WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Lara miała się usamodzielnić, wydorośleć i tak dalej. Pan Rhodes zapowiedział, że pomoże córeczce z pracą, że to nie znaczy, że odetnie ją od pieniędzy i tak dalej, ale ten wiek, to już najwyższa pora. No to blondynka znalazła mieszkanie, które wynajęła, ale samej było jej nudno, więc znalazła sobie współlokatorów. To jednak wciąż było mieszkanie w środku miasta, a takie piękne lato na zewnątrz, jej rodzinna posiadłość miała basen.... Więc żal by było nie skorzystać! Przecież to wciąż był dom jej rodziców, jej własny. Nie zabronili się jej pojawiać, nie zabrali jej kluczy, a ona z resztą nie zamierzała się ukrywać czy kłamać na temat swojej obecności.
Wiedziała, że ojciec jest z kimś w gabinecie, to znaczy zakładała że w gabinecie, widziała na podjeździe obcy samochód. Basen był zupełnie z innej strony budynku, nie zamierzała się tym zupełnie przejmować. Po opalaniu się i pływaniu w basenie, wzięła ręcznik, przetarła nim ociekające wodą włosy i weszła do budynku, aby skierować się do swojego pokoju. Zamierzała się jeszcze pokręcić, może coś zjeść i dopiero wrócić do siebie, może pod wieczór. A może zostałaby w ogóle na noc?
Szła taka w stroju kąpielowym, na boso po chłodnej posadzce salonu, gdy usłyszała bliski głos ojca i kogoś jeszcze.-O, tato...-powiedziała, ściągajac ręcznik z ramienia, nieco speszona. Rzadko się jej zdarzało, aby jednak natknać się na kogoś obcego w swoim domu, w takim stroju... A jednak teraz się udało. Nie bardzo wiedziała, czy do towarzysza ojca powinna powinna powiedzieć cześć. dzień dobry, czy w ogóle zamknąć się i udać się jak najszybciej na górne piętro.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

#25| + outfit

Pan Rhodes jako przyjaciel rodziny Covingtonów bardzo pomagał Nathanielowi w stawianiu pierwszych kroków w firmie po śmierci taty. W tak trudnym czasie, młody właściciel Covington Industries otrzymał niesamowite wsparcie i po niespełna roku od tych tragicznych wydarzeń, nadal okazywał ojcu Lary dozgonną wdzięczność. Rzadko bywał w posiadłości państwa Rhodes na przedmieściach, ale tym razem miał sprawę wymagającą konsultacji zaufanej osoby. I tak wylądował w gabinecie przyjaciela z butelką dobrej whisky i kubańskimi cygarami. Nie planował zbyt długiej wizyty mimo nalegań starszego pana. Wolał się nie narzucać, choć uprzejmie pozwolił na odprowadzenie się do drzwi.
Takiego widoku zupełnie się nie spodziewał. Blondwłosa istota o zgrabnym ciele i nienagannej urodzie, wyglądała zjawiskowo i jednocześnie niewinnie. Niczym nimfa, niejednemu mogła zawrócić w głowie. Jej zaskoczone westchnięcie z wolna zostało zarejestrowane w głowie Nate’a i nakazało mu się zastanowić. Tato?
- Lara? To Ty? - zmarszczył mocno brwi, nie potrafiąc uwierzyć w to, co widział. Z tego, co pamiętał, pan tej posiadłości posiadał tylko jedną córkę, którą zapamiętał o wiele inaczej. Dziewczyna stojąca boso na chłodnej posadzce salonu była kompletną odwrotnością pryszczatej nastolatki, której widok sprzed kilku lat przywołał w myślach. - Hej... - nadal nie potrafił się wysłowić. Nie powinien się jej tak przyglądać, dlatego, jak na przyzwoitego mężczyznę przystało, odwrócił na chwilę wzrok. Rzadko kto potrafił wprowadzić go w takie zakłopotanie, choć zapewne bardziej wynikało to z tej niezręcznej sytuacji, w jakiej się znalazł. Przez moment zapomniał, że starszy Rhodes również z nimi stał na tym korytarzu, dlatego odchrząknął i przywołał się do porządku. - Ale wyrosłaś. Z tego, co kojarzę, jak ostatnio się widzieliśmy, to jeszcze nosiłaś warkocze - zmrużył oczy i mimowolnie w kąciku jego ust zadrgał uśmieszek. Ten czas tak szybko leciał.
Ostatnio zmieniony 2021-10-11, 20:55 przez Nathaniel Covington, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pan Rhodes miał wielkie serce i wiele zasad w swoim życiu, do których się stosował niezależnie od tego, co inni myśleli na ten temat. Wspierał bliskich, jeśli wymagali potrzeby. Jeśli byli zasłużonymi, wieloletnimi przyjaciółmi rodziny, to ta pomoc była bezwarunkowa i bez żadnych ograniczeń. Dlatego też Nate dostał tyle wsparcia, bo był synem wielkiego przyjaciela. Nie tylko biznesowo, ale w życiu osobistym Rhodes służył pomocą, dobrą radą i wszystkim innym, co mogło być potrzebne. Podobną troską obejmował córkę, chcąc dla niej jak najlepiej, a jednocześnie aby wyszła na ludzi. Nie odcinał jej od rodzinnych pieniędzy, ale ochoczo pomagał jej znaleźć pracę, czy też po prostu pomysł na siebie. Na pewno nie była to rodzinna firma, ale to nic. Jej kuzyn już był przyuczany do zastąpienia pana Rhodesa za kilkanaście lat.
-To ja-odpowiedziała z uśmiechem. Kojarzyła Nathaniela, sprzed lat. Jego nazwisko przewijało się dość często, a z twarzy nie zmienił się za wiele mimo wszystko. Nie widziała go wiele lat... A właściwie to pewnie widziała, ale nie zamienili ze sobą słowa, więc może on nie zarejestrował, że ją widział, albo nie skojarzył jej twarzy? Minęło wiele lat od momentu, że jeszcze oboje zgadzali się towarzyszyć rodzicom w spotkaniach, kolacjach, urodzinach i tym podobnych. To bardzo prawdopodobne, że wtedy nosiła jeszcze sukienki z jednorożcami i była pryszczata. Na całe szczęście obecnie nie miała nic wspólnego z tamtą dziewczynką, poza imieniem i nazwiskiem. Uff!
-Hej-uśmiechnęła się, nawet nie próbując się zakryć, bo nic z tego by i tak nie wyszło. A jedynie bardziej by skupiło uwagę mężczyzny na jej ciele. A ona tego w tym momencie nie pragnęła, on i tak czuł się już zawstydzony. Zupełnie nie wiadomo dlaczego, jakby nigdy kobiety w bikini nie widział.
-Dalej noszę warkocze, tylko nie dziś-zaśmiała się, a pan Rhodes poklepał Covingtona po plecach, zostawiając młodych samych sobie.-Masz ochotę przejść się do ogrodu? Woda w basenie jest super-poczuła się jak pani domu w tej sytuacji, skoro ojciec ich opuścił. Może nie była to najbardziej trafiona propozycja, ale w sumie... dlaczego nie?

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Covingtonowie zawsze starali się otaczać dobrymi ludźmi. Pomimo wysokiego statusu w społeczeństwie bardzo cenili sobie towarzystwo osób lojalnych i zaufanych. I choć niekiedy musieli robić dobrą minę do złej gry na wszystkich balach charytatywnych i innych publicznych wyjściach, to pielęgnowali te najbardziej szczere relacje. Tak też było w przypadku państwa Rhodes. Znali się od dawien dawna i ta znajomość przechodziła z pokolenia na pokolenie. Byłoby ogromną stratą zatracenie takiej pięknej historii.
Teraz Nathaniel, widząc Larę, przypominał sobie, że kiedyś tata wspominał mu o niej, sugerując możliwość bliższego zainteresowania się dziewczyną. Wtedy oczywiście mężczyzna uznał to za żart, o którym szybko zapomniał, zajęty zupełnie innymi sprawami. Po porzuceniu przez narzeczoną zatracił się w pracy i, ku niepocieszeniu starszego pana Covingtona, nie były mu w głowie długotrwałe relacje. Rozumiał intencje taty, ale sugestii nie wziął do siebie, utrzymując w głowie obraz pryszczatej i chyba nawet trochę natrętnej dziewczynki, której jako nastolatek musiał dotrzymywać towarzystwa podczas wspólnych spotkań rodzinnych. Nawet nie spodziewał się, jak bardzo teraz się mylił.
- W rozpuszczonych włosach też wyglądasz całkiem dobrze - przyznał, w rozbawieniu kręcąc głową. Jego wcześniejsze zawstydzenie było bardziej powodem tego, w jakich kategoriach o niej do tej pory myślał i co mógł sobie pomyśleć pan Rhodes, gdyby zbyt śmiało jej się przyglądał. W końcu Nate był mężczyzną, mógł dobrze grać, ale sam siebie nie potrafił okłamać, że to, co widział, nie przykuwało jego spojrzenia. - Idealna na ten upał? A więc Pani przodem. - Uśmiechnął się i gestem dłoni wskazał wyjście na część ogrodową. Co prawda, powinien niedługo wracać do firmy, ale w sumie miał jeszcze chwilę, by zaspokoić swoją ciekawość, jaką wzbudziła w nim panna Rhodes. - To co u Ciebie słychać? Zajmujesz się czymś ciekawym? - zagaił, zanim dotarli nad wodę.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Widać Covingtonowie i Rhodesowie byli dla siebie stworzeni. Gdyby ich dzieci były w bardziej podobnym wieku, to na pewno byliby zmuszani do wspólnych zabaw, chodzenia do tej samej szkoły i tak dalej. To praktycznie nigdy nie wychodziło na dobre, choć nie da się ukryć, że pierwszy chłopak Lary to był syn przyjaciółki pani Rhodes. Wywołało to może nie tyle skandal, co poruszenie, bo wiadomo jak się zachowują piętnastolatkowie. Dram i problemów było co nie miara, a każda z pań miała idealne zdanie o swoim dziecku, nie wierząc, że to właśnie ono w czymś zawiniło. A przez różnicę wieku Nathaniela i Lary, kiedy jedno z nich bawiło się lalkami, a drugie chodziło do liceum, nie spędzali ze sobą za wiele czasu przez całe swoje życie. Wtedy 6 lat różnicy to była przepaść. Teraz? To było kompletnie nic. Może to spotkanie będzie odbudowaniem relacji rodzinnych? Kto wie, kto wie...
-Dzięki, Ty też wyglądasz niczego sobie. Na pewno wyrosłeś na przystojnego, fajnego faceta, jak to moja mama nie tak dawno o Tobie wspominała-zaśmiała się. Jak blondynka pojawiała się u rodziców na kolacji, czy z innego powodu, rozmawiali o innych rzeczach, niż za czasów, kiedy z nimi mieszkała i tematów do rozmów było znacznie więcej, z jakiegoś powodu.
-Dokładnie tak. Jakbyś miał ochotę, to nie krępuj się.-powiedziała, zupełnie nie myśląc o tym, że Nate na pewno nie miał przy sobie, ani w samochodzie żadnych kąpielówek i tym podobnych. Ani że na pewno miał mnóstwo planów na dany dzień. W końcu był poważnym biznesmenem, a nie kimś takim, jak Rhodesówna, która spokojnie mogła sobie pozwolić na opalanie się w porze lunchu, nie zerkając na zegarek. -Chwilowo nie pracuję , ale właśnie rozglądam się za czymś ciekawym. Na razie bez pomocy taty, choć oczywiście to proponuje-powiedziała, kładąc się na leżaku, na którym spędziła przedpołudnie. Obok stał drugi, także Nate mógł tam usiąść czy zrobić cokolwiek innego. Niech już nie udaje takiego sztywnego. Był zbyt młody, aby zachowywać się jak pan Rhodes! Nie powinien mieć kija w tyłku, zwłaszcza przy kimś takim, jak Lara. Nie musiał przy niej nic udawać, ani się starać. Ledwo znaleźli się przy basenie, kiedy z domu wychyliła się gosposia z pytaniem, czy nie mają ochoty coś zjeść, zapraszając ich z powrotem do posiadłości.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Fakt, teraz różnica wieku nie była tak paląca i dawała całkowicie nowe spojrzenie na relację Nathaniela i Lary, co, z perspektywy mężczyzny, wydawało się ciekawym odkryciem.
- Jeśli pani Rhodes tak powiedziała, to musi w tym coś być - odparł równie rozbawiony. Nie chciał wyjść na zarozumiałego, ale to stwierdzenie mile połechtało jego ego, co okazał zawadiackim uśmiechem. Mimo iż nie ze wszystkich czynów miał powody do dumy, to dobrze było wiedzieć, że przynajmniej na pierwszy rzut oka sprawiał dobre wrażenie. Chociaż, znając słabość państwa Rhodes do Nathaniela, przypuszczał, że mogli mieć w tej kwestii skłonności do przesady.
- Oj, lepiej nie kuś, bo później się mnie nie pozbędziesz - westchnął teatralnie i wsunął dłonie w kieszenie, spoglądając na całkiem ciekawej wielkości basen. Jak na zawołanie potrafił wyobrazić sobie tutaj kilkudniowe imprezy, głośne na całe osiedle, z DJem i mnóstwem tańczących panien w bikini i sporej ilości alkoholu. Niemal westchnął z żalem na wspomnienie dawnych szaleństw. Kiedyś pewnie bez zastanowienia wskoczyłby do tego basenu i wrzucił na luz, ostatnio coraz bardziej mu potrzebny. Zamiast tego przeniósł się na leżak obok Lary i pozwolił sobie rozłożyć się, wystawiając twarz do słońca. - W co ciekawego celujesz? - zapytał z zaintrygowaniem, rzucając kątem oka na dziewczynę. Co też było warte strzału według panny Rhodes? Może w ten sposób uchyliłaby mu rąbka tajemnicy związanej z jej zainteresowaniami? Właściwie niewiele o niej wiedział.
O niewiele więcej miał też możliwość podpytania, bo zaraz potem ktoś z obsługi zawołał ich na lunch. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że nie miał jeszcze dziś szansy na normalny posiłek. A z tego, co pamiętał, kucharka Rhodesów nawet z banalnego dania potrafiła stworzyć majstersztyk. Podniósł się z oparcia i spojrzał na Larę.
- Nie chcę się narzucać… - stwierdził, zerkając na wejście, z którego przed chwilą wychyliła się czyjaś głowa z zaproszeniem do posiadłości. Przez niego przemawiała taktowność i kultura, choć jego zamiłowanie do dobrego jedzenia chciałoby powiedzieć zupełnie co innego.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To co jeszcze kilka lat temu byłoby pedofilią, w tym momencie nie było nawet kryzysem wieku średniego. Ot, związkiem z większą różnicą wieku - jeśli oczywiście, którekolwiek z nich byłoby czymś takim zainteresowane... Bo to wcale nie jest pewne. Lara raczej była osobą, która chciała się jeszcze wyszaleć, choć pewnie nie miała by nic specjalnie od tego, aby szaleć z jedną osobą. Nie była puszczalska, ale nie była też przesadnie wstrzemięźliwa. Lubiła się dobrze zabawić, nie szukała jeszcze męża. To było jej podejście do związków.
-Mile połechtała ego?-zaśmiała się. Cóż, faktycznie Nate był całkiem przystojny, nie da się tego ukryć. Może to nie był do końca jej typ, ale nie wstydziłaby się z nim pokazać, gdziekolwiek. Choć też nie była aż tak płytka, że zastanawiała z kim warto się pokazać, a co może zostać źle odebrane, już bez przesady. Chodziło oczywiście o coś innego. To stwierdzenie "nie wstydziła się z nim pokazać" to po prostu komplement. Nie był to znak, że majtki jej z wrażenia spadały, ale komplement.
-A kto powiedział, że nie uciekałbyś ode mnie z krzykiem?-zapytała, nieco wysuwając swoje różki, które zazwyczaj chowały się pod jej blond puklami .Cóż, to była mała diablica, choć raczej chodziło o szaleństwo niż o złość, czy perfidię. Różne imprezy odbywały się w tym ogrodzie i nie tylko, lecz niezbyt często Lara miała całą posiadłość tylko dla siebie. Pan Rhodes często wyjeżdżał w delegacje, ale jego żona już niekoniecznie. A przy rodzicach, oczywiście, że nic szalonego się nie dzieje.
-Sama nie wiem. Nie mam dla siebie pomysłu na razie-powiedziała. Naprawdę, miała problem ze znalezieniem dla siebie drogi życiowej. Nie widziała się w branży jej ojca, a pójść w ślady mamy niespecjalnie mogła, bo nie miała zarabiającego męża. No i trochę za młoda na to była, mimo wszystko.
-Daj spokój, nie narzucasz się. Jesteś u nas zawsze mile widzianym gościem. Sama zaproponowałam kąpiel w basenie-zaśmiała się. Serio, może za dzieciaka niespecjalnie się lubili, ale Lara nie była uprzedzona. Z resztą, to ciekawiej zjeść lunch z hm, znajomym niż z gosposia, która też była sympatyczną kobietą, ale jednak nie miały zbyt wiele tematów do rozmów.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Podejście Lary do związków było Nate’owi zaskakująco dobrze znane. Patrząc z perspektywy czasu na błędy, które popełnił, kiedy był w jej aktualnym wieku, upewniał się, że stałość w uczuciach nie należała do rzeczy koniecznie potrzebnych do szczęścia. Dlatego do tej pory stawiał na dobrą zabawę i nie angażował się w nic poważnego, bo zwyczajnie tak było mu dobrze. Sam nie wiedział, kiedy jego nastawienie do związków zaczęło się zmieniać. I nawet nie podejrzewał, jak wiele mogło to jeszcze zmienić.
- Sądząc po tym, że wybrała Twojego tatę, musi mieć nosa do mężczyzn. Choć czasem pozory mogą mylić - odparł zdawkowo, a na jego twarzy zabłądził niesforny uśmieszek. Z całym uznaniem dla pani Rhodes, miała pełne prawo ulec urokowi Covingtona. Gdyby jednak wiedziała, co też zdarzało mu się wyczyniać, mogłaby zmienić o nim zdanie, czego mimo wszystko wolał nie psuć.
- A kto powiedział, że muszę się czegoś bać? - Uniósł brew, przez nieco dłuższą chwilę spoglądając na dziewczynę, by wyczytać z jej twarzy choć cień intencji. W tym momencie skupiła na sobie całą jego uwagę, gdyż szczerze go zaintrygowała. Bo chyba nie chciała mu powiedzieć, że wróżka chrzestna rzuciła na nią urok, jak na Fionę? Sama sugestia o możliwości uciekania przed nią stanowiła wstęp do wyzwania. A on piekielnie je lubił.
- Okej, masz do tego prawo. Niekiedy ludzie długo szukają własnej drogi i znacznie później odnajdują coś, co rzeczywiście ich kręci. Całe życie przed Tobą - wzruszył ramionami. Gdyby nie stał w miejscu, w którym był, nie miał pojęcia, czym innym mógłby się zająć. Firma, chcąc nie chcąc, była całym jego życiem. - Masz jakieś szczególne zainteresowania? - Może to mogłoby ją w jakiś sposób nakierunkować. Możliwości było wiele, czasem wystarczyły tylko chęci.
Wiedział aż za bardzo o tym, że był tu mile widziany. Nie był jednak pewien, czy powinien nadużywać gościnności państwa Rhodes. Rozbrajający śmiech Lary ułatwił mu tę decyzję. - Tak, Twoja gościnność zdecydowanie wykracza poza szablonowość - przyznał ze śmiechem. Chyba jeszcze nie spotkał się z propozycją kąpieli w basenie, zwłaszcza tak dawno niewidzianej córki przyjaciela. W innych okolicznościach byłoby to bardzo kuszące, ale teraz wyglądało to zupełnie niewinnie. Tak, jak zaproszenie na lunch. - Słyszałem, że lunch w towarzystwie smakuje lepiej - odparł w końcu beztrosko, tym samym sugerując otwartość na towarzyszenie jej podczas posiłku. Humor zadziwiająco się go trzymał.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lara była lekkoduchem w wielu aspektach swojego życia. Nie tylko w temacie związków, ale obowiązków i tak dalej. Nie przejmowała się niczym, dzięki temu, jaki był stan konta jej ojca, jak została wychowana i tak dalej, nie musiała tego robić. Bardzo się z tego cieszyła, bo problemy to nie było to, czego wyczekiwała. Była młoda, wierzyła że dorosłość ją jeszcze dosięgnie i ugryzie w tyłek. Nate był podobnie wychowany, więc nic dziwnego, że miał podobne doświadczenia. Choć on w jej wieku już pewnie grzecznie zatrudniony u ojca i brał udział w nudnych spotkaniach. Cóż, ona nie zamierzała pracować u ojca i każdy się już z tym pogodził.
-Nate...-zaśmiała się rozbawiona, na prawdę nie chciała wnikać w to, co zadecydowało, że jej matka związała się z jej ojcem. Mogła jedynie być pewna, że to nie ona w postaci braku menstruacji, była powodem - ślub miał miejsce prawie dwa lata przed jej narodzinami. Może chodziło o urok osobisty, może o stan konta, a może co innego. Czasem lepiej nie zastanawiać się zbyt dogłębnie.
-Nie czegoś, a mnie. I chodziło mi bardziej nie o strach, a o to, że miałbyś mnie dość-wyjaśniła mu to uciekanie z krzykiem, o którym wspomniała wcześniej. Tutaj mogło by mieć to miejsce, zwłaszcza, że Lara miała takie, a nie inne doświadczenia życiowe. Właściwie wcale nie takie dobre, w gruncie rzeczy, ale to nie było tematem rozmowy.
-Na pewno nie takie, które mogłyby ułatwić wybór idealnej pracy-uśmiechnęła się. Cóż, jej głównym hobbym było dbanie o jej piękne blond włosy, zakupy, imprezowanie i tak dalej. Choć też potrafiła zachować się poważnie, odpowiedzialnie i tak dalej. Jeśli sytuacja tego wymagała, oczywiście.
-Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto by narzekał, na moje towarzystwo... Ale nie mów, że w takim razie mogłabym być eskortką-zażartowała. Niby eskorta to nie prostytucja, ale wiadomo, że wszyscy gardzili takim zawodem, a córka takiego biznesmena nie mogła się czymś takim zajmować! Choć może powinna trochę pójść w ten temat? Byłaby idealnie reprezentatywną osobą dla wielkiej korporacji, z czymś takim na pewno by sobie poradziła. Jednak czy istniał taki zawód i przede wszystkim, wakat?

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

To prawda, obowiązki dość szybko go przytłoczyły, a pierwsza, wielka miłość, nakazała mu na chwilę porzucić szalone życie, jakie wcześniej wiódł. Jak się później okazało, dobrze się stało, że narzeczona uciekła mu sprzed ołtarza, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, jaki błąd by wtedy popełnił. Od tamtej pory, nie stronił od dobrej zabawy. I pomyśleć, że Nate i Lara mieszkali w tym samym mieście, a nie mieli okazji wcześniej przeciąć swoich dróg. Ostatnio, mimo stabilnej pracy, a teraz już poważnego biznesu i związku, mogłoby się zdawać, że wiódł całkiem ustatkowane życie. Nie mógł jednak zrezygnować z każdej nadarzającej się okazji, by choć na chwilę wrócić do czasów, kiedy wszystko było znacznie prostsze.
- Dobra, nie zamierzam brnąć w to dalej - również się zaśmiał na te niedorzeczne domniemania, sam tracąc sens swoich słów. W pewnych kwestiach był jednak staroświecki - jeśli ślub, to z miłości, nie z obowiązku. Inne powody nie wchodziły w grę.
- Wiem, że chodziło o Ciebie. Ale potrafię być cierpliwy, a Ty już nie wydajesz się taka nieznośna, jak kiedyś - mrugnął do niej żartobliwie okiem, bo teraz rzeczywiście o wiele przyjemniej spędzało się z nią czas. A może po prostu to on zmienił podejście? W każdym razie cierpliwość należała do jego cnót, więc nie sądził, żeby to on musiał gdziekolwiek uciekać.
- W tych czasach z każdego hobby można zrobić pracę, czasem wystarczy odrobina kreatywności i chęci - odparł, beztrosko przy tym wzruszając ramionami. Nawet bycie influencerem, ujawnianie swojego prywatnego życia i opowieści o kosmetykach stawały się coraz popularniejsze i można było na tym zarobić. A nie oszukujmy się, Lara miała do tego wygląd i na pewno miała dobre gadane na wszystkie te babskie tematy.
- Niee, nie śmiałbym tak nawet pomyśleć - zaoponował, rozbawiony taką sugestią. - Ale wiesz, z Twoją prezencją mogłabyś być świetną ambasadorką każdej firmy - stwierdził całkiem poważnie, idąc tym samym tropem skojarzeń, co Lara. Oczywiście, nie skojarzył sobie teraz faktów, ale jako asystentka spełniałaby wszystkie wymogi. To wbrew pozorom nie było takie łatwe zadanie, ale ona mogłaby sobie z tym poradzić.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No właśnie, czasem wychodzi, że chcąc nie chcąc, czy przez przypadek, splot różnych okoliczności może sprawić, że człowiek nagle musi, czy wręcz dorośleje, niezależnie od swoich chęci i starań, aby się temu przeciwstawić. Ten związek z drugą osobą mógł coś mieć do gadania. Jeśli ludzie się wiązali w liceum, to potem życie studenckie było.. Cóż, podporządkowane temu. A jeśli związek się nie rozpadł wtedy, to albo musiał być ślub, albo było traumatyczne przeżycie... Dlatego też Lara dobrze się czuła jak wolny strzelec. Pewnie, miała nawet kilkumiesięczne związki, choć chyba nigdy nie przekroczyła magicznej granicy roku. Czasem z własnej winy, nie oszukujmy się. Do najgrzeczniejszych nie należała i często najpierw robiła, czy też podejmowała decyzję, zanim była w stanie pomyśleć.
Ślub z miłości, czasem z rozsądku. Może to brzmi źle, ale naprawdę, czasem miłość to za mało, aby związek mógł przetrwać wiele, wiele lat. Z różnych powodów. Może człowiek się zakochać w kimś z zupełnie innego świata i takie zderzenie na dłuższą metę może być problematyczne, bo w każdym temacie któraś ze stron będzie musiała się poświęcać. Nie musi chodzić o klasę, czy wykształcenie, stan życia. Religia, czy kultura może być równie problematyczna. Tylko... Czy to do końca było podejście Lary, czy żyjąc w takiej, a nie innej rodzinie?
-Chciałabym zobaczyć minę ojca, gdybym powiedziała mu, że zarabiam na życie opowiadając do kamery o ulubionym szamponie-zaśmiała się. Nie oszukujmy się, bycie influencerką nie tylko w ich kręgach było uznawane za coś imponującego, ważnego czy szanowanego. Nic dziwnego, bo były dziewczyny, czy chłopacy, którzy potrafili się naprawdę zbłaźnić aby tylko otrzymać coś darmowego. A to włosy, pielęgnacja i stylizacja były jej konikiem, czy tam pasją.
-Jeśli zależałoby im na ładnej buzi to na pewno. Jednak jestem pewna, że sprawdziłabym się również w innych zadaniach. -oburzyła się, choć tylko na niby. Pewnie, wygląd, buzia i figura były jej największymi atutami, jednak college skończyła i to nie finansując nowe skrzydło biblioteki! Nie miała wielkiego doświadczenia, ale szybko się uczyła. Rozglądała się nawet za czymś takim, jednak we wszystkich ogłoszeniach o pracę wspominali o doświadczeniu, a tego jej brakowało... Choć pewnie mogłaby poprosić ojca o list referencyjny, nie tylko ze względu na pokrewieństwo, ale też zaufanie i ich częste, długie rozmowy. Lara też czasem potrafiła pomóc ojcu w czymś, gdy miała wolny czas i ochotę.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Od najmłodszych lat zasiewano w dzieciach ideę szczęśliwego zakończenia u boku idealnej księżniczki czy rycerza. Z czasem życie pokazywało, że tak naprawdę nie było ani idealnych ludzi, ani szczęśliwych zakończeń, raz na zawsze niszcząc marzenia z dzieciństwa. Tak właśnie było też z Nate’m, który po nieudanej próbie zawarcia małżeństwa przerwał schemat grzecznego księcia, usłużnego swej wybrance serca. Przelotne romanse stały się wtedy o wiele atrakcyjniejsze niż stabilizacja, która ostatecznie i tak mogłaby prowadzić do rozczarowania. Często go zastanawiało, na co to było komu? I choć teraz ponownie nieco się do tego przekonywał, to gdzieś głęboko w podświadomości nadal obawiał się tego samego - cierpienia i sparzenia, których do tej pory wolał unikać.
- Starsze pokolenie nadal w przeważającej większości nie rozumie fenomenu internetu i chyba niewiele jest w stanie to zmienić - zawtórował śmiechem, bo pewnie nawet, gdyby Lara mocno się starała, to mogłaby nie przekonać rodziców do tego typu pomysłu na siebie. - Ale obiecaj, że jeśli byś już coś rekomendowała to tylko poprzez szczerą opinię - dodał, bo chyba to najbardziej było doceniane przez ludzi bardziej świadomych, niż nastolatki, które podążają za modą, a nie czymś, co miało rzeczywiście jakąś wartość.
- Oczywiście. Bez kompetencji czasem i ładny uśmiech nie pomoże - kąciki jego ust delikatnie drgnęły ku górze, kiedy przelotnie na nią spojrzał. Owszem, zdarzały się firmy, które zatrudniały kobiety tylko w celach reprezentacyjnych, ale on nie był tego typu szefem. Nie miał nic przeciwko pięknym kobietom, ale w pracy liczyły się dla niego przede wszystkim umiejętności, a to potrafił doceniać.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To, co się sprawdzało w czasach ich rodziców, w dzisiejszych czasach już nie było takie oczywiste i adekwatne. Niestety, wiele się zmieniało i wierność nie była wcale czymś co mocno ceniono. Choć stabilizacja wciąż dla wielu ludzi była wciąż wielkim plusem, potrzebowali tego. Lara nie do końca znała uczucie wielkiej miłości, chęci starzenia się z jedną osobą. Nie do końca chodziło o to, że tego nie chciała - po prostu tego nie znała. A jakby ktoś ją w takiej sytuacji skrzywdził, zdradził to mogłaby się do tego zrazić. Nate miał tu o wiele większe doświadczenie, nie bójmy się tego powiedzieć.
-Tak... staruszkowie mają problem z zauważeniem, że świat się niesamowicie szybko zmienia-nie miała na myśli tylko emerytów, ale generalnie ludzi starszych, w tym ich rodziców. Jednak nie tylko oni gardzili influencerami, ludzie młodzi, uzależnieni od social mediów również. To jednak nie było coś, o czym marzyła Lara, mimo przyzwyczajenia do życia w luksusie celebrytką być nie chciała.
-Tylko i wyłącznie. -położyła rękę na piersi, to znaczy na sercu, jakby przysięgała Nathanielowi coś, zapewniała że nie kłamie i tak dalej. Choć łatwo powiedzieć, a zrobić pewnie nieco trudniej. Bo czy w realnym życiu czasem nie podejmowało się decyzji, tylko po to, aby osiągnąć jakiś konkretny cel, nie bacząc na to jak się z tym czuje? To pewnie było porównywalne do reklamowania produktów, do których jest się nieprzekonanym.
-Choć krótka spódniczka....-uśmiechnęła się. Czy prawdą było, że nigdy nie zrobiła nic, aby właśnie swoim wdziękiem coś zyskać? Cóż, chyba nie. Jednak zdecydowanie były to drobiazgi, a nie zyskiwanie pracy za seks i tak dalej.
Gosposia państwa Rhode z uśmiechem podała im talerze z lunchem, szklanki z domową lemoniadą i życzyła smacznego, a znajomi z dzieciństwa zabrali się za jedzenie i wymianę ploteczek.

/zt x2

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”