WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ft. Francisco Lachowski

Zablokowany
Gdybym sam zrobił przejście chodziłbym pewniej po świecie. A poruszam się z miną, że miny czają się wszędzie.
Awatar użytkownika
27
190

inwestor/szef kuchni

Barlowe Group

broadmoor

Post

about me

imie i nazwisko

Vincente Hugo Barlowe

pseudonim

Hugo

data i miejsce urodzenia

16.01.1995

dzielnica mieszkalna

queen anne

stan cywilny

żonaty

orientacja

heteroseksualny

zajęcie

inwestor/prawnik

miejsce pracy

Barlowe Law Group

wyznanie

katolik

jestem

przyjezdny

w Seattle od:

od 2016

my story
Vincente Hugon Cunningham

Ojciec często wspominał, że nasza krew jest bardziej błękitna, niż wody bezkresnego Pacyfiku. Potem, w nagłych, niezrozumianych dla mnie przypływach furii, klął na ten sam ocean. I na rodzinę, która z biegiem lat podzieliła się na dwa fronty: wyznających potęgę bogactwa Cunninghamów oraz – nazwisko rodowe matki – nieco skromniejszych, choć wciąż pyszałkowatych May-Mackenzie.

Matka zawsze była wpatrzona w ojca. W jego buńczuczną postawę, srogość z jaką zwracał się nie tylko do służby, ale również bliskich oraz ideę. Nie przeszkadzało jej, że kosztem rodzinnych więzi wznosił na australijskich piedestał swój koncern farmaceutyczny; że jako członek izby reprezentantów częściej towarzyszył politykom i doradcom króla, niż własnym dzieciom; że traktował rezydencje jak przystanek w drodze do zdobycia kariery i obrzydliwego majątku. Lubiła przepych: migoczącą biżuterię, którą obwieszała się codziennie, drogie sukienki szyte wyłącznie na zamówienie, zapach perfum Christiana Diora, chłód nieskazitelnie białych ścian willi, marmurowych posadzek i pozłacanych filarów.

Kiedy zdarzyło nam się zjeść razem posiłek, przeważnie milczeliśmy, a delikatne uderzenia sztućców i westchnięcia ojca, który znowu był z jakiegoś powodu niezadowolony, były jedynym dźwiękiem rozchodzącym się po jadalni. Jednak czasem mówiliśmy: o polityce, o statystykach, o szkole, o nowym programie, którego gościem specjalnym została moja matka, o jej zdjęciach na okładkach magazynów i jego podróżach służbowych, o moich studiach – pomimo że nie ukończyłem jeszcze pierwszej klasy – i studiach mojej siostry. Potem rozchodziliśmy się podążając za dalszymi punktami skrupulatnie ułożonego planu dnia, w którym stanowczo większą część treści zajmowały obowiązki.


Ale nasza krew była bardziej błękitna, niż wody bezkresnego Pacyfiku.


Powtarzałem to jak mantrę. Niejednokrotnie dałem ponieść się zuchwalstwu i z wysoko zadartą brodą, obnosiłem się tym, że nazywałem się Cunningham. Vincente Hugon Cunningham – brzmiało dla mnie lepiej od imion i nazwisk rówieśników. W tamtym okresie bardzo lubiłem, że wśród innych bogatych dzieci, to o mnie dbano najbardziej. Ale z upływem lat zrozumiałem, że zabawy, które odbywały się wyłącznie na posesji mojego domu miały na celu kontrolowanie tego, co robię; że szofer, który zawoził mnie i odwoził do szkoły pilnował, abym przestrzegał zasad planu, a telefony matki i jej pytania o przebieg dnia, miały niewiele wspólnego z troską.

Z czasem pojąłem, że dni nie powinny wyglądać tak samo, że każdy tydzień miał prawo zakończyć się inaczej; że cały miesiąc nie musiał opiewać w ciężką pracę, a w ciągu roku należało się więcej wolnego, niż raptem parę wieczorów.

Nie znałem swobodnych rozmów z ojcem, czasu spędzanego na lodach z podrzędnej budki na rogu oraz meczy baseballu przesiedzianych na trybunach w towarzystwie chłopców, o których rodzice prawili brzydkie morały. Nie pamiętałem smaku ust dziewczyny z rezydencji z drugiego końca miasta, kapsli i żetonów z paczek chipsów oraz zapachu błota, pobieżnie startego z twarzy.

Jednak doskonale pamiętam surowy ton ojca, upominający za każde typowo dziecięce przewinienie, jałowe lody, które matka kupowała w ramach przeprosin za kolejne, pominięte urodziny i snobistycznych kolegów, wypowiadających się na tematy dorosłych. Sam to robiłem. Pamiętam też księżniczkę Annie o bladoróżowej cerze, wąskich, malinowych ustach i przerażającym spojrzeniu – matka zwykła nazywać ją moją narzeczoną – złote pudełko szachów oraz zapach pasty do parkietu. I, cholera, pamiętam ostatnią kłótnie z ojcem, która pomimo upływu lat nadal wywołuje u mnie dreszcze, i moje pierwsze trzaśnięcie drzwiami, kiedy w rozpaczy oznajmiłem, że nie wyjadę na Stanford, aby studiować marketing, bo to mnie nie interesuje. W konsekwencji siedziałem zamknięty przez trzy dni. Miałem prawo pójść do szkoły, jeść i przeprosić.

Ale…

…nie przeprosiłem.

Łatwiej był mi spakować pieniądze, które ojciec w pocie czoła kolekcjonował w sejfie i wizę. Wymknąłem się wyjściem dla służby i to był ostatni raz jak widziałem rodziców.



Hugo Barlowe

Seattle powitało mnie paskudną pogodą, brzydkim zapachem spalin, bezdomnym, który prosił o drobne - dałem mu sto dolarów - oraz stłuczką pod Space Needle.

Początkowo za ukradzione pieniądze wynająłem pokój, uprzednio prosząc hotelową obsługę o dyskrecje. Codziennie śledziłem wiadomości, jednak ku mojemu zaskoczeniu, rodzice nie wykorzystali mediów, aby wszcząć poszukiwania. Nie wątpiłem w to, że prędzej czy później będą usiłowali sprowadzić mnie do ojczyzny, ale ich działania opiewały w ostrożność. Nie chcieli znaleźć się na australijskich językach, więc nikomu nie wspomnieli o ucieczce dziedzica koncernu farmaceutycznego.

Żyłem dzięki temu w spokoju, chociaż mój czas w Ameryce kurczył się tak jak trwałość wizy studenckiej. W dodatku notorycznie rozglądałem się za siebie i impulsywnie reagowałem na zbyt długo przyglądających się mi ludzi. Przez pierwsze tygodnie źle spałem. Jeżeli nie siedziałem w pokoju i nie planowałem kolejnych punktów życia w Seattle, to wieczorami wychodziłem do sklepu po papierosy.

Pewnej nocy napotkałem dziewczynę ze stłuczki – domniemaną ofiarę mojego braku prawa jazdy – której ojciec zataczał się na chodniku, a którego w następstwie zapakowałem do taksówki. Potem spotkaliśmy się w hotelu. I rankiem kompletnie skacowani oraz nadzy w łóżku. Wkrótce okazało się, że oboje możemy sobie pomóc, dlatego…

… wzięliśmy ślub.

Miałem Mayi do zaoferowania pieniądze. Ona mi nazwisko oraz bezterminowe pozwolenie na przebywanie w Ameryce.

Przez kolejne sześć lat robiłem to, co potrafiłem robić najlepiej – analizowałem i inwestowałem. Musiałem rozmnożyć skradzione pieniądze, dlatego postanowiłem wstrzelić się w rynek gastronomiczny. Zacząłem od niewielkiej restauracji, w której przez pierwsze dwa lata niejednokrotnie sam musiałem zastępować szefa kuchni. W międzyczasie ukończyłem studia na wydziale technologii żywności i żywienia człowieka.

my flaws
► Do Seattle przybył w 2016 roku z zamiarem całkowitego odseparowania się od rodziny.
► Nazwisko Cunningham jest bardzo popularne w Australii. Ojciec jest właścicielem koncertu farmaceutycznego oraz członkiem izby reprezentantów. Matka wspomaga męża oraz sporadycznie występuje w mediach.
► Hugo jest realistą, który nieświadomie upodabnia się do własnego ojca. Lubi mieć wszystko pod kontrolą i w razie potrzeby analizuje każdą drobnostkę. Źle odnajduje się w spontanicznym działaniu, chociaż nie można mu zarzucić, że wcale tego nie robi.
► Inwestor, (sporadycznie szef kuchni). Zajmuje się budynkami, przeznaczonymi na lokale gastronomiczne oraz działalnością pro-bono. Obecnie właściciel trzech restauracji i kilku mniejszych lokali pod wynajem.
► Niedługo po przybyciu do Seattle wziął ślub z kobietą, której w zamian za nazwisko obiecał pieniądze. Po zawarciu małżeństwa zaczął na stałe używać drugiego imienia: Hugo.
► Ma nerwice natręctw oraz nadwrażliwość sensoryczną. Podczas dotykania ludzi odczuwa silną potrzebę umycia/wytarcia rąk, dlatego cały czas nosi przy sobie paczkę chusteczek dezynfekujących.
and more

imię/ nick z edenu

Pola

kontakt

discord

narracja

czas przeszły, trzeciaosoba

zgoda na ingerencję MG

nie

Hugo Barlowe

Francisco Lachowski

Ostatnio zmieniony 2022-12-30, 15:48 przez Hugo Barlowe, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Karty postaci”