WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Na razie jeszcze nie. Moje pójście przed siebie większymi krokami stało się właściwie niedawno. Dopiero jakby ruszyłam z jedną rzeczą, a mam znacznie więcej do przejścia. Mam chwile, gdzie zastanawiam się co dalej, jednak odrzucam od siebie myśl stanięcia znów w miejscu. Staram się przeć do przodu. Chociaż podejrzewam, że prędzej czy później będę musiała się zatrzymać by przemyśleć pewne kwestie, które wiszą nade mną niczym fatum. - stwierdziła pijąc swoją kawę. Kira miała niezwykle skomplikowane życie. Nie chodziło już jedynie o to, co było między nią a ojcem, czy też nią a pierwszą rodziną zastępczą do której trafiła. Barmanka była wplątana w mroczny i niebezpieczny świat ukryty za drzwiami barów i klubów w jakich pracowała. Wiedza jaką posiadała byłą przeogromna, a fakt iż wielokrotnie współpracowała jako wtyczka to tu, to tam powodował, iż musiała uważać na swoje kolejne kroki, jakie by postawiła. Przez to wszystko wciąż wisiał wielki znak zapytania nad jej potencjalnym związkiem oraz przyszłością z tym związaną. Na razie jeszcze odsuwała od siebie tą myśl, jednak na pewno będzie musiała przeanalizować to, co i jak zrobić, aby nie patrzeć wciąż za siebie z obawą o atak na własne życie.
- O to to podsumowała zgadzając się w pełni ze zdaniem Rose na temat ich byłej terapeutki, która właściwie gówno im dał. Grunt, że było to za nimi i same jakoś dały sobie radę z niektórymi kwestiami. Wzruszyła zaś jedynie ramionami po kolejnych słowach kobiety.
- Nie wiem, może tak, może nie - uśmiechnęła się lekko upijając kolejny łyk kawy.
Nigdy by nie uznała, że Henry chce ją tylko przelecieć. Ich spotkania, to jak chirurg jej pomagał, jak sam czuł się niezręcznie gdy się trzymali a ręce podczas konkursu, czy też jego własna przeszłość...On wiedział co znaczy prawdziwa miłość. Miłość, którą stracił w momencie, gdy jego narzeczona zmarła. Wiedział też, czym jest ból. Rozumiał Kirę i to ją mega cieszyło. Sama myśl o ich spotkaniu napawała ją pozytywną energią.
- Ciężko mi na razie stwierdzić. W Rapture pracuję od niedawna. Chociaż ogólnie z właścicielem tego klubu mam lepszy kontakt niż w starym miejscu pracy. Poznałam go jeszcze nim tam pracowałam i kilka razy się widzieliśmy więc mieliśmy okazję nico porozmawiać. - powiedziała z uśmiechem.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

- Wydaje mi się że to jest najważniejsze, by nie chcieć się cofać, bo to mogłoby nam tylko zaszkodzić i obudzić stare demony, które będą w nas drzemały już do końca. - stwierdziła, a wydawało się jej, że doskonale rozumiała Hale. Prawda jest taka, że nie miała przecież zielonego pojęcia o tym, czym zajmowała się na zapleczach barów blondynka, a miała raczej na myśli to, że każdy temat, choćby wydawał się w pełni przepracowany to może obudzić się z zaskoczenia przez na przykład jakąś sytuację.
- W ogóle muszę się ciebie o to zapytać. Czy kiedykolwiek myślałaś o kimś tak ciepło, że wyobrażałaś sobie waszą wspólną przyszłość? W sensie domek z białym płotkiem, ogród, dzieci, zwierzęta? - musiała o to zapytać, bo jakoś tak jej się zebrało, a patrząc na wzorek na kawie przypomniał jej się ten piękny sen, gdy wraz z ukochanym mieli domek na wsi, własną stadninę koni, on miał restaurację, ona gabinet weterynaryjny, a w ogrodzie bawiły się dzieci. Na samą myśl, a raczej wspomnienie tej uroczej sielanki uśmiechała się z pewnego rodzaju rozmarzeniem wymalowanym na twarzy. Nie znała przecież historii blondynki z Henrym, ale skoro oboje mieli wobec siebie ciepłe uczucia to może powinni pozwolić im rozwijać się dalej?
- Dobra atmosfera w pracy często jest kluczem do sukcesu. A jak klienci? Nie są zbyt nachalni? - w takich miejscach klienci mogliby być różni, niestety taki zawód. Rosalie by sobie z tym nie poradziła, pewnie by ją zwolnili za wybijanie zębów klientom, którzy złapali ją za tyłek jak kelnerowała, więc lepiej że opiekuje się ona zwierzętami. Tym wybacza, nawet jeśli ją ugryzą.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Prawda, to jest bardzo ważne. Zwłaszcza, że nie chcę już tracić więcej czasu na cofanie się w tym co robię. Nie mam nastu lat, aby bezustannie próbować. Ja już mam trzydziestkę na karku. Muszę ruszyć do przodu by móc w końcu żyć - stwierdziła. Nie należała do najmłodszych. Musiała stawiać pewniejsze kroki. Rose była młoda, miała czas. Oczywiście nie życzyła jej, aby powróciła na stare tory. Jednak gdy jest się młodszym to ma się więcej tego czasu na naukę na błędach i pójście do przodu. Ona zaś miała tego czasu nieco mniej i znacznie więcej straciła przez te wszystkie lata. Barmanka uniosła delikatnie brwi zaskoczona pytaniem kobiety. Zamyśliła się na chwilę.
- EM... Prawie byłam w związku rok temu, ale okazało się, że jednak on nie odwzajemnia uczuć. Myślałam o nim, ale chyba źle odczytałam jego intencje. Dużo mu pomagałam. Nabrałam... Nadziei na lepsze jutro, ale wszystko się rozpadło gdy wyjechał z dnia na dzień. Martwiłam się... Bardzo się martwiłam. Znałam jego braci i rozmawiałam z jednym z nich. Z resztą ogólnie jego bracia są cudni. Przynajmniej ci, których zna. A znam większość.... Mniejsza. Nie wiem co to było wtedy. Tylko złudne nadzieje, gdzie dostałam nóż w plecy. Czy o kimś teraz... Jego brat Henry jest cudownym człowiekiem. Świetnie się z nim rozmawia, dużo mi pomaga, wtedy też właśnie z nim rozmawiałam. Umie pocieszyć. Stracił kiedyś narzeczoną więc wie co to ból. Zmarła. - zamilkła na chwilę popijając kawę i zastanawiając się nad tym nieco bardziej. - Pomaga mi znaleźć mieszkanie. Zna moją historię i moją przeszłość... Wybacz rozwodzę się a to nie odpowiedź na pytanie... - podrapała się po karku zakłopotana - Myślę ciepło o Henrym bo jest cudownym facetem, przystojnym i jest moim przyjacielem. Czy wyobrażam sobie z nim przyszłość? Nie lubię dzieci więc to w ogóle zapomnij. Ale uwielbiam spędzać z nim czas. Jest chirurgiem. Nie wiem w sumie czy mu pasuje mój styl pracy. Jestem barmanką. Pracuję w noc, za dnia jestem nie do życia. Pewnie byśmy się mijali strasznie....To przyjaciel. Bardzo dobry przyjaciel. Przystojny... - zaczęła się rumienić. Zabrała swoją dłoń chcąc w obie dłonie złapać kubek z kawa i upić łyk czarnego naparu. Zrobiło się jej dziwnie, że zaczęła w sumie tak opowiadać o Henrym. Przypomniała sobie jak trzymali się za ręce w zeszłym roku gdy pomagał jej wygrać choinkę, jak udawali parę. Przeszło jej również przez myśl jak bardzo cieszyła się słysząc jego głos przez telefon lub widząc, że do niej dzwoni. Chrząknęła cicho.
- W ogóle skąd to pytanie - burknęła w końcu niepewnie będąc już mega zakłopotana tą sytuacją. Na kolejne pytanie wzruszyła ramionami. - Klienci wszędzie są tacy sami, zwłaszcza po pijaku. Nie jest to dla mnie nic nowego i umiem sobie z tym radzić - odpowiedziała spokojnie. W tej pracy już właściwie nic jej nie zaskoczy. Naoglądała się i nasłuchała wiele.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Oj tak, między kobietami było osiem lat różnicy, a to jest przecież szmat czasu! Całe osiem dodatkowych lat, które to miała Rosalie, a których nie miała już Kira na naprawienie swojego życia i pokonanie duchów przeszłości. Hepburn trzymała kciuki za nie obie, by im się to udało i żeby nic nie sprawiło, by zamiast ruszyć w przód, cofnęły się do tyłu.
- Mądrze powiedziane, przemawia za ciebie prawdziwe życiowe doświadczenie. A ja takowego lubię słuchać. - uczyła się również na błędach innych osób, na swoich także. A teraz ruszyła do przodu z mężczyzną i życzyła tego samego blondynce. Nie spodziewała się jednak, że jest taki jeden, a nawet dwóch braci, historia zaś była naprawdę ciekawa.
- Ale czy on wyjechał tak bez pożegnania? Co powiedział jego brat, że co się z nim dzieje? - próbowała zrozumieć postawę i zachowanie tego mężczyzny, dlaczego tak właśnie się zachował, a nie inaczej? Co było powodem? Czy jak zdał sobie sprawę z tego, że Kira czuje do niego coś więcej, coś czego on nie czuje do niej to uznał że najlepiej będzie odejść, bo wtedy ona szybciej się odkocha? Niektórzy tak robili, ale odchodzenie bez słowa jest potwornie bezduszne. Jednak to jak mówiła o niejakim Henrym to widać było jak promienieje, jak jej oczy stają się inne, delikatniejsze, Rosalie widziała w niej swoje własne odbicie odkąd zdała sobie sprawę z tego, że kocha Graysona.
- Nie powinnaś się zamykać na to, bo jeśli się pokochacie to znajdziecie sposób na wspólne spędzanie czasu. Zawsze możesz też zmienić pracę, on może zmienić pracę, brać więcej nocnych dyżurów, byście oboje mogli widywać się w dzień, wszystko da się poukładać. Ja jak musiałam być sama w Halloween, bo mój chłopak pracował to spędziłam go z przyjaciółką, byleby nie siedzieć samej w domu. Także wiem, że się da, a trzeba również mieć czas dla siebie samej, nie poświęcać się tylko dla tej drugiej osoby. - tego dziewczyna dowiedziała się z własnego doświadczenia, że zdrowy związek to taki, w którym oboje mieli swoje hobby, zainteresowania, spędzali czas razem, ale potrafili też spędzać go osobno. Wtedy związek był zdrowy.
- Myślałam że istnieje bar, do którego chodzą sami dżentelmeni. - wzruszyła ramionami, bo nie wiedziała czy takowy istnieje i czy po alkoholu nawet z dżentelmena nie wyjdzie zwierzę i gnojek. Kira bardziej znała życie i mężczyzn od Rosalie jednak.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Blondynka uśmiechnęła się delikatnie. Tak, to fakt. Ona miała ogromny bagaż doświadczenia za sobą. Nie chodziło jedynie o to, co sama przeżyła ale również o to, co widziała stojąc za ladą barową. No a trzeba przyznać, iż widziała już nie jedno. Wachlarz ludzi jaki przewijał się przez bary był przeogromny. Ich zachowania na trzeźwo, a później po pijaku. To było niczym spektakl ukazujący czym jest życie ludzi. Każdy miał swoje demony. Jedne większe, drugie mniejsze. Czasami objawiały się one od razu, czasem dopiero przy którejś wizycie w klubie. Bywało z tym różnie. Mimo wszystko ona była w stanie to "obejrzeć" i niejako doświadczyć, chociaż nie na własnej skórze.
- Miałam jedynie informację, że wyjeżdża. Nie wiedziałam nic poza tym. To... To była skomplikowana sytuacja - przyznała. Nie była pewna czy chciała na nowo wspominać to, co wtedy się działo i jak bardzo ją to zabolało. Z drugiej zaś strony, już przebrnęła przez to. Stanęła na nogi i ruszyła dalej a tamto... Co prawda nigdy nie zostało wyjaśnione do końca, ale przyjęła do siebie fakt, że jeśli to była jej wina, to powinien jej o tym powiedzieć. To, że zniknął, to była jego sprawa, a ona nie może wiecznie się nad tym zastanawiać. - Był on moim tatuażystą. Wszystkie tatuaże, które są na moim ciele robił on. Świetnie się dogadywaliśmy. Był mega przystojny. Miał ex-żonę i dzieci. Ogólnie mi to nie przeszkadzało. Wspierałam go podczas całej tej sytuacji, bo jego ex to suka. Nic dodać, nic ująć - stwierdziła przypominając sobie, ile to on musiał się namęczyć przez nią.- Jej wiecznie kasy było za mało. Chciała mu odebrać wszystko, choć on jej nie zrobił nic. Nie zdradził jej, nie bił jej. Po prostu była wyrachowaną suką. Spał przez nią na zapleczu swojego salonu. Wspierałam go. Jak chciał pogadać to wystarczył jeden telefon. Nawet raz mnie obudził, spałam dwie godziny po pracy, ale przyjechałam mu pomóc ogarnąć zaplecze. Udało mi się go namówić, że czas wynająć mieszkanie, bo to nie4zdrowe spanie na niewygodnej kanapie i jedzenie tylko żarcia na wynos. Pomagałam mu szukać, znajdowałam oferty, rozmawiałam z sąsiadami a on... Puf... Zniknął - opowiedziała po krótce sytuację z jednym z braci Brown. Napiła się swojej kawy. Westchnęła cicho - W tamtym czasie on najwięcej o mnie wiedział poza moją rodziną. Znał moją przeszłość. Gdy zniknął martwiłam się. Myślałam, że coś będzie, bo na święta dostałam od niego cudowny wisiorek. No ale... Spotkałam się z jednym z jego braci. Henrego znam też już od bardzo dawna. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej. Niestety niewiele się dowiedziałam, ale mocno mnie wspierał. opowiedziałam mu całą sytuację z jego bratem. Podniósł mnie wtedy mocno na duchu. Ogólnie wielokrotnie mnie wspierał. Teraz z resztą też mi pomaga - powiedziała z uśmiechem chcąc upić kolejny łyk czarnego naparu. Tyle gadała, że już dość mocno ta kawunia przestygła. Wzięła łyk i o mało się nie udławiła słysząc o pokochaniu się z Henrym. Zakryła usta i wytarła je zaraz serwetką. Spojrzała mocno zaskoczona na swoją rozmówczynię. Zrobiła się zaraz czerwona jak burak.
- Zmienić pracę? Ja nie wiem czy umiałabym robić coś innego. A on... Nie chciałabym, aby się przeze mnie jakoś przemęczał czy coś - zaraz pomachała dłońmi przecząco aby podkreślić swoje słowa. - Ja jestem ogólnie przyzwyczajona do siedzenia w samotności. - chrząknęła cichutko. Blondynka zaśmiała się delikatnie na słowa Rose.
- Może w Utopii, w rzeczywistości jeszcze się z takowym nie spotkałam - powiedziała nieco rozbawiona takim stwierdzeniem.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Czyli Kira podobnie jak Rosalie potrafiła uczyć się na błędach popełnianych przez innych. To jest bardzo dobra cecha, bo świadczy o naszej zdolności do obserwacji oraz myślenia i zapamiętywania. Często jest tak, że zakochana kobieta nie zauważa złego zachowania ze strony ukochanego, ale osoba z boku już to dostrzeże. Albo siedzisz w kawiarni czy za barem stoisz i widzisz dlaczego psuje się relacja dwojga ludzi. Potem taka sama sytuacja jest u ciebie i nagle zapala ci się czerwona lampka. Czy to nie jest taka sama sytuacja jak ta, którą widziałaś z boku? I to od ciebie zależy czy w tym momencie się odetniesz, bo to jest dla ciebie zdrowe, czy stwierdzisz, że przecież z wami jest inaczej i nadal będziesz tkwić w toksycznej relacji, aż złamie ci ona doszczętnie serce i pokruszy je na milion kawałków.
- Ale żaden z jego braci nie powiedział ci gdzie wyjechał i po co? - próbowała to zrozumieć, dlatego dopytywała o szczegóły. Przecież nie da się zapaść pod ziemię, musiał on powiadomić swoich bliskich o tym, gdzie i dlaczego się wybiera. Oczywiście powinien o tym powiedzieć też Kirze, skoro była dla niego ważna, a nawet jeśli nie to powinien to zrobić z czystej przyzwoitości, by się blondynka o niego nie martwiła. Jego bracia również byli jej to winni niezależnie od tego, co mu obiecali. Bo jak miał się przecież dowiedzieć, że go wydali? Musieliby się przed nim przyznać. Wysłuchała zatem historii do końca. Spojrzała na tatuaże na ciele kobiety.
- Nie czułaś nigdy tego, że skoro te tatuaże wykonywał on, to wraz z jego odejściem chcesz się ich pozbyć? - zapytała, bo ona chyba by tak zrobiła. Inaczej zawsze spoglądając w lustro widziałaby je i łamałaby sobie tym samym serce każdego dnia.
- Czy jego żona również zniknęła? - zapytała, bo uznała że to jest ważną kwestią w tej historii. W końcu miała takie podejrzenie, że żona mogła się dowiedzieć o Kirze i postawić mężczyźnie ultimatum, albo wyjadą oboje, albo go zniszczy, albo co gorsza zniszczy Hale. Wiadomo zatem co wybierze mężczyzna, czyż nie?
- Wiesz że jak mówisz o Henrym to aż oczy ci się cieszą? Naprawdę on jest dla ciebie ważny i to na nim powinnaś się skupić, nie na jego bracie, który należy do przeszłości. - jednak to mogłoby być niezwykle trudne, bo jak kiedyś Kira i Henry zdecydowaliby się na małżeństwo to jej wielka miłość mogłaby pojawić się na ich ślubie i zrobiłoby się ciut niezręcznie. Czy kobieta byłaby w stanie to pokonać? Znów wyciągnęła dłoń ku blondynce.
- Kira, jesteś bardzo mądrą kobietą, możesz wszystko, tylko musisz chcieć tej zmiany. Mogę ci nawet pomóc dostać się na jakieś kursy, byś mogła się przekwalifikować, albo znaleźć lepszą pracę. A to co teraz mówisz to czyste bredzenie. Samotność na dłuższą metę jest zła i wydaje mi się że doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. I jestem pewna, że nie będziesz go męczyła swoim towarzystwem. - bo jeśli się kogoś kocha to przebywanie z tą osobą cię nie męczy, widziała to po sobie i po Graysonie.
- Teraz to straciłam wiarę w mężczyzn. - odparła, wzdychając i zabierając dłoń, by móc wypić swoją kawę. Intrygowała ją relacja blondynki z tym Henrym i zaczynała im kibicować w tym związku. Oby tylko żadne z nich tego nie zepsuło. Kira również zasługiwała na lepsze zakończenie.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uczenie się na cudzych błędach pozwala właśnie na zapalanie tych czerwonych lampek w trudnych sytuacjach. Bywa jednak tak, iż pomimo, że widziało się coś takiego z boku, to zaślepienie uczuciami potrafi wymazać coś takiego z pamięci lub też przykryć niczym zamieciony kurz pod dywan. Niektórych rzeczy nie da się ominąć i dopóki nie poczuje się tego na własnej skórze to nic to nie da. Mimo wszystko na pewno jest większe prawdopodobieństwo uwolnienia się od niewłaściwych osób wcześniej, niż jakby nie znało się podobnej sytuacji już wcześniej. Blondynka westchnęła cicho.
- To nie tak, że nie chcieli mi powiedzieć. Oni nie wiedzieli właściwie gdzie on jest. Uważali, że głupio zrobił niewiele mówiąc. Rozumieli mój ból związany z tą dziwaczną sytuacją. Byli ogromnym wsparciem - przyznała dokańczając swoją kawę. Odstawiła kubek na bok. Cała ta sytuacja z Owenem była poplątana tak strasznie, że w skrócie ciężko było opowiedzieć to tak, by zrozumieć to wszystko w pełni za pierwszym razem. Sama Hale wiedziała, że gdyby wiedzieli wtedy coś więcej, to na pewno by jej powiedzieli. Na pewno Lahlan i Henry. Wspierali ją. Sam Lahlan w końcu chał ją zeswatać z jednym z nich. To było w sumie zabawne jak próbował po pijaku wyciągnąć od niej więcej informacji. W myślach uśmiechnęła się sama do siebie. Pokręciła przecząco głową w odpowiedzi na zadane pytanie.
- Nie, nie myślałam o tym. Były tworzone przez niego, ale nie były robione kierując się uczuciami względem niego. Były to moje wewnętrzne sprawy, walka o postawienie kroku do przodu. Różnie to bywało, ale nie było to nic związanego z uczuciami, jakie się pojawiły później. - wyjaśniła swojej rozmówczyni. Część z nic coś dla niej osobiście symbolizowała, niektóre były jedynie dla ozdoby, jednak uważała za totalną głupotę robić tatuaż nawiązujący do "związku". A już zwłaszcza takiego, który właściwie nie istniał. Ona wtedy nie była pewna tego co właściwie czuła do Owena. Dopiero właśnie gdy zniknął poczuła ból owego dziwacznego rozstania jakim została poczęstowana przez los.
- Nie, ale później wyjaśniło się, ze to przez nią zniknął. Nie dla niej ale przez nią. Musiał sobie wszystko poukładać. - wzruszyła delikatnie ramionami. Już jej to teraz było obojętne po co wyjechał. Zranił ją wtedy, to prawda. Teraz już obywała się bez niego. Nie chciała jedynie popełniać takich błędów ponownie. Dlatego jak ona musiała koniecznie wyjechać najbliższym znajomym i rodzinie powiedziała, że odezwie się jak tylko będzie mogła. Nie mogła zdradzić miejsca ze względów bezpieczeństwa. Wiedzieli, co się szykował. To była trudna przeprawa, która udało jej się pokonać. Kobieta nie podała tym razem dłoni. Obiema wykonała gest, że nic z tego.
- Nie, nie. Dziękuję. Moja praca jest na prawdę świetnie płatna. Strasznie ją lubię. Pal sześć z klientami. Umiem sobie z nimi poradzić. Ochrona też jest zawsze na miejscu. Poza tym daje mi wewnętrzny spokój. Wiem, co mam pod kontrolą. Skupiam się na tym, odpręża mnie. Może i jest to ciężka robota, ale aktualnie nie umiem sobie wyobrazić co bym mogła robić innego. to moja pasja - stwierdziła chowając obie dłonie pod blat stołu i kładąc je sobie na własnych kolanach. Zaśmiała się lekko.
- Nie tylko mężczyźni potrafią być natarczywi. Co do Henrego... Boję się jednak, ze to może być podobnie jak z Owenem. Nie wiem co on myśli i jak mnie widzi. Owen był również opiekuńczy i przyjacielski. Obaj uroczy i z przyjemnością rozmawia się z nimi na różne tematy, nawet te trudne. Nie wiem co mam robić ani jak reagować bo boję się, że przekroczę jakąś granicę i wszystko znów się posypie. Wolę więc aktualnie się nad tym nie zastanawiać.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Oj tak, racja, najgorsze było zaślepienie uczuciami. Wtedy nie widzi się najczęściej znaków ostrzegawczych, nie zauważa się tego, co powinno sprawić że przypomni nam się sytuacja widziana z boku i wiemy już, że to jest złe, to jest toksyczne. Poza tym bardzo ciężko patrzeć obiektywnie na własną sytuację, na własną relację. Ile to kobiet się zarzekało że gdyby one były w takiej sytuacji to na pewno by tak nie postąpiły, a gdy przychodzi co do czego to robią identyczny błąd zaślepione uczuciami? Zatem prawdziwym było powiedzenie że miłość jest ślepa.
- Czyli on nie był związany blisko z rodziną? - zapytała, tak wnioskując z wypowiedzi blondynki. Gdy ktoś jest związany z rodziną to zawsze im powie gdzie jest i czy jest bezpieczny. Innym wypadkiem było powiedzenie rodzinie z prośbą by nie mówili o tym nikomu, a zwłaszcza danej osobie i Rosalie podejrzewała że tak właśnie było w tym przypadku. Ale istniała też opcja że ktoś nie był blisko ze swoimi bliskimi i dlatego znikał, nie mówiąc ani słowa o tym gdzie jest, czy żyje. Wtedy często poszukiwano takiego zaginionego, z różnym skutkiem. Hepburn nigdy nie była w takiej sytuacji by dla dobra bliskich nie móc powiedzieć o swoim miejscu pobytu, bo ta informacja była tajna, albo mogła sprowadzić na nich niebezpieczeństwo. Dlatego tej opcji nie brała pod uwagę.
- Rozumiem. Po prostu wiem, że niektóre kobiety robią tatuaż dla swojego ukochanego, a gdy im potem nie wychodzi to go usuwają, wolałam zatem zapytać jak to było w twoim przypadku. A skoro już o tatuażach mowa to zdradzisz mi może czy planujesz jakiś kolejny z racji tego że ruszyłaś do przodu? - i tym samym szatynka na chwilę zmieniła temat. Sama nie chciała mieć tatuaży, po prostu te jej nie kręciły, a gdyby chciała to jakąś głęboką puentę życiową. Najwidoczniej za mało jeszcze przeżyła by takowe motto życiowe sobie wytatuować. Jeszcze wybór miejsca, wytrzymanie bólu... dużo tego, pewnie dlatego to wciąż się na to nie zdecydowała.
- Ale co ona zrobiła takiego, że musiał wyjechać z jej powodu? Ma to jakiś związek z rozwodem? - może kobieta postawiła wszystko na jedną szalę, rozwód z orzeczeniem o jego winie i zabrałaby mu wszystkie oszczędności? Ale to nie znaczyło że nie mógłby zacząć od nowa z Kirą. To życie miłosne było potwornie skomplikowane. Zabrała po chwili dłonie i uniosła je w geście poddania.
- Oczywiście nie będę naciskać, to twoje życie, twoje decyzje. Ale pamiętaj, gdybyś zdecydowała się robić coś nowego to mogę ci pomóc. Powinnyśmy się wspierać. - posłała jej przepraszający uśmiech, bo chciała dobrze, a wyszło jak zwykle. Typowe.
- Może spróbuj z nim porozmawiać, postawić wszystko na jedną kartę? - zapytała jeszcze odnośnie Henry'ego. Przynajmniej kobieta będzie wiedziała na czym stoi, a to jest niezwykle ważne, przynajmniej według Hepburn.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Blondynka kiwnęła delikatnie głową na znak, że faktycznie nie do końca był bliski z rodziną. Znaczy to było ogólnie dziwne. On z nimi oczywiście rozmawiał, spotykał się z nimi i w ogóle. Jedna swoje problemy pozostawiał w ukryciu. To z nią się nimi dzielił. Westchnęła cicho.
- Nie chciał ich zamartwiać swoimi problemami rodzinnymi. Oni długo nie wiedzieli o tym, że jest w trakcie separacji i szykuje się rozwód. Czasami było mi ciężko z nimi rozmawiać i nie pisnąć nawet słówka. Ja wiedziałam o tym bardzo szybko. Znałam jego problemy z jego ex. Zarazem nie chciałam by uważano, że to z mojej winy. W końcu nas właściwie nic nie łączyło poza przyjacielskimi relacjami. - Kira wiedziała, że jego bracia nie mieli pojęcia gdzie się udał i z jakich dokładnie względów. Owen był typem osoby, która z rodziną mogła rozmawiać na wszystkie tematy poza swoimi problemami. Czy było to dobre? To zależy. Rozumiałaby to, gdyby jego bracia byli wkurwiający i nie potrafiący wesprzeć. Jednak to nie była prawda. Wiedziała, iż przynajmniej część z nich nie lubiła żony tatuażysty, a gdy w końcu dowiedzieli się o rozwodzie uważali, że przynajmniej w końcu się uwolni. Owena jednak martwiły problemy z możliwością braku widzenia się ze swoimi dziećmi.
- Osobiście uważam, że głupotą jest robienie tatuaży dla swoich "miłości" - zrobiła palcami znak cudzysłowu chcąc podkreślić to, co właśnie powiedziała. - W końcu nigdy nie wiadomo co się odwali i czy później nie trzeba dodatkowo cierpieć by takowy tatuaż usunąć bądź też zakrywać czymś innym, co akurat nie jest proste i nie każdy tatuażysta chce się tego podjąć. - Wzruszyła lekko ramionami. - Zapewne coś zrobię. Jednak nim się tego podejmę chcę ustabilizować inne swoje sprawy - uśmiechnęła się delikatnie do swojej rozmówczyni. Oj tak, tatuaż na pewno powstanie. Jednak nie za kilka dni. Pewnie gdzieś dopiero za rok. Sama tak przynajmniej podejrzewała. Najpierw pozałatwia to, co musi. Potem zastanowi się nad tym co wybrać, aby najlepiej określić swoją aktualną sytuację życiową. Potem zgłoszenie się do odpowiedniej osoby. Skoro Owen już nie będzie je tatuażystą... No tutaj przychodzi jej tylko jedna osoba do głowy, Rhys.
- Chciała go jędza oskubać i zrobić wszystko, co by nie mógł widzieć się ze swoimi dziećmi. Według niej za mało kasy przynosił do domu. Nie ważne, że posiadał swój salon tatuażu. Dla niej było zawsze za mało - westchnęła cicho. No zakała ludzkości. Po prostu chciała go szuja okraść ze wszystkiego. - Dzięki, zapamiętam. A co do Henrego... Zastanowię się nad tym. - Barmanka zapewniła, że nad tym porozmyśla. Nie był to dla niej łatwy temat i nie była jeszcze pewna tego, co zrobi. Obaw było wiele, a nie chciała stracić kolejnego przyjaciela.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Dla Rosalie to by było niewyobrażalne by nie dzielić się z najbliższymi, czyli rodziną, swoimi problemami i zmartwieniami. Wiadomo było, że jak się było jedynaczką to bywało to trochę ciężkie, bo nie o wszystkim można porozmawiać z rodzicami. Rodzeństwo zatem było dobre, bo można było porozmawiać z nim o wszystkim. W tych momentach szatynka żałowała że nie ma rodzeństwa. Rodzeństwo zatem było zastępowane przyjaciółmi. A skoro ktoś wybierał przyjaciela tudzież przyjaciółkę ponad rodzeństwo to chyba nie musiało świadczyć dobrze o relacjach rodzinnych pomiędzy rodzeństwem, nieprawdaż?
- Masz rację, łatwo by było przypiąć ci łatkę tej co rozbiła rodzinę, podczas gdy nic takiego nie miało miejsca, a jego małżeństwo już od dawna nie istniało. - skrzywiła się nieco, bo taka była prawda. Kobietom bardzo szybko przypinano łatki gdy przyjaźniły się z zajętymi mężczyznami. Tak jakby przyjaźń damsko-męska nie istniała. Choć Rosalie również w to wątpiła z tego względu że jej przyjaźń z Graysonem również przerodziła się w coś więcej, a mianowicie w miłość i związek. Czyli może serio taka przyjaźń nie istnieje i Kirę łączyło coś więcej z Owenem?
- Co zatem sądzisz o tatuażach z imionami i datami urodzenia dzieci? - zapytała z zaciekawieniem, bo z tym też się już w życiu spotkała, ciekawa była zatem zdania Kiry na ten temat. Spojrzała na swoją lewą dłoń.
- Kira, powiedz mi proszę, czy zrobienie tatuażu po wewnętrznej stronie nadgarstka jest bolesne? Zastanawiam się czy nie zrobić sobie tatuażu z odciskiem śladu zwierzęcej łapki. Pasuje do mnie jako do weterynarza. - Rosalie od jakiegoś czasu nosiła się z tym, że chciałaby zrobić jakiś malutki tatuaż. Może zatem odcisk kociej łapy byłby w sam raz zamiast kiczowatego serduszka w okolicach kobiecości, gdzie kobiety też sobie takowe robiły? Szatynka nie była jeszcze do końca zdecydowana czy czegoś takiego właśnie chce, czy nie.
- Takie kobiety to wampiry energetyczne i finansowe. Teraz rozumiem z jakiego powodu zdecydował się wyjechać. Pewnie każdy rodzic dla dobra dzieci zrobi dosłownie wszystko. - w myślach dodała że nawet jeśli musi przy tym cierpieć kobieta, która być może cię kocha. Ale tak było z osobami z tak zwanym bagażem pod postacią dzieci, że oni zawsze musieli kierować się dobrem swoich pociech, swoje własne stawiając na drugim miejscu. Tak też było i w tym przypadku. Może dlatego sama nigdy nie umawiała się z dzieciatymi?
- Wiesz, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. - ona wraz ze swoim przyjacielem zaryzykowali i teraz jest najszczęśliwszą kobietą na świecie. Chciała zatem by Hale była równie szczęśliwa jak ona sama, niezależnie u czyjego boku.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kira w tym nie widziała nic jakoś szczególnie złego. Bywały po prostu tematy, o których nie chciało się rozmawiać z najbliższymi. Czasami ze wstydu, czasami by nie usłyszeć "a nie mówiłem?" Łatwiej było rozmawiać z osobami z zewnątrz, nie raz całkiem obcymi w barze. Lub właśnie z przyjaciółmi, którzy czy tak czy siak no... Nie byli rodziną. Jednak w wypadku Owena i znając jego braci... To było mimo wszystko dziwne, bo przecież oni świetnie się razem trzymali. Stali po swojej stroni i z tego co już wiedziała, to właściwie nikt z nich nie lubił żony tatuażysty. Prawdopodobnie to właśnie "a nie mówiłam" wystarczająco go odstraszało, aby nie wyjawić rodzeństwu swoich ogromnych problemów z tą jędzą. Teraz już jednak były to jedynie przypuszczenia. Nic więcej.
- No właśnie - jedynie podsumował słowa koleżanki. Kobiety najczęściej oskarżano o tego typu rzeczy. Pomijano w podobnych sprawach potencjalną winę mężczyzny czy też partnerki. Wystarczyło, że jakaś inna zbyt często z nim rozmawiała, a od razu uważano to za jakiś romans. Nie ważne na jakim poziomie były to rozmowy. Barmance obcy z przyjemnością przypięliby takową łatkę. Na szczęście bracia Owen tego nie zrobili bo znali ją. Wiedzieli, że ona nie z tych co wskakują żonatym do wyrka. A osobami z zewnątrz ona się nie przejmowała więc miała w dupie co sobie pomyślą. Najważniejsze, by oni rozumieli sytuację. Właśnie z tego powodu, jak już Owen wyjawił im swoje sekrety ona zaczęła rozmawiać z niektórymi wyjaśniając to ze swojego punktu widzenia, aby jak najlepiej zrozumieli jak bardzo problematyczna to była sprawa. Nikt jej nie krytykował.
- Cóż... Są mi obojętne w sumie. Nie są czymś złym. Ktoś chce tak upamiętnić swoje dziecko, śmiało. Czy sama bym tak zrobiła? Nie. To nie w moim stylu - wzruszyła delikatnie ramionami. Nie miała w sumie szczególnej o tym opinii. Ludzie te daty robili z różnych powodów. Jedni ze szczęścia, dumy, inni by upamiętnić zmarłe dziecko. Bywało różnie. Nie była przeciwna tym tatuażom. Były jej totalnie obojętne.
- Ogólnie... Boli jak skurwysyn. Ale mała łapka to robota na na dwie minutki więc no... Bez problemu byś to przeszła. Jeżeli miewasz bolesne okresy to i tak ból przy tatuażu będzie niczym. To miejsce jest unerwione, ale na szybką robótkę, na lajcie wytrzymasz - machnęła lekko ręką. Westchnęła cicho.
- Nie byłam i nie jestem zła o to, że wyjechał. Cholernie się martwiłam, nie tylko z resztą ja. Gdyby dał więcej informacji... By nie zastanawiać się, czy żyje. No ale... Teraz to już przeszłość - ponownie wzruszyła ramionami. Pokręciła głową delikatnie.
- Nie lubię szampana. Mniejsza... Nie wiem. Zastanowię się. - Raz jeszcze stwierdziła spoglądając przez chwilę w okno. Gdzieś w kościach czuła, że to i tak może nie wypalić. No podobał się jej, to fakt. Czuła się przy nim inaczej. Jednak myśl, że to wygląda zbyt podobnie u Owena... Jakoś nie dawała jej spokoju. Może jednak faktyczni powie wprost i co będzie to będzie? Ale czy znów nie straci bliskiej osoby, bo przestraszy go swoimi działaniami? Nie umiała tego przewidzieć.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Może Rosalie zwyczajnie nie często słyszała od bliskich jej osób "a nie mówiłam?", lecz wręcz przeciwnie, otrzymywała od nich wsparcie i to sprawiało że dziwiła się osobom, które nie rozmawiały z bliskimi na takie tematy, jak ona ze swoimi. Przez to oceniała relacje innych na przykładzie swojej relacji z bliskimi i uważała że muszą być słabe, albo mocne. A może to złe kryterium oceny?
- Ludzie naprawdę bywają tak okrutni, oceniając innych, nawet ich nie znając. A jego była żona jeszcze by nakręcała wszystko odgrywając rolę ofiary, skoro z twoich opowiadań to taka manipulantka była. - stwierdziła, bo czy nie tak to właśnie wyglądało? Nawet jeśli małżeństwo się nie układało, to żona widząc że pojawiła się konkurentka robiła z siebie ofiarę, a ludzie wierzyli zdruzgotanej żonie, kto by nie uwierzył? I tak była przypisywana łatka z którą ta kobieta pozostawała, niezależnie od tego czy naprawdę była kochanką czy tylko przyjaciółką męża, jak w przypadku Kiry.
- Ja może bym się zdecydowała, bo jednak upamiętnienie dziecka to coś ważnego, to nie związek który może rozpaść się w każdej chwili. - ale jednocześnie bała się tego bólu i nie chciała potem patrzeć jak tatuaże niszczały na starzejącej się skórze. Zatem pozostanie chyba przy psiej, bądź kociej łapce na początek. Porównanie tatuażu do bolesnego okresu? Nieprzyjemne i niezbyt zachęcające. Ale przynajmniej wiedziała że Hale jest z nią szczera i że nie gloryfikuje tego wydarzenia, bo sama ma sporo tatuaży.
- Tylko dwie minuty? To brzmi bardziej zachęcająco. I niestety miewam bolesne miesiączki. Czasami zastanawiam się czy nie przebadać się w kierunku endometriozy. - ta choroba była bardzo jeszcze słabo poznana, całkowicie wręcz nieznana środowisku ginekologicznemu. Wielu ginekologów powtarzało cierpiącym kobietą, że one tak mają, że zmieni się po porodzie, a to się nie zmienia. Na szczęście byli też tacy którzy zlecali bardziej szczegółowe badania i odkrywali tę jednostkę chorobową. Rosalie bała się takiej diagnozy, ale lepiej wiedzieć i zapobiegać wcześniej, niż wić się w męczarniach.
- Zamknięty rozdział. Powinnyśmy za to wypić tę kawę. - stwierdziła i uniosła kubek z kawą w geście toastu, a potem napiła się z niego. Może to i lepiej, niech blondynka nie myśli o Owenie, tylko skupi się na Henrym. A Rosalie będzie trzymała za nich kciuki.
- To taka przenośnia była. - jeszcze poprawiła, bo wyszło na to, że Kira tych słów wcześniej nie znała, albo to Hepburn źle ją zrozumiała.
- Ale pójdziesz ze mną do tatuażysty na pierwszą wizytę? - zapytała jeszcze niepewnie, bo mimo wszystko nadal trochę się tego kitrała. Tak jak każdy przed swoim każdorazowym pierwszym razem przy czymkolwiek.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#8 +outfit

Malezyjka właśnie uczestniczyła w ostatnich zajęciach, dłużących się niemiłosiernie, dlatego zaczęła rysować jakieś bazgroły w notatniku, a oprócz tego, sprawdzała godzinę na różnych zegarkach - ściennym, noszącym na lewej ręce oraz w telefonie - i zastanawiało ją, dlaczego czas podczas wykładów (oraz ćwiczeń), leciał tak okropnie wolno. Jasne uciekłaby, tylko wielkimi krokami zbliżała się sesja, więc wypadałoby chociaż udawać, że się słucha, a nóż widelec coś jednak zostanie zapamiętane. Chociaż najprawdopodobniej i tak weźmie notatki od koleżanki z klasy, która poświęcała nauce oraz całym tym studiom bardzo wiele czasu. Oczywiście McReenee musiała ją przekupić, ponieważ za pierwszym razem usłyszała stanowcze: nie. A dokładniej: nie, ne dostaniesz moich notatek. Mimo wszystko Malezyjka była sprytną oraz cwaną lisicą i wybadała, czego materialnego dziewczyna pragnęła. Oprócz tego, miały deal, że stawały po swojej stronie, podczas różnych sytuacji.
Nagle profesor ogłosił koniec zajęć, co działało na McReenee prawie jak budzik, dlatego też szybko schowała swoje rzeczy do torby i poszła szybkim krokiem w kierunku drzwi wyjściowych. Uśmiechnęła się po przekroczeniu progu, a następnie zaczęła iść tam, gdzie zaparkowała swój wóz. Pik, pik wydało autko, co oznaczało, iż zostało otwarte, więc Malezja zaraz zajęła miejsce kierowcy i oprócz tego, założyła okulary przeciwsłoneczne (nieważne, że nie było słońca, ona po prostu lubiła je nosić). Właśnie przekręcała kluczyk w stacyjce, kiedy przypomniała sobie o spotkaniu, dlatego szybko ustawiła GPS-a tak, by wyznaczył kurs do Starbucksa, gdzie miała spotkać się z Indianą. Podczas jazdy, toczyła wewnętrzną bitwę, ponieważ nie wiedziała, którą kawę wybrać. Korciło ją waniliowe ice latte, a z drugiej strony myślała też o karmelowym latte. A może po prostu zamówię dwie? bo przecież mogła tak postąpić. Aż się uśmiechnęła, gdy myślała o tych dwóch kawkach oraz zobaczeniu znajomej.
Dotarła na miejsce, mniej więcej pięć minut wcześniej i podeszła do kasy, aby zamówić karmelowe latte oraz serniczek. Zadowolona trzymając swoje zamówienia, zajęła wolne miejsce przy stoliku. Zajęła takie miejsce, gdzie krzesło obok było wolne i aby przypadkiem nikt nie śmiał go zająć, położyła tam swoją torebkę. Upiła mały łyk pysznej kawy, a gdy zobaczyła Indianę, pomachała do niej radośnie oraz wskazała miejsce, by wiedziała, gdzie po otrzymaniu zamówienia ma przyjść. Jeżeli nagle miałaby zacząć iść gdzieś indziej, wtedy Malezja zamierzała ją przyprowadzić siłą.
- Hej! - przywitała się, obdarowując psiapsię ućiskiem.
- Co tam u Ciebie kochana? - spytała, gdy ponownie zasiadła na swoim miejscu oraz zapominając o zdjęciu okularów przeciwsłonecznych.

autor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

11.

Mówi się, że to szczęśliwi nie liczą czasu - Indiana wiedziała jednak, że to samo można by powiedzieć o ludziach zapracowanych, i to niestety do tego drugiego grona zaliczyłaby dzisiaj siebie. A czy mogła z czystym sumieniem nazwać się szczęśliwą? Do pewnego stopnia tak; miała wszak kochającą rodzinę, przyjaciół, pieska, o jakim marzyła od dzieciństwa, pracę, której nie nienawidziła i pieniądze wystarczające, by samodzielnie się utrzymać, i nawet jeśli w tym wszystkim zamiast rozkwitającej na wiosnę miłości Indy doświadczyła raczej goryczy zawodu i porażki, to nie zamierzała z tego powodu popadać w depresję. Inna sprawa, że nikt nigdy nie zamierzał popadać w depresję, bo ta nie pytała o zdanie; niemniej trzeba przyznać, że prawdopodobnie pierwszy raz od zawsze Halsworth cieszyła się, że była dziś w biurze tak zawalona robotą, iż nie miała nawet chwili, aby pomyśleć o czymkolwiek - i kimkolwiek - innym niż dokumenty piętrzące się nieubłaganie na jej biurku nawet pomimo faktu, że uwijała się jak w ukropie. I pierwszy raz od zawsze przyłapała się na tym, iż patrząc na zegarek wcale nie pomyślała o tym, jak strasznie ten dzień jej się dłuży - lecz o tym, że jest już tak późno. Niemal do ostatniej sekundy ktoś od niej czegoś chciał, i w tym wszystkim Indiana nie miała nawet czasu porządnie zjeść, przez co wychodząc w końcu z kancelarii miała wrażenie, jakby jej żołądek zaczął już trawić sam siebie i po cichu liczyła na jakąś solidną wyżerkę - lecz i ta musiała zaczekać jeszcze trochę. Nie chcąc bowiem wracać zaraz po pracy do domu, Indiana umówiła się na kawę z Malaysią, i teraz trochę żałowała, że nie umówiły się w nieco innym lokalu. Może gdyby przyszło jej podróżować komunikacją miejską, zjadłaby na szybko chociażby jakiegoś hot doga po drodze, ale nader uczynny stażysta z kancelarii zaoferował jej podwózkę, i chociaż nie spoufalała się raczej z ludźmi z pracy - bo znaczna większość z nich to nadambitni adwokaci z kijami w tyłkach - to nie omieszkała z owej oferty skorzystać. Zresztą, zapychanie się byle czym jeszcze nikomu nie wyszło na zdrowie - chociaż tarta czekoladowa, o której Indy zamarzyła, kiedy tylko wkroczyła do kawiarni, wcale zdrowsza nie była, ale z drugiej strony, Indiana nigdy nie należała do zagorzałych zwolenników zdrowego jedzenia. Miewała takie fazy, gdy żywiła się zielonymi koktajlami i warzywami gotowanymi na parze, od których od razu czuła się zdrowsza, ale generalnie nie praktykowała diet, bo kiedy ma się równie dobre geny i przemianę materii, to po co się katować? Z odebraną kawą i deserem podeszła zatem do stolika, przy którym czekała już Malaysia. - Cześć! - zaświergotała z uśmiechem, odwzajemniając uścisk, po czym zajęła miejsce przy stoliku i od razu upiła łyk latte. - Ty mi powiedz, myślałam, że mi powróżysz. Czy przepowiadasz tylko przyszłość? - zaśmiała się, zabierając się za jedzenie jakże apetycznego kawałka ciasta. Ale nie mówiła tego ze złośliwością - nie należała może do osób, które namiętnie czytały horoskopy i regularnie radziły się wróżki (poza Malaysią), i niby wiedziała, że te wróżby często opierały się na psychologii i wnikliwej obserwacji bardziej niż przeczuciu czy wizjach, ale to i tak nie zmieniało faktu, że często w nie wierzyła. A może tylko wybierała, w co chciała wierzyć. - Może tam chociaż zdarzy się coś ciekawego, bo jak na razie to tylko ciężka praca, beznadziejni faceci, norma - wzruszyła niby to beztrosko ramionami, nie tracąc jednak nadziei na to, że przyszłość przyniesie jeszcze coś dobrego. - A u ciebie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Malezja ogólnie była częstą klientką przeróżnych kawiarni, chociaż zdarzały się takie dni, kiedy musiała zrezygnować z odwiedzin miejsc, serwujących kawusię, ponieważ robiła, a potem piła ją u siebie. Znaczy rzecz jasna, kawę robił sam ekspres. Dlaczego więc chodziła po kawiarniach, skoro mogła pić kawę u siebie? Z tego względu, iż niektóre kawy były dostępne tylko i wyłącznie tam. Posiadany przez państwo McReenee ekspres, nie posiadał funkcji stworzenia smakowego latte oraz pysznych ciast. Uwielbiała sernik z galaretką oraz brownie. Miała wrażenie, że smakowały totalnie inaczej niż te, które ona lub jej mama piekła. Pomińmy fakt, że podczas pierwszej próby upieczenia ciasta, Malaysia totalnie spaliła to ciasto, przez co trzeba było wietrzyć całą kuchnię wraz z domem. Dobrze, że zauważyła dym, bo inaczej...pewnie czujnik dymu odpaliłby zraszacze sufitowe. Ogólnie ta cała czujka, nie raz uratowała dom, ponieważ Malezję - mimo starań - należało dodać do listy dość średnich kucharek. Aczkolwiek miała wrażenie, jakby z każdym gotowaniem poziom jej umiejętności wzrastał. Trochę można to było porównać do simsów, którzy wykonując daną czynność przez pewien czas, zapełniali zielony wskaźnik, lewitujący nad ich głowami. Czasami Malezja miała wrażenie, że była takim - sterowanym przez coś lub kogoś - simem, który musiał robić coś, za czym niezbyt przepadał.
Nim Indiana przekroczyła próg Starbucksa, McReenee zrobiła rundkę po pomieszczeniu wzrokiem i zatrzymała go na dłużej, gdy zobaczyła kogoś jedzącego sernik z galaretką. Wyglądał przesmacznie. Dziewczyna przełknęła ślinę, a następnie szybko utkwiła wzrok w ścianie przed sobą.
Usłyszawszy pytanie dotyczące wróżenia, Malezja skinęła głową.
- Dokładnie tak. Tylko przyszłość. - potwierdziła. - Ogólnie, ponieważ się znamy i nie istnieje żaden konflikt między nami, dam Ci wróżbę za darmo. - dodała, upijając łyk swojej kawusi. Gdyby były sobie obce, Malezja na pewno chciałaby pieniędzy za wróżbiarską usługę. Także oprócz fotomodelingu oraz występów w reklamach, dorabiała jako wróżka. Chociaż praktycznie nic nie otrzymywała, ponieważ ostatnio miała zastój wśród klientów i zastanawiał ją tego powód.
- Czyli taka trochę...monotonia? A myślałaś o zmianie pracy? - spytała zaciekawiona, martwiąc się o przyjaciółkę. Naprawdę nie chciałaby wkrótce widzieć w robota zamiast Indiany. Przeraziła ją sama myśl, dlatego szybko pokręciła głową.
- U mnie...cóż. Bez większych zmian. Zaraz kończę semestr na studiach i już niecierpliwie czekam, aż będę mogła odpocząć od tego wszystkiego. - dosłownie. Chciała odpocząć od rodziny, od miasta, od nauki...- A masz już plany na wakacje? Jeśli nie, to może zrobimy jakiś babski wypad? - zapytała, oczywiście to była całkowicie luźna propozycja, którą Indiana mogła spokojnie przemyśleć.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Starbucks”