WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Ta presja ze strony rodziców związana ze ślubem i zakładaniem rodziny była jednak nieco dziwna w mniemaniu Rosalie. Bo przecież one były jeszcze młode, nie przekroczyły granicy trzydziestki, bo to w tym właśnie wieku współczesne kobiety decydowały się na dzieci i ogółem na zakładanie rodziny. One miały jeszcze na to czas zatem wszelka presja ze strony innych skutecznie odstraszała obie kobiety, które to potrzebowały się jeszcze wyszaleć, póki są piękne, młode i bezdzietne. Gdy już ugrzęzną w pieluchach to niewiele od życia dostaną. Chociaż mówi się że uśmiech dziecka jest najpiękniejszym darem dla jego matki.
- Coś ty, nawet bym jej ze sobą nie zabrała. Rozszalałaby się kobieta i potem bym musiała być świadkiem na rozprawie rozwodowej. - pokręciła przecząco głową, bo nie, ona sobie nie wyobrażała tego jakoby jej rodzice mieli się kiedykolwiek rozstać, byli przecież parą idealną. Ale skoro Rosalie to wykapana mama to oznaczało że jej mama również mogłaby się skusić na mały skok w bok, a potem przyznać się do tego mężowi, co zakończyłoby ich wieloletnie małżeństwo. A na to Hepburn nie mogła pozwolić. Dlatego to bawiła się właśnie z Alice, a nie z mamą w The Main Room.
- Mam wrażenie że gdyby mógł to by mi zabronił dzisiejszego wyjścia. Ale całe szczęście żyjemy we współczesności i nie jestem niczyją własnością, sama o sobie mogę decydować, a on powinien się cieszyć że się dobrze bawię i ufać mi że nie zrobię niczego głupiego. Jak wrócę i nie będzie jeszcze spał to mu wynagrodzę to czekanie na mnie. - Rosalie miała to do siebie że im więcej wypiła to nie padała grzecznie spać do łóżka, tylko miała większą ochotę na igraszki w łóżku, więc Rino tej nocy spać nie będzie. Ale raczej nie powinno mu to przeszkadzać, bo który mężczyzna narzekałby na napaloną partnerkę? Tylko taki, który byłby nią znudzony, albo nie był prawdziwym mężczyzną, ot co. Tego całego zwątpienia w głosie Alice szatynka nawet nie usłyszała, może dlatego bo w jej głowie szumiał już przyjemnie alkohol i grała muzyka, więc przyszła pani weterynarz uznała zapewne, że przemówiła wystarczająco blondynce do rozumu i ta będzie się czuła wolna podobnie jak robiła to Hepburn.
- Pamiętasz jak włamałyśmy się do domu twojego ex po twój projekt? - najwidoczniej kobiety myślały o tym samym, bo Rosalie wróciła wspomnieniami do wspólnego łamania zasad z przyjaciółką czy tego jak chroniły siebie nawzajem. To Rosalie stała na czatach podczas gdy Alice włamywała się do środka, bo przecież tylko blondynka widziała jak wygląda jej projekt i gdzie ten palant mógłby go trzymać, a Rose zajęłoby to znacznie więcej czasu niż blondynce. Oj wiele razem przeżyły wspólnych przygód, niby wyglądały na grzeczne dziewczynki, ale wcale takie nie były.
- To dlatego z każdym dniem intrygujesz mnie coraz to bardziej i za każdym razem chcę lepiej cię poznać. - odparła radośnie, tworząc po pocałunku taką atmosferę flirtu, chociaż wiadomo przecież że mały flirt z przyjaciółką to nie zdrada, to tylko ćwiczenia dla swojego mężczyzny. Tańczyły tak dalej, a potem padło pytanie, po którym sama Hepburn spojrzała w stronę wieczorku kawalerskiego.
- Oj tak, błądzą w tej loży niczym dzieci we mgle. Musimy koniecznie rozruszać towarzystwo. Chętnie bym się czegoś napiła, wiesz? A ciebie chyba ciągnie do Briana. - i nawet dała kuksańca w bok panny Carter, poprawiła, znaczy się roztrzepała swoje włosy jeszcze bardziej i pewnym siebie krokiem wraz z przyjaciółką ruszyły w stronę gromadki mężczyzn. A trzeba było przyznać że co jeden to lepszy, w sensie sami przystojniacy tam byli, nawet pan młody to niezłe ciacho, co była gotowa przyznać sama Rosalie mimo tego, że była w związku obecnie.

autor

dreamy seattle

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Patrząc na państwo Carterów, którzy osiągnęli w życiu tak wiele, a jednak niedostatecznie, by poczuć się w pełni szczęśliwi i spełnieni, nie sposób było okazać im chociaż odrobiny zrozumienia. Rodzinny biznes, jakim była restauracja Canlis oraz majątek i wszystkie sprawy oraz aktywność związana z ich rangą w Seattle, innymi słowy wszystko, nad czym pracowali Carterowie przez pokolenia, nie mogło tak po prostu pójść na marne. Nic więc dziwnego, że kiedy przez długi czas starali się o dziecko bez powodzenia, aż w końcu zyskali dziecko idealne, chcieli jej wszystko przekazać. I to brzemię nad nią wisiało. Tym bardziej, że tata nie zdążył stać się tego świadkiem.
- Ja nie wiem, w ogóle w nią nie wierzysz - pokręciła głową w rozbawieniu. Alice miała na myśli możliwe problemy z dostosowaniem się. W końcu dla pani Hepburn czasy, w których chodzenie na imprezy w wieku wczesnej dwudziestki było całkowicie normalne to kwestia jakichś dwóch dekad, więc teraz ludzie mogli bawić się trochę inaczej, a już na pewno do innej muzyki. Jakoś sobie nie potrafiła wyobrazić mamy Rose wijącej się do muzyki klubowej i zaczepiającej nieznanych jej mężczyzn. Nie tak, jak Alice.
- Uu, czyli pozwolenie Ci na wyjście na miasto jest dla niego jak najbardziej opłacalne - poruszyła zabawnie brwiami i aż sama przypomniała sobie, że kiedyś też tak zrobiła, kiedy widywała się z Cesarem. Widząc, jak bardzo był zazdrosny, zamieniła swój ciężki powrót do domu w striptiz, po którym czekała ich jeszcze długa, gorąca noc. Szkoda, że później okazało się, iż kompletnie nie był tego wart, ale zostało po nim chociaż to przyjemne wspomnienie.
- Taak, aż dziwne, że w tym burdelu w ogóle się odnajdywał - zaśmiała się. - Ale fakt, wsuwki rzeczywiście się sprawdzają przy otwieraniu drzwi - przyznała, przypominając sobie tę interesującą wizytę w jego kampusie. Czuła się wtedy jak w tych wszystkich filmach akcji i brakowało jej tylko włączenia odpowiedniej ścieżki dźwiękowej, kiedy szukała swojej teczki w rzeczach Tylera. A miała w swojej audiotece kilka piosenek, które idealnie by się wtedy sprawdziły. I trzeba przyznać, Rosalie naprawdę była idealną skrzydłową.
- Och, nie wiesz, jak niezmiernie miło mi to słyszeć. Postaram się ciebie nie zawieść - mruknęła kokieteryjnie, z zawadiackimi iskierkami w oczach. - Cholera, czasem mam wrażenie, że tylko kobiety są w stanie zrozumieć, czego potrzebują inne kobiety. Mężczyźni nawet nie starają się, żeby zdobyć w tym jakiekolwiek doświadczenie. A powinni się od nas uczyć - przyznała, wzdychając ostentacyjnie. Pewnie takimi przekonaniami kierowały się safonki, decydując się na związek z drugą kobietą. I rzeczywiście, było w tym coś mądrego i skłaniającego do większych refleksji, których umysł Alice w tym momencie nie miał czasu rozwinąć, gdyż bezwiednie znów skierowała swoje myśli w stronę wieczoru kawalerskiego.
- No cóż, ciężko go zignorować, kiedy patrzy na mnie w ten sposób - przyznała, przygryzając wargę, by powstrzymać rozszerzający się uśmiech. Bardzo jej to schlebiało, stwierdziła więc, że chyba powinna przyjrzeć się temu uważniej. Kołysząc swoimi biodrami w tych obcisłych, cekinowych sukienkach, ruszyły do loży.
- Dobry wieczór, panowie. Jak się bawicie? - zapytała, posyłając im serdeczny uśmiech. Słysząc pomruki zadowolenia, zerknęła na ciemnowłosego mężczyznę, który zaczepił ją w barze. - Słyszałam od Briana, że odbywa się tu wieczór kawalerski, a tu chyba siedzi przyszły pan młody, prawda? - Powiodła wzrokiem po grupie mężczyzn, aż natknęła się na przystojniaka, który wyróżniał się na tle innych. - Jestem Lucy, a to Lili. Chciałybyśmy ci gorrąco pogratulować decyzji. Twoja narzeczona jest straszną szczęściarą - posłodziła mu, a jej policzki powoli zaczynały ją boleć od tych serdecznych uśmiechów. - Ale skoro to ostatni taki twój wieczór to postanowiłyśmy zadbać o parę dobrych wspomnień. Czy miałbyś więc coś przeciwko, gdybyśmy się do was przyłączyły? - zaproponowała. A że od nich obu biło blaskiem i seksapilem to pan młody ochoczo przystał na propozycję. Wtedy usiadły na kanapie i zaczęły small talk, wykazując zainteresowanie tym, skąd pochodzili i czym się zajmowali, aż w końcu na stoliku wylądowały szoty, które wznieśli do góry.
- Za udaną noc! - Alice wzniosła toast, po czym tequila rozlała się po jej gardle, wprawiając w nastrój sprzyjający dalszej zabawie. Po chwili miała już wrażenie, jakby znała tę grupę chłopaków od dawna.

rosalie hepburn

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Alice Carter

- Już ja ją znam lepiej od ciebie. Ty widzisz w niej damę, a ja wiem, na jakie dzikie pląsy jest ona zdolna. Czułabym się fatalnie widząc że moja matka ma większe branie u facetów ode mnie. - to wcale nie tak, że Rosalie nie wierzyła w swoją rodzicielkę, ale miała pięćdziesiąt procent jej genów, po kimś zatem musiała być tak imprezową dziewczyną, a jej tata nie wydawał się zbyt imprezowym człowiekiem. A skoro Rosalie potrafiła aż tak się rozszaleć, że nawet dopuściła się zdrady to do czego byłaby zdolna jej matka? Wolała tego nie sprawdzać. Przyczynić się do rozwodu rodziców przez jedną imprezę to nie było w jej stylu, a ona lubiła patrzeć na tę dwójkę idealnie dopasowanych do siebie ludzi.
- Oczywiście że tak. Dzisiaj się z tobą zabawię, a jak wrócę to powitam bardzo namiętnie Rino i podziękuję mu za oczekiwanie na mnie. - zrobiła przy tym cwane brewki i miała ten charakterystyczny, diabelski poniekąd uśmieszek. Już tam w głowie miała jakiś plan wobec swojego mężczyzny, pytanie tylko czy on podzieli jej entuzjazm i chęć do zabawy? Już ona się postara by go odpowiednio rozpalić.
- Trzeba było mu przedziurawić wszystkie bokserki. Niech się wstydzi pokazując się przed swoją randką z dziurą w okolicy odbytu. Żadna laska by go po tym nie chciała, a takie wieści szybko się rozchodzą, zwłaszcza na kampusie. - i znów zrobiła diabelską minę, bo przecież sama by rozpuściła takie plotki o byłym swojej przyjaciółki, wiedząc że Alice zrobiłaby to samo o każdym ex Hepburn. W końcu były przyjaciółkami, a zatem się wspierały.
- No ja myślę że nie zawiedziesz mnie. - stwierdziła, ujmując delikatnie podbródek blondynki i patrząc jej wyzywająco w oczy, jakby zamierzała ją za chwilę pocałować. Ostatecznie się na taki gest nie zdała, pewnie mimo tego że obserwujący je mężczyźni tego oczekiwali od takich gorących dziewczyn jak one.
- Oj tak, czasami mam wrażenie że tylko druga kobieta najlepiej zrozumiałaby mnie w łóżku. Rino jest świetny w te klocki, ale facet nigdy nie wie na sto procent jak zadowolić kobietę. - tutaj zmierzyła Alice wzrokiem. Czy przypadkiem nie przeszło jej przez myśl żeby spróbować? W końcu były młode, lubiły eksperymentować... ale halo, obie były w relacji z mężczyzną, a pewnie żadna z nich nie tolerowała zdrady ot co!
- Ooo, widzę że ktoś chciałby zostać dzisiaj schrupany. - zagwizdała nawet przeciągle, po czym ruszyły w stronę panów, przedstawiając się swoimi fałszywymi imionami.
- Ja myślę że pan młody powinien pokazać nam i swoim kolegom umiejętności taneczne przed weselem. - stwierdziła już po toaście, spoglądając na swoją przyjaciółkę. Co jak co, ale one rozkręcą towarzystwo.

autor

dreamy seattle

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Rosalie Hepburn
- Wiesz, tyle czasu spędziła u boku twojego taty, że w sumie wcale się nie dziwię, jeśli brakuje jej na sobie spojrzeń nieznajomych mężczyzn, którzy teraz tak bacznie nam się przyglądają - stwierdziła, wzruszając przy tym beztrosko ramionami. To chyba normalne, że każda kobieta lubiła czasem znaleźć się w centrum zainteresowania i zostać doceniona, a w przypadku nieznajomych liczyło się to znacznie bardziej, niż kiedy nieustannie słyszała ten sam komplement z ust swojego partnera. Alice obawiała się rutyny w związku, dlatego wolała z nikim nie wiązać się na stałe w obawie przed jej zaznaniem. Fakt był taki, że do nikogo nie poczuła takiego przywiązania, by zależało jej na rozwinięciu relacji. Z żadnym napotkanym mężczyzną nie była w stanie stworzyć czegoś, co mogło przetrwać dłużej niż góra kilka miesięcy. I mimo wszystko wcale nie żałowała, wierząc w to, że w gruncie rzeczy nie chciała przecież jeszcze wychodzić za mąż.
- Szczęściarz z niego - westchnęła teatralnie, a na jej ustach zawitał zawadiacki uśmiech. Znając Rosalie, Rino czekała sowita nagroda. Aż przez głowę przemknęła jej myśl, jak dla niej samej skończy się ten wieczór?
- Niee. Wystarczyło, że zalałam mu laptopa wodą i na drzwiach pozostawiłam wiadomo, jaką pamiątkę - pokręciła głową w rozbawieniu na wspomnienie farby, którą wybrała przy pomocy uczynnego pracownika sklepu budowlanego. Na hasło “najbardziej wytrzymała farba” bez problemu wskazał konkretną linię, zupełnie nie podejrzewając, do czego naprawdę mogła posłużyć tak pięknej i fajnej dziewczynie jak Alice. Pozostało wybrać biały kolor, który doskonale zwracał uwagę na ciemnych drzwiach i skonstruować na szybko sentencję, że Tyler był kutasem, w dodatku małym i zemsta gotowa.
- Ja? Nigdy - odparła z wyraźną ambicją w głosie. I rzeczywiście, najbliższych starała się za wszelką cenę nigdy nie zawieść. Ale o tym Rosalie wiedziała. Uniesiona przy tym brew wskazywała na to, z jaką uwagą przyglądała się dziewczynie, gdy ta ujęła jej podbródek, co wyglądało dość intymnie ze strony obserwatorów, jednak ku ich niepocieszeniu, do niczego więcej nie doszło.
- Rose, czy właśnie coś sugerujesz? - zaśmiała się rozbawiona przebiegiem ich konwersacji, choć musiała przyznać, że nie było to zupełnie pozbawione logiki. Nigdy nie była z kobietą, ale nigdy nie miała nic przeciwko eksperymentom wszelkiego rodzaju. Wiedziała jednak, że tym razem nie było to stosowne pod wieloma względami, ale kto wie, może kiedyś? Na następne słowa jedynie posłała przyjaciółce wymowne spojrzenie, a kąciki jej ust uniosły się w przebiegłym uśmiechu.
Będąc wśród tylu mężczyzn w tak ciasnej przestrzeni, bynajmniej nie czuła się przytłoczona. Ba, świetnie się bawiła, kiedy wraz z Rose skradła całą ich uwagę. W związku z propozycją przyjaciółki, mężczyzna w białej koszuli wstał i podał jej rękę, uznając, że jest w stanie pokazać swoje umiejętności jedynie z partnerką. Najwidoczniej panna Hepburn wpadła mu w oko!
- Okej, my będziemy jury. Parkiet jest wasz. - Alice wskazała miejsce, czując się niczym Julianne Hough w Dancing with the Stars i założyła nogę na nogę, by odpowiednio przygotować się do występu jako juror. Nie było jej dane obejrzeć w skupieniu występu, bo zaraz obok dosiadł się mężczyzna poznany w barze, z którym weszła w rozmowę. Wymiana kilku uwag sprawiła, że jej zainteresowanie nim momentalnie wzrosło.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Alice Carter
- Nawet mi tak nie mów. Jestem pewna, że moja mama chce czuć na sobie spojrzenia tylko jednego mężczyzny, który ją wiecznie podziwia. - to zabrzmiało trochę tak jak słowa dzieci, gdy te są uświadamiane, że ich rodzice, albo dziadkowie uprawiają seks, a przecież w ich głowach jest to wręcz niemożliwe. Tak samo Rosalie nawet nie chciałaby wyobrażać sobie jak mężczyźni w powiedzmy jej wieku oglądają się i gwiżdżą z podziwem na jej mamę, a na nią nie zwracają kompletnie uwagi. To by ewidentnie wpłynęło negatywnie na jej samoocenę, ot co.
- A ty planujesz noc z pingwinkiem czy tym różowym panem? - to oczywiste co miała na myśli Hepburn, pytając przyjaciółkę o noc pod nieobecność mężczyzny z którym obecnie się widywała. Rosalie jeszcze miała do kogo wrócić, by następnie wynagrodzić mu ten czas bez niej i tęsknotę za nią, a Alice mogła spędzić samotną noc ze swoim mechanicznym przyjacielem, który podobnie jak druga kobieta, rozumiał najlepiej.
- Pamiętam to twoje artystyczne dzieło sztuki. - zaśmiała się, doskonale pamiętając tego małego białego kutasa na drzwiach mężczyzny, ale niestety mimo swojej wielkości namalowanego fluorescencyjną farbą, więc zawsze rzucający się w oczy, zwłaszcza w nocy. A że na jego drzwi zawsze padał cień...
- No wiesz, na studiach nie mamy zbyt wiele eksperymentów, a ja mam chyba umysł naukowca... - zrobiła przy tym cwane brewki, ale ostatecznie nie skończyła swojej wypowiedzi, bo kobiety znalazły się wraz z wieczorem kawalerskim jako towarzyszące im panie, jakkolwiek to brzmi.
- To co, salsa, jife, walc wiedeński? Co mamy wam zaprezentować drogie jury? - zapytała gdy mężczyzna porwał ją w stronę parkietu, ostatkiem sił jeszcze się powstrzymując przed poddaniem się swojemu żywiołowi, jakim właśnie był taniec. A wiadomo było nie od dziś, że jej noga źle to zniesie, ale po takiej ilości wypitego alkoholu nie poczuje bólu, dopiero jak wytrzeźwieje.

autor

dreamy seattle

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

- No dobra, nie będę się z tobą sprzeczać - rzuciła w rozbawieniu, bo prowadzenie tego typu rozmowy było balansowaniem na krawędzi dobrego smaku, a przesady. I tu wcale Alice nie uważała, że pani Hepburn pragnęła uwagi młodszych mężczyzn. Owszem, każdą kobietę łechtało ego, jeśli widziało się pożądliwe spojrzenia innych panów, ale głównie wykorzystywały tę sytuację, by wzbudzić zazdrość w jedynej osobie, na której tak naprawdę zdaniu im zależało. Gorzej, jeśli nie miały tego sprecyzowanego, tak, jak w przypadku Alice. Może i z kimś się spotykała, ale czy to było na tyle poważne, żeby nie oglądać się za innymi? Samo jej spojrzenie kierowane w stronę jednego z uczestników kawalerskiego wskazywało na odpowiedź.
- Czy muszę stosować jakieś środki zastępcze, jeśli mam wokół siebie tyle możliwości? - zapytała, unosząc przy tym zadziornie brew. Im dłużej w noc, tym bardziej kusząca wydała jej się wizja powrotu do domu w towarzystwie, i wcale nie miała tu na myśli Rosalie. Najwyraźniej wolała łamać innym serca, niż zostawać ze złamanym. Poza tym czuła się wtedy wolnym ptakiem, którego nie sposób było usidlić. Była to piękna metafora dla kogoś, kto nie oczekiwał stałości, wbrew powszechnej opinii jej mamy. Mając na uwadze wszystkie zakazy i nakazy, jakie jej nakładano, chciała się dać ponieść wieczorowi i na chwilę zapomnieć o wszystkim, co zaprzątało jej umysł na co dzień.
Widząc dobrze bawiącą się Rosalie, poczuła na swoich plecach dotyk ciepłej dłoni mężczyzny, a do jej nozdrzy dotarł zapach męskich perfum, pod wpływem czego posłała swojemu towarzyszowi kokieteryjny uśmiech. Nie znała odpowiedzi na wiele pytań, ale w tej jednej chwili wiedziała jedno: tej nocy na pewno nie spędzi sama.

//zt x2

autor

Lyn [ona]

ODPOWIEDZ

Wróć do „3's & 7's”