WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

#19
outfit

Nie spodziewała się, że taki spokój ogarnie ją, kiedy wyjaśnią sobie wszystko z Nathanielem. Nie oczekiwała, że będzie czuł do mniej to samo, ale liczyła na to, że ewentualnie rozejdzie się to jakoś po kościach. Tymczasem sprawy przybrały zupełnie inny obieg i jak się okazało, Covington również darzył ją uczuciem, o wiele cieplejszym niż darzy się przyjaciółkę. Dojście do tych wniosków nie było wcale proste, a próba rozwinięcia ich znajomości z pewnością była dla nich wyzwaniem. Nietypowo się dobrali. Dwie zagubione dusze szukające bliskości, lecz nie zobowiązań, szukające stabilności, lecz nie deklaracji. W ich przypadku dotarcie się oznaczało wiele prób, które niekoniecznie zawsze zakończą się powodzeniem. Jednak najważniejsze było w tym momencie to, że chyba oboje czuli, że im na sobie zależy.
Postanowili, że sprawy będą się toczyć powoli, by Nathaniel mógł wrócić do zdrowia, do czego potrzebował spokoju i odpoczynku oraz żeby oboje mogli dopasować się do nowej sytuacji. Żadne więc nie naciskało na częste spotkania, nie planowało długich kolacji, nie dzwoniło w każdej wolnej chwili, by tylko usłyszeć swój głos. Mieli już na tyle poukładane swoje życia, że wtargnięcie w nie drugiej osoby na stałe, oznaczało dużą destabilizację, czego chcieli uniknąć. Z resztą, pewnie należało się jej i tak spodziewać, ale być może… każde z nich, doskonale znając sytuację, poniekąd próbowało tłumić swój entuzjazm, by dawać drugiej osobie upragnioną przestrzeń? Lava wiedziała, jaki tryb życia prowadzi Nate i bardzo chciała my tego tryby nie zaburzać.
Dlatego też jedna, no może dwie randki w tygodniu musiały im wystarczyć, by nacieszyli się sobą, ale też zdążyli zatęsknić. Minął dzień od ich ostatniego spotkania, które musieli skończyć wcześniej, ze względu na obowiązki związane z pracą. Ah, dlaczego początki romantycznych relacji zawsze musiały być przygniatane przez codzienność? Plusem było to, że wieczory, teoretycznie nieco luźniejsze, mogli spędzać na wymianie chociaż kilku wiadomości tekstowych. Jakim więc zaskoczeniem dla Lavy był dzwonek do drzwi, skoro nic nie zamawiała i z nikim się nie umawiała.
– O! – wydarło się z jej ust, kiedy na korytarzu ujrzała Nathaniela. – Ciebie się tu dziś nie spodziewałam. – odparła, uśmiechając się szeroko i cofając w głąb mieszkania, by wpuścić mężczyznę do środka. – Cześć. – dodała szybko, kradnąc mu całusa, nie dając mu nawet zamknąć za sobą drzwi.
Ostatnio zmieniony 2021-06-13, 20:56 przez Lava Hale, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

#19 | + outfit

Nie spodziewał się, jak w jeden wieczór można uświadomić sobie tyle spraw i jednocześnie podjąć ważną decyzję, która ostatecznie prowadzi do nieuniknionych zmian w życiu. A może te wszystkie myśli już od jakiegoś czasu kiełkowały mu w głowie i zawsze gdzieś tam były obecne, tylko nie dopuszczał ich do pełnej świadomości? W każdym razie wyjście ze swojej komfortowej, bezpiecznej strefy nie było łatwe oraz rodziło wiele wątpliwości i obaw, Czy Nathaniel i Lava byli gotowi na zmiany? Sami nie byli tego pewni, ale małymi krokami postanowili dać rodzącym się uczuciom szansę i zobaczyć, co z tego wyjdzie.
To prawda, że oboje byli dość specyficzni i nad wyraz ostrożni, jeśli chodziło o emocje. Dlatego czas i przestrzeń, jaką sobie podświadomie wyznaczyli, dostosowując się do swoich trybów życia, pozwalały na oswojenie się z myślą o nowym etapie ich relacji. Nate taktownie pilnował granic, by w żaden sposób nie przytłoczyć Lavy i w zamian otrzymywał to samo, jakby oboje wiedzieli, że przejście z miejsca w tryb związku może wystraszyć drugą osobę.
Mając to na uwadze, zajął się pracą, a powrót do pełnej sprawności był jednym z najważniejszych celów, jakie sobie wyznaczył na najbliższy czas. Zbliżająca się wizyta u lekarza nieco go stresowała, bo to od niej zależało, czy rehabilitacja przynosi odpowiednie efekty i można podjąć następne, tak długo wyczekiwane kroki. Nie informował Lavy, że ta wizyta miała się odbyć dzisiejszego dnia, żeby nie zaperzyć i ewentualnie niepotrzebnie jej martwić, bo wystarczyło mu, że sam to robił. Po wyjściu z gabinetu postanowił jednak podzielić się zasłyszanymi informacjami i bez zastanowienia wsiadł w taksówkę, po drodze kupując wino i niedługo potem już stał pod dobrze znanymi mu drzwiami, chowając za plecami butelkę.
- Och, a kogo w takim razie się spodziewałaś? - Spojrzał na nią spod ściągniętych brwi z udawaną podejrzliwością i zaraz dodał: - Może mam sobie już pójść? - Uśmiechnął się łobuzersko, wyraźnie igrając z dziewczyną. Trzeba było przyznać, że miał dobry humor. - Hej - mruknął i odwzajemnił całusa, choć nie spodobało mu się tak krótkie powitanie, więc kiedy już miał możliwość to wolną ręką machnął drzwiami, żeby je zamknąć, po czym zbliżył się do Lavy i objął ją w talii.
- Przepraszam, że wpadam tak bez zapowiedzi, ale mam nadzieję, że nie przeszkadzam? - zapytał i jeszcze raz skradł jej buziaka. Jej bliskość działała na niego kojąco. - Z racji tego, że nie mam szczególnych planów na dziś to chciałem Ci wynagrodzić wczorajszy wieczór, więc pomyślałem, że może mogłabyś mnie wcisnąć w swój napięty grafik, hm? - Niepozornie pochylił się tuż nad jej nagą szyją i musnął jej delikatną skórę swoimi wargami, po czym spojrzał na nią w oczekiwaniu. Butelka, którą opierał na jej plecach mogła być podpowiedzią, jak zamierzał spędzić ten wieczór.
Ostatnio zmieniony 2021-10-05, 22:27 przez Nathaniel Covington, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Jej serce przyśpieszało, ilekroć Nathaniel pojawiał się w pobliżu, kąciki jej ust unosiły ku górze, gdy tylko do niej mówił, a przez ciało przechodził przyjemny dreszcz, gdy jej dotykał. Wszystko teraz było takie nowe. Ta ekscytacja i euforia towarzyszące początkom związku była cudowna i chciała się nią cieszyć jak najdłużej. Nie chciała nikogo innego, chciała Nathaniela, nawet jeśli musiała na niego czekać. Była gotowa na takie wyrzeczenie, na rzadsze spotkania, na stawianie granic, ilekroć wiedziała, że i tak niedługo go zobaczy. To było niesamowite, ale czuła się niczym pierwszy raz zakochana nastolatka, która dopiero wchodziła w świat randek i uczuć.
– Mojego rodzeństwa, Charlotte? – odpowiedziała radośnie, uśmiechając się do niego szeroko, rozbawiona jego przeuroczą reakcją. Hale’owie mieli to do siebie, że lubili wpadać bez zapowiedzi, a Charlotte borykała się z takimi problemami, że była mile widziana w mieszkaniu Lavy o każdej porze dnia i nocy. Jak również Nathaniel i miała nadzieję, że o tym wiedział. – Oczywiście, że nie. – pokręciła głową, już szykując niezadowoloną z tego pomysłu minę, jednak krótki całus odciągnął od tego jej uwagę. Przez chwilę przyjrzała mu się uważnie, wyglądał o wiele lepiej, niż jeszcze kilka dni temu. Miała nadzieję, że naprawdę wracał do zdrowia. Przygryzła delikatnie wargę, gdy objął ją w talii, a sama ułożyła dłoń na jego klatce piersiowej.
– Nie musisz przepraszać. Taka niespodzianka to czysta przyjemność. – odparła z uroczym uśmiechem, naprawdę ciesząc się, że wpadł bez zapowiedzi, sprawiając, że wieczór od razu stał się lepszy. Odwzajemniła krótki pocałunek i mruknęła cicho. Odchyliła delikatnie głowę, gdy do niej mówił i musnął skórę na jej szyi ciepłymi wargami.
– Panie Covington, dla pana zawsze znajdę miejsce w moim napiętym grafiku. – przyznała z kuszącym uśmiechem, przesuwając wzrokiem po jego twarzy. Zadrżała, gdy przesunął nieco butelkę z winem i zetknęła się ona z nagą skórą jej pleców.
– Rozumiem, że możesz już pić? – spytała, a jej wyczekująca mina zdradzała, że chciałaby usłyszeć twierdzącą odpowiedzieć. Butelka może była oczywistą wskazówką, ale co, jeśli zamierzał tylko ją upić?
– A czy… – uniosła znacząco brew, dwoma palcami wędrując po jego ramieniu, docierając w końcu do policzka, który pogładziła kciukiem. – inne ograniczenia również zostały zniesione? – zapytał cicho, uśmiechając się dość znacząco.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

W zwykle poukładanym życiu Nate’a mogłoby się wydawać, iż nie było miejsca na tak nieplanowane zmiany. Ale za każdym razem, kiedy widział Lavę, czuł, że postąpił właściwie. W jej spojrzeniu, dotyku, mowie ciała było coś, za czym tęsknił, choć jednocześnie nie było to coś, co rzeczywiście już znał. Niby nieco znajome, choć tak naprawdę całkiem nowe emocje sprawiały, że chciał się przekonać, co się za nimi kryje. Prawdę mówiąc, nikt do tej pory nie potrafił wzbudzić w nim takiej przedziwnej, intrygującej mieszanki uczuć.
- A zamierza wpaść? - zapytał z lekkim niepokojem, zastanawiając się teraz, czy rzeczywiście dobrze zrobił, że tak wpadł bez zapowiedzi. Jeszcze niestety nie udało mu się poznać któregokolwiek z rodzeństwa Lavy i nie był pewien, czy był na to odpowiednio przygotowany. Aczkolwiek nie miałby nic przeciwko takiemu zapoznaniu się z Charlotte. Słysząc jednak zaprzeczenie, iż był tu mile widziany, rozluźnił się i objął dziewczynę. Jakoś nie potrafił się temu oprzeć, byle tylko poczuć ją blisko siebie.
- W takim razie mógłbym nieco częściej sprawiać Ci takie niespodzianki - wymruczał, spoglądając na nią zawadiacko. Sprawianie jej przyjemności należało do jego priorytetów, choć te wiążące się z cielesnością do tej pory musiały jeszcze poczekać. A to czekanie nie należało do łatwych.
- Niezmiernie się z tego powodu cieszę - odparł zadowolony, słysząc to, co poniekąd właśnie chciał usłyszeć. A chciał wiele rzeczy, łącznie z tym, by mieć ją tylko dla siebie.
- Yeah, myślę, że mamy co opijać - uśmiechnął się tajemniczo, z trudem powstrzymując się przed wzbierającą w nim ekscytacją z powodu wieści, jakie jej przynosił. Tak naprawdę bardzo się cieszył, że może się z nią tym podzielić.
- Jaki byłby cel w upijaniu Cię, jeśli nie mógłbym tego wykorzystać? - zapytał, poruszając sugestywnie brwią, swoją wypowiedzią uchylając w ten sposób rąbka tajemnicy. Oboje czekali stanowczo za długo na to, by doświadczyć wszystkiego, co robiła para na etapie ich relacji, a informacje od lekarza brzmiały bardzo optymistycznie.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Z tego, co wiem, to nie… ostatnio się u niej sporo dzieje, a ja zapewniłam ją, że moje drzwi są dla niej otwarte, gdy tylko będzie potrzebować wsparcia. – odpowiedziała szczerze, a na jej czole pojawiła się malutka zmarszczka. Troszczyła się i martwiła się o Charlotte, chciała mieć pewność, że przyjaciółka w gorszej chwili naprawdę skorzysta z jej zaproszenia. Nathaniel mógł się domyślać, zwłaszcza po jej reakcji na informację o jego wypadku, że jej troska i chęć niesienia pomocy obejmowała szerokie grono osób.
– Och, zdecydowanie mógłbyś. – odparła z uśmiechem malującym się na jej twarzy. Uwielbiała spędzać z nim czas, a każda dodatkowa ku temu możliwość była dla niej niemal na wagę złota. Sama wizja kolejnych niespodzianek sprawiała jej radość, a oczekiwanie na kolejne spotkanie było naprawdę ekscytujące.
– Tak? Zdradź mi, co to za okazja? – uniosła pytająco brew, zastanawiając się, o co może mu chodzić. Tajemniczy uśmiechem Nathaniela tylko podsycał ciekawość. Liczyła na jakieś budujące na duchu wieści, ale znając go, mogła też usłyszeć coś naprawdę niespodziewanego. Zaśmiała się, gdy usłyszała jego kolejne słowa i z niedowierzaniem pokręciła głową. Była to pewnego rodzaju podpowiedź, ale z pewnością chciała wiedzieć więcej.
– Tego wykorzystać, czy mnie wykorzystać? – zażartowała, chociaż w jej oczach już tańczyły iskierki ekscytacji. Jeśli oboje mieli na myśli to samo, zdecydowanie była w stanie na takie wykorzystanie pozwolić. – Wiesz, że nie potrzebujesz mnie upijać… – zaczęła cicho, splatając dłonie na jego karku i przysuwając się do niego bliżej. Na jego ustach złożyła czuły pocałunek, po czym odchyliła nieco głowę, by móc na niego spojrzeć. Wino nie było im potrzebne, chyba zdążyli to już zauważyć. Czuli się przy sobie swobodnie, nie wstydzili się siebie, więc alkohol nie musiał dodawać im odwagi czy pewności siebie. Niemniej jednak procenty czasem potrafiły podkręcić atmosferę.
– Ale… zanim mnie upijesz i wykorzystasz, zdradź mi, proszę, co takiego będziemy świętować. – poprosiła z uroczym uśmiechem, łapiąc jego dłoń i ciągnąc go w stronę kuchni. Podała mu otwieracz do wina, a sama wyciągnęła dwa pękate kieliszki, z którymi udała się w stronę salonu, by odstawić je na niskim stoliku przed kanapą. Usiadła wygodnie i spojrzała wyczekująco na Nathaniela, który właśnie napełniał ich kieliszki przyniesionym przez siebie winem.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Rozumiem. Jesteś wspaniałą siostrą. Dobrze jest mieć kogoś, na kim można polegać w każdej chwili - przyznał, postanawiając na razie nie brnąć w pytania, które nasunęły mu się w pierwszym odruchu. Sam przekonywał się na własnej skórze, jak było mieć w kimś oparcie. Do tej pory nie odczuwał potrzeby bycia z kimś w tak zażyłych relacjach, ale Lava całą swoją niesamowitością zaczęła zmieniać jego przekonania.
- Będę o tym pamiętał - obiecał i odwzajemnił zawadiacko uśmiech. Co prawda, miewał sporo spraw na głowie, w dodatku tymczasowy brak asystentki robił swoje, ale brakowało mu Hale i każda chwila spędzona z nią była niezwykle cenna.
- Hmm… właściwie to niejedna się znajdzie - stwierdził, nadal zachowując pokerową twarz. Tyle się działo, że nie wiedział, od której zacząć. Może najlepiej będzie dozować emocje? Sam nie był pewien, czy potrafił trzymać nerwy na wodzy. Owszem, może nie było to zbyt spektakularne, ale stanowczo wpływało na jego zawodowy i prywatny progres. I nie widział powodu, dla którego nie miałby powiedzieć o wszystkim Lavie.
- Tak naprawdę miałem na myśli przechwycenie Twoich tajnych informacji, mających na celu podbicie świata i zniweczenie tego niecnego planu - rzekł konspiracyjnym tonem i nie potrafiąc wytrzymać, zaśmiał się szczerze. Jeszcze nie wiedziała, jakie głupoty potrafiły przyjść mu czasem do głowy, kiedy był w tak dobrym humorze! Kiedy się uspokoił, poczuł jej uwodzicielską moc. Zdecydowanie potrafiła nim zawładnąć. Żaden byłby z niego agent w obliczu tak ponętnej kobiety. - Wiem. I gdyby nie te niefortunne skutki burzy to już dawno wziąłbym to, na co mam ochotę - powiedział, po czym również objął ją nieco mocniej i odwzajemnił jej pocałunek, który wydawał się nieco inny od dotychczasowych. Może dlatego, że zwiastował to, o czym mówił i myślał w tej chwili? - Ale… co się odwlecze to nie uciecze. - Spojrzał w jej błyszczące się oczy. Tym razem nie było mu przykro z tego powodu, bo wiedział, że mogło to być szybciej niż się tego spodziewała.
- No cóż… Pamiętasz nasz wyjazd do lodowej krainy? - zaczął, zajmując się otwarciem wina. Według niego należał do baardzo pamiętliwych. - Moja firma wygrała wtedy przetarg na sporą inwestycję, od której zależały właściwie losy Covington Constructions. W przyszłym tygodniu oficjalnie ruszy budowa i cała machina w końcu nabierze rozpędu - wyjaśnił i podał napełniony kieliszek Lavie, po czym wziął do ręki swój i usiadł obok niej, wolną dłoń kładąc na jej udzie. Wcześniej było mnóstwo papierkowej roboty i przygotowań logistycznych, by wreszcie coś mogło ruszyć i cieszył się, że to nowy początek, szansa na rehabilitację po zawirowaniach poprzedniego roku. - W związku z tym nastąpi oficjalne otwarcie budowy. Spotkanie z inwestorem, krótka przemowa, przecięcie wstęgi, później zamknięty after - tłumaczył i całym ciałem odwrócił się w stronę Lavy, by móc swobodnie na nią spojrzeć, po czym wziął ją za rękę. - I w tak ważnym dniu nie wyobrażam sobie, żeby mogło Cię zabraknąć u mojego boku. Czy zgodzisz się mi towarzyszyć? - zapytał z delikatnym uśmiechem, wpatrując się w jej piękne oczy i muskając palcem o skórę jej dłoni. Była dla niego zbyt ważna i chciał to jej okazać najlepiej, jak potrafił. Oznaczało to oficjalne wyjście i zarazem wejście w jego dość specyficzne środowisko. Poza tym wiedziała, jak Nate nie przepada za brylowaniem w takim otoczeniu, a że w dużej mierze był organizatorem całego zajścia, to jej wsparcie było niezastąpione.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– I przyjaciółką. – wtrąciła, śmiejąc się przy tym, chcąc mu tym przypomnieć, że Lottie nie była jej siostrą, ale pewnie już mu kiedyś o niej przy jakiejś okazji wspominała. – Miło to słyszeć. – starała się, jak mogła, by być oparciem dla innych. Nie było jej w mieście przez jakieś pięć lat, wtedy jej kontakty z innymi się urwały albo po prostu rozluźniły, ale odkąd wróciła, dało się jej zacieśnić niektóre więzi. I chociaż kochała wyjeżdżać, a siedzenie w jednym miejscu było dla niej męczące, to jednak relacje z ludźmi były dla niej cholernie ważne.
– Och, to wspaniale! – ucieszyła się, bo dobre wiadomości i okazje do świętowania sprawiały jej radość. Chciała, by u Nathaniela wszystko było jak najlepiej, żeby wracał do zdrowia, żeby firma zdobywała nowe kontrakty. Chciała też, żeby znalazł sobie jakąś nadzwyczajnie ogarniętą asystentkę, która odciążyłaby go nieco w przytłaczającej ilości obowiązków.
– Tego się nie spodziewałam. Wiesz, że to nie będzie takie łatwe? – podjęła, również zniżając niego głos, by jej szept brzmiał bardziej tajemniczo. – Nie będę też ukrywać, że takich planów nie mam. Poświęciłam jednak zbyt dużo czasu, by pozwolić komukolwiek przechwycić. – dodała z tajemniczym uśmiechem, w tym czasie wykonując kilka powolnych kroków, niczym femme fatale w jakimś szpiegowskim filmie, która właśnie dzieli się swoimi planami na podbicie świata i z jakiegoś powodu postanowiła powiedzieć o tym temu dobremu bohaterowi. Szalenie się jej podobała ta zabawa, dlatego tak chętnie ją podjęła.
– Będę cierpliwa. – opowiedziała cicho, znów znajdując się obok niego i odwzajemniając pocałunek. Na jej ustach pojawił się uśmiech, bowiem jego słowa były dla niej pewnego rodzaju obietnicą. Chociaż akurat w tym przypadku cierpliwość przychodziła jej z trudem, naprawdę się starała.
Pokiwała głową w odpowiedzi na jego pytanie. Pamiętała. Skupiła na nim swoje spojrzenie, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, gdy opowiedział jej o swoim sukcesie.
– Gratuluję! – odparła i ułożyła swoją dłoń na jego. Nie miała pojęcia, jak tak naprawdę wygląda jego praca, jak dużo przygotowań miał za sobą, a jak dużo ma jeszcze przed sobą, ale była zadowolona, że mu się udało. Wiedziała, że tego chciał, a firma dzięki kolejnemu kontraktowi mogła się rozwijać.
– Już wyobrażam sobie panów z garniakach i kaskach. – zaśmiała się, bo całkiem to było urocze, że to takie rzeczy odbywały się oficjalnie, często z udziałem wielu osób, czasem nawet prasy, a lokalizacja była… pustym placem ziemi.
– Z przyjemnością będę ci towarzyszyć. – odparła z uśmiechem i przysunęła się do niego, najpierw jednak ostrożnie odkładając kieliszek z winem na bok, by złożyć na jego ustach kolejny pocałunek. – Czuję się zaszczycona tą propozycją, panie Covington. – dodała, przerywając na chwilę i przesuwając dłoń na jego szyję. – Jest to zdecydowanie wiadomość, którą należy uczcić. – oznajmiła, sięgając po swój kieliszek i uniosła go w geście toastu. Wino było naprawdę niezłe i idealnie pasowało do takiego miłego wieczoru. – Podobno coś jeszcze mamy świętować? – zagadnęła, bo była bardzo ciekawa, ile dobrych wiadomości miał dla niej dzisiaj.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- A czy przyjaciółki nie są często traktowane jak siostry? - wybrnął z szerokim uśmiechem, mrużąc przy tym oczęta. Póki nie poznał osobiście najbliższych Lavy i nie przypisał imion do konkretnych twarzy, mógł się trochę jeszcze mylić, zważywszy na fakt, iż była tak otwartą i empatyczną osobą, że potrafiła sobie zaskarbić serca wielu, a zapewne każdy, z którym utrzymywała bliskie kontakty, miał barwną historię. No cóż, miał pamięć do szczegółów, ale był wzrokowcem, trzeba było mu to wybaczyć.
Jej radosny okrzyk tylko upewnił go w przekonaniu, że chciał się z nią dzielić wszystkimi sprawami, a zwłaszcza tymi dobrymi. Dlatego z zadowolonym uśmiechem jej przytaknął. Bywało ciężko, ale przynajmniej miał przy sobie taki promyczek słońca, który poprawiał mu humor nawet w te gorsze dni.
- Doskonale wiesz, jak lubię wyzwania - odparł zadziornie. Wiedziała o tym aż za dobrze. - Ale radzę Ci, lepiej poddaj się bez walki, inaczej może się to dla Ciebie bardzo źle skończyć - mruknął, przyglądając się jej seksownemu ciału. Te ruchy ewidentnie miały na celu wodzić go na pokuszenie. I rzeczywiście było to bardzo kuszące, działało na fantazję, niczym wstęp do dalszej gry. A on tak przepadał za tymi grami… A cierpliwość i oczekiwanie na poprawę swojego stanu strasznie go wyczerpywała. Tak więc rozumiał, co czuła Lava.
- Dziękuję. Choć właściwie ten sukces przekłada się na wszystkich, którzy ramię w ramię pracowali na niego - przyznał skromnie. Bo faktycznie, on trzymał w ryzach firmę, ale ona składała się na pracowników, dzięki którym wspólnymi siłami udało się dotrzeć do miejsca, które właśnie będą świętować. Ich wszystkich czekało jeszcze dużo pracy, ale na razie wszystko szło zgodnie z planem.
- I panie. Może to nie jest zbyt powszechny zawód dla kobiet, ale w gruncie rzeczy bardzo dobrze się spisują na budowie - stwierdził z uznaniem. Nadal nie było to zbyt popularne ze względu na ciężkie warunki i trzeba było przyznać, że musiały mieć stalowe nerwy i jaja, co niestety nie każdy facet posiadał.
- Nawet nie wiesz, jak się z tego powodu cieszę - odparł cicho, odwzajemniając czule pocałunek. Wcześniej mógł nieco obawiać się jej reakcji, bo to nie było wydarzenie, na które zabierało się swoje dziewczyny, by im zaimponować. Dużo kobiet właściwie nie potrafiła rozmawiać z nim na tematy związane bezpośrednio z jego zawodem, a co dopiero występować publicznie w ścisłym środowisku inżynieryjnym. Rozumiał, że mogła nie czuć się na miejscu. - Będzie mi niezmiernie miło, pani Hale - przyznał, czując na sobie ciepło jej dłoni. Smak wina wprowadził go w stan pewnego ukontentowania. Dawno nie pił alkoholu i było to dziwnie przyjemne odczucie. Namiastka wolności od zakazów i nakazów, oraz powrotu do dawnych nawyków.
- Taak, jest coś jeszcze. Wspominałem Ci o wypadku na budowie sprzed prawie roku i związanymi z tym problemami w firmie, prawda? No, cóż… nastąpił przełom w sprawie. - Wziął nieco głębszy oddech, próbując tym samym uspokoić walące mu serce. Na szczęście, nieprzyjemne kłucia przestały go już napadać. - Okazuje się, że most nie miałby prawa puścić, gdyby… gdyby nie liny, przenoszące obciążenia. Ktoś ewidentnie musiał przy nich majstrować. I to na pewno nie był nikt z naszej firmy - wyznał szczerze. Miał co do tego stuprocentową pewność. Żadnego pracownika nie traktowano źle, by ktoś odwdzięczył się w tak okrutny sposób. - Oczywiście, teraz będą szukać sprawcy i wszyscy zostaną przesłuchani, ale jest duża szansa na wybrnięcie z sytuacji i oczyszczenie nazwiska. - Uśmiechnął się delikatnie. Ta wiadomość dawała mu nadzieję na rozstrzygnięcie wszystkich spraw, które wciąż go niepokoiły. Postanowienie, by oczyścić z winy dobre imię taty, miało w końcu szansę na powodzenie.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Biorąc pod uwagę ilość mojego rodzeństwa, przyjaciółki już chyba powinny zostać przyjaciółkami. – zażartowała i wywróciła teatralnie oczami. Dla każdego w swoim serduszku miała specjalne miejsce, ale biorąc pod uwagę wielkość jej rodziny, to chyba było tam już nieco ciasno. Niemniej jednak, jak już komuś zaufała i się z nim zaprzyjaźniła, to mógł on liczyć na jej wsparcie w każdym momencie.
– Wiem. – przyznała z cwanym uśmieszkiem. To akurat była ich wspólna cecha, która obok upartości sprawiała, że konkurowanie w jakiejkolwiek dziedzinie sprawiało im frajdę. A jakimś cudem, kiedy chodziło o tę dwójkę, rywalizacja i próba pokazania, kto uparty i zawzięty jest bardziej, była dość urocza. – Oh nie, mój drogi, tak łatwo to nie będzie! – nie było opcji, by poddała się bez walki, nawet w tym wyimaginowanym świecie, w którym na chwilę razem utknęli. – Jak bardzo źle? I zdefiniuj źle. – uniosła znacząco brew, a jej oczy momentalnie błysnęły. Jeśli tylko po jego głowie chodziło to, co jej… to cóż, była gotowa na takie poświęcenie. Już teraz miała kilka pomysłów na to, jak mogło się to potoczyć, jednak jednocześnie już myślami wybiegała do tego, co Nathaniel naprawdę chciał jej powiedzieć.
– Oczywiście, w to nie wątpię. Jednak jestem przekonana, że twój upór doprowadził do dopięcia całej sprawy. – zauważyła i uśmiechnęła się szeroko. Nie brzmiało to w żaden sposób złośliwie, w końcu oboje wiedzieli, jaki Nathaniel potrafił być. A skoro już nie raz jej to pokazał w prywatnym życiu, to mogła się założyć, że zawodowo było podobnie.
– Mogę się tylko domyślać. Już widzę te wszystkie twarde babki, które muszą się mierzyć z facetami i jeszcze pokazują im, że wiedzą coś równie dobrze, a może i lepiej. – zaśmiała się cicho, bo ta wizja całkiem się jej podobała. Pani w kaskach również w jej głowie, w tym momencie, jawiły się całkiem pociągająco. I chociaż w tym momencie sprowadzała to do żartu, to była pod wrażeniem zdeterminowania kobiet w niektórych branżach. Jej samej nigdy nie ciągnęły takie tematy, ale miała w sobie z pewnością wystarczająco dużo uporu, by w jakiejś stereotypowo niekobiecej branży pracować, gdyby tylko chciała.
Cieszyła się razem z nim. Z jego sukcesów, z jego powrotu do zdrowia, z jego nastawiania. Również z faktu, że ją zaprosił na otwarcie budowy, że chciał się z nią tam pokazać, co było krokiem ku ogłoszeniu światu ich relacji. I choć mieli się nie śpieszyć, tak to wszystko między nimi samo nabierało tempa.
– Mhm. – mruknęła w odpowiedzi, poważniejąc na chwilę i wlepiając uważne spojrzenie w twarz swojego mężczyzny. Pokiwała powoli głową, słuchając jego słów, a po chwili i na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. – To musi być wielka ulga. Naprawdę się cieszę, że tak to się rozwinęło i doszli do takich wniosków, Nate. – westchnęła. Nie miała pojęcia, jak bardzo musiała ta sprawa mu ciążyć, w końcu był to ogromny problem. – Mam nadzieję, że szukanie sprawcy pójdzie sprawnie. Myślisz… myślisz, że mają już kogoś podejrzanego? Czy przesłuchania mają ich dopiero naprowadzić na jakiś trop? Czy ty sam o kimś myślisz? – uniosła pytająco brew. Nie rozmawiali wcześniej na ten temat, nie tak otwarcie i nie o szczegółach, więc nie wiedziała, czy Nathaniel kogoś podejrzewa. Zresztą takie podejrzenia mogły być dla kogoś bardzo krzywdzące, gdyby się okazało, że trop jest fałszywy, więc snucie pochopnych wniosków przed przesłuchaniami też mogło źle wpływać na całą sprawę.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Bliskich osób, na których naprawdę można polegać, nigdy za wiele - odparł, wzruszając przy tym brwiami. Cieszył się, że Lava otaczała się mnóstwem osób, które przyciągała swoją zjawiskową osobowością, a każda chwila spędzona z nią utwierdzała w przekonaniu, że nie dało się jej nie lubić. A mimo to była na tyle bystra, by nie ufać byle komu i na swojej liście priorytetów utrzymywać tylko tych naprawdę najbliższych. Sam utrzymywał podobny stosunek do ludzi.
Uśmiechnął się szelmowsko, usłyszawszy jej jawny sprzeciw. Na to właśnie liczył. - No, cóż, najwyraźniej będę musiał przywiązać Cię do łóżka i użyć specjalnych technik tortur. Nie wiem, czy chciałabyś się dowiedzieć, jak bardzo potrafię być groźny. Ale… czego się nie robi dla dobra świata - wzruszył teatralnie ramionami, jakby spoczywało na nim ogromne brzemię i tylko on mógł zapobiec katastrofie i wyjść na bohatera. Niepostrzeżenie i do jego głowy wkradły się pewne barwne obrazy, które z chęcią mógłby odwzorować. Po tylu tygodniach wstrzemięźliwości nawet rozmowa na takie tematy działała na wyobraźnię.
- To akurat fakt. Każdą sprawę staram się doprowadzić do końca, jakimkolwiek kosztem, bo inaczej po prostu nie umiem - przyznał szczerze, bo rzeczywiście kiedy czemuś się oddawał, to poświęcał temu aż zbyt wiele. Życie bez żadnej partnerki u boku nauczyło go, by nie przejmować się dostosowywaniem do czyjegoś grafiku, a właściwie powinien powoli zacząć o tym myśleć.
- To prawda. Często wiedzą lepiej, są skrupulatne i bardzo przepisowe, przez co niestety część mężczyzn zwyczajnie woli ich unikać, albo co gorsza, w ogóle nie respektują płci żeńskiej. Wbrew pozorom to ciężki zawód dla kobiety - zauważył, wspominając niektóre sytuacje w terenie, które musiał rozwiązać, zwykle związane z osobami z zewnątrz. Na szczęście udało mu się tak dobrać zespoły, że nie było żadnych scysji. - Tak, jak mówiłem Ci wtedy w klubie, jestem typem faceta, który nie boi się pewnych siebie kobiet, posiadających własne zdanie. I chyba zdążyłem to już parę razy pokazać - stwierdził z cieniem uśmiechu na ustach, przesuwając dłonią po jej udzie. Może to właśnie widok silnych kobiet w pracy miał wpływ na jego życiowe poglądy? Z pewnością miało to swoje plusy.
- Ważne, że w końcu coś zaczęło się dziać. Miałem już dość całej tej niepewności, choć i tak to nie oznacza, że wszystkie problemy w firmie już znikną. Nie zaznam spokoju, dopóki sprawa nie zostanie całkowicie rozwiązana - zacisnął na moment usta w cienką linię. Niewiele osób wiedziało, jak cholernie było mu z tym ciężko. Przedłużanie całego tego zamętu nie wpływało na niego najlepiej. Dobrze więc było mieć w Lavie wsparcie. - Nie chcę nikogo pochopnie osądzać, to może być ktokolwiek, kto najzwyczajniej źle życzy Covingtonom. Ale z tego, co pamiętam, tata nie miał jakichś wrogów. W grę wchodzą duże pieniądze, między innymi z odszkodowania. Dlatego pewnie nadal będą podejrzewać mnie, bo zyskałem na tym najwięcej - powiedział bezemocjonalnie, bo z jego perspektywy było to wręcz absurdalne, ale Lavender uprzedzała go, by się z tym liczył. Na razie nie mieli na to żadnych dowodów, więc oprócz swego rodzaju znieważenia, nie mogli mu nic zrobić.
- Ale nie martwmy się na zapas. Jest coś jeszcze, co chciałbym Ci przekazać - mruknął, chcąc zmienić temat. Nadal miał w sobie to wycofanie, by nie martwić najbliższych, dlatego wolał odwieść Lavę od złych myśli. - Byłem u lekarza… - zaczął, spoglądając na dziewczynę i nie potrafiąc przy tym opanować drgań w kącikach ust. - … okazuje się, że żebra odpowiednio się zrosły, a moja wydolność pozwala na rozpoczęcie fizycznych aktywności - Teraz już uśmiechnął się szeroko, że mógł powiedzieć to na głos i przypatrywał się Lavie w oczekiwaniu na reakcję. Ta wiadomość całkowicie zsunęła na plan wszystkie dotychczasowe myśli, bo to był naprawdę powód do świętowania.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Jak bardzo nierozsądne będzie przyznanie, że to może być dobry plan? – uniosła pytająco brew, starając się zachować powagę. – Jeśli tylko uda ci się mnie złapać i przywiązać… zrób to, Nate… dla dobra świata. – dodała, a kącik jej ust uniósł się zadziornie. Z takim podejściem na pewno nie byłabym skutecznym czarnym charakterem, ale przecież nie o to jej chodziło. Również dobrze mogła mieć niecny plan, by uwieść Nathaniela i w ten sposób zniwelować jego próby pokrzyżowania jej planów. Niestety ten wątek szybko uleciał i zastąpiły go krótkie rozważania, czy miała w domu coś, czym mógłby ją do tego łóżka faktycznie przywiązać.
– I dzięki temu osiągasz sukces. – przyznała, chociaż była to taka myśl głośno wypowiedziana, niż jakaś kontynuacja rozmowy. Zdążyła zauważyć, Nathaniel był świetny w swoim fachu, a jego zaangażowanie świadczyło o tym, że jest również dobrym szefem.
– Dobrze, że w takim razie mogą znaleźć dla siebie miejsce w twojej firmie. – zauważyła z uśmiechem. Firmy sprzyjające kobietom były w tych czasach szalenie ważne. W jej zawodzie było sporo kobiet, ale w niektórych działach można było zauważyć ten szklany sufit.
– Mówiłeś. I udowodniłeś. – przytaknęła nieco rozbawiona. Zdawała sobie sprawę ze swojej pewności siebie i wiedziała, że nie każdemu facetowi to odpowiadało. Cholernie ją pociągało w Nathanielu to, że szanował jej zdanie i też otwarcie pokazywał, że jest to jedna z jej cech, która i jego kręci. Mimo tej swojej wrodzonej przekory jakoś całkiem nieźle się dogadywali. Lava była pewnie pewnego rodzaju wyzwaniem dla Nathaniela, a i on dla niej był kimś, kogo wcale tak łatwo rozgryźć się nie dało.
– Mogę się tylko domyślać… to duża firma, pewnie znajdzie się ktoś, kto poczuł, że nacisnęliście mu na odcisk, a nawet nie jesteście tego świadomi. – westchnęła i przygryzła wargę. – Naprawdę mogą podejrzewać ciebie? – spojrzała na niego zaskoczona, bo tego się nie spodziewała. Nie znała aż tak dobrze całej sprawy, a też nie chciała dopytywać, bo tak naprawdę do niedawna nie miała do tego prawa. Nawet też, kiedy już się do siebie zbliżyli, na pewno było sporo przed nimi, by Nathaniel mógł jej w stu procentach w każdej sprawie zaufać, by opowiadać o tak trudnych sprawach, głównie dotyczących jego firmy.
– Oczywiście, nie będziemy pisać czarnych scenariuszy i się nakręcać bez sensu… – przytaknęła, zgadzając się z nim. Zawsze była ostatnia, jeśli chodziło o negatywne myślenie i nastawianie. Wolała zakładać najlepsze albo przynajmniej nienajgorsze scenariusze i mieć nadzieję, że wszystko wyjdzie ostatecznie na dobre.
– Oh? – mruknęła, a na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Naprawdę liczyła na dobre wiadomości! – Cudownie! – niemal pisnęła, uważając, by z tej radości nie wylać wina. Odłożyła więc szybko kieliszek i skradła mu całusa. No nie mogła się powstrzymać.
– Czy mówiąc rozpoczęcie fizycznych aktywności masz na myśli jakieś długie spacery i basen, czy może… – uniosła pytająco brew i na chwilę przygryzła wargę, zastanawiając się, jak ułożyć to pytanie. – może to przywiązywanie do łóżka, o którym wspominałeś? – nie mogła powstrzymać rozbawienia, ale na pewno nie miałaby nic przeciwko takiemu właśnie spędzaniu aktywnie czasu.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Biorąc pod uwagę nasz naturalny konflikt interesów - bardzo - przyznał, choć w jego głosie pobrzmiewało żywe zainteresowanie przeplecione wahaniem. - I choć to brzmi niezwykle kusząco to nie wiem, czy powinienem dać się zwieść Twojemu urokowi. - Uniósł wysoko podbródek, jakby naprawdę miał zamiar się opierać, a w jego oczach tańczyły iskierki. Gdyby nie te wszystkie rewelacje, którymi miał się podzielić z Lavą to nie powstrzymałby się przed brataniem z wrogiem.
- Coś za coś - przytaknął tylko ze wzruszeniem ramion. Nie wyobrażał sobie, żeby za sukcesem nie stała ciężka praca, ale też nie spoczywał na laurach.
- Docenianie kobiet w branży i poza nią to kwestia zasad, które ma się we krwi. - Już dziadek dawał szansę młodym, uzdolnionym paniom w swojej firmie. Poza tym na każdym kroku okazywał im należyty szacunek, a podpatrzone u niego maniery znalazły swoje miejsce w życiu Andrew Covingtona, a później i Nathaniela. I tutaj idealnie pasuje twierdzenie, że nic nie działo się bez przyczyny.
- Być może - westchnął cicho, na moment rzucając spojrzeniem gdzieś w bok. - Mam dobry motyw, przecież jako jedyny syn zyskałem cały spadek po ojcu, stałem się właścicielem firmy i wreszcie mam wolną rękę - odpowiedział z pobrzmiewającą w jego głosie nutą drwiny. Mimo przeciwności losu wcale tego wszystkiego nie chciał, przynajmniej nie teraz. W swoich planach na przyszłość nie przewidywał w tak młodym wieku zagarnąć cały dobytek Covingtonów. Ojciec miał go jeszcze tyle nauczyć, zanim przeszedłby na emeryturę, ale niestety nie było mu to dane. A tymczasem nie dość, że niezbyt przygotowany na tę niespodziewaną ewentualność Nate przejął ogromną odpowiedzialność, to jeszcze ciągnęły się za nim problemy.
Skinął głową na następne słowa ciemnowłosej piękności, bo snucie domysłów rzeczywiście nie miało sensu. Nie chciał się tym dziś przejmować. Dziś zamierzał spędzić miły wieczór z ukochaną. Zaskoczony jej pełną temperamentu reakcją odwzajemnił krótkiego buziaka.
- No, cóż… jedno nie wyklucza drugiego - wyznał z chochlikowatym spojrzeniem. W kwestii ćwiczeń zadawał szczegółowe pytania, na które zyskał pełną aprobatę. - Zawsze możemy się o tym przekonać - dodał i przysunął się do niej tak, by delikatnie złapać jej podbródek i złożyć na jej ustach czuły pocałunek. Po kłuciu w żebrach nie było już śladu, co było dobrym znakiem. Lekko odchylił głowę i spojrzał w jej połyskujące oczęta. - Brakowało mi tego - szepnął, muskając kciukiem jej policzek.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

– Myślę, że czasami po prostu należy podejmować nierozsądne decyzje. – odparła cicho, na chwilę przybierając minę niewiniątka. – Dla dobra świata. – dodała krótko i zatrzepotała rzęsami, wlepiając w niego spojrzenie. Wydawał się nieugięty, ale była pewna, że kilka dobrze znanych jej technik, na pewno zadziałałoby na niego motywująco.
Pokiwała głową w odpowiedzi na jego słowa. Nie było tu w zasadzie czego komentować. Nathaniel zdążył jej pokazać, że szanuje kobiety, że potrafi z nimi pracować, że jest szczery i oddany. Nawet ich relacja od początku była oparta na jakiś wstępnych ustaleniach, dość konkretnych informacjach odnośnie tego, czego oczekują i na co mogą sobie pozwolić. To, że nad uczuciami nie łatwo było zapanować, to już była zupełnie inna historia.
– Ah, no tak. – mruknęła, a na jej twarzy malowała się troska. – Mam jednak nadzieję, że to się szybko wyjaśni i ten ciężar spadnie z twoich barków. – mruknęła, przychylając delikatnie głowę i wodząc po jego twarzy uważnym spojrzeniem. Przeniosła dłoń na jego ramię i zacisnęła na nim delikatnie palce. Nie chciała go nakręcać, dopytywać i psuć jeszcze bardziej humoru. Chciała być tu dla niego, żeby go wesprzeć, wysłuchać, ewentualnie jakoś doradzić, chociaż na takich sprawach kompletnie się nie znała. Miała jednak nadzieję, że sama jej obecność będzie w jakiś sposób pomocna. Zwłaszcza teraz, kiedy wychodziło na to, że może znajdzie sposób, by nieco rozproszyć jego myśli i sprawić, że poczuje się o lepiej. Mogło być to tylko chwilowe rozwiązanie, ale liczyła na to, że chociaż trochę pomoże.
– Na taką odpowiedź liczyłam. – przyznała rozbawiona, przesuwając dłoń ku jego szyi. Długo czekała, aż wróci do zdrowia. Mieli dużo przerw odkąd się poznali, ale na początku taki właśnie był urok ich relacji. Poza sobą mogli się spotykać z innymi ludźmi, gdyby czuli jakiś niedosyt. Teraz jednak sprawy miały się inaczej, a fakt, że tak się do siebie zbliżyli, miał miejsce po jego wypadku, brakowało jej jego bliskości. Musnęła opuszkami palców jego skórę i sama również przysunęła się nieco w jego stronę. – Nic nam już chyba nie stoi na przeszkodzie. – zgodziła się z nim i uśmiechnęła delikatnie, zaraz potem odwzajemniając czuły pocałunek. Uwielbiała go w takim wydaniu, szczerego, czułego i delikatnego.
– Mi również. – westchnęła cicho, pozwalając, by ich spojrzenia się skrzyżowały. Ciepło jego dłoni na policzku było niezwykle przyjemne. – Tego też mi brakowało. – mruknęła, dość zwinnie zmieniając pozycję i siadając okrakiem na jego kolanach. Palcami zahaczyła o kołnierzyk jego koszuli. – Za tymi warstwami już nie tak bardzo tęskniłam. – przyznała z łobuzerskim uśmiechem, nie mogąc jednak w tym momencie ściągnąć z niego tej warstwy, bo nieco go sobą unieruchomiła. Pochyliła się delikatnie, by złączyć ich usta w kolejnym pocałunku. – Ale za tym już tak. – szepnęła cicho, kiedy przesunął dłonie po jej tali, a następnie po udach, zaciskając na nich delikatnie palce.

autor

Pateczka

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Może w podjęciu decyzji pomoże rozwój sytuacji - odparł tajemniczo i zmrużył zawadiacko oczy, ciesząc się na fakt, że jeszcze przez chwilę nie mogła wiedzieć, w jaki sposób sytuacja miała ulec zmianie. Trzeba było przyznać, że każda jej technika działała na niego motywująco.
- Tak, ja też - zacisnął wargi, kiedy na moment spuścił wzrok, a gdy ponownie spojrzał na Lavę, nie można było nie zauważyć na jego twarzy weselszego już uśmiechu. Czuł jej wsparcie i doceniał, że nie naciskała, wiedząc, jak niełatwo było mu mówić o tak poważnych sprawach. Fakt, że powiedział jej cokolwiek o sytuacji w firmie i własnych odczuciach, był sporym postępem i utwierdzał w przekonaniu, że jej ufał. Z drugiej strony wcale nie miał też ochoty zawracać jej tym głowy tego wieczoru, skoro przyszedł do niej z dobrymi wiadomościami, dając jej nadzieję na poprawę ich sytuacji.
Jej dotyk działał na niego niezwykle kojąco. Wraz z każdym delikatnym muśnięciem jego skóry wszystkie problemy zaczynały upływać gdzieś w dal, ustępując względnemu spokojowi, przeplatanemu mieszanką całkiem nowych, pozytywnych uczuć. Z wrodzoną mu cierpliwością patrzył na Lavę, zastanawiając się, jak doszło do tego, że tak długo na niego czekała. Mimo braku przypisania swojej relacji konkretnej etykiety, a raczej braku wymówienia na głos statusu tej relacji, stało się naturalnym, że przestali spotykać się z innymi, a ostatnie tygodnie były dla nich szczególnie męczące pod względem jego stanu zdrowia. Dlatego miał odpowiednią motywację, by jak najszybciej wrócić do pełni sił. - To prawda - przytaknął. Pocałunek mimowolnie wzmógł emocje, które zaczęły intensywniej na niego oddziaływać.
Nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie, że uwielbiał, kiedy przejmowała kontrolę i się z nim droczyła. Zaśmiał się cicho na sugestię o warstwach. - Na to jest pewien sposób - mruknął rozbawiony i odwzajemnił jej pocałunek, a jego dłonie automatycznie zaczęły powoli wędrować po jej plecach. - A za tym? - Oderwał usta tylko po to, by zniżyły się nieco do jej kusząco wyeksponowanej szyi, którą bardzo łagodnie muskał, wykonując przy tym miarowe oddechy, otulające swoim ciepłem skórę. W międzyczasie dłońmi znalazł w końcu uda, które delikatnie zacisnął swymi palcami. - A teraz? - Po chwili wróciły one na plecy i wprawiły ciało Lavy w mocniejszy uścisk, by móc pochylić ją nieco do tyłu i zniżyć się wargami do obojczyka. Mięśnie wytrzymały przenoszenie tak niewielkiego obciążenia, dlatego po krótkiej chwili spróbował delikatnie przesunąć się wraz z ciałem ukochanej na kanapę, by bezpiecznie opuścić ją na miękkie podłoże. Znalazł moment, by zsunąć z siebie koszulę. - Już lepiej? - przygryzł na chwilę wargę w szerokim uśmiechu, i powrócił do ust Lavy. Biały tshirt wskazywał na to, że zdecydowanie się z nią droczył, nie pokazując jeszcze swojej nagiej klatki.

autor

Lyn [ona]

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Chciała móc sprawić, że jego problemy znikną. Chciała mieć magiczną moc odganiania wszelkich trosk, by ulżyć właśnie jemu. Temu, do którego tak wiele czuła, z którym chciała spędzać każdą wolną chwilę, dla którego pragnęła być wsparciem. Oboje nauczeni byli radzenia sobie z problemami po cichu, jednak Lava nie potrafiła przejść obojętnie obok nieszczęść innych. Miała nadzieję, że miejsce u jej boku będzie dla niego bezpieczną przystanią, w której będzie czuł spokój i ukojenie. Ona chciała być jego bezpieczną przystanią. To do niej miał wracać.
Nie wyobrażała sobie, że mogłaby być teraz z kimś innym. Jego obecność była niemal spełnieniem skrytych pragnień, o których nawet wcześniej nie wiedziała. Do tej pory wystarczały jej nieskomplikowane i krótkie relacje. Relacja z Nathanielem pozwoliła jej dostrzec, że chęć bycia z kimś budowania czegoś razem, było wyjątkowym doświadczeniem. Sparzona poprzednimi doświadczeniami, to właśnie z nim chciała spróbować kolejny raz.
Jak mogłaby nie chcieć, gdy jego bliskość tak na nią działała? Każde delikatne muśnięcie jej skóry, każdy czuły pocałunek, szept wywołujący dreszcze. Uwielbiała to, powoli stawało się to jej własnym narkotykiem. Uśmiechnęła się słysząc jego słowa, nie odpowiedziała jednak, pozwalając sobie na odwzajemnienie kolejnego pocałunku. Powoli pokiwała głową, gdy zszedł z pocałunkami nieco niżej, otulając jej szyję ciepłym oddechem. – Za tym również. – mruknęła, gwałtownie wciągając powietrze i starając się opanować przyśpieszający oddech. – Mhm… – kolejne ciche mruknięcie wydobyło się z jej gardła, będąc krótką i jednoznaczną odpowiedzią na jego pytanie. Za nim tęskniła. Za oddechem. Za pocałunkami. Za dłońmi błądzącymi po jej ciele. Wsunęła palce w jego włosy i napięła mięśnie brzucha, kiedy odchylił ją delikatnie do tyłu. Pilnowała się, nie chcąc pozwolić, by ich bliskość sprawiła mu jakikolwiek ból albo żeby odczuwał jej skutki następnego dnia. – Nate! – jęknęła, gdy dość niespodziewanie zmienił ich pozycję i ułożył ją na kanapie. Może zrobił to powoli, ale wziął ją z zaskoczenia, bo zdecydowanie skupiona na jego ustach wyznaczających ścieżkę na jej dekolcie oraz dłoniach zaciskających się na jej talii. Z dezaprobatą pokręciła głową, ale jego uśmiech był na tyle rozbrajający, że nie mogła sobie pozwolić na wykład dotyczący ostrożności. – Dużo brakuje, żeby faktycznie było lepiej. – przyznała szczerze, unosząc się na przedramionach i wlepiając w niego zaczepne spojrzenie. – Nate… – mruknęła, przechylając delikatnie głowę. – Obiecaj, że będziesz ostrożny. – poprosiła, przyglądając się mu z troską. Nie chciała psuć atmosfery, ale cholernie się o niego martwiła. – Sypialnia? – uniosła pytająco brew, sugerując nieco bardziej bezpieczne miejsce. Znała go już na tyle, że wiedziała, że do niektórych gestów był przyzwyczajony, że był w stanie bez wysiłku ją podnieść, ale teraz… nie mogli aż tak się zapomnieć. Nie czekając na jego odpowiedź, wstała z uśmiechem i ruszyła w stronę swojej sypialni, łapiąc jego dłoń i ciągnąc za sobą.

/ zt. x 2 <3

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „119”