ciekawego - westchnął i instynktownie przeczesał dłonią włosy, a jego wzrok mimowolnie padł na biurko zawalone dokumentami. - Znowu tonę w stercie papierów i szukam wymówek, żeby od tego uciec - wzruszył ramieniem i ponownie oparł się o biurko w geście bezradności. - Najchętniej to bym w ogóle gdzieś wyjechał, byleby tylko nie musieć tego robić - przyznał w rozbawieniu, bo szczerze nie cierpiał pracy za biurkiem.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Ach tak, faktycznie. – wtrąciła, przypominając sobie o tym, że faktycznie Katherine była w ciąży. W tym, ale też kilku innych tematach, nie potrafiła się odnaleźć podczas rozmów z przyjaciółmi Nathaniela. W tym momencie też nie bardzo wiedziała, co powinna powiedzieć. Jedyne, co mogła zrobić, to podać nazwę miejsca, o które pytał Covington, a które było naprawdę dobrym powodem, by rozpocząć rozmowę. Choć akurat w tak błahej sprawie mógł wysłać smsa, prawda?
– Wydaje mi się, że będę musiała zacząć dojeżdżać do pracy samochodem. – odpowiedziała, choć nie analizowała jeszcze dokładnie trasy z nowego domu do pracy. Nie był to jednak jej priorytet, zwłaszcza gdy nie była pewna, ile jeszcze będzie jej dane prowadzić swoją audycję. Chciała się skupić na sobie, nawet jeśli oznaczało to zmianę pracy. – Chociaż jest też autobus. Przyznam szczerze, że jeszcze o tym nie myślałam. – dodała, wzruszając ramionami, czego nie mógł zobaczyć. Audycję zaczynała na tyle wcześnie, że przeważnie udawało się jej omijać największe poranne korki, a gdy ją kończyła, nie było jeszcze popołudniowych godzin szczytu, a droga powrotna nie była przez to wielkim problemem.
– Dziękuję, to miłe z twojej strony. – odparła, kręcąc się po swoim pokoju. Otworzyła szufladę ciężkiej drewnianej komody i zaczęła wyciągać z niej kolejne rzeczy. Akurat w jej ręce trafiło pudełeczko, w którym trzymała naszyjnik, który jej podarował. Od razu wepchnęła go szuflady i zamknęła z hukiem.
– Rozumiem… – zaczęła, zastanawiając się nad swoją odpowiedzią. Jeszcze kilka miesięcy temu od razu zaproponowałaby, by zostawił papiery na biurku, sugerując dwa rozwiązania – albo jej wizytę, albo spontaniczny wyjazd. Teraz nie wypadało podsuwać mu takich pomysłów. – Domyślam się, że w tym momencie jedyne, na co możesz sobie pozwolić, to krótka przerwa? – dopytała.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Jasne, to jeszcze świeża sprawa - przyznał i pokiwał przy tym głową, szybko utwierdzając się w przekonaniu, że rzeczywiście musiała to być niedawno podjęta decyzja. A on nie mógł zrobić nic więcej, niż po prostu okazać aprobatę z powodu zmian w życiu Lavy. Ale najpierw musiał się upewnić. - Cieszysz się z tego powodu? - zapytał, chcąc poznać jej zdanie. Oczywiście, miał na myśli cały ten pomysł z przeprowadzką i zmianami, które wydawały się dla kobiety istotne. Przeczuwał, że to dla niej dobry krok, który mógł stać się początkiem dobrej passy, a przecież tego właśnie dla niej chciał.
- Do usług - uśmiechnął się do własnego odbicia w szybie. W końcu zawsze był uczynny, zwłaszcza względem pięknych kobiet, a Lavę nadal za taką uważał. Mimo że teraz musiała pozostać nieosiągalna, pewne rzeczy się nie zmieniły. Usłyszawszy nagły huk w słuchawce, ściągnął brwi. - Lavo? Coś się stało? - W jego głosie pobrzmiewało zaniepokojenie. Nie wariuj, Nate, przeszło mu przez myśl pomiędzy czarnymi scenariuszami, które pojawiły się w jego głowie.
Wraz z wypowiedzianym na głos własnym wyznaniem on również pomyślał o wieczorach, które pozwoliły mu przez dobre chwile zapomnieć o swoich biurowych obowiązkach. Wtedy wystarczył widok Lavy w długim płaszczu, by jego myśli odpłynęły dalece od cyferek na arkuszach papieru. Jej głos w słuchawce przywołał go do rozsądku, zanim na dobre się rozpłynął, więc poderwał się na nogi. - Taak, chyba po prostu stałem się strasznym nudziarzem - przyznał, odkrywając to przed sobą.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Tak, oczywiście. – przyznała od razu, bo pytanie nie wymagało od niej nawet chwili zastanowienia. Szczerze mówiąc, odczuwała ulgę z powodu przeprowadzki do Charlotte. Była bardzo bliską jej osobą, w której obecności czuła się dobrze i bezpiecznie. Wiedziała, że będzie mogła liczyć na jej wsparcie, a przy okazji ona sama będzie mogła wspomóc jakoś przyjaciółkę. Nathaniel nie dysponował wiedzą na temat tego, co działo się aktualnie w życiu Charlotte, więc nie mógł wiedzieć, co też skłania Lavę do tego, by z nią zamieszkała. Chyba ostatnio odnajdywała swoje powołanie we wspieraniu innych ludzi. Albo z jakiegoś powodu szukała sobie miejsca u ich boku, by w jakiś pokręcony sposób poczuć się lepiej z tym, że czuje, że jest komuś potrzebna? Te myśl zawsze od siebie odganiała.
– Nie, nie. To tylko szuflada, nie chciała się zamknąć. – skłamała i miała nadzieję, że udało się jej brzmieć całkiem przekonująco. Co innego miała powiedzieć? Że średnio ostatnio sobie radzi z emocjami? Tym mogła się podzielić z Charlotte, ale na pewno nie z Nathanielem.
– Cóż mogę powiedzieć… to pewnie rola ojca wpływa na spokojniejszy tryb życia. – przyznała szczerze. Czy to nie obowiązki rodzicielskie zmieniały całe życie, ale też podejście do niego? Jak Nate miałby wyjść w środku dnia z biura i wrócić za trzy dni, skoro musiał odpowiedzialnie podchodzić do swoich decyzji? Teraz już nie myślał tylko o sobie.
– Nate… – westchnęła, chcąc powiedzieć coś jeszcze, ale postanowiła przerwać. – Będę już kończyć. Mam… mam kilka spraw do ogarnięcia. – uznała, że nie powinna mu się tłumaczyć, dlaczego musi zakończyć rozmowę, bo powiedzenie prawdy byłoby nie na miejscu. Czuła się niekomfortowo i wcale nie łatwo jej to wszystko przychodziło. – Odezwę się. Do usłyszenia. – dodała, uśmiechając się przy tym blado i marszcząc czoło, po czym rozłączyła się.

/ koniec

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „rozmowy telefoniczne”