WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

love you still, always have, always will
Awatar użytkownika
23
174

mama na pełen etat

i narzeczona Chet'a

columbia city

Post

W ostatnim czasie zdecydowanie pozmieniały jej się priorytety – teraz budzenie się obok ukochanego mężczyzny było czymś naturalnym i wręcz upragnionym, najchętniej więc codziennie budziłaby się w jego ramionach i witała wraz z nim nowy dzień – co istotnie teraz, gdy już razem zamieszkali było jak najbardziej możliwe. I to chyba napawało ją największą radością, nie było już przecież jej mieszkania i jego domu, ale był ich wspólny – i nic nie brzmiało lepiej. Nie zmieniało to jednak faktu, że i ona przywykła do wczesnego wstawania, głównie z powodu pracy, która tego od niej wymagała, ale również i z podobnych pobudek jak Chester – lubiła bowiem rano pobiegać bądź właśnie rozpocząć dzień aktywnie, w jakikolwiek inny sposób. To bowiem dodawało jej energii i pobudzało przypływ endorfin, które wpływały pozytywnie na jej nastrój. Odkąd jednak zmieniło się tak wiele – czyli odkąd pojawił się Chet, odkąd była w ciąży, nieco przewartościowała swoje codzienne rytuały i teraz zdecydowanie bardziej wolała wylegiwać się w łóżku, tym bardziej mogąc mieć go obok siebie. A z racji tego, iż był weekend, mogli przecież pozwolić sobie na nieco mniej snu w nocy, by nadrobić go właśnie do południa, z czego Jordana chętnie skorzystała, nieco nieświadoma tego, iż przecież był tu jeszcze jeden domownik, który wymagał spaceru – albo chociaż wypuszczenia na poranną przebieżkę. Sama nie posiadała przecież na stałe psa, więc to dla niej jednak nowa rzeczywistość, której również będzie się musiała nauczyć, bo póki co jednak spadło to na barki bruneta. Co nie zmieniało faktu, że spodobała jej się wizja śniadania dostarczanego wprost do łóżka i to znacznie częściej niż raz na jakiś czas, więc – zapunktował w oczach swojej narzeczonej, gdy już pojawił się w drzwiach sypialni z tacą pełną zdrowych pyszności. Oczywiście nieco bardziej wolałaby, aby leżał teraz tuż obok niej w łóżku, co pozwoliłoby im być może zaoszczędzić jeszcze kilka cennych minut, które mogliby spędzić na wspólnych aktywnościach, ale tych w nocy im przecież nie brakowało, więc zdecydowanie należało teraz uzupełnić nieco kalorie. Jej głód jednak potęgowało nie tylko śniadanko, które brunet dla nich przygotował, ale również on sam – niosący je tutaj wyłącznie w samych bokserkach, przez co istotnie nie mogła oderwać od niego wzroku. – Cześć, kochanie – przywitała się więc ochoczo, równie chętnie oddając krótkiego, aczkolwiek soczystego całusa, którego podarował jej na dzień dobry – Wiesz jak seksownie wyglądałeś w tych drzwiach w samych bokserkach i z tacą pełną dobroci? – mruknęła z lekkim rozbawieniem, pozwalając mu odstawić trzymany przedmiot na łóżko tak, by nic się nie wywróciło i nie rozlało – Musisz mnie tak częściej rozpieszczać. Czyli mam rozumieć, że śniadanie do łóżka będzie w każdy weekend? – zasugerowała żartobliwie, chociaż absolutnie nie mając nic przeciwko i zaraz swoją uwagę zwróciła na Aldo, który przystanął tuż obok niej i ułożył pyszczek na łóżku, domagając się pieszczot. Uśmiechnęła się więc szeroko i pogłaskała go, drapiąc w ulubionym miejscu. – Tobie też cześć przystojniaku, jak Twoja pierwsza noc w nowym domu, co? – objęła go obiema rękami i pogłaskała jeszcze, ku jego wielkiemu zadowoleniu – Moja też była bardzo udana – potwierdziła, śmiejąc się cicho, po czym pozwoliła mu odejść, bo z wyraźnym zainteresowaniem obwąchiwał teraz wszystko wokół, zapewne wyczuwając też jedzenie, które znajdowało się na łóżku. Bynajmniej jednak był dobrze wychowany i na łóżko nie wskakiwał, co było godne podziwu. – Zdecydowanie nie dałeś mi w nocy pospać – zaśmiała się i pochyliła w jego stronę, gdy usiadł obok, aby musnąć wargami jego nagie ramie, po czym sięgnęła po szklankę i upiła kilka łyków pysznego soku, po czym znowu zareagowała rozbawieniem i spojrzała na niego – I zdecydowanie nie przeraża mnie ten pracowity dzień, bardzo chciałabym, aby to wszystko było już urządzone i gotowe. Ale samo robienie tego też jest przyjemne, bo urządzamy coś naszego, więc… zamierzam się tym cieszyć – uśmiechnęła się i zabrała za jedzenie, bo nieco burczało jej już w brzuchu, wgryzła się więc w tosta i mruknęła z zadowoleniem, delektując się jego smakiem – Pyszne. A co do wymówek... to zawsze jakieś się znajdą, kotku. Co prawda oświadczyny już nie przejdą – wysunęła lekko przed siebie dłoń, ukazując złoty pierścionek, który błyszczał na jej palcu – Ale istnieją równie przyjemne rzeczy. No i mieliśmy się dzisiaj gdzieś wybrać, aby świętować to, że zostałeś moim narzeczonym, więc chyba wieczór mamy już zarezerwowany na pewne przyjemności, co? – zerknęła na niego, oczywiście nie wymagając żadnych nadzwyczajnych rzeczy, ale faktycznie chciała z nim gdzieś wyjść, bo przecież nawet rozmawiali o tym, że ostatnio nigdzie razem nie wychodzili – więc obecnie była ku temu najlepsza okazja. Mimo, że kusiło, aby zostać w domu i urządzać go bez końca, co także sprawiało – przynajmniej Jordie, wiele satysfakcji. Wydęła lekko usta w geście rozbawienia, gdy zasugerował deser po śniadaniu i oblizała kusząco usta, na których pozostało nieco awokado, które na końcu starła koniuszkiem palca i ten koniuszek także oblizała, nie spuszczając wzroku z bruneta. Cóż mogła poradzić na to, że na każdym kroku się prowokowali, nawet najdrobniejszymi gestami. – Twoja kara trwała tak długo, że jestem teraz strasznie nienasycona. Chociaż po tej nocy jestem też nieco obolała i jak tak dalej pójdzie, to chyba nie będę w stanie zająć się rozpakowywaniem – wycelowała w niego widelec, uśmiechając się zaczepnie – Ale myślę, że moglibyśmy na początek na przykład wypróbować nasz nowy prysznic… i dobrze się rozbudzić na resztę dnia. A potem już zająć się rozpakowywaniem tych wszystkich rzeczy, pozostawiając sobie pewien niedosyt aż do wieczora, który także chyba będzie zasługiwał na kolejną dawkę przyjemności – posłała mu sugestywne spojrzenie, mówiące nie więcej niż to, że gdy już wrócą ze wspomnianego wcześniej, wspólnego wyjścia, zapewne również nie będą w stanie iść grzecznie spać – tym bardziej, gdy Chet zobaczy ją już w kreacji, którą miała przygotowaną na taką okazję. – Jestem przekonana, że bardzo będziesz chciał zdjąć ze mnie sukienkę, którą dzisiaj założę – poruszyła zabawnie brwiami i upiła kilka łyków soku, ponownie na niego spoglądając – Chociaż najchętniej zostałabym z Tobą cały dzień w łóżku. Ale nie masz na dzisiaj żadnych planów? Cały jesteś mój? – zbliżyła się do niego lekko i nie mogąc się powstrzymać, złaczyła ich usta w namiętnym pocałunku. Uśmiechnęła się poprzez ten pocałunek, bynajmniej nie zamierzając go przerywać, aż do momentu, w którym jednak brakło im tchu. Gdy oderwali się więc od siebie, nie odsunęła się jednak, ale trąciła jego nos swoim. – Wiesz na co mam ochotę? Na truskawki. I zjadłabym też czekoladę… truskawkową – zmarszczyła zabawnie nos i cmoknęła raz jeszcze jego usta, gładząc dłonią jego udo, po czym usiadła znowu prostu i zjadła ostatni kęs tosta, kiwając głową – Zdecydowanie coś truskawkowego. I coś słodkiego.

autor

Jordie

with the blood of a scoundrel and a princess in his veins, his defiance will shake the stars
Awatar użytkownika
34
188

programista

narzeczony jordany

columbia city

Post

- O to chodziło, grunt to znać potrzeby swoich odbiorców, a prezentacja dania jest prawie tak samo ważna jak sam smak - uznał ze śmiechem w odpowiedzi na komplement odnośnie tego, jak prezentował się w samych bokserkach i z tacą pełną jedzenia. - A może w co drugi weekend to ty będziesz mnie tak rozpieszczać, hm? Czy wolisz jednak zostać przy deserach, a mi zostawić śniadania? - nie miałby także nic przeciwko temu, aby to Jordie witała go w podobny sposób i w jakimś seksownym wydaniu, ale z drugiej strony, nie było to coś, czego od niej oczekiwał. Właściwie lubił przygotowywać takie śniadania dla dwojga - zresztą nie tylko śniadania, i nie tylko banalne tosty. Możliwość rozpieszczania swojej ukochanej i zrobienia jej choćby tej małej przyjemności, jaką był smaczny posiłek, jemu samemu również sprawiała satysfakcję. W jedzeniu nie chodziło bowiem tylko o zaspokojenie głodu, i chyba każdy kucharz - profesjonalny czy amator - cieszył się, mogąc karmić innych. Gotowanie tylko dla siebie - w odczuciu Chestera kompletnie mijało się z celem, przez co w przeszłości znacznie częściej stołował się na mieście. Ale obecnie wspólne posiłki - nawet te zamawiane na dowóz, bo czasem po prostu woleli inaczej spożytkować wspólny czas, niż na gotowanie - stały się ich małą tradycją i rytuałem; a śniadania do łóżka - nie zawsze kończyły się na jedzeniu, przez co tylko tym chętniej je praktykowali. Pokiwał głową, przeżuwając kęs tosta, który następnie popił sokiem. - I bardzo dobrze, wcale nie zamierzałem cię straszyć - odrzekł w temacie wciąż czekającej na nich pracy z porządkowaniem domu i rozpakowaniem pozostałych pudeł. Chet także nie traktował tego jako przykrego obowiązku - bo nawet jeśli inne, wspólne czynności sprawiały im zdecydowanie większą przyjemność, to przecież oboje lubili po prostu spędzać ze sobą czas, również poza tym wygodnym łóżkiem. Znacznie trudniej byłoby się więc za to zabrać, gdyby mieli to robić oddzielnie - ale razem, nie ulegało wątpliwości, że tak spędzony dzień minie im równie miło i szybko. Zwłaszcza że i na wieczór mieli już nie mniej ciekawe plany. - Dokładnie, nie zapomniałem. Wieczorem wychodzimy, więc tym bardziej przydałoby się uwinąć do tego czasu z robotą. Przynajmniej częściowo... - zawiesił głos, jakby zamierzał coś jeszcze dodać, ale gdy jego spojrzenie zatrzymało się na usteczkach panny Halsworth, a następnie na palcu, który kusząco oblizała, brunet na moment zgubił wątek, mając wrażenie, że jego ślinianki zaczęły nagle pracować na wyższych obrotach. Pewnie połowa z wypowiadanych przez nią - po stwierdzeniu, iż była nienasycona - słów również do niego nie dotarła, ale odwzajemnił zaraz uśmiech i upił głębszy łyk soku, nim pokiwał głową. - Prysznic to doskonały pomysł, ładnie to sobie zaplanowałaś, - przyznał i ponownie ugryzł tosta. Co prawda na przestrzeni trwania ich znajomości niewiele planowali, a niemal wszystko odbywało się spontanicznie - acz w tym przypadku pozostawienie sobie niedosytu, który to Jordie ujęła w swoim planie na dzisiejszy dzień, miało jedynie podsycić w nich pragnienie, jakie będą mogli później wspólnie zaspokoić. Nawet jeśli Chet nie mógł w żadnym stopniu ręczyć za to, iż zdoła się powstrzymać i nie spróbuje zerwać z Jordany sukienki jeszcze zanim wyjdą na kolację. - Nie mogę się doczekać, aż cię w niej zobaczę. I oczywiście, nie mam żadnych planów - poza tymi, które właśnie wymieniłaś. Jestem cały twój - kiwnął z ukradkowym uśmiechem głową, gdy ciemnowłosa się do niego zbliżyła, a ich usta spotkały się w intensywnym pocałunku. Wspierając się jedną dłonią na pościeli tuż przy Jordie, mężczyzna naparł śmielej na jej usta swoimi, by dopiero po paru sekundach niechętnie się od nich oderwać. Cichym pomrukiem wyraził swoje zainteresowanie tym, na cóż to miała ochotę, lecz słysząc o truskawkach, nie zdołał powstrzymać krótkiego śmiechu, zanim cofnął się, spoglądając z rozbawieniem na swoją rozmówczynię. - Czy to już pora na ciążowe zachcianki? - uniósł pytająco brew, pakując ostatni kawałek tosta do ust, i dopijając sok. - Wszystko da się załatwić. A może truskawki w czekoladzie? - zasugerował, odstawiając tacę na szafkę przy łóżku, lecz bynajmniej nie mając ochoty tak szybko go opuszczać. Mimo iż to w jego gestii leżało zaspokajanie owych ciążowych zachcianek panny Halsworth, z czego z całą pewnością nie zamierzał się wymigiwać. Zwłaszcza że takie, przykładowo, truskawki w czekoladzie były deserem tyleż prostym, co efektownym, a w ich przypadku mogłyby stanowić przyjemność dla wielu zmysłów, szczególnie wtedy, gdy nie chciałoby im się czekać na to, aż owa czekolada zastygnie, by móc ją spożyć... Zagarnąwszy więc Jordie ramieniem, Chet opadł wraz z nią na łóżko - a właściwie wylądował obok niej, podpierając się na łokciu, by wargami prześlizgnąć wzdłuż jej żuchwy, w kierunku szyi. - Na przykład w takiej płynnej czekoladzie, którą rozlałbym na twoim brzuchu, żeby ją zebrać tymi truskawkami... albo zlizać - mówił, zapuszczając się dłonią pod kołderkę, gdzie przebiegł opuszkami palców od jej żeber po brzuch. Istotnie wizja takiego deseru zadziałała na męską wyobraźnię; aż uśmiechnął się do własnych myśli - i do Jordie - gdy cały ten plan rozpakowywania pudeł i urządzania się w nowym domu coraz bardziej się oddalał, ustępując miejsca znacznie słodszym przyjemnościom, po których ich lepiące się od czekolady ciałka tym bardziej będą potrzebowały długiego prysznica. - Masz ochotę?

autor

love you still, always have, always will
Awatar użytkownika
23
174

mama na pełen etat

i narzeczona Chet'a

columbia city

Post

A więc chciałbyś żebym przyniosła Ci śniadanie do łóżka w jakiejś seksownej bieliźnie, hm? Albo nago? – uniosła sugestywnie brew, podsuwając mu takową wizję i była niemal pewna, że już miał ją przed oczami, na co cicho się zaśmiała. Przegryzając tosta, pokiwała jednak ochoczo głową i ponownie na niego zerknęła. – To właściwie całkiem dobry pomysł, nie mam nic przeciwko. O ile oczywiście uda mi się wstać wcześniej niż Ty, bo jak wiemy… bywam jednak większym śpiochem – zażartowała, upijając kilka łyków soku – Ale zawsze możesz poczekać na mnie w łóżku – dodała, uśmiechając się zaczepnie. Zdecydowanie podobało jej się wizja wspólnych, weekendowych poranków, które mogli właśnie spędzać razem w taki sposób i nie musieli już martwić się tym, że są u niej lub u niego, że czegoś im brakuje, że gdzieś się spieszą – tutaj byli już tylko sami dla siebie, na swoim. I mogli sobie pozwolić na wszystko. A myśl o tym, że tak teraz będzie wyglądać ich codzienność napawała ją ogromną radością i ekscytacją co do przyszłości, którą mieli wspólnie dzielić. Zaś te poranki w ciągu tygodnia zapewne będą wyglądać nieco inaczej, z uwagi na to, że Chester pracuje, a Jordie rzadziej, ale również pojawia się jeszcze w barze, w którym dorabia – plus ciągle uczęszcza na zajęcia, co także wymaga czasem wczesnej pobudki. Ale kto powiedział, że nie mogliby tej chwili rano spożytkować w przyjemny i całkiem aktywny sposób, by miło zacząć dzień. Niemal uśmiechnęła się znowu do swoich myśli i zjadła kolejny kęs z widelca. – Chociaż już nie mogę się doczekać tego naszego wspólnego rozpakowywania i urządzania wszystkiego, to jakoś ciężko nam się za to zabrać, nie uważasz? – zaśmiała się, mając niemal identyczne odczucia w tej kwestii. Uwielbiała spędzać z nim czas, po prostu robić coś razem, rozmawiać, żartować – poza oczywistą przyjemnością, która był seks w niemal każdym zakątku domu. I była pewna, że to wspólne rozpakowywanie także będzie niezmiernie miłe, ale dopiero w momencie, w którym wreszcie uda im się do niego zabrać, bo póki co zdecydowanie zbyt mocno przyciągało ich to wygodne łóżko. Niemniej jej oczy błysnęły radośnie, gdy potwierdził, że wieczorem gdzieś razem wyjdą i kąciki jej ust znowu drgnęły ku górze, na potwierdzenie tego zadowolenia, które ją ogarnęło. – Zdecydowanie byłoby dobrze rozpakować chociaż trochę z tych rzeczy do wieczora, bo nie liczyłabym na to, że uda nam się ogarnąć to wszystko… tym bardziej, że nieprędko jeszcze się za to zabierzemy – spojrzała na niego znacząco, wyginając usta w zawadiackim uśmieszku – A gdzie właściwie się wybieramy? – zagadnęła jeszcze, bo właściwie od wczorajszego wieczora Chet nic jej na ten temat nie powiedział, oprócz tego, że wyjdą razem na miasto, aby świętować. A miała wrażenie, że jednak miał już coś w planie, więc chciała wiedzieć na jaką okoliczność ostatecznie ma się przygotować, chociaż była przekonana, że sukienka przypasuje się do każdej. I równie skutecznie zwali bruneta z nóg, rozbudzając jego pragnienie. – Lubię, gdy jesteś cały mój – mruknęła przekornie, gdy potwierdził, że istotnie dzisiaj dokładnie tak jest, co niezmiernie ją cieszyło. Dotychczas nie zawsze mieli możliwość spędzać ze sobą cały dzień, a teraz, gdy wreszcie znalazło się to w ich grafiku, mogła jedynie cieszyć się z tego powodu i korzystać z tego bezgranicznie. Dokładnie tak jak teraz, gdy ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku, który niechętnie przerwali, a chwilę później Jordie szturchnęła go lekko w ramię z rozbawieniem, gdy sam roześmiał się na wspomnienie o truskawkach. – Nie wiem, mam nadzieję, że to jednak nie zachcianki… ale, mam ochotę na truskawki. Dużą ochotę – stwierdziła, przeciągając nieco ostatnie dwa słowa dla podkreślenia wagi ich znaczenia, bo dużą, znaczyło, że naprawdę dużą i w tej chwili musiała to pragnienie zaspokoić. Zjadła jednak do końca tosta i dopiła pyszny soczek, po czym odstawiła szklankę na tacę, którą brunet już uniósł z łóżka, by odstawić ją następnie na szafkę obok. – Tak? Będziesz spełniał wszystkie moje zachcianki? Mmm… truskawki w czekoladzie? – mruknęła z rozmarzeniem – O tak, zdecydowanie tak. Czy to da się zrobić… teraz? – spojrzała na niego niemal błagalnie, po chwili jednak śmiejąc się, gdy zagarnął jej ciało ramieniem i sprawił, iż opadła znowu swobodnie na plecy, gdy on ułożył się tuż obok niej. Westchnęła cicho, czując jego usta, które zmierzały niespiesznie w kierunku szyi i instynktownie odchyliła lekko głowę, ułatwiając mu dostęp do niej. Roześmiała się znowu radośnie, wysłuchując jego propozycji na to jak mogli spędzić najbliższy czas w łóżku i tak – zdecydowanie zapomniała o tym ile czekało ich dziś jeszcze pracy, a wizja rozpakowywania całkowicie się zamazała. I oddaliła chyba już bezpowrotnie. – Wydaje mi się, że Ty masz dużą ochotę – zażartowała, widząc ten jego jednoznaczny uśmieszek, który wpełzł na jego twarz, gdy tylko zobrazował jej to wszystko – Ale to brzmi bardzo kusząco. O ile nakarmisz mnie tymi truskawkami – uniosła wskazujący palec ku górze, by potem przeczesać palcami jednej dłoni jego włosy, przekręcając głowę w jego stronę. Jej ciało lekko zadrżało, gdy jego niesforne paluszki wsunęły się pod kołdrę i zetknęły się z jej skórą w okolicy brzucha. Trąciła jego nos swoim i musnęła jego usta swoimi, pozwalając na krótki, soczysty pocałunek, po którym złapała jego dolną wargę między zęby i kusząco pociągnęła. – Najpierw czekolada, potem prysznic… wszystko składa się w idealną całość. Kto by myślał o kartonach… - pokręciła głową, marszcząc zabawnie nos – Pytanie tylko czy mamy truskawki i czekoladę? Bo jeżeli mamy, to idź po nie szybko. A ja tu na Ciebie zaczekam, nago – mruknęła kusząco, z wyraźnym rozbawieniem obserwując jak Chet poderwał się z łóżka, by najwyraźniej po owe słodkości się udać. Przygryzła wargę, obserwując jak znika za drzwiami, a potem zaśmiała się sama do siebie i przeciągnęła się znowu, zrzucając z siebie kołdrę. Odrzuciła ją nogą na bok i tym samym leżała teraz kompletnie nago, zamierzając w ten właśnie sposób przywitać Chestera, gdy już pojawi się tutaj z tym co miało zaspokoić jej – ich – pragnienie.

autor

Jordie

with the blood of a scoundrel and a princess in his veins, his defiance will shake the stars
Awatar użytkownika
34
188

programista

narzeczony jordany

columbia city

Post

Leniwe, weekendowe poranki, śniadania do łóżka - wszystko to brzmiało niczym istna sielanka, jakiej Chet do tej pory nie miał szansy doświadczyć; z tym większą przyjemnością doświadczał tego zatem u boku Jordie, której to zawdzięczał zarówno tę, jak i wiele innych zmian w jego poglądzie na to, jak powinno wyglądać życie. A to powinno chyba po prostu dawać człowiekowi szczęście - i to właśnie dawał mu związek z Jordaną, mimo że mężczyzna przez lata szukał w niewłaściwym miejscu, przekonany wręcz o tym, że ani jedna kobieta, ani rodzina nigdy nie byłaby w stanie mu tego zapewnić: tylko praca - konkretna praca w FBI - choć już wtedy ewidentnie mylił prawdziwe szczęście z zaledwie poczuciem spełnienia zawodowego, jakie na dłuższą metę nie mogło dać mu jednak spokoju: bo zawsze pozostawali jacyś przestępcy do ujęcia, i zawsze pozostawało coś więcej do zrobienia. I to się nie zmieniło; teraz natomiast spokój panował przede wszystkim w jego głowie. Chester nie martwił się już tym, na co w gruncie rzeczy nie miał wpływu, nie próbował ratować świata, bo wiedział już, że to było niewykonalne - a wszelkie próby, jakie podejmował jeszcze niedawno, i po odejściu z FBI, nazbyt często obracały się przeciwko niemu. Może świat go już nie potrzebował - może nigdy go nie potrzebował, a sądzenie, iż było inaczej, był ze strony bruneta przejawem najzwyklejszego narcyzmu. Dlatego obecnie liczyła się dla niego już tylko jedna osoba - jedna i pół - której (których) szczęście było sprzężone z jego własnym i, egoistycznie czy nie, wszystkie swoje działania skupiał na tym, aby to ten ich wspólny, mały świat, był tak idealny, jak tylko mógł być. Łącznie z domową sielanką, beztroskimi, przedłużającymi się porankami w łóżku, i równie przyjemnymi wieczorami. - Wybieramy się do restauracji, ale nie musimy prosto stamtąd wracać do domu. A jeśli będę miał ochotę pilnie zerwać z ciebie sukienkę, to znajdziemy jakieś ustronne miejsce - uznał z nutką rozbawienia w odpowiedzi co do późniejszych planów na ten dzień, bo nawet jeśli te nie były szczególnie wyszukane, z racji faktu, iż do samych oświadczyn doszło trochę przypadkowo i nie mieli zbyt wiele czasu na wysnucie bardziej skonkretyzowanych zamiarów, to oboje przecież najlepiej czuli się w spontanicznych sytuacjach i nic nie stało na przeszkodzie, aby kończąc kolację zadecydowali o tym, aby pójść gdzieś potańczyć, albo po prostu spędzić czas wśród ludzi, zamiast wracać do domu. Wręcz powinni korzystać z tego, że nikt tu jeszcze na nich nie czekał, a ich wieczór mógł być tak długi, jak tylko tego chcieli. W najgorszym wypadku wstaną jutro rano trochę niewyspani. - Właściwie moglibyśmy też spotkać się jakoś wspólnie... ze znajomymi. Nie dzisiaj, bo pewnie mają już swoje plany, ale takie rzeczy powinno się chyba świętować z przyjaciółmi, nie? - zasugerował z nieznacznym wzruszeniem ramion. On sam, od czasu tego niefortunnego wieczoru i bójki w barze, kiedy to ewidentnie nie zrobił na znajomych Jordie dobrego wrażenia, wolał ich raczej unikać, ale z drugiej strony, wydawało mu się czasem, że ten brak wspólnych znajomości był pewnym mankamentem w ich relacji, o czym być może przypomniała mu niedawna rozmowa z przyjacielem, który dopominał się, aby poznać w końcu dziewczynę najlepszego kumpla. Okazało się zatem, że już tych wspólnych znajomych posiadali - z czego nawet nie zdawali sobie sprawy. Póki co jednak znacznie istotniejszym zagadnieniem był deser po śniadaniu. Chet uśmiechnął się więc ukontentowany, gdy Jordie przystała na truskawki w czekoladzie. - Oczywiście, że cię nimi nakarmię, w końcu to twój deser - odrzekł bez zawahania, bo chociaż mógł jej po prostu zaserwować te truskawki, a przede wszystkim płynną czekoladę, na sobie i wtedy to Halsworth otrzymałaby tę podwójną satysfakcję; to oboje zdawali sobie sprawę, że taki, a nie inny sposób podania - na jej brzuchu, co Callaghan zobrazował jej, prześlizgując palcami po tej właśnie części kobiecego ciała - miał zapewnić równą przyjemność im obojgu: bo Jordana dostanie swoje słodkości, a Chet - jej słodkie, nagie ciało. Mruknął z zadowoleniem, gdy ich usta ponownie spotkały się w krótkim pocałunku, nie będąc już w stanie zetrzeć uśmiechu, który nieustannie majaczył w kąciku jego warg. - Masz szczęście, że robiąc wczoraj zakupy, przewidziałem każdą okoliczność - nie przewidział, ale lubił uchodzić za takiego, który przewiduje, a przecież nie mogli się wprowadzić do domu z pustą lodówką, więc istotnie obok dziesiątek innych rzeczy, które tu ze sobą przywieźli, nie zabrakło także artykułów spożywczych, w tym również tych nadających się na romantyczny deser dla dwojga. - Daj mi chwilę - nie musiała dwa razy powtarzać, a on nie zamierzał kazać jej zbyt długo czekać; dlatego po kolejnym, krótkim buziaku wstał pospiesznie z łóżka, nieomal odbijając się od materaca, po czym zgarnął tacę z naczyniami i posławszy jeszcze pannie Halsworth rozbawione spojrzenie, odmaszerował żwawo i skierował zaraz swoje kroki do kuchni. Tam wyjął z lodówki truskawki i opłukał pod wodą, by następnie przełożyć je do miseczki, jedną przy okazji wrzucając prosto do ust; a w drugim naczyniu rozpuścił czekoladę i dodał do niej śmietankę, aby po schłodzeniu - bo nie chciał przecież przypadkiem swej narzeczonej poparzyć - całość nadal zachowała odpowiednio płynną konsystencję. Z tak przygotowanym deserem brunet wrócił więc po kilku minutach do sypialni, by zastać Jordanę czekającą już na niego, tak jak obiecała, nago i w pełnej swojej cudownej okazałości, na widok której Chet aż oblizał koniuszkiem języka wargi, nim ich kąciki zadrżały w lekkim uśmiechu, a wygłodniałe spojrzenie prześlizgnęło się po całym jej odsłoniętym ciele. Może dlatego tak je uwielbiał - bo kojarzyło mu się z przyjemnymi, słodkimi smakami, które zlizywał z jej skóry, a Jordana istotnie zaprogramowała go, jak Pawłow swojego psa. - Nie zmarzłaś? - zagaił retorycznie, bo nawet jeśli zmarzła - wszak o tej porze roku temperatury nie rozpieszczały - to wiedział dobrze, co zrobić, żeby ją rozgrzać: odstawiając na moment truskawki na bok i gramoląc się na łóżko, na którym wylądował kolanami tuż przy Jordie, by rozlać ciepłą, płynną czekoladę na napiętym płótnie jej gładkiej skóry, tworząc rozległą smugę ciągnącą się od mostka - spomiędzy jej piersi spływającą w kierunku szyi - przez jej brzuch, i rozpływającą się niesymetrycznie na boki. Odstawił następnie naczynie na szafkę, a w to miejsce sięgnął po soczystą, czerwoniutką truskawkę, którą zebrał nieco słodkiej polewy z brzucha brunetki i nachylony nad nią, z jedną ręką wspartą na materacu, podsunął owoc do jej ust, na moment jednak zatrzymując rękę w górze, tak że, gdy rozchyliła wargi, czekolada skapnęła wprost na jej język, zanim pozwolił jej ugryźć kęs. Sam zjadł pozostałą część truskawki, zostawiając tylko listki, by zaraz potem złączyć ich usta w namiętnym pocałunku, na koniec zaczepiając delikatnie zębami o dolną wargę Jordany. - Jak ci smakuje? Dla takich deserów mógłbym robić ci śniadania do łóżka nawet codziennie - przyznał z rozbawieniem, trącając nosem jej podbródek, zanim przylgnął wargami do miękkiej skóry na jej szyi, najwidoczniej dopiero się w niej rozsmakowując.

autor

love you still, always have, always will
Awatar użytkownika
23
174

mama na pełen etat

i narzeczona Chet'a

columbia city

Post

Zdecydowanie nie miała nic przeciwko tej błogiej sielance, która zapanowała niespodziewanie w ich życiu – można by powiedzieć, że po tych wszystkich nieprzyjemnościach i problemach, które już wspólnie pokonali, po prostu sobie na to zasłużyli. Mimo więc cichej obawy z tył głowy, że przecież tak cudownie nie może być wiecznie i że być może niedługo coś się zepsuje… starała się odpychać od siebie takie myśli i jedynie cieszyć się chwilą. Tym czasem, który spędzali razem, tworząc swoją małą, nietypową rodzinę – pragnąc po prostu być razem. Nowy dom był nowym rozdziałem, którego zwieńczeniem okazały się zaręczyny: to wszystko dosłownie wywróciły dotychczasowe życie Jordie do góry nogami, niemniej jednak z tym większą przyjemnością doświadczała wraz z Chesterem tych wszystkich nowych rzeczy i wszelakich przyjemności, których dotąd nie znała. Czasami jednak czuła się przy nim po prostu jak za starych, dobrych czasów – gdy jej rodzina była pełna, gdy była szczęśliwa i gdy czuła się beztrosko, za to w dużej mierze była mu naprawdę wdzięczna. Chociaż przez ostatnie lata sporo błądziła i to także w kwestiach sercowych, nagle okazało się, iż jej słabość do starszych mężczyzn naprawdę mogła przynieść jej coś dobrego, że być może Jordana okazała się być dojrzalsza niż wskazywałby na to jej wiek i jednak była w stanie ułożyć sobie życie z kimś nawet o dekadę starszym. Bo to nie wiek grał tu główną rolę, wiek to zaledwie liczby, liczy się jedynie młodość ducha i chęć do życia – a tej przecież nie brakowało tej dwójce. Dlatego tak pragnęła zrobić wszystko, by ta sielanka trwała jak najdłużej: by mogli nieustannie zasypiać razem i budzić się w taki sposób jak dzisiaj, bo miała wrażenie, że absolutnie nigdy jej się to nie znudzi. – Zdecydowanie nie będziemy prosto stamtąd wracać do domu, musimy w końcu skorzystać ze wspólnego wieczoru na mieście. I nie może się on skończyć tylko na kolacji – pokręciła głową z typowym dla siebie, zadziornym uśmieszkiem – Rozumiem, że miałbyś ochotę wziąć mnie w łazience po środku lokalu? Panie Callaghan, jest Pan bardzo niepoprawny – tym razem pokręciła głową, udając dezaprobatę, aczkolwiek rozbawienie ewidentnie wręcz biło z jej buźki. W tej kwestii byli przecież bowiem całkowicie podobni i zdecydowanie nie mieli żadnych skrupułów ani oporów – lubi korzystać z tego co dawał im los, przesuwać własne granice i doświadczać nowych rzeczy. Chyba to było kluczem do sukcesu w ich relacji – wszystko robili razem i co więcej, naprawdę to uwielbiali. Jedynym istotnym mankament faktycznie pozostawał jednak brak wspólnych znajomych i brak spotkań z nimi, bo Jordie także zaniedbała ostatnio nieco przyjaciół, a w tym nawet własne rodzeństwo. I siostrę bliźniaczkę, która była jej przecież najbliższa. Teraz – gdy nie tylko spodziewają się dziecka, ale i się zaręczyli, to chyba powinni podzielić się tymi nowinami ze wszystkimi. – O tak, to bardzo dobry pomysł. Całkiem zaniedbałam wszystkich znajomych, nie widziałam się z nimi całe wieki. Nie wspominając o tym, że nawet dawno nigdzie z nimi nie wychodziłam. Ktoś nagle pochłonął całą moją codzienność – zażartowała na koniec i musnęła krótko usta bruneta, uśmiechając się przy tym znacząco – Bardzo chciałabym poznać Twoich znajomych. I chciałabym żebyś Ty polubił się z moimi… wiem, że mamy kiepskie wspomnienia, ale to świetni ludzie i na pewno już o tym zapomnieli. Zwłaszcza, że teraz jesteśmy razem i jestem z Tobą szczęśliwa jak jeszcze nigdy – dodała, zdecydowanie podekscytowana wizją świętowania wraz z przyjaciółmi. A nawet spotkaniem w takim znacznie większym gronie, z jego i jej znajomymi jednocześnie – co byłoby fajnym doświadczeniem i wreszcie spotkaniem w większym gronie. Ostatnio odcięli się całkowicie od wszystkich i chociaż Jordie bynajmniej odpowiadało to, że miała Chet’a tylko i wyłącznie dla siebie, to jednak nie mogli zapominać na dłuższą metę o innych. Ale teraz chyba była usprawiedliwiona – zapomniała niemal o całym świecie, gdy brunet przedstawił jej wizję słodkości serwowanych wprost na jej ciele, co było iście kuszące dla niego, jak i dla niej. I każdy był zadowolony. Zaśmiała się więc i przygryzła lekko dolną wargę, wpatrując się w niego. – Nie martw się, podzielę się z Tobą truskawkami, w końcu nie samym ciałem człowiek żyje – stwierdziła z rozbawieniem, gdy wspomniał, że nakarmi ją, samemu sobie najpewniej zostawiając jedynie czekoladę zlizywaną z jej nagiego ciała. – Nie miałam pojęcia, że mój narzeczony jest przygotowany na każdą okoliczność. Chyba, że zaplanowałeś sobie już to wcześniej, co? – szturchnęła go lekko, po czym jednak znowu się zaśmiała i pokiwała ochoczo głową, dając znać, iż ma chwilę na to, by wszystko przygotować, a ona w tym czasie tutaj na niego poczeka. Zaczynała się co prawda nieco niecierpliwić, ale wiedziała, że nie zdoła tego wszystko zrobić aż tak szybko, więc zdecydowała się jeszcze przejrzeć telefon, a potem przeciągnęła się znowu i z błogim uśmiechem leżała, rozmyślając o tym wszystkim co się wydarzyło, to spoglądając na pierścionek, który błyszczał na jej palcu bądź po prostu się relaksując. I z całą pewnością nie miała ochoty wstawać. W końcu jednak usłyszała kroki i spojrzała w stronę drzwi, a dostrzegając go tam, uśmiechnęła się i wyprężyła swoje nagie ciałko, pozwalając mu nacieszyć oczy. Rozbawiona dostrzegła jego reakcję i posłała mu zaczepny uśmiech. – Trochę jednak zmarzłam… - przyznała, układając się wygodnie – Jesteś w stanie coś na to poradzić? – zagadnęła, prowokując go do działania, bo przecież doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jest w stanie coś na to zaradzić. I był w stanie sprawić, że w jednej chwili zrobi jej się gorąco. Uśmiechając się, nadal jednak z lekkim rozbawieniem, obserwowała jak rozlewał płynną czekoladę od brzucha przez piersi aż w kierunku szyi i doprawdy zaczynało ją to intrygować. – Pierwszy raz w nowym łóżku i już je pobrudzimy… - zaśmiała się, bo chyba było to nieuniknione, ale bynajmniej nie zamierzali się tym teraz przejmować. Zamiast tego odetchnęła cicho, gdy sięgnął po truskawkę i zgarnął nią trochę czekolady z jej brzucha, a potem grzecznie rozchyliła usta, pragnąc jej skosztować, ale zamiast tego Chet pozwolił jedynie, by nieco czekolady skapało na jej język. Dopiero po chwili przybliżył truskawkę i mogła ugryźć kęs, delektując się jej smakiem, przez co aż zamruczała z satysfakcją, obserwując jak brunet zjada jej resztę, po czym chętnie odwzajemniła namiętny pocałunek, smakując jego w połączeniu z czekoladą i posmakiem truskawki, która dopiero co połknęła. Uśmiechnęła się zadziornie, gdy zaczepił zębami jej dolną wargę. – Nigdy truskawki nie smakowały mi tak bardzo. I Ty mi smakujesz… taki słodki – trąciła jego nos swoim i raz jeszcze musnęła jego usta swoimi, dopiero po chwili odchylając lekko głowę, gdy zsunął się z pocałunkami na jej szyję – Musimy to praktykować znacznie częściej, kochanie. Przyznam szczerze, że chętnie skosztowałabym także czekolady z Twojego ciała – zaproponowała, by kiedyś i tego spróbowali, a przecież uwielbiali próbować nowych rzeczy i chociaż póki co to on czuł się niczym dziecko w fabryce czekolady, mogąc do woli delektować się jej smakiem i jednocześnie nagim, kobiecym ciałem – tak i ona chętnie zamieniłaby się z nim miejscami. I spróbowała nieco słodkości z męskiego, idealnego ciała, którego działało na nią w ten sam sposób. Ale na wszystko przyjdzie jeszcze pora. Wciągnęła cicho powietrze, gdy zassał jej skórę, sama zaś poczuła, że czekolada zlewa się po jej boku, więc instynktownie sięgnęła tam palcem i starła się, nawiązując kontakt wzrokowy z Chesterem. Uśmiechnęła się i uniosła rękę, po czym podsunęła mu palec pod usta, a jej spojrzenie stało się znacznie bardziej intensywne, gdy wsunął jej palec do ust i zlizał kusząco słodką czekoladę, dosłownie doprowadzając ją tym do szaleństwa. Jej ciało stawało się niecierpliwe, ale nie mogła się zbytnio ruszać, bo inaczej cała czekolada spłynęłaby na łóżko, co jednocześnie ją intrygowało i irytowało – ale tym samym zwiększało bodźce. Gdy sięgnął po kolejną truskawkę i oblepioną czekoladą podsunął jej pod usta, złapała ją zębami i pozwoliła, by oderwał jedynie listki, a potem skinęła palcem i gdy pochylił się, łapiąc drugi koniec truskawki ustami, uśmiechnęła się i ugryzła swój kawałek, co spowodowało, że podzielili się nią, jednocześnie wieńcząc to soczystym pocałunkiem, niosącym ze sobą truskawkowy smak. – Musisz teraz zjeść ze mnie całą tę czekoladę, kotku. Ale jeszcze trochę zostaw dla mnie...

autor

Jordie

with the blood of a scoundrel and a princess in his veins, his defiance will shake the stars
Awatar użytkownika
34
188

programista

narzeczony jordany

columbia city

Post

To, jak nieodczuwalna stała się ta różnica wieku pomiędzy nimi, wynikało w sporej mierze z faktu, iż emocjonalnie Chet nie był wcale bardziej dojrzały niż młodsza od niego o dekadę Jordie: ta dała mu się bowiem poznać jako beztroska dziewczyna, a on - niczego więcej w niej wtedy nie szukał. Mimo przekroczenia trzydziestki, brunet nie miał na swym koncie kilku stałych związków - za to wiele przelotnych relacji - czy nawet nieudanego małżeństwa, jak można by się tego spodziewać po mężczyźnie w tym wieku; oboje więc tak naprawdę musieli dopiero dojrzeć do myśli o ustabilizowaniu się i do wizji nie tylko dzielenia życia z drugą osobą, ale - do czego niejako pchnęły ich okoliczności i nieplanowana ciąża - też i założenia rodziny. A do tego właśnie dojrzewali wspólnie, również wspólnie popełniając przy tym kilka błędów i na tych błędach się ucząc: razem. Z tego samego też względu Chet nie wyobrażał już sobie, aby z jakąkolwiek inną kobietą mógł odtworzyć to, co miał z Jordaną i aby jakakolwiek kobieta była w stanie dać mu to, co dała ona. I wiedział, że tym razem nie może już tego spierdolić: bo wraz z Jordaną straciłby wszystko, a ta myśl przerażała go na wskroś. Ale też motywowała - do tego, by być mężczyzną, na jakiego zasługiwała; by rozpieszczać ją śniadaniami i deserami do łóżka, i by każdego dnia starać się o to, aby była szczęśliwa - tak jak on był szczęśliwy, mając ją przy sobie. A to szczęście zapewniały im zarówno większe i bardziej znaczące gesty, jak i te drobne przyjemności, które dzielili ze sobą obecnie, wspólnie smakując słodkiego deseru w postaci truskawek w czekoladzie, rozpływającej się rozkosznie na brzuchu panny Halsworth. Uśmiechnął się jednak na wzmiankę o ewentualnej zmianie ról. - Nic nie stoi na przeszkodzie, tak jak mówiłem... jestem cały twój. I zobowiązałem się do spełniania wszystkich twoich zachcianek - przyznał bez ogródek, bo w gruncie rzeczy znalezienie się po tej drugiej stronie i pozwolenia, aby to Jordie posmakowała czekolady wprost z jego ciała, byłoby doświadczeniem równie przyjemnym i równie intymnym dla nich obojga. Póki co jednak zamierzał cieszyć się jej słodkim ciałkiem, dokładnie tak jak dziecko w fabryce czekolady, i z równą temu zachłannością, bo martwienie się tym, aby nie zabrudzić zaledwie jednodniowej pościeli, albo, tym bardziej, aby nie przedawkować tej słodyczy, to było ostatnie, o czym Chet skłonny byłby teraz myśleć. Był niemalże jak zahipnotyzowany, gdy Jordie zebrała odrobinę czekolady paluszkiem i podsunęła go do jego ust - bez jakiegokolwiek oporu oblizał ciemną polewę, mimo iż znacznie bardziej kręciłoby go, gdyby to ona wzięła palec do ust, co w całej swej prostocie za każdym razem budziło w nim przyjemne skojarzenia i w takim samym stopniu go podniecało. I bez tego jednak temperatura pomiędzy nimi szybko wzrosła, gdy kosztowali owoce wprost ze swoich ust, wymieniając przy tym namiętne, soczyste i truskawkowe pocałunki o czekoladowym posmaku, pozostającym na języku wraz ze słodką polewą zlizywaną ze swoich ciał. Z niezaprzeczalną przyjemnością skonsumowali ów jakże sycący deser w łóżku, by w późniejszej kolejności pozostałe, lepkie ślady po czekoladzie zmyć z siebie, biorąc wspólnie długi prysznic, po którym zostało im jeszcze trochę czasu na równie istotne, acz nieznacznie mniej w tych okolicznościach zachęcające - rozpakowywanie pudeł, z którymi nie uporali się poprzedniego dnia. Ten dzisiejszy zaś upłynął im całkowicie spokojnie i beztrosko, łącznie z zaplanowanym, wieczornym wyjściem, które wykorzystali do maksimum, a które zdecydowanie było miłą odmianą od wieczorów, jakie w ostatnim czasie przeważały w ich życiu, a więc tych spędzanych we dwoje w domu - jakkolwiek przyjemne one również by nie były. Acz najistotniejszym w tym wszystkim był chyba fakt, że był to zaledwie pierwszy z niezliczonych dni, jakie będzie im dane spędzić wspólnie od początku do końca - od słodkiej pobudki aż po późny wieczór, kiedy to ponownie zalegli w swoich ramionach, wciąż nie umiejąc nasycić się wzajemną bliskością oraz tym, co odważyli się wreszcie nazwać po imieniu: miłością.

/ zt x2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „17”