WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/9mMOgy9.png"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 265;left: 20;color: #975256;padding: 0px 10px;width: 410px;height: 270;margin-left: 75px;z-index: 10;position: absolute;overflow: hidden;overflow: auto;text-align: justify; line-height:140%;margin-top: -7px;">
  • Nathaniel Covington & Lava Hale

    Film: Pretty Woman (1990)

    MG: Przed wejściem do kina do Lavy podszedł mężczyzna z bukietem kwiatów. Okazuje się, że umówił się na randkę z kobietą poznaną przez internet i po samym opisie, który znał, pomylił ją z Lavą.

</div></div>
Ostatnio zmieniony 2022-02-10, 17:26 przez Kupidyn, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

-

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Przez swoją pracę i rozprawę ostatnio bardzo rzadko widywał się z Lavą. Na szczęście wątpliwość przyjemność regularnego zaglądania do sądu i prawników miał już za sobą, w związku z czym wytrwałej i wspierającej go w cięższych chwilach kobiecie wypadało to należycie zrekompensować. Mimo iż walentynki uważał za strasznie przereklamowane, to jednak miały w sobie coś szczególnego, dzięki czemu wiedział, iż wieczór spędzony z ukochaną wywoła uśmiech na jej ślicznej twarzyczce. Romantyczny wieczór w kinie i planowana później kolacja były idealnym wstępem do dalszej części długiego wieczoru, bo przecież oboje doskonale wiedzieli, do czego to wszystko prędzej czy później prowadziło. Musiał się postarać tak, jak ona robiła to dla niego. Dzisiejszego wieczoru zamierzał więc skupić uwagę wyłącznie na niej.
Wystarczyło tylko na moment puścić jej dłoń przed wejściem do kina, by zaraz podszedł do niej jakiś nieznajomy facet, na którego widok Nate ściągnął brwi. Bo niby co to miało być? Momentalnie objął swoją dziewczynę w pasie, dając tym znać, do jakiej doszło pomyłki. Na szczęście gość zrozumiał swój błąd i mruknął pod nosem szybkie przeprosiny, uciekając im z pola widzenia.
- Twoje ogłoszenie na tinderze nadal jest aktualne? - zapytał Lavy, mrużąc w jej stronę podejrzliwie oczy, ale w jego oczach kryło się rozbawienie. Gdy wszystko się wyjaśniło, nie miał powodów do obaw, ale na wszelki wypadek splótł palcami jej dłoń i poprowadził ją do środka.
- Masz na coś ochotę? - W drodze na salę kinową spojrzał na bar z przekąskami i napojami.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

#35
Może i oboje nie byli wielkimi fanami walentynkowego szaleństwa, jednak był to pierwszy raz, gdy spędzali to święto razem, co dla Lavy było w pewien sposób wyjątkowe. Ostatnio nie mieli dla siebie tyle czasu, ile by chciała. Wina leżała po każdej stronie, bo Nathaniel jak zwykle siedział w pracy, Lava natomiast zajęła się pomaganiem Rhysowi. Intensywność ostatnich dni oraz natłok obowiązków dawał się jej we znaki. Dlatego nawet cieszyła się, że Nate nie wpadł na żaden szalony pomysł, a zabrał ją do kina.
– Przepraszam… naprawdę musiał mnie pan z kimś pomylić. – skrzywiła się nieco, kiedy podszedł do niej obcy mężczyzna z bukietem kwiatów. Zawsze miała wrażenie, że trudno ją z kimkolwiek pomylić, jednak tym razem się udało. Życzyła facetowi miłego wieczoru, a dosłownie kilka sekund później wskazała palcem na czarnoskórą kobietę, która pojawiła się gdzieś na horyzoncie.
– Nieee. – pokręciła głową w odpowiedzi i zaśmiała się. Już dawno miała odinstalowaną aplikację. Miała jedynie małe obawy, że po aferze z wyciekiem zdjęć, ktoś wpadnie na pomysł, by się pod nią podszywać. – A twoje? – uniosła pytająco brew, również mrużąc oczy i czekając odpowiedź mężczyzny.
– Oj tak, zdecydowanie. Na ciebie. – spojrzała na niego poważnie, a w jej oczach tańczyły iskierki. I nawet jeśli brzmiało to nieco tandetnie, tak właśnie było i nic nie mogło tego zmienić! – Popcorn w kinie smakuje najlepiej. – dodała z uśmiechem i pociągnęła go za sobą, by stanąć w kolejce po przekąski.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Znając szalone pomysły Nate'a, mogło wydawać się sporym zaskoczeniem, czemu zdecydował się na kino - w końcu to tak prozaiczna i pozbawiona ekstrawagancji inicjatywa, że w porównaniu ze spontanicznymi wyjazdami wydawało się to bardzo mało angażujące. Ale nic bardziej mylnego! Wobec trudności ze znalezieniem dla siebie czasu postanowił postawić na proste i równie przyjemne rozwiązanie. Chciał tego wieczoru poświęcić Lavie całą swoją uwagę i zatrzymać się na chwilę, bez niepotrzebnego biegu i z dala od problemów codzienności. Małe rzeczy też potrafiły cieszyć i pokazywać, jak bardzo na drugiej osobie zależało.
- Ja? Zdecydowanie wolę iść na żywioł - stwierdził, obdarzając dziewczynę łobuzerskim uśmiechem. Dawno temu założył konto, ale sama koncepcja nie przypadła mu jakoś szczególnie do gustu, więc szybko o nim zapomniał. - Ale nie widzę powodu, dla którego nadal miałbym to robić. No, chyba, że dotyczy to pewnej ciemno brązowookiej kobiety o magnetycznym głosie, budzącym co rano Seattle - dodał w końcu, żeby nie trzymać jej dłużej w niepewności, po czym sugestywnie uniósł brew. Dla niej zawsze mógł chodzić na żywioł. Pewne spontaniczne decyzje w ich wypadku najczęściej dawały najciekawszy efekt.
- Och, to będzie, ale menu zamierzało to serwować dopiero po 22 - odparł równie poważnie, podchwytując jej spojrzenie, dokładnie rozszyfrowując, co miała na myśli. Właściwie... plany zawsze można było zmieniać. Ale skoro już tu byli... - Podoba mi się to szanowanie tradycji - stwierdził ze śmiechem, dając się poprowadzić w stronę kolejki. A kiedy stanęli na jej końcu, objął ją ramionami i przyciągnął do siebie, by mogła oprzeć się plecami o jego klatkę, a następnie wtulił nos w jej włosy i wyszeptał do ucha: - Ale znalazłoby się jeszcze kilka wartych uwagi smakołyków. - I wcale nie miał na myśli asortymentu w barze.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Przy bardziej angażujących zajęciach nie mieliby nawet czasu porozmawiać, gdyby byliby zajęci dotarciem na jakiś szczyt, skokiem ze spadochronu, czy co tam jeszcze mógłby wymyślić dla nich Nate. Kino może nie było idealnym miejscem, na rozmowy, jednak mogliby być blisko siebie. A w tej chwili Lavie to wystarczało. Splecione dłonie, ukradkowe spojrzenia, to zniecierpliwienie, kiedy skończy się film.
– Ah, czyli wypatrujesz okazji? – dopytała, rozbawiona jego słowami. Nie brzmiało to, jak złośliwe pytanie, czy próba wciągnięcia go na jakąś minę. Po prostu wydało się jej to zabawne. Ich pierwsze spotkanie było przypadkowe i gdyby nie poszli na żywioł, pewnie spędzaliby ten wieczór w innym towarzystwie.
–Tylko ona zasługuje na ten żywioł? – zapytała zaciekawiona. – Mam wrażenie, że tylko ona jest w stanie sobie z nim poradzić. – dodała po chwili, uśmiechając się do niego uroczo. Nate był wulkanem energii i pomysłów, więc nie każdy mógł z anim nadążyć. Lava jednak dzielnie dotrzymywała mu kroku, godząc się na niemal każdy szalony pomysł. Ona też była żywiołem. – Do 22 jeszcze dużo czasu. – skrzywiła się, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że jej ta odpowiedź nie satysfakcjonuje. Oczywiście chciała obejrzeć z nim film, ale z drugiej strony… mieli ostatnio tak mało czas dla siebie, że każda chwila spędzona bliżej, była na wagę złota.
– Mi również. – zaśmiała się, gdy przyciągnął ją do siebie. Oparła się lekko plecami o jego klatkę piersiową i ułożyła głowę na ramieniu. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, aż przygryzła wargi, gdy usłyszała jego szept. – Myślę, że są one nawet bardziej dostępne, niż te ze sklepu. – przyznała cicho, odwracając delikatnie głowę. Tu stali w kolejce, Lava natomiast potraktowałaby Nathaniela jak stałego klienta, z odpowiednią troską.
– Musisz przestać. – nagle odwróciła się do niego, stanęła na palcach i posłała poważne spojrzenie. – Jeszcze chwila, a wyjdziemy z tego kina. – skarciła go, jakby naprawdę to rozwiązanie było jakąś karą, skoro mogło na niego czekać coś o wiele lepszego.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Kiedyś właśnie tak wyglądały tradycyjne randki, do których niepotrzebne były żadne aplikacje i inne udziwnienia. W natłoku wszystkiego, co działo się wokół, Nate czasem zapominał, jak to było prowadzić normalne życie, bez nietypowych atrakcji i po prostu... być. Z pozoru zwyczajny wypad do kina uświadamiał mu, jak dobrze było czasem odpuścić i się zatrzymać.
- No, wiesz, mam odpowiednie zabezpieczenie w razie, jakby jednak nic nie wypaliło - odparł żartobliwie i poruszył zawadiacko brwiami. Oczywiście, jawnie się naigrywał, ale usprawiedliwienie należy odnaleźć w fakcie, że to ona go podpuściła. I tak, lubił balansować na krawędzi, za tak zaczepną odpowiedź należał mu się jakiś kuksaniec. Spoglądając wyczekująco na reakcję Lavy, zaraz się zreflektował. - Żartuję, kochanie. Gdzie znalazłbym drugą taką, jak Ty? - przybliżył się do niej, żeby obdarzyć ją szybkim, ale naprawdę szczerym buziakiem.
- Całkiem możliwe - przyznał, odwzajemniając uśmiech. W tej chwili pomyślał o niespełna roku stażu ich związku, odkąd postanowili być razem i nieprawdopodobnym wydawało się, jak po takim czasie mógł nadal czuć to przyjemne ciepło w środku za każdym razem, gdy na nią patrzył. A jednak, dało się. - Spokojnie, ze wszystkim zdążymy. Jestem dzisiaj cały Twój - obiecał, obdarzając ją pełnym ciepła wzrokiem i delikatnie mocniej uścisnął jej splecioną dłoń. Był nastawiony na dobrą zabawę.
- I zaklepałem do nich caałą kolejkę - mruknął, wymownie przeciągając ostatnie głoski, a jego usta mimowolnie rozszerzyły się w łobuzerskim uśmiechu. Tylko ona potrafiła sprawić, że będąc w tłumie ludzi, przywodził na myśl same niegrzeczne myśli.
- Myślę, że ten scenariusz wcale nie byłby taki zły - powiedział i spojrzał na nią przekornie, nie przestając się uśmiechać. Kiedy rozsądek podpowiadał jedno, serce często mówiło coś zupełnie innego. Domyślał się, że podświadomie również tego chciała, mógł coś na ten temat wiedzieć. - Aczkolwiek wypadałoby dać Vivian szansę na szczęście - wyciągnął do niej dłoń, by móc znów objąć jej dłoń, po czym nieco się pochylił w jej stronę, by nikt z kolejki tego nie usłyszał. - Kto wie, może nas do czegoś zainspiruje? - podsunął myśl.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Ich relacja nigdy nie należała do tych tradycyjnych. Zaczęło się nietypowo i żadne chyba nie oczekiwało, że któregoś dnia to się skończy, oni spowolnią, uczucie ostygnie i zrobi się normlanie. Lava tego nie chciała. Uwielbiała to uczucie ekscytacji, które towarzyszy jej przy każdym spotkaniu z Nathanielem. Nigdy nie wiedziała, co wymyśli. A z drugiej strony, akurat, teraz gdy sprawy wokół nie były dla niej najłaskawsze, pragnęła po prostu spokojnego wieczoru spędzonego we dwójkę.
– Opowiedz mi o tym… zabezpieczeniu. – spojrzała na niego wyczekująco. Nie była czepliwa, nie szukała dziury w całym, ale wiedziała, że groźne i zniecierpliwione spojrzenie na facetów działa. – Nigdzie, to oczywiste. – próbowała utrzymać powagę, kręcąc głową, jednak zaraz się roześmiała. Nie była ideałem, nikt nie był… jednak miała wrażenie, że świetnie się dogadują. Mimo braku czasu, mieszkania osobno, różnych celów, środowisk i znajomych… między nimi było naprawdę dobrze. A przez rok relacji mieli dużo okazji, by zweryfikować pewne sprawy i stwierdzić, czy to jest to, czego faktycznie chcą.
– Naprawdę? I nie uciekniesz mi niczym Kopciuszek, chcąc znów siedzieć nad dokumentami? – uniosła pytająco brew. Trochę się zgrywała, ale czy to nie było prawdziwe? Jej praca nie była tak wymagająca, jak jego, więc mogła sobie pozwolić na to, by następnego dnia pojawić się w niej niekoniecznie przygotowana w stu procentach.
– Oho, a skąd ta pewność? – zaśmiała się. Humor naprawdę jej dopisywał i cieszyła się, że po tym, co wydarzyło się ostatnio w mieszkaniu Rhysa, mogła skierować myśli w zupełnie inną stronę.
– Vivian tę szansę otrzyma bez względu na to, czy obejrzymy film. – zmarszczyła lekko nos. Nie mogła nic poradzić na to, że wykorzystałaby ten czas w zupełnie inny sposób. – Możliwe. Myślę, że po ostatnim razie… przyda nam się więcej inspiracji. – zauważyła rozbawiona. Miała oczywiście na myśli ich spotkanie w konferencyjnej. Już miała dodać coś więcej, gdy okazało się, że kolejka skróciła się na tyle, by mogli podejść do kasy i złożyć zamówienie. Odebrali przekąski i ruszyli w stronę sali kinowej, by po chwili zająć swoje miejsca i usadowić się wygodnie.
– Ile razy widziałeś ten film? – zagadnęła, skoro jeszcze leciały reklamy.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Chyba podświadomie trochę obawiał się monotonii, i choć może w ich przypadku było to bardzo mało prawdopodobne, to wydawało mu się, że prędzej czy później mogło to nastąpić. Paradoksalnie, lubiąc niespodziewane, w kwestii związku mimowolnie odczuwał niepokój na myśl co, jeśli.... Dziś na szczęście żadne złowrogie podszepty nie zajmowały jego umysłu i zwyczajnie napawał się chwilą.
- W razie, gdybym nie trafił na okazję, zawsze mam ciebie - uściślił ze śmiechem, wracając do jej poprzedniej wypowiedzi, by wytłumaczyć jej kwestię zabezpieczenia, co właściwie nie miało to żadnego znaczenia, bo to tylko zwykły żarcik. - Jesteś jedyna w swoim rodzaju - przytaknął z powagą, by słysząc jej śmiech, zaraz uśmiechnąć się pogodnie. - I to tym razem naprawdę mam na myśli - dodał, by komplement stał się oczywistym. W istocie, tak właśnie uważał. Przewrócił oczami na wspomnienie o dokumentach.
- Zostawiłbym pantofelek, chociaż już wiesz, gdzie mnie szukać - zaśmiał się przewrotnie. Ich prace znacząco się różniły, ale nic nie był w stanie na to poradzić. - Dokumenty zostały pod opieką mojej nowej asystentki. Nie mam prawa dziś do nich zaglądać - przyznał w końcu pewnym siebie głosem. Nawet nie chciał sobie dziś tym zaprzątać głowy, choć przyzwyczaił Lavę do tego, by miała powody do obaw. Chciał to w najbliższym czasie zmienić.
- Bo jestem w tej kwestii bezkonkurencyjny - stwierdził oczywistą oczywistość, wykazując przy tym swoją ogromną (nie)skromność, po czym uśmiechnął się łobuzerko. Chyba nie bez powodu Lava tak długo z nim wytrzymywała?
- A może tym razem trafiłaby do jakiejś alternatywnej rzeczywistości? - parsknął śmiechem. Humor zdecydowanie mu dopisywał. - O, tak. Koniecznie - mruknął w odpowiedzi. Pod tym kątem ciekawie było przyglądać się losom bohaterów Pretty Woman. Może kiedyś pobudzało to pewne fantazje, warto więc było odświeżyć sobie film. Po wejściu na salę z lekkim zawodem zwrócił uwagę na masę ludzi, czekających na seans.
- Kilka razy się zdarzyło. Akurat ten ma coś w sobie. Choć przyznam, że i tak wolałbym Bonda - przyznał z rozbawieniem. Kobiety, będące istotną częścią w jego życiu, zmuszały go czasem do maratonów filmowych, widział więc naprawdę wiele. - A ty?

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Rozbawiona jego słowami tylko pokręciła głową. Dobrze wiedział, jak dobierać słowa, by szybko ją sobie udobruchać. I choć wcale nie musiał tego często robić, naprawdę miał świetne umiejętności okręcania sobie jej wokół palca. Prawdopodobnie działało to w dwie strony i było to też nieco zabawne.
– No tak. Mogłabym cię szukać w domu albo w pracy. – teatralnie wywróciła ciemnymi ślepiami. Mniej więcej znała jego grafik, także wiedziała, gdzie może się go spodziewać. Ktoś, kto był prezesem i miał na sobie całą firmę, a także angażował się w jej działania nieco bardziej, niż tylko podpisując podsuwane przez asystentkę dokumenty, spędzał w pracy nieco za dużo czasu.
– A właśnie… jak nowa asystentka. Jak się wam pracuje? – zapytała, teraz już nieco schodząc tym tematem na ziemię. Z ilością pracy, jaką miał, potrzebował kogoś dobrze zorganizowanego i obeznanego w temacie. I zdecydowanie nie mogła być asystentka w takiej wersji, jaką ostatnio Lava mu przedstawiła.
– Alternatywna rzeczywistość brzmi kusząco. Opowiedz mi o tym coś więcej. – uśmiechnęła się szeroko, patrząc na niego wyczekująco. Chciała słuchać o każdej jego fantazji, chociaż już widziała te zaciekawione spojrzenia osób stojących obok nich w kolejne. Musieli ten temat zostawić na później.
– Bond też byłby niezły. – przyznała szczerze. Nie była jakąś wielką fanką kina, chociaż były filmy, które naprawdę chciała i zobaczyć oraz takie, które uważała za naprawdę niezłe.
– Raz… może dwa. – wzruszyła lekko ramionami. Zdecydowanie bardziej wolała słuchać ulubionej płyty, niż kilka razy oglądać ten sam film. Wyciągnęła rękę po popcorn, który Nate trzymał na kolanach. Trafili idealnie, bo akurat reklamy się kończyły i wjechały pierwsze logotypy producentów filmu.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Wydaję się całkiem przewidywalny, co? - ściągnął brwi w teatralnym zastanowieniu, ale w jego kącikach ust czaiło się rozbawienie. Mimo stawiania siebie w obliczu nowych wyzwań jego życie w niektórych kwestiach posiadało niezmienną stałą, którą niektórzy najbliżsi rozumieli w zupełności. Pozostali najczęściej to po prostu akceptowali. Dotychczasowa akceptacja ze strony Lavy przynosiła mu ulgę.
- Jak na razie dobrze. Mam nadzieję, że kiedy wystarczająco się podszkoli, przejmie część moich obowiązków, bym mógł częściej porywać cię na takie seanse - i nie tylko, mówiło jego spojrzenie. Póki nie przejął prezesury, nie musiał się przejmować posiadaniem prawej ręki w biurze. Poza tym, do tej pory skrupulatnie pilnował, by z każdej sytuacji dawać z siebie sto procent i pokazać wszystkim, że nie na marne przejął biznes. Od kiedy jednak wygrał sprawę w sądzie, nareszcie wszystko wydawało się iść w dobrą stronę, a on mógł przenieść część obowiązków na rozsądną osobę.
- Z chęcią rozwinę temat później, starając się nie pominąć żadnego szczegółu - wyznał figlarnie, mimowolnie w głowie zaczynając wyświetlać pewne scenariusze, które mogła poznać tylko Lava, więc Nieprzypadkowi podsłuchiwacze musieli obejść się smakiem. Możliwość fantazjowania i otwarcia na sugestie zdecydowanie nie przyprawiało ich związek o nudę.
- Oglądaj więc uważnie, może znajdziemy odpowiednie natchnienie na dalszą część wieczoru - mruknął do niej, pochylając się nieco w jej stronę, żeby nikt go nie usłyszał.
I owszem, film stał się inspiracją, która pomimo atmosfery panującej w trakcie romantycznej kolacji w towarzystwie wina i świec, z każdą chwilą mimowolnie coraz bardziej nakręcała ich, by jak najszybciej przejść do planów pościelowych. Oboje byli zgodni, że wyjątkowy wieczór należało równie wyjątkowo zakończyć.
//Ztx2

autor

Lyn [ona]

ODPOWIEDZ

Wróć do „Admiral Theater”