WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cholera.
To było pierwsze, o czym pomyślała Aura, kiedy schodząc do piwnicy nagle stanęła w wodzie niemal po same kolana. Zaraz potem w z jej ust wyleciała cała wiązanka przekleństw, znacznie mniej delikatnych. Pogoda w Seattle zawsze była kapryśna, a deszcz towarzyszył mieszkańcom niemal stale, jednak to, co działo się w ostatnich dniach było co najmniej niepokojące. Rudowłosa doskonale wiedziała, że sama nic tu nie zdziała, więc natychmiast wróciła na górę, dzwoniąc na odpowiednie służby. Panowie pojawili się pół godziny później i już od piętnastu minut wybierali wodę z ich piwnicy.
W międzyczasie dotarło do niej, że Tottie powinna już wrócić do domu. Normalnie (jeszcze) by się tym nie przejęła, ale w obliczu tego, co działo się aktualnie na ulicach, od razu sięgnęła po telefon, starając się od razu nie wyobrażać najgorszych scenariuszy. Chociaż wiadomo – im bardziej człowiek próbował odsuwać od siebie ponure myśli, te jakby jeszcze mocniej się go uczepiały, ani myśląc odejść.
Nie była świadoma, że wstrzymuje oddech, dopóki po drugiej stronie nie usłyszała głosu bliźniaczki. Poczuła, że napięcie – częściowo – z niej schodzi.
Hej, wszystko w porządku? Kiedy będziesz w domu? – zapytała, starając się, aby jej ton głosu brzmiał lekko, jakby pytała o to mimochodem, z ciekawości – a nie dlatego, że już zaczynała się martwić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dzikie tłumy oblegały sklepy; jedni robili zapasy, bezmyślnie wrzucając do wózków kilogramy mąk, makaronów i innych sypkich produktów (które raczej będą niezjadliwe na surowo…), inni wspinali się na półki z zapasami świeczek i baterii, biorąc wszystko co popadnie, szczególnie w momencie, gdy dwa razy w ciągu zakupów światło w sklepie na kilka sekund zgasło. Whitbread była też świadkiem, jak co sprytniejsi podkradali z koszyków innych towary, których nie udało im się zdobyć, dodatkowo próbując za część nie płacić. I to właśnie stało się powodem znacznego wydłużenia kolejek do kas, które już i tak ciągnęły się w nieskończoność.
- Aura? Hej! - Tottie odebrała i przytrzymała komórkę ramieniem pakując do koszyka cztery spore zielone szklane znicze, które udało jej się wygrzebać prawie w całości wpełzając na najniższą półkę w dość głębokim regale. - Uch, tak, tak. Jest okej. Sorry, że nie zadzwoniłam wcześniej, ale gdybyś widziała, co tu się dzieje… - Rudowłosa pokręciła głową, widząc kolejne przepychanki, tym razem przy papierze toaletowym.
Próbowała na oko oszacować, która jest w kolejce, by móc siostrze chociaż z grubsza określić kiedy pojawi się w domu, doliczając do tego sprawny dojazd, a z tym też mogło nie być tak kolorowo.
- Ciężko powiedzieć. Stoję już w kolejce i chyba mam wszystko, co miałam wziąć. No... może tylko te świeczki niekoniecznie są typowe… - Parsknęła śmiechem, wyobrażając sobie minę Aury. Szybko jednak spoważniała, bo miała dziwne przeczucie, że coś jest nie tak i to nie tak nie dotyczy tylko ciskających o szyby grubych kropel deszczu, ale wyczuła w głosie siostry jeszcze inny niepokój.
- A jak tam w domu? Mamy jeszcze prąd? Bo dostałam alert, że mogą być jakieś problemy - dopytała, pamiętając treść niedawno odczytanej wiadomości.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy okazało się, że Tottie jest na zakupach, powód, dla którego wciąż nie wróciła do domu był nagle oczywisty.
Wyobrażam sobie – stwierdziła, kiwając przy tym głową, choć tego bliźniaczka nie mogła zobaczyć. Przypuszczała, że obecna sytuacja sprawiła, że wszyscy nagle szturmowali sklepy – domyślała się, że część osób (może nawet ta większa) robiła teraz zapasy, jakby szykowali się na Apokalipsę, a nie kilka dni (a przynajmniej Aura miała nadzieję, że maksymalnie tyle to potrwa) pewnych niedogodności, związanych z kaprysami Matki Natury.
Nieważne. Nie mamy w domu innych, więc niech będą jakiekolwiek, byleby dawały trochę światła, jeśli będzie to konieczne – skwitowała, nawet nie przypuszczając, na czym ta ich nietypowość może polegać. Ona także niedawno odczytała alert i – jakby na zamówienie – prąd zniknął na kilka minut. Potem nigdy wrócił, ale Aura obawiała się, czy te problemy nie zaczną się powtarzać. Lepiej, by były przygotowane. No i teraz na głowie miały inne problemy niż brak światła.
Uhm – mruknęła niewyraźnie w słuchawkę, przyglądając się, jak dwóch mężczyzn prędko schodzi do piwnicy, by dołączyć do uwijających się tam kolegów. – Zniknął na chwilę, ale to nie jest chyba nasze największe zmartwienie. Nie zdziw się, jeśli zobaczysz jakieś zamieszanie przed domem, jak będziesz wracać. – Nie miała pojęcia, ile jeszcze zejdzie im się z wypompowaniem tej wody i czy skończą przed powrotem Tottie. – Można powiedzieć, że trochę nas zalało – dodała, myśląc jednocześnie, że teraz to już chyba będą musiały pomyśleć o jakimś remoncie. Dobrze chociaż, że miały na to środki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Trochę łapię tę panikę. Myślisz, że to już jest TEN MOMENT, żebym też kupiła kilka puszek zielonego groszku? - zapytała z rozbawieniem, zerkając w stronę starszego mężczyzny, którego raz po raz popychała kobieta w podobnym wieku, próbując pogonić go, by szybciej dotarł właśnie do palet z resztkami zapasów konserwowych warzyw strączkowych. Staruszek nie miał zębów i nie wyglądał na przekonanego, co do potrzeby gromadzenia akurat tych produktów, ale widocznie nie miał wyjścia i nie chcąc być zadźgany wysuszonym palcem żony, musiał podążać we wskazanym przez nią kierunku.
Kiwnęła głową, by przyznać Aurze rację.
- Dobrze, że w piwnicy mamy zapas zapałek, to nie musiałam się bić o ostatnią paczkę - przyznała z wyraźną ulgą. Jeśli ktoś teraz wybrał się z zamiarem kupienia choć jednej paczki, już nie miał czego szukać, bo nawet zapalniczki i wszelkiego rodzaju podpałki zostały uprzątnięte.
Mruknięcie siostry zapoczątkowało jakieś problemy z połączeniem. Słowa bliźniaczki zostały przerwane, tworząc niepokojący komunikat o jakimś największym zmartwieniu.
- Halo? Kiepsko cię słyszę. O czym ty mówisz? - dopytała zaniepokojona, próbując tak docisnąć telefon do ucha, by usłyszeć jak najwięcej. Wcale nie pomogło ogłaszany przez głośnik komunikat, że mała dziewczynka poszukuje mamusi i czeka na nią przy kasie numer dwa. - Chyba są jakieś problemy na łączach. Nie wiem, czy nas nie rozłączy… - dodała Tottie, kontrolnie zerkając na poziom naładowania baterii. Na szczęście zostało jej jeszcze ponad sześćdziesiąt procent.
- Zalało? O kurczę… - Młodsza Whitbread z niepokojem oglądnęła się za siebie. Nie było szans, by dotarła do działu higienicznego. - W moim pokoju powinien być zapas tamponów, to częstuj się! Nie wiem, czy uda mi się wrócić, by dokupić więcej... - przyznała, nie mając pojęcia, że nie o takim zalaniu mówi Aura. Coś jej jednak nie pasowało. - Ale chwila… Znowu masz okres? Przecież dopiero co obżerałyśmy się czekoladowymi lodami... - Zmarszczyła brwi, by przypomnieć sobie kiedy mogło to być. Choć czas pędził nieubłaganie, to jednak Tottie wydawało się, że była to wyjątkowo nieodległa przeszłość.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chociaż Tottie nie mogła tego zobaczyć, Aura odruchowo się skrzywiła, tym samym wyrażając całą sobą pogardę dla – o zgrozo! – zielonego groszku. Właściwie groszek chyba mimo wszystko w żadnej postaci by jej nie przekonał, bo już abstrahując od koloru, który był nie do przyjęcia, smak również jej nie odpowiadał.
Fuj, tylko nie to! Chyba wolałabym głodować niż zjeść groszek – stwierdziła, chociaż prawdopodobnie, gdyby była w sytuacji, że naprawdę nie byłoby już żadnych innych zapasów, przynajmniej wzięłaby pod uwagę przekonanie się do tego produktu. A może i nie, bo zawsze była uparta i miała w sobie sporo z dziecka, które na złość rodzicom postanawia odmrozić sobie uszy.
O kurczę, czyli to już ten moment, że sklep zaczyna przypominać ring bokserski? Mam nadzieję, że nagrałaś mi jakąś walkę na śmierć i życie o papier toaletowy – zaśmiała się, co pewnie w rozmowie z kimś innym mogłoby być wysoce nieodpowiednie. Cała ta sytuacja robiła się nieciekawa i przecież Aura właśnie się o tym przekonywała. Ale może poniekąd dlatego też próbowała jeszcze żartować, bo nie chciała przyznać głośno, że dzieje się coś niepokojącego. Do diabła, naprawdę miała nadzieję, że za parę dni znów wyjdzie słońce, przegarniając czarne chmury – i to dosłownie.
Halo? – powtórzyła niczym echo. – Jesteś tam? – Przeszła do kuchni, licząc na to, że kiedy i ona się przemieści, może uzyska dzięki temu lepszy zasięg. I gdy Tottie odezwała się ponownie, rzeczywiście Aura miała wrażenie, że słyszy ją odrobinę lepiej. Na tyle dobrze, że od razu załapała, że bliźniaczka najwyraźniej trochę opacznie zrozumiała jej słowa. Nie mogąc się powstrzymać, parsknęła śmiechem.
Nie mnie, tylko NAS – powiedziała dobitnie, co pewnie ani trochę nie wyjaśniało tego, co powinno. – Nie mam okresu. Zalało nas bardziej... hmm, dosłownie. Wodą. Piwnicę nam zalało, Tottie – powiedziała wreszcie, dopiero gdzieś przy tych ostatnich słowach naprawdę poważniejąc. – Kilku miłych panów właśnie nam wypompowuje stamtąd wodę – dorzuciła po chwili, jednocześnie wychylając głowę z kuchni, ale nie wyglądało na to, by ktoś jej potrzebował.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie uśmiechnęła się szeroko, słysząc reakcję siostry i może nawet dłużej utrzymywałaby pogodne oblicze, gdyby nie głośne wycie syren samochodów służb, które zaczęły coraz częściej kursować za oknami marketu, którego kierownik zdecydował się zrezygnować z puszczania muzyki, która dotychczas sączyła się z głośników podświadomie zachęcając do obfitszego zapełniania zakupowych koszyków. Odruchowo spojrzała w stronę odsłoniętego okna, po którym ściekały strugi deszczu, a w nich raz po raz odbijały się czerwono-niebieskie światła krążących w tę i we w tę ekip ratunkowych.
- Sorry, ale szkoda mi baterii. Ale jak brakuje ci takich atrakcji, to ja chętnie powalczę z tobą w domu o jakąś ostatnią kostkę czekolady - zapewniła Tottie, próbując zachować lekki ton, a nawet żartować, choć robiło się już naprawdę coraz mniej ciekawie. Doszły słuchy, że w alejce obok zasłabła kobieta i to dodatkowo dorzuciło do pieca niepokoju, który coraz mocniej się palił.
Rudowłosa czuła, że chyba trochę się pogubiła. Zmarszczyła brwi, próbując zrozumieć, co ma na myśli bliźniaczka.
- Nas? Ale ja… - nie dokończyła, bo wkrótce ją olśniło. - O kurczę! Nie mówisz poważnie?! Jeju! Piwnicę! - rzucała hasłami, łapiąc się przy tym za głowę. Chciałby jak najszybciej znaleźć się w domu, by nie zostawiać Aury z tym całym rozgardiaszem. Wciąż jednak kilka osób dzieliło ją od taśmy, na którą miała wyłożyć swoje zakupy. - Tylko piwnicę? W domu sucho? - dopytała, bo zaczynała się martwić, czy nie dojdzie do jakiegoś zwarcia albo innych niebezpiecznych sytuacji. - Wezwałaś pomoc? - zapytała, gdzieś w tym całym zamieszaniu nie rejestrując wzmianki o miłych panach. - Kurczę, może pasuje rozważać opcję jakiejś ewakuacji, jak już nas zalało, a przecież według prognoz ulewa dopiero się rozkręca... Jeszcze pies nam odpłynie… - mruknęła Tottie, ponownie z niepokojem spoglądając w stronę okna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Super, trzymam cię za słowo – zaśmiała się krótko, mimo wszystko jednak nie biorąc na poważnie walki z bliźniaczką o ostatnie zapasy czekolady. Czekała za to spokojnie, aż siostra przyswoi wszelkie informacje, które próbowała jej przekazać przed momentem. I już otwierała usta, żeby odpowiedzieć, że – szczęście w nieszczęściu – ale tylko piwnica im ucierpiała, kiedy na nos spadła jej kropla wody... że co?!
Co do diabła...? – mruknęła zamiast odpowiedzi i poderwała głowę do góry. Jej wzrok zatrzymał się na (wciąż) niewielkiej, mokrej plamie na suficie. – Kurwa – tym razem nie mogła się powstrzymać. – Poczekaj chwilę – rzuciła do słuchawki i czym prędzej wbiegła schodami na strych, w którym trzymały różne szpargały. Otworzyła drzwi i weszła głębiej, od razu zauważając, że tuż nad kuchnią, gdzie była jeszcze przed chwilą, kapie woda. Jeszcze tego im brakowało. Westchnęła przeciągle.
No... nie tylko – odpowiedziała wreszcie. – Wygląda na to, że przecieka nam też dach – wyjaśniła, schodząc na dół, ale tylko po to, aby wyciągnąć z szafki jakiś duży garnek i udać się z nim na strych, by podstawić go w miejsce, gdzie leciała woda. Równomiernie spadające krople uderzały teraz o jego dno. Ale to było przecież rozwiązanie tymczasowe. – Na razie chyba tylko w jednym miejscu, ale przypuszczam, że jak tylko pogoda się uspokoi, będziemy musiały go wymienić – poinformowała siostrę. Może nawet dobrze, jeśli zrobią to teraz? Wciąż nie ruszały pieniędzy z konta, ale te przecież należały do nich.
Hm, a masz kogoś, kto przygarnąłby nas z Psem? – spytała z niejakim powątpiewaniem. – Do ciotki raczej nie pójdziemy. Chociaż... – W jej głosie pojawiła się złośliwa nuta. – Może Pies by zrobił porządek z tymi jej kocurami – skwitowała z rozbawieniem, pomimo powagi całej tej sytuacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chwilowa cisza w słuchawce sprawiła, że Tottie zaczęła podejrzewać, że coś znów przerwało jej rozmowę z bliźniaczką i już miała sugerować, że może lepiej, by się rozłączyły, szczególnie, gdy nie ma jeszcze jakichś pilnych zakupów, które korzystając z okazji, że Tottie jest w sklepie, mogłaby zrobić.
- Aura? - Młodsza Whitbread próbowała się upewnić, czy siostra ją słyszy, bo nagle doszły jej uszu dziwne dźwięki, a tuż po tym przekleństwo. - Aura? Halo? Poczekać? Uhm, okej - powiedziała szybko, licząc, że to przyspieszy ten czas niewiadomej, czując jak na ramionach pojawia się gęsia skórka, która nie tylko zwiastowała, że zbliża się do kasy, a co za tym idzie wkrótce będzie musiała stawić czoła temu Armagedonowi, ale towarzyszyła też złym przeczuciom.
- Co za woda… Nie udało jej się dołem, to od góry próbuje nas zmoczyć... Może kupię jakieś wiaderko? - zasugerowała, wyobrażając sobie, że zużywają wszystkie garnki, pozbawiając się tym samym możliwości ugotowania czegokolwiek. - W piwnicy kiedyś widziałam taką dużą, starą miskę. Kurczę, ale chyba nie ma tam dostępu póki co...? - zastanawiała się, dzieląc się głośnymi myślami z rudowłosą. - Taki remont dachu to chyba nie będzie tania sprawa… - dodała ze smutkiem, bo wygląda na to, że długo nie nacieszyły się pieniędzmi i będą musiały je zainwestować w odnowę domu w Phinney.
Na pytanie Aury nie odpowiedziała od razu. Choć posiadała sporo znajomych, trudno jej było wskazać kogoś, komu mogłyby zwalić się na głowę; jedni posiadali już swoje rodziny, inni mieli tak małe lokum, że może jedna z nich jeszcze gdzieś by przewaletowała, ale komplet wraz z czworonogiem… to mogło być problematyczne… Byli też tacy, którzy mieli koty, a Pies, podobnie jak jego opiekunki, nie przepadał za tymi futrzakami, o czym najwyraźniej pomyślała też Aura, gdy wspomniała o ciotce.
- Może podrzucimy jakiemuś twojemu byłemu? - rzuciła pół żartem, pół serio. - A tak poważnie, to popytam ludzi. A czy bierzesz pod uwagę, żeby oddać komuś Psa? Oczywiście tylko w jakiejś kryzysowej sytuacji - zastrzegła Tottie, po czym uświadomiła sobie, że już są w takiej kropce, więc dodała: - Bardziej kryzysowej, niż obecna…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rozejrzała się po pomieszczeniu, chcąc ewentualnie zlokalizować inne miejsca, w których także mogłoby przeciekać. W tym momencie takowe nigdzie nie były widoczne, ale Aura wcale nie była przekonana, czy to nie jest jedynie kwestia czasu.
Nie, nie cofaj się po nie specjalnie – powiedziała, zamiast wyrażenia tych wątpliwości. – Wolałabym, żebyś wróciła do domu przed największą nawałnicą, zresztą wydaje mi się, że jakieś wiaderko powinnyśmy mieć w piwnicy. Wezmę je stamtąd, jak tylko będziemy miały do niej z powrotem dostęp, a na razie garnek wystarczy – wyjaśniła, tym samym poniekąd wyrażając nadzieję, że rzeczywiście tak będzie. Na kolejne słowa Tottie całkiem odruchowo pokiwała głową, dopiero po chwili orientując się, że to zdecydowanie za mało, by bliźniaczka zrozumiała jej przekaz. – Pewnie nie, ale może to dobry moment, skoro mamy na to środki? Będziemy już miały to z głowy – skwitowała bez szczególnego przekonania, bo też wolałaby się z tym wstrzymać, choć logika podpowiadała, że to byłby kiepski pomysł. Teraz już i tak chyba nie miały wyjścia.
Nie wiem, czy któremuś z moich byłych byłabym gotowa oddać Psa. Jeszcze z zemsty na mnie by go spróbowali otruć czy coś – zażartowała... chyba, bo właściwie, czy mogła mieć w tej kwestii pewność? – Pewnie pamiętasz, że przyjacielskie rozstania to nie do końca moja bajka – zaśmiała się, trochę nerwowo, a potem delikatnie potarła twarz, rozmyślając nad sugestią Tottie. – Nie wiem... może? Wolałabym mieć go przy sobie, ale w ostateczności pewnie wezmę to pod uwagę. Może Miki by go chciała przygarnąć na chwilę? – zastanowiła się, z drugiej jednak strony jej przyjaciółka była ratownikiem medycznym i Aura nie mogła wykluczyć, że Layne po prostu nie będzie miała czasu. – Chryste, gdybym tylko mogła skopać tyłek Harry'emu za to, że zwinął manatki i olał Psa – mruknęła z irytacją. Może sama nie była najbardziej odpowiedzialną osobą na świecie, ale była przekonana, że nie mogłaby tak po prostu z dnia na dzień porzucić swojego pupila, nawet mając świadomość, że ktoś się nim zajmie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dobrze - przytaknęła siostrze, bo jednak większym ryzykiem było, że oddalenie się z kolejki będzie wiązało się z całkowitym utraceniem miejsca w tym sznureczku ludzi, niż że jakoś sobie nie poradzą z ulewą. Nie takie burze były w końcu w ich życiu i jakoś dawały sobie radę! - Za chwilę moja kolej, więc powinnam zdążyć - dorzuciła, by dodać otuchy zarówno Aurze, jak i sobie, bo o ile lubiła deszcz, tak nieokiełznane nawałnice już nie bardzo. - Nie martw się. Możesz mi już zrobić herbatę, bo pewnie przyjadę zmarznięta, a trzeba korzystać z tego, że jest prąd. Później obawiałabym się o to cię prosić, bo jeszcze wkroisz mi na oślep coś innego niż cytrynę - zażartowała, by rozładować trochę tę nerwową atmosferę.
- To prawda. Nie ma już co zwlekać - przytaknęła, mając tylko nadzieję, że usługi remontowe niebotycznie nie zdrożeją, patrząc na szkody jakie to oberwanie chmury może spowodować. Czy jednak był sens martwić się tym teraz? Albo nawet w ogóle? Była to w końcu jedna z tych spraw, na które raczej nie miały wpływu…
Parsknęła śmiechem, jakoś nie mogąc sobie wyobrazić, żeby którykolwiek z eksów siostry mógłby chcieć dokonać na niej takiej zemsty.
- Jakie masz o nich dobre mniemanie. Chociaż… w sumie tylko z Harrym zdecydowaliście się na psa. Z innymi nawet nie miałaś chomika. A może miałaś? - zapytała z rozbawieniem młodsza Whitbread, w międzyczasie rozmyślając komu z jej znajomych pies nie sprawiłby problemu. Każdy, kto przychodził jej na myśl albo już miał swojego pupila, albo był tak zapracowany, że nie miałaby serca dokładać mu obowiązków. Pewnie łatwiej w Renton znalazłaby opiekuna dla czworonoga…
- Dobrze, że z Harrym dorobiliście się tylko Psa… - wyrwało jej się, więc szybko odchrząknęła, by zagłuszyć to głośne myślenie, które zwerbalizowała.
I wtedy, zupełnie niespodziewanie coś sobie uświadomiła.
- O kurczę! Miałam jeszcze skoczyć do zoologicznego. - Tottie pacnęła się w czoło, przypominając sobie o kończącej się karmie dla pupila siostry. - Aura? Mogłabyś sprawdzić ile tam jeszcze zostało tych psich chrupek? Bo ty ich nie kupiłaś…? - zapytała z iskierką nadziei, że może bliźniaczka uzupełniła psie zapasy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokiwała bezwiednie głową, prędko jednak ubierając własny gest w słowa.
Jasne, już robię. – I rzeczywiście, gdy tylko to powiedziała, postanowiła zejść na dół. Stanie i wpatrywanie się, jak krople wody uderzają o dno garnka i tak było prawdopodobnie bezproduktywnym działaniem, skoro nie mogła nic więcej – przynajmniej w tym momencie – zrobić. Akurat gdy znalazła się na dole, jeden z strażaków wchodził do domu, by wejść do piwnicy. Aura przykryła dłonią telefon, by zapytać, czy długo jeszcze im się zejdzie, a w odpowiedzi usłyszała, że kilka minut. Skinęła ledwie zauważalnie i ruszyła do kuchni.
No nie. Na wzięcie psa też bym pewnie nie wpadła, gdyby Harry mnie to tego nie namawiał. Chyba liczył, że psiak naprawi nasz związek – mruknęła, mimowolnie wywracając oczami. Nie naprawił, ale Aura nie żałowała tego, że zgodziła się na adopcję czworonoga (no dobra, może tylko przez chwile, gdy już naprawdę wyprowadzał ją z równowagi).
Fakt, dzieciaka pewnie tym bardziej nie udałoby się nikomu wcisnąć – skwitowała; do tego armagedonu zdecydowanie nie byłoby im potrzebny jeszcze jeden w postaci dziecka.[/b] – Dlatego właśnie antykoncepcja to najwspanialszy wynalazek ludzkości – dodała, starając się nie myśleć o tym, że w niektórych przypadkach mogła ona zawodzić. Zdecydowanie wolała sobie nie wyobrażać takie scenariusza w swoim przypadku. Zatrzymała się nagle na środku kuchni, słysząc słowa bliźniaczki. Cholera, oczywiście, że miała to zrobić. Miała je kupić, bo już kilka dni temu zauważyła, że zapasy powoli się będą kończyć.
Niewiele. I nie dokupiłam jeszcze – przyznała, jednocześnie walcząc z myślami, a jej wzrok powędrował w stronę Psa, który rozłożył się pod stołem i drzemał. Potem wyjrzała przez okno. – Pójdę po to jutro rano. Może do tego czasu nas nie zaleje całkiem, a o wczesnej porze może jeszcze nie będzie tak dużo ludzi w sklepie. Ostatecznie Pies przejdzie na dietę – spróbowała zażartować, po chwili poważniejąc. – Po prostu wracaj do domu, dobra?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Chyba zacznę rozważać, czy częściej nie pakować się w kłopoty, bo kiedy jesteś zmartwiona, można cię namówić na robienie dobrych uczynków. - Zaśmiała się, dostrzegając te powiązania. Nie mówiła poważnie z tą chęcią szukania guza, bo i bez tego miały pod dostatkiem ironii losu. - Czyżbym właśnie odkryła klucz jak nawrócić cię na jasną stronę mocy? - zapytała retorycznie, a że akurat kierując to pytanie do siostry, zawiesiła spojrzenie na dziewczynie, która przed nią wykładała swoje zakupy i zerknęła na Tottie, brzmiało trochę jakby to od niej oczekiwała odpowiedzi. Rudowłosa uśmiechnęła się do swojej poprzedniczki serdecznie, co zostało odwzajemnione, zwłaszcza gdy okazało się, że kobieta ma portfel z napisem: Star Wars. Lepiej Whitbread nie mogła trafić!
Parsknęła śmiechem, gdy siostra wygłosiła śmiałą tezę o najlepszych wynalazkach ludzkości. Mimowolnie przesunęła wzrokiem po całych zestawach tanich prezerwatyw, które wisiały na haczyku nieopodal kasy.
- Jesteś pewna, że to jest numer jeden wśród wynalazków? A nie prąd albo… powiedzmy... ogień? - zasugerowała, dalej podtrzymując rozbawiony ton. Coś czuła, że będą miały o czym dyskutować, jak wróci do domu.
Niestety iskierka nadziei zgasła - na pewno w temacie cudownego rozmnożenia psiej karmy, bo choć w komiksie Bastiana Aurottie posiadała supermoce, tak niestety w rzeczywistości żadna z bliźniaczek nie znała się na czarach. A szkoda, bo chociaż jeden problem mogłyby załatwić bez stosowania kombinatoryki zaawansowanej
- Ciekawe, czy dalej jest ta duża dziura pod domem, którą kiedyś Pies wykopał, bo może nadałaby się na stawik? Co powiesz na ryby z własnej hodowli? - zażartowała Tottie, by nie dać się zwieść na ścieżkę czarnowidztwa, bo tą szczególnie łatwo było podążać, gdy po niebie sunęły ciemne chmury.
- Taki mam zamiar. O, już moja kolej, więc się rozłączam. Nie martw się, okej? Za jakieś piętnaście do dwudziestu minut będę! Jeszcze będziesz żałować, że nie zostałam w sklepie dłużej - odparła rudowłosa i choć zapowiedziała koniec rozmowy, nie nacisnęła czerwonej słuchawki, dopóki nie usłyszała potwierdzenia od Aury.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie podpuszczaj mnie, bo zaraz ci zrobię tę herbatę i od razu wyleję. Albo wywalę wszystkie cytryny, jakie mamy w domu – zagroziła, doskonale wiedząc, że Tottie raczej nie weźmie jej słów na poważnie. Mogła dopuszczać się różnych głupot, żeby utrzeć komuś nosa lub zrobić na złość, ale jej siostra nie była przecież kimkolwiek. Poza tym Aura wiedziała, że cytryny były świętością i taka zagrywka byłaby już poniżej pasa.
Nastawiając wodę na herbatę, rozważała przez chwilę słowa siostry. Rozum podpowiadał jedno, serce było za czymś innym.
No dobra – skapitulowała. – Może jest na drugim miejscu. Albo trzecim. Ale nie ma szans, żeby było poza podium – uparła się, uznając, że antykoncepcja, nawet jeśli nie była tym najważniejszym wynalazkiem człowieka, znalazła się w samej topce.
Mimowolnie poczuła ukłucie wyrzutów sumienia. Pies od kilku miesięcy był już wyłącznie u niej, a mimo to wciąż zdarzało jej się zapomnieć o takiej chociażby nieszczęsnej karmie czy umówieniu wizyty u weterynarza. Było łatwiej, gdy zajmowali się nim we dwójkę, chociaż Harry też nie należał do najbardziej rozgarniętych osób. Jakimś cudem jednak przypominali sobie nawzajem o tego typu codziennych sprawach, związanych z opieką nad pupilem.
Pies byłby zachwycony – odruchowo parsknęła śmiechem, a potem powoli kiwnęła głową. – W porządku, do zobaczenia. – Odsunęła od ucha telefon i nacisnęła czerwoną słuchawkę. W samą porę, bo po chwili usłyszała, że jeden z mężczyzn ją woła.

/ ztx2

autor

Zablokowany

Wróć do „Telefony”