WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lily & Charlie, Jay, Joe, Ronnie

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Niby ta, ale zawsze może się sam zutylizować, nie? Musisz się trochę postarać – wzruszył ramionami i uśmiechnął się nieznacznie. - Serio nie chcieliśmy, no weźcie przestańcie – powiedział cicho, ale kiedy Lilianne podeszła bliżej krawędzi, westchnął cicho, bo zaczęła swoją tyradę.
– Mówiłaś, że to zły pomysł ale nie sądziłem, że aż tak zły. Miałaś rację – powiedział, rękoma wymachując i złapał ją za ręce, by generalnie chcieć się wykaraskać z fontanny, ale stracił równowagę tak, że gdy ją złapał za te ręce, to przypadkiem ją wciągnął. Kurwa. Kurwakurwakurwa.
– Jezu, przepraszam, to niechcący, przypadkiem, serio. Widzisz, jakie to kurwa śliskie chujostwo? – jęknął cicho, a Nessie westchnęła ciężko.
– Ja pierdole, zjebie, to jest matka panny młodej. Kurwa mać – odetchnęła głęboko i wyciągnęła ręce do przyjaciółki. – Chodź, skarbie, ogarniemy cię – powiedziała cicho, patrząc na Lils, a Jason objął Lilianne w tym momencie.
– Puść ją albo tam kurwa wejdę – rzuciła Nessie, a Jason westchnął cicho.
– Lily, musisz mi uwierzyć, że nie chciałem – powiedział rozpaczliwie, patrząc jej w oczy.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Zawsze mam pierdoloną rację, ale nie chcę jej mieć. Chcę, żeby twój mózg sam rozumiał w czym leży problem, boże - wywróciła oczami, łapiąc go mocno za dłonie, ale kiedy wciągnął do wody, w pierwszej chwili nie ogarnęła co się dzieje. Wypłynęła od razu na powierzchnie i pierwsze co zrobiła, to uderzyła go z otwartej dłoni w klatkę piersiową.
- KURWA, JASON! - wydarła się, zaraz ponownie go uderzając i odgarnęła swoją mokrą grzywkę do tyłu. - Jak mam teraz wrócić do gości? Jesteś popierdolony! - miała ochotę go pobić, ale ostatecznie się odsunęła i naprawdę chciała podać Nessie ręce i wyjść, aż ją objął i trochę od tego odciągnął. Policzyła do dziesięciu, opuszczając ręce. - Zabierz i ogarnij Marcusa. Poradzę sobie - powiedziała cicho, bardzo powoli mówiąc jakby chciała samą siebie w tym momencie uspokoić i kiedy Nesta i Mark ruszyli w kierunku sali, otworzyła oczy, odpychając od siebie Rosenthala.
- Dlaczego mi to robisz, co? - zapytała wprost. - Przychodzisz z nią, chociaż wiedziałeś, że mi to nie pasuje. I teraz jeszcze to, ja... mam tego dosyć, Jay. Mam ciebie dosyć, całkowicie - powiedziała, znowu uderzając go w klatkę piersiową. - Wychodź stąd. JUŻ - wydarła się znowu, palcami pokazując brzeg.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Rozumiem – westchnął ciężko, bo teraz go oświeciło. Generalnie kiedy go uderzyła, jęknął cicho, patrząc na nią, bo rozumiał jej flow, zjebał. Znowu.
– Na pewno masz jakąś sztos kieckę jeszcze – mruknął cicho, spoglądając jej w oczy, bo taka była prawda, na sto procent. Tak więc, kiedy powiedziała, żeby Nesta ogarnęła Marcusa, Ness skinęła głową i Jay spojrzał na nią.
– Nie rozumiałem, że to jest takie chujowe dla ciebie, okej? Nie rozumiałem, że ona jest taka pokurwiona, ale już rozumiem, jestem pojebany, nie umiem tego zmienić, nawet siedzieć dobrze nie umiem bo zaraz wpadam do fontanny jak cię nie ma – jęknął, bo nie chodziło już o fontannę, chyba że o fontannę zwaną życiem. :lol:

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Powinna sobie robić wzorki na ścianach za każdym razem, gdy coś zjebał, serio. Albo nie wiem, kupować jakieś drogie auto, aż mogłaby otworzyć komis z luksusowymi autami, ehhh.
- Mam, ale co to zmienia? Muszę się od nowa uczesać i umalować. To nie zajmie dziesięciu minut i... po prostu zjebałeś mi wieczór - powiedziała przez zęby, bo od początku tej imprezy robiła wszystko, żeby było idealnie, a teraz... no jak miała wrócić do gości?
- Ty nigdy nie rozumiesz, co jest dla mnie chujowe. Ja staję na rzęsach, żeby robić wszystko jak najbardziej komfortowo dla ciebie, a ty zawsze swoje. Kurwa, to jest męczące, Jay. Męczące, bo to wcale nie sprawia, że kocham cię mniej - jęknęła z udręką, ale mimowolnie posłała mu lekko rozbawione spojrzenie, gdy powiedział, że jest popierdolony i nawet siedzieć nie umie :lol: - Tu nie chodzi o twoje popierdolenie, tłumaczyłam ci to kiedyś i tłumaczyłam całkiem niedawno. Nigdy nie przeszkadzało mi to, że jesteś popierdolony, okej? Zawsze mi przeszkadza, że po prostu nie słuchasz co mówię i nie bierzesz pod uwagę w swoim zjebaniu mnie. Myślisz, że dla mnie to fajne gdy obmacujesz się z nią na moich oczach? Czy tam ona obmacuje ciebie, nie ważne. Dla oznaczenia terenu pewnie przeruchałaby cię na środku parkietu, a mam wrażenie że w tym wszystkim po prostu bezmyślnie byś w to poszedł - odsunęła się od niego, czując jak po prostu robi się jej coraz bardziej przykro. - Zdradzasz mnie, nie robisz nic, żeby to naprawić oprócz krótkiego przyjechania i pierdolenia rzeczy bez pokrycia, po czym przychodzisz z Bunny, mimo, że to mnie kurewsko godzi emocjonalnie. Czego ty ode mnie chcesz, co? Jeśli chcesz sobie sprawdzić czego chcesz w życiu to prosze, sprawdzaj. Ale beze mnie. Daj mi pierdolony spokój - podniosła głos, dźgając go w klatkę piersiową dość mocno. I nagle randka z Ronem nabierała większego sensu, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

No z całą pewnością by mogła otworzyć komis z autami, jeżeli by sobie kupowała nowe za każdym razem, gdy zjebał, ale całe szczęście nie robiła tego, bo by miał żywy dowód na to, jaką był życiową spoerdoliną, nie?
– Nessie ci na pewno pomoże. Przepraszam, nie chciałem ci nic zjebać – powiedział, jęknąwszy głośno, bo naprawdę nie chciał, eh.
– Więc nadal mnie kochasz? – bo istotnie, tylko to w tym momencie wychwycił, a w jego głowie pojawiła się niemal aureola i chóry anielskie, że nadal go kochała i był w grze, hehe.
– Okej, rozumiem. Staram się brać teraz w swoim zjebaniu ciebie, naprawdę się staram, bo cię kocham, ale mój mózg generalnie chujowo funkcjonuje, chujowo strasznie – powiedział, zaciskając usta, bo naprawdę tak było i był załamany. Trcohę też bełkotał jednak, bo był konkretnie najebany, a jego mózg złapał swoje flow.
– Nie obmacuję jej, ona mnie macała i nie było to fajne i przyjemne – jęknął cicho, patrząc jej w oczy. – No chciałem to naprawić, ale najpierw chciałem wam zapewnić bezpieczeństwo, mieliśmy już sporo i nie chciałem zostawiać Marka – jęknął ponownie, żywo gestykulując, a gdy spytała, czego obecnie chce, przyciągął ją do siebie za nadgarstek i po prostu spojrzał jej w oczy.
– Ciebie. Chcę tylko ciebie – odparł, a potem ją pocałował.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Na razie to niech Nessie ogarnie Marcusa zanim ktokolwiek coś zobaczy. Poza tym ewidentnie was trzeba rozdzielać jednak - rzuciła markotnie pod nosem, bo miała wrażenie, że dwójkę przynosili więc strat niż korzyści, cóż. - A myślałeś, że tak po prostu mi przejdzie? Oczywiście, że nie. Ostatnim razem potrzebowałam prawie roku, żeby udało mi się o tobie nie myśleć i nie mogłam cię oglądać - westchnęła ciężko, bo istotnie tak było. Nawet mimo tego, że chciała wtedy czegoś z Charliem to uczucia do Jasona nie zniknęły z dnia na dzień, ehhh. - Tylko nie wiem dlaczego, bo wcześniej... było dobrze - i powiedziała to już nawet nie ze złością, tylko po prostu ze smutkiem. Było dobrze, niemalże idealnie i chyba to drażniło ją najbardziej - nagle, z dnia na dzień wszystko po prostu się rozjebało. A w zasadzie on to rozjebał.
- Świetnie. - rzuciła jedynie gdy potwierdził to macanie i odwróciła aż wzrok. Była pewna, że nie bolałoby tak bardzo gdyby to był ktokolwiek inny, ale widocznie nie jej wybierać, nie? - Chciałeś to naprawić zostawiając mnie na dwa miesiące? Serio? Jak? - no fenomen to dla niej trochę był. A kiedy ją przyciągnął za nadgarstek, lekko ręką szarpnęła. - Wcale nie wyglądało jakbyś mnie chciał, gdy pozwoliłeś się pocałować tamtej lasce - wzruszyła ramionami, a kiedy ją pocałował, jęknęła spod jego ust, ale... nie odsunęła się. Nie obejmowała go co prawda, ale pocałunek zupełnie mimochodem odwzajemniła, zaciskając mocno powieki. - Ron wrócił, myślisz, że to dla mnie teraz takie proste? - wymamrotała spod jego ust, bo gdyby nie zjebał, przejmowałaby się pewnie powrotem Rona mniej. Sięgnęła ręką do jego krawata, nadal nie odrywając się od jego ust, bo tęskniła za nim okropnie. Bardziej niż by chciała :C

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– To moja wina, on chciał mi tylko pomóc – powiedział od razu, bo kochał tego swojego zjeba jak brata i wcale nie chciał być rozdzielany. :c – Nie sądziłem, że ci przejdzie, eh. I nie wiedziałem do końca, że tak to wyglądało- odparł spokojnie, patrząc na nią z wyraźym smutkiem, bo naprawdę nie sądził, że było aż tak źle między nimi. :c
– Było dobrze, tylko mój mózg odjebał, byłem wyspany strasznie. Ale kocham cię. Kocham cię tak strasznie i okropnie. Chyba nie pamiętając innych kobiet, chciałem zobaczyć, jak to jest, ale to było popierdolone z mojej strony, dlatego chyba nie odsunąłem jej od razu jak to zrobiła, poza tym byłem w szoku – przyznał zupełnie szczerze. – Ale nie chcę żadnej innej. Chcę tylko ciebie. To było po pijaku i dragach – westchnął mimochodem i spojrzał jej w oczy, bo istotnie, tak było.
– Liczyłem na to, że zniknie niebezpieczeństwo i będę mógł naprawiać to, co zjebałem – przyznał cicho. No i chciał przeczekać jej największy wkurw trochę. :c - Ale chcę ciebie – wycedził cicho, patrząc jej w oczy, mocno wokół jej talii zaciskając dłonie.
– Nic nigdy z nami chyba nie było proste, nie? –spytał, nie pozwalając się jej odsunąć i całując ją coraz namiętniej, eh. Aż usłyszał głos.
– TO SĄ CHYBA JAKIEŚ JAJA. PIERDOLONY KURWIARZU - wydarła się Bunny a zaraz potem Jason oberwał w głowę jej oczojebnie różową szpilką od Louboutina i jęknął głośno, bo aż się mu ciemno przed oczami zrobiło.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- I co z tego? Wasze pomaganie sobie nawzajem w niczym nie pomaga, przynajmniej nie mnie i Nessie - stwierdziła, wzdychając ciężko. - Nie chodzi o to jak źle było. Chodzi o to, że nie jest mi łatwo przestać cię kochać i teraz wiem, że nie powinnam nigdy nie dopuścić cię znowu do siebie, bo potem jest mi tylko przykro i chujowo, chociaż zawsze początek mamy genialny - pokręciła głową. Bo mieli, nawet nie określając się było jej z nim dobrze. Może błędem było określenie tego? Tylko jak żyć ze sobą bez określenia? To też nie maiło sensu.
- Czyli jednak - aż zadrżała jej dolna warga gdy powiedział, że nie odsunął tej laski od razu. Niby wiedziała, niby się domyślała, że po prostu mógł podświadomie chcieć zobaczyć jak to jest ale... kurwa, jak zabolało. Dopiero teraz do niej dotarło jak okropnie było zdradzenie Rona czy Charliego kiedykolwiek, eh. - Tylko... często wyjeżdżasz. Często pijesz alkohol i często możesz być po czymś i jak mam się nie bać, że będziesz ciągle chciał coś sprawdzić, Jay? Rozumiesz o co mi chodzi? - dla niej ten argument był beznadziejny, zresztą widać było, że już nie było śladu po jej złości. Było jej w tym momencie tak okropnie przykro, że żałowała że w ogóle zaczęli rozmawiać :C - Cóż - powiedziała tylko, a kiedy mocniej ją do siebie przyciągnął, nie zbyt się mu opierała. - Nie chcę ciągle czuć się chujowo. Chcę się czuć dobrze, chcę ciebie, ale nie tak - wyszeptała, ale szła w ten pocałunek bardziej, przylegając mokrym ciałem do niego aż usłyszała głos Bunny. Jezu, jeszcze to. Uchyliła się w ostatnim momencie, zanim sama butem dostała.
- PRZESTAŃ DRZEĆ PYSK, JEBANA KRETYNKO! - ale sama się wydarła :lol: - Postradałaś rozum? - wycedziła, a Buns niewiele myśląc wjebała się do fontanny, łapiąc Lilianne za włosy i zaczęły się po prostu w tej wodzie szarpać.
- Zawsze musisz się między nas wjebać? TO JAKIŚ RODZAJ NAPRAWY TWOJEJ PIERDOLONEJ DUMY? - darła się, paznokcie wbijając Lils w ramię i szarpiąc jak pojebana.
- Kurwa, jeśli nie przestaniesz to po prostu będę musiała cię utopić - powiedziała śmiertelnie poważnie, kątem oka wyłapując Charliego który pewnie ruszył w ich stronę, cóż :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Chcę zadbać o to, żeby każda część nas była genialna – odparł niemal błagalnie. – Nie będę chciał, nie chcę, bo wiem już że nic lepszego między nami się nie stanie, między nami jest magia, miłość, jesteś wszystkim, czego chcę, potrzebuję i co mam. I nie chcę, żeby było inaczej, bo wiem jak to jest cię nie mieć – odparł, patrząc jej w oczy. Taka była prawda. Rozumiał, o co jej chodziło.
– Też chcę żebyś czuła się dobrze, żeby ci było ze mną dobrze i żebyś była tylko szczęśliwa – szeptał rozpaczliwie spod jej wrg, a kiedy Bunny zaczęła rzucać butami, jęknął cicho, oh, jasna kurwa.
Kiedy się zaczęły szarpać, przez chwilę na to patrzył jak zaczarowany, bo jednak no nie oszukujmy się – CAŁKIEM HOT. :lol: Ale zaraz otrzeźwiał mentalnie.
– NAS? JAKICH NAS? NIE MA ŻADNYCH NAS – wydarł się Jason, a istotnie całą sytuację i zamieszanie zauważył Charles.
– Jebany debilu, rozdziel je – powiedział, gestykulując żywo, a Jason faktycznie złapał Bunns, odciągając ją od Lils. Całe zamieszanie też zobaczyły Cami i Vittoria, które też wyszły pewnie na cichego papieroska, bo przecież rodzice nie wiedzieli, ze cichaczem popalały. :lol:
– Serio, mamo?[/b] – spytała Cami, a Vittoria odetchnęła głęboko.
– Mam dopilnować starszyzny, żeby się ogarnęła? Ty powinnaś wrócić do gości – zauważyła, Cami obejmując i uśmiechając się uroczo.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

Wzruszyła tylko delikatnie ramionami, bo może chciał, ale zupełnie mu nie wychodziło a Lily wiedziała, że nie mogła pchać tego wagonika wiecznie sama. Ciężko jej było go odpychać gdy mówił te wszystkie słodkie rzeczy, bo... chciała w nie bardzo wierzyć. A jednocześnie miała ochotę walić głową o ziemię bo to było po prostu beznadziejnie naiwne, eh.
- Ale teoretycznie nie mogę ci zabronić tego chcieć. To normalne. I jeśli chcesz to... próbuj życia. Może po prostu znajdziesz kogoś, przy kim będziesz umiał... nie robić tego wszystkiego - i mówiła to z żalem, smutkiem i nutą rozpaczy, bo w pewnym sensie wcale tego nie chciała, ale skoro on mógł chcieć, cóż zrobić? - To dlaczego mi to ciągle robisz? - to było coś, co ją nurtowało wewnętrznie. Jak mógł tak bardzo chcieć jej, a jednocześnie ciągle odwalać? Bez sensu. Lils oczywiście w którymś momencie na szarpaniu nie poprzestała i po prostu Buns przywaliła z całej siły z otwartej ręki w twarz, a druga Thompson nie zdązyła jej oddać, bo Jason ją złapał.
- Chcesz? To go sobie weź - powiedziała, przecierając twarz z wody. - Tylko zadaj sobie w końcu podstawowe pytanie, czy on chce ciebie, jebana pizdo - wycelowała w nią palcem, bo może to było chamskie, ale już miała dość pierdolenia się z Bunny, którą pewnie teraz na nią napluła, ale nie trafiła :lol:
- Pierdol się, Lilianne - syknęła, szarpiąc z Jasonem, a Lils przeniosła wzrok na Cams.
- Przepraszam, Cams, to... nie tak miało być - powiedziała na tyle, żeby młoda ją usłyszała z tej odległości i podpłynęła bliżej brzegu, wyciagając ręce do Charliego. - Pomożesz mi stąd wyjść? Proszę - patrzyła na niego oczami jelonka bambi, z wyraźną rozpaczą.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

Wiedział doskonale, że mu nie wychodziło - i strasznie go to mierziło emocjonalnie generalnie, bo nie podobało się mu to ANI TROCHĘ. No, ale jak wiadomo, niestety musiał z tym żyć. Odetchnął sobie głęboko i spojrzał na nią.
– Nie możesz. Ale ja chcę tylko ciebie. Jesteś osobą, przy której umiem tego nie robić, wiem to. I nie wiem, czemu ciągle to robię, w mojej głowie to jest pierwszy raz praktycznie, wiem, że odjebałem, ale strasznie cię kocham Lils – powiedział cicho, patrząc jej w oczy, bo generalnie strasznie mu źle z tym było. Odetchnął generalnie, kiedy złapał Buns.
– Nie chcę – odparł spokojnie w tym momencie puszczając kobietę i odpychając od siebie.
– Domyślam się. Tato, dopierdolisz Jasonowi chociaż? W moim imieniu? Proszę? – spytała, na ojca patrząc.
- Z radością, jeśli jest takie twoje życzenie – uśmiechnął się szeroko do córki, zaraz istotnie, podchodząc do Lilianne i po prostu wyciągając ją z fontanny.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- Ja też nie wiem. Możesz zapytać kogo tylko chcesz, ale... kurwa, nikomu nie byłam tak oddana jak tobie. I wychodzi na to, że zupełnie bezcelowo - wzruszyła ramionkami, bo nie wiedziała jak to ugryźć. Zdradziła Charliego, zdradziła Rona, tego swojego pierwszego chłopaka w zasadzie też zdradziła, a z Jasonem było wszystko inaczej i chyba najgorzej jednocześnie patrząc na to jak zawsze się kończyło :c Kiedy powiedział, że nie chce Bunny, westchnęła tylko cicho.
- Zajebiście. Pierdolcie się oboje, bo jesteście po prostu siebie warci - warknęła Bunny, która zaraz sama wydostała się z fontanny. Lily tylko posłała smutne spojrzenie Jasonowi przez ramię, wychodząc zaraz istotnie z wody, obejmując Charliego przy tym za szyję, żeby się nie wyślizgnąć z jego rąk.
- Nie bij go dzisiaj, proszę - powiedziała tylko cicho, podciągając mokrą sukienkę do góry nieco, bo przykleiła się jej pewnie do nóg i w ogóle - Rzuć tego fajka, to że wzięłaś ślub niczego nie zmienia - powiedziała z lekkim rozbawieniem, przenosząc wzrok na Charliego bo dziewczyny zaraz zaśmiały się cicho i wróciły do środka. - Nienawidzę mojego życia, kurwa - jęknęła, odciskając wodę z włosów.

autor

-

Awatar użytkownika
37
190

właściciel

Rapture

belltown

Post

– Nie bezcelowo, ja tobie też jestem oddany. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało, ty i Maddie – westchnął cicho. Naprawdę tak było – naprawdę ją kochał i była dla niego jedyną osobą, która cokolwiek znaczyła, jedyną, którą kochał tak mocno, że brakowało mu tchu. :C
– Bunny, weź po prostu wypierdalaj – odparł Charlie, nie mając szczególnie ochoty dyskutować z tą szajbuską, bo czemu by miał, nie? Odetchnął głęboko, patrząc jej w oczy.
– Mhm, ale Cami chce – wygiął usta w podkówkę, a kiedy do Cami powiedziała, żeby rzuciła fajka, wywróciła oczami pewnie. I istotnie, obie dziewczyny poszły do środka.
-Nie wątpię. Chodź, trzeba cię wysuszyć. Idziemy do pokoju, musisz się przebrać i w ogóle – westchnął cicho, na jej plecki marynarkę zarzucając i obejmując ją ramieniem, żeby nie przemarzła.

autor

-

Some mistakes get made, that's alright, that's okay. You can think that you’re in love, when you're really just in pain. Some mistakes get made. That's alright, that's okay. In the end, it's better for me. That's the moral of the story, babe.
Awatar użytkownika
36
174

architekt wnętrz

SkB Architects

belltown

Post

- To w końcu coś ze sobą zrób, serio, bo nie dam rady tak w nieskończoność - przyznała cicho, bo nie da. W zasadzie już całkiem mocno się poddała, dlatego go po prostu od siebie po raz kolejny odsuwała żeby ratować resztki swojej godności i serduszka, no. Buns zapewne istotnie sobie poszła, kurwiąc na nich wszystkich. A Lilianne spojrzała jeszcze przez ramię na Jasona.
- Wyjdź, przebierz się i nie wiem... wytrzeźwiej do poprawin troszkę. Proszę - powiedziała spokojnie, przygarniając marynarkę od Charliego. Sama objęła go w pasie, odwracając się finalnie i faktycznie ruszyła z Fairchildem do swojej sypialni. - Dzięki - rzuciła tylko po drodze. Nie przylegała jednak do niego zbyt mocno, bo nie chciała żeby zaraz i on był cały mokry, nie? A kiedy weszła do sypialni, zdjęła z plecków jego marynarkę i stanęła bezradnie na środku pokoju.
- Wiedziałam, że coś się odjebie, a i tak w to poszłam. Jezu, moja głowa to jeden wielki pierdolnik, znowu. Czy to wszystko się kiedyś skończy, Charlie? - zapytała ze smutkiem, sięgając rękoma do tyłu i podjęła próbę rozpięcia sukienki, ale zaraz opuściła ręce wzdłuż ciała bo sobie nie radziła :lol: - KURWA, NO NAWET SUKIENKI NIE MOGĘ ROZPIĄĆ SAMA. JESTEM TAK SAMO BEZNADZIEJNA JAK JASON - wydarła się, jakby sama na siebie, ale nadmiar wrażeń nie wpływał na nią ewidentnie dobrze :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

- ALE CO MAM ZE SOBĄ ZROBIĆ? – spytał rozpaczliwie, patrząc na nią z rozpaczą w ciemnych oczkach. Tak czy siak, kiedy powiedziała, żeby wytrzeźwiała do poprawin, westchnął cicho, spuszczając wzrok na swoje dłonie i powoli wychodząc z fontanny.
Charlie natomiast zaprowadził ją do pokoju, obejmując ją spokojnie i nie przejmując się, że i jego marynarka jest teraz przemoczona maksymalnie. I tak jej nie potrzebował bo połowa gości marynarek już nie miała, nie? Odetchnął głęboko.
– Cóż, nic nowego – wzruszył ramionkami i westchnął, podchodząc do niej z lekkim rozbawieniem.
– Spokojnie, nie jesteś beznadziejna, ale suwak się zaciął, wiesz? – westchnął mimochodem. – Wiesz, mogę ją lekko zniszczyć, bo trzeba podrzeć materiał – powiedział spokojnie, chociaż znał ją i wiedział, że to była przecież kiecka na jedno wyjście, nie?

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „444”