WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
prezes/inżynier budowy
Covington Constructions
the highlands
Przez chwilę przytakiwał, kiwając głową na tyle, na ile pozwalało mu samopoczucie i nawet się przy tym nieco uśmiechając do własnych wyobrażeń, po czym coś zrozumiał i ściągnął brwi.
- Ej, nie to, żebym na coś narzekał, ale czy to nie wy zawsze mówicie, że wielkość nie ma znaczenia? - Uniósł znacząco brew, znów odbierając słowa Kath w trochę innym kontekście, niż do którego zmierzała. Tak poza tym to musiał jej przyznać w duchu rację, ale przecież nie zamierzał o tym na głos mówić. Fakt był jednak taki, że kobiety patrzyły na siebie bardziej zawistnie i długo chowały urazy, a u mężczyzn wystarczyło, że dali sobie po razie i potem mogli stać się najlepszymi kumplami.
- Nieee. Ale z ciebie ignorantka. - Aż w potępieniu przyłożył dłoń do swojej skroni. - Dużo masz dziś czasu? Musimy to nadrobić. Może polecimy od pierwszej części? - Zaraz znalazł na to rozwiązanie. No nie było opcji, żeby tak po prostu przeoczyła taką klasykę kina, musiał ją koniecznie podszkolić w tej kwestii, co przecież było dla niej również korzystne, bo mogłaby się pochwalić tym przed Jamesem. - Nie wiem, nie znam się. Ja liczę na to, że będzie na kim oko zawiesić. I że Vanessa Hudgens nie będzie jakoś strasznie irytująca. - Miał jakąś awersję do tej laski z High School Musical, ale z racji tego, że to było jego ulubione Bad Boys, musiał im wybaczyć to małe potknięcie.
- Nie żałujesz czasem? - zmrużył nieco oczy i spojrzał na przyjaciółkę jak najbardziej poważnie. Kath zawsze sprawiała wrażenie szczęśliwej żony i matki, ale nikt nie był z żelaza, czasem każdemu zdarzały się chwile słabości.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Wielkość nie, ale umiejętność posługiwania się...-zachichotała. Cóż, takie świńskie gadki nie bardzo były w stylu tej nowej, choć już nie bardzo, Kath, matki i żony. Kiedyś spokojnie żartowała sobie na takie tematy. Choć jak widać, obecnie wciąż można było coś takiego od niej usłyszeć. W końcu wciąż była tą samą osobą.
-Nie mam pojęcia, kiedy James zdezerteruje, od niego wszystko zależy-zauważyła. Kilka godzin miała jak w banku, bo na tyle się umówili, ale jednak to Katherine spędzała więcej czasu z córką i miała do niej więcej cierpliwości. Wheterby za to pracował ciężko, więc wszystko było dobrze podzielone pomiędzy rodziców.
-oo, Gaby-zaśmiała się, bo oczywiste było to, że skojarzyła Vannesę Hudgens w pierwszej kolejności z HSM, choć też oglądała z nią piękną i bestię a i parę innych filmów pewnie gdzieś się przewinęło przez telewizor u nich w domu.
-Lydii? Nigdy-odpowiedziała bez grama zastanowienia, ale nie mogła się wytłumaczyć, bo zadzwonił dzwonek z ich lunchem. Jako, że mieli wspólnie zjeść, to blondynka też była już głodna. Wróciła po chwili z papierowymi torbami z jedzeniem. -Wiesz, myślę że niezależnie od wszystkiego, to i tak byśmy byli ze sobą z Jamesem, a i kiedyś zdecydowali się na dziecko-wyjaśniła, dobierając się do swoich gofrów. Może nie planowali dziecka, ale nie byli taką parą, która może każdego dnia ze sobą zerwać, ze nie wiadomo jaką mają datę "przydatności".
prezes/inżynier budowy
Covington Constructions
the highlands
- No cóż, chyba jednak nie każdy, kto posiada odpowiednie narzędzia, potrafi ich dobrze użyć. To wymaga praktyki - uniósł sugestywnie brew, a po jego twarzy przebiegł cwaniacki uśmieszek. W swoich podbojach nabrał wprawy w tych kwestiach, nie było więc dla niego żadnego tematu tabu. A pozostałym, którzy nie znali się na rzeczy, pozostawała ręka.
- Będę więc trzymać za niego kciuki - zaśmiał się, mając nadzieję, że z młodą wytrzyma jak najdłużej. Niby w tonie jego głosu można było wyczuć prześmiewczość, ale Nate w duchu podziwiał przyjaciela, że był w stanie zająć się córeczką przez tyle czasu, całkiem sam. To też musiał być ojciec z powołania. Nie ma co, z Kath bardzo się dobrali.
Po wjechaniu na stolik jedzenia, Nate złapał za swoją porcję z bekonem. Po otwarciu torby jego nozdrza zaatakował zapach jedzenia, które momentalnie wywołało w nim ścisk brzucha. Wheterby najwyraźniej znała się na rzeczy. Na jej słowa pokiwał głową. - Na dobre i na złe. A po ślubie żyli długo i szczęśliwie - przyznał, a w jego głos wdarła się melancholia. Nie trudno było się domyślić, o czym właśnie pomyślał. Jego długo i szczęśliwie nie miało prawa się ziścić. W związku z tym włożył do ust swoją porcję, by zagłuszyć frustrację tym faktem i włączył pierwszą część filmu, gotów tłumaczyć Kath, co i jak. - Jesteście jedną z nielicznych par, które znam i którym się udało. Nie mogę się doczekać waszych złotych godów - próbował zażartować, choć zupełnie nie potrafił sobie wyobrazić ich jako starców, o ile w ogóle dożyje tego sędziwego wieku.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Zdecydowanie-zaśmiała się. Może i od wielu lat miała tego samego partnera, ale James nie był jej pierwszym. Sama dziewictwo straciła z prawiczkiem, więc wiedziała, że nie jest to do końca wrodzona umiejętność, tylko trzeba się tego nauczyć. Z resztą... może nie powinna była tego mówić na głos, ale pomyśleć mogła, że pierwszy raz z Wheterby'm był zupełnie inny, niż teraz.
Ojciec to równorzędny rodzic. James nie bawił się w niańkę tego przedpołudnia, tylko wypełniał swój obowiązek. Na co dzień to co prawda Kath siedziała z córką w domu, bo jej mąż pracował, ale jedyne co ich różniło, to tylko wprawa. A ją trzeba zdobywać, właśnie w takich sytuacjach. Kto wie, ilu dzieci się dorobią w przyszłości!
Czy aby na pewno małżeństwo Nate'a i Zary zakończyłoby się szczęśliwie? Może po prostu zakończyło się wcześniej i trzeba było się z tego cieszyć? Trudno powiedzieć. Może ominął go po prostu bolesny i burzliwy rozwód, po którym znacznie trudniej byłoby się rozwieźć? -Myślisz, że tyle ze sobą wytrzymamy? Nie powiem, James mnie czasem wkurza...-zaśmiała się, nie bawiąc się w sztućce i biorąc swojego gofra w ręce. To nie była pierwsza randka, że trzeba było udawać, że jest się ąę, kulturalnym człowiekiem, z klasą i tak dalej. -Ale Ci się dziś zebrało na rozmowy...-stwierdziła po chwili ciszy. Zazwyczaj to z Lavender rozmawiały o tym, jaka to Kath nie jest szczęśliwa, jak dobrze jej, że tak wcześnie w swoim życiu poznała Jamesa.
prezes/inżynier budowy
Covington Constructions
the highlands
Ale dobra, teraz już na poważnie. Nate obecnie cieszył się, że do tego ślubu nie doszło. Wiedząc, w jaki sposób został potraktowany, miał wrażenie, że do tej pory patrzył na swoją byłą przez różowe okulary, zbyt ją idealizował, oraz nie dostrzegał piętrzących się wokół nich problemów, które były jawnymi sygnałami, że ten związek mógł nie spełnić wszystkich ich oczekiwań. Wszystkich jego oczekiwań, bo najwyraźniej ich drogi w tych kwestiach zupełnie od siebie odbiegały. Brak ślubu zdecydowanie więc zaoszczędził im gorszego zawodu i rozwodu. Chociaż z drugiej strony… na obrączkę też wiele kobiet się łapało. Adam Sandler w komedii z Jennifer Aniston radził sobie całkiem nieźle i wyrywał fajne laski. Może Covington powinien iść jego przykładem?
- No dobra, a teraz porozmawiajmy poważnie. Czy praktyka z jednym… narzędziem… nie nudzi ci się czasem? - zapytał, na moment wahając się przy doborze słów. Rozmawiali przecież o Jamesie i był jego kumplem, ale gdyby przyszło mu wybierać, z ich dwojga najpewniej postawiłby na Kath, w końcu znali się znacznie dłużej i to jej dobro miał w myślach w pierwszej kolejności. Nate z kolei lubił wyzwania, a teraz miał okazję porządnie popraktykować.
Ostatecznie mężczyzna też cieszył się z tego, że był wolny i uchronił się od zobowiązań wynikających z założenia rodziny, z czym się wcale nie ukrywał, a nawet pokazywał wszem i wobec, jak dobrze się z tego powodu miał. Chociaż… dzisiejszy poranek, lub raczej już południe, niezupełnie na to wskazywały, mimo iż przy Kath zgrywał twardziela. - Masz jakieś ku temu wątpliwości? - zapytał znad własnego gofra, jednak jakoś nie biorąc szczególnie do siebie wypowiedzi przyjaciółki. W jego mniemaniu była w małżeństwie idealnym i nawet, jeśli zdarzały im się z Jamesem jakieś drobne kłótnie, to w gruncie rzeczy nie były powodem do cichych dni albo co gorsza rozstania. - Taaa, widzisz, co robi ze mnie alkohol? A raczej jego brak - przyznał, przewracając na to oczami. Znowu pozwolił sobie na ukazanie momentu słabości i choć wyglądało, jakby podszedł do sprawy olewczo, w głębi siebie poczuł się odrobinę zły na siebie. Na co ci to, Nate? Pokazywanie żalu do niczego nie prowadzi. Najgorsze było to, że narastający w nim żal doprowadził go wczoraj do stanu mocnej nietrzeźwości i jeszcze większego kaca w chwili obecnej.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
Aby wyrywać laski na obrączkę, wcale nie trzeba mieć żony. Może nawet lepiej jej nie mieć, w końcu zdrada to nic dobrego, z tego zdawał sobie Nate na pewno sprawę, bo każdy to wie i nie była to żadna tajemnica. Niezależnie od tego, jak bardzo druga osoba zraniła. Pewnych rzeczy się nie robi. I jak Katherine była skłonna wybaczyć naprawdę wiele, tak zdrady na pewno by nie wybaczyła. Nie ma szans.
-Nate!-oburzyła się lekko. Co ciekawe, z Lavender na ten sam temat rozmawiałoby się jej odrobinę nieco wygodniej, niezależnie od tego, że Nate'a znała dokładnie tyle samo czasu. Z płcią przeciwną jednak to było jakieś tabu. -Nie, nie nudzi mi się. Choć w sumie... Nigdy o tym nie myślałam. -przyznała. Seks nie był dla niej priorytetem, a i przed Wheterby'm jakoś specjalnie nie miała wielu kochanków, więc doświadczenie miała też małe. Na pewno na jej liście było mniej osób, niż na tej, którą Nate tworzył po zerwaniu z narzeczoną. A to już o czymś świadczy.
-Generalnie nie. Ale jakoś tak dziwnie wyobrażać sobie nas za 50, czy chociaż 40 lat. -stwierdziła. Po takim upływie czasu Lydia byłaby już dorosła, żeby nie powiedzieć stara i jakoś to się nie mieściło w głowie, nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Jednak gdzieś tam w głębi była pewna, że tą część swojego życia również spędzi z Jamesem.
-No, stajesz się tym samym Nate'm, jakiego znam od lat-przyznała. Choć była pewna, że nie jest to coś, co brunet miał na myśli. Jednak taki Covington był znacznie bardziej przypominający tego gościa, który stał się jej przyjacielem. A wtedy nie był bywalcem każdego klubu czy zaliczający inną pannę każdego dnia tygodnia.
prezes/inżynier budowy
Covington Constructions
the highlands
Oczywiście, że zdrada to coś, czego mężczyzna nie byłby w stanie wybaczyć. Ale Sandler we wspomnianym wcześniej filmie wcale nie był żonaty, a tylko posiadał obrączkę, którą “chwalił się” w barze. Jak dla Nate’a, to był czysty geniusz! No bo która się nie oprze pozornie statecznemu i ułożonemu mężczyźnie, którego zdradziła żona? To jest towar pierwszej klasy.
- Okej, to w sumie dobrze. Skoro nigdy nie przyszło ci to do głowy to znaczy, że James odwala dobrą robotę - przyznał z respektem, podgryzając swojego gofra. Wiadomo, był facetem, więc nie liczył na jakieś nie wiadomo jak pikantne szczegóły, nowiny czy żale. Wystarczyło mu wyciągnięcie wniosków z jej słów i było to właśnie to, co chciał wiedzieć. W tym momencie co prawda nie operował w swoim słowniku takim pojęciem jak monogamia, więc nie do końca rozumiał, jak dwoje ludzi po tylu latach razem wytrzymywało ze sobą, ale skoro Wheterby’m to służyło to Nate nie miał nic do gadania. Ciekaw był tylko, jakby to było za te 40-50 lat.
- Starych… siwych… pomarszczonych… - zamyślił się na moment - …starych - powtórzył, mrużąc przy tym oczy. Tak sobie właśnie Nate wyobrażał ich, a właściwie nie tylko Kath i Jamesa, ale też siebie i Lav. - W sumie nie jest to trudne. Z resztą, teraz są takie aplikacje, co pozwalają zobaczyć nas za te dobre parę lat, nie próbowałaś? - zapytał, unosząc na moment brew. - Choć przyznam, że jeśli nie wynajdą eliksiru młodości to będę robił wszystko, żeby nadal być w formie. O ile nie zacznę regularnie palić to może nie będzie tak źle. - I znów powrócił tematem do siebie. Nie wyobrażał sobie zrezygnować z dbania o siebie i swoją kondycję. Bycie w ruchu to dobra profilaktyka przed wieloma chorobami dopadającymi w starszym wieku. Na jej uwagę pokręcił przecząco głową.
- Nie, tamtego Nate’a już nie ma. Nasze drogi już dawno się rozeszły - wzruszył niedbale ramionami, sięgając po swoją kawę. O nie, nie będzie znów tym mięczakiem, który dawał się wyrolować kobiecie.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Nie narzekam-zaśmiała się. Może było trochę nieswojo rozmawiać o swoim życiu łóżkowym, ale z drugiej strony to był Nate, drugi najbliższy jej mężczyzna w życiu. No i był akceptowany przez Jamesa, więc wiadomo, że nie ma w tym nawet najmniejszej nutki ... nieprzyzwoitości. -Wiesz, nie mam też jakiegoś wielkeigo doświadczenia. Nie byłam z wieloma mężczyznami przed Jamesem-przypomniała mu. Myślę że dwóch przed Jamesem to liczba jak najbardziej prawdopodobna. Może trzech, jeśli faktycznie dobrze się bawiła przed poznaniem Jamesa.
-Meh, fuj-zaśmiała się. Jakoś niespecjalnie chciała sobie wyobrażać siebie w pomarszczonej wersji, czy tam Jamesa... Ona sama dbała o siebie, nie chciała myśleć o zmarszczkach, lecz nie ma co się zastanawiać - na pewno nie zdecydowałaby się na jakieś bardzo inwazyjne zabiegi, dzięki którym wyglądałaby jakby jej coś naciągnięto do granic wytrzymałości.
-I wyglądał jak Cher?-zaśmiała się. Taka pogoń za wszelką cenę była dla niej dość śmieszna. Zwłaszcza, że wiadomo, że faceci z lekką siwizną, takie silver foxy, są niesamowicie przystojni. Można by rzec, że Katherine czekała, aż jej mężulek zacznie trochę siwieć.
-Jak kocha to wróci, nie martwię się-trąciła go lekko ramieniem. W gruncie rzeczy, nie to, że chciała jakoś wpływać na życie swojego przyjaciela, ale to tamten Covington został jej przyjacielem i to musi coś znaczyć.
prezes/inżynier budowy
Covington Constructions
the highlands
- Jasne, rozumiem. Ale nie fantazjujesz czasem o tym, jakby to było z jakimś aktorem? Albo aktorką. - Tu uniósł sugestywnie brew, a w jego oczach pojawił się chochlikowaty błysk. Nigdy nie miał problemu z preferencjami innych ludzi, należał do osób akceptujących orientację innych, bo w gruncie rzeczy w życiu chodziło o to, żeby zaspokajać własne potrzeby. Ale zastanawiał się, na ile świętoszkowata była Kath i aż jęknął w myślach w akcie rozpaczy: cholera, że też podczas tak intrygującej rozmowy nie pili właśnie alkoholu!
- Wiesz, może należałoby się przyzwyczajać. Inaczej ciężko będzie ci się odnaleźć w nowej rzeczywistości, kiedy nagle się obudzisz i zobaczysz w lustrze zupełnie inną osobę - zauważył rezolutnie, rzucając przyjaciółce spojrzenie sugerujące, by uważała na to, po czym jego usta wypełnił szeroki uśmiech. Ten gofr z bekonem był świetnym pomysłem, bo po jego zjedzeniu humor od razu mu się poprawił i jakby nabrał więcej siły? W każdym razie, na horyzoncie wyłaniała się przed nimi ta tajemnicza i zatrważająca jednocześnie trójka z przodu, która mogła już przywodzić myśli o wieku i starości. Kto wie, co kryło się po trzydziestce?
- Wolałbym wyglądać jak J Lo. Szkoda, że nie posiadam latynoskich genów - pokręcił głową w udawanym smutku. Faktycznie, im mężczyzna starszy, zadbany, tym wydawał się bardziej seksowny. Szkoda, że wraz z siwymi włosami przychodziły też kryzys wieku średniego, gdzie mężczyznom przychodziły do głowy różne głupoty. Oby James przeszedł to w miarę przyzwoicie.
- Akurat miłość mi na razie nie grozi. I uchowaj mnie od niej! - zaoponował i wyprostował przed sobą dłoń na znak tarczy, która mogłaby go przed tym uchronić. Na jakiś czas miał dość związanych z tym huśtawek emocjonalnych. Życie było o wiele prostsze, kiedy posiadał nad sobą kontrolę.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-Aktorką? Nie, to mnie nie interesuje-zaśmiała się, bo ona nie miała takich przygód nawet na studiach. Nie kręciło jej to, ale może dlatego, że nie spotkała odpowiedniej kobiety? -Nawet jeśli, choć nie mówię, że tak jest, to zmieniłaby się tylko twarz, a nie ... hm, umiejętności-zaśmiała się. Nie, nie była typową Grażyną, która pod wpływem 50 twarzy Greya śniła o gościu, który by ją zdominował i tak dalej. To nie w stylu Katherine i ona nie narzekała na swoje życie łóżkowe. A kto wie, co oni tam robili....
-Nate, nie wiem jak Ty, ale ja codziennie zaglądam w lustro-zaśmiała się. Na razie nie widziała większych oznak starzenia, żadnych siwych włosów, wielkich zmarszczek. Kto wie, jak to będzie z upływem lat, ale w końcu istniała też medycyna estatyczna i można było to zrobić z klasą i smakiem, nie robiąc z siebie jakiejś drugiej Donatelli Versace, tylko lekko wspomóc naturę.
-Nie masz takiego tyłeczka jak J.Lo. I tego nie przeskoczysz-zaśmiała się. Jeśli chodziło Covingtonowi o brak wizualnego starzenia się, to równie dobrze mógł podać przykład Paula Rudda, a nie Jennifer, bo to nawiązało trochę do tego, że chciałby być kobietą. Nie było to nic złego oczywiście, zwykłe żarty i żarciki.
-Daj spokój. Strzała amora trafi cię choćby w tyłek, jeśli będziesz zasłaniał się tarczą. Co ma być to będzie-stwierdziła. No ona była idealnym przykładem, nie szukała Jamesa, sam się przypałętał i odejść do dziś nie chciał. Choć teraz to by mu Wheterby nie bardzo na to pozwoliła.
prezes/inżynier budowy
Covington Constructions
the highlands
- No, co, słyszałem, że każda kobieta w mniejszej lub większej części może… zostać zaintrygowana przez własną płeć - wzruszył nonszalancko ramieniem. On zupełnie nie miał nic przeciwko temu. Kobieta nie musiała się szufladkować czy określać wszem i wobec własnej plakietki, bo nawet jeśli lubiła mężczyzn to czasem inne kobiety również mogły ją pociągać i wzbudzać ciekawość. - Nah, w fantazjach możesz robić wszystko, po co się ograniczać? - znów na jego twarzy rozbłysł szelmowski uśmiech. A najlepszym według niego było, kiedy te fantazje przenosiło się na realia.
- Bo na taką piękność warto spoglądać - uniósł wyżej brew w pełnej świadomości tego, o czym mówił. Mógł nie sprawdzać tej aplikacji, bo widok starca Covingtona nie przypadł mu do gustu.
- Cholera, no rzeczywiście - zacisnął pięść i uderzył nią lekko o własne udo w udawanym geście bezsilności. - Czyli zwyczajnie nie jest mi to pisane. Ale zawsze mogę się z nią spotkać i ją oczarować, żeby mi zdradziła, co robi, że nadal tak dobrze się trzyma? Na mężczyzn może też to działa - przyznał w zastanowieniu, będąc pod wrażeniem własnego toku myślenia. Ale pamiętajmy, że jego trybiki nie były w najlepszym stanie po całonocnej libacji, więc głównie bredził.
- Czyli znowu będzie bolało - posłał jej powątpiewające spojrzenie, wyobrażając sobie ten ból w tyłku. - Nieee, ja mam dość. Poważnie, wypisuję się z tej gry, bo ja nie umiem w nią grać - stwierdził z typowym dla siebie sceptycyzmem. Już pogodził się z losem, a przynajmniej tak sobie wmawiał.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-A ciebie faceci nie kręcą? Dlaczego?-przekrzywiła głowę patrząc na przyjaciela. Skoro kobiety kręcą kobiety, to dlaczego miało to działać tylko w jedną stronę? Ona absolutnie nie była zainteresowana kobietami, nawet jednonocną przygodą, czy jednorazowym pocałunkiem, ale może Nate'a ciągnęło do takich jak on? Dlaczego temat lesbijek był taki normalny i ciekawy, a temat gejów to już było tabu, fuj i w ogóle? RÓWNOUPRAWNIENIE, halo? Oczywiście, nie podejrzewała, że Nate może nie być heteroseksualny, ale musiała się jakoś odgryźć. A mimo że była grzeczna i dość stateczna, to wciąż potrafiła to zrobić.
-Jestem pewna, że chodzi o jakiś krem z jąder osła, czy maseczki z kupy nietoperza-zaśmiała się, wiedząc że to na pewno trochę obrzydzi Covingtona - pierwsze Katherine wzięła z Mamma mia, a drugie... któraś gwiazda coś takiego używała.-Wiesz, nie powinieneś się także zamykać na kosmetykę estetyczną. Trochę botoksu tu i tam i będziesz jak pupcia niemowlaka-zaśmiała się. Cóż, ona tego porównania nie rozumiała, bo Lydii zdarzały się oparzenia, wysypki i tak dalej, a tego ona na swojej twarzy to mieć by nie chciała. Tak samo jak nie chciała spać niczym niemowlę, budząc się co trzy godziny i to z mokrą pieluchą.
-Są bardziej bolesne miejsca, nie maż się już-jakby chłop miał igłę wbijaną w kręgosłup, to by stwierdził że ukucie w pupcię to nie jest żaden dramat. No ale nie planowała, by użalać się na to, jak ciężki był jej poród.-I co, będziesz starym, zgorzkniałym kawalerem, próbującym nieudolnie podrywać coraz młodsze laski i na każde urodziny Lydii przyprowadzać kogoś innego?-zapytała z powątpiewaniem. To nie mogło brzmieć jak dobry plan, po prostu nie mogło.
prezes/inżynier budowy
Covington Constructions
the highlands
- Bo ja nie mam ochoty na takie eksperymenty. Mnie jedna płeć zdecydowanie wystarcza - przyznał, wzruszając przy tym niedbale ramionami. Jasne, że wiedział, co to równouprawnienie, a nawet je respektował, bo przecież nie będzie nikomu zabraniał żyć po swojemu. Poza tym w przypadku biseksualnych kobiet niektórzy mogli odczuwać zagrożenie konkurencją, że zmniejszało się pole do popisu, ale Nate był na tyle pewny siebie, że nie musiał się przejmować powodzeniem.
Na propozycje Kath mężczyzna skrzywił się, wyobrażając sobie te wątpliwej jakości kosmetyki i powstrzymując przed odruchem wymiotnym. On by nie dotknął takich rzeczy, a co dopiero smarować się czymś takim! I nie, nawet podczas azjatyckich podróży nie próbował takich dziwnych wynalazków. No dobra, może oprócz spróbowania smażonego pająka czy niektórych owadów. - Nieee, ja tam stawiam na naturalność - zaprzeczył szybko. - Pod każdym względem - dodał z pełną powagą. Podobały mu się przede wszystkim naturalne kobiety, bez wypełnionych ust i cycków. Swoją drogą, nie potrafił wyjść ze zdziwienia, po co one sobie to robiły? Musiały być chyba słabo dowartościowane.
- Wiem, ale bez sprawnej rzyci to nawet porządnie się nie usiądzie, a co dopiero chodzi. Przekonałem się osobiście, że potrzebna do wszystkich podstawowych czynności. A naprawianie problemu u fizjo nie jest przyjemne - pokręcił głową. Nie raz zdarzały mu się kontuzje, które naprawiał fizjoterapeuta, więc nie straszne były mu już wszelkie piny, katy czy bańki chińskie. Ale cóż, należało pocierpieć, jeśli nie chciało się chodzić z bólem na okrągło. - Niee, no co ty. Nigdy nie przyprowadzałem i nie zamierzam przyprowadzać jakichś tam lasek na urodziny Lydii. To spotkanie rodzinne - a żadna z kobiet, z którymi mógłby się spotykać, raczej nie zasługiwałaby na zapoznanie z jego rodziną czy przyjaciółmi. W tej kwestii pozostawał bezwzględny.
właścicielka antykwariatu
art books press boo
columbia city
-To dlaczego innych do tego namawiasz?-nie chodziło o jakąś połajankę, czy coś takiego, przecież Kath doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to jakieś żarty i tak dalej. Poza tym, bycie gejem było o wiele bardziej tematem tabu, niż lesbijką... Z jakiś dziwnych, niezrozumiałych powodów.
Krem z jąder osła Katherine wzięła z filmu Mamma mia i sama nigdy nie używała, ale musiała się roześmiać.-No ale Nate, to sama natura. Składniki prosto z natury!-stwierdziła, choć doskonale wiedziała, że to o inną naturalność chodzi.-Ja bym nie miała nic przeciwko jakimś błotnym maseczką, borowinie i nakładaniu na mnie innych mazideł-rozmarzyła się. Gdyby ktoś zaproponował jej weekend w spa, to bez wahania by się zgodziła, nawet jeśli byłyby tam kupy nietoperzy.
Katherine rozumiała chęć poprawiania natury- bo tak naprawdę czym różniło się pofarbowanie włosow - na co ona sobie pozwalała- z takim powiększeniem ust. Problem jednak był w tym, że czasem takie zabiegi kończyły się jakimś karykaturalnym wyglądem. Większość facetów nie potrafiłaby powiedzieć, że dobry zabieg faktycznie się odbył!
-Nie przypominam sobie, kiedy sobie pupcię obiłeś?-zapytała. W sumie, to spodziewała się jakiejś ciekawej historyjki, bo w nudny sposób to można sobie skręcić kostkę, czy nabić siniaka na ramieniu. Obita kość ogonowa to niemal pewnik ciekawej historyjki.
-Doceniam i trzymam za słowo. Choć życzę Ci tego, abyś jednak kogoś znalazł sobie na stałe. Podobnym wieku do Ciebie-stwierdziła.
prezes/inżynier budowy
Covington Constructions
the highlands
- Może po prostu lubię być diabełkiem siedzącym na jednym z ramion i kusić - odparł rezolutnie, falując przy tym zabawnie brwiami. Lubił sprawdzać, do czego byli zdolni inni ludzie, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jakkolwiek by się starał, tak Kath nie był w stanie wyprowadzić z równowagi. Ona po prostu była zbyt dobra, by dać się na cokolwiek skusić. I to w niej cenił.
- To, że lubię wyzwania, wcale nie oznacza, że nie mam jakichś granic - parsknął śmiechem w odpowiedzi. O ile był w stanie skoczyć na bungee z mostu czy poderwać wybraną przez kogoś laskę, tak krem z jąder czy inne obrzydliwe smarowidła stanowiły granicę, której wolał nie przekraczać. - No. I tu wcale się nie dziwię, kąpiel w czekoladzie czy masaż miodem to sama przyjemność. Ale całą resztę maseczek i kremów nieznanego pochodzenia pozostawmy do testowania… na przykład… influencerom, o - wymyślił całkiem zgrabnie. Oni też robili wiele dla fejmu i hajsu, głównie wciskając innym ludziom kit, jaki dany darmowy produkt był fantastyczny. Na szczęście Nate nie dawała się na to nabrać.
Jasne, wszystkie poprawki na sobie były akceptowalne, o ile były robione w granicach dobrego gustu. Nie trzeba przykładów daleko szukać, bo to dotyczyło również makijażu. Delikatny, podkreślający urodę był spoko, ale obudzenie się obok zupełnie innej osoby to tragedia!
- Wbrew pozorom niewiele trzeba - powiedział tonem znawcy. - Wtedy wystarczyło… dźwignąć pudło z papierami. Strzeliło mi coś w plecach, a potem nie byłem w stanie już się wyprostować, bo strzał kłucia czułem aż na kości ogonowej. Dobrze, że nie widziałaś, jak chodziłem z podwiniętymi lędźwiami. Chociaż… - cmoknął głośno - …chodzeniem też ciężko było to nazwać. Raczej to było dreptanie skulonego pingwina. A to wszystko przez taką głupotę - westchnął, pocierając sobie twarz. Dobrze, że miał to już za sobą. Od tamtego czasu już się bardziej pilnował.
- A co masz do młodszych albo starszych kobiet? Wiek w tych czasach przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie - rzucił nieco zaskoczony uwagą przyjaciółki. Tkwił w miejscu, w którym takie eksperymenty nie musiały być mu obce. Z uznaniem przyznał w myślach, że Kath potrafiła czasem podsunąć mu całkiem niezłe pomysły!
katherine wheterby