WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Wspominałam już nie raz, że mimo postępu technologii i stylu życia odpowiednim do dwudziestego pierwszego wieku, w pewnych aspektach Nate’a cechowała staroświeckość. Wskazywały na to głównie poglądy na życie. Niby Covington był postępowy, nie przywiązywał wagi do ożenku, spotykając się z różnymi kobietami bez zobowiązań, ale gdzieś w głębi siebie (choć na ten moment zupełnie nieświadomie) zawsze uważał, że małżeństwo było najlepszym rozwiązaniem, jeśli dwoje ludzi się kochało i nie wyobrażało sobie bez siebie życia. Kwestię rodziny traktował bardzo poważnie, w końcu sam do niedawna myślał, że taką stworzy. W tych czasach jednak życie było okrutne i często dostawało się obuchem w głowę, co znacznie oddalało od ideałów i formowania ślicznego obrazka. Musiało się być silnym, żeby jakoś przetrwać. Zwłaszcza, że życie Nate’a wcale nie należało do idealnych.
Przez chwilę przytakiwał, kiwając głową na tyle, na ile pozwalało mu samopoczucie i nawet się przy tym nieco uśmiechając do własnych wyobrażeń, po czym coś zrozumiał i ściągnął brwi.
- Ej, nie to, żebym na coś narzekał, ale czy to nie wy zawsze mówicie, że wielkość nie ma znaczenia? - Uniósł znacząco brew, znów odbierając słowa Kath w trochę innym kontekście, niż do którego zmierzała. Tak poza tym to musiał jej przyznać w duchu rację, ale przecież nie zamierzał o tym na głos mówić. Fakt był jednak taki, że kobiety patrzyły na siebie bardziej zawistnie i długo chowały urazy, a u mężczyzn wystarczyło, że dali sobie po razie i potem mogli stać się najlepszymi kumplami.
- Nieee. Ale z ciebie ignorantka. - Aż w potępieniu przyłożył dłoń do swojej skroni. - Dużo masz dziś czasu? Musimy to nadrobić. Może polecimy od pierwszej części? - Zaraz znalazł na to rozwiązanie. No nie było opcji, żeby tak po prostu przeoczyła taką klasykę kina, musiał ją koniecznie podszkolić w tej kwestii, co przecież było dla niej również korzystne, bo mogłaby się pochwalić tym przed Jamesem. - Nie wiem, nie znam się. Ja liczę na to, że będzie na kim oko zawiesić. I że Vanessa Hudgens nie będzie jakoś strasznie irytująca. - Miał jakąś awersję do tej laski z High School Musical, ale z racji tego, że to było jego ulubione Bad Boys, musiał im wybaczyć to małe potknięcie.
- Nie żałujesz czasem? - zmrużył nieco oczy i spojrzał na przyjaciółkę jak najbardziej poważnie. Kath zawsze sprawiała wrażenie szczęśliwej żony i matki, ale nikt nie był z żelaza, czasem każdemu zdarzały się chwile słabości.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Małżeństwo było staroświeckie, ale stały związek, stabilny, z kredytem, dziećmi, czy chociaż psem, to wydawało się być o wiele bardziej nowoczesne. A sam sakrament? Cóż, było to dość symboliczne, na pewno okazja do świętowania... ale także niższych podatków i innych tego typów ulg. Takie myślenie też było dość nowoczesne, kiedyś robiło się, bo tak to wypadało, bo rodzice oczekują.... Wiele się zmieniło przez lata w temacie związków, ale jeden fakt pozostawał przez lata bez zmian - mając kogoś na stałe, przy swoim boku, w życiu było łatwiej i przyjemniej. Nate się do tego przekona jeszcze. Na razie musiał odreagować nieudany związek i poniekąd miał do tego prawo. Choć wiele ludzi wyznawało zasadę "lecz się, czym się strułeś", co wskazywałoby na kolejny poważny związek, nieco za wcześnie i ze złymi intencjami zaczęty.
-Wielkość nie, ale umiejętność posługiwania się...-zachichotała. Cóż, takie świńskie gadki nie bardzo były w stylu tej nowej, choć już nie bardzo, Kath, matki i żony. Kiedyś spokojnie żartowała sobie na takie tematy. Choć jak widać, obecnie wciąż można było coś takiego od niej usłyszeć. W końcu wciąż była tą samą osobą.
-Nie mam pojęcia, kiedy James zdezerteruje, od niego wszystko zależy-zauważyła. Kilka godzin miała jak w banku, bo na tyle się umówili, ale jednak to Katherine spędzała więcej czasu z córką i miała do niej więcej cierpliwości. Wheterby za to pracował ciężko, więc wszystko było dobrze podzielone pomiędzy rodziców.
-oo, Gaby-zaśmiała się, bo oczywiste było to, że skojarzyła Vannesę Hudgens w pierwszej kolejności z HSM, choć też oglądała z nią piękną i bestię a i parę innych filmów pewnie gdzieś się przewinęło przez telewizor u nich w domu.
-Lydii? Nigdy-odpowiedziała bez grama zastanowienia, ale nie mogła się wytłumaczyć, bo zadzwonił dzwonek z ich lunchem. Jako, że mieli wspólnie zjeść, to blondynka też była już głodna. Wróciła po chwili z papierowymi torbami z jedzeniem. -Wiesz, myślę że niezależnie od wszystkiego, to i tak byśmy byli ze sobą z Jamesem, a i kiedyś zdecydowali się na dziecko-wyjaśniła, dobierając się do swoich gofrów. Może nie planowali dziecka, ale nie byli taką parą, która może każdego dnia ze sobą zerwać, ze nie wiadomo jaką mają datę "przydatności".

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Nate traktował małżeństwo jako coś świętego, czego nie robiło się z byle kim. Wiązało się to z zobowiązaniem, partnerstwem i mężczyzna nie wyobrażał sobie, żeby w tym przypadku padło na kogokolwiek. To musiała być kobieta, z którą czuł mega więź nie tylko w sferze łóżkowej, ale również emocjonalnej. Która była partnerką, kochanką i przyjaciółką w jednym. Do niedawna myślał, że tym kimś była właśnie Zara, a teraz…? Czy w pogoni za karierą i marzeniami znajdował się ktokolwiek, kto wybierał miłość zamiast dobrą posadę, poszanowanie wśród towarzystwa i całą resztę? Nie da się ukryć, że trudno było spotkać kogoś takiego. Tak więc może małżeństwo z prawdziwej, szczerej miłości nie było zbyt nowoczesne, ale na pewno w tych czasach traktowało się jako dobro luksusowe, na które nie wszyscy mogli sobie pozwolić.
- No cóż, chyba jednak nie każdy, kto posiada odpowiednie narzędzia, potrafi ich dobrze użyć. To wymaga praktyki - uniósł sugestywnie brew, a po jego twarzy przebiegł cwaniacki uśmieszek. W swoich podbojach nabrał wprawy w tych kwestiach, nie było więc dla niego żadnego tematu tabu. A pozostałym, którzy nie znali się na rzeczy, pozostawała ręka.
- Będę więc trzymać za niego kciuki - zaśmiał się, mając nadzieję, że z młodą wytrzyma jak najdłużej. Niby w tonie jego głosu można było wyczuć prześmiewczość, ale Nate w duchu podziwiał przyjaciela, że był w stanie zająć się córeczką przez tyle czasu, całkiem sam. To też musiał być ojciec z powołania. Nie ma co, z Kath bardzo się dobrali.
Po wjechaniu na stolik jedzenia, Nate złapał za swoją porcję z bekonem. Po otwarciu torby jego nozdrza zaatakował zapach jedzenia, które momentalnie wywołało w nim ścisk brzucha. Wheterby najwyraźniej znała się na rzeczy. Na jej słowa pokiwał głową. - Na dobre i na złe. A po ślubie żyli długo i szczęśliwie - przyznał, a w jego głos wdarła się melancholia. Nie trudno było się domyślić, o czym właśnie pomyślał. Jego długo i szczęśliwie nie miało prawa się ziścić. W związku z tym włożył do ust swoją porcję, by zagłuszyć frustrację tym faktem i włączył pierwszą część filmu, gotów tłumaczyć Kath, co i jak. - Jesteście jedną z nielicznych par, które znam i którym się udało. Nie mogę się doczekać waszych złotych godów - próbował zażartować, choć zupełnie nie potrafił sobie wyobrazić ich jako starców, o ile w ogóle dożyje tego sędziwego wieku.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Wiadomo, że to musi być przemyślana decyzja.... Bo wyplątanie się z niej zajmuje dużo siły, a będąc skłóconym, trudno jest takie decyzje podejmować, dzielić się kosztami, majątkiem, przyjaciółmi i wpływami. Zerwać jest o wiele, wiele prościej, można to zrobić w piętnaście minut i pozamiatać, a rozwód? Nawet lata walki w sądzie między prawnikami, robienie sobie na złość i tak dalej. Oczywiście, że wszystkie aspekty muszą się zgrać: wspólne zainteresowania (przynajmniej częściowo, bo samotne spędzanie każdego wieczoru bo jedno chce oglądać horror, a drugie komedię to przepis na brak porozumienia), podobne podejście do wielu poważnych tematów, również spędzania czasu, udane życie łóżkowe, wzajemna miłość, udane życie łóżkowe... Naprawdę trzeba postawić krzyżyki w naprawdę wielu linijkach.
-Zdecydowanie-zaśmiała się. Może i od wielu lat miała tego samego partnera, ale James nie był jej pierwszym. Sama dziewictwo straciła z prawiczkiem, więc wiedziała, że nie jest to do końca wrodzona umiejętność, tylko trzeba się tego nauczyć. Z resztą... może nie powinna była tego mówić na głos, ale pomyśleć mogła, że pierwszy raz z Wheterby'm był zupełnie inny, niż teraz.
Ojciec to równorzędny rodzic. James nie bawił się w niańkę tego przedpołudnia, tylko wypełniał swój obowiązek. Na co dzień to co prawda Kath siedziała z córką w domu, bo jej mąż pracował, ale jedyne co ich różniło, to tylko wprawa. A ją trzeba zdobywać, właśnie w takich sytuacjach. Kto wie, ilu dzieci się dorobią w przyszłości!
Czy aby na pewno małżeństwo Nate'a i Zary zakończyłoby się szczęśliwie? Może po prostu zakończyło się wcześniej i trzeba było się z tego cieszyć? Trudno powiedzieć. Może ominął go po prostu bolesny i burzliwy rozwód, po którym znacznie trudniej byłoby się rozwieźć? -Myślisz, że tyle ze sobą wytrzymamy? Nie powiem, James mnie czasem wkurza...-zaśmiała się, nie bawiąc się w sztućce i biorąc swojego gofra w ręce. To nie była pierwsza randka, że trzeba było udawać, że jest się ąę, kulturalnym człowiekiem, z klasą i tak dalej. -Ale Ci się dziś zebrało na rozmowy...-stwierdziła po chwili ciszy. Zazwyczaj to z Lavender rozmawiały o tym, jaka to Kath nie jest szczęśliwa, jak dobrze jej, że tak wcześnie w swoim życiu poznała Jamesa.

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Hmmm… z tego wszystkiego wynikało, że udane życie łóżkowe należało mieć przede wszystkim, bo wystąpiło aż dwa razy. Przypadek?
Ale dobra, teraz już na poważnie. Nate obecnie cieszył się, że do tego ślubu nie doszło. Wiedząc, w jaki sposób został potraktowany, miał wrażenie, że do tej pory patrzył na swoją byłą przez różowe okulary, zbyt ją idealizował, oraz nie dostrzegał piętrzących się wokół nich problemów, które były jawnymi sygnałami, że ten związek mógł nie spełnić wszystkich ich oczekiwań. Wszystkich jego oczekiwań, bo najwyraźniej ich drogi w tych kwestiach zupełnie od siebie odbiegały. Brak ślubu zdecydowanie więc zaoszczędził im gorszego zawodu i rozwodu. Chociaż z drugiej strony… na obrączkę też wiele kobiet się łapało. Adam Sandler w komedii z Jennifer Aniston radził sobie całkiem nieźle i wyrywał fajne laski. Może Covington powinien iść jego przykładem?
- No dobra, a teraz porozmawiajmy poważnie. Czy praktyka z jednym… narzędziem… nie nudzi ci się czasem? - zapytał, na moment wahając się przy doborze słów. Rozmawiali przecież o Jamesie i był jego kumplem, ale gdyby przyszło mu wybierać, z ich dwojga najpewniej postawiłby na Kath, w końcu znali się znacznie dłużej i to jej dobro miał w myślach w pierwszej kolejności. Nate z kolei lubił wyzwania, a teraz miał okazję porządnie popraktykować.
Ostatecznie mężczyzna też cieszył się z tego, że był wolny i uchronił się od zobowiązań wynikających z założenia rodziny, z czym się wcale nie ukrywał, a nawet pokazywał wszem i wobec, jak dobrze się z tego powodu miał. Chociaż… dzisiejszy poranek, lub raczej już południe, niezupełnie na to wskazywały, mimo iż przy Kath zgrywał twardziela. - Masz jakieś ku temu wątpliwości? - zapytał znad własnego gofra, jednak jakoś nie biorąc szczególnie do siebie wypowiedzi przyjaciółki. W jego mniemaniu była w małżeństwie idealnym i nawet, jeśli zdarzały im się z Jamesem jakieś drobne kłótnie, to w gruncie rzeczy nie były powodem do cichych dni albo co gorsza rozstania. - Taaa, widzisz, co robi ze mnie alkohol? A raczej jego brak - przyznał, przewracając na to oczami. Znowu pozwolił sobie na ukazanie momentu słabości i choć wyglądało, jakby podszedł do sprawy olewczo, w głębi siebie poczuł się odrobinę zły na siebie. Na co ci to, Nate? Pokazywanie żalu do niczego nie prowadzi. Najgorsze było to, że narastający w nim żal doprowadził go wczoraj do stanu mocnej nietrzeźwości i jeszcze większego kaca w chwili obecnej.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Nie wiadomo, czy było aż tak ważne, aby wymienić je dwa razy, ale na pewno musiało mieć miejsce, bo bez niego związek nie ma szans dobrze funkcjonować. Nie musi być tych zbliżeń niesamowicie dużo, czy występujących bardzo często, po prostu musi być tak, aby obu stronom odpowiadało. Umiejętność wypracowania konsensusu, czy kompromisu była też niesamowicie ważna. A jeszcze ważniejsze było, aby obie strony uważały tą drugą za równie ważną, co samego siebie. Nie może być tak, że zawsze musi być po myśli partnera, albo partnerki. Że macha się ręką, a niech ma. To się sprawdzi raz, dwa, albo pięć razy, ale czy całe życie? Było to bardzo wątpliwe.
Aby wyrywać laski na obrączkę, wcale nie trzeba mieć żony. Może nawet lepiej jej nie mieć, w końcu zdrada to nic dobrego, z tego zdawał sobie Nate na pewno sprawę, bo każdy to wie i nie była to żadna tajemnica. Niezależnie od tego, jak bardzo druga osoba zraniła. Pewnych rzeczy się nie robi. I jak Katherine była skłonna wybaczyć naprawdę wiele, tak zdrady na pewno by nie wybaczyła. Nie ma szans.
-Nate!-oburzyła się lekko. Co ciekawe, z Lavender na ten sam temat rozmawiałoby się jej odrobinę nieco wygodniej, niezależnie od tego, że Nate'a znała dokładnie tyle samo czasu. Z płcią przeciwną jednak to było jakieś tabu. -Nie, nie nudzi mi się. Choć w sumie... Nigdy o tym nie myślałam. -przyznała. Seks nie był dla niej priorytetem, a i przed Wheterby'm jakoś specjalnie nie miała wielu kochanków, więc doświadczenie miała też małe. Na pewno na jej liście było mniej osób, niż na tej, którą Nate tworzył po zerwaniu z narzeczoną. A to już o czymś świadczy.
-Generalnie nie. Ale jakoś tak dziwnie wyobrażać sobie nas za 50, czy chociaż 40 lat. -stwierdziła. Po takim upływie czasu Lydia byłaby już dorosła, żeby nie powiedzieć stara i jakoś to się nie mieściło w głowie, nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Jednak gdzieś tam w głębi była pewna, że tą część swojego życia również spędzi z Jamesem.
-No, stajesz się tym samym Nate'm, jakiego znam od lat-przyznała. Choć była pewna, że nie jest to coś, co brunet miał na myśli. Jednak taki Covington był znacznie bardziej przypominający tego gościa, który stał się jej przyjacielem. A wtedy nie był bywalcem każdego klubu czy zaliczający inną pannę każdego dnia tygodnia.

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Faktycznie, związek to chodzenie na kompromisy. I umiejętność znajdowania równowagi między dawaniem drugiej osobie a otrzymywaniem w zamian. Bo jeśli ciągle się swojej partnerce dawało i poświęcało swoje potrzeby i marzenia, byle ona pozostawała szczęśliwa, a nie dostawało się w zamian odpowiedniego feedbacku, to w pewnym momencie ten brak zaczynał doskwierać, przeobrażając się w skrywany żal i irytację. Nate nawet nie zdawał sobie sprawy z faktu, że w pewnym momencie przy Zarze zaczął odczuwać pewien niedosyt, neutralizując go pracą, w której miał szansę zostać należycie doceniony. Nie wymagał wiele, ale najwyraźniej dla Sherwood było to zbyt wiele.
Oczywiście, że zdrada to coś, czego mężczyzna nie byłby w stanie wybaczyć. Ale Sandler we wspomnianym wcześniej filmie wcale nie był żonaty, a tylko posiadał obrączkę, którą “chwalił się” w barze. Jak dla Nate’a, to był czysty geniusz! No bo która się nie oprze pozornie statecznemu i ułożonemu mężczyźnie, którego zdradziła żona? To jest towar pierwszej klasy.
- Okej, to w sumie dobrze. Skoro nigdy nie przyszło ci to do głowy to znaczy, że James odwala dobrą robotę - przyznał z respektem, podgryzając swojego gofra. Wiadomo, był facetem, więc nie liczył na jakieś nie wiadomo jak pikantne szczegóły, nowiny czy żale. Wystarczyło mu wyciągnięcie wniosków z jej słów i było to właśnie to, co chciał wiedzieć. W tym momencie co prawda nie operował w swoim słowniku takim pojęciem jak monogamia, więc nie do końca rozumiał, jak dwoje ludzi po tylu latach razem wytrzymywało ze sobą, ale skoro Wheterby’m to służyło to Nate nie miał nic do gadania. Ciekaw był tylko, jakby to było za te 40-50 lat.
- Starych… siwych… pomarszczonych… - zamyślił się na moment - …starych - powtórzył, mrużąc przy tym oczy. Tak sobie właśnie Nate wyobrażał ich, a właściwie nie tylko Kath i Jamesa, ale też siebie i Lav. - W sumie nie jest to trudne. Z resztą, teraz są takie aplikacje, co pozwalają zobaczyć nas za te dobre parę lat, nie próbowałaś? - zapytał, unosząc na moment brew. - Choć przyznam, że jeśli nie wynajdą eliksiru młodości to będę robił wszystko, żeby nadal być w formie. O ile nie zacznę regularnie palić to może nie będzie tak źle. - I znów powrócił tematem do siebie. Nie wyobrażał sobie zrezygnować z dbania o siebie i swoją kondycję. Bycie w ruchu to dobra profilaktyka przed wieloma chorobami dopadającymi w starszym wieku. Na jej uwagę pokręcił przecząco głową.
- Nie, tamtego Nate’a już nie ma. Nasze drogi już dawno się rozeszły - wzruszył niedbale ramionami, sięgając po swoją kawę. O nie, nie będzie znów tym mięczakiem, który dawał się wyrolować kobiecie.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Bycie w szczęśliwym związku naprawdę wymagało trafienia na tą odpowiednią osobę. Może była ona jedna w życiu, może więcej - trudno powiedzieć. Jednak dobre chęci, odpowiedni charakter to zdecydowanie za mało, aby spędzić z kimś całe życie. Dogadywać się, przyjaźnić... To zupełnie coś innego, niż spędzać całe życie z kimś. Niby mogłoby się wydawać, że to nic takiego, że znacząca większość ludzi jest w związkach, więc to nie może być ani takie trudne do znalezienia, ani trudne do otrzymania. A jednak było... Katherine miała to szczęście, że była idealnym przykładem takiej spełnionej miłości, to doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaką szczęściarę to robiło z niej. Potrafiła to docenić, spokojnie.
-Nie narzekam-zaśmiała się. Może było trochę nieswojo rozmawiać o swoim życiu łóżkowym, ale z drugiej strony to był Nate, drugi najbliższy jej mężczyzna w życiu. No i był akceptowany przez Jamesa, więc wiadomo, że nie ma w tym nawet najmniejszej nutki ... nieprzyzwoitości. -Wiesz, nie mam też jakiegoś wielkeigo doświadczenia. Nie byłam z wieloma mężczyznami przed Jamesem-przypomniała mu. Myślę że dwóch przed Jamesem to liczba jak najbardziej prawdopodobna. Może trzech, jeśli faktycznie dobrze się bawiła przed poznaniem Jamesa.
-Meh, fuj-zaśmiała się. Jakoś niespecjalnie chciała sobie wyobrażać siebie w pomarszczonej wersji, czy tam Jamesa... Ona sama dbała o siebie, nie chciała myśleć o zmarszczkach, lecz nie ma co się zastanawiać - na pewno nie zdecydowałaby się na jakieś bardzo inwazyjne zabiegi, dzięki którym wyglądałaby jakby jej coś naciągnięto do granic wytrzymałości.
-I wyglądał jak Cher?-zaśmiała się. Taka pogoń za wszelką cenę była dla niej dość śmieszna. Zwłaszcza, że wiadomo, że faceci z lekką siwizną, takie silver foxy, są niesamowicie przystojni. Można by rzec, że Katherine czekała, aż jej mężulek zacznie trochę siwieć.
-Jak kocha to wróci, nie martwię się-trąciła go lekko ramieniem. W gruncie rzeczy, nie to, że chciała jakoś wpływać na życie swojego przyjaciela, ale to tamten Covington został jej przyjacielem i to musi coś znaczyć.

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Biorąc pod uwagę ilość rozwodów czasem ma się wrażenie, że ludzie zakochują się w samym wyobrażeniu byciu razem, czy wyobrażeniu miłości, a nie rzeczywistego jej doświadczania. Niestety, posiadając na nosie różowe okulary, często nie zdawało sobie sprawy, jaki naprawdę był człowiek, z którym chciało się wiązać życie. Nie znało się jego potrzeb i marzeń, albo, co gorsza, wydawało się, że mimo rozbieżności miało się nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. W przypadku Nate’a nie wystarczył pierścionek i wizja małżeństwa, żeby jego skryte marzenia i życiowe cele w końcu się ziściły. Razem z Zarą mijali się i nawet najgłębsze uczucie nie było w stanie zapobiec rozstaniu.
- Jasne, rozumiem. Ale nie fantazjujesz czasem o tym, jakby to było z jakimś aktorem? Albo aktorką. - Tu uniósł sugestywnie brew, a w jego oczach pojawił się chochlikowaty błysk. Nigdy nie miał problemu z preferencjami innych ludzi, należał do osób akceptujących orientację innych, bo w gruncie rzeczy w życiu chodziło o to, żeby zaspokajać własne potrzeby. Ale zastanawiał się, na ile świętoszkowata była Kath i aż jęknął w myślach w akcie rozpaczy: cholera, że też podczas tak intrygującej rozmowy nie pili właśnie alkoholu!
- Wiesz, może należałoby się przyzwyczajać. Inaczej ciężko będzie ci się odnaleźć w nowej rzeczywistości, kiedy nagle się obudzisz i zobaczysz w lustrze zupełnie inną osobę - zauważył rezolutnie, rzucając przyjaciółce spojrzenie sugerujące, by uważała na to, po czym jego usta wypełnił szeroki uśmiech. Ten gofr z bekonem był świetnym pomysłem, bo po jego zjedzeniu humor od razu mu się poprawił i jakby nabrał więcej siły? W każdym razie, na horyzoncie wyłaniała się przed nimi ta tajemnicza i zatrważająca jednocześnie trójka z przodu, która mogła już przywodzić myśli o wieku i starości. Kto wie, co kryło się po trzydziestce?
- Wolałbym wyglądać jak J Lo. Szkoda, że nie posiadam latynoskich genów - pokręcił głową w udawanym smutku. Faktycznie, im mężczyzna starszy, zadbany, tym wydawał się bardziej seksowny. Szkoda, że wraz z siwymi włosami przychodziły też kryzys wieku średniego, gdzie mężczyznom przychodziły do głowy różne głupoty. Oby James przeszedł to w miarę przyzwoicie.
- Akurat miłość mi na razie nie grozi. I uchowaj mnie od niej! - zaoponował i wyprostował przed sobą dłoń na znak tarczy, która mogłaby go przed tym uchronić. Na jakiś czas miał dość związanych z tym huśtawek emocjonalnych. Życie było o wiele prostsze, kiedy posiadał nad sobą kontrolę.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Raczej to jest kwestia tego, że nie każdy powinien brać ślub od razu. W końcu często się zdarza, że kobiety teraz już po pół roku czekają na pierścionek, bo są tak zakochane i wierzą, że to musi być ten. Albo kobiety po kilku latach związku mówią, że jak nie dostaną pierścionka w ciągu najbliższego pół roku, to zrywają, bo one nie mają czasu. A to podejście nie ma totalnie sensu, bo jeśli chcą w ciągu pół roku stać się narzeczoną, to jak zerwą to czeka je rok, albo dwa opóźnienia względem tego planu. Bo trzeba kogoś poznać, znowu poczekać na oświadczyny. Skompilowana sprawa. Jednak młodzieńcze związki to coś innego, bo ktoś taki jak Lavender nie bardzo może sobie pozwolić na to, by czekać na pierścionek 5 czy 6 lat, jak w przypadku high school sweethearts, które jeszcze w liceum się zejdą, później studia i dopiero można myśleć o ślubie.
-Aktorką? Nie, to mnie nie interesuje-zaśmiała się, bo ona nie miała takich przygód nawet na studiach. Nie kręciło jej to, ale może dlatego, że nie spotkała odpowiedniej kobiety? -Nawet jeśli, choć nie mówię, że tak jest, to zmieniłaby się tylko twarz, a nie ... hm, umiejętności-zaśmiała się. Nie, nie była typową Grażyną, która pod wpływem 50 twarzy Greya śniła o gościu, który by ją zdominował i tak dalej. To nie w stylu Katherine i ona nie narzekała na swoje życie łóżkowe. A kto wie, co oni tam robili....
-Nate, nie wiem jak Ty, ale ja codziennie zaglądam w lustro-zaśmiała się. Na razie nie widziała większych oznak starzenia, żadnych siwych włosów, wielkich zmarszczek. Kto wie, jak to będzie z upływem lat, ale w końcu istniała też medycyna estatyczna i można było to zrobić z klasą i smakiem, nie robiąc z siebie jakiejś drugiej Donatelli Versace, tylko lekko wspomóc naturę.
-Nie masz takiego tyłeczka jak J.Lo. I tego nie przeskoczysz-zaśmiała się. Jeśli chodziło Covingtonowi o brak wizualnego starzenia się, to równie dobrze mógł podać przykład Paula Rudda, a nie Jennifer, bo to nawiązało trochę do tego, że chciałby być kobietą. Nie było to nic złego oczywiście, zwykłe żarty i żarciki.
-Daj spokój. Strzała amora trafi cię choćby w tyłek, jeśli będziesz zasłaniał się tarczą. Co ma być to będzie-stwierdziła. No ona była idealnym przykładem, nie szukała Jamesa, sam się przypałętał i odejść do dziś nie chciał. Choć teraz to by mu Wheterby nie bardzo na to pozwoliła.

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

W tych czasach istniało wiele programów, w których można było znaleźć miłość, zaręczyć się, przygotować się do ślubu i to wszystko, w zależności od ramy programu, w zupełnie dowolnej kolejności. Do takich właśnie programów zwykle trafiały kobiety, które tylko wyczekiwały pierścionka, jakby to stanowiło jakieś zabezpieczenie na przyszłość. Poddawały losowi trafienie na tę jedyną osobę, która chciała tego samego i z którą klikało. Może to kwestia nadziei, może złudzeń, a może traktowane to było jako zabawę na zasadzie: co będzie to będzie. W każdym razie czasem te osoby stykały się z rzeczywistością, która pozwalała im podjąć decyzję, czy naprawdę chciały na tym etapie życia właśnie tego - małżeństwa. Pod tym kątem ciekawy był program The Ultimatum na Netfliksie. A jeśli nie występ w telewizji to zawsze można było się zainspirować, bo było naprawdę wiele możliwości, żeby przekonać się, czy własne przekonania były adekwatne do skrywanych potrzeb. Na szczęście jednak żadną z tych możliwości Nate nie był zainteresowany.
- No, co, słyszałem, że każda kobieta w mniejszej lub większej części może… zostać zaintrygowana przez własną płeć - wzruszył nonszalancko ramieniem. On zupełnie nie miał nic przeciwko temu. Kobieta nie musiała się szufladkować czy określać wszem i wobec własnej plakietki, bo nawet jeśli lubiła mężczyzn to czasem inne kobiety również mogły ją pociągać i wzbudzać ciekawość. - Nah, w fantazjach możesz robić wszystko, po co się ograniczać? - znów na jego twarzy rozbłysł szelmowski uśmiech. A najlepszym według niego było, kiedy te fantazje przenosiło się na realia.
- Bo na taką piękność warto spoglądać - uniósł wyżej brew w pełnej świadomości tego, o czym mówił. Mógł nie sprawdzać tej aplikacji, bo widok starca Covingtona nie przypadł mu do gustu.
- Cholera, no rzeczywiście - zacisnął pięść i uderzył nią lekko o własne udo w udawanym geście bezsilności. - Czyli zwyczajnie nie jest mi to pisane. Ale zawsze mogę się z nią spotkać i ją oczarować, żeby mi zdradziła, co robi, że nadal tak dobrze się trzyma? Na mężczyzn może też to działa - przyznał w zastanowieniu, będąc pod wrażeniem własnego toku myślenia. Ale pamiętajmy, że jego trybiki nie były w najlepszym stanie po całonocnej libacji, więc głównie bredził.
- Czyli znowu będzie bolało - posłał jej powątpiewające spojrzenie, wyobrażając sobie ten ból w tyłku. - Nieee, ja mam dość. Poważnie, wypisuję się z tej gry, bo ja nie umiem w nią grać - stwierdził z typowym dla siebie sceptycyzmem. Już pogodził się z losem, a przynajmniej tak sobie wmawiał.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Są ludzie, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli, bez obecności kamer decydowali się na zaręczyny i ślub po jakimś śmiesznie krótkim czasie. Nie było zasady, że musi to być robione przez spanikowane kobiety, które nie chcą stać się starą panną. Z tym, że istniała taka różnica, że niektórzy woleli nie robić z siebie debili przed kamerą. Bo nie oszukujmy się, takie "love is blind", gdzie ludzie zapewne rozmawiali ze sobą kilka razy, nie widząc się i od razu się zaręczajac... Katherine, nawet jeśli w swoim wieku nie miałaby męża ani żadnych widoków na związek, nigdy w życiu nie zdecydowałaby się na taki program. Generalnie, nigdy by się nie zdecydowała na żaden program w telewizji, nawet na wojny magazynowe. Raz nawet na takiej aukcji była i choć ze względu na rodzaj posiadanego sklepu nie było to dla niej, to telewizja tym bardziej nie była dla niej!
-A ciebie faceci nie kręcą? Dlaczego?-przekrzywiła głowę patrząc na przyjaciela. Skoro kobiety kręcą kobiety, to dlaczego miało to działać tylko w jedną stronę? Ona absolutnie nie była zainteresowana kobietami, nawet jednonocną przygodą, czy jednorazowym pocałunkiem, ale może Nate'a ciągnęło do takich jak on? Dlaczego temat lesbijek był taki normalny i ciekawy, a temat gejów to już było tabu, fuj i w ogóle? RÓWNOUPRAWNIENIE, halo? Oczywiście, nie podejrzewała, że Nate może nie być heteroseksualny, ale musiała się jakoś odgryźć. A mimo że była grzeczna i dość stateczna, to wciąż potrafiła to zrobić.
-Jestem pewna, że chodzi o jakiś krem z jąder osła, czy maseczki z kupy nietoperza-zaśmiała się, wiedząc że to na pewno trochę obrzydzi Covingtona - pierwsze Katherine wzięła z Mamma mia, a drugie... któraś gwiazda coś takiego używała.-Wiesz, nie powinieneś się także zamykać na kosmetykę estetyczną. Trochę botoksu tu i tam i będziesz jak pupcia niemowlaka-zaśmiała się. Cóż, ona tego porównania nie rozumiała, bo Lydii zdarzały się oparzenia, wysypki i tak dalej, a tego ona na swojej twarzy to mieć by nie chciała. Tak samo jak nie chciała spać niczym niemowlę, budząc się co trzy godziny i to z mokrą pieluchą.
-Są bardziej bolesne miejsca, nie maż się już-jakby chłop miał igłę wbijaną w kręgosłup, to by stwierdził że ukucie w pupcię to nie jest żaden dramat. No ale nie planowała, by użalać się na to, jak ciężki był jej poród.-I co, będziesz starym, zgorzkniałym kawalerem, próbującym nieudolnie podrywać coraz młodsze laski i na każde urodziny Lydii przyprowadzać kogoś innego?-zapytała z powątpiewaniem. To nie mogło brzmieć jak dobry plan, po prostu nie mogło.

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Obecność w reality show też w sumie odbywa się z własnej, nieprzymuszonej woli. Czasem to kwestia nieprzemyślanych decyzji, bo przecież wystarczy przeczytać dokładnie kontrakt, albo na odwrót - aż nazbyt przemyślanych. Może niektórzy kierują się świetlaną przyszłością w miłości lub świetle reflektorów? Tak naprawdę ile ludzi, tyle motywacji do działania. Każdy czymś w życiu się kierował. I nawet zbłaźnienie się wchodziło wtedy w grę, byle zdobyć wyznaczony sobie cel. Nathaniel również nie był aż tak ambitny, żeby pokusić się o występy w telewizji. Baa, on miał opory przed publicznym przemawianiem przed kamerami w trakcie wywiadów czy uroczystych otwarć budów, a co dopiero samemu pchać się na ekran…
- Bo ja nie mam ochoty na takie eksperymenty. Mnie jedna płeć zdecydowanie wystarcza - przyznał, wzruszając przy tym niedbale ramionami. Jasne, że wiedział, co to równouprawnienie, a nawet je respektował, bo przecież nie będzie nikomu zabraniał żyć po swojemu. Poza tym w przypadku biseksualnych kobiet niektórzy mogli odczuwać zagrożenie konkurencją, że zmniejszało się pole do popisu, ale Nate był na tyle pewny siebie, że nie musiał się przejmować powodzeniem.
Na propozycje Kath mężczyzna skrzywił się, wyobrażając sobie te wątpliwej jakości kosmetyki i powstrzymując przed odruchem wymiotnym. On by nie dotknął takich rzeczy, a co dopiero smarować się czymś takim! I nie, nawet podczas azjatyckich podróży nie próbował takich dziwnych wynalazków. No dobra, może oprócz spróbowania smażonego pająka czy niektórych owadów. - Nieee, ja tam stawiam na naturalność - zaprzeczył szybko. - Pod każdym względem - dodał z pełną powagą. Podobały mu się przede wszystkim naturalne kobiety, bez wypełnionych ust i cycków. Swoją drogą, nie potrafił wyjść ze zdziwienia, po co one sobie to robiły? Musiały być chyba słabo dowartościowane.
- Wiem, ale bez sprawnej rzyci to nawet porządnie się nie usiądzie, a co dopiero chodzi. Przekonałem się osobiście, że potrzebna do wszystkich podstawowych czynności. A naprawianie problemu u fizjo nie jest przyjemne - pokręcił głową. Nie raz zdarzały mu się kontuzje, które naprawiał fizjoterapeuta, więc nie straszne były mu już wszelkie piny, katy czy bańki chińskie. Ale cóż, należało pocierpieć, jeśli nie chciało się chodzić z bólem na okrągło. - Niee, no co ty. Nigdy nie przyprowadzałem i nie zamierzam przyprowadzać jakichś tam lasek na urodziny Lydii. To spotkanie rodzinne - a żadna z kobiet, z którymi mógłby się spotykać, raczej nie zasługiwałaby na zapoznanie z jego rodziną czy przyjaciółmi. W tej kwestii pozostawał bezwzględny.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Są ludzie, którzy uważają, że bycie w świetle reflektorów to coś, czego potrzebują do szczęścia, że brak konieczności rezerwacji terminów w restauracjach, zaproszenia na wielkie imprezy i tak dalej to same przyjemności. Na pewno bycie celebrytą to nie tylko problemy, nie bójmy się tego powiedzieć, ale aby wytrzymać na świeczniku trzeba było mieć mocny charakter. Katherine zdecydowanie się do tego nie nadawała, nie mogłaby się oglądać w internecie i czytać plotek na swój temat. Jednak starała się nie oceniać innych - choć blondynka nie była ideałem i czasem plotkowała na temat innych osób. Niezależnie czy to byli rodzice koleżanek Lydii, czy Kardashianowie. To chyba jednak było dość normalne i nie było niczym złym.
-To dlaczego innych do tego namawiasz?-nie chodziło o jakąś połajankę, czy coś takiego, przecież Kath doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to jakieś żarty i tak dalej. Poza tym, bycie gejem było o wiele bardziej tematem tabu, niż lesbijką... Z jakiś dziwnych, niezrozumiałych powodów.
Krem z jąder osła Katherine wzięła z filmu Mamma mia i sama nigdy nie używała, ale musiała się roześmiać.-No ale Nate, to sama natura. Składniki prosto z natury!-stwierdziła, choć doskonale wiedziała, że to o inną naturalność chodzi.-Ja bym nie miała nic przeciwko jakimś błotnym maseczką, borowinie i nakładaniu na mnie innych mazideł-rozmarzyła się. Gdyby ktoś zaproponował jej weekend w spa, to bez wahania by się zgodziła, nawet jeśli byłyby tam kupy nietoperzy.
Katherine rozumiała chęć poprawiania natury- bo tak naprawdę czym różniło się pofarbowanie włosow - na co ona sobie pozwalała- z takim powiększeniem ust. Problem jednak był w tym, że czasem takie zabiegi kończyły się jakimś karykaturalnym wyglądem. Większość facetów nie potrafiłaby powiedzieć, że dobry zabieg faktycznie się odbył!
-Nie przypominam sobie, kiedy sobie pupcię obiłeś?-zapytała. W sumie, to spodziewała się jakiejś ciekawej historyjki, bo w nudny sposób to można sobie skręcić kostkę, czy nabić siniaka na ramieniu. Obita kość ogonowa to niemal pewnik ciekawej historyjki.
-Doceniam i trzymam za słowo. Choć życzę Ci tego, abyś jednak kogoś znalazł sobie na stałe. Podobnym wieku do Ciebie-stwierdziła.

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Bycie celebrytą miało swoje zalety, ale Nate głównie widział w tym wady. Może wywodziło się to z tego, że mężczyzna niezwykle cenił sobie prywatność. Nie lubił opowiadać o sobie i rozmawiać o emocjach, chyba, że dotyczyło to ostatnich rozgrywek Yankees czy licznych podróży. Nie szczególnie rajcowało go bycie osobą publiczną, ale jako syn właściciela renomowanej firmy budowlanej musiał się zacząć przyzwyczajać do pewnych sytuacji, od których po przejęciu biznesu za dobrych parę lat nie sposób będzie się wymigać. Oczywiście, jego przyszła pozycja nadal nie będzie tak wysoka jak gwiazd, które regularnie występowały w tv, ale powoli stawał się osobą rozpoznawalną w środowisku budowlanym.
- Może po prostu lubię być diabełkiem siedzącym na jednym z ramion i kusić - odparł rezolutnie, falując przy tym zabawnie brwiami. Lubił sprawdzać, do czego byli zdolni inni ludzie, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jakkolwiek by się starał, tak Kath nie był w stanie wyprowadzić z równowagi. Ona po prostu była zbyt dobra, by dać się na cokolwiek skusić. I to w niej cenił.
- To, że lubię wyzwania, wcale nie oznacza, że nie mam jakichś granic - parsknął śmiechem w odpowiedzi. O ile był w stanie skoczyć na bungee z mostu czy poderwać wybraną przez kogoś laskę, tak krem z jąder czy inne obrzydliwe smarowidła stanowiły granicę, której wolał nie przekraczać. - No. I tu wcale się nie dziwię, kąpiel w czekoladzie czy masaż miodem to sama przyjemność. Ale całą resztę maseczek i kremów nieznanego pochodzenia pozostawmy do testowania… na przykład… influencerom, o - wymyślił całkiem zgrabnie. Oni też robili wiele dla fejmu i hajsu, głównie wciskając innym ludziom kit, jaki dany darmowy produkt był fantastyczny. Na szczęście Nate nie dawała się na to nabrać.
Jasne, wszystkie poprawki na sobie były akceptowalne, o ile były robione w granicach dobrego gustu. Nie trzeba przykładów daleko szukać, bo to dotyczyło również makijażu. Delikatny, podkreślający urodę był spoko, ale obudzenie się obok zupełnie innej osoby to tragedia!
- Wbrew pozorom niewiele trzeba - powiedział tonem znawcy. - Wtedy wystarczyło… dźwignąć pudło z papierami. Strzeliło mi coś w plecach, a potem nie byłem w stanie już się wyprostować, bo strzał kłucia czułem aż na kości ogonowej. Dobrze, że nie widziałaś, jak chodziłem z podwiniętymi lędźwiami. Chociaż… - cmoknął głośno - …chodzeniem też ciężko było to nazwać. Raczej to było dreptanie skulonego pingwina. A to wszystko przez taką głupotę - westchnął, pocierając sobie twarz. Dobrze, że miał to już za sobą. Od tamtego czasu już się bardziej pilnował.
- A co masz do młodszych albo starszych kobiet? Wiek w tych czasach przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie - rzucił nieco zaskoczony uwagą przyjaciółki. Tkwił w miejscu, w którym takie eksperymenty nie musiały być mu obce. Z uznaniem przyznał w myślach, że Kath potrafiła czasem podsunąć mu całkiem niezłe pomysły!

katherine wheterby

autor

Lyn [ona]

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”