WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rachel Hirsch w najgorszych snach nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji na swoim własnym obiedzie świątecznym. Na krzyk Jacoba reaguje wycofaniem. Przez chwilę zastanawia się jak zareagować na to wszystko, aż w końcu idealnym rozwiązaniem wydaje jej się rozdanie prezentów świątecznych. Ignoruje zamieszanie, nie zważa także na zmieszanie gości i ogólne poruszenie emocji. Wręcza paczki po kolei, na razie jeszcze bez komentarza. TEN JEDNAK NADEJDZIE. Sadza wszystkich z powrotem przy stole. Lekceważy obecność mocnych trunków. Wyparcie. Tylko wyparcie może to teraz uratować. Dopiero, kiedy rozda pakunki wszystkim, matka stanie na szczycie stołu.

Judah, Jacob, Joachim, chciałabym, żeby wasz prezent przypominał wam o tym, KIM JESTEŚCIE. NIE DA WYPRZEĆ SIĘ KORZENI.
Esther, moje złotko. Obecność twojego przyjaciela raduje moje serce, dlatego uważam, że to najwyższy czas, żebyś dostała MÓJ NAJWIĘKSZY SKARB. Dla Ciebie Nico przygotowałam w takim razie coś, co wprowadzi cię w nasze obyczaje.
- Ale co do najwyższych czasów… Laura, skarbeńko, ten notatnik zawiera 42 kawalerów z Seattle i okolic oraz mojego rodzinnego Brooklynu. Pora zacząć rozglądać się za PORZĄDNYM MĘŻEM.
Taylor, kochanie. Tak bardzo się cieszę, że zostaniesz ojcem. Ale dziecko nie może nosić mojego rodzinnego nazwiska. Twój prezent miał być ostrzeżeniem, że jeśli nie wrócisz do rodowego nazwiska, to nic więcej nie będziemy dla ciebie mieć. Ale teraz to obietnica. WRÓĆ DO NAZWISKA HIRSCH, A MY Z DZIADKIEM PRZEPISZEMY DLA CIEBIE I MALEŃSTWA MIESZKANIE W BALLARD.
Laurence, może twój prezent ogrzeje w końcu twój umysł i zabierzesz się do pracy, jaka na ciebie zasługuje.
Elizabeth, chcę, żebyś wiedziała, ŻE JUŻ ZAWSZE BĘDZIESZ CZĘŚCIĄ NASZEJ RODZINY.
Cosmo, MUSISZ WIĘCEJ JEŚĆ. To też na osłodę życia.
Vanessa, święcie wierzę w to, ŻE JEŚLI SIĘ CHCE TO WSZYSTKO JEST JESZCZE MOŻLIWE.
Darby, złotko, żeby zatrzymać przy sobie miłośnika smaków z izraelskimi korzeniami, musisz nauczyć się robić dobry hummus. DZIAŁA JAK AFRODYZJAK.
Belle, może twój prezent przybliży ci historię narodu wybranego…
– I Josephine. Niczego nie pragnę bardziej niż wnucząt. OSTRE IZREALSKIE PRZYPRAWY DZIAŁAJĄ NAPRAWDĘ WZMACNIAJĄCO. I NA POTENCJĘ I NA KOBIECE… –
tu pani Hirsch wreszcie milknie, kiedy napotyka na sobie wzrok Jacoba. O dziwo.



Wszystkie prezenty w następnym poście, enjoy!!!!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Działo się tu dużo i chyba może nawet za dużo. Słowa Cosmo, reakcje Jacoba… chyba łatwo się domyślić, że nie poczuła się w tym wszystkim szczególnie komfortowo. Właściwie to miała ochotę zapaść się pod ziemię. Zerknęła w kierunku wyjścia i gdyby nie to, że tam właśnie przeniosła się cała akcja i droga do wyjścia była zastawiona – to może by się ewakuowała. Przez myśl jej przeszło, że gdyby zrobiła to wystarczająco sprawnie to może nawet nikt by nie zauważył. Nie zdążyła jednak zrealizować tego planu, gdy u jej boku pojawiła się Darby, co odebrała ze sporą dawką wdzięczności. Uśmiechnęła się do dziewczyny i pokiwała lekko głową – Po prostu to był bardzo głupi pomysł, żeby tu przychodzić. – zdradziła, łapiąc za wolną szklankę stojącą przed nimi, Może to była ta należąca wcześniej do Jacoba, wskazywał na to ślad po jej szmince, ale w tym momencie miała to gdzieś – Napijmy się. – bo uznała, że to bardzo dobry pomysł i kiedy Darby rozlała alkohol do ich szklanek, wzniosła lekki niemy toast i napiła się. Wtedy też głos zabrała pani Hirsch. Spojrzała wymownie na Darby, przewróciła oczami i zamilkła. Mając nadzieję, że po tej części przedstawienia będzie mogła przeprosić Jacoba i po prostu wyjść do domu. Bo tak… last but not least
Prychnęła. Nie przywykła reagować tak na prezenty, ale w tym momencie jej cierpliwość już została bardzo mocno nadszarpnięta. BARDZO mocno. Dlatego gdy kobieta wspomniała o wnukach, potencji i całej tej reszcie – prychnęła, dopiła swojego drinka na raz.


<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>CZEPIEC ŚLUBNY MAMY HIRSCH</i> <br><br>
DLA: ESTHER <br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>TORA I JA. PRZEWODNIK</i> <br><br>
DLA: NICO<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>JARMUŁKA</i> <br><br>
DLA: JOACHIM<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>JARMUŁKA</i><br><br>
DLA: JACOB<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>JARMUŁKA</i> <br><br>
DLA: JUDAH<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>PORADNIK DOBREJ ŻONY</i> <br><br>
DLA: VANESSA<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>CZEKOLADOWE MONETY</i> <br><br>
DLA: TAYLOR<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>SZTRAJMŁ</i> <br><br>
DLA: LAURENCE<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>NOTES Z PRZYZWOITYMI KAWALERAMI</i> <br><br>
DLA: LAURA<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>PUDŁO CHANUKOWYCH PĄCZKÓW</i> <br><br>
DLA: COSMO<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>ZESTAW FIRANY+OBRUS </i> <br><br>
DLA: ELIZABETH<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>OGROMNY ZESTAW HUMMUSÓW</i> <br><br>
DLA:DARBY<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>ZESTAW OSTRYCH PRZYPRAW</i> <br><br>
DLA:POSY<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>


<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/SSP2KqX.png" style="border: 1px; border-radius: 15px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 60; left:175;color: white;padding: 10px;width: 140px;height: 90;margin-left: 115px;z-index: 10;position:absolute; overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify;"><i>TORA, MENORA I TELEFON DO RABINA</i> <br><br>
DLA:BELLE<br>
OD: R.J. HIRSCH <br>
</div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdenerwowany do granic możliwości Judah, ignorując już odrzucenie oferty pomocy przez Cosmo, spojrzał na Rachel tak, jakby właśnie jego rodzona matka postanowiła zabić mu... kota. Nie dzieci, nie Taylora, nie. Kota. Tego samego, którego darzył miłością większą niż ona wszystkich swoich potomków, skoro w momencie największej kłótni i afery całego wieczoru zagoniła gości do stołu. Zanim jednak przy nim usiadł, zajmując z powrotem miejsce obok Darby, przypilnował, żeby z ust Taylora padło co najmniej kilka razy donośne szkoda tylko, że nie do końca szczere PRZEPRASZAM. W kierunku Cosmo, Elizabeth i przede wszystkim Rachel Mays-Hirsch.
MAMO, ALE TO NIE JEST DOBRA PORA NA PREZENTY – zdążył jeszcze jęknąć, mierząc matkę surowym spojrzeniem, które odwrócił od razu, gdy tylko napotkał to jej. I mógł sobie mówić co chciał, ale Rachel i tak już tego do siebie nie przyjmowała. Udając jakby wszystko było w porządku rozdała kolejno prezenty, wyjaśniając każdemu z osobna co dla niego przygotowała. Swoją jarmułkę obejrzał jedynie z każdej możliwej strony i gdy tylko nadarzyła się okazja, schował gdzieś pod stołem, uwagę przenosząc na zestaw hummusów Darby. – Najdroższa, przepraszam, nie tak to miało wyglądać – i nie, nie mówił tu o prezencie, absolutnie! W tym przypadku był niemal pewien, że Walmsey ze swojego ucieszyła się bardziej niż większość zebranych tu gości. A już na pewno bardziej niż o ze swojej jarmułki. – Podoba Ci się? Rachel nie przesadziła? – zapytał jeszcze z nadzieją w głosie, w dalszym ciągu licząc, że wizyty u Hirschów nie będzie wspominać jako największej porażki 2020 roku. A biorąc pod uwagę to, co działo się przez minione dwanaście miesięcy, nawet ta kolacja byłaby w stanie pobić wszystko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dlaczego uważasz, że to był głupi pomysł? – zapytała Posy, chociaż odpowiedź, tak na dobrą sprawę, miała podaną na tacy. Darby nie była mistrzem w kojarzeniu faktów; takie rzeczy, zazwyczaj przychodziły jej z wielkim trudem. Jednakże, nie zdążyła z nią dłużej porozmawiać, bo już chwilę później pani Hirsch zarządziła rozdawanie prezentów, więc Walmsley, rzucając wcześniej krótkie: trzymaj się, wróciła z powrotem na swoje miejsce, w całym zamieszaniu i na swoje nieszczęście zapominając o szklance, której zawartości nie zdążyła jeszcze opróżnić.
Jak już zostało kilkakrotnie wspomniane, nie była to odpowiednia pora na prezenty – Darby również tak uważała. Wcale nie dlatego, że chwilę wcześniej miała miejsce bójka (o ile można to tak nazwać) i wcale nie dlatego, że atmosfera nagle zrobiła się wyjątkowo nerwowa. Standardowo, była nieco oderwana od rzeczywistości, a fakt, że wreszcie zaczęła czuć jakiekolwiek skutki wypitego alkoholu jedynie nasilił jej głód. Prezenty przed kolacją? Co za karygodna kolejność!. Na jej twarzy pojawił się jednak lekko wymuszony uśmiech, który kilka minut później stał się całkowicie szczery. JEJ PREZENT BYŁ FANTASTYCZNY! – Chyba żartujesz. Przesadziła? Taki prezent to marzenie – przyznała, kierując te słowa do Judah, przesadnie entuzjastycznym tonem, chociaż kolekcja humusów należała raczej do kategorii coś, o czym nawet nie marzyła, ale czego potrzebowała. I co najchętniej schowałaby przed swoim współlokatorem. – I daj spokój, mnie nie musisz przepraszać – powiedziała, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że miał ważniejsze rzeczy na głowie. Jej natomiast ten chwilowy brak towarzystwa zupełnie nie przeszkadzał. – Hummus działa jak afrodyzjak? – zaśmiała się jeszcze, unosząc brew ku górze. No coś takiego mogła wymyśleć chyba tylko pani Hirsch. Chyba. W sumie to nie znała się specjalnie.
<center></center>

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

- Mhmmm – skrzywia się nieco, gdy Jakub zadał jej to niezręczne pytanie. No z pewnością z Cosmo do siebie nie pasowali i wszyscy mogli się dziwić, że się przyjaźnią.
Tego, co stało się po chwili nie spodziewał się nikt. Kiedy Taylor powalił Cosmo na ziemię, z ust Laury wydobył się cichy jęk, aż podskoczyła z zaskoczenia. Szybko odsunęła się od stołu i podeszła do przyjaciela z serwetką w dłoni, kiedy już wujek Jakub i ojciec odciągnęli Taylora. – Przepraszam za niego. Nic ci nie jest? – wymamrotała do Cosmo i westchnęła cicho.
- Chyba nie ma opcji, żebyś gdziekolwiek poszedł. Siadaj, tylko już nic nie mów, proszę cię, Cosmo. – wymamrotała cicho, łapiąc go pod łokieć i prowadząc do stołu. Podała mu chusteczkę i jeszcze raz przyjrzała się jego twarzy, na chwilę znikając w kuchni, by wygrzebać z zamrażalnika coś, co mogłoby uśnieżyć ból. Przyłożyła worek z groszkiem do twarzy przyjaciela i usiadła, bo wróciła do stołu, kiedy Babcia zarządziła rozdawanie prezentów.
- Babciu, bardzo ci dziękuję! – uśmiechnęła się do niej, starając się bardzo, by nie stać się kolejną osobą, która wyprowadzi biedną Rachel z równowagi. Przyjęła prezent i zaczęła się mu uważnie przyglądać. – Tego się chyba nie spodziewałam. – wymamrotała cicho.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Kto będzie miał dziecko?! - zainteresowała się, bo jakoś w tym całym harmidrze umknęło jej, co kto do kogo mówił.
Zaraz jednak sytuacja rozjaśniła się, kiedy Taylor jak ostatni troglodyta rzucił się na Cosmo, co spowodowało jeszcze większy chaos i falę komentarzy. Nessa ledwo zdążyła zacząć wstawać, kiedy mężczyźni tego rodu opanowali sytuację
.
- Eeeem, moje gratulacje? - rzuciła więc do Taylora - Może zmądrzejesz i inaczej nauczysz się załatwiać sprawy!
No musiała. Musiała też dodać swoje trzy grosze do tej całej bijatyki, ale potem większość uwagi znowu pochłonęła Rachel. Nessa uważnie przysłuchiwała się każdym życzeniom, a kiedy teściowa dotarła do niej, przez chwilę myślała, że może ma na myśli dzieci, ale... ale nie.
Poradnik dobrej żony.
- Ja naprawdę nie wiem co powiedzieć! Dziękuję! - rzuciła dyplomatycznie, wiedząc że w ten sposób najłatwiej jej będzie ukryć to ukłucie w sercu pod kapturkiem radości.
Bez patrzenia na to, co to było, i kto jej to wcześniej nalewał, wypiła cały trunek, który stał obok niej. Będzie tego potrzebowała na tą imprezę.
Przejrzała oględnie treść, próbując nie wybuchnąć śmiechem, a potem klasnęła w dłonie.
- To teraz wszyscy panowie Hirschowie zakładają swoje prezenty na głowę! - zarzuciła PRZEŚWIETNYM pomysłem.

autor

my bedroom smells like rotten food and i guess so do i
Awatar użytkownika
19
172

nie mówimy o tym głośno

ale w obcych łóżkach śpi się najlepiej

south park

Post

Posy nie była jedyną, która uważała pojawienie się tutaj za głupi pomysł. Dla Laury tu jesteś, Cosmo. Tylko, że Laura wcale nie wyglądała na zadowoloną, kiedy podawała mu mrożonkę, a mina Fletchera dowodziła, że podziela jej totalny brak entuzjazmu. Więc skoro prezenty, to prezenty, byle szybko, bo i tak już miał wrażenie, że przyciąga na siebie zbyt dużo spojrzeń.
Szczerze mówiąc, nie spodziewał się zupełnie, że dostanie cokolwiek - to nie była jego rodzina i nie miało tutaj znaczenia to, jak bardzo w ogólnym rozrachunku wchodził Hirschom na głowę. Jednakże delikatny uśmiech, który pojawił się na ustach z wygłoszeniem przez Panią Babcię Laury jego imienia zaraz zniknął, pod wpływem kolejnych słów kobiety. Musisz więcej jeść. Gorzki, sztuczny uśmiech, który towarzyszył mu przy odbieraniu paczki wymyślnie udekorowanych pączków nie był w stanie chyba odwrócić uwagi od drżących rąk. Wrócił na swoje miejsce, żeby bez słowa odłożyć pakunek na stół. Prezent Laury podobał mu się dużo bardziej.
- Murierl ze Seattle jest całkiem hot - zaopiniował cicho, mając nadzieję, że to rozluźni trochę napiętą atmosferę między nimi. - Myślisz, że Babcia zauważyła, że przytyłem? To jest jakieś sześć tysięcy kalorii, pewnie myśli, że to moja dniówka - mruknął, dopiero z końcem z końcem rozdawania przez nestorkę rodów prezentów (kiedy każdy był jeszcze zbyt zaaferowany oglądaniem pakunków, żeby zwrócić na niego uwagę), postanowił podjąć KOLEJNĄ próbę wymknięcia się z pomieszczenia. Odłożywszy groszek na talerz podniósł się z krzesła i pospiesznie nachylił się nad uchem przyjaciółki.
- Przepraszam, ale naprawdę nie dam rady. Zjedzcie pączki z Laurencem - nakazał, uśmiechając się słabo. - I tak... w tamtej paczce są pierdoły z muliny. Dopilnuj, żeby każdy dostał, okej? Kocham cię. - Krótkie cmoknięcie w policzek i ruszył wreszcie do drzwi, tym razem nie dając nikomu okazji do zatrzymania się w połowie drogi.
Jebać to.

[zt]

pierdoły z muliny, możecie sobie wybrać <33
Obrazek

autor

kaja

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jak na pijusa Jacob zareagował szybko. Jego ojciec nieco później, ale czego się po nim spodziewać. Dość, że nie zdążył wymierzyć Cosmo kolejnego ciosu, ledwo nogą machnął by go choćby kopnąć, ale to też nie trafiło celu.
- Już. Starczy. Jestem spokojny. - wiercił się i wyrywał z uścisku dwóch starszych gości co zupełnie nie pasowało do słów, które mówił. Wykład ojca? Miał w dupie. Ani nie zamierzał nikogo tutaj przepraszać, tym bardziej COSMO, skomentował to tylko krótko - Nie będzie mi dawać instrukcji taka karykatura ojca jak Ty - słowa do Judah cedził przez zaciśnięte zęby, ale ani myślał cokolwiek mówić.
I w sumie to był wdzięczny babci, że zaczęła rozdawać te prezenty, a ze swoich czekoladowych piniędzy się nawet cieszył. Od razu zaczął je jeść by mieć zajęte usta i nie palnąć nic głupiego. No i był głodny.
- Co by się nie działo i tak będę lepszym ojcem niż mój stary - powiedział do Vanessy wciąż mając średniopełne usta czekolady. Kątem oka łypnął na wychodzącego Cosmo, ale już nic nie powiedział. W zasadzie gość miał pecha, bo skąd miał wiedzieć, że jego ojcostwo to tajemnica? Może gdyby tak się nie darł i nie był tak blisko.
- Dzięki babciu za prezent, ale nie planuję wracać do nazwiska mojego ojca. To dupek i tyle. Kocham Was bardzo, ale... - nie dokończył, choć wizja własnej chaty... żydowska natura gdzieś tam zadrgała. Mimowolnie spełnił jedno polecenie ojca: mówił mało bo jadł!

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

O matko, jaka rozpierducha tu się wydarzyła od mojego ostatniego posta, ale do rzeczy. Belle oburzyła się nie na żarty, gdy wujek Jacob ominął ją w kolejce alkoholowej. No halo, ona już od dawna mogła pić, była już dawno pełnoletnia, miała w końcu te dwadzieścia pięć lat!
- Ej, wujek, a gdzie mój kieliszek z winem? - wyrwało się jej do owego pana, nie dość że pracują w jednym szpitalu gdzie traktuje ją jak dziecko to jeszcze w domu tak zamierza ją traktować? Nie może być! Musi porozmawiać z nim wreszcie na osobności. Tylko żeby znalazła w sobie tyle odwagi by to zrobić... i już miała to zrobić, naprawdę Chateux zebrała się w sobie by wygarnąć mężczyźnie co jej na sercu czy tam wątrobie leży, ale wtem czas rozpoczęła się bójka pomiędzy młodzieżą. Aż z wrażenia blondynka wzięła butelkę wina, która stała na stole i sztarchnęła jednego łyka.
- Serio Taylor? Z kim? - no trochę uwierzyć w to nie mogła, że jej młodszy i to sporo młodszy kuzyn już się doczekał potomka, a ona nadal była dziewicą. Cóż, przyjdzie jej zapijać smutki w alkoholu. Przynajmniej rodzina nie wypomina jej tego, że nie ma nikogo, albo jej dziewictwa, w sumie tylko Laura mogłaby się na ten temat wygadać. Nie zdążyła jakkolwiek zareagować gdy doszło do rękoczynów, a nawet schowała butelkę za siebie, jakby została przyłapana na gorącym uczynku. Dobre wino w ogóle sprowadzili, to mogła przyznać. Gdy się sytuacja nieco uspokoiła i butelka z powrotem spoczęła na stole, choć przyznam szczerze że Belle się już z nią zdążyła zaprzyjaźnić, co można było zobaczyć po jej wesolutkiej minie i wypiekach na twarzy, to nastąpiło rozdanie prezentów. I telefon do rabina i świecznik, jak śmiała nazwać swój prezent w myślach blondynka nie były jej wymarzonymi prezentami, ale uśmiechnęła się gdy takowy otrzymała i nawet ucałowała Babcię, przyszywaną babcię raczej w policzek.
- Dziękuję bardzo, na pewno będę z niego korzystać. - odparła z uśmiechem na ustach i gdzieś tam przez myśl jej przeszło, że może to rabin jest jej pisany? Och Belle, może ty dziewczę nie pij więcej tego wieczoru, bo masz na to za słabą głowę.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Hirsch jest na skraju. I chociaż nałożył sobie na talerz odrobine specjałów matki to nie jest w stanie jeść. Ma wrażenie, że wszystko ugrzęzłoby mu gardle. Dłubie więc widelcem beznamiętnie w swoim talerzu, przekonany, że Rachel Hirsch skończyła już swój popis. Zanim jednak zdąży odetchnąć z ulgą matka pojawia się tuż obok. Obcałowuje swoje dzieci, udając, że wszystko jest w porządku. Siłą nakłada na głowy chłopców prezentowe jarmułki i przelotem zatrzymuje się przy Posy. Dotyka dłonią z pierścieniami jej ramienia i lekko zaciska na nim palce.
Przyprawy to dobry afrodyzjak. Tak jak izraelski hummus. Ale ostre przyprawy szczególnie pomagają, jeśli starasz się o dziecko. Albo chcesz się starać to bardzo pomaga na… – zaczyna Rachel, ale syn wchodzi jej w słowo.
Dlaczego ty w ogóle zakładasz, że ktokolwiek stara się o dziecko? I dlaczego mówisz to Josephine, która nie przyszła tu planować z tobą swoich przyszłych ciąż, tylko wyświadczyła mi tę przysługę, żeby nie musiał znosić tego sam?
Ja już mówiłam twojej nowej przyjaciółce, że rok żałoby to jest wystarczająco długo. Rabin tak powiedział i…
Rabin powiedział ci ile wolno mi przeżywać żałobę po dziesięcioletnim małżeństwie. RABIN? I uważasz, że skoro jest mi w życiu teoretycznie lepiej to myślę już tylko o zapładnianiu swoich rezydentek?!
Lepiej TAKICH REZYTENTEK NIŻ TAKICH ŻON JAK REBECCA. Panie oczywiście świeć nad jej duszą! – Rachel stara się nie podnieść głosu na tyle, żeby usłyszeli ich wszyscy goście, zajęci nareszcie konsumpcją. Dlatego przechodzi też na hebrajski. Twarz Jacoba przybiera za to kolor biskupiej purpury. I chociaż naprawdę stara się uspokoić to niestety przegrywa to starcie z samym sobą i podnosi się z krzesła.
Czy ty kiedyś opuszczasz? Czy przestajesz próbować kontrolować czyjeś życie? Czy myślisz, że jako jedyna jesteś nieomylna? Nie widzisz, że wyrządzasz więcej szkody niż pożytku? Próbujesz na siłę sklejać małżeństwo Vanessy i Joachima. Pozwoliłaś Taylorowi pozbyć się nazwiska ojca. Nieustannie szykanujesz moją żonę. ŻONĘ. Przecież nie powiedziałem ci nigdy, że Rebecca NIE ŻYJE. Nie wiem do kurwy nędzy czy nie żyje! – poirytowany szybko żałuje tego, co powiedział. Dziękuje opatrzności, że za matką również przeszedł na hebrajski. Od roku nie wypowiedział się w żaden sposób na temat swojej żony. Nie chce mierzyć się ze spojrzeniem rodzeństwa. Nie chce ciągnąć tego tematu. Podnosi się i zakłada marynarkę.
Nie próbuj nawet tego tłumaczyć. Do soboty – oznajmia Judahowi. Jeśli ci kurwa życie miłe. Dotyka ramienia matki w ramach niemego przepraszam, pozostawiając ją w szoku. Czeka jeszcze chwilę na Posy i opuszcza ten wspaniały przybytek.

Ten hummus jest zdecydowanie bezkonkurencyjny. Przynajmniej dla mojego męża – Rachel postukuje palcem w prezent Darby i chwilę później zajmuje miejsce przy stole, udając, jakby wszystko było w najlepszym porządku.

/ Jacob i Posy zt. DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM <3

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Joachim odkąd pojawiła się w środku Vanessa, stracił swój względnie dobry humor. Mierzył matkę wściekłym spojrzeniem, uznając, że już do reszty zwariowała. Usadzenie przy stole oczywiście nie mogło być inne niż te, które ostatecznie zastał i wiadomo - nie cieszył się z niego. Nie próbował z nikim rozmawiać, wychodząc zapewne na największego gbura tej imprezy, ale trudno. Każdy miewał gorsze dni, jego był ten dzisiejszy. Popijał więc powoli swojego drinka, obserwując ten cały cyrk na kółkach odbywający się tu dzisiejszego wieczoru i nawet nie wiedział czy chciał nadążać za wydarzeniami mającymi tu miejsce.
-Taylor, litości, jak niby będziesz lepszym ojcem skoro nie szanujesz własnej rodziny? - prychnął wreszcie do bratanka Taylora wyraźnie oburzony Jo. Cóż, nie w smak było mu to, że młody kogoś zapłodnił tak bez problemu. Irytował go też cały ten cyrk. I pomimo tego, że matka była okropną mącicielką, to było blondynowi jej szkoda. W końcu starała się, tak? Na swój pokręcony sposób, ale chciała dobrze dla swojej rodziny. Włożył więc sobie cudny prezent na głowę, uśmiechnął się krzywo i cóż, z racji, że to był pomysł jego małżonki, rzucił do niej: -A może ty nam przeczytasz jakiś dobry fragment? - i uniósł brew, gdy rzucił tę propozycjęVanessie choć nie wiedział czy to miało być wredne, a może jakimkolwiek gestem pojednania. Dobrze, że jednak matka podłapała to, a w oczach kobiety widać było ogromną nadzieję. Najwidoczniej emocje po spektakularnym wyjściu Jacoba nieco opadły. A może wcale nie? Cóż, na pewno Rachel Hirsch miała z nich wszystkich najcięższy wieczór, ale... Sama sobie zgotowała ten los. Więc mimo tego, że Jo bywał synkiem mamusi, to akurat tej nocy nie było mu szkoda kobiety. Pierwszy raz. No cóż...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na zaczepki matki nie reagował, więc niestety jej marzenia o tym, że na święta syn przemówi do niej ludzkim głosem spaliły na panewce.
- Tym razem nawet ja jestem zdziwiony, ale w dużej mierze tak - odpowiedział na pytanie Belle, posyłając jej delikatny uśmiech. Gdyby też był wyłącznie kuzynostwem, to na bank by się z tych świąt rodzinnych wymigał, ale niestety nie miał takiego luksusu. Gdyby pewnego roku postanowił nie przyjść, a nie znajdowałby się na innym kontynencie, to Rachel chyba by Judah zmusiła do wydziedziczenia kolejnego syna. A skoro już o tym mowa...
Temat orientacji wujka Jacoba go zainteresował, bo jeśli miał być szczery, to nigdy wcześniej o tym nie słyszał ani nie myślał. Zakładał, że Hirschowie to bardzo heteroseksualna rodzina, która trzymała się w ramach normalności, oczywiście jeśli się ich nie znało bliżej, bo ten wieczór udowadniał w stu procentach, że normalni nie byli ani trochę. Niestety nie miał czasu się zagłębić w historię wujka oraz przemyślenia na ten temat, bo Cosmo spuścił na nich taką bombę, że przez dłuższą chwilę siedział z oczami jak pięć złotych. Dopiero potem parsknął, no bo jak to tak... Taylor ojcem? Niepoważne. Reakcja brata utwierdziła go jednak w przekonaniu, że nie były to tylko wymysły bujnej wyobraźni Fletchera. - EJ! - poderwał się, kiedy przyjaciel Laury oberwał i próbował zainterweniować, ale ojciec go w tym wyręczył. Laurence już nawet nic nie musiał dodawać, bo stary się tak odpalił, że chyba sam Taylor nawet nieco skulił ogon.
Wszystko działo się tam zbyt szybko, zaraz potem wleciały prezenty od babci. Nawet nie skomentował, bo nie widział w sztrajmle(?) żadnego zastosowania. Przecież nie będzie w tym chodził po ulicach, bez przesady.
Przeprosił wszystkich na moment i udał się do łazienki, gdzie przemył twarz i postanowił zrobić coś iście szalonego. Niepostrzeżenie zabrał swój płaszcz i wyszedł, nim ktokolwiek się zorientował. Miał dość tego wszystkiego i chciał spędzić trochę czasu na bezsensownym spacerze po mieście.
  • zt, soraja za zamułę i dziękuję za święta uwu

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przyznać, że kompletnie zaniemówiła, to mało. Mrugnęła raz i drugi, a uśmiech zniknął z jej twarzy i nie wyglądało na to, żeby miał się ponownie pojawić. Nie za bardzo mogła powiedzieć, żeby Tay był zdecydowanie zbyt młody na zostanie ojcem - przyganiał kocioł garnkowi, ale definitywnie nie była to informacja, która ją ucieszyła. Wręcz przeciwnie, Liz wyglądała, jakby ktoś właśnie zmusił ją do zastąpienia tytana Atlasa i utrzymywania ciężaru całego świata na swoich ramionach. Bójka też nie pomogła jej w otrząśnięciu się i wyzbyciu spojrzenia pełnego zawodu, skierowanego głównie do Judaha, który to potrafił mieć długi jęzor kiedy chodziło o przyjęcie niespodziankę, ale kluczową informację o tym, że zostaną dziadkami, postanowił najwyraźniej zabrać ze sobą do grobu. Bo właśnie tam by trafił, gdyby byli teraz gdziekolwiek indziej niż na obiedzie u Rachel Hirsch. Chociaż akurat występ Jacoba był mniej więcej tym, co uważała za całkowicie na miejscu, biorąc pod uwagę zachowanie teściowej. Sięgnęła po swój wciąż pełny kieliszek i wychyliła dobrą połowę naraz, zanim znów była w stanie przynajmniej próbować powstrzymać grymas na słowa Rachel.
To obietnica czy groźba — mruknęła pod nosem, najwyraźniej po raz kolejny podważając swoje zdolności umysłowe, skoro dobrowolnie wybrała zostanie w tym domu wariatów. Tyle tylko, że innego nie miała, więc jakkolwiek upierdliwa nie byłaby Rachel, była wciąż jedyną mamą, na jaką Liz mogła liczyć. Zerknęła na opychającego się w najlepsze Taylora, żeby wiedział, że poważna rozmowa go nie ominie. Posłała też Laurze uśmiech wyraźnie mówiący, żeby się kompletnie nie przejmowała gadaniem babci o szukaniu kawalera. W ogóle ten obiad byłby w jej odczuciu milszy, gdyby wszyscy przestali się nawzajem słuchać, bo najwyraźniej wymaganie, żeby myśleli zanim się odezwą było na wyrost. Wzięła głębszy oddech i kolejy spory łyk z kieliszka, po czym wykrzesała z siebie resztki sił, by uśmiechnąć się do Darby.
Zdecydowanie warte grzechu, więc może coś w tym jest — a potem pozostawiając kwestię magicznych właściwości hummusu, przeniosła spojrzenie na siedzącą obok Belle. — Jak tam u mamy? Już się biedulka lepiej czuje?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W ferworze tych wszystkich absurdalnych prezentów Judahowi jakimś cudem umknęła jedna, najważniejsza tutaj rzecz - obietnica przepisania na Taylora mieszkania w Ballard. Na młodszego syna był zły już praktycznie od samego wejścia, czego apogeum zdawać by się mogło, że miało miejsce całkiem niedawno, gdy ten wylądował na bogu ducha winnym Cosmo, ale kiedy wreszcie i ta propozycja, absurdalna i w jego przekonaniu głupia propozycja do niego dotarła, dosłownie zaniemówił. Z rozdziawioną buzią wpatrywał się to w matkę, która skrzętnie unikała jego wzroku, to w ojca, u którego szukał jakiegoś potwierdzenia zaprzeczenia, na Boga, oczywiście, że zaprzeczenia, ale to w Taylorze utkwił swoje rozwścieczone spojrzenie. To jednak nieco złagodniało, gdy powiedział, że wracać do nazwiska nie będzie. Kto by pomyślał, że jeszcze kiedyś Judah z takich słów się ucieszy? – Porozmawiamy o tym później mamo – rzucił w stronę Rachel, uważnie mierząc ją spojrzeniem.
Ale kiedy do rąk Darby trafił jej wymarzony i w tym przypadku również trafiony prezent, po złości na Maysa w kilka sekund nie było już ani śladu. – A tak, jedzenie. Prawie zapomniałem – zaśmiał się, z uwagą przyglądając hummusowi, które dostała od Rachel. Uwagi matki puścił już mimo uszu. – Ale będę. To jest jakaś kpina, najdroższa, nie tak powinna wyglądać ta kolacja. Znaczy bądźmy szczerzy, święta tutaj nigdy nie były normalne. Ale w tym roku wszyscy przeszli samych siebie – w głównej mierze miał na myśli oczywiście matkę i swojego młodszego syna, ale żeby nie dolewać przysłowiowej oliwy do ognia, ten fragment w odpowiedzi dla Darby pominął. – Nieistotne. Zjedz trochę, w końcu po to tu przyjechaliśmy – a mówiąc to już podtykał Walmsey pod nos jakiś półmisek z jedzeniem przygotowanym przez Rachel.
I kiedy wszyscy się najedli, w obawie przez kolejną nadciągającą nieubłaganie kłótnią, w pewnym momencie postanowił, że na nich już czas. Pożegnał się na szybko z matką, przypominając jej o rozmowie, którą muszą na temat mieszkania odbyć, Darby podał płaszcz, a Laurę, żeby nie była skazana na znoszenie tego cyrku ani chwili dłużej, popędził na sam koniec do wyjścia. Jedyne czego mu brakowało to Laurence'a na tylnym siedzeniu samochodu, ale w obliczu całej tej absurdalnej kolacji nawet nie potrafił być na niego zły. I to nie dlatego, że cały zapas złości wykorzystał już na Taylora.

zt dla Judaszka i Darby!

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Czyli takie święta to u nich normalka... w takim razie Belle wolała jednak swoje skromne święta z mamą, kiedy to wyciągały małą sztuczną choineczkę, albo kupowali świeżą, ale równie niską, ubierały ją, po czym robiły wspólnie kilka ich ulubionych, ale także według jej mamy odświętnych dań, zgodnie z tradycją rodzinną, po czym zasiadały przy stole w tle muzyki świątecznej jak "jingle bells" i jadły, wspominając fajne historie z ich życia, później zaś oglądając Kevina. Te święta, a raczej to co się działo tutaj to było za dużo dla blondynki, która wciąż starała się trzymać fason i robić dobry uśmiech do złej gry. Postawiła obok swojego talerza ten świecznik, przepraszam, menorę, zaś numer do rabina schowała do kieszeni i usiadła znów przy stole. Jako że Laurence zmył się do łazienki i jak się potem okazuje, z całej tej wariackiej imprezy to dziewczyna usiadła przy cioci Elizabeth, która najlepiej ją rozumiała, chyba zaraz po Laurze.
- Wydawałoby się że lepiej, ale mam wrażenie że udawała, by nie robić mi przykrości i żebym przyszła tutaj na święta. A jak się ciocia trzyma po tych rewelacjach? - zapytała kobietę, wskazując dyskretnie szklanką z jakimś nieprocentowym napojem na Taylora. To chyba musiał być szok dla czterdziestokilkulatki dowiedzieć się, że zostanie babcią. W sumie dla samej Chateux szokiem było to, że tak szybko zostanie ciocią. Ale ta młodzież obecnie szybko dorasta.

autor

dreamy seattle

Zablokowany

Wróć do „Gry”