WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Outfit!

Mimo swoich lat dalej uważała, że terapie nie rozwiązują problemów jedynie je generując. W MI6 ona mówiła czy swój stan psychiczny ocenia na zły, tutaj CIA od razu przystąpiło do testu przysyłając psychoterapeutkę kilka dni po jej powrocie. Czy jej się to podobało? Nie. Czy zamierzała skorzystać z jej usług? Nie. Czy przeszła pomyślnie badanie? Nie. Także niestety musiała się użerać z kobietą kolejny dzień.
Zadzwoniła wcześnie do matki czy mogłaby popilnować dzieci w trakcie gdy ona będzie masakrowana kolejnymi pytaniami o swoje samopoczucie. Latający Axel czy płacząca Ellie na pewno zaburzą jej odpowiedzie, które już i tak będą bez sensu. Trudno jest dotrzeć do Brytyjki i każdy kto miał przyjemność (lub nie) ją poznać, wiedział iż nie jest otwartą księgą. Nie da się z niej czytać, nie jest typem osoby która chce się zwierzeć.
Adaya pojechała doglądać remontu siłowni. Agentka musiała ją kopnąć, bo jak tak dalej by poszło to leżałyby tylko w łóżku wtulone w siebie. Tak spędziły ostatni tydzień i nie że Arti się to nie podobało, wręcz przeciwnie, ale musiała zagonić żonę do pracy. To że ona teraz ma wolne, nie oznacza dla młodszej kobiety aż takich wagarów. Obie chciały zobaczyć efekt końcowy w siłowni, a żeby to można osiągnąć, trzeba zacząć coś w niej robić!
- Jeszcze raz powtarzam. Nie mam żadnego ptsd. Nie chowam się na głośniejszy huk, nie mam flashbacków na jawie, nie zamieram w miejscu... czy możemy przejść już do etapu koedy dajesz mi spokój? - ewidentnie miała dość kobiety i okazywała to w najmilszy sposób jaki mogła, bo przecież nie rzucała jeszcze swoim sławnym bloody hell.
- Gdybyś współpracowała to już by mnie tu nie było.
Fisher westchnęła i spojrzała mimochodem na obrączke. Gdy była w Ukrainie nosiła ją na łańcuszku, chowając pod koszulke. Nie chciała aby ktoś nie daj boże był łasy na odcinanie jej palca razem z błyskotką. Zbyt wiele znaczy dla niej ten kawałek białego złota.
- Sranie w banie. - rzuciła z przekąsem i zlustrowała kobiete po raz kolejny wzrokiem. Dlaczego nie mogła się ona odczepić!
Dzwonek do drzwi uratował ją od zaliczenia tego dnia do mniej udanych.
- Wybacz musze otworzyć. - i własnie w ten sposób sprawnie wymigała się od kolejnych pytań. Powoli przeszła do drzwi wejściowych mijając Axa, który akurat leciał do babci z samochodzikiem. Oczywiscie Shadow pałętał się przy jej nogach. Normalka, odkąd wrociła nie chciał jej puścić, zupełnie jak Ady!

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

outfit

Czuła się dużo lepiej psychicznie wiedząc, że jej kobieta jest już w kraju i ogólnie ma się dobrze. Chociaż widziała jak bardzo jest zirytowana faktem, że dano jej terapeutkę, z którą musi pracować. Już przez to raz przechodziły, chociaż wtedy to sama Art się zgłosiła po pomoc tak naprawdę. Sama Ady miewała z początku koszmary, ale gdy już w pełni uświadomiła sobie, że Art jest w domu cała i zdrowa to i one ustały.
Musiała wreszcie wziąć chociaż w połowie czynny udział w remoncie siłowni, chociaż naprawdę wolałaby spędzić dzień w objęciach żony jak to robiły przez ostatni tydzień. Musiała się nacieszyć, że ma ją całą i zdrową znowu w domu, chociaż znając życie nie na długo i z pewnością Art zaraz postara się wybyć na kolejną misję i Daya ponownie będzie się stresować. Dzisiaj jednak tym nie miała się martwić, bo jej główka była zajęta renowacjami w siłowni. Wszystko szło w dobrym kierunku i już niedługo mogła zaczynać w pełni operację "właścicielka siłowni". Bała się tej roli okropnie, ale jak już kupiły biznes to teraz trzeba się będzie nim zająć.
Jedna z jej nowych trenerek również dzisiaj przyszła zobaczyć na jakim etapie wszystko jest i obgadać kilka rzeczy w związku z nową pracą. Gdy Adaya zobaczyła, że dziewczyna przyjechała z dwoma szczeniakami znalezionymi przy drodze i momentalnie wiedziała, że to będą jej nowi kompani. Zdawała sobie sprawę, że Art nie przyjmie tego zbyt miło, ale przynajmniej jeśli jej zaprezentuje nowe pupile to może nie będzie tak zła? Zawsze można spróbować a zwierzaki najwyżej pójdą do schroniska ostatecznie. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie wydarzy. Zadzwoniła do drzwi, bo nie mogła sobie poradzić z ich otwarciem. Szczeniaki wierzgały chcąc sobie polatać a nie być trzymane na rękach.
-Art. Kochaj mnie okropnie, ale nie mogłam im nie ulec - rzuciła widząc swoją żonę w drzwiach. -Tia znalazła je przy drodze, ale nie ma warunków by mogła je wziać - dodała szybko.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Postanowiła, że lepsze jest otworzenie drzwi do domu, niż siedzenie z panią terapeutką. Skąd miała jednak wiedzieć, że może się to okazać zdradliwe. Pierwsze co zauważyła to żona, dlatego uśmiechnęła się, ale moment później usłyszała jakieś ciche… skomlenie? Trudno to było porównać z czymkolwiek. Szybko zauważyła, że kobieta trzyma jakieś zawiniątka, które wiercą się niemiłosiernie. Dopiero później dotarły do niej słowa. No chyba sobie żartuje!
- A my mamy? Przypominam Ci, że mamy dwójkę dzieci i psa. To już komplet. – nie była jakoś wkurzona, po prostu zniesmaczona. Czasem wychodziła ta różnica wieku i… charakteru. Artemis może i od zawsze musiała się przyzwyczajać do zmian ze względu na swój zawód, ale jeśli chodzi o życie prywatne wolała stałość. Brak niespodzianek, a tu proszę trenerka wraca z dwoma szczeniakami, samej robiąc szczenięce oczka aby przygarnąć te przybłędy.
Shadow zainteresował się nowymi przybyszami i zaczął głośno szczekać, merdając ogonem. Chciał zobaczyć co też jego pańcia przyniosła. Nie mógł się wręcz doczekać ciągnąc koc w który były zawinięte maluchy. Artemis ostatecznie przepuściła w drzwiach żonę, aby nie tkwiła przed domem. Miała mnóstwo słów które chciała użyć w tym momencie, ale poprzestała na odprowadzeniu wzrokiem Adayi i wróceniu do pani terapeuty.
- Na dzisiaj skończymy. – choć powinna jeszcze siedzieć z nią godzinę, nie miała na to w tej chwili najmniejszej ochoty. Kobieta jedynie westchnęła, złożyła notes, schowała go do teczki i podążyła w kierunku drzwi. Fisher odprowadziła ją i zamknęła za nią drzwi.
Przeszła do salonu gdzie już siedział Axel zachwycając się nowymi kolegami, którzy koniecznie chcieli go przewrócić, skacząc i ciągnąc za nogawkę spodenek. Mary siedziała z Ellie która klaskała w łapki za każdym razem gdy piesek przewrócił brata.
- Bloody Hell… co ja mam z Tobą zrobić co… - powiedziała do żony i załamała ręce. Nie. Nie jest zadowolona z kolejnych dwóch psów i zapewne jeszcze przez chwilę będzie się boczyć, ale ostatecznie widziała radość na twarzach dzieci i partnerki. Jak miała im odmówić? Shadow dalej parskał i szczekał na nowe psiaki, ale ostatecznie gdy dalmatyńczyk go pogonił uciekł do kuchni, zapewne do miski aby posilić się przed kolejnym starciem z maluchami.
- Mama! Sceniaki! – zawołał Ax ciągnąc ją aby podeszła do nich bliżej a nie stała w oddali i się im przyglądała.
Mary uśmiechnęła się do córki. - No nie mów, że chcesz je oddać. – starsza kobieta wiedziała, że trudno przekonać Artemis do czegokolwiek, a jej serce jest z kamieniami (bujda!), ale jednak liczyła, że posłucha się amerykanki. Mają miejsce, pieniądze… dzieci będą mieć z nimi ubaw. Staną się ich obrońcami, wiernymi przyjaciółmi.
- Rozważam to. – powiedziała z grobową miną, siadając w fotelu, wzrok kierując na żonę.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Nie planowała tego. Jak wszystkiego w swoim życiu tak naprawdę. Nie planowała znaleźć nikogo na stałe, dzieci, wielkiego domu z basenem i ogrodem i nie planowała kolejnych psiaków. Wystarczył jej Shadow naprawdę. Jednak kiedy te dwa maluchy znalazły się pod dachem jej siłowni to nie było siły by ich nie wzięła do siebie. Miały warunki na jeszcze dwa zwierzaki i obie doskonale o tym wiedziały. -Jezu wiem - przewróciła teatralnie oczami. Miały komplet i to była prawda, ale w ich serduszkach pewno się jeszcze znajdzie dla dwóch zagubionych duszyczek jakim były te słodziaki. Jeśli Art wolała stałość w życiu prywatnym to nie z Adayą. Z nią życie nie było łatwe i takie akcje to nie pierwszy raz. Tak w ich życiu pojawił się przecież Axel. Był niemiłą niespodzianką dla Artemis i kompletnie wywalił życie Ady do góry nogami. A teraz? Najważniejszy maluch w jej życiu.
Minęła żonę posyłając jej w powietrzu całusa i podążyła do salonu gdzie były jej dziaciaki wraz z teściową. Wszyscy zaczęli się zachwycać dalmatyńczykiem i uroczym czekoladowym labradorem. Pisaki zainteresowały się Axem co z pewnością nie bardzo pasowało Shadow. Będzie musiał się przyzwyczaić do obecności dwóch szczeniaków.
-Kochać mnie? - spojrzała uroczo na swoją żonkę. Na zasłyszane oddanie przez mamę psów Axel spojrzał na nią i zaraz przyciągnął dalmatyńczyka do siebie, który dał mu gigantycznego buziaka. Ellie wyciągnęła rączki w stronę Ady i tak uniosła się z podłogi by wziąć małą na ręce. Nadal czasem nie mogła wyjść z podziwu, że ta mała kruszynka to jej biologiczne dziecko. Cmoknęła małą w policzek na co dostała z tej małej piąstki i zaraz spojrzała na swoją partnerkę.
-Wiem, że nie powinnam. Przedyskutujemy to później. Niech chociaż dzisiaj psiaki zostaną tutaj okej? - to samo było gdy przyprowadziła Axela do domu. Też miały przegadać to, ale Art stwierdziła, że Ady robiła jej na złość. Teraz trenerka naprawdę chciała to przedyskutować, bo liczyła się bardzo ze zdaniem starszej kobiety. Chyba czasami za bardzo. -Przypilnuje ich mama na kilka minut? - spojrzała na Mary, a gdy ta pokiwała głową zostawiła Ellie i pociągnęła Artemis do kuchni. Musiały przez sekundę o tym pogadać, bo nie chciała by między nimi były kwasy z tego powodu. -Art naprawdę uważasz, że to zły pomysł byśmy miały dodatkowe dwa pisaki? - oparła się tyłkiem o blat.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Kochała, ale czasem ta miłość była tak ślepa, że aż głowa boli. W tym momencie Fisher wiedziała, że Adaya wzięła maluchy w odruchu dobrego serca, czego ona osobiście nie posiada, dlatego musiała się poboczyć. Miały wystarczająco dużo obowiązków. Przede wszystkim jak trenerka poradzi sobie z siłownią, dwójką dzieci i trzema psami gdy Artemis nie będzie obok, bo wyjedzie na misje? Gryzło się to strasznie i nawet jeśli kobieta sobie jakoś poradzi to na dobrą sprawę będzie kłaść się w łóżku wyczerpana nie tylko przez nadmiar obowiązków ale również stres jaki odczuwa z każym wyjazdem małżonki.
Musiała myśleć racjonalnie, a jednak na to rzucał się uśmiech Adayi, która wyglądała zupełnie jak jeden z tych szczeniaczków. Emanowała szczęściem i radością, że znalazła miejsce dla tych przybłęd. Wzrokiem wiercąc dziurę w brzuchu i świadomości Artemis. Grała twardą, ale wiedziała, że psiaki zostaną z nimi. Nawet nie trzeba jej zbytnio przekonywać. Po prostu chciała pokazać, że czasem trzeba liczyć się z jej zdaniem.
Zauważyła jak Ax przyciąga dalmatynka. Już się w nim zakochał. Zaraz będzie że to jego kumpel i on nigdzie nie idzie. Potrafił postawić na swoim, zupełnie jak Artemis. Nie miała pojęcia skąd to wziął, nie mają przecież żadnych więzów krwii w zanadrzu, a jednak upartością dorównywał brytyjce.
- Mhm. - mruknęła Fisher w odpowiedzi iż zgadza się aby szczeniaki zostały na noc. Niech nie myśli, że to koniec! Ona tak tego nie zostawi (jaaaasne). Dała się zaciągnąć Adayi do kuchni i skrzyżowała ręce na klatce piersowiej. Dobrze, że chociaż Mary pilnuje maluchów i nie będą się tu plątać. Shadow faktycznie zrobił przerwe na jedzenie, gryząc coś w misce.
- A Ty uważasz że dobry? To są kolejne obowiązki. - może i są słodkie, ale mają swoje potrzeby, dodatkowo tresura... Sporo rzeczy jak na głowę Artemis, ale miała wrażenie jakby do Adayi takie argumenty nie mogły dotrzeć. - Wiesz, że zrobię dla Ciebie wiele, ale... - zrobiła pauzę i wzięła głębszy wdech. Potarła dłonią skronie i przymknęła oczy. Dlaczego ona jest taka miękka przy żonie? Czemu tak ulega. - ale bez dania im imion nie są jeszcze nasze. - puściła jej oczko i zaraz przytuliła. - Jeśli przyjdziesz z kolejnymi szczeniakami, to uwierz ten trik już nie przejdzie. - szepnęła jej na ucho i pocałowała w czoło. - No idź już do nich, zobacz czy nie zjadły Axa. - nalała sobie do szklanki wody, dorzuciła kilka kostek lodu i wróciła na fotel.
- Mama! Będą nasie? - zapytał maluch, oczywiście nie wyrabiając przez to że labrador pociągnął go za nogawkę, wpadając na Artemis i wylewając wodę na jej koszulkę. Agentka zacisnęła szczękę i spojrzała na synka. - Po twoim występie teraz, to już naprawdę muszę rozważyć które schronisko ich przyjmie. - rzuciła złośliwie, na co mały poleciał do Adayi powiedzieć jaka mama jest okropna!

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Adaya wiedziała doskonale, że Art miała do niej słabość i zrobiłaby dla trenerki wiele, ale sama Ady nie korzystała z tego często.
NIe myślała o tym, że to dodatkowe obowiązki, bo trzeba będzie ogarniąć jeszcze dwa szczeniaki, a Art przecież pracowała i pewnie za jakiś czas znowu wybędzie na kilkumiesięczną misję. Chwilowo też o tym nie myślała, a przygarnięcie dwóch szczeniaków sprawiło jej ogromną radochę, bo w głebi duszy wciąż była jeszcze dzieciakiem i czasem było widać okropnie różnicę wieku między nią a Artemis.
Axel może i nie był powiązany z nimi więzami krwi, ale też wyłapywał zachowania i sama Art strasznie mu pewno imponowała i pewnie też chciałby być taki jak druga mama, a że był równie uparty? No na to nic przecież nie poradzą. To tylko widać jak bardzo pasował do ich małego świata.
Nie chciała podjemować decyzji za nich obie dlattego potrzeobwała po prostu to z nią przedyskutować. Tak jak nie chciała podejmować decyzji w sprawie Axela. Wiedziała, że pomysł z dwoma szczeniakami nie będzie się podobał kobiecie, a jedna noc może też ją jakoś przekona do małych biegających czworonogów.
-Wiem, że to kolejne obowiązki i wiem, że to ja zazwyczaj z nimi zostanę - wzruszyła ramionami. Nie przeszkadzało jej to. Chyba. Nie była pewna jeszcze, bo chwilowo miała Art obok. Nie musiała przejmować się tym, że będzie miała kupę obowiązków, bo blondynka jej w tym wszystkim obecnie pomaga. Gorzej będzie jeśli faktycznie zostanie sama z dwójką dzieci i trzema psami.
Uśmiechnęła się szeroko słysząc tekst o imionach i zaraz wtuliła się w małżonkę. Nawet jeśłi by się nie zgodziła to Ady była w stanie zaraz zorganizować akcję wśród znajomych bo może ktoś by je przygarnął. Była w stanie to zorbić dla starszej kobiety, dla swojej żony. -Mam jeszcze kilka trików w rękawie. Seks też wchodzi w grę - uśmiechnęła się zadziornie by zaraz się odkleić od Art i w dordze powortnej do salonu zgarnąć red bulla z lodówki. Powinna przestać je pić, ale ciężko zrezygnować jej z tego małego nałogu. Lepsze to niż dragi od kórych była uzależniona.
Wróciła do salonu gdzie Ax biegał jak opętany i zaraz mało nie rozbił nosa gdyby nie fakt wpadnięcia na drugą mamę. Oj będą przeboje w tym domu. Może faktycznie źle zrobiła, że przyniosła je do domu? Axel przyleciał się poskarżyć na mamę. -M łody musisz uważać po prostu. Mama nie chce byś sobie znowu rozbił nosa - przewróciła teatralnie oczami. Gdy chłopiec został ponownie zaczepiony przez zwierzaki Ady przetrała dłonią zmęczoną twarz. Spędziła w siłowni sporo czasu dzisiaj pomagając w remoncie, więc powoli zaczynała być zmęczona. Jednak ostatecznie wzięła Ellie na ręce, bo mała zaczynała już powoli marudzić. Czas na krótką drzemkę dla tej małej istotki. Shadow postanowił towarzyszyć swojej pani nie odstępując jej na krok i jedynie powarkując ostrzegawczo na biegające szczeniaki. Że też jego człowiek musiał to przynieść do domu -Potrzebujemy w takim razie podjechać do zoologicznego Art. Jeśli jesteśmy zdecydowane - posłała lubej rozbrajający uśmiech i zaniosła małą do łóżeczka. Musiała zostać z nią chwilę by mieć pewność, że mała zaśnie a nie będzie miśki z łóżeczka wywalać.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Była zbyt miękka. Dawna Artemis Fisher nie zgodziłaby się na psy, a już w szczególności szczeniaki. Są jak dzieci, które trzeba wychować. Ona by tego nie robiła, lecz teraz gdy ma żonę chodziła na wiele ustępstw ze względu na fakt iż budzi to radość z Adayi. Jej uśmiech był dla agentki wszystkim. Uwielbiała go widzieć rano gdy się budzą, gdy Ax lub Ellie zrobią coś głupiego, gdy razem kładły się zmęczone po dniu pełnym wrażeń. Miłość jest ślepa i zaprowadzi ją kiedyś na manowce, ale nie mogła powiedzieć nie. Przynajmniej tym razem.
Obrażony Ax wyglądał uroczo. Założył ręce na siebie i nie chciał nawet spojrzeć na brytyjkę. Może to lepiej? Przynajmniej Fisher nie będzie musiała się na niego denerwować, że na przykład wystawi jej język. Nie lubiła bardzo tego i już kiedyś zagroziła że mu go obetnie. Oczywiście poskutkowało z płaczem. Jej metody wychowawcze są złe, ale cóż na to poradzić. Dobrze, że chociaż Ady jest tą dobrą mamą, a nie złym gliną. U niej znajdzie ukojenie, u Art niekoniecznie.
- I do weterynarza. – rzuciła jeszcze do Adayi zanim zniknęła z małą w pokoju. Mary przyglądała się badawczo córce. Agentka doskonale wiedziała co kobieta chce powiedzieć, dlatego powstrzymała ją zanim zaczęła. - Wiem, wiem, mam serce. – które czasem jest zimne i niedostępne ale Adaya już dawno je odmroziła i dla niej Fisher jest w stanie zrobić bardzo dużo. Jedynym momentem gdy go nie ma, to moment w którym patrzy swoim celom w oczy, lecz o tym nie chciała nigdy mówić. Zaszufladkowane jest to głęboko w jej pamięci, tak aby na co dzień nie przeszkadzał w normalnym funkcjonowaniu. - Zostaniesz z Axem? Podjedziemy z tymi urwisami i sprawdzimy czy wszystko z nimi okej. – bo od tego powinny zacząć. Potem jeszcze zakupy w zoologicznym no i oczywiście jakiś spacer co by nie było niespodzianek w ogrodzie.
- Pewnie. – kobieta zaraz złapała wnuka, który o mało co nie przewrócił się o dalmatyńczyka który zaczął gryźć mechaty dywan. Oj to będzie długa przeprawa. Jak dobrze, że ona jeszcze dochodzi do siebie i przez jakiś czas zostanie w domu. Będzie mogła pomóc, choć oczywiście to nie jest jej ulubione zajęcie. Wolałaby raczej odpocząć, ale wiedziała, że z taką ferajną to nie będzie możliwe… niestety.
Gdy Els już zasnęła Arti przebrała się w bardziej wyjściowe ciuchy i zgarnęła kocyk w którym mogłyby jechać psiaki i wraz z Adayą wsiadła do audi.
- Ciekawe jak zniosą podróż. Proszę przypilnuj ich, żeby nie zjedli mi samochodu dobra? – bo kobieta siedziała z tyłu razem z maluchami, które były tak ciekawskie, że chciały wyjść z kocyka! - To jak, masz już imiona? – podpytała ruszając w kierunku znajomego weterynarza, który nie brał milionów za wizyty.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Ady nie uważała by Art była miękka! To była twardzielka, którą diabły nie ruszą. Jakby nie było nie wiedziała do końca jak wiele dla niej tak naprawdę Art robiła, chociaż sama robiła to samo. A przynajmniej starała się.
Obrażony Ax wyglądał równie uroczo co obrażona Artemis. Naprawdę z boku można wręcz uznać, że to wykapana Artemis w ciele małego brzdąca! Starzy znajomi Aday pewnie też by tak mówili gdyby z nimi utrzymywała jakikolwiek kontakt. Nie chciała wracać do przeszłości, a to wiązało się z zerwaniem ze starymi znajomymi.
Nie była tą dobrą mamą. Wiele razy traciła nerwy gdy tylko Ax odwalał manianę w domu i nie miała tyle cierpliwości co Art i wieczorami wręcz bywało że płakała w poduszkę. Nie była dobrą mamą, ale starała się jak tylko potrafiła. A już najgorzej było gdy Art nie było w domu. Axelowi kompletnie odwalało i nie dało się go czasami uspokoić.
Ellie była marudna, ale przez to oczywiście nie chciała jakoś szybko zasnąć. Na szczęście wystarczyło noszenie na rękach jak i nucenie jakiejś randomowej melodii. Mała zasnęła i Ady mogła się spokojnie przebrać do wyjścia, bo zamiast siedzieć w domu z rodziną to musiały ogarnąć dwa bardzo ruchliwe stworzonka. Gdyby nie Mary to pewnie Artemis musiałaby sama z nimi jechać, bo z dzieciakami ktoś musiał zostać. Na szczęście teściowa była naprawdę pomocna, bo na swoją matkę niestety nie mogła już liczyć. Nawet o tym Artemis nie wiedziała, bo nie chciała wspominać o kłótni, którą odbyły gdy Art była poza granicami kraju.
-Już nie rób z nich takich demonów - zaśmiała się krótko tarmosząc dalmatyńczyka po łbie. Shadow był jej ulubieńcem i teraz dzieciaki miały po własnym psie. Jeszcze trzeba ogarnąć zwierzaka dla starszej kobiety i będzie komplet.
-Dla tego łobuza - musiała przerwać, bo ciapek postanowił dać jej milion buziaków. Labrador chwilowo był zafascynowany światem za szybą. -Loki. I nie pytaj dlaczego, bo nie wiem. Tak mi przyszło do głowy. Masz pomysł na drugiego szoguna? - spytała grzecznie bo psiak zasnął na kolanach. Będą miały przewalone kilka dni. Wiedziała również, że będzie musiała ponownie skontaktować się z trenerem, który szkolił Shadow. -Nie jesteś zła? Albo rozczarowana? Za wzięcie psów. Bo naprawdę zawsze mogę spytać jakiś znajomych czy nie chcą psiaków - rzuciła, bo naprawdę nie chciała wymuszać na Artemis niczego.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Podejrzewała, że będą takimi samymi demonami jak Shadow gdy go wzięły. Jeszcze nie przeszły żadnego treningu, dlatego Adya musiała jej wybaczyć, że podejrzewała szczeniaki o najgorsze z możliwych. Nauczona doświadczeniem wolała mieć tapicerkę całą, a nie dzwonić po specjalistach aby ją wymieniali. Nie opłacało się to kompletnie.
- Pożyjemy zobaczymy. - bo może okazać się, że będą jeszcze mniej usłuchani niż biała kulka szczęścia. Wtedy to dopiero będą miały przerąbane. Szalejący Axel i dwa psiaki nie potrafiące się zatrzymać. Istny armagedon!
Gdy usłyszała imię psiaka na twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Widzę, że z greckich bogów tudzież bogini przerzucamy się na nordyckie mity. - w końcu jej imię oraz brata było jasnym nawiązaniem do zainteresowań Mary. Nigdy nie rozmawiała z ojcem czy aby do końca zaakceptował wybór swojej żony, no ale cóż, teraz okazji już nie będzie mieć. - Albo naoglądałaś się za dużo Marvela. - jedno z dwóch, ale wcale nie zamierzała zmieniać imienia dalmatyńczykowi. Niech takie będzie, jednakże... - Skoro Loki to i Thor musi się pojawić. - spojrzała w lusterko widząc że ciapek zasnął. Może chociaż z nim będą mniejsze problemy. Najwyraźniej wyczerpał bateryjki biegając za Axelem.
Skręciła w odpowiednią ulicę i zatrzymała się na światłach. Wtedy właśnie padło pytanie na które nie chciała odpowiadać.
- Dlaczego mam być rozczarowana? Masz dobre serduszko i rozumiem że chcesz im pomóc. - tym się właśnie różniła od Artemis i bardzo dobrze. Chociaż jedna musi je posiadać! - Jeśli tylko uważasz że sobie poradzimy, to mogą zostać. Ja jedynie martwię się o to, co będzie gdy wyjadę do pracy. - jasne zawsze mają jej matke, ale to i tak za mało. Przecież Mary nie mogła się ot tak przeprowadzić do nich, nawet jeśli posiadają dwa pokoje gościnne. - To duża odpowiedzialność... ale wiem że sprostamy. Razem. - uśmiechnęła się dleikatnie i ruszyła na zielonym.
Sama wizyty przebiegła poprawnie. Sprawdzono stan maluchów, określono ich wiek (2msc) i przepisano zalecenia dotyczące żywienia oraz kolejnych wizyt. Musiały pamiętać aby przyjść z nimi na szczepienie!
Następny przystanek zrobiły w zoologicznym, gdzie zaopatrzyły się w najpotrzebniejsze rzeczy - szelki, smycze, obroże, jedzenie, miski, kocyki, legowiska i kolejne zabawki przy okazji kupując dla Shadow nowe.
- To chyba tyle na dzisiaj. - Art dokończyła pakować zakupy do bagażnika i wróciła na fotel kierowcy. - Trzeba jeszcze z nimi iść na spacer. - ale to zrobią jak już przyjadą.
Zaparkowała na podjeździe. Zapięła Thora w szelki, przyczepiła smycz i była gotowa do drogi. Było całkiem przyjemnie. Oczywiście psiaki ciągnęły ale Art doceniała te chwilę gdy może pobyć z Ady sam na sam - bez dzieci. Dlatego złapała ją za rękę i tak ze splecionymi dłońmi spacerowały po pobliskim parku.
- Tęsknię za tymi czasami. - szepnęła, gdy akurat musiała się zatrzymać ze względu na siuśpauzę szczeniaka. - Wiesz, gdy byłyśmy tylko my dwie. - starcza nostalgia ogarnęła agentkę, ale cóż mogła na to poradzić. Po prostu czasem dobrze było powspominać.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Oczywiście sama Ady wiedziała, że z tych psiaków będą chwilowo małe demony i będzie musiała uważać na te ostre ząbki i meble. Shadow molestował swojego czasu kanapę, ale udał osię go szybko oduczyć.
-Przepraszam bardzo, ale to Twoja mama miała coś do greckich imion nie ja - przewróciła teatralnie oczami i zaraz uśmiechnęła się pod nosem. -Poza tym.. tak za dużo Marvela, bo czymś musiałam zająć czas przecież - między opieką nad dzieciakami, siłownią, a martwieniem się o życie Art zajmowała swój czas oglądaniem wszelakich filmów i seriali, a Loki przypasował jej do dalmatyńczyka po prostu. -Axel będzie zawiedziony, że to nie on nazywa zwierzaki - chociaż jak mu powiedzą, że tak się nazywały jak mama je wzięła to nie powinien robić jakiegoś wielkiego szumu. Podrapała za uchem śpiącego na jej kolanach Lokiego. Zmęczyły się gałgany, ale znając życie dużo im nie będzie trzeba by na nowo naładować małe bateryjki.
-Tym Art będę się martwić jak już do tego dojdzie. - wzruszyła lekko ramionami. W tym momencie miała Artemis w domu, więc będzie dużo prościej. Potem... powinna sobie poradzić. Szczeniaki chyba nie wymagały aż tak wielkiej uwagi. Zresztą poradzi sobie, bo z tyloma rzeczami już sobie radziła w życiu. Jeśli faktycznie ją to przerośnie... to będą musiały podjąć drastyczne kroki po prostu.
Wizyta nie była jakaś bardzo długa i na szczęście nie tak kosztowna jakby mogło się wydawać. Ostatnie zakupy z psiakami i można było spokojnie wracać do domu zastąpić Mary, bo już dzisiaj dużo pomogła przy szkrabach. Czas pobyć mamą przez resztę dnia.
Ogarnęła Lokiego w szelki i obie ruszyły na dłuższy spacer. Fakt, że były we dwie przyciągnął to co miały kiedyś. Spokój, ciszę i brak dwóch bąbli, które zajmowały teraz ich cały czas wolny. Faktycznie często tego Ady brakowało, tej wolności do robienia czegokolwiek w ciągu dnia i nie bycia uzależnioną od dwóch małych smrodków.
-Też za nimi tęsknię. Kocham dzieciaki, ale brakuje mi tego - ścisnęła lekko dłoń żony i uśmiechnęła się lekko. -Powinnyśmy gdzieś pojechać na weekend chociaż. We dwie. Bez psiaków i dzieci. - zaproponowała. Najgorsze w tym wszystkim było to, że to nie tylko od nich zależało, bo dużo do gadania pod tym względem miała Mary, która przede wszystkim zajmowała się wnukami gdy trzeba było. Adaya nie chciała tyle prosić o pomóc, bo i tak teściowa robiła naprawdę wiele dla nich.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Martwienie się na zapas nie ma sensu - w tym musiała Adayi przyznać rację, jednak myślenie przyszłościowe zakładało, że przewidzą początkowe trudności jakie mogą się pojawić przy opiece tych maluchów. Trzeba będzie im powierzyć bardzo dużo uwagi. Zadbać by czuły się dobrze i przede wszystkim przyzwyczaiły się do mieszkania z dziećmi, chociaż z tym problemów nie będzie, po wcześniejszym przedstawieniu jakie dali razem z Axem.
- Jesteśmy teraz w mniejszości. - zaśmiała się pod nosem, a gdy zrozumiała że trenerka nie ogarnęła o co chodzi, ucałowała ją w policzek. Czterech panów i trzy baby. - może więc rzec że Ax zyskał nowych kumpli, a Ellie kolejnych obrońców którzy na pewno jej nie opuszczą, gdy będzie źle!
Przechadzały się tak parkowymi uliczkami, co jakiś czas przystając aby psiaki mogły załatwić swoje potrzeby.
- Pamiętasz ile przyżyłyśmy? Ciekawe czy to stare mieszkanie dalej ma plamę po winie, czy wlasiciele postanowili się nią zająć. Albo ten moment gdy pojawiłaś się u moich rodziców... Oni od razu wiedzieli że z tego coś będzie. Nie pytaj mnie jak, ale mają nosa. - na moment myśli uciekły jej w kierunku ojca. Tak żałowała, że nie widział ile osiągnęła i nie myślała tu wcale o pracy, a o życiu prywatnym o szczęściu na jakie się zdecydowała. Nagłe szczeknięcie psa, na ptaki wyrwało ją z zamyślenia i spojrzała na żonę.
- Może weekend na Bali? - tak w ramach przypomnienia sobie jak piękny był ich ślub i czas spędzony tam? - Porozmawiam z Mary czy nie będzie miała nic przeciwko. No chyba że twoja mama przyjedzie do nas. Chris pewno tez bedzie chcial zobaczyć psiaki. - chyba już na dobre zadomowił się u państwa Castellano i może to lepiej? Przynajmniej mogli przelać na kogoś swoją miłość po śmierci Ellie.
- Miałaś taką piekną sukienkę... - wróciła znowu myślami do ślubu. Lubiła wracać do tego momentu. - Wiesz że to nasze wspólne osiągnięcie... W sensie nasza rodzina i to że dalej mnie chcesz. - zaśmiala się pod nosem i przystanęła na dłuższy moment, bo tym razem do załatwienia była dwójka. - Nie żałuje żadnej decyzji. - posłała kobiecie ciepły uśmiech, co jest rzadkością u biczy Art.
Spacer z psiakami zajął im dłużej niż podejrzewała, jednak był on piękny, ze względu na wspominki i fakt iż miały chwilkę dla siebie. Tylko we dwie. Mogły przypomnieć sobie same początki aby szczęśliwie wrócić do domu, do dzieciaków które jak zwykle szalały.

/ztx2

autor

Arti

ODPOWIEDZ

Wróć do „54”