WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

- 940 gram. Wyobrażasz to sobie? - pokręciła głową. Dziękowała bogu, że do kilograma brakowało jej tak mało, bo przecież wcześniaki szansę na przeżycie miały tylko jeśli ten kilogram przekraczały. Chcąc nie chcąc, czytała o takich sytuacjach a i tak nie uspokaja ją to w tej chwili. - Powinnam do niej pójść - powiedziała nagle, próbując się podnieść, ale wtedy poczuła jak jej wszystkie mięśnie po prostu są zmęczone i jak bardzo ją wszystko boli. Z jęknięciem położyła się z powrotem.
- To dobrze. Dobrze, że nic im nie jest - stwierdziła, zakładając, że skoro z resztą było okej a on nic nie mówił, to z Elaine też. - Chciałam, ale błagał na kolanach, żebym w ogóle z nim rozmawiała. - wywróciła oczami, ale… - Też przyjechał? - zapytała, odrobinę niepewnie. To pytanie napewno nie było jakieś ultra super, ale chciała wiedzieć a nie się potem nagle zaskoczyć. - Trochę, te leki uspokajające… strasznie mi się chce po nich spać - westchnęła ciężko, muskając palcami jego dłoń gdy ścierał łzy z jej policzków.
- Ellie - powtórzyła cicho, w głowie to układając. Ellie Murphy. Elaine Murphy. - A może Eleanor? Też Ellie, a jakoś bardziej mi do niej pasuje… - ale lekko zaczęła łączyć kropki i spojrzała na niego pytająco, niemal sztywniejąc. - Dlaczego pomyślałeś o tym imieniu? Gdzie jest Ellie? - zacisnęła mocniej dłoń na jego ręku.

autor

-

You sunshine, you temptress. My hands at risk, I fold.
Awatar użytkownika
32
190

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

broadmoor

Post

– Maleństwo, ale jest silna po mamie, więc na pewno będzie z nią dobrze. Zaraz do niej pójdziemy. Załatwię wózek. Na razie odpoczywaj i tak możliwe że jeszcze nie możemy jej odwiedzać – wzruszyl ramionami, delikatnie głaszcząc ją po dłoni. Nie odezwał się odnośnie tej liczby mnogiej i westchnął cicho.
– Nie, nie pozwoliłem mu przyjechać. Ale pewnie się pojawi – westchnął ciężko, bo trochę mu to nie leżało. Kiedy wspomniała, że leki ją usypiają, pokiwał glową. Obstawiał, że musieli ją nieźle tam nafaszerować prochami. – Zaśnij, ja będę czuwał, gdyby coś się dało, obudzę cię – zapewnił spokojnie, patrząc jej w oczy i muskając ustami jej czoło.
– Eleanor też ładnie – pokiwał głową z entuzjazmem, ale wtedy zadała pytanie, czemu pomyślał o tym imieniu i delikatnie ucałował jej czoło. – Ellie… Jest na OIOMI, właśnie ją operują – powiedział cicho. – Ale jest w rękach najlepszych specjalistów, będzie okej – oświadczył, patrząc jej w oczy.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

| niechaj tu będzie

Wiedział, że Calls urodziła od Teddy'ego. Wiedział, że ma córkę. Wiedział, że urodziła się dużo za wcześnie i musiał, cholera musiał ją zobaczyć, odwiedzić. Dlatego teraz wszedł na oddział z jakimś małym pluszowym uroczym misiem i stanął przed szybą sali dla wcześniaków. Od razu zauważył Callie siedzącą przy jednym z inkubatorów i westchnął cicho, patrząc na kruszynkę, która leżała w inkubatorze. W jego oczach pojawiły się łzy, bo była cholernie malutka i był przerażony tym, jaka tycia była. Zacisnął oczy i usta, jakby to była jego wina. Trochę tak czuł. I gdy zauważył, że sylwetka Callie się do niego zbliża, nie był pewien, czy powinien wyjść, czy zostać.
- Hej, ja... Mogę się już zwijać, ale... Chciałem ją zobaczyć. Jest tycia - powiedział cicho, patrząc na maleństwo.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

outfit

Callie wiedziała, że Joe się dowie. Wiedziała też, że prędzej czy później przyjedzie do szpitala, ale próbowała o tym nie myśleć. Początkowo mieli ją wypisać już po dwóch dniach, ale finalnie została dłużej, bo jakieś badania wychodziły jej mocno słabo i została kolejny tydzień na obserwacji. Właściwie to miała swój codzienny rytual podczas pobytu w szpitalu - po przebudzeniu się, szła posiedzieć u Eleanor. W porze obiadowej spędzała godzinkę albo dwie z Elaine, a potem znów wracała do małej. I tak wkółko. Nawet jak przychodził Billy, Isaak, jej matka czy ktokolwiek inny. Teraz siedziała zatem na krześle, w specjalnym fartuchu i delikatnie gładziła maleńki brzuszek dziewczynki przez otwór w inkubatorze. Bała się o nią, cholernie, mimo tego, że lekarze mówili że rokowania były naprawdę dobre i mała całkiem szybko przybierała na wadze dzięki lekom i specjalnemu pokarmowi - Callie pokarmu za to nie miała wcale, chyba z tych wszystkich nerwów. Niemniej jednak, czuła, że ktoś na nich patrzy. Odwróciła powoli głowę i gdy zobaczyła Joe, odetchnęła głęboko. A więc to dzisiaj. Podniosła się z krzesła, zdjęła fartuch i wrzuciła go do specjalnego kosza i wyszła przed drzwi.
- Troszkę urosła przez ten tydzień - powiedziała cicho. - Ale jest prześliczna. I silna. Daliśmy jej na imię Eleanor. Zdrobniale Ellie - delikatnie się do niego uśmiechnęła, ale widać było po niej, że jest okropnie wycieńczona tym wszystkim. Kiedy zobaczyła misia, coś ją emocjonalnie zgięło i nie wiele myśleć podeszła bliżej i się do niego przytuliła. Nie jakoś czule, to było bardziej… w ramach pokrzepienia. I siebie i jego.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

Wiedział doskonale, że nie był tu szczególnie mile widziany, ale jednak naprawdę się martwił – o nie obie. Dlatego musiał zobaczyć chociażby małą. Trochę co prawda obawiał się kolejnego wpierdolu od Isaaka albo Billa, ale mieli większe problemy na głowie, nie? Kiedy więc usłyszał głos Calls, pokiwał głową.
– To dobrze, jakie są rokowania? Będzie z nią dobrze? – uśmiechnął się łagodnie, patrząc nadal na dziewczynkę. – Jest silna po mamie i cioci, bo zakładam, że Ellie to trochę po Elaine? – uśmiechnął się delikatnie – Teddy mi powiedział, że została postrzelona. Przykro mi – dodał, delikatnie wyciągając w jej stronę dłoń, ale zaraz tę dłoń opuścił. Kiedy jednak się przytuliła, szczelnie objął ją ramionami, zanurzając noc w jej włosach. Zaraz pocałował czubek jej głowy.
– Wszystko jest w porządku, Ellie jest silna i raz dwa obie wyjdziecie. Jak ty się czujesz? – spytał, nie wypuszczając jej z ramion. Tęsknił za nią, cholernie. I za Ellie też, chociaż nie wiedział, jak można tęsknić za kimś, kogo się nigdy wcześniej nawet nie widziało.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

Callie nie pozwoliłaby, żeby tutaj wyszła jakakolwiek afera, chociaż obawiała się, że jeśli Joe wpadnie do szpitala w obecności Billa to nie będzie przyjemnie. Na szczęście, Murphy był dzisiaj w pracy, więc o to martwić się nie musieli.
- Są całkiem dobre. Masa ciała wzrasta, za kilka dni będą sprawdzać czy płuca dadzą radę same pracować. Jeśli tak, to najgorsze za nami - westchnęła cicho na samą myśl. Już naprawdę chciała móc ją zabrać do domu, mimo że cały jej pokój przygotowany był pod chłopca. Pewnie kazała Billowi to ogarnąć :lol: - Tak, Ellie będzie jej chrzestną więc uznaliśmy, że to fajny pomysł. - sama się teraz uśmiechnęła, ale na jego kolejne słowa wzruszyła ramionami. - Już jest lepiej. Niedługo też powinni ją wypuścić - chociaż Callie gdy się dowiedziała, to prawie zawału nie dostała. Planowała po wyjściu ze szpitala naprawdę umęczyć Billa, żeby jednak do niektórych rzeczy ją wtajemniczył. Dla bezpieczeństwa wszystkich. Kiedy więc już stali przytulenie, Calioope miała świadomośc, że Bill by teraz szału dostał, ale czuła że to było w porządku. Mimo wszystko.
- Jestem cholernie zmęczona. Wyniki krwi wyszły mi trochę słabo, więc zatrzymali mnie jeszcze na tydzień, ale to dobrze, bo chcę być przy niej - powiedziała cicho, nosem przesuwając po jego obojczyku. Jego zapach, tak cholernie znajomy, trochę w tym momencie ranił ją emocjonalnie. - Chcesz… wejść? I ją zobaczyć? - zaproponowała niepewnie i chociaż się odsunęła od niego, to nadal trzymała dłonie na jego biodrach.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

Z całą pewnością nie byloby przyjemnie, dlatego Joe trochę dziękował Bogu, że nie zastał Murphy’ego w szpitalu. Szczególnie w tej chwili.
- Całe szczęście. Naprawdę się cieszę, że jest z nią trochę lepiej i na pewno niedługo obie stąd wyjdziecie – powiedział, delikatnie głaszcząc jej ramię. Wierzył w to całym sercem. Pokiwał głową, bo jakoś nie dziwiło go zupełnie, że to Elaine będzie chrzestną. Wiedział, jak dziewczyny były blisko i w zasadzie pewnie tylko Ellie poznał z jej kręgu znajomych.
– To dobrze – uśmiechnął się delikatnie, bo to też napawało go lekkim optymizmem. W każdym razie, gdy wspomniała o swoich wynikach, nieco się zaniepokoił, bo jednak zależało mu na niej cholernie i po prostu się o nią martwił.
– Pewnie przez ten przedwczesny poród i masę nerwów. Mała, jeszcze ta sytuacja z Elaine… – westchnął cicho, całując jej czoło. – Z każdym dniem będzie lepiej i was w końcu wypuszczą – uśmiechnął się nieznacznie, a na jej pytanie, spojrzał na kobietę bardzo zaskoczony, bo… Nie spodziewał się tego po rozmowie w hotelu.
– Mogę? Jesteś pewna? Ja… Tak, oczywiście – uśmiechnął się do niej i spojrzał jej w oczy. – Mogę zostawić jej tego misia? Wiem, że to głupie, ale pomyślałem, że może mógłbym… – spojrzał na Calls z nadzieją.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

- Mam nadzieję, że jak najszybciej - stwierdziła, odwracając na chwilę głowę i zerkając w kierunku sali w której mała Ellie przebywała. Tak, Callie poznała go tylko z Elaine bo wiedziała, że tylko jej może ufać - a relacja z Joe była dla niej czymś, czym chciała się przecież pochwalić dopiero wtedy, gdy będą mogli być naprawdę razem. Nie wyszło. Jak zresztą wiele innych rzeczy w życiu Calliope.
- Głownie przez nerwy. Mało jadłam przed porodem i mam anemię i coś jeszcze, czego nazwy nie pamiętam. Zresztą, to nie jest istotne - machnęła ręką. Nie czuła potrzeby się tym zamartwiać, bo teraz chciała żeby to Eleanor doszła do siebie. Cała reszta nie miała po prostu znaczenia. Kiedy pocałował ją w czoło, westchnęła cicho. Wiedziała, że na tego rodzaju rzeczy nie powinna pozwalać, ale nie miała weny na jakiekolwiek dyskusje.
- Możesz. Ale tylko gdy ja tu jestem. Nie przychodź do niej sam. Nie chcę się potem nikomu z tego tłumaczyć - szczególnie nie chciała przed Billem. Uznała, że ten jeden raz może mu pozwolić zobaczyć małą. W końcu była jego - nawet jeśli Callie nadal tego faktu nie znosiła. - Mogę go zabrać potem do jej pokoju, ale tutaj nie bardzo możemy go wnosić. Zarazki - wyjaśniła na spokojnie, biorąc od niego misia i posadziła go na krześle. Wzięła go za rękę i wprowadziła do pomieszczenia. Wyjaśniła co musi na siebie założyć, kazała dokładnie umyć ręce i faktycznie podeszli do inkubatora. Jej mina momentalnie posmutniała gdy patrzyła na nią całą w tych wszystkich kabelkach. - Obiecaj, że nie powiesz nikomu, że tu byłeś, Joey. Niech to zostanie między nami, dobrze? - spojrzała na niego kątem oka. Jeśli teraz ją zawiedzie znowu, to Callie po prostu wyśle go do więzienia. Serio.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– Też mam taką nadzieję – pokiwał głową, patrząc jej w oczy i uśmiechając się łagodnie. Widać było, że jego natarczywe podejście osłabło, szedł za radą starszego brata i widział, że gdzieś tam trochę przynosiło to efekty.
– Potrzebujesz czegoś? Wiem, że pewnie twój mąż o ciebie dba, ale… Gdybyś czegokolwiek potrzebowała, daj znać – uśmiechnął się do niej leciutko. Domyślał się, że Billy spędzał tu większość czasu i na pewno tak było, ale jednocześnie, chciał być dla niej i dac jej do zrozumienia, że mogła na niego liczyć.
– Dziękuję. Oczywiście, nie będę przychodził bez twojej wiedzy – pokiwał głową, bo rozumiał jej podejście. – Rozumiem – dodał jeszcze, oddając mu misia i kiedy już założył wszystko, co miał do założenia i podeszli do inkubatora, odetchnął głęboko, wydawała się tycia w tym inkubatorze, podłączona do kabelków i aparatury.
– Jest prześliczna – wyszeptał delikatnie, musnąwszy delikatnie brzuszek dziewczynki przez otwór w inkubatorze. – Oczywiście, nikomu nie powiem. Dziękuję, że mi na to pozwoliłaś, to… Wiele znaczy. Naprawdę Callie. I przepraszam za te najścia. Wiem, że byłem zbyt natarczywy – no uznał, że wypadało za to przeprosić.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

Tak, Callie to widziała i chyba dlatego i ona odrobinę zmiękła w tym momencie. Nie do końca to było słuszne, bo po ostatnim zachowaniu Josepha powinna wezwać wręcz ochronę, ale… nie chciała. Okropnie się wyciszyła i naprawdę nie chciała się kłócić z nikim, bo miała za dużo zmartwień na głowie żeby kłócić się o jakiekolwiek głupoty.
- Nie, mam wszystko, dziękuję. - uśmiechnęła się, ledwie kącikami ust, patrząc mu przez chwilę w oczy. - A ty? Nadal chcesz być silny i niezależny? - zapytała z lekkim rozbawieniem. Nie było tak naprawdę rzeczy, którą Joe mógłby jej dać, a której nie dostała w tym momencie od Billa. Nawet świętego spokoju dać jej nie potrafił, więc cóż… Skinęła głową gdy powiedział, że nie przyjdzie bez niej. Najlepiej, żeby w ogóle nie przychodził, ale rozumiała jego intencje.
- I delikatna - szepnęła, wzdychając cicho. - Za kilka dni mamy spróbować kangurowania, ale boję się, że zrobię jej krzywdę. Jest tak mała, że to aż straszne - z czułością lustrowała dziewczynkę i to, jak gładził ją po brzuszku. Przygryzła dolną wargę, bo odrobinę ją to rozczuliło. - Ale moja decyzja nadal zostaje taka sama, Joe. Miej to na uwadzę. Nadal obstaję przy tym, że wolałabym żebyś nie był w jej życiu. To nie będzie dobre dla niej - usiadła na jakimś krzesełku i podsunęła mu jedno, żeby też usiadł.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

W zasadzie Joe wiedział, że pewnie Calliope nie ma nawet siły na szarpanie się z czymkolwiek. W obliczu tego, co przeszła i przeżyła zdecydowanie widać było, że były rzeczy dużo ważniejsze niż głupie konflikty. On również to zrozumiał.
– W porządku – pokiwał głową, a kiedy spytała, czy chce nadal być silny i niezależny, wywrócił oczyma teatralnie, ale pojawiły się w nich delikatne iskierki rozbawienia. – Nadal chcę być niezależny, silny już jestem. W zasadzie to już mam papiery, Teddy pomaga mi z pracą. Nasza relacja bardzo się poprawiła – przyznał z delikatnym uśmiechem, bo to faktycznie dawało mu nadzieję na wyjście na prostą i doceniał pomoc swojego brata. Pokiwał głową na słowa Callie.
– I bardzo krucha – uśmiechnął się lekko, a gdy wspomniała o kangurowaniu, westchnął cicho. – Nie zrobisz jej krzywdy, jesteś jej mamą – zauważył słusznie. – Billy dobrze się wami opiekuje? – nie było w jego tonie niczego wrednego. Po prostu był ciekaw, czy wszystko było w porządku, bo wiadomo.
– Rozumiem, ale… Teraz kiedy mam papiery, naprawdę bylbym dla niej dobrym ojcem. Wiem, że moja obecność nie jest dla was wygodna, ale… Proszę, przemyśl to jeszcze – westchnął cicho, siadając na krzesełku. Miał nadzieję, że to przemyśli, serio.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

- Słyszałam, że macie kontakt. Ellie do mnie dzwoniła po numer do ciebie dla Teda - wzruszyła delikatnie ramionami. - Ale to dobrze. Potrzebujesz kogoś blisko siebie - dodała, patrząc na niego z lekkim smutkiem. Gdyby rozegrał to wszystko inaczej, mogłaby być blisko. Mógł odezwać się od razu, zanim zaczęła być z Billem. Albo mógł od samego początku zacząć swój powrót inaczej. A może nie można było inaczej?
- Dobrze wiesz, że ja i dzieci to zupełnie dwa inne światy. Nawet żadnych mieć nigdy nie planowałam - nawet ciocią była kiepską, ale faktycznie coś było w tym, że jak masz mieć swoje własne, to świat się zmienia. Callie nie widziała już nic poza tym dzieckiem. Oddałaby wszystko co miała, żeby mała jak najszybciej doszła do siebie. - Naprawdę cię to interesuje czy pytasz, bo chcesz wybadać teren? - zapytała, ale również nie ze złością. Wsunęła dłoń do inkubatora z drugiej strony. Poprawiła jakiś kabelek, który dziwnie się układał na buźce maluszka. - Billy jest… ciepły. Czuły. Jest w niej zakochany. I naprawdę o nas dba. - mogłaby godzinami mówić o tym, jaki był Billy. I chyba nie widziała w nim póki co żadnej wady, serio. Początki związków takie były, ale z drugiej strony nie zrobił póki co niczego, co mogłoby ją zrazić.
- Skoro masz papiery, to tak jakby mój Joey naprawdę nie żył - stwierdziła, odrobinę smutnym tonem, wlepiając wzrok w inkubator. - Więc jak masz teraz na imię? - to pytanie było dziwne, nawet gdy sama o nim myślała. Ta cała sytuacja była dziwna. - Tu nie chodzi o wygodę. Bardziej chodzi o to, że ona nie będzie wiecznie mała. Będzie rosła, a my przykładowo, nauczymy ją tego, że jesteś jej ojcem. Pokocha cię. A potem coś pójdzie nie tak i znikniesz na kilkanaście lat, bo jednak się znajdą. Co wtedy? Myślałeś o tym w tej kategorii, że możesz jej kiedyś złamać serce? - bardziej, niż złamał je kiedykolwiek Callie. Calliope byla dorosła, a Ellie może mieć wtedy kilka lat i nie zrozumieć, dlaczego zniknął.

autor

-

A man can be destroyed, but not defeated
Awatar użytkownika
40
190

weteran

-

-

Post

– Tak, w zasadzie to jestem mu wdzięczny, że się odezwał – uśmiechnął się nieznacznie, bo w zasadzie, to potrzebował faktycznie kogoś bliskiego – nawet nie w romantycznym sensie, ale kogoś, kto będzie mógł się z nim napić piwa i porozmawiać, a teraz Teddy był dla niego taką osobą. Szanował to.
– Wiem, ale dbałaś o nią, kiedy tylko dowiedziałaś się o ciąży. Jesteś wspaniała i będzie z ciebie wspaniała mama – powiedział to z pełnym przekonaniem, że tak będzie. Kiedy jednak spytała o to, czy naprawdę go to interesowało, posłał jej odrobinę karcące spojrzenie.
– Pytam, bo naprawdę mnie to interesuje. Ale cieszę się, że o was dba i jest dla was dobry. Ja ostatnio się nie popisałem – westchnął ciężko i spojrzał jej w oczy. Kiedy spytała, jak teraz się nazywał, zaśmiał się pod nosem.
– W zasadzie teraz też jestem Joe. Z tym, że Josiah. Pojebane imię, ale w zasadzie nie jestem na nie zły – wywrócił oczami, bo faktycznie, nie przeszkadzało mu to imię. – Josiah Appleby – dodał jeszcze, żeby nie miała żadnych wątpliwości.
– Nie zniknę, Callie. Będę. A jeśli nie chcesz mnie przedstawiać jako ojca, przedstawiaj mnie jako wujka, kuzyna, kogokolwiek. Byle mógłbym się z nią widywać – westchnął mimowolnie, bo miał nadzieję, że to ją przekona.

autor

-

I've never fallen from quite this high, falling into your ocean eyes.
Awatar użytkownika
30
162

Prowadząca The Late Night Show

King5 TV

fremont

Post

Jasne, że o maleństwo dbała całą ciążę. Ale prawda była taka, że nie usunęła ciąży tylko dlatego, że od początku czuła, że jest Joe. I zanim zdążyła pokochać Billa, wszystkie uczucia do Joe przelała właśnie w tą ciążę - jako coś, co miało jej po nim pozostać. Ale z wiadomych przyczyn mówić mu o tym nigdy nie zamierzała, bo zaraz by sobie nadzieję zrobił albo chuj wie co.
- No, nie popisałeś - przyznała szczerze. - Ale czy byś się popisał czy nie, to i tak niczego by nie zmieniło - dodała, dla jasności. Callie podjęła swoje decyzje i większości zamierzała się trzymać. Uśmiechnęła się do niego gdy powiedział jakie imię przybrał.
- Nie wiem czy gorsze jest to imię czy nazwisko, ale w pewnym sensie to dobrze, że nadal będziesz Joe. - pogładziła delikatnie jego ramię. Wiedziała, że Billy nie będzie zachwycony tym wszystkim, ale czuła, że dobrze zrobiła. - Nie, Joey. Nie zmienię zdania - powtórzyła, patrząc na niego z lekkim smutkiem bo musiał zrozumieć, że tak było lepiej. Dla wszystkich.

| ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”