WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Anar Khalilov

Zablokowany
cats meowed to the break of day; me, I kept my mouth shut to you I had no words to say
Awatar użytkownika
27
181

kelner

harvey's diner

columbia city

Post

about me

imie i nazwisko

Orion Donovan Hayward

pseudonim

Ori, Donnie, Donna

data i miejsce urodzenia

11.12.1995 / Seattle, WA

dzielnica mieszkalna

columbia city

stan cywilny

kawaler

orientacja

bi

zajęcie

przynieś, podaj zanieś, pozamiataj

miejsce pracy

harvey's diner

wyznanie

agnostyk

jestem

miejscowy

w Seattle od:

urodzenia

my story
2003
Tu, gdzie mieszkamy (przy ósmej alei w dzielnicy Pinehurst) mamy dwa pokoje. W tym większym jest aneks kuchenny (jak tata coś gotuje, to śmierdzi w całym domu), długa i ciężka ława, na którą muszę uważać bo, według rodziców „zaraz rozbiję sobie głowę”. Są dwie lampy i pudłowaty telewizor ze szklanym ekranem. Mogę oglądać go tylko godzinę dziennie, bo inaczej popsuje mi się wzrok (to znaczy „popsuję sobie wzrok”; bo rodzice nauczyli mnie, że „samo” nic się nie psuje). Często wysadza nam prąd w domu, ale nikt nie wie dlaczego (to pewnie duchy). Pod ścianą z brzydką, pomarańczową tapetą w stylu retro stoi rozkładana kanapa. I na tej kanapie śpią rodzice.
Ja śpię w osobnym pokoju. Mój pokój jest mniejszy od większego. Na drzwiach, od wewnętrznej strony, wisi moja ulubiona dżinsowa kurtka. Wcześniej miał ją mój starszy brat, a teraz mam ją ja. Po mnie nie dostanie jej nikt, bo mama mówi, że taką to już wstyd gdziekolwiek oddać, i że trzeba wyrzucić. I dobrze, nie chcę, żeby nosił ją ktoś inny.
Na środku leży cienki, szorstki dywan. Dużo książek i komiksów, i czasopism sportowych.
Z łóżka mam widok na podwórko. Czasami – przed spaniem, kiedy brat każe mi już wyłączyć latarkę (mówi, że ukręci mi łeb jak zaraz tego nie zrobię) – widzę, jak tata naprawia na naszym podwórku jakiś zdezelowany samochód. Zawsze inny. Czasami swój, bo ten jego też jest już stary, brzydki i często się psuje. Tata pracuje w warsztacie i wszystko potrafi naprawić. W weekendy mu pomagam, w tygodniu nie, bo muszę iść do szkoły, więc muszę wcześniej wstać, więc nie mogę siedzieć tak długo.

2004
Są w domu takie rzeczy, które zawsze są w tym samym miejscu i zawsze patrzą na mnie tak samo. Wahadłowy zegar z niedziałającym kurantem (i dobrze, bo póki działał, tata strasznie się denerwował i nazywał go zegarem z wkurwiantem). Mosiężny krzyżyk zawieszony na ścianie, do którego nie sięgam (próbowałem go zdjąć, już nie pamiętam dlaczego). I broń taty, którą trzyma w specjalnej gablotce (próbowałem ją wyciągnąć, bo jest fajna i widziałem taką w filmie i w grach, w które gra brat). Mama pracuje w lokalnym sklepie typu „wszystko za dolara” i opiekuje się babcią. Ze sklepu i od babci często przynosi mi fajne rzeczy. Bo babcia nie mieszka z nami, ale mieszka niedaleko. Każe się dużo modlić i mówi, że tak trzeba (ale jak pytam mamę, to mówi, że jak chcę, to mogę, ale absolutnie nie trzeba), i mówi, że do kościoła też muszę chodzić, bo tam modlitwa jest mocniejsza i Bóg lepiej słyszy. Czasami się modlę, ale Bóg ma chyba dużo pracy, bo mama nadal często robi mi do jedzenia brukselkę i jedzenie z mikrofali. I jajka na bekonie. A prosiłem go Go, żeby nie robiła (bekon ujdzie, nie chcę prosić o za dużo).

2006
Ostatnio znowu zacząłem się modlić. Poszedłem nawet do kościoła, żeby mieć pewność, że będę miał dobry zasięg. Bardzo chciałem, żeby Gizmo wyzdrowiał. Gizmo to jeden z naszych czterech psów (trzymamy je na podwórku, mają budy i mogą biegać luzem, więc rodzice mówią, że nie dzieje im się krzywda). Weterynarz powiedział, że Gizmo ma guza na nerce i powiększoną śledzionę, i coś jeszcze, ale nie pamiętam. Któregoś dnia, kiedy wróciłem do domu, mama i tata przyszli do mnie do pokoju porozmawiać, i powiedzieli, że konieczna była operacja, ale nie stać ich teraz na tak drogie leczenie, więc trzeba było uśpić. Tata poklepał mnie po plecach i powiedział, że tak już jest, i że Gizmo jest teraz w lepszym miejscu, i że już nie cierpi, i że to było najlepsze, co można było dla niego zrobić. Mama powiedziała, że jeśli chcę, to mogę płakać, bo jak się traci przyjaciela, to płakanie jest zupełnie normalne.

2008
W szkole poznałem takiego jednego chłopaka. Jest trochę dziwny, bo nic nie mówi, ale tutaj wszyscy mówią za dużo, więc to miła odmiana. Ma na imię Syd i ma jedenaście lat. Ojciec się śmieje, że w sumie fajne imię. Tak jak ten z Pink Floyd, ale oby miał trochę więcej oleju w głowie (zaczynam ich słuchać, chociaż wydaje mi się to głupie).

-//-
Teraz po lekcjach nie muszę już czekać w szkole, aż ojciec skończy pracę. Normalnie chodziłem na zajęcia dodatkowe albo do świetlicy. Ale okazało się, że Syd mieszka obok szkoły (ma ogrooomne mieszkanie i mieszka sam, z tatą). Więc chodzimy do niego i wieczorem mój ojciec podjeżdża pod blok, a potem do mnie dzwoni, i wtedy ja schodzę na dół (zawsze zwlekam pięć minut), i odbiera mnie spod bramy.
Jak jesteśmy u niego, to czasami bawimy się w chowanego. Ale mamy umowę, że on się zawsze chowa, a ja go znajduję (bo on zna fajniejsze miejsca i kryjówki, a ja głośno odliczam i krzyczę „szukam!”). Gramy na konsoli (najczęściej w Spyro, bo Syd lubi smoki), układamy puzzle, ja czasami przynoszę karty z Pokémonów albo czasopisma brata. Oglądamy telewizję, odrabiamy pracę domową (rzadko), wychodzimy na dwór albo na dach. Na dachu Syd hoduje gołębie.

2013
Skończyłem liceum. Teraz na stałe mieszkam z Sydem. Jego ojciec nie ma nic przeciwko.

2014
Próbuję o niego dbać, ale Syd jest inny. Są takie dni, kiedy mam dosyć i wtedy przypominam sobie, że czasami muszę zadbać o samego siebie. I on to rozumie, więc nie pyta dlaczego zdarza się, że do domu wracam dopiero nad ranem. Mówię mu, że mam nocną zmianę w knajpie, w której pracuję od roku, ale obydwoje wiemy, że na noc zamykamy lokal.

2017
Tata Syda miał wylew. Biorę wolne za każdym razem, kiedy trzeba stawić się na jakiejś wizycie lekarskiej i idę z nimi. Mówią, że chcą rozmawiać tylko z synem. Odpowiadam, że w takim razie sobie, kurwa, pogadają. Zostaję przed gabinetem. Zazwyczaj do środka proszą mnie po czterech minutach. Jest ciężko, a lekarze za każdym razem obierają sobie za punkt honoru, żeby udowodnić nam, że lżej już nie będzie. Zadecydowaliśmy, że Tata zostanie przeniesiony do zamieszka w domu opieki. Syd regularnie go odwiedza. Ja – zbyt rzadko.

2018
Dostaję wiadomość.

This is an important message about your health. Through an anonymous notification service, one of your sexual partners wants to let you know that you may have been exposed to HIV.Since you may not have any symptoms, we recommend getting tested.For more information, including how to find a free clinic, please visit https://tellyourpartner.org/infoIf you feel you are getting this text as a form of harassment, please text back REPORT.

Testuję się. Czekam. Śpię z Sydem w tym samym łóżku. O niczym mu nie mówię. Jestem pozytywny. Zastanawiam się w jaki sposób się zajebać. Myślę o Sydzie i jego matce. Wchodzę na stronę z SMSa. Podaję numer Syda. Wracam z pracy i Syd myśli, że to znowu jakiś żart. Że to pewnie ci homofobiczni sąsiedzi z piętra niżej. Mówię mu, że nie. To nie żart. I że „samo” nic się nie psuje.

-//-
Już z nim nie mieszkam. Przenoszę się do wujków. W przeciwieństwie do rodziców – wiedzą o wszystkim. Pomagają mi. Zmieniam terapię sześć razy, dopóki udaje mi się dobrać taką, która nie wywołuje u mnie skutków ubocznych. I chyba wszystko jest w porządku.Wszystko mogłoby być w porządku.
my flaws

Wbrew wszystkiemu idzie dobrze
Wbrew wszystkiemu myślę sobie
To ja brzydki człowiek
Z ładnym bukietem róż

* * *

Patrzysz na mnie i widzisz, że-

d r y f u j ę.
To znaczy – mogę wydawać się zwyczajnie nieuprzejmy albo nieco odklejony. Ale w tym przyjemnie nieobecnym wzroczeniu jest też spokój. W spojrzeniu posyłanym wszędzie i nigdzie; do każdego. Do nikogo. Przez wszystkich; zupełnie, jakby byli ze szkła.
Kiedy jeszcze cię nie zauważam:
widzisz lekkość ruchu – cienkie nici marzeń wplecione w rządki ciemnych rzęs. Wyraźną rzeźbę policzków i spadziste wcięcia; trochę jak u marionetki. Albo u trupa. Podobno kropla drąży skałę, więc może po prostu dużo płaczę. Myślę, że nie, ale nie znam statystyk. Poza tym, przypominam sobie dość często, nie jestem ze skały.

Potem ja patrzę na ciebie. Pytam, czy coś zamawiasz. Z kuchenną szmatą przewieszoną przez ramię i szlugiem wbitym w kącik ust (chuj z poezją; rzeczywistość nie lubi marzeń). Myślisz, że w sumie też byś zapalił, więc sięgasz po paczkę. A ja ci mówię, że tu nie wolno. Chyba nie przepraszasz (i dobrze, nie musisz). Pytasz się, co bym polecił. Mówię, że nic; i mówię serio. Jak chcesz zjeść dobrze, to nie chodzisz po knajpach serwujących burgera za dwa dolce i czterdzieści dziewięć centów. Potem, z wychowawczym plaśnięciem otwartej dłoni o potylicę, zza moich pleców wyłania się starsza, dość wysoka, korpulentna kobieta. Przeprasza za mnie (nazywa mnie siostrzeńcem). Mówi, że mamy pyszne naleśniki – i najlepsze omlety z bekonem w [całym] stanie. Dosiadam się do ciebie. Tłumaczę: raczej najlepsze jakie są „w stanie” zrobić, ale też: nie wiem czy będziesz je „w stanie” przełknąć.

Mrugasz. W następnej chwili siedzimy razem na zapleczu. Daję ci ognia. Zaplecze wychodzi na ciasny, betonowy placyk otoczony siatką drucianego płotu. Po lewej – są blaszane kontenery. Po prawej – prosto z talerza, zeskrobuję na ziemię niedojedzone przez kogoś resztki. Zlatuje się masa miejskiego ptactwa (wolę, kiedy zlatują się gołębie niż wrony). Pytasz się, dlaczego to robię. Pytam się – dlaczego nie? Pytasz się, czy może chciałbym później gdzieś wyskoczyć. Mówię – dlaczego nie.
I chyba zaczynasz rozumieć, że te marzenia podchwycone w kosmosie źrenic to gwiazdy – i, jak to gwiazdy, choć migoczą wesoło, większość z nich od dawna jest już martwa; a czerń oczu to wyłącznie grobowiec nigdy niespełnionych życzeń.

Ale, widzisz – w życiu, w którym wszystko jest jak wyścig – dryfować to tak, jakby stać w miejscu.
and more

imię/ nick z edenu

/ᐠ. .ᐟ\ฅ

kontakt

pw, dc

narracja

3 os.

zgoda na ingerencję MG

tak

Orion Hayward

Anar Khalilov

Ostatnio zmieniony 2022-08-21, 00:32 przez Orion Hayward, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

rezz

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Panowie”