WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Dostanie niezłe odszkodowanie, więc z pewnością dozbierać jedynie będzie musiała, bo Andy nie spocznie dopóki gnojka odpowiedzialnego za wypadek nie znajdzie. W tym momencie miała na niego wywalone, bo ważniejsza była River, ale zajmie się tym później z pewnością. Nie puści tego gówniakowi płazem. Może i z River nie znają się jakoś super dobrze, ale to nie stoi na przeszkodzie by się mogła Andy powściekać na nieodpowiedzialnych małolatów.
-Widzisz jak Cię znam - uśmiechnęła się zadziornie. Nie znała, ale zrobi wszystko by jej poprawić humor i zmusić do rozmowy by nie odpłynęła.
Przekazała informacje facetowi, który był na łączach z pogotowiem. Musieli wiedzieć z czym tak naprawdę mają do czynienia i nie chciała też niczego ukrywać. NIeźle River pokiereszowało w tym aucie. Faktycznie dobrze, że miała pasy zapięte, bo teraz nie byłoby pewnie co zbierać tak naprawdę. Zmarszczyła brwi gdy dziewczyna stwierdziła, że nie pamiętała czy ma kogoś. Czyżby tak solidnie zaryła łbem w kierownicę. Zresztą.... jej auto przekoziołkowało, więc nie powinna się dziwić. Karetka powinna jak najszybciej się pojawić, a nie będą teraz zwlekać. Musieli szybko ogarnąć poszkodowaną by sama Andrea mogła iść wygarnąć młodemu co nawyprawiał!
-Jeszcze go złamiesz! Masz gadane - stwierdziła wzruszając ramionami i chwytając ciemnowłosą za rękę by dodać jej odrobinę otuchy. Miała nadzieję, że to podziała chociaż trochę. -Coś mi się wydaje, że będziesz potrzebować trochę więcej niż kilka dni. Wreszcie sobie porządnie odpoczniesz - obie mogły usłyszeć już syreny jadącej pomocy. Wreszcie!

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Powoli odpływała. Czuła jak przestaje panować nad opadającymi powiekami i coraz trudniej łapie oddech. Miała wrażenie, że jeszcze chwila i wszystko zapadnie się w nicość, ciemność do której jej się wcale nie śpieszyło. Dotyk dłoni sprawił, że na nowo otworzyła oczy delikatnie uśmiechając się na słowa kobiety. Nawet nie wiedziała jak dobrą robotę wykonuje utrzymując ją przy żywych.
- Lubię swoją pracę. – powiedziała jeszcze i słysząc syreny znów zamknęła oczy. Tym razem ich nie otwierając. Otuliła ją ciemność i tak naprawdę nic się nie liczyło. Wytrzymała tak długo jak mogła.
Ratownicy w mgnieniu oka znaleźli się przy samochodzie. Poprosili wszystkich o odsunięcie się, tak aby strażacy mogli odpowiednio rozmontować samochód żeby wyciągnąć nieprzytomną River. Zajęło im to kilka minut i gdy w końcu Sanders była na noszach mogli dokładnie sprawdzić jakie są obrażenia. Szeptali między sobą dlatego nie było możliwości aby ktokolwiek cokolwiek usłyszał.
- Zabieramy ją do szpitala. – podali adres aby w razie potrzeby Maddox wiedziała gdzie znajoma trafi. W końcu nie dostali żadnego kontaktu do osoby z bliskiej rodziny. Dźwięk powoli ucichł a karetka zniknęła na skrzyżowaniu, które kilkanaście minut temu było miejscem wypadku.
Leżała w szpitalu od kilku dni. Na szczęście wybudziła się ze śpiączki pewnego śnieżnego poranka. Pytała o to gdzie jest, dlaczego i czy ktoś ją odwiedzał. Cóż od pobudki buzia jej się nie zamykała więc nie ma co się dziwić, że pielęgniarki wypytała od stóp do głów nie zwracając uwagi czy przy tym ją uznają za opętaną czy nie. Musiała być dobrze poinformowana! Właśnie jadła śniadanie poprawiając znikomy makijaż jaki udało jej się zrobić dzięki uprzejmości jednej z pielęgniarek która pożyczyła paletkę z cieniami. Nie chciała wyglądać jak zombie. Nie wiedziała ile będzie jeszcze tu siedzieć, ale chciała jak najszybciej wracać do domu… do pracy. Zwłaszcza do śledztwa które zaczęła a nie miała okazji skończyć. Miała nadzieję, że nikt nie podwędził jej tematu i spokojnie go przestudiuje na nowo, bo jednak małe luki w pamięci wystąpiły i nękały ją od przebudzenia.
Poprawiła się na łóżku. Złamana noga, rozcięta głowa i pęknięta przegroda nosowa to i tak duże szczęście dlatego nie narzekała. Jest dużą dziewczynką a nie facetem z gorączką 36.7 który umiera jak tylko zobaczy cyfry na termometrze.
- Ma Pani gościa. – szczerze? Nie spodziewała się żadnych wizyt dlatego gdy zobaczyła baristkę uśmiechnęła się. Oczywiście szybko pojęła, że nie pamięta imienia i szybko zrobiło jej się głupio. - Cześć… -tu wstaw swoje imię bo nie pamiętam chciała to wypowiedzieć ale ostatecznie ugryzła się w język pokazując jedynie na krzesełko. Doskonale pamiętała, że lekarka wspominała iż przychodziła tu jednostka wyróżniająca się swoją czupryną dlatego zakładała, że to ona!

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Coraz ciężej utrzymywało się ją przy świadomości. Andrea widziała, że River coraz częściej zaczyna odpływać nawet jeśli to było z początku jedynie na kilka sekund. Teraz z każdą kolejną minutą się to wydłużało i ostatecznie dziewczę odpłynęło kompletnie.
Gdy ratownicy przybyli na miejsce musiała się mimo wszystko odsunąć a to oznaczało, że nie mogła się również dostać do dzieciaka, który spowodował cały ten nieszczęsny wypadek. Na szczęście szybko spisała numery blach by upominać się o odszkodowanie dla biednej River. Doskonale wiedziała, że nie odpuści i chociaż nie była nigdy dociekliwym człowiekiem jak sama poszkodowana to tym razem chciała wiedzieć co dzieciakowi strzeliło do łba.
Dzięki uprzejmości ratowników dowiedziała się gdzie River trafi i mimo tego, że nie jest z rodziny to będzie mogła ją odwiedzić, bo to z pewnością zrobi i to nie jeden raz.
Do szpitala wpadała z wizytą praktycznie każdego dnia by sprawdzić czy wszystko w porządku, a przynajmniej na tyle ile mogła. Nawet raz przyniosła chwasty, chociaż Sanders była wtedy nadal w śpiączce, więc nawet nie mogła docenić tego cudownego gestu na jaki zdobyła się Maddox. Dzisiaj po pracy też zamierzała wpaść na kilka minut po drodze kupując jakiegoś małego pluszaka. Była umówiona na wieczór i naprawdę planowała wpaść na maksymalnie pół godziny jak nie mniej by mieć potem jeszcze czas na dotarcie do domu i wyszykowanie się. Tylko nie spodziewała się tego, że River dojdzie do siebie i wreszcie będzie przytomna. Przemiła pielęgniarka powiadomiła ją przed wejściem, że River jest przytomna i nie przestaje gadać na co Andy zareagowała śmiechem. Można się tego było spodziewać, bo wpadając po kawę buzia potrafiła się jej nie zamykać co zdecydowanie nie przeszkadzało rozgadanej Mad. Sama lubiła długie dyskusje. Nawet jeśli to tworzyło kolejkę, której raczej Andrea nie chciała mieć, bo potem ciężko nadążyć z zamówieniami i szefostwo się jedynie wścieka na nią niepotrzebnie.
-Hej śpiąca królewno - rzuciła uśmiechając się szeroko. Chwyciła za krzesełko i przyciągnęła je sobie bliżej siedzącej River -Jak samopoczucie? - nie znała wszelkich szczegółów, ale pielęgniarki zdążyły już jej chlapnąć, że River nie miała bardzo poważnych obrażeń na taki wypadek i mogła być za to wdzięczna. -Przyniosłam Ci królika do towarzystwa by miała godnego rozmówcę - wyszperała z plecaka pluszaka i wyciągnęła go w stronę znajomej. To było strasznie dziecinne, ale Andy miała po prostu taki kaprys i już.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Ujrzenie znajomej twarzy to wielka ulga, nawet jeśli kobieta przychodziła tu wcześniej gdy Riv była w śpiączce. Teraz mogły sobie na spokojnie porozmawiać. Może nie wyglądała wyjściowo, ale przynajmniej miała lekki makijaż, plus bardzo stylowy bandaż na głowie.
– Zaraz śpiąca królewno. Nie spałam tak długo nie przesadzajmy. – doskonale wiedziała, że była nieprzytomna przez prawie pięć dni, co można nazwać sporym wyczynem w spaniu. Jeszcze nie zdarzyło jej się tak dobrze wyspać! Teraz jednak te wszystkie przyczepione kabelki ją denerwowały a ciche pipczenie maszyn przypominało o tym co się stało i czemu się tu znalazła.
- Dobrze, jak nie bardzo dobrze. – uśmiechnęła się szeroko, bo poza tępym bólem głowy czuła się wypoczęta no i można rzec troszkę na haju przez leki. - Mogło się skończyć dużo gorzej. Lekarka mówiła, że mam spore szczęście i gdyby nie pasy to zostałaby po mnie mokra plama. – zaśmiała się bo mimo wszystko humor jej dopisywał. - Także nie było by codziennego picia kawy. Nie wiem jakbym to wytrzymała jako mokra plama. – spojrzała na królika a jej uśmiech powiększył się jeszcze bardziej. Gdyby mogła to zapewne by przytuliła niebieskowłosą ale dalej miała ograniczone ruchy przez to całe okablowanie. Już nie mogła się doczekać kiedy wróci do domu. - Dziękuję bardzo, to miłe. – posadziła pluszaka przed sobą i pogłaskała go po głowie. - Myślę, że ja i Fąfel będziemy mieli dużo dni na poznanie się i obgadanie wszystkich szczegółów z naszego życia. – bo będzie miała komu się pożalić jeśli zabiorą jej śledztwo i oddadzą komuś innemu!
Poprawiła się na łóżku i spojrzała na znajomą. Trzeba przyznać, że w pracowniczym fartuszku wygląda nieco inaczej. Dodatkowo kolor włosów podkreślał jej charakter. Szczerze? To jeśli będą mieć okazję to bardzo chętnie zaprosi ją do mieszkania do domu na jakąś dłuższą pogawędkę przy winie.
- Wiesz, że jedzenie tutaj to jest tak dobre jak w więzieniu. W sensie nigdy tam się nie stołowałam, ale miałam sytuację gdy badałam sprawę zaginięcia pewnej kobiety i musiałam się pojawić u takiego faceta i ona akurat jadł papkę. Wyglądała dokładnie tak samo jak to! – wskazała palcem na stoliczek na którym znajdował się talerz z jedzeniem. Podobno jej obiadem ale ona nawet palcem nie zamierzała go tknąć. Okropnie pachniał i jeszcze gorzej się prezentował. - Skoczysz mi po jakiegoś batona? Bo umrę tutaj z głodu. Przynajmniej jak byłam nieprzytomna to było mi wszystko jedno i dostawałam jakieś żarełko przez kabelki. – zmrużyła oczy i popatrzyła na wenflon, przez który zapewne ją karmili. - Ogółem to… mam zaniki pamięci, więc… jakbyś przypomniała mi swoje imię, bo nie masz pracowniczej plakietki to byłabym wdzięczna. - zaśmiała się lekko nerwowo, bo bała się, że kobieta zrozumie to jako żart i zacznie ją przedrzeźniać.

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Stylowy bandaż dodawał jej uroku jak nic. Andrea jednak była zaskoczona, że mimo wszystko kobieta miała naprawdę fantastyczny humor. Ciekawe, że nie załamuje się nad swoim losem tylko jak nigdy nic zadowolona siedzi na łóżku szpitalnym, ale to nie Andy oceniać. Lepiej w sumie się uśmiechać niż płakać, bo z takiego założenia wychodziła właśnie Andrea. -Ej. Przynajmniej jesteś wyspana!- zaśmiała się krótko i przeczesała dłonią swoją niebieską czuprynę. Sama nie wiedziała co by zrobiła gdyby znalazła się w szpitalu. Za dzieciaka udało jej się go uniknąć, chociaż przez ojca potrafiła przez tydzień nie chodzić do szkoły z powodu obrażeń, które spowodował.
-Ale mokrą plamą nie jesteś i niedługo będziesz mogła mnie znowu odwiedzać - posłała jej oczko i uśmiechnęła się przy tym zadziornie. Miło będzie widywać ją porankami na kawie nawet jeśli wpadnie na dłużej podczas swojego chorobowego. -Fąfel? Już tak szybko dostał imię? - uniosła brew. Cieszył ją fakt, że taka mała głupota sprawiła River jednak radość, bo obawiała się trochę, że ta ją po prostu wyśmieje i tyle będzie z bycia miłą znajomą z kawiarni. Jednak ten durny gest się podobał i ciepło się Andy na serduszku zrobiło z tego powodu. Może to głupie, ale lubiła sprawiać takie drobne miłe gesty ludziom i tyle.
Szczerze? To River była cholernie gadatyliwym człowieczkiem co pewnie przyprawiało ludzi o niezły ból głowy. Mad ciekawa była czy jej towarzyszka była taka na codzień. Czy na przykład partner/partnerka mieli dość jej ciągłej paplaniny czy po prostu w tym momencie to była kwestia kompletnego przyzwyczajenia. W summie do własnie w tej chwili doszła do wniosku, że wclae nie przeszkadzałoby jej poznanie tej mega pozytywnej istoty bardziej niż tylko wymiana zdań w kawiarni.
-Jasne. Nie ma problemu - uniosła się z miejsca mierzwiąc kudły. Jak znajdzie maszynę to przyniesie jej reklamówkę batonów, bo jedzenie faktycznie nie wyglądało zbyt apetycznie. Najgorszemu wrogowi nie podałaby tego i szkoda by się River się męczyła z takim jedzeniem. Zanim jednak wyszła z pomieszczenia zatrzymała się w pół roku i uniosła brew. -Aż tak przywaliłaś głową? - nie uważała tego za żart. Wypadek był cholernie poważny i widocznie wewnętrznie też ją nieźle poturbowało. -Andrea - uśmiechnęła się lekko -Ale tak naprawdę możesz skracać moje imię jak Ci się podoba. Znajomi wołają na mnie Mad - i tymi słowami opuściła pomieszczenie by wrócić po piętnastu minutach z reklamówką pełną batonów i innych pierdół. -Prowiant przybył. Wiesz ile Cię tu chcę trzymać? - usiadła na krześle. Powinna się powoli zbierać ale za dobrze się siedziało z River i kusiło ją przełożyć randkę na kiedyś indziej.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Szczerze? To już się nie mogła doczekać wyjścia ze szpitala i wypicia prawdziwej kawy, którą zaserwuje jej znajoma. Bardzo lubiła te chwile gdy rano kilkanaście minut po przebudzeniu wchodziła do lokalu pełnego gwaru i odurzającego wręcz zapachu kofeiny, która potrafiła ją postawić na nogi w mgnieniu oka. Zawsze niecierpliwie oczekiwała na ten moment dnia. Czasem bywała tam dwa razy, po ukończeniu artykułów musiała przecież wypić coś dobrego jako zwycięzca!
- Lepiej, żeby miał imię, a nawet jeśli go zapomnę to ochrzciłam go przy Tobie, także chociaż jedna z nas tego nie zapomni. – bo w tym momencie Maddox stała się matką chrzestną tego pluszaka i również jest za niego odpowiedzialna, w razie jakby Riv dawała mu za mało przytulasów! Będzie miała partnera do wieczornych rozmów bo William zazwyczaj kładł się szybko spać, ze względu na jeszcze wcześniejsze poranki niż Sanders. Dobrze, że przynajmniej przypomniała sobie o jego istnieniu. Będzie musiała mu napisać dlaczego jej nie było tyle dni i już jest wszystko w porządku (względnym).
- Aż tak. – stwierdziła jedynie rozkładając ręce. Jej mózg się buntował i raz na jakiś czas po prostu zapominał co się wokół niej dzieje. Wpływało to też nie tylko na obecną chwilę, ale nawet momenty w przeszłości, które co jakiś czas wracały. Będzie zapewne wymagać rehabilitacji i to takiej w której musi wysilić swoje szare komórki. Jednak nie narzekała, wyszła prawie cała z niebezpiecznego wypadku. Mogła mówić o dużym szczęściu.
Pokiwała głową na słowa kobiety i uśmiechnęła się. Teraz musiała wymyślić coś oryginalnego. Nie zamierzała wołać na znajomą tak jak inni. Chciała wymyślić coś wyjątkowego, co tylko ona będzie używać (no chyba, że ktoś wpadnie na dokładnie taki sam pomysł, ale liczyła na to, że nikt nie jest na tyle fajny co ona!).
- Wow, prosiłam tylko o batona, ale nie pogniewam się na ich armię. – zaśmiała się po czym wzięła reklamówkę od kobiety. Poprawiła jej tymi frykasami humor! Nie będzie musiała jeść tej papki, która dalej odstraszała swoim wyglądem.- Kilka dni, podobno lekarze chcą się upewnić, że nie pogorszy mi się z pamięcią. Nie powiem, byłoby przykro gdyby tak się stało i znowu musiałabym Cię pytać o imię, Andy. – tak, tak będzie nazywać niebieskowłosą i… - Nie będę Cię nazywać Mad bo jeszcze będziesz naprawdę mad i co! Nie potrzebuje abyś była na mnie mad, MAD. – zaakcentowała to i zaczęła się śmiać. Wyjęła batonika z torebki i drugim poczęstowała kobietę, nie zamierzała tutaj zajadać się sama.
- Skąd pomysł na niebieskie włosy? Aż tak życie Ci nie miłe, że chcesz aby snajper miał łatwiej znaleźć cel? – podpytała szczerze zaciekawiona skąd pomysł takiego oryginalnego koloru czupryny. Sama jednie raz na jakiś czas rozjaśniała włosy pasemkami, ale to tyle z jej szaleństw u fryzjera.

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Kawa ponoć uzależnia, ale jest zdecydowanie przymeniejszym uzależnieniem niż inne używki, ktore bardziej niszczą organizm. Andrea o tym wiedziała doskonale, ale przecież się nie przyzna do bycia alkoholiczką prawda? A w kawiarnii zawsze miło było zobaczyć znajomą mordkę, która kolejny raz wpada po czarny napój.
-A co jeśli mi też wypadnie z głowy? - no przecież go do pracy nie będzie brała, więc logicznym faktem będzie iż Mad zapomni kompletnie od jego ustnieniu. Poza tym to nie był teraz jej pluszak a River, więc powinna sobie o niego zadbać! Andy była chyba najmniej odpowiedzialną istotą na tej kuli ziemskiej.
Chyba nigdy nie podejrzewałaby, że tak strasznie ją uszkodzi. no, ale jeśli lekarze wręcz gratulowali jej zapięcia pasów i mówili, że mogła zostać z niej papka to widocznie tak właśnie było. River po prostu miała szczęście w nieszczęściu i powinna być wdzięczna, że tylko na tym się skończyło.
-Nie wiedziałam jakie lubisz, więc Ci przyniosłam cały zapas - stwierdziła krótko. Nie zamierzała stać przed maszyną godzinami i debatować jakie to słodkości lubi kobieta, której praktycznie nie znała. Postawiła po prostu na różnorodność i ilość by przypadkiem nie musiała jeść tej beznadziejnej papki, która łypała na nie obie z daleka. -Mnie możesz pytać o imię za każdym razem. Nie będzie mi to przeszkadzać - uśmiechnęła się lekko by zaraz roześmiać. No tak. Zresztą to pasowało do Maddox bardzo często. Gdyby nie imprezy i pozbycie się negatywnych emocji na parkiecie oraz przy alkoholu to pewnie chodziłaby wiecznie naburmuszona i zła. A tak? Była chyba najsympatyczniejszą baristą w pracy, która gdyby mogła wiecznie by się uśmiechała.
-Czasem trzeba wprowadzić trochę szaleństwa w swoje życie - zaśmiała się przejeżdżając dłonią po włosach by zaraz sięgnąć po jednego batona. Zje go później, bo teraz nie miała ochoty. -Obudziłam się któregoś dnia i stwierdziłam, że potrzebuje zmiany - wzruszyła ramionami. Po byciu ograniczaną przez byłego męża mogła robić co chciała i teraz korzystała z tego w każdej możliwej sytuacji.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

- Wtedy wybierzemy mu jakieś inne imię. - bo jeśli Riv faktycznie zapomni jak ochrzciła pluszaka to nazwie go w jakiś inny sposób. Nie zamierzała się linczować za luki w pamięci. Tera po prostu będzie musiała się przyzwyczaić do życia z nimi. Jasne, będę kłopotliwe, ale kimże ona jest aby dłużej o tym myśleć i się przejmować. Nie ma na to wpływu. Wypadek się zdarzył i tyle. Rozwodzenie się nad tym nie ma większego sensu, zwłaszcza że miała z kim teraz rozmawiać.
No tak, przezorny zawsze ubezpieczony. W sumie to nawet sama River nie do końca wiedziała jaki batonik byłby odpowiedni. Chciała żeby zawierał czekolade, to pewne bo dodatkowe endorfiny się przydadzą, a tak poza tym? Może jakieś wymyślne nadzienie? Nie będzie wybrzydzać! Dlatego ze smakiem zjadła pierwszego batonika, który okazał się orzechowy.
- Bardzo ładna ta zmiana! - bo to musiała przyznać, ponieważ kobieta wyglądała interesująco w tym kolorze, a dodatkowo z daleka rzucała się w oczy. Sanders z nikim jej nie pomyli!
- Zagadam Cię na śmierć jak zostaniesz dłużej. Odzywanie się do ścian to była moja rozrywka odkąd się obudziłam, a no i oczywiście zagadywanie pielęgniarek, które są mało rozmowne. - stwierdziła niepocieszona nadymając policzki jak balon. Spojrzała na Fąfla i raz jeszcze na jej twarzy pojawił się uroczy uśmiech.
Zaczynało się ściemniać za oknem, ale Riv znajdowała coraz to nowsze tematy na jakie mogłaby rozmawiać z Maddox. Chyba sama baristka nie spodziewała się, że to stworzonko może być tak gadatliwe. Gdyby jednak była po pracy to na pewno możliwości byłyby mniejsze ze względu na zmęczeniem a tu jak się wyspała to buźa wręcz się nie zamykała!
Niestety ale w końcu nadszedł czas rozłąki. Odetchnęła głęboko i westchnęła, wolałaby iść gdzies z Andy, niż tkwić w szpitlanym łóżku. Poprosiła kobietę aby jeszcze poprawiła jej poduszki, a gdy to zrobiła podziękowała grzecznie. Obiecała, że jakoś niedługo się spotkają na co Riv obdarzyła ją wielkim uśmiechem. Gdy drzwi za niebieskowłosą zamknęły się, położyła się na poduszce powoli odpływając, mimo wcześniejszych kilku przespanych dni. Nigdy nie jest za dużo spania!

/ztx2

autor

--------

ODPOWIEDZ

Wróć do „Lawton Park”