WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
No, to skoro to było jasne, to dlaczego on nie miał partnera na ten specjalny dzień? Przecież nie zamierzał spędzić romantycznego wieczoru na kanapie w salonie, obok zgorzkniałej matki nawijającej bez końca o tym, że jego ojciec powinien był wrócić z delegacji i zabrać ją na jakąś wykwintną kolację. Rok w rok ta sama śpiewka, aż uszy więdły, więc logicznym wyborem było wybycie z domu. Tylko dokąd? Każdy jeden klub czy bar byłby lepszą opcją niż poszukiwania ładnej maski do zakrycia połowy twarzy, ale dokładnie na to się zdecydował. Dlaczego? Ciekawość, głównie. Chciał zobaczyć czym ludzie się tak zachwycali, dlaczego połowa miasta ciągnęła do tego nieszczęsnego klubu, co niby było takiego interesującego w udawaniu idealnej, bajkowej sielanki. Plus, chciał pośmiać się z ludzi, którzy zagłębią się w tę fikcję wystarczająco, aby zapomnieć, że nie znają żadnych tańców towarzyskich i zrobią z siebie debili na parkiecie.
Wbił się w prosty, czarny garnitur i białą koszulę, dopełniając strój czarną maską à la Upiór w operze, zakrywającą mu pół twarzy w pionie. Była to też idealna okazja, aby pokazać się w towarzystwie z nowo pofarbowanymi włosami, nie mógł przegapić takiej okazji. Na miejscu wmieszał się w tłum, obszedł ozdobione sale, zahaczył o strefę ze stołami, w końcu o bar i wrócił z drinkiem do sali balowej, aby oprzeć się o ścianę i ze znudzeniem obserwować kołyszące się pary. Oczywiście, że żadna na widoku nie potrafiła zebrać się do poprawnych kroków i wszyscy jak jeden bujali się z boku na bok jak dziecięca kołyska. Ludzie naprawdę nie mieli w sobie nawet krzty oryginalności.
-
Walentynki zdecydowanie nie były ulubionym świętem Tima. Nie sądził, że było w nich cokolwiek co trzeba było świętować, a już tym bardziej nie w taki sposób aby urządzić aż bal maskowy. Jednak kim byłby Timmy gdyby się na nim nie pojawił. Oczywiście że się pojawił... Jedynie maski działały na plus tego cyrku, nie mógł nikogo rozpoznać i to akurat mogła być dobra zabawa. Wpakował się tutaj w jakąś randkę z tindera, chociaż on sam nie miał zamiaru nazywać tego randką. Umówił się z jakimś facetem, który zaproponował spotkanie na balu maskowym i uznał to za świetną zabawę. Tim miał co do tego trochę inne zdanie ale postarał się, kiedy dobierał outfit, starając się wyglądać po prostu dobrze, tak aby może zwrócić czyjąś uwagę. Timothy nie szukał miłości i nie miał zamiaru ograniczać się do tego jednego faceta z tindera, jeśli coś mu nie podpasuje. Nic z tych rzeczy, jak zwykle przyszedł z potrzebą dobrej zabawy wymigując się przy tym z pracy w Dragonie. Odkąd wszedł do środka napotykał same zakochane pary, przewracając przy tym oczami. Ludzie naprawdę wierzyli w miłość i celebrowali ją tego dnia. Timmy uważał, że należałoby ją celebrować każdego dnia, a nie tylko raz w roku ale przede wszystkim w ogóle w nią nie wierzył. Nie sądził, że można znaleźć kogoś na całe życie i gdzieś na pewno ukrywa się jego druga połówka, tylko jeszcze jej nie znalazł. Bzdury, wolał zabawę i nie chciałby mieć na głowie ograniczeń, które mógłby mu zaoferować związek. Poza tym nie było osoby na tym świecie, która potrafiłaby na tyle zawrócić mu w głowie aby stracił trzeźwe myślenie na dłużej. Ostatnio przez Eliego stracił je tylko na moment, ale to przecież w ogóle nie miało znaczenia bo już nigdy więcej go nie spotka.
Szybko odnalazł swojego partnera na dzisiejszy wieczór, z którym miał się spotkać w ogrodzie mając przy tym dokładny opis tego, w co będzie ubrany. Nie miał pojęcie czego spodziewał się po przypadkowym facecie, który zaprasza go na bal walentynkowy. To nie mogło się udać. Już po pięciu minutach rozmowy chciał się ewakuować, kiedy słuchał o tym, że walentynki są wspaniałym świętem i marzy o tym aby poznać w tym dniu miłość swojego życia. Niemal zakrztusił się własną śliną, kiedy usłyszał o tym, że mogą stworzyć razem coś pięknego. Facet był niespełna rozumu. Timmy poklepał go po ramieniu i grzecznie poinformował, że nie tego szuka, ale życzy mu wszystkiego najlepszego. Odwrócił się na pięcie i pośpiesznie zniknął wśród tłumu słysząc za sobą tylko, że jest po prostu okrutny. Na co pokręcił głową i dojrzale pokazał mu środkowy palec. Skąd tacy ludzie się biorą? Przecież mogli spędzić miły wieczór nie zaczynający się od deklaracji miłości.
Niemal od razu skierował swoje kroki do baru, a kiedy miał już szklankę z alkoholem udał się na małą wycieczkę po sali, wciąż w myślach nie dowierzając w to co usłyszał minutę temu. Gość faktycznie był przykładem zdesperowanym, szukającym na siłę związku. Miał nadzieję, że już go dzisiaj nie spotka.
Przechodząc przez salę dostrzegł kątem oka jakiegoś chłopaka opartego o ścianę, wyraźne znudzonego obserwowaniem ludzi na parkiecie. Podszedł do niego i oparł się o ścianę tuż obok niego. Już z daleka dostrzegł jego mieniące się na niebiesko włosy co z bliska wyglądało jeszcze bardziej interesująco.
-Wypatrujesz swojej drugiej połówki?- zagadał komentując jego wpatrywanie się w ludzi i upił łyk swojego drinka. Miał ochotę zarzucić jakimś słabym tekstem na podryw ale chyba nie chciał narażać nieznajomego na uraz w walentynkowy wieczór. Już jednego sam się nabawił.
-
Jak się niedługo okazało, to nie sterczenie w kącie i milczące wpatrywanie się w ludzi miało zrekompensować mu trud pojawienia się w tym miejscu, a niespodziewane towarzystwo. Obrzucił chłopaka oceniającym spojrzeniem, aby wstępnie podjąć decyzję, czy warto w ogóle wdawać się z nim w konwersację, czy lepiej odejść bez słowa i znaleźć sobie inne miejsce, bez natrętów. To co zobaczył musiało mu jednak przypaść do gustu, bo nie ruszył się z miejsca, a tylko wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia, przeczesując wzrokiem parkiet i obejmując drinka obiema dłońmi niczym swój największy skarb.
- Maski? Nie, geniuszu, ona ma tak wyglądać - odparł, całkowicie ignorując faktyczny sens jego pytania. Cała ta gadanina o "drugich połówkach" była męcząca, czy ludzie naprawdę uważali, że sami w sobie nie tworzą całości? Biedni, wybrakowani, może powinien zacząć im jednak współczuć? Osobiście był święcie przekonany, że bez niczyjej pomocy jest jednym pełnym człowiekiem, nie jakąś połówką. - Sprawdzam czy w tym konglomeracie cyrkowych małpek znajdzie się chociaż jeden osobnik umiejący tańczyć - wprowadził go w swoje jakże fascynujące zajęcie i postukał trzymane szkło pomalowanym na czarno paznokciem. - I nie, zanim cokolwiek powiesz, bujanie się jak łódeczka na środku oceanu to nie taniec tylko utrata wszelkiej godności - ogłosił, przelotnie spoglądając na tę przeszczęśliwą parkę, przez którą zbierało mu się na mdłości. Popił swój alkohol, westchnął zrezygnowany i ponownie obdarzył swojego towarzysza beznamiętnym spojrzeniem. - Co z tobą? Jak wyjdziemy na parkiet to się zawiodę? - zainteresował się, sugerując tym samym, że owszem, zamierzał go tam zaciągnąć, skoro już pojawił się obok. Wolał tylko wiedzieć z kim dokładnie ma do czynienia.
-
Możliwe było aby tak od razu trafił tutaj na kogoś normalnego? Były bardzo duże szanse, że tak jest, a kiedy chłopak nie sprzedał mu opowieści o swojej wspaniałej miłości musiał sam sobie pogratulować wyboru. -Całe szczęście.- parsknął śmiechem na jego słowa o masce i nie drążył tematu drugiej połówki bo faktycznie nie miał na to ochoty. Chciał znaleźć tylko jakieś słowa aby go zagadać i przy okazji sprawdzić czy ma normalne podejście do walentynek czy może buja w obłokach tak jak większość ludzi tutaj. Nawet pomimo tego, że miał na twarzy tylko połowę maski Timmy go nie poznał. Akurat stał po tej stronie, po której Eli miał zasłoniętą twarz i nawet nie spodziewał się tego, kto może się za nią kryć. Przeniósł spojrzenie na parkiet, próbując dostrzec to o czym mówił ale nie był specjalistą od tańca. -Niektórzy nie dbają o to jak ich taniec wygląda z boku, po prostu dobrze się bawią, to że tutaj stoisz i ich oceniasz na pewno nie ma dla nich żadnego znaczenia, są zbyt zajęci sobą.- odparł. Na przykład ta para, której przyglądał się Eli. Tim wierzył mu na słowo, że nie potrafią tańczyć. Upił łyk alkoholu obserwując tych wszystkich ludzi. Nawet nie czuł się źle z powodu tego, że właściwie nie miał osoby, w którą byłby tak wpatrzony. Trafił na ten bal przypadkiem i nie planował zostawać nie wiadomo ile skoro jego randka nie wypaliła.
Przynajmniej znalazł sobie nowe towarzystwo. -Nie wiem, to zależy czy jesteś dobry w prowadzeniu.- odpowiedział całkowicie szczerze. -Ostatnio nauczyłem się kilku kroków ale to było po alkoholu, nie mam pojęcia czy cokolwiek pamiętam.- no litości, znowu miał tańczyć? -Sprawdźmy.- zdecydował i przechylił szklankę aby wypić do końca znajdujący się w niej alkohol. Odstawił ją gdzieś obok i zrobił kilka kroków w przód. Nie miał problemu z tym aby dać mu się porwać na parkiet.
-
- Wiem, że są i właśnie tutaj leży problem, złotko. Grają w bajeczce bez znajomości scenariusza - prychnął, jakby ten fakt naprawdę głęboko go dotykał. Nie w tym rzecz, na dobrą sprawę mogli robić co im się żywnie podobało, ale sam fakt, że robili to w miejscu publicznym i pełnym świetle tym samym dawał mu prawo do stania tam i komentowania wszystkiego, co robili.
Nie miał pojęcia z kim ma do czynienia. Nauka kroków w klubie może stanowiła jakąś wskazówkę, podobnie jak sam głos, włosy, czy kształt szczęki, ale w tym momencie nic z tego do niego nie docierało. Przede wszystkim przez różnicę w otoczeniu, oświetlenie, fakt, że obraz klubowego Tima był w jego głowie zamazany przez alkohol. Pamiętał przede wszystkim co robili, o czym rozmawiali i że w końcu odgadł jego imię, cała reszta wyparowała wraz z tequilą, zostawiając po sobie tylko niezbyt konkretną informację, że jego towarzysz był przystojny. I więcej nie potrzebował.
- Brzmi obiecująco - burknął ironicznie i sprawnie dopił swojego drinka, aby złapać chłopaka za rękę i pociągnąć w tłum. Znalazł w miarę luźną przestrzeń, z satysfakcją unosząc kąciki ust, kiedy po drodze grająca dotychczas piosenka dobiegła końca i pomieszczenie wypełniły pierwsze nuty tango. Odwrócił się w stronę swojego nowego partnera z ponadprzeciętną ilością dramatyzmu, płynnie ustawiając ich do tańca i biorąc na siebie prowadzenie wedle wcześniejszych ustaleń. - Znasz tango? - zagaił i wyszczerzył zęby w uśmiechu, po czym odczekał do końca taktu, wystukując mu na dłoni rytm w nadziei, że to trochę pomoże mu odnaleźć się w sytuacji. - Lewa do przodu - poinstruował go uznając, że tyle starczy, skoro i tak miał prowadzić. W ramach ostrzeżenia ścisnął lekko jego dłoń i wykonał pierwszy krok w tył, potem w bok i kolejne, niespieszne, podstawowe. Nie zamierzał przecież rzucać go na głęboką wodę.
-
Timowi nawet nie przyszło do głowy aby szukać w nim Eliego. Właściwie pamiętał jak ten wyglądał ale tutaj już od samego początku zmylił go kolor włosów. Poza tym nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek spotka blondyna z klubu. Nigdy z nikim nie spotykał się po raz drugi, jednorazowe przygody były dla niego wystarczające i właśnie w tym momencie widział szansę na kolejną. Istniała nadzieja, że jednak te walentynki nie będą aż takie złe jak zakładał. Poza tym, że znów spotkał kogoś, kto miał zamiar prowadzić go w tańcu ale ostatnim razem nie narzekał, a tutaj na balu, przynajmniej nie będą wyglądać jak wyrwani z kontekstu. Stroje mieli odpowiednie, muzyka także była odpowiednia i na pewno łatwiej będzie mu stawiać odpowiednie kroki do takiej, niż tej klubowej. Tym razem miał na swoim koncie nieznaczną ilość wypitego alkoholu, wiec jest szansa że tak łatwo go nie podepta. Przewrócił oczami na jego słowa i na muzykę, która nagle się zmieniła. Miał do tego tańczyć? Ale jak to się niby robi... Próbował sobie przypomnieć cokolwiek z tego co pokazywał mu Eli ale chwilowo miał małą pustkę w głowie.
Kiedy Eli odwrócił się do niego przodem światła przygasły jeszcze bardziej, chociaż nie wiedział czemu miało to służyć. Teraz też nawet nie przyszło mu do głowy kogo ma właśnie przed sobą. Pozwolił mu na ustawienie ich do tańca. -Powiedzmy...- zaśmiał się pod nosem ale nawet jeśli nie miał pojęcia co robić, nie miał zamiaru się z tego wycofać. Położył jedną rękę na jego ramieniu i podał mu drugą. -Dialog bez słów, tajemniczość i te sprawy...- złapał z nim kontakt wzrokowy uśmiechając się lekko. Starał się już teraz faktycznie skupić na tym co mówił do niego nieznajomy. Postawił pierwszy krok do przodu, potem kolejny w bok i coś mu zaświtało w głowie, że to chyba ten taniec w którym istniała jakaś reguła wolny, szybki, szybki, wolny... Ale na ten moment nie potrafił tego jeszcze dopasować do kroków. Po prostu pozwolił mu się prowadzić i póki co, w tych podstawowych krokach udało mu się go nie podeptać.
-
- Hmm... dialog, powiedzmy. Szybciej kłótnia, gwałtowne emocje, stąd te... - przyznał tuż przed następnymi przyspieszonymi krokami, po których znowu nastąpiło zwolnienie. I od nowa. Uznając zdolności towarzysza za akceptowalne pozwolił sobie na stawianie większych kroków, branie bardziej zaokrąglonych łuków, przejście w nieco płynniejsze sunięcie na parkiecie, stabilnie utrzymując dłoń na jego plecach. Miał ochotę ją trochę poprzesuwać, poczuć co skrywało się pod materiałem, ale nie zamierzał tracić formy, kiedy dopiero co narzekał na nieumiejętnych tancerzy. Nie zamierzał stać się jednym z nich. - Ale też romans, przyciąganie... hm, erotyka. Swego czasu był zakazany na salonach, uznany za zbyt nieprzyzwoity - podzielił się ciekawostką z historii, zupełnie jakby prowadzili najnormalniejszą rozmowę. Cel miał jednak inny, bowiem po kilku kolejnych krokach zdecydował się przetestować zaufanie swojego partnera, przechylając go i tym samym na chwilę zatrzymując w miejscu. Normalnie trwałoby to chwilę i wróciłby do tańca, ale gdy prawie zetknął się z nim nosami i spojrzał mu w oczy, poczuł jak rozlewa się w nim coś... znajomego. Jakby już kiedyś coś podobnego miało miejsce. Zmarszczył czoło, przebiegł wzrokiem po twarzy faceta, zatrzymując się na jego oczach. I... - Timmy? - spytał, zdezorientowany, nagle jakby całkowicie zapominając o tym, że wkoło grała muzyka. Oraz o tym, że byli w trakcie tańca i powinien go trzymać. Momentalnie stracił na nim chwyt, jakby materiał jego marynarki właśnie go poparzył, wypuszczając go z objęć prosto na gładziutką, świecącą podłogę. I nagle wszystko mu się ułożyło. Włosy, które swego czasu zmaltretował, głos, a przede wszystkim te oczy. No pięknie, tego to się nie spodziewał.
-
Gorzej było, kiedy Eli trochę przyśpieszył kroki, wtedy raz się zgubił i musiał go chwilowo zatrzymać ale szybko doszli do ponownego porozumienia. -Dlatego proponujesz tango nieznajomym, bo jest nieprzyzwoite?- uśmiechnął się ale nie miał nic przeciwko, był to właściwie dobry patent i udało mu się złapać na to Tima już drugi raz... ale o tym nie miał jeszcze pojęcia. Niespodziewanie został przechylony w tył i i złapał się jego ramienia. Wszystko nagle stało się dziwnie znajome. Oczy, zapach chłopaka i ta bliskość, która wydawała się trwać znacznie dłużej. Znów poczuł jakby przeniósł się w jakiś inny wymiar i totalnie tego nie rozumiał. Znał go, może włosy nie pasowały, bo był przekonany, że te widział po raz pierwszy ale w końcu usłyszał swoje imię. -Eli.- wypowiadając to jego, niemal w tym samym czasie. Powrócił do rzeczywistości dopiero kiedy zapłacił za obdarzenie go zaufaniem i wylądował tyłkiem, plecami i trochę głową na zimnej podłodze. W końcu nadszedł ten moment, że faktycznie Eli mógł być w centrum wszechświata, a już na pewno większość osób teraz na nich patrzyła, kiedy odstawili swój popisowy taniec. Proszę państwa, tak się tańczy tango. Taniec przyciągania. Kto by pomyślał.
-Wow, przeznaczenie obiło mi dupę, pięknie.- skomentował swój upadek, nawiązując również do tego, że nie poprosił go ostatnim razem o numer oddając całą sprawę przeznaczeniu - w które swoją drogą w ogóle nie wierzył. Podniósł się w końcu nieco do góry i syknął z bólu bo chyba jednak obił sobie tyłek. Wyciągnął rękę w jego kierunku, mając nadzieję, że Eli pomoże mu podnieść się do góry, jednak zamiast tego, kiedy tylko złapał go za dłoń pociągnął go w swoim kierunku, zaburzając przy tym jego równowagę. -Oops.- zaczął się śmiać, kiedy niebieskowłosy na nim wylądował. -Ta figura zdecydowanie nie jest nam pisana.- dodał.
-
- Cholera jasna. Czy ciebie już całkowicie powaliło? - zaczął mamrotać pod nosem, kiedy podnosił nos z jego obojczyka, i spiorunował go wzrokiem. Sam nie był tego świadom, ale kiedy usłyszał jego śmiech, rysy twarzy nieco mu złagodniały. Zawiesił wzrok na jego wargach, a po kilku sekundach ponownie spojrzał mu w oczy. - I z czego się cieszysz? - fuknął, ze znacznie mniejszą ilością jadu niż zamierzał. Normalnie przecież rzuciłby się na takiego żartownisia z pazurami. Jego kąciki ust uniosły się niekontrolowanie przez ten niepojęty poziom absurdu, ale zawalczył z nimi, aby wróciły na swoje miejsce. Nie, tu nie było żadnego powodu do radości, nawet jeśli całkiem miło było go znowu zobaczyć.
- Ja pierdole, śledzisz mnie czy coś? Przeznaczenie, kuźwa, jasne, ty wiesz, że z tym całym "chłopakiem" to był żarcik, nie? - upewnił się, nie potrafiąc uwierzyć, że to działo się na serio. Podparł się na dłoni i spróbował z niego podnieść, ale trafił idealnie na jakiś mały, ostry kamyczek przyniesiony do środka na czyichś butach, syknął i ponownie stracił równowagę. Tym razem spadając zderzył się czołem, czy raczej maską, z jego nosem.
-
-Jakby Ci to powiedzieć... Ty mnie całkowicie powaliłeś.- odpowiedział na jego mamrotanie pod nosem. Pomimo kilku siniaków uważał całą sytuację za dość zabawną i nie przejmował się faktem, że leżeli na podłodze w sali balowej, która była pełna ludzi. -Nigdy więcej nie pozwolę Ci się prowadzić w tańcu.- zdecydowanie, nie było mowy. Skoro miał zamiar puszczać go na podłogę i nawet nie wydawał się przejąć tym faktem to będzie musiał obmyślić inny sposób na podryw Tima.
Znów przez chwilę poczuł to dziwne coś, co sprawiło, że przez kilka sekund wpatrywał się w jego oczy, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Odchrząknął po chwili przenosząc spojrzenie na jego włosy. Zignorował jego fuknięcie i przejechał palcami po niebieskich pasmach. -Zmieniłeś kolor włosów.- stwierdził, wciąż rozbawiony całą sytuacją i musiał przyznać, że Eli wyglądał całkiem uroczo, próbując powstrzymać swój uśmiech. -Niby żarcik, a wciąż na mnie leżysz.- zauważył. Mniej uroczo było, kiedy Eli spróbował się podnieść ale zaraz znów na niego opadł i przywalił mu maską w nos. Jęknął już teraz niezadowolony i automatycznie złapał się za nos. To było okropne uczucie, a ostatnim razem poczuł je chyba na lekcji wf-u w szkole, kiedy dostał piłką w twarz. - Czy jako łyżwiarzowi nie powinno Ci lepiej iść z utrzymaniem równowagi?- a skoro już tarzali się po podłodze, ludzie patrzyli na nich jak na idiotów to nic nie stało na przeszkodzie aby Tim spróbował ich odwrócić i w końcu się spod niego wydostać. Uśmiechnął się zwycięsko kiedy mu się udało i zawisł nad nim. -Miło Cię widzieć, Eli.- przyznał z małym uśmiechem. W końcu podniósł się do pionowej pozycji i wyciągnął pomocną dłoń w jego kierunku.
-
- Daję ci darmowe lekcje tańca, nie narzekaj, bo następnym razem wpadnę z rachunkiem - odparł, wyraźnie obruszony jego sugestią, jakoby nie chciał już z nim tańczyć. W jego oczach bawili się nieźle i przecież był świetnym partnerem! No, ignorując fakt, że właśnie dał mu polecieć na podłogę. Nie powinien być brany do odpowiedzialności, w końcu to Tim go zaskoczył.
- Próbowałem zbić z tropu stalkerów. No i jak widać wyszło mi to chujowo - odparł na uwagę o włosach, przełykając cisnące mu się na usta pytanie czy nowy kolor mu się podoba. Nie obchodziło go to. Nie szukał poklasku ani komplementów, przecież sam doskonale znał swoją wartość, tak? Tak. A przynajmniej to zamierzał sobie dalej wmawiać. I podobnie jak nie potrzebował komplementów, całkowicie zbędne były mu maniery, bo nie zamierzał przepraszać za przywalenie mu z główki.
- Oh zamknij się - no i tyle w temacie, nie planował tłumaczyć się ze swojego aktualnego braku koordynacji ruchowej, ani tym bardziej z lekkiego odcienia różu wkradającego mu się na policzki. No, właściwie to widocznego wyłącznie na jednym, tym nie znajdującym się pod czarną jak noc maską. Nagła zmiana pozycji wytrąciła go z rosnącego zażenowania, a następny komentarz był dla niego jakoś zbyt... miły. Do tego stopnia, że miał ochotę w coś przywalić, aby pozbyć się tego ciepłego uczucia w żołądku. Spojrzał nieufnie na jego dłoń, podpierając się na łokciach, walcząc przez chwilę z samym sobą i ostatecznie duma wygrała, bo zebrał się do pionu bez jego pomocy. Otrzepał się z podłogowego brudu i poprawił sobie włosy, aby mieć czym zająć ręce. - Chcesz się stąd wynieść? - zaproponował, szybciej niż zdążył się powstrzymać. Tim wywoływał w nim mieszane uczucia, chciał się na niego irytować i jednocześnie jego towarzystwo było o stokroć lepszą opcją niż ktokolwiek inny na tej imprezie. Wyciągnął w jego stronę dłoń, jakby ponownie zapraszał go do tańca, ale tym razem w celu zawalcowania w stronę drzwi wyjściowych i gdziekolwiek ich nogi poniosą.
-
- Nie znalazłeś jeszcze ukrytej kamery u siebie w pokoju?- zapytał bardzo poważnie, chociaż wiadomo było, że akurat Timmy to go nie stalkuje. Był ostatnią osobą która by to robiła, nawet nie próbował szukać go na portalach społecznościowych, a ich spotkania wciąż były tylko i wyłącznie przypadkowe. Sam był tym faktem zaskoczony, bo niby po co go spotykał, co los chciał mu przez to wszystko przekazać.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu i przejechał palcami po jego lekko zaróżowionym policzku. Nowy kolor włosów mu się podobał, jednak nawet jeśli Eli by o to zapytał, to pewnie nie byłby w stanie tego głośno przyznać. Oficjalna wersja niech będzie taka, że Eli w ogóle mu się nie podobał, owszem był ostatnio jego chwilą zapomnienia ale na tym sprawy miały się zakończyć. Nieoficjalna i prawdziwa jest taka, że Eli w nowym kolorze wyglądał aż za dobrze ale nie miał zamiaru mówić tego głośno. Pierwszym razem był bardziej chętny do prawienia mu komplementów, ale tym razem czuł coś dziwnego w środku i to nieco wybijało go z rytmu.
-Teraz akurat miałem dobre zamiary.- prychnął pod nosem, niczym niezadowolony kociak, kiedy Eli zignorował jego pomocną dłoń. Nie to nie. Również otrzepał kurz ze swoich spodni i z marynarki, a kiedy usłyszał pytanie popatrzył na niego nieco zaskoczony. -Proponujesz mi wspólne spędzenie walentynkowego wieczoru?- uśmiechnął się. -Ale zdecydowanie chce, bale walentynkowe to nie mój klimat.- odpowiedział nie czekając na odpowiedź. To akurat była prawda, chciał zobaczyć ten cyrk z czystej ciekawości ale skoro nie miał powodów aby przedłużać swoją wizytę to mogli się ewakuować. Popatrzył na niego pytająco i teraz on uniósł się dumą ignorując jego dłoń. -Więc, gdzie chcesz mnie porwać?- zapytał wymijając go i udał się w kierunku wyjścia. Miał nadzieję, że nie zgubi go po drodze, bo wtedy żałowałby tego, że nie złapał go za rękę.
-
- I wyglądasz bardzo przystojnie. Ale mogłeś powiedzieć, że potrzebujesz nowego garniaka - wywróciła oczami - mój brat ma ich naprawdę sporo, coś byśmy znaleźli - bo wiedziała, że nie dałby sobie go kupić. Shahruz zawsze powtarzał, że nie chce prezentów, że nie chce by wydawała na niego kasę, bla bla. Choć chciała, to nie zamierzała się wykłócać. - Mhhm - zaśmiała się cicho, patrząc na te koreczki, które tak zajadał. Sama sięgnęła wolną ręką po jakiś deser w plastikowym kubeczku i zatopiła usta w czekoladzie, co by ta ryba jednak nie przeszkadzała jej aż tak bardzo. - Ehe - pokiwała głową, zerkając na kobietę o której mówił i ledwo powstrzymała śmiech - albo szuka jakiegoś młodego bogacza, który lubi starsze panie - randka z tindera czy nie, powinna zainwestować w materiał, bo niezbyt apetycznie wyglądała. I w ten sposób spędzili następne trzydzieści minut. Będąc okropnymi wersjami siebie, obgadując innych i jedząc darmowe żarcie ze szwedzkiego stołu, od którego odeszli tylko na moment, by napić się mocniejszego alkoholu. Potem udali się na parkiet, zatańczyli dwie piosenki i gdy uznali, że większość się gdzieś ulotniła, zamiast robić z siebie debili, po prostu poszli pozwiedzać cały teren, kończąc tą noc w mieszkaniu, a nie w jakiejś skrytce na kije do golfa.
zt x2
-
- Nie każ mi tego żałować, Romeo - wymamrotał na pytanie, bo ujęte w ten sposób brzmiało zbyt poważnie. Zbyt zobowiązująco. W czasie między odbiciem się od ściany a upuszczeniem Tima na podłogę zapomniał o fakcie, że były to Walentynki, specjalny dzień dla tak wielu osób. Pozwolił sobie tak po prostu cieszyć się chwilą, przyszpanić znajomością kroków przed resztą gości i nie kwestionował reszty szczegółów, o których teraz chłopak zdecydował się mu przypomnieć. I miał czelność tak po prostu go wyminąć, na co Eli wywrócił oczami, ale mimo wszystko podążył za nim. Za takie traktowanie powinien skręcić w losowym kierunku i dać mu wyjść z sali w pojedynkę, a jednak z jakiegoś powodu upewnił się, że znajdzie się tuż za nim, kiedy przebijali się przez masę imprezowiczów. Na świeżym powietrzu dogonił go kilkoma przyspieszonymi krokami i wsunął dłoń do tylnej kieszeni jego spodni, tak dla pewności, że nigdzie mu nie ucieknie.
- Idziemy w ulubione miejsce porywaczy, ale nie bój nic, obronię cię - zadeklarował się, puścił mu oczko i parsknął śmiechem, po czym pokierował ich w stronę plaży. Już od jakiegoś czas chciał przyjść tam w nocy, ale zwykle niemiał ku temu konkretnego powodu. Teraz miał zarówno towarzystwo jak i wolną rękę w wyborze miejsca, więc nawet się nie zawahał. Może jeszcze dało się odratować ten wieczór.
/zt x2
-
-
-
<br>
<div id="infoi" style="top: 265;left: 20;color: #975256;padding: 10px;width: 410px;height: 230;margin-left: 75px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; line-height:140%;"><div style="text-align:center; color:#6a244b;">Walentynkowy bal dobiega końca!
Dziękujemy wszystkim za uczestnictwo, posty możecie pisać jeszcze do północy, a jeśli potrzebujecie dokończenia rozgrywki - w dniu jutrzejszym, po tym czasie subforum zostanie przeniesione do archiwum, a posty będą wyłącznie do wglądu - bez możliwości pisania!
Przypominamy, że za uczestnictwo w balu możecie odebrać fabularne punkty! Tymczasem zapraszamy do dalszej zabawy w kolejnym evencie.
Jeśli ktoś nie odebrał nagrody w loterii - nie zwlekajcie.</div></div>