WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.protectpatientsblog.com/wp- ... /div></div>
Ostatnio zmieniony 2020-10-31, 09:55 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Layonell rzadko miał taki dzień, że miał ochotę wszystko pieprznąć i wyjść w cholerę. Od jakiegoś czasu na jego oddziale jest nowa pielęgniarka. Nie ma uprzedzeń dla ludzi, ale zastanawiał się w jaki sposób ta kobieta dostała dyplom. Przez znajomości tatusia? No chyba tak, ponieważ cały czas się tym chwali, ale on jej nie słucham, ponieważ jak to Layo - miał to głęboko. Nie interesuje go życie prywatne ludzi, z którymi pracuje. W pracy jest lekarzem, a nie jakimś człowiekiem do plotek, których oczywiście również nie znosi. Wiele razy słyszał o sobie jakieś dziwne plotki. Na przykład, że jest gejem, bo nie widziano go z kobietą. No jasne, dziecko zrobił sobie w szpitalnym laboratorium. Niektóre osoby powinny bardziej skupić się na swoich obowiązkach, a nie na łóżkowych sprawach współpracowników. Brown nie ukrywał tego, że jest chamem. Wie to każdy, kto miał okazję z nim pracować, ale jest naprawdę dobrym lekarzem, bo kocha to co robi. Dla swoich małych pacjentów jest zupełnie inny. Uśmiechnięty i pełen ciepła, więc wygląda czasem jakby miał chorobę dwubiegunową. Ale nic z tych rzeczy! Jest zupełnie zdrowy, tylko ma taki charakter.
Miał za sobą dosyć skomplikowana operacje trzyletniego chłopca, który wypadł z balkonu i miał poważny uraz czaszki. Spadł dość nieszczęśliwie. Nie rozumiał dlaczego ludzie mając małe dzieci nie zabezpieczają czegoś takiego jak klamki drzwi i okien. Przecież jeżeli dziecko dosięgnie to tragedia murowana. Tak właśnie stało się w tym przypadku, ale nie jemu oceniać postępowanie rodziców tylko jego zadaniem jest ratowanie życia dziecka. I udało mu się, chociaż operacja trwała kilka godzin. To, że był zmęczony to mało powiedziane, więc kiedy się umył i przebrał poszedł do pokoju lekarskiego by chodź na chwilę dać odpocząć swojemu kręgosłupów oraz nogom. Zrobił sobie kawę i rozsiadł się wygodnie. Miał trochę papierkowej roboty, więc korzystając z okazji nadrobił.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Megan ostatnio była koszmarnie zabiegana. Od czasu wypadku trochę już minęło i teraz po prostu miała skrócone dyżury ze względu na osłabienie związane z niewydolnością nerek. Raczej przed wszystkimi utrzymywała w tajemnicy, jak bardzo źle jest z jej zdrowiem. Wszyscy szukali dawcy, to jasne, ale jednocześnie nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, jak wszystko robi się poważne. Całe szczęście, że Sarah jakiś czas temu zrobiła sobie przerwę w rezydenturze i nie pracowała w szpitalu, bo wtedy z pewnością zdecydowanie bardziej martwiłaby się o szatynkę i o poszukiwania, a miała wystarczająco dużo problemów na głowie.
Nie, żeby Meggy nie miała innych problemów, bo miała – rozstała się z Alexem i chociaż naprawdę za nim cholernie tęskniła, to wiedziała, że powrót do niego był najgorszym co mogła zrobić dla nich obojga – przede wszystkim dlatego, że Alex już raz stracił kogoś kogo kochał. Nie chciała, by z nią było podobnie, a musiała myśleć realistycznie. W tym momencie szanse, że umrze były znacznie wyższe niż te, że przeżyje.
Dzisiejszy dyżur należał raczej do lżejszych, nie przemęczyła się szczególnie, zajrzała do kilku pacjentów, a potem miała jednego, bardzo konkretnego pacjenta, którego widzieć nie chciała, ale jakoś sobie z nim poradziła. Tak czy siak weszła do pokoju lekarskiego i odetchnęła cicho.
– Hej – uśmiechnęła się lekko, spoglądając na Layonella. – Znajdzie się też kawa dla mnie? Ciężki dzień? – zadała od razu pytania, rozsiadając się obok niego i próbując trochę zamaskować generalne osłabienie organizmu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[ 5 ] Trzeba przyznać, że ostatnimi czasy życie młodej Russell kręciło się głównie wokół pracy. W szpitalu spędzała długie godziny, a gdy już miała chwilę wolnego, to przeważnie odsypiała dyżur. Mimo to, niczego nie żałowała. Czuła, że znalazła się we właściwym miejscu. Od zawsze marzyła o zostaniu lekarzem. Wiedziała, że czekała ją jeszcze długa droga, ale starała się nie wybiegać myślami w przyszłość. Skupiała się na tym, co było tu i teraz. Prawdę mówiąc, w jej życiu prywatnym nie działo się obecnie za wiele. Odkąd rozstała się ze swoim nowojorskim chłopakiem, z nikim się nie spotykała. Nie zaliczyła nawet żadnego płomiennego romansu. Odnowiła za to kilka dawnych znajomości. Spędziła też całkiem sporo czasu w towarzystwie swojego rodzeństwa. Musiała przyznać, że wciąż nieco martwiła ją kłótnia Jacksona i Kylie. Miała nadzieję, że niebawem jakoś się pogodzą, choć obawiała się, że było to jedynie jej pobożne życzenie. Rudowłosa postanowiła, że na razie nie będzie mieszała się w ich konflikt. Uważała, że to nie jej sprawa. Planowała skupić się na sobie i wrócić co chodzenia na randki. Chwilami czuła się samotna, bo większą część wolnego czasu spędzała ze swoim psem.
Dzisiejszy wieczór Emma spędzała w pracy. Czekał ją nocny dyżur, który mógł wyglądać różnie. Był piątek, więc obawiała się, że czekał ją multum pracy. Gdy dotarła na miejsce, okazało się, że wcale nie było tak źle. W przerwie Russell wyskoczyła na szybką kawę do pokoju lekarzy. Gdy przestąpiła przez próg, od razu dostrzegła Megan. — Meg, cześć! — rzuciła na wejściu i posłała w jej kierunku promienny uśmiech. Ruszyła w kierunku ekspresu, aby przygotować kawę. — Robię kawę, chcesz też? — zapytała, a potem nieco uważniej się jej przyjrzała i dostrzegła siniaki ukryte pod makijażem. Delikatnie zmarszczyła brwi i zbadała ją wzrokiem. — Wszystko w porządku? — spytała zatroskana.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

Megan z kolei ostatnio wykorzystała sporo urlopu – najpierw słynne l4 i pewnie cały szpital aż huczał od plotek, kiedy wróci, bo po przeszczepie nerki i przez wcześniejszą chorobę była koszmarnie wycieńczona. Teraz jednak wróciła do pracy z nową energią i świadomością, że nic nie stoi na przeszkodzie, co skonsultowała wcześniej z lekarzem prowadzącym. Tak więc nasza gwiazda powróciła i jakkolwiek to śmiesznie nie brzmiało – tęskniła za tym miejscem. Nienawidziła tu leżeć jako pacjent, ale już jako lekarz czuła się fantastycznie. Spełniała się niosąc pomoc innym ludziom i chociaż niepokoiła ją sytuacja z Grace i Christine – które na pewno Emma znała, bo pierwsza była eks żoną Alexa, przyjaciela rodziny Russell, a druga eks żoną Jacka, to Meggy postanowiła skupić się na pracy.
Umalowanie się było wyzwaniem – Meg bolała cała twarz, na szyi miała nadal ślady po tym, jak Grace ją poddusiła i chociaż Clarence bardzo starała się to wszystko zakryć, to sprawniejsze oko mogło zauważyć, co znajdowało się pod mocno kryjącym podkładem. Tak czy siak, kobieta właśnie się rozsiadła w pokoju lekarzy z mocną, czarną herbatą, bo jej lekarz prowadzący, nazwijmy go na potrzeby fabuły Isaac, krzyczał na nią okropnie, gdy posiłkowała się kawą.
– Hej, Ems! – uśmiechnęła się delikatnie, ale wyszedł jej z tego grymas, bo pęknięta warga dała o sobie znać. – Nie, dzięki, mam herbatę. Isaac na mnie krzyczy jak mnie przyuważa z kawą – wywróciła oczyma, bo nie rozumiała do końca tego sprzeciwu kolegi po fachu, ale szanowała i nie miała nastroju, by się z nim dzisiaj użerać, a mężczyzna bankowo czuł kawę na kilometr!
– Och, to… To żadna przemoc domowa, znasz Alexa – Alex był tak kochanym, czułym człowiekiem, że przecież nigdy nie podniósłby na nią ręki – To Grace, kojarzysz jego eks żonę, która zmartwychwstała? Okazało się, że jest dobra nie tylko w zmartwychwstawaniu, ale też rzucaniu się na innych – odetchnęła ciężko i pokręciła z niedowierzaniem głową. To było chore, ale przecież nie była w stanie nic z tym zrobić, nie? – A co u ciebie? – poruszyła brwiami, siadając po turecku na kanapie i obejmując dłońmi kubek z parującą herbatą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawdę mówiąc, Emma nigdy nie była typem osoby, która przesadnie interesowała się plotkami. W pracy była chłodną profesjonalistką i skupiała się przede wszystkim na zadaniach, które uprzednio zostały jej powierzone. Dodatkowo stosunkowo krótko pracowała w Seattle i nie zdążyła nawiązać jeszcze żadnych głębszych znajomości. Strasznie denerwowały ją wiecznie rozchichotane stażystki i pielęgniarki, które nieustannie wzdychały do starszych specjalistów. Rudowłosa wiedziała, że Megan miała trochę problemów ze zdrowiem, ale usłyszała o tym od samej Clarence. Emma bardzo jej współczuła, ponieważ zdawała sobie sprawę, że obecna sytuacja skutecznie utrudniała jej życie. Cieszyła się, że Megan powoli dochodziła do siebie. Była świetną osobą i naprawdę na to zasługiwała.
— Rozumiem — skinęła głową, a przez jej bladą twarz przemknął cień uśmiechu. — Współczuję Ci, że jesteś uziemiona. Ja nie mogę funkcjonować bez codziennej dawki kofeiny — zaśmiała się i w teatralny sposób wywróciła oczyma. Russell miała słabość do kawy w niemal każdej postaci. Doceniała delikatny smak latte, ale kochała także wyrazistość americano.
— Nie posądziłabym Alexa o przemoc domową. Nie znam go za dobrze, ale Jack za niego ręczy — stwierdziła. Znała swojego brata i wiedziała, że nie zadawałby się z damskim bokserem. Owszem, prowadził szemrane interesy, ale miał swoje standardy. Kiedy usłyszała jej kolejne słowa, ciężko westchnęła. Trudno było jej w to wszystko uwierzyć. — O matko, ale z niej świruska — stwierdziła i delikatnie zmarszczyła brwi. Nigdy nie potrafiła zrozumieć ludzi, którzy posuwali się do tego typu zachowań. — Myślę, że jej zachowanie jest okropnie żałosne. Najpierw przez lata udawała martwą, a teraz chce wrócić i jeszcze odwala takie akcje? Brak słów — stwierdziła i machnęła ręką.
— U mnie? Wszystko po staremu. Większą część czasu spędzam w szpitalu i wciąż próbuję na nowo zaaklimatyzować się w Seattle — przyznała i delikatnie oparła się o pobliski blat. Ostatnimi czasy Emma zdecydowanie narzekała na nudę. Pragneła, aby w jej życiu coś się zmieniło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Megan to bardzo szanowała. Oczywiście nie pogardziła jakimś przemytem informacji, żeby sobie umilić dzień pełen pracy i przyglądania się operacjom albo opiekowania się pacjentami, ale jednocześnie nie skupiała się na tym kto z kim wdał się w jakieś szpitalne romanse i z jakiego powodu. Zresztą, Clarence zawsze było daleko do rozchichotanej stażystki - zawsze była zabiegana, z synem na głowie i wcześniej dwiema pracami, którymi starała się żonglować. Potem wszelkie zawirowania związane z Alexem i z chorobą… No nie było łatwo.
– Uwierz mi, że koszmarnie tęsknię za kawą – jęknęła, tęsknie patrząc w stronę ekspresu. Niestety, nie tylko Isaac potrafił wyczuć kawę, bo jej mąż również i pewnie jakoś parę razy jej się dostało za „nieszanowanie własnego zdrowia” czy tam coś. Uśmiechnęła się delikatnie i pokiwała głową.
– Musisz kiedyś do nas wpaść, Jack traktuje go trochę jak brata, no i to mój mąż. Fajnie byłoby zrobić takie większe spotkanie – stwierdziła z uśmiechem, bo uważała, że to całkiem spoko opcja. Mogłaby też się pojawić Sarah, Kylie z Ablem, Daphne i zrobiliby sobie jakąś fajną domówkę. Tak czy siak, pokiwała powoli głową i zacisnęła nieco usta.
– Totalna. Rozumiesz, że ona i Christine podrzuciły Alexowi i Jackowi dwie nagie prostytutki do łóżka i ich naćpały? – wywróciła oczyma, bo Christine Emma znała na pewno bardzo dobrze – w końcu kobieta była jej eks bratową. – Już mnie nic nie zdziwi z tą wariatką – mruknęła cicho, bo chyba wolała nie wspominać, że to właśnie Grace wbiła jej nóż w nerkę w Vegas i to przez nią potrzebowała przeszczepu szybciej. Uśmiechnęła się delikatnie i pokiwała głową.
– Rozumiem, nowe środowisko i w ogóle, ale hej będzie dobrze. Może nawet poznasz kogoś z kim wdasz się w jakiś płomienny romans? – poruszyła brwiami z rozbawieniem. O, a potem Megan mogła o tym słuchać. Nie, żeby jako mężatka miała nudne życie i pragnęła kogoś poza swoim ukochanym. Ona po prostu lubiła słuchać o takich rzeczach!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Emma zawsze starała się być chłodną profesjonalistką, choć czasami miewała chwile słabości. W końcu była tylko człowiekiem, nie żadnym robotem. Cieszyła się, że było w pracy parę osób, z którymi nadawała na tych samych falach. Oczywiście Megan zaliczała się do tego skromnego grona. Russell żałowała, że Sarah zrezygnowała z rezydentury, ale w pełni rozumiała jej decyzję. Skoro tak postanowiła, to najwyraźniej miała ku temu jakieś ważne powody.
— Na pewno skorzystam z zaproszenia. Słyszałam o twoim mężu tak wiele, że wypadałoby go w końcu poznać osobiście — odparła z rozbawieniem i zaśmiała się wesoło. W końcu Alexander nie był tylko mężem Megan. Był także najbliższym przyjacielem jej starszego brata. Jack często wspominał o Clarencie. Oczywiście mówił o nim w niemal samych superlatywach.
Gdy usłyszała jej kolejne słowa, zdziwiła się jeszcze bardziej. Zmarszczyła brwi, a po chwili parsknęła śmiechem, bo nie wiedziała, jak powinna zareagować na tę rewelację. Od zawsze wiedziała, że Christine była szurnięta, ale sądziła, że miała pewne granice. — Ja pierdole, ale akcja — skwitowała krótko i teatralnie wywróciła oczami. — Wiedziałam, że niezła z niej szajbuska, ale nie przypuszczałam, że jest zdolna do takich intryg. Sądziłam, że przerasta ją to intelektualnie — dodała po chwili, kiedy trochę się otrząsnęła. Do tej pory myślała, że takie rzeczy działy się tylko w kiepskich komediach.
— Och, chciałabym. Odkąd zerwałam z tym przygłupem, z którym chodziłam w Nowym Jorku, narzekam na nudę w tym temacie — odparła z ciężkim westchnieniem. Emma nie była żadną desperatką. Całkiem nieźle radziła sobie w pojedynkę, ale tęskniła za seksem. — Wiesz, facet był totalnie denny, ale chociaż w łóżku dobrze się dogadywaliśmy — przyznała i sięgnęła po swoją kawę, a następnie wygodnie rozsiadła się obok Megan. Chwilowo nikt jej nie wzywał, więc nigdzie jej się nie śpieszyło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Megan to rozumiała – w pracy sama starała się być zdecydowanie bardziej profesjonalna. Nie podchodziła szczególnie emocjonalnie do swoich pacjentów, bo doskonale wiedziała, że w ich pracy mogło być to szczególnie zgubne. Swoją drogą, Clarence była mocno skupiona na swojej karierze, absolutnie uwielbiała to, co robiła. Inaczej stało się z Sarah, która na rezydenturze odkryła, że medycyna bardziej ją męczyła i poszła na ten kierunek głównie ze względu na pamięć po ojcu, aniżeli faktyczne zainteresowanie. Meggy wspierała siostrę w jej pracy charytatywnej, tym bardziej, że blondynka wydawała się teraz znacznie szczęśliwsza.
– Tak, oczywiście. Myślałam w sumie, że się znacie, w końcu są blisko z Jackiem – zaśmiała się pod nosem. Właściwie na bank mieli okazję się poznać, ale zapewne nie znali się dosć dobrze, również przez różnicę wieku. Alex był jednak sporo starszy od obu pań, więc kiedy Ems była nastolatką, on już niańczył swoją córkę.
– Christine jest popierdolona, a Grace jej dorównuje. W sumie wydaje mi się, że to Grace jest mózgiem, bo szczerze mówiąc, nie uważam, by Chris była najbardziej inteligentna – przyznała rację kobiecie z wyraźnym rozbawieniem, bo jednak taka była prawda. Christine była od ładnego wyglądania, nie od myślenia. Grace była znacznie groźniejsza. Uśmiechnęła się blado i pogłaskała ją pokrzepiająco po ramieniu. Rozumiała to doskonale.
– Ech, rozumiem. Wiadomo, na pewno prędzej czy później kogoś spotkasz. Po prostu ciężko jest trafić na kogoś sensownego – stwierdziła, krzywiąc się odrobinę, bo jednak to trochę wkurzało wewnętrznie Meg. Sama raczej nie romansowała zbyt często, a Alex był na dobrą sprawę pierwszym poważnym związkiem od czasu pożal się boże ojca Jasona.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Prawdę mówiąc w pokoju lekarskim bywał niezwykle rzadko. Mimo, że było tu wiele dobrych dusz, które ciepło przyjęły jego przybycie do szpitala, mimo to nie czuł się jeszcze dość swobodnie. Poza tym, większość czasu spędzał w swoim gabinecie by wyrobić się z zarejestrowanymi przyjęciami. Dziś jednak pracy było na tyle dużo, że pół-godzinną przerwę postanowił wykorzystać na kawę. Nie pijał jej często, należał raczej do team-tea, ale bywały takie dni, że i on potrzebował wsparcia.
Gdy wpadł do pokoju lekarskiego, wydawało mu się, że jest on pusty. Może jeszcze nikt nie rozpoczął przerwy? Albo też wszyscy ją już skończyli, a on jak zwykle jest spóźniony? Zbliżył się do czajnika i wstawił świeżą wodę, a potem zabrał się za wertowanie szafek w poszukiwaniu kubków i zbawiennych ziaren kawy. Jedna szafka, druga szafka, jeszcze jedna ...
Przesuwając się wzdłuż blatu wpadł na jakąś postać, która najwyraźniej doskonale wiedziała, gdzie znajdzie kolorowe, lekarskie kubki (ah Ci pacjenci, mieli bogatą wyobraźnię i często prezentowali zestawy herbaciano i kawowo-kubkowe różnej maści, ale wracając do zdarzenia!). John nie dość, że wpadł na drobną postać przy blacie, to jeszcze trącił pobliską cukierniczkę, rozsypując część pozostałego w niej cukru.
-O rany! Przepraszam. Bardzo przepraszam.- wydusił szybciej niż pomyślał. Natychmiast podniósł cukierniczkę, a potem przeniósł wzrok na tajemniczą postać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nadszedł okres grypowy, a choroby nie omijają nawet lekarzy – choć oni niby najlepiej się na chorobach znali. Vex wprawdzie lekarzem nie była, ale pracownikiem medycznym już tak. Ekipa w laboratorium została przerzedzona dosyć mocno, przez co pracy na głowę było o wiele więcej. Na szczęście godziny pobrań już się skończyły, teraz już tylko na bieżąco spływały próbki z oddziałów i mieli do zrobienia tylko badania dla tych pacjentów, którzy pojawili się w wyznaczonych godzinach osobiście. Tak więc przerwa jak zwykle była spóźniona; Vex tak po prawdzie nawet nigdy nie wiedziała, kiedy właściwie będzie ją mieć, bo musiały chodzić na zmianę, aby zawsze ktoś był „na posterunku” w razie jakichś pilnych zdarzeń.
Wpadła do socjala z myślą o kawie, choć rzadko ją ogólnie pijała. Kofeina niespecjalnie na Vexile działała, więc po braku efektu picia kawy w wiadrach (dosłownie) podczas nocek odpuściła sobie i czasem tylko serwowała sobie filiżankę słabej kawusi „do smaku”. Niespecjalnie się rozglądała, bo próbowała równocześnie znaleźć swój ulubiony kubek i wygrzebać z kieszeni fartucha czekoladowo-korzenną przyprawę do kawy. A kiedy udało jej się to drugie (pierwsze nie, bo pewnie zostawiła kubek na dole, w laboratorium) poczuła delikatne uderzenie. Pudełeczko wypadło jej z dłoni, wieczko się odczepiło i przyprawa również wylądowała się rozsypała, tak jak cukier, choć w tym przypadku na podłogę.
Sama nie wiedziała, czy ma się teraz złościć, czy tylko westchnąć z rezygnacją i rozczarowaniem. Na pewno miała krzywa minę, kiedy się odwróciła, aby spojrzeć na sprawcę tego całego zamieszania – choć to wynikało bardziej z tego, że ogólnie miała kiepski dzień i była już zmęczona (a do końca nadal daleko) niż z tego, co się stało.
- Dobra, już nie przepraszaj – wypaliła bez zastanowienia i to niestety niezbyt przyjemnie, od razu kierując się w stronę szafek, aby zza nich wyjąć zmiotkę i szufelkę.
Kiedy wróciła, przystanęła na chwilę i obcięła męską postać spojrzeniem, żeby sprawdzić, czy w ogóle się znają, bo może to jednak ktoś znajomy. Tak byłoby łatwiej, wtedy nie musiałaby się tłumaczyć ze swojego burkliwego nastroju. Ale nie, niestety nie. Zresztą, szpital był tak duży, że trudno byłoby znać wszystkich.
- Mam gorszy dzień – oznajmiła, jakby to miało wyjaśnić wszystko, głownie ten jej brak entuzjazmu i uśmiechu. Zaraz po tym schyliła się, aby pozamiatać brązowy proszek, a następnie wziąć się za cukier, bo wypadało posprzątać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ten dzień był obciążony jakimś fatum. Jakby nadciągały ciemne chmury zwiastujące deszcz. Nie, John nie był przesądny. Nie był też pogodynką, ale nawet pacjenci mówili, że coś wisi w powietrzu. To było więc do przewidzenia, że jego odwiedziny w pokoju socjalnym skończą się jakąś większą lub mniejszą katastrofą. Oby cukier nie był tylko początkiem serii niefortunnych zdarzeń.
Postać którą niemalże staranował okazała się drobnym, jasnookim dziewczęciem o nieco naburmuszonej minie. Może i nie dziewczęciem, a młodą kobietą, jednak jej drobna postura mogła być zwodnicza. Zresztą, dobrze, że nie zarobił jeszcze kopniaka w piszczel, do czego dziewczyna miałaby święte prawo. Sam zamilkł, a w powietrzu rozniósł się słodki korzenny zapach rozsypanej przyprawy. Ten zapach, wydawał się być zarówno intrygujący jak i abstrakcyjny. Z pewnością zapisze się w jego pamięci razem z tą niefortunną sytuacją. Natychmiast odłożył cukierniczkę i zabrał się za sprzątanie cukru z blatu, ścierając go na serwetkę a potem przecierając to miejsce wilgotną szmateczką. Przez tych kilka chwil panowała niezręczna cisza, lecz skruszony John nie miał do dodania nic więcej niż puste przeprosiny.
Jej głos przyniósł pewną ulgę w całej sytuacji, jednak nie można było nazwać mianem pozytywnego komunikatu.
- Podejrzewam, że dzisiaj każdy w Seattle.- odpowiedział z typową dla siebie łagodnością. - Przepraszam za przyprawę, odkupię przy najbliższej sposobności, ale przynajmniej zapach świąt unosi się w całym pokoju.- dodał, starając się załagodzić sytuację. Nie chciał już przepraszać, jego skrucha była aż nadto oczywista. - Jestem John. Pracuję tu od niedawna. - wyjaśnił w momencie, gdy elektryczny czajnik charakterystycznie pstryknął informując o zagotowanej wodzie. - Kawy? Chyba oboje jej dzisiaj potrzebujemy...- zaproponował w ramach rekompensaty, nie zrażając się brakiem entuzjazmu i uśmiechu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kopniaka w piszczel to by może nie zarobił, bo Vex o wolała używać łokci, tak więc jakieś dźgnięcie pod żebra było bardziej prawdopodobne.
Nie no, bez przesady, nie miała zamiaru nikogo karać w ten sposób tylko za to, że coś się rozsypało. Szybko zmiotła brązowe drobinki, na chwilkę nawet podstawiła szufelkę, aby ewentualny cukier też się „załapał” na sprzątanie, a kiedy wszystko wyrzuciła, odniosła przybory tam, skąd je wzięła.
Możliwe, że faktycznie każdy w Seattle miał tego dnia gorszy dzień, choć pani w porannym programie informacyjnym i tak miała śliczny uśmiech. Vex jednak nic na ten temat nie powiedziała. Była fanką żalenia się, że ona ma źle tego dnia, inni jej nie interesowali. No, poniekąd, bo tak właściwie to nigdy się nikomu nie żaliła. Lubiła jednak kupiać się na własnym nieszczęściu, a nie na innych ludziach, choć tego też wcale nie robiła jakoś wybitnie często. Właściwie to bardzo, bardzo rzadko.
- Nie trzeba, nie kosztowało fortuny. No i jeszcze sporo zostało – zauważyła, na chwilę wyciągając pudełeczko w stronę Johna, aby mógł zobaczyć jego zawartość i przekonać się, że całkiem sporo przyprawy jeszcze tam było. Jej się wcale nie kojarzyła ze świętami – może dlatego, ze miała stałe miejsce w jej szafce albo dlatego, że była do tego zapachu zwyczajnie przyzwyczajona – ale na wzmiankę o nich jej myśli powędrowały do jarmarku, który niedawno się pojawił w Seattle, a na który jeszcze dotychczas nie zajrzała. Nie było kiedy, nie było z kim. Życie.
- Jasne. Chcesz spróbować z tym? – zaproponowała, odstawiając w końcu pudełeczko na blat i podsuwając nieco kubek w stronę czajnika.
Odpuściła sobie banalne teksty w stylu „miło poznać”. Szpital tak naprawdę był ogromny, nie znała wszystkich, więc tak naprawdę gdyby John nie powiedział, że pracuje od niedawna, to nawet by tego nie wiedziała. Mógł pracować lata, a Vex zwyczajnie się z nim do tej pory nie zapoznała. Na pewno było mnóstwo takich przypadków, że nie znała lekarzy lub pielęgniarek, którzy mieli w tym miejscu staż dłuższy od niej.
- Vexile – przedstawiła się po chwili.- A czym konkretnie się zajmujesz? – dopytała jeszcze, żeby sobie to umiejscowić w jakimś konkretnym obszarze. Mógł być równie dobrze ratownikiem albo salowym, trudno było zgadywać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#niewiemalektośmożewie

Nowy rok, te same problemy - kiedy to tak szybko zleciało? Nie tak dawno przeżywała mały koszmar związany z rodzinnym przyjęciem świątecznym, który zgodnie z jej założeniami nie obył się bez dramatów. Dlatego, zamiast w pełni cieszyć się z obecności najbliższych, była światkiem bójki bratanka z miłym przyjacielem bratanicy. Nie liczyła już wszystkich mało przyjemnych słów, które padły tamtego wieczora - bo po co? Czuła się już wystarczająco przytłoczona własnymi zmartwieniami, by jeszcze z dodatkowym bagażem wchodzić w nowy rok. Naprawdę kochała swoich bliskich, lecz czasami spotkania z nimi przypominały jakieś chaotyczne wojenki. I dlatego właśnie zdecydowała się w sylwestra wpisać sobie dyżur; z własnej nieprzymuszonej woli postanowiła poświęcić tą ponoć magiczną noc na pracę - na jej brak wtedy nie mogli narzekać, w końcu pod wpływem alkoholu ludziom przychodziły dość głupie pomysły do głowy. Przetrwała do rana, a nic tak naprawdę się nie zmieniło - nadal tkwili w szpitalu i wcale nie zapowiadało się na rozpoczęcie nowego rozdziału życia.
Po kilku dniach świat również wydawał się taki sam, co tylko utwierdzało Esther w przekonaniu, że całe to świętowanie było często zbyt przesadne - przypisywali temu jakieś nadzwyczajne siły. Jedna noc miała zmotywować człowieka do zmiany na lepsze? Sama nawet nie fatygowała się do wymyślania bezsensownych postanowień, których z pewnością miała nigdy nie spełnić. Co takiego ona miała wyznaczyć sobie na cel? I czemu potrzebowała na to konkretnie tej jednej daty? Tak, to zdecydowanie nie działało motywująco na kobietę. Rozmasowując obolały kark wolną dłoni, marzyła tylko o zawinięciu się w kłębek na tej niewygodnej kanapie w pokoju lekarskim. Doskonale rozumiała jednak, że taka drzemka niewiele by zdziałała i praktycznie poczuje się po niej jeszcze gorzej. - Jak tam rozpoczęcie nowego roku? Bardzo dało w kość? - rzuciła na przywitanie, widząc młodszego kolegę po fachu również korzystającego z chwili wolnego. Przysiadła się do zajmowanego przez niego stolika, uprzednio wyjmując z szafki swoje rzeczy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po spontanicznej wyprawie do Anglii cieszył się jak dziecko, gdy w końcu postawił stopy na płycie lotniska w Seattle. Mimo iż jego towarzyszka podróży starała się jak mogłaby wyjazd został przez niego zapamiętany jako udany to szalone rodzeństwo Atherton zapadło mu w pamięci jako wyjątkowo wybuchowa mieszanka. Inna sprawa, że Joaquin nigdy nie był szczególnym fanem rodzinnych biesiad nawet ze swoją własną familią. A tym razem zupełnie nieprzemyślane i pod wpływem impulsów zgodził się jechać na drugi koniec świata, by celebrować tak prywatną uroczystość z kobietą, z którą łączył go dość niejasne dla ich obojga relacje. Co mogło, więc pójść nie tak?
O tym wszystkim myślał z pewnością niejednokrotnie podczas długich godzin spędzonych w jednym z lekarskich pokojów na terenie szpitala. Odkąd pamiętał, były jego azylem i miejscem, w którym regenerował się nie tylko fizycznie, ale i psychicznie mając przed sobą perspektywę pracy do białego rana. Prawdopodobnie i tym razem zatopiłby się w świecie własnych myśli, gdyby nie Estherka, która wparowała do pokoju, sprawiając wrażenie nieszczególnie wypoczętej. Cóż, takie uroki ich fachu.
-A wiesz, że nie?-westchnął, bo w zasadzie to ulżyło mu, gdy w końcu przekroczył próg szpitala, nie jako pacjent, a jako lekarz. Po nieplanowanej kontuzji marzył wręcz o tym, by w końcu wrócić do tego, co dawało mu najwięcej satysfakcji i z czego zdecydowanie nie zamierzał rezygnować. -Cieszę się, że w końcu wróciłem.-nowy rok, stary Joaquin samozwańczy pracownik roku. Mimo iż jeszcze przed świątecznym szaleństwem obiecywał sobie pracę nad własnym pracoholizmem, to powiedzmy, że musiał te zamiary odroczyć w czasie. Po przymusowej odsiadce w domowym zaciszu, jedyne, o czym marzył to praca. Szczególnie że jego życie uczuciowe pokomplikowało się do tego stopnia, że szukał jakiegokolwiek pretekstu, by nie myśleć o tym, co nie jest związane z chirurgią i operacjami.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”