WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.pinimg.com/originals/c5/43/aa ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">8
<div class="ds-tem4"></div></div></div></div></div></table>

Nie jestem pewien czy chcę, ale mam świadomość, że jeśli teraz nie zacznę terapii, za chwilę będzie za późno, tym bardziej, że muszę być oparciem dla Sophii — muszę pomóc jej i sobie. Jest najważniejsza, a to o czym mi powiedziała wyjaśnia i tak naprawdę usprawiedliwia wszystko.
Denerwuję się przez całe posiedzenie zarządu i mimo że staram się skupić na najważniejszych, poruszanych dzisiaj przy wielkim stole kwestiach, które nie wyjdą powinny wyjść poza salę konferencyjną przed ostatecznym głosowaniem zaplanowanym na przyszły tydzień, nie słucham o czym mówią kolejni członkowie i kiedy dociera do mnie, że oczekują, abym wyraził moją opinię, wykręcam się, że podtrzymuję stanowisko przedstawione tydzień wcześniej — tydzień wcześniej, kiedy nie wiedziałem, że dziś mógłbym być ojcem rocznego chłopca albo dziewczynki. Słyszę niezadowolone szepty, ale ostatecznie zgadzają się ze mną, że nie ma większego sensu dyskutować nad czymś, nad czym pracuje jeszcze zespół ekspertów i tak naprawdę mając pełny obraz z zakończonych analiz rynku, będziemy mogli pochylić się nad raportem i ustalić czy stać nas na wprowadzenie zmian w zaplanowanym budżecie bez konieczności większego przesuwania środków między działami i oddziałami — chirurgia, a przy tym anestezjologia musiały pozostać z zabezpieczonym budżetem tak jak onkologia i pediatria, więc mogliśmy żonglować cyframi przypisanymi do ginekologii i interny, czego wolałem uniknąć przekonując zarząd, że lepiej odsprzedać mi kolejne udziały.
Z sali konferencyjnej wyszedłem..., zmęczony i mimo że cholernie nie miałem sił, a przede wszystkim ochoty, zszedłem do części, w której mieściły się przygodnie i gabinety specjalistów. Szedłem korytarzem wolno — nie spieszyło mi się do zajęcia miejsca na kozetce i zaczęcia wszystkiego od nowa, ale kiedy zerkając na zegarek uświadomiłem sobie, że powinienem wejść do gabinetu jakieś pięć minut temu, puściłem się biegiem korytarzem i dopiero pod drzwiami, poprawiwszy krawat złapałem oddech, którego wiedziałem, że nie uspokoję od razu i zapukałem. Po krótkim proszę stanąłem w progu i uśmiechając się, powiedziałem:
Najmocniej przepraszam, ale... Spotkanie, z którego nie mogłem wyjść przedłużyło się o kilka minut. Przepraszam. Christensen – dodaję i wyciągam rękę w stronę psychiatry, zastanawiając się czy oczekiwać czegokolwiek po pierwszej wizycie. Nie myślę o tym jakie zrobiłem na niej wrażenie — czy uważa, że nie szanuję jej czasu, czy widzi we mnie nadętego bufona jak jej koledzy po fachu piętro wyżej, którzy wykorzystują tych kilka chwil, żeby z oburzeniem skomentować moje zachowanie na dzisiejszym spotkaniu. Przyszedłem po pomoc, bo czuję, że mogę nie poradzić sobie z tym wszystkim. Zajmuję miejsce, które mi wskazała i ciężko nabieram powietrze tak jak zawsze w ostatnich dniach, kiedy mój oddech przypomina bardziej urywany szloch.
Ostatnio zmieniony 2021-03-08, 19:04 przez David Christensen, łącznie zmieniany 8 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Proszę. – czasami witała pacjentów uroczym "zapraszam". Kiedy Christensen wszedł do gabinetu, stała za biurkiem. Jako psychiatra, nie mogła stwarzać zbyt chłodnego wrażenia. Jej gabinet był raczej nowoczesny, niezwykle uporządkowany. Nie przypominał typowego gabinetu specjalisty. Na białym blacie biurka leżało kilka starannie ułożonych kartek i dwa czarne długopisy Cartiera. Trochę zbyt nadęte, ale dostała je w prezencie. Jako psychiatra, nie musiała nawet nosić białego kitla.
Dzień dobry. – przywitała go z uśmiechem, chociaż jeszcze chwilę temu patrzyła na zegarek. Właściwie, od samego początku, psychiatra ocenia pacjenta. To niejako jej zadanie. Zwykle lekarze analizują wyniki specjalistycznych badań, pytają o stan fizyczny, o objawy – psychiatra oceniał w zasadzie wszystko. Od spóźnienia, przez ubranie, a nawet ogólny wygląd pacjenta. Każdy szczegół się liczył, czy dana osoba starannie wiąże krawat, czy ma zadbane dłonie, czy sznurowadła przypominają idealną kokardę czy są niedbane splątane, albo w ogóle schowane. Każdy detal się liczył, łącznie ze spóźnieniem. I nie, nie odnotowała "prostak spóźnił się pięć minut". A raczej "spóźnienie – dyskomfort". Ewidentnie David nie czuł się komfortowo z pięciominutowym spóźnieniem.
Nic się nie stało, proszę. – wskazała na fotel przed biurkiem. Nie, żadnej kozetki. Przynajmniej nie na początku. Zresztą, psychiatrzy bardzo rzadko prowadzili psychoterapię. Raczej kierowali na nią pacjentów, wskazując odpowiednie placówki.
Napije się pan wody? – zarejestrowała przyśpieszony oddech, który mógł być zarówno oznaką stresu, jak i pośpiechu. Na tę chwilę – musiała go wyeliminować. – Proszę zacząć od wydechu. Całkowitego. Aż poczuje Pan brak powietrza płucach. To wydech uspokaja organizm. – uśmiechnęła się, jeszcze zanim wróciła na swoje miejsce. W szufladzie miała uporządkowaną dokumentację – nawet raporty z wcześniejszych terapii Davida. Wykaz przyjmowanych leków, ocenę zaburzeń.
Niestety, na początku musimy przejść przez nudny kwestionariusz. – przesunęła jedną kartkę w kierunku Davida. Były tam podstawowe pytania, imię i nazwisko, data urodzenia, dzisiejsza data. Znajdowały się tam pytania o miejscowość w jakiej się znajdują, o imiona rodziców. Podstawowe, ale pomagały wprawnie określić o orientację pacjenta. Wykluczały potencjalnie kilka z chorób psychicznych. Kiedy przebrnęli przez te najprostsze, to Anne usiadła wygodniej.
Mam jeszcze parę formalnych pytań, ale zanim do nich przejdziemy – chciałabym się dowiedzieć dlaczego przerwał Pan terapię kilka lat temu. A także co się wydarzyło, że przyszedł Pan tutaj dzisiaj? – przede wszystkim, chciała sprawdzić jego stan. A po drugie, ocenić czy bardziej potrzeba mu spotkań z psychiatrą, czy psychoterapeutą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Staram się nie denerwować. Wiem mniej więcej jak będzie wyglądać ta pierwsza wizyta — sporo formalności i chwilami mogących wydawać się dziwnymi pytań jak chociażby jaki mamy dzień dziś i jaki dzień był wczoraj. O obliczenia do wykonania w pamięci albo o to, gdzie teraz się znajdują. Wiem czego się spodziewać. A mimo to..., jestem podenerwowany przede wszystkim przez spóźnienie, którego nie planowałem, mimo że nie spieszyłem się na wizytę. Jestem zły na siebie, że nie spojrzałem wcześniej na zegarek.
Witam się z Mitchell i zajmuję miejsce w fotelu. Uśmiecham się i odruchowo rozglądam po gabinecie. Projekt tego — tak jak większości w szpitalu — wyszedł z mojej pracowni i wyremontowała go wraz z resztą przychodni moja ekipa, ale nie wspominam o tym, mimo ze kusi mnie zapytać czy gabinet jest funkcjonalny i jak czuje się w tych czterech ścianach, w których spędza po kilka, jeśli nie kilkanaście godzin dziennie; jestem ciekaw takich kwestii, żeby na przyszłość wiedzieć, co uwzględniać przy wykonywaniu podobnych zleceń, ale... Nie po to tutaj jestem — nie dzisiaj. Odrzucam od siebie te nieistotne, chociaż natrętne myśli i skupiam się na clou.
Potakując skinieniem głowy, dociera do mnie, że Mitchell już zwróciła uwagę na mój oddech. Słuchając, co mówi, przymykam oczy i staram się wypuścić powietrze, które mimo wszystko ulatuje ze mnie z odgłosem takim, jaki towarzyszy szlochowi. Spoglądam na nią i przyznaję:
To nie jest teraz takie łatwe... Szczególnie, kiedy się denerwuję – dodaję szczerze. Nie zamierzam niczego ukrywać ani udawać tak jak zdarzało mi się w pierwszych tygodniach terapii, którą przechodziłem kilkanaście lat temu — mam świadomość, że koperta leżąca na biurku zawiera całą tamtą dokumentację i mam nadzieję, że Mitchell zapoznała się z nią przynajmniej pobieżnie; nie chcę wracać do tego, co jako tako poukładałem w głowie, ale jeśli będzie trzeba... Zrobię to. W chwili, w której podaje mi dokumenty do podpisania, marszczę czoło uświadamiając sobie, że w bardzo podobnej kopercie znalazłem pozew rozwodowy na blacie kuchennej wyspy. Zaciskam powieki i chwilę nie poruszam się, żeby nabrać powietrza i wzdychając ciężko, odpowiedzieć na pytania, które zaczyna zadawać, kiedy tylko oddaję kobiecie podpisane zgody i inne formularze z danymi kontaktowymi.
Spoglądam na Mitchell i błądząc wzrokiem po jej twarzy, wpatruję się w jej oczy. – Tych kilkanaście lat temu... Usłyszałem, że właściwie nie potrzebuję już terapii i faktycznie czułem, że tak jest. Tylko że kiedy... – przerywam. Waham się i zastanawiam czy faktycznie... Robię dobrze?..., powtarzam w myślach, żeby ostatecznie przyznać:
Kiedy moja żona wyjechała na misję wojskową, a ja nie wiedziałem gdzie jest i dlaczego tak naprawdę zniknęła... To wszystko zaczęło wracać. To, co czułem na początku tamtej terapii i wspomnienia, które nie pozwalają człowiekowi zasnąć. I... – Znów się waham, ale jeśli to ma cokolwiek zmienić, muszę być szczery. Do bólu. – Od dnia, w którym moja żona wyjechała, aż do kilku, może kilkunastu dni wstecz od dzisiaj... Nadużywałem alkoholu. Nie wiem czy to już uzależnienie, bo nie ciągnie mnie, żeby wypić, ale... Boję się, że może pozwoliłem sobie za bardzo. – Nie jest przyjemnie o tym mówić, ale nie mam innego wyjścia.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Silny pociąg jest tylko jednym z sześciu kryteriów branych pod uwagę przy uzależnieniu. – powiedziała spokojnie. Wbrew pozorom, zaledwie trzy z sześciu wystarczyły, by pacjent kwalifikował się jako osoba uzależniona. Pociąg jest powierzchownie i najczęściej kojarzony z uzależnieniem. Ale wiele osób, szczególnie w przypadku uzależnienia alkoholowego, mogło mieć fizyczne predyspozycje do niewyostrzania w sobie ochoty na picie. Mimo to, robili to. Alkohol negatywnie wpływał na ich relacje z otoczeniem. Występowała również swoista utrata kontroli nad zachowaniami związanymi z piciem – mogą to być trudności w unikaniu rozpoczęcia picia, trudności w zakończeniu picia do wcześniej założonej ilości.
W medycynie wyróżnia się również tak zwane szkodliwe picie alkoholu. Nie jest to uzależnienie, ale wykorzystywanie tego stanu upojenia. – wyjaśniła, by David brał pod uwagę, że problem alkoholowy nie skupia się koniecznie na pociągu, ani nawet na uzależnieniu.
Jeśli dobrze zrozumiała, od paru dni nie nadużywa pan alkoholu? – splotła dłonie razem, opierając na nich podbródek. – Ile to dni? I proszę mnie wyprowadzić z błędu, ale... rozumiem, że żona wróciła stosunkowo niedawno? I to opowiedziana przez nią historia przywołała negatywne wspomnienia wprowadzające pana w obecny stan? – nie nazwałaby tego stanem depresyjnym. Przynajmniej na razie.
Jest to wbrew pozorom... – zmrużyła lekko oczy. – Nie chcę, aby pan to źle odebrał. Ale w przypadku zespołu stresu pourazowego, czy po zaburzeniu po stresie traumatycznym, takie momenty są nieuniknione. Skojarzenia i flashbacks, a nawet sny napędzają stres traumatyczny. – po pierwsze, musiała uświadomić Davida, że jego reakcja jest w pełni uzasadniona. Niedobrze kiedy pacjent popada w paranoję, że znowu wraca do początku terapii. Tak nie było. To mógł być moment zawahania, słabości – kolejny stopień w drodze do uporania się z demonami przeszłości.
Zazwyczaj osoby cierpiące na PTSD unikają źródeł problemu. Czy spotkanie z żoną było przypadkowe? – to dość ważna kwestia. Może David próbował rozwiązać problemy z przeszłości i to on doprowadził do spotkania?
Interesuje mnie również jak to się obecnie objawia? Nie zauważyłam w pana dokumentacji wzmianek o niekontrolowanej agresji, więc domyślam się, że to raczej drugi biegun? Uczucie pustki w środku? Chłód w kontaktach interpersonalnych? – była w stanie w pewnym sensie, pomóc mu farmakologicznie. Ale z pewnością powinien wrócić na psychoterapię.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przyłapuję się na tym, że potakująco kiwam głową, kiedy mówi o tych sześciu kryteriach. Spoglądam na nią i nie chcąc wyjść na ignoranta, który traktuje większość badań w tym zakresie z przymrużeniem oka, odpowiadam:
DMS-IV. Wnioski z badań prowadzonych w połowie lat dziewięćdziesiątych wciąż się sprawdzają, ale to chyba oznacza, że zostały trafnie wyciągnięte i przedstawione w uniwersalny sposób – przyznaję, żeby zaraz przeprosić — nie powinienem mimo wszystko wchodzić jej w słowo. Marszczę lekko czoło i przyglądając się Mitchell, słucham uważnie co mówi dalej, bo o szkodliwym piciu w takim kontekście, w jakim je przedstawiła nic nie słyszałem do tej pory i zastanawiam się czy to nie jest trafnym określeniem tego, co robię sobie. Nabieram powietrza i wpatruję się w biurko omijając jednocześnie leżącą na blacie kopertę, która przypomina mi o papierach rozwodowych. Wspieram brodę na splecionych z sobą rękach, którymi rozpieram się w fotelu wciskając łokcie w oparcia, aby po chwili przejechać złączonymi wciąż dłońmi po ustach i brodzie. Zastanawiam się, co odpowiedzieć czy raczej jak przekazać to kobiecie, żeby miała jak najpełniejszy obraz. Nabieram znów powietrze i spoglądając na nią, odpowiadam:
Właściwie... To nie jest tak, że piję dzień w dzień. Po prostu może przez zdenerwowanie nie wyraziłem się precyzyjnie. W większości nie piję, ale zdarzają się takie dni czy nawet chwile w ciągu dnia, kiedy przypomnę sobie coś, co działo się w przeszłości i nie mogę już pozbyć się tych myśli, które z kolei prowokują kolejne i kolejne. – Przełykam ślinę i mrugając o wiele częściej jak normalnie — szczególnie prawym okiem — wpatruję się znów w biurko, po którego drugiej stronie siedzi Mitchell. – I żeby nie myśleć zaczynam pić. Doprowadzam się do stanu, o który nikt by mnie nie podejrzewał, a potem mimo wszystko wstaję i jadę do firmy udając, że wszystko jest w porządku i mam podkrążone oczy, bo nie spałem przez większą część nocy. – Kiedy mówi o Sophii, zaciskam szczęki i nie zaczynam się zastanawiać czy naprawdę dobrze robię — jest lekarzem, więc to co powiem nie powinno wyjść poza gabinet, ale zdarzają się różne sytuacje, a ja wolałbym, żeby pracownicy szpitala nie zajmowali się życiem prywatnym moim i Sophii. Nie chcę plotek, na które ona niczym nie zasłużyła, a które mogłyby jej zaszkodzić. Podnoszą spojrzenie na kobietę siedzącą na wprost i po chwili odpowiadam zgodnie z prawdą:
Półtora roku temu moja żona wyjechała na misję jako lekarz wojskowy. Wróciła w końcu ubiegłego roku. Obecnie rozwodzimy się, ale jednocześnie oboje odciągamy ten rozwód w czasie. Ostatnio spotkaliśmy się poza salą sądową, a potem... Potem powiedziała mi o powodzie, dla którego wyjechała bez słowa wyjaśnienia. To, co dzieje się ze mną trwa, od kiedy dowiedziałem się, że wybrała misję wojskową a nie humanitarną. – Przerywam i zaciskam szczęki — samo mówienie o tym jest trudne, więc kiedy Mitchell zadaje następne pytanie... Chwytam się go i nie chcę wracać do tego, o czym mówiłem przed chwilą nawet w myślach. Wiem, że nie ma nic złego na myśli i mam świadomość, że to pozostałości po poprzedniej terapii i tym, co mimo wszystko jest gdzieś tam w środku, upchnięte głęboko i pozornie uporządkowane. Nie patrząc na psychiatrę, dodaję po chwili:
Nie chodzi o nią, ale o to, że wiedząc co przeszedłem wyjechała tak naprawdę na wojnę. Nie mogę się z tym pogodzić i w tym momencie żal jest paraliżujący, a jednocześnie w jej towarzystwie nie wracają do mnie wspomnienia z obozu, z pola walki i całego tego gówna, przez które przeszliśmy. Przepraszam. Przy niej nie myślę o tym, a nawet jeśli to..., o wiele lżej jest znieść te wspomnienia. Problem zaczyna się, kiedy jestem sam z tym wszystkim. Myśl o tym, co sam przeszedłem i na co ona się narażała jest cały czas z tyłu głowy. – Staram się wyjaśnić, chociaż mam wrażenie, że mówię cholernie nieskładnie. Spoglądam na Mitchell, kiedy pyta o agresję i przecząco kręcę głową — nie wiem i nie chcę wiedzieć, do czego musiałoby dojść, żebym zareagował zezwierzęcającą agresją. – Nie i raczej wolę się wycofać niż zaatakować, ale nie wiem czy mogę mówić o chłodzie w kontaktach z innymi. Zachowuję dystans to prawda i przez to większość ludzi uważa mnie za... Skurwysyna bez uczuć, ale chwilami mam wrażenie, że tych, których dopuszczam do siebie blisko okazując uczucia jestem w stanie przytłoczyć. Tylko moi najbliżsi wiedzą jaki tak naprawdę jestem – przyznaję, zastanawiając się, co myśli i jaki obraz mnie kształtuje się w jej głowie. Jestem cholernie ciekaw czy to wszystko, co dzieje się ze mną, to jedynie ciąg dalszy czy ostatecznie — jak mówił i mówi ojciec — coś popierdoliło mi się w głowie naprawdę...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czyli wykorzystuje pan alkohol, aby oderwać głowę od wspomnień i natrętnych myśli. – pokiwała głową. – Myślę, że zanim uznamy alkohol za poważny problem – może pan sam spróbować go ograniczyć. Czy przyjmuje pan jakiegokolwiek leki uspokajające lub nasenne? – doskonale znała jego dokumentację medyczną. Ale to pytanie było celowe. Istniało nawet wiele suplementów diety, a nie leków. Poza tym, David należał raczej do grupy pacjentów, którzy bez najmniejszego oporu mogli udać się do lekarza pierwszego kontaktu, czy lekarza rodzinnego, który wypisałby odpowiednią receptę. To pozwoliłoby jej też wysunąć wniosek, że zdarzało mu się mieszać leki z alkoholem. Chociaż, nie. Wysuwanie zbyt pochopnych wniosków nie było na miejscu. Z jego zachowania łatwo było uznać, że gdy wracały trudne wspomnienia, był niemal zdesperowany, by je uciąć i zakończyć.
Zaraz, zaraz. Wstaje – kolejnego dnia? Czy zdarzało się Panu również pić w miejscu pracy? – to jasno wskazywałoby na nadużycie. Niekoniecznie uzależnienie. Ale druga kategoria, szkodliwe nadużycie alkoholu. To zdaje się, że wpisywało się w życie wielu Amerykanów. Coraz częściej alkohol stanowił ucieczkę od stresu i problemów. Rozluźniał, rozweselał, pozwalał na odpoczynek po licznych stresach w pracy.
Zwykle w przypadku traumy, wspomnienia są wywoływane przez określone czynniki. Czasami mniej kontrolowane, jak sen – koszmar senny. – zaczęła spokojnie. – Czy zauważył Pani jakąś regularność? Czy są konkretne sytuacje, miejsca, osoby towarzyszące Panu gdy wracają traumatyczne przeżycia? – z pierwszego wrażenia, była pewna, że to powrót żony obudził wspomnienia. Jedyne co się nie zgadzało, to słowa Davida. Prawie. Stwierdził, że przy niej wspomnienia mogą wrócić, ale łatwiej je znieść. Zazwyczaj łatwiej znieść traumatyczne wspomnienia, gdy ma się obok zaufaną, bliską osobę.
Musi być pan świadom, że każdy podejmuje własne decyzje. Nie może się pan obarczać doświadczeniami innych osób. – to często problem rodziców, którzy próbują przeżyć życie własnych dzieci. – Poza tym, nie jest pan też w stanie przekazać swoich wspomnień innym. Obraz, choćby nie wiem jak dokładnie i homerycko opisany, nigdy nie jest rzeczywistym doświadczeniem. Pana żona, chociaż znała te opowieści i widziała do jakiego stanu pana doprowadziły, nie miała tego samego realnego doświadczenia. A zatem, ocena jej decyzji też nie jest taka łatwa. – David musiał odsunąć od siebie te analizy. Nie mógł ani oceniać, ani winić się za podjęte przez jego żonę decyzje.
Ale żeby kogoś do siebie dopuścić – zajmuje to zapewne wiele czasu. I wiele osób zniechęca się chłodem i wycofaniem? – to był ten chłód i wstrzemięźliwość w kontaktach interpersonalnych.
Dobrze. Mam pewien obraz sytuacji. – powiedziała w pewnym momencie.
Jeśli chodzi o alkohol, to w pierwszym etapie możemy spróbować zwyczajnej wstrzemięźliwości. Brzmi nieco naiwnie, ale warto aby zwyczajnie Pan ograniczył spożycie alkoholu. – dodała. – Jeśli będą nasilać się problemy ze snem, proszę zadzwonić. Przepiszę panu środki nasenne, których dawkę będziemy z czasem zmniejszać i dostosowywać do sytuacji. – odgarnęła blond włosy na jedno ramię.
Mam też dla pana zadanie. W przypadku powracających wspomnień – niech pan zawsze ma ze sobą notes i zeszyt. Żaden gadżet, a analogiczne ręczne pisanie. – nawet wyciągnęła niewielki zeszyt, wręczając mu go. Od dzisiaj, jego stały towarzysz.
W przypadku wystąpienia trumny – zaczynamy od długiego wydechu. A potem żeby zapisał pan – najpierw fakty. Dzień tygodnia, datę, a także to gdzie pan się znajduje i z kim. To pozwoli panu uświadomić sobie, że jest pan bezpieczny, z dala od sytuacji ze wspomnień. – uśmiechnęła się pokrzepiająco. Zadanie miało na celu uświadamianie mu, że wydarzenia z przeszłości już minęły. Że znajdował się z dala od stresu i zagrożenia, że wszystko stanowiło daleką przeszłość.
Dodatkowo, gdy zacznie się pan uspokajać, chciałabym by notował pan źródła. To znaczy, co według pana mogło te wspomnienia przywołać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przymykam oczy i potakująco kiwam głową pocieszając się, że Mitchell nie wie jak bardzo wykorzystuję alkohol, żeby oderwać głowę od wspomnień, bo nie chciałbym, żeby nawet moja żona dowiedziała się do jakiego stanu potrafię się doprowadzić i jaki wstyd czuję, kiedy zmywam po raz kolejny tak naprawdę całkiem suchą i czystą już podłogę. Spoglądam na kobietę i marszczę czoło, żeby tym razem pokręcić głową przecząco:
Nie. Żadnych leków, a tym bardziej nasennych. Jedyne co przyjmuję to witaminy..., o ile wcześniej mam czas na śniadanie, ale nie chcę bawić się w tableteczki, które zamiast pomagać robią z człowieka automat – dodaję splatając dłonie z sobą tak, że wiszą kilka cali od napiętego brzucha poruszającego się zgodnie z powolnym oddechem, który coraz rzadziej już brzmi jak szloch. Chwilę zastanawiam się czy powinienem od razu zdradzać, co myślę o lekach czy nawet suplementach diety w jaki sposób oddziałujących na działanie układu nerwowego, ale chcę być z nią szczery — jeśli uzna, że potrzebuję leków, bo faktycznie popierdoliło mi się w głowie, nie będę się wzbraniać, ale jeśli mam bawić się w łykanie tabletek, które pomogą mi zasnąć, żeby z czasem zacząć brać leki, które sprawią, że będę w stanie podnieść się z łóżka... Nie chcę bawić się w coś takiego. Spoglądam na Mitchell i marszczę czoło, kręcąc głową z wyraźnym oburzeniem. – Nie. To znaczy zdarzają się sytuacje, w których dobijamy targu z trudnym klientem po naprawdę długich negocjacjach albo wygrywamy przetarg, albo w ktoś w firmie z zespołu ma urodziny czy bierze ślub albo... – przerywam — szczęka zaczyna mi drżeć. Przymykam oczy i zaciskam zęby. – Albo rodzi mu się dziecko i wtedy wypijamy lampkę szampana czy szklankę whisky, ale... – Z trudem dokańczam to zdanie i mimo że chciałbym dodać coś, co może być istotne... Nie odzywam się, mimo że Mitchell zadaje mi pytanie. Nie powinienem milczeć, ale nie jestem w stanie się odezwać i czuję jak pod powieki zaczynają napływać mi łzy. Może lepiej, że nie wiedziałem, myślę i wiem, że pewnie od razu dowiadując się o ciąży Sophii świętowałbym to, jeśli nie z wszystkimi to przynajmniej z najbliższymi współpracownikami. Nabieram głęboki wdech i po chwili odpowiadam:
Tak. Tak jest, że zanim dopuszczę do siebie kogokolwiek ten ktoś zdąży się zniechęcić i wycofać się całkiem. Niestety zdarza się też, że kompletnie nie myśląc wchodzę w relację bez zastanawiania się nad konsekwencjami, ale wtedy taka znajomość zatrzymuje się na pewnym etapie i nie potrafię jej pogłębić. – Zastanawiam się czy dobrze zrobiłem nie mówiąc Mitchell o dziecku, które..., straciliśmy z Sophią, ale sama myśl o tym sprawia mi niemal fizyczny ból i mimo że chcę być szczery, żeby psychiatra miała pełen obraz, nie mogę się przemóc. Kolejny raz w milczeniu kiwam głową, ale kiedy wspomina o środkach nasennych od razu odpowiadam, jakby ukłuła w miejsce, w którym mogłaby dotrzeć i podrażnić nerwy cienką szpileczką.
Nie chcę żadnych środków nasennych. Jeśli okaże się, że powinienem brać leki będę je brać, żeby móc funkcjonować normalnie, ale choćbym miał nie spać kilka nocy z rzędu, nie chcę bawić się w łykanie wspomagaczy. Jestem gotów wiele zmienić i przy poprzedniej terapii szybko dotarło do mnie, że nie ma sensu upierać się przy swoim, ale w tym jednym wypadku... Nie ustąpię – przyznaję i wpatruję się w kobietę. Ma przenikliwe spojrzenie, którego mam wrażenie, że nie spuszcza ze mnie nawet na chwilę i dochodzi do momentu, w którym to ja muszę odwrócić głowę nie mogąc znieść jej wzroku na sobie, co zdarza mi się bardzo rzadko — w większości wypadków to inni odwracają się ode mnie i od moich wpatrujących się w nich badawczo oczu, w których nie mogą nie widzieć chociaż niewielkiej części mnie z przeszłości i zastanawiam się czy Mitchell też to zauważyła. Większość ludzi, nawet jeśli nie zbliży się do mnie, mówi o tym co czuli w chwili, w której przyglądałem się im i nieraz zaskakują mnie swoimi wyznaniami.
Spoglądam na zeszyt, który wyciąga i kładzie na biurku kilka cali od krawędzi od mojej strony, żeby po chwili popatrzeć na psychiatrę. Uśmiecham się i mówię:
Nie mam problemu, żeby to zrobić... Tylko ja zawsze, za każdym razem mam świadomość, że jestem bezpieczny i jedyny sens widzę w odnotowywaniu czynników wywołujących te wszystkie wspomnienia i myśli, ale... Obawiam się, że za chwilę może okazać się, że tak naprawdę wszystko oddziałuje na mnie tak, że przeszłość zaczyna wracać – przerywam i sięgam po notatnik, który otwieram i przejeżdżam dłonią po pierwszej stronie, żeby poczuć grubość kartki i uśmiecham się niemal niezauważalnie do siebie. Gramatura 100, może 120, myślę przewracając stronę.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Świadomość to jedno. A przelewanie tego na treść, litera po literze, to zupełnie co innego. Pisanie zwyczajnie wymaga skupienia na czynności fizycznej. – celem zapisywania nie było uświadamianie nieuświadomionego. Raczej skupieniem uwagi. Rozproszeniem negatywnych myśli. Właściwie, znając jego architektoniczne zacięcie, mogłaby zasugerować rysunek zamiast pisania. Ale obawiała się, że ołówek zaczynał być nieco zbyt automatyczny w rękach artystów.
Niemniej, może pan równie dobrze opisywać bardzo dokładnie otoczenie. – dodała po chwili. – Myślę, że powinien pan wrócić na terapię. – powiedziała spokojnie, splatając palce dłoni i wspierając na nich podbródek. Fakt, nie spuszczała z niego wzroku. Nie miała z tym najmniejszego problemu. A może wręcz przeciwnie? Był to swego rodzaju test. Pacjenci z niektórymi dolegliwościami mogliby zareagować na to agresją, a inni nieco tempo wgapiać się w jej chłodne, niebieskie tęczówki.
Zapewne doskonale pan o tym wie, że zazwyczaj leczenie zespołu stresu pourazowego leczy się za pomocą psychoterapii poznawczo-behawioralnej. – właściwie nie zajmowała się tym na co dzień. Wolała rozmowy z seryjnymi mordercami, stąd tez jej dodatkowy projekt, który prowadziła w miejscowym więzieniu. – Notatnik pozwoli na jej wproszenie, aby nie zaczynać od zera. Najlepiej byłoby zwrócić się do kogoś, kto ma większe doświadczenie w tej dziedzinie. Myślę, że psychoterapeuta będzie znacznie lepszym wyborem niż psychiatra. – ona mogła oczywiście podjąć się zadania, ale nie była pewna czy David nie skorzysta więcej na wnikliwej, szybkiej terapii. Farmakologia, do której najwyraźniej był negatywnie nastawiony, powinna towarzyszyć całej terapii. Być jej wspomaganiem, jeśli skutki PTSD będą się nasiać pod postacią stanów depresyjnych, przewlekłej bezsenności, nadpobudliwości.
W niektórych badaniach wykazano skuteczność leczenia selektywnymi inhibitorami zwrotnego wychwytu serotoniny. Ale powinniśmy zacząć od mniej inwazyjnych metod, jakże ma pan za sobą już jedną terapię. – niekoniecznie udaną, jak widać. Choć, z drugiej strony – terapie zazwyczaj trwają wiele lat. A co jakiśczas należy nawet do nich wracać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rozumiem to, o czym mówi Mitchell — był okres w czasie studiów, kiedy nie sięgałem w pierwszej kolejności po alkohol i żeby zająć czymś głowę rysowałem, ale większość tamtych prac była odbiciem wspomnień tego, co widziałem i słyszałem. Mam świadomość, że jeśli przejrzała całą dokumentację musiała natrafić na kilka szkiców, które tych kilkanaście lat wcześniej psychoterapeuta, który prowadził ze mną terapię poprosił, żebym narysował przy nim. Pamiętam, że najbardziej uderzyło go przedstawienie śmierci, mimo że dla mnie nie było w nim nic dziwnego — była kobietą z twarzą Ineli Nogič, do której wzdychała połowa, jeśli nie cały nasz oddział. Mieliśmy mętne wyobrażenie tego, co na nas czeka, ale bardzo szybko przekonaliśmy się, że pocałunek miss będzie piętnem, którego nie pozbędziemy się prędko.
Obawiam się, że mogę zacząć opisywać to, co mi się przypomni i nie wiem czy... Chciałbym to powtarzać – przyznaję skinieniem głową wskazując na leżącą na biurku teczkę i wzdychając ciężko, odwracam znów wzrok od kobiety, która mam wrażenie, że spojrzeniem wdziera się pod skórę na czaszce i próbuje przebić się do mózgu chcąc dowiedzieć się jak najwięcej. Zastanawiam się czy już wyczuła, że nie powiedziałem jej wszystkiego czy nie domyśliła się jeszcze, że coś, co jest może nawet najważniejsze zachowałem i..., ukryłem głęboko w środku nie chcąc dopuścić do tego miejsca, które jeśli musiałbym umiejscowić leżało gdzieś za sercem, nikogo i chyba jedynie przed Sophią mógłbym się tak bardo odsłonić i obnażyć, żeby dowiedziała się jak wielki żal i ból czuję po stracie tego dziecka, o którego istnieniu nie wiedziałem.
Tak, wiem. Może polecić mi pani kogoś? Nie chciałbym właśnie i chyba przede wszystkim zaczynać od zera a też nie przed każdym chciałbym się wywnętrzać, bo... Przez całe życie spotykałem się z zupełnie różnym podejściem. Jedyni uważali, że po prostu popieprzyło mi się w głowie – powtarzam słowa po ojcu nie wiem, który raz z kolei i jeśli czytała moją kartę jestem pewien, że domyśla się, że robię to celowo. – Drudzy uważali, że przesadzam i pieszczę się z sobą, a jeszcze inni starali się zaopiekować się mną za bardzo. Mam wrażenie, że moja żona jako jedna z niewielu osób z mojego bliskiego..., najbliższego otoczenia miała zawsze najbardziej racjonalny stosunek do mojej przeszłości – przerywam w chwili, w której Mitchell wspomina o lekach. Nabieram powietrza i unosząc splecione ręce wsparte łokciami o fotel, opieram się o moje palce ustami. Poruszam głową lekko na boki i po dłuższej chwili, spoglądam na psychiatrę.
Wiem, że leki są częścią terapii zawsze, ale jeśli mam być szczery... Czuję się po nich źle. Mam poczucie, że powinienem poradzić sobie bez czegoś, co będzie w jakikolwiek wpływać na moje zachowanie czy sposób postrzegania rzeczywistości, a w większości przypadków te leki właśnie tak działają. Ja wiem, że wielu ludziom to pomaga, ale mnie przytłacza świadomość, że bez połknięcia tabletki mogę nie dać rady. – Teraz to ja nie spuszczam z Mitchell wzroku czekając, aby to ona odwróciła się nie mogąc znieść mojego spojrzenia.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nikt pana nie zmusi do zażywania leków. Jeśli uznaje pan je za szkodliwe, niezgodne z przekonaniami... – hardo się nie poddawała, nie odwracając wzroku. Rozmawiał z dyplomowanym psychiatrą, która nie tylko skończyła studia na prestiżowej uczelni, ale też na co dzień obcowała z oprychami odsiadującymi wyroki dożywocia w najróżniejszych placówkach karnych rozsianych po Zachodnim Wybrzeżu. Spojrzenie biznesmena? Wcale nie było jej straszne.
Chciałby pan żebym oderwała wzrok? – zapytała, uśmiechając się lekko. Zastanawiała się czy zwyczajnie go do tego sprowokowała? Chciał przekonać się, że wytrzyma dłużej? Dużo to mówiło o osobowości Davida.
Wracając do kwestii terapii. – skinęła głową na notatnik, którego papier tak wnikliwie przeglądał i oceniał. Pewnie nie było w nim nic specjalnego. Prosty, bardzo minimalistyczny. Kartki nie miały ani wyznaczonych linii, ani żadnych znaków wodnych.
Rozumiem, że znajomi i rodzina różne reagowali. To też normalne. Ale powinien pan reagować na takie zachowania z rezerwą i jasno artykułować swoje potrzeby. Wyjaśnić, czego pan oczekuje. Współczucia, czy odłożenia tematu. – dodała, wyciągając z szuflady swój notes. Koniakowa skóra, która zdawała się chować wszelkie jej sekrety. Otworzyła go na jednej ze stron.
Nie jestem pewna czy mogę panu dzisiaj kogoś polecić, ale skontaktuje się z paroma osobami. – pokiwała głową, dopiero teraz przez kilka chwil skupiając wzrok na zapisanych nazwiskach, a nie na samej osobie Davida.
Proponowałabym również urlop. Wiem, że praca zajmuje panu głowę, ale to tylko maskowanie problemu. Aktywność fizyczna? – tak, aktywność fizyczna nie tylko dostarczała endorfin, ale też zwyczajnie doprowadzała organizm do zmęczenia. Co jak co, ale fizyczne zmęczenie często brało górę nawet nad układem nerwowym. David potencjalnie mógł nie mieć siły na rozpamiętywanie.
Proponowałabym też udział w grupie wsparcia. To często pomaga, jeśli może pan nie tylko porozmawiać z terapeutą, ale także wymienić myśli z osobami o podobnej przeszłości – jednym słowem potrzebował osób, które doskonale wiedziały przez co przechodzi. Weteranów, byłych żołnierzy. Dawałoby mu to poczucie, że odnalazł ludzi, którzy doskonale wiedzą przez co przechodził.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Marszczę czoło — mam wrażenie, że nie słuchała, co mówiłem przed chwilą.
Nie twierdzę, że są szkodliwe. Wiem jak działają na mnie i biorąc leki mam poczucie, że wszystko to, co wypracowuję na terapii nie jest moją zasługą i tego ile wkładam w to wysiłku a..., leków i to cholernie dołujące. Chcę ich uniknąć, ale jeśli okaże się, że są niezbędne... Nie będę się spierać i stawiać za wszelką cenę na swoim, bo nie o to w tym chodzi – dodaję wciąż wpatrując się w Mitchell, która nie odwraca wzroku. Uśmiecham się niemal niezauważalnie i czuję ulgę, że w pewnym sensie nie poddała się tak jak większość ludzi, którzy przyznawali mi się później, że widzieli w moim spojrzeniu coś, co było obrzydliwe albo przerażające i nie mogli znieść tego widoku. Kręcąc głową, opieram znów głowę o splecione z sobą dłonie i odpowiadam zgodnie z prawdą:
Nie i cieszę się, że nie zrobiła pani tego. – Prostuję się, żeby opuszczając ręce sięgnąć po notatnik, który ma przyjemną w dotyku tekturową oprawę i strony z dobrej jakości papieru. Spoglądam na nią i podnosząc notes coraz wyżej zaciągam się zapachem kartek pozbawionych linii, kratek czy kropek. Przymykam na moment powieki, żeby ostatecznie zamknąć notatnik i odkładam go z powrotem na biurko — nie zmieści się do żadnej z kieszeni a aktówkę zostawiłem w gabinecie Sophii. Coraz mniej ufam pozostałym członkom zarządu i nie chcę zostawiać dokumentów w rękach dyrektora, którego nie chcę podejrzewać, że byłby zdolny, żeby przegrzebać moje rzeczy, ale... Lepiej dmuchać na zimne.
Gdybym chciał brać to, co mówi mój ojciec do siebie nie wiem czy nie zwariowałbym, o ile już nie jestem wariatem. W jego opinii na pewno. W większości przypadków ucinam temat, żeby nie zadawać ból sobie, ale też innym. Nie widzę w mówieniu o tym z rodziną najmniejszego sensu. Nie ma w tym nic..., wzniosłego a współczucia nie chcę. Podzieliłem się tym z żoną, bo w pewnym sensie to, co się wydarzyło w przeszłości dotyczy jej częściowo i ma wpływ na to jakim człowiekiem się stałem i z terapeutą, żeby mógł mi pomóc. – Przyglądam się jej i wbijam wzrok w kalendarz oprawiany w skórę, po który sięgnęła. Rozumiem, że może potrzebować czasu, żeby znaleźć kogoś, do kogo mogłaby skierować mnie z czystym sumieniem tak samo, jak rozumiem, że jako psychiatra raczej nie prowadzi terapii, ale mimo wszystko pytam:
A pani? Pani nie chce się tego podjąć? Ja wiem, że psychiatrzy nie... Niechętnie zaczynają prowadzenie terapii, ale wiem, że pani zainteresowania wykraczają poza zasięg pani dziedziny w tym najbardziej tradycyjnym rozumieniu. Ujmijmy to tak i tak chyba będzie najtrafniej. Słyszałem o projekcie, który pani prowadzi – dodaję, pozwalając sobie nie odpowiedzieć na pytania o urlop czy aktywność fizyczną, której mi nie brakuje, tym bardziej, kiedy biegam po budowach, żeby po chwili wejść Mitchell w słowo. – Nie. Nie ma mowy, żebym szukał ludzi, którzy byli tak jak ja w Kosowie. Bo widzi pani... Dla was każda wojna jest taka sama, ale każda jest inna. I jeśli ktoś nie był w tym miejscu i nie umoczył się w tym samym... Nie będzie wiedzieć, o czym mówię. Każda wojna jest inna – powtarzam i starając się uspokoić, sięgam po notatnik leżący na biurku. Nie spodziewałem się tego i nie czuję się najlepiej ze świadomością, że właśnie emocje wzięły górę nade mną.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Projekcie? – uniosła wzrok, odrywając go na moment od swojego kalendarza.
Ma pan na myśli projekt w więzieniu? Tak, właściwie to można nazwać swoistą psychoterapią badawczą. – pokiwała głową. Była to specyficzna praca. Głównie jednak polegająca na rozmowie. Wywiadzie, który potem pozwalał na przeprowadzanie analiz i szukanie rozwiązań natury psychiatrycznej. Czy każdy morderca miał jakieś predyspozycje? Jakieś ułomności psychiatryczne, którym można było zaradzić jeszcze w wieku dziecięcym? Sama nie była pewna. Jak na razie zbierała pełną dokumentacje. Wiele lekarzy podejmowało ten temat, decydując się nawet na badania mózgu po śmierci skazanych. To było tym trudniejsze, że niewiele z nich wyrażało zgodę na oddanie organów do celów naukowych. Ona zajmowała się przede wszystkim przestępstwami na tle seksualnym. Morderstwami na tle seksualnym, to ściślej określa jej grupę odbiorców. Rzadko te przestępstwa dotyczyły mężczyzn. A jeśli już, to zwykle młodych, bardzo przystojnych, o delikatnej, acz nienagannej urodzie.
Jeszcze nie do końca rozumiem pana obecną relację z żoną. – powiedziała w pewnym momencie, przerywając notatki. – Są państwo w trakcie rozwodu? Rozumiem, że po jej zniknięciu – bez wyjaśnienia – nie próbował pan doprowadzić do zaocznego rozwiązania małżeństwa? – to pierwsza ważna rzecz. Wyraźnie David miał problem z zakończeniem spraw. Wiele osób, po znkkęciu współmałżonka – zależy jeszcze po jakim czasie – ale uznałoby go za zaginionego uciekiniera.
Jak długo nie miał pan kontaktu z żoną? – ściągnęła lekko brwi. Chciała nakreślić swoje oś czasu jego relacji. – I kiedy małżonka wróciła do pańskiego życia? W jakich okolicznościach? – musiała też w końcu zapytać jakie relacje wciąż ich łączą. Rozumiała, że żona wyjechała na misję. Ale zerwanie kontaktów? Mieli do czynienia z kolejną traumą? Poza tym, z perspektywy czasu – niezależnie od powodu, żona zostawiła go bez słowa wyjaśnienia. Jeśli borykała się z problemem – dlaczego nie szukała oparcia w mężu? Czy David nie był godny zaufania? Nie można było na niego liczyć przez chorobę? Wiele pytań, które mogły kompletnie zmienić jego szkic psychologiczny.
Tak jak wspominałam, niezależnie od tego jak bardzo wysiłku włożę w edukację i przygotowanie do psychoterapii, nie przeżyłam tego samego co pan. – wyjaśniła raz jeszcze. – Nie próbuje udawać, że dzielę te same emocje i traumy. Moim zadaniem jest zapobieganie powracaniu tramy. Ona nigdy nie zniknie do końca, ale w pewnym sensie zacznie ją pan kontrolować. – zamknęła swój notatnik. Najchętniej skrzyżowała by ręce na klatce piersiowej, przyglądając mu uważnie. Ale pozycja zamknięta przed pacjentem? Nie, stanowczo nie. Zawsze dbała o to, by siedzieć głęboko w swoim fotelu, by wydawać się zrelaksowana i otwarta. To dawało poczucie "miłego gospodarza".

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skoro będąc członkiem zarządu mogę dowiedzieć się więcej, dowiaduję się o każdym lekarzu, do którego czasami muszę przyjść, chociażby na kontrolę — tym bardziej starałem się sprawdzić czym interesuje się w swojej pracy Mitchell, do której ostatecznie zapisałem się na wizytę. Pozostali psychiatrzy nie wzbudzili na tyle mojego zaufania, abym chciał otworzyć się przed którymkolwiek z nich i zacząć opowiadać o tym wszystkim, z czym mam wrażenie, że mimo kilkuletniej terapii nie uporałem się do końca, ale niespodziewanie Mitchell mówi coś, co sprawia, że napinają się wszystkie mięśnie w moim ciele. Spoglądam na nią mrugając wolno i nie odrywając wzroku od jej oczu, marszczę brwi — nie podobają mi się te pytania a tym bardziej to jak zadawała kolejne i kiedy mówi o załatwieniu sprawy zaocznie, potrząsam głową z niedowierzaniem, mrużąc oczy.
Rozumiem, że po zniknięciu swojego męża nie starałaby się pani dowiedzieć gdzie jest tylko skupiłaby się pani na rozwodzie poniekąd korzystając z jego nieobecności? – Odpowiadam pytaniem na pytanie i już wiem, że to był błąd — chciałem być szczery z psychiatrą, ale nie chciałem odsłaniać się z wszystkim a właśnie zacząłem obnażać się z uczuć, o których mówieniu unikałem do tej pory. Zaciskam szczęki i powoli otwieram powieki; nie podoba mi się, że pokazałem tak wiele, ale nie mogę już nic zrobić.
Przepraszam. Uniosłem się... Niepotrzebnie. Nie powinienem pozwalać sobie na takie..., uwagi – dodaję i spoglądam na Mitchell — nie powinienem mieć pretensji, ale tym razem przyłapuję ją, że nie słucha o czym mówię, bo praktycznie na samym początku opowiadając czemu tutaj jestem zaznaczyłem wyraźnie, co kolejno się działo. Nabieram powietrza i mimo że nie chcę, nie mogę powstrzymać się, żeby nie wytknąć tego Mitchell. – Tak jak mówiłem już na samym początku naszego spotkania a czego pani chyba nie odnotowała. Żona wyjechała na misję półtora roku temu. Wróciła rok temu i od tego czasu ciągnie się nasza sprawa rozwodowa, więc możemy uznać, że wróciła przed rokiem, ale od kilku tygodni widujemy się częściej i... – przerywam — nie wiem czy chcę powiedzieć cokolwiek więcej i zastanawiam się czy dobrze zrobiłem sugerując, żeby to ona poprowadziła terapię, skoro od początku sugerowała, że może polecić mi kilku specjalistów. Wpatruję się w nią i kręcąc głową, wchodzę Mitchell w słowo:
Ja nie twierdzę, że pani próbuje udawać cokolwiek. Chcę rozpocząć terapię, ale nie zamierzam chodzić na grupę wsparcia, na której w większości będą żołnierze, którzy wrócili z wojny w Zatoce Perskiej albo z Bliskiego wchodu. Nasze przeżycia będą zupełnie różne i o tym mówię. Poza tym..., udało mi się zapanować nad przeszłością a teraz wszystko zaczęło wracać do mnie w chwilach..., słabości. Chcę po prostu wrócić, o ile to będzie możliwe, do stanu w jakim byłem przed wyjazdem mojej żony, żebym mógł – przerywam raz jeszcze — nie chcę powiedzieć znów więcej jak to konieczne.
Obrazek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Myślę, że starałabym się na rozwód, gdybym poznała prawdę o wyjeździe na misję. Uznałabym to za brak zaufania, które dla mnie jest podstawą związku. – wyjazd? Tak, to brak zaufania. W jej ocenie, nic innego. Zaufania wobec partnera, że nie zrozumie problemu. Nie będzie wystarczającym oparciem w pokonaniu problemu. Jednak wiedziała, że nie powinna tego wszystkiego mówić. Swoje wartości i sposób myślenia musi zostawić dla siebie. Teraz była pewna, że nie może prowadzić jego terapii. Zwyczajnie David prowokował ją zbyt mocno. Lubiła użerać się z pacjentem, ale musiało to mieć dla niej jakąś korzyść. Prowadzenie terapii z PSTD? Nie, przerabiała to wystarczająco dużo razy.
Odnotowałam to, ale... – pokręciła głową. – Nie rozumiem na przykład, co tak wydłuża sprawę rozwodową? – to jeden z powodów. Łatwo było uzasadnić rozwód i rozbicie pożycia, skoro małżonka wyjechała bez słowa na misję wojskową. Nawet bez jej powrotu, łatwo byłoby uzyskać zgodę na przeprowadzenie rozwodu zaocznie. A może ona się nie zgadzała? Wystąpiła z pozwem orzekającym winę Davida?
Z jakiego powodu widują się Państwo częściej? – powód był osobisty? Zawodowy? Zastanawiała się czy coś zmuszało go do tego kontaktu, czy była to chęć powrotu – wejścia drugi raz do tej samej rzeki.
Od paru tygodni widuje się Pan z żoną częściej. Poznał Pan powodu jej wyjazdu jak mniemam, ale twierdzi Pan stanowczo, że nie jest ona powodem pogorszenia się stanu psychicznego. – podsumowała to dość jasno. Czasami pacjent sam zauważał pewną nieścisłość, gdy przedstawiano ją w jednym zdaniu.
Skąd pewność, że nasilenie się kontaktów z żoną nie jest jednym z bodźców przywołujących wspomnienia? Bodźcem nie musi być sama obecność. Nasilenie wspomnień, analiz, rozmyślań. – zastanawiała się też, czy wyjazd żony Davida nie był iskrą rozpoczynającą reakcję łańcuchową. Wyjechała na misję – do sytuacji, która była ściśle powiązana z traumą przeżywaną przez Davida.
Chciałabym jeszcze uściślić – zna pan powody, dla których żona wyjechała? – wydawało jej się, że unikał tego tematu. Co za tym idzie, tam mógł leżeć problem. Powody wyjazdu żony mogły być tak bolesne, że wywołują w nim poczucie winy lub wspomnienie trudnego okresu w życiu.
Żeby mógł Pan...? – czekam aż dokończy.
Proszę kontynuować. – zachęciła go spokojnie. Właściwie, niejako terapia się rozpoczęła. Zmuszając go do wyjaśniania i wyjawiania bolesnych wspomnień i traumy, rozpoczęła psychoterapię. Nie była pewna czy jest do tego odpowiednią osobą. Terapeuta z większym doświadczeniem w zakresie PSTD miał szansę na lepsze efekty. Uznała, że ostateczną decyzję podejmie jednak później, po zakończeniu pierwszego spotkania.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”