WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powinien chyba wyprowadzić ją z tego błędnego myślenia. To nie tak, że on nie miał problemów, czy też maskował ich istnienie. Dobrze zdawał sobie sprawę z faktu, że już nigdy nie zrobi kroku do przodu, czy też ból nie zniknie z dnia na dzień. Nie był inwalidą pierwszy dzień, by dalej nie dopuszczać do siebie tego typu myśli. On po prostu zaakceptował ten fakt i wolał zająć się czymś pożytecznym, niż nadal użalać się nad swoim losem. Oczywiście miał on ten specyficzny etap w swoim życiu, lecz nie mógł on trwać wiecznie. Więc troska dziewczyna wywołała na jego twarzy jedynie lekkie rozbawienie.
- stanowczo jesteś z tych osób, co dosadnie traktują swój zawód. Jak każdy, mam swoje problemy i jestem całkowicie ich świadomy. Raczej gorszej nowiny nie dostanę od faktu, że nie mogę chodzić i zabiłem swojego ojca. Co do twoich problemów, to wyglądałaś na smutną, więc może dlatego się nimi zainteresowałem.
Nie patrzmy na niego jednak jak jakiegoś księcia ratującego smutne damy z opresji. Zrobił to częściowo z chęci poznania jej problemów i powodu, dlaczego chodzi smutna, a z drugiej strony w celu zabicia nudy. Z czasem jednak rozmowa zdaje się robić coraz ciekawsza, dlatego nadal pozostał z nią w tym miejscu. I pewnie również nie chciał być powodem kolejnego zmartwienia, czy też smutku w jej sercu. Jako ten, który nie potrzebował jej pomocy w szpitalu, gdzie i tak już wielu jej nie docenia.
Co on jednak mógł pomyśleć o tym, że szukała miłości na portalu randkowym? Nic, bo to tak naprawdę nie jest w sumie nic złego. I nie widział powodu, dlaczego miałby uważać kogokolwiek za łatwego, jeśli szuka miłości w takim miejscu. Osobiście sam nigdy by nie próbowałby szukać bratniej duszy w takim miejscu, lecz jak to mówią „każdy sposób jest dobry”. Potrzeba bycia kochanym to normalna ludzka rzecz, więc to nic dziwnego, że każdy jej szuka i jej pragnie. Widzące jej zawstydzenie chciał ją znowu pstryknąć, lecz tylko pokiwał nieznacznie głową i ponownie spojrzał w jej oczy.
- nie masz powodu, by się wstydzić. To prawda, że wiele osób mówi, że na takich portalach rejestrują się tylko osoby szukające szybkiego numerku. Jednak ty nie jesteś taką osobą, a nawet na taką mi nie wyglądasz. Więc dlaczego się wstydzisz?
Co do żartu, to dobrze, iż tak go odebrała, lecz nadal nie widział powodu by, to właśnie ona obwiniała siebie, że inni uciekają. Zaangażowanie się w związek to coś wymagającego odwagi. Sam nie był pewny, czy obecnie mógłby być do czegoś takiego zdolny. To taka jego mała ułomność w obecnym czasie, którą być może ktoś kiedyś będzie umiał przełamać.
- więc boisz się, że każdy facet będzie uciekał, gdy pokażesz mu trochę zainteresowania? Więc co jeśli to inny by tobie to okazał? Inaczej, powinienem ci udowodnić, że nie każdy umie, tylko uciekać?
To, co właśnie zrobi, nie jest podyktowane tym, że coś do niej czuje. Przynajmniej nie obecnie i być może nie w odległej przyszłości. Możliwe, że dzięki temu pomyśli, że to nie całkiem z nią jest coś nie tak. I być może w małym stopniu, a nawet w ogromnym będzie to coś głupiego, lecz on właśnie tak rozumuje.
Złapał ją więc jedną ręką za ramię, drugą położył na policzku i najzwyczajniej ją do siebie przyciągnął. Tylko po to by jego usta po chwili zamknęły jej. Przez chwilę trwał w ów pocałunku z dziewczyną. Czekając na to, co ona zrobi, a raczej jak na to zareaguje

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Takie są uroki poznania nowego człowieka, widzisz go i sam ten widok sprawia że choćbyś nie chciał to budujesz sobie w głowie jakiś obraz, opis danej osoby. Nazywają to pierwszym wrażeniem. Miejsce, w którym spotykasz taką osobę również ma duże znaczenie, bo wpływa na twój osąd o danej osobie. Gdy spotykasz kogoś w szpitalu, osobę na wózku to od razu uważasz ją za pacjenta, w dodatku niepełnosprawnego, a nie ukrywajmy, ci niepełnosprawni często mają duże niedogodności i problemy w życiu, bo świat nie zawsze pamięta o ułatwieniach dla nich, pewnie z tego względu że są małym procentem populacji. Skoro mogła wywnioskować że Levi nie będzie mógł chodzić, to nie mogła być świadoma tego, że zabił on swojego ojca, więc zaskoczenie wymalowało się jasno i klarownie na jej twarzy. Nie oceniała go jednak, to przecież mógł być wypadek.
- Bardzo mi przykro, ale pewnie jesteś też świadomy tego, że to co się stało to był jedynie wypadek i że nie jesteś niczemu winny? Nie powinieneś zatem mówić, że zabiłeś ojca, to brzmi trochę tak jakbyś planował to zrobić i wreszcie tego dokonał, raczej wypadałoby powiedzieć coś w stylu hm... ja i mój ojciec byliśmy ofiarami nieszczęśliwego wypadku w wyniku którego ja jestem niepełnosprawnym, a mój ojciec tego nie przeżył. - znów zauważyła fakt, jak on wypowiedział te słowa, chcąc też poniekąd go uświadomić, że nie powinien się obwiniać, nie powinien też mówić tak, by ludzie oceniali go negatywnie. Nie był wart złego oceniania po samym fakcie że zainteresował się problemami Belle, a więc był naprawdę dobrym człowiekiem. Poniekąd te słowa też były związane z tym, że była przyszłym lekarzem, dobrym człowiekiem, troskliwą istotą. Jak to mówią, człowiek wyjdzie z pracy, a praca z człowieka nigdy.
- Po prostu nie chciałabym byś błędnie mnie określił, w końcu sam przyznałeś że ludzie na portalach randkowych szukają głównie jednego. - odparła szczerze, wzruszając ramionami i przyznając się jednocześnie, że przejmuje się zdaniem innych na swój temat, choć jednak jest świadoma tego, że nie powinna. Ale takiego nastawienia nie zmienisz z dnia na dzień.
- Ale że co masz na myśli? - aż się zaczęła zastanawiać, co ten nieznajomy może mieć na myśli, chcąc jej pokazać że mężczyźni nie będą przed nią uciekać gdy okaże swoje zainteresowanie, tylko musi trafić na tego właściwego, ale jej rozmyślaniom przerwało to, co się właśnie stało. Coś, co kompletnie ją zaskoczyło, a mianowicie pocałunek. Początkowo nie zrobiła nic, jednak jego usta smakowały tak dobrze, że ciężko by było tego nie wykorzystać, dlatego też oddała pocałunek, nieśmiale, delikatnie, jakby nie była do końca pewna czy to nie sen. Aż zmrużyła oczy, bo okazywało się że nieznajomy naprawdę dobrze całował, czego w sumie nie pomyślała na początku go poznając.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie od dziś wiadomo, że ludzie rodzą się bardziej utalentowani lub mniej. On swój talent do pisania czy odkrył w sumie podczas głupiego zakładu. Jednak jeśli chodzi o talent do całowania, to nigdy nie słyszał, by był w tym jakiś nadzwyczajnie dobry. I też oczywiście nie miał ku temu stosunkowo wiele okazji. Gdyby tak pomyśleć, to być może to jego pierwszy niezakłamany pocałunek od dawna. I to względem osoby, która nie ma dzięki temu ani grama korzyści, czy też nic tak naprawdę nie zyska po tym. Ba! Nawet nie zna imienia osoby, która właśnie ją całuje. Działa to również i w drugą stronę, bo nawet nie zapytał na początku o jej imię. Być może dlatego, że brał to spotkanie za coś jednorazowe. Za coś, co już się nigdy nie wydarzy. W obecnej sytuacji jednak dojdzie zapewne do ponownego spotkania, by udowodnić jej, że nie każdy nie umie być nieodpowiedzialny. Cały ten pocałunek, z początku był tylko jednostronny. Planował go zatem przerwać, by przygotować się na konsekwencje swojego czynu. Nie mniej po pewnej chwili poczuł, że dziewczyna odwzajemniła jego gest, a więc czy powinien go przerwać? Trwał tak jednak jeszcze odrobinę czasu, by powoli go przerwać i powoli się odsunąć.
- to, co zrobiłem, nie odbierz tego jako myśl, że jesteś łatwa. Po prostu chciałem to zrobić i jeśli chcesz się zezłościć, to nikt ci tego nie zabrania
Obecny czas nie jest jednak odpowiedni na rozmowę o wypadku. Całe nagromadzone w tym miejscu uczucia nie powinny zostać przykryte czymś tak ponurym. Więc zapewne kiedyś wrócą jeszcze do tego tematu, o ile sama jednak postanowi o to zapytać. Nie chciał zdradzać zbyt wiele z tamtego okresu, a już na pewno nie komuś, kogo jeszcze tak dobrze nie zna.
- ach, a co do portalu randkowego, to nie powiedziałem przecież, że wszyscy tam tego szukają, bo przecież ty tam byłaś, czyż nie?
Został chyba przez nią lekko źle zrozumiany. Chodziło mu raczej o płeć męską, gdyż to właśnie ta głupia część użytkowników ów portali przeważnie szuka szybkiego numerku. Oczywiście w płci męskiej też są wyjątki, które szukają tam poważnego związku. Nie będzie jednak zagłębiał się bardziej w te zawiłe społeczeństwo, bo sam osobiście nigdy nie korzystał z tego typu portalu, bo jakoś nie ciągnęło go do szukania miłości na siłę. Był zdania, że jeśli ma z kimś być, to jeśli czysty przypadek na to pozwoli, a nie nachalne szukanie ów uczucia.
- A właśnie. Mów mi Levi. Skoro między nami zaszło już tak wiele, wypadałoby się przedstawić prawda?
W końcu przedstawił się dziewczynie, bo skoro mają się ponownie spotkać, to wypadałoby na pierwszym spotkaniu przynajmniej poznać swoje imiona. I oczywiście później pewnie będzie wymagał numeru telefonu, by umówić się na kolejne spotkanie.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Dla Belle Levi całował świetnie, można uznać że znakomicie, ale też miała ona tak długą przerwę od całowania się z kimkolwiek, że mogła zdążyć zapomnieć jak to jest i stąd jej pozytywna ocena tego niespodziewanego pocałunku. Jednak w jego trakcie dotarło do niej, że właśnie pokazała mu to, czego nie chciała by o niej w ogóle pomyślał, że może jednak jest łatwa? W końcu gdy całuje cię nieznajomy to dajesz mu liścia w twarz, a nie oddajesz pocałunek. Belle potrzebowała jednak choć tej odrobiny czułości ze strony mężczyzny, choć nawet nie zdawała sobie z tego wcześniej sprawy. A jak wiadomo wszystko co dobre wkrótce się kończy, więc i ten pocałunek również musiał się skończyć, po czym naszły kasztanową dziewczynę wkrótce potem wątpliwości.
- Póki co to nie wiem co o tym myśleć. Zwykle całujesz obce kobiety na pierwszym spotkaniu? - a może to kolejny podrywacz, casanowa w jej życiu, który ją pocałuje, następnie rozkocha i potem porzuci niczym niechciany przedmiot? Naprawdę wątpliwości mogła mieć wiele, choć chłopak na takiego nie wyglądał to przecież mogła się mylić, nieprawdaż?
- Ja szukałam tam prawdziwej miłości i dwukrotnie się sparzyłam. Mówią że do trzech razy sztuka, ale ja się już poddałam pod tym względem, te dwie poprzednie porażki za bardzo mnie bolały. - tak, miał rację, w końcu ona tam była, a nie szukała łóżkowych wrażeń. Jak mogła takowych szukać skoro nigdy nie była w sytuacji intymnej z mężczyzną? Może to i lepiej że nie trafiła na takiego co by wykorzystał jej niewinność i złamał serce, bo chybaby przeżyła to jeszcze bardziej.
- Belle. - przedstawiła się również, uśmiechając się ciepło do niego, jednak ten miły nastrój przerwało im pewne pikanie. Sięgnęła do kieszeni fartucha i zauważyła że to jej pager, wezwanie do pacjenta.
- Wzywają mnie. - powiedziała, chowając urządzenie do kieszeni i wstając z ławki. Zastanawiała się czy to jest jednorazowe spotkanie i już nigdy się nie zobaczą, a o tym pocałunku każde z nich wkrótce zapomni czy może raczej to początek czegoś nowego? A może to tylko zwykły sen, z którego za chwilę się przebudzi?

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To było oczywiste, że będzie zdziwiona faktem, że ją pocałował. Sam byłby zdziwiony, gdyby to go pocałowano bez zgody. Więc to i tak nie była reakcja, jakiej się spodziewał ze strony dziewczyny. Oczywiście nie znaczyło to, że bez agresywnej reakcji znaczyło to, że uważa, iż jest ona łatwa i dlatego była do tego chętna. O czymś takim nawet nie pomyślał, po prostu mógł stwierdzić, że nie jest z nim całkiem tak źle, jak to wiele osób myśli. Co do całowania jednak innych to oczywiście nie lata od dziewczyny do dziewczyny tylko po to, by ją pocałować. Nie jest „łatwym” chłopakiem, o ile można tak powiedzieć względem faceta.
- pewnie, zaraz pobiegnę do innej pielęgniarki i sprawdzę jak, całuje.
Chciał pstryknąć ją w czoło ponownie, lecz usłyszał dźwięk tego małego ustrojstwa z jej kieszeni. Cóż to było logiczne, że w pewnej chwili coś im przerwie, bo przecież ona była w pracy, a on zaś zaraz powinien sam udać się na wizytę. Nie mniej, czy powinien kończyć to spotkanie właśnie w taki sposób? Co powinien powiedzieć, a raczej co zrobić. W domu i tak nie miał co do roboty, jak i nie chciało mu się pracować w obecnej chwili. Mimo że w głowie zrodził mu się pomysł na nową bajkę dla dzieci. Tylko, czy on właśnie tego teraz chciał? Być może powinien w końcu odwiedzić swojego przyjaciela, bo skoro mu tyle pomógł to nie, wypada wpaść do niego na obiad, skoro go zaprosił. Znaczy, jeszcze tego nie zrobił, jednak pewnie zamierza to zrobić. To nie tak, że wprosiłby się bez pozwolenia.
- zostawiasz mnie po tym, jak dałem ci moje usta? I co ja biedny powinienem teraz o tym pomyśleć? Wykorzystałaś mnie i uciekasz?
odjechał kawałek w stronę wejścia, do którego powinien się udać na badania. Nie mniej jeszcze nie zostawił jej. Chyba nie powinien tego tak kończyć, a przynajmniej on tak uważał.
- więc może zaczekam na ciebie, aż skończysz pracę? No, chyba że masz jakąś zaplanowaną randkę?
Jeśli dziewczyna nie będzie chętna do spotkania po pracy, to być może powinni wymienić się numerami telefonu? Z tym że on mało kiedy odbiera, gdyż nie lubi rozmawiać przez telefon. Jedynie co to być może czasami coś odpisze lub napisze do kogoś. Zabawne, jak swego czasu potrafił być karcony przez swojego wydawcę, że nigdy od niego nie odbiera, a jedyna rozmowa, jaką prowadzą to ta w wiadomościach mailowych. I to w postaci jednej wiadomości na dzień.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

Gdyby pocałował ją wtedy Leo podczas rodzinnej uroczystości, to na pewno nie obyłoby się bez ciosu w policzek, ani bez kopnięcia kolanem go między nogi, tam gdzie najbardziej boli mężczyznę. Ale Leo był oczywiście szowinistą, nie wartym smakowania jej słodkich i delikatnych ust. Levi najzwyczajniej w świecie ją zaskoczył, więc nawet nie zdążyła zareagować obronnie, poza tym potrzebowała odrobiny czułości, więc oddała ten pocałunek. Może to tylko jednorazowy wybryk? Nawet jeśli to całkiem przyjemny. Nie wiedziała przecież co siedziało w jego głowie, mogła jedynie wierzyć (lub nie) jego słowom, które powiedział.
- Proszę bardzo, droga wolna. Powiedz mi potem, która całowała najlepiej. - powiedziała to tonem tak bardzo serio, że można by było pomyśleć, że serio tak uważa, prawda była taka że trochę się z niego naigrywała w tym momencie, sprawdzając go, czy naprawdę jest tym, za kogo się podaje, czy zwykłym podrywaczem. Spojrzała jeszcze raz na swój pager, wiedziała co ten dźwięk oznacza, że zaraz będzie musiała stoczyć walkę z bardzo nieuprzejmym pacjentem, który będzie negował jej osąd sytuacji ze względu na jej wiek.
- Nie jestem taka, poza tym to ty mnie pocałowałeś, a ja po prostu jestem w miejscu pracy, do której muszę już wracać. - również zaczęła się kierować powoli ku szpitalowi, sądząc że skoro on nie wykonał w stosunku do niej żadnego kolejnego kroku, to oznaczało że ten pocałunek był jednorazowym wyskokiem, a tu nagle propozycja że na nią zaczeka. I znów zaskoczenie pojawiło się na jej twarzy.
- Nie mam żadnych planów na wieczór. Kończę dyżur za dwie godziny, więc może nie marznij w ogrodzie, tylko zaczekaj w szpitalnej kawiarence? - obudził się w niej tryb troski o innych, nie mogła przecież pozwolić, by mężczyzna na nią czekał, zmarzł i był przez nią chory. Nie wybaczyłaby sobie tego.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To mógł być książkowy przykład zazdrości u dziewczyny, lecz można było wyczuć w jej słowach odrobinę żartu, a przynajmniej on tak stwierdził. Bo raczej jego słów nie można czasami brać na poważnie, a zwłaszcza tego, co właśnie powiedział. Co do samego faktu, że właściwie to on ją pocałował i to w sumie on ją wykorzystał. Cała ta sytuacja pewnie wyglądała z perspektywy osoby trzeciej jak coś dziwnego. Bo jak ktoś może pocałować całkiem obcą dla siebie osobę i to jeszcze tak przy wszystkich i bez zgody. Na całe szczęście nie było tu nikogo zainteresowanego całą ów sytuacją, gdyż przecież normalnie do szpitala przychodzi się w innym celu niż to, co właśnie on zrobił.
- więc powinienem na ciebie w niej zaczekać, skoro oboje nie mamy planów to, czemu by nie spędzić reszty tego dnia wspólnie.
Oczywiście brał pod uwagę fakt, że może zdarzyć się coś nieoczekiwanego i będzie musiał zmienić plany, bo może wypaść coś niespodziewanego po jego stronie lub najzwyczajniej reszta dnia dziewczyny nie będzie na tyle dobra, by miała jeszcze ochotę na znoszenie jego zachowania, dlatego jak to mówią „przezorny zawsze ubezpieczony”. Wyjął zatem telefon z kieszeni i podał go dziewczynie.
- los lubi płatać figle, więc na wszelki wypadek możesz zapisać swój numer. Tak jakby coś komuś wypadło. A i nie bierz tego jako próba wystawienia cię.
Wolał rozwiać wszelkie wątpliwości, zanim się jakiekolwiek pojawią. Mimo że tak naprawdę nic ich nie łączyło, to nie chciał, aby myślała o nim, jak o typowym podrywaczu. Który tylko szuka okazji, by zaciągnąć kogoś do łóżka. Był nielicznym osobnikiem zwanym dziwakiem, który to nie ślini się na widok dziewczyny o ponętnym ciele i ładnej buzi. I to nie tak, że nie zwracał na te aspekty uwagi, bo nie ma takiej osoby, która całkowicie by to ignorowała. Nie mniej nie był to dla niego priorytet. Sam po wypadku do idealnych nie należy, więc nie ma prawa oceniać innych. Bella była, a raczej musiała być świadoma tego, że niejeden facet zapewne rozbierał ją wzrokiem i już miał tonę sprośnych fantazji na jej temat, Cóż takie uroki bycia ładną dziewczyną.
Ostatecznie, jeśli dostał jej numer, postanowił zrobić jej zdjęcie, by ustawić na kontakt. Oczywiście nie uprzedzając ją o tym, by wyszło to bardziej naturalnie. Sprawdził jeszcze, czy nic nie zostawił i ruszył powoli w stronę wejścia, by udać się do miejsca, gdzie będzie mu dane spędzić resztę czasu, czekając na nią. Być może będzie mógł nawet trochę popracować lub najzwyczajniej poobserwować otoczenie, które przyciągnęło tak dziewczynę, że stwierdziła, iż właśnie tu chce pracować.
- ach, a co do całowania innych dziewczyn, to potem możesz sprawdzić, czy moje usta mają ślady innych dziewczyn.
Wystawił jej lekko język na znak, że zwyczajnie się z nią droczy. I dając jej do zrozumienia fakt, że być może powtórzą, to co zrobili wcześniej, o ile będzie do tego nastrój i ogólna chęć ze strony chłopaka i jego partnerki.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
27
175

rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii

Swedish Hospital

sunset hill

Post

I bardzo dobrze wyczuł jej ton, ponieważ Belle wtedy żartowała. Jak można być zazdrosnym o osobę, którą dopiero co się poznało? I wcale to nie zmienia faktu, że Levi był przystojny i na pewno podobał się wielu kobietom, w tym Chateux, której nie przeszkadzał fakt, że chłopak jeździ na wózku inwalidzkim, poza tym świetnie on całował, ale to nie oznaczało wcale że ma być o niego zazdrosna! Oficjalnie rzecz biorąc tak naprawdę nic ich nie łączy oprócz pocałunku z zaskoczenia. Dobrze że nie obserwował ich nikt z personelu szpitalnego, bo by już plotki rozeszły się na jej temat, jaka to Belle jest łatwa, a że była wyczulona na opinię innych to taka opinia byłaby dla niej bardzo krzywdząca.
- Okej, mi pasuje, ale proszę tylko byś zaczekał w środku, a nie tutaj na zewnątrz, bo się przeziębisz. - tak, zawsze włączała się w niej ta troska o drugą osobę, wtedy trochę zachowywała się jak matka do dziecka, pewnie tak teraz zabrzmiała. Jednak zdając sobie sprawę z tego, jak to brzmiało, uśmiechnęła się przepraszająco do chłopaka, nie chcąc by uznał jej ton jako powiązanie z jego niepełnosprawnością po wypadku, a wcale tak nie było. Belle taki miała charakter i miała to do siebie że troszczyła się o innych. Blondynka nie wiedziała wtedy, że czeka ją trudny dyżur i będzie musiała się zmierzyć z kostuchą by uratować dziecko z wypadku. Czy po tak trudnych chwilach będzie w nastroju na spotkanie? Lepiej poprawić sobie humor, a ten chłopak na pewno potrafił ją rozbawić.
- Jasne, wpiszę się. - ujęła telefon w dłoń i wklikała swój numer, a następnie oddała go Leviemu, na zdjęciu musiała wyjść fatalnie, bo jak zobaczyła że wystawił aparat w jej stronę to była wyraźnie zaskoczona, więc niezłe zdjęcie jak na wizytówkę w telefonie, gorzej chyba być nie może. Wbrew pozorom Belle wcale nie uważała się za taką piękność, tylko jako przeciętną, zwyczajną dziewczynę, dlatego zwykle nie zauważała tych męskich spojrzeń, które ją wręcz rozbierały. Gdyby była ich świadoma to byłaby potwornie zawstydzona.
- A zatem chcesz powtórzyć ten pocałunek? - zapytała znów zaskoczona jego odważnym podejściem do sprawy, który i jej imponował i zarówno ją zawstydzał. Co ona w sobie mogła mieć takiego, że taki fajny facet chciał się z nią całować?

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie jemu było określać to, czy jest on fajny czy też nie. Oczywiście to nie tak, że się za takiego nie uważał, bo poza władzą w nogach raczej chyba niczego mu nie brakowało. I to nie jest oznaka jego narcystycznej strony. Pamięta jak dawniej jego typ urody przyciągał do niego dość sporo dziewczyn, które mógł uznać za chętne do bycia jego dziewczyną. On jednak nigdy takowej nie szukał, a przynajmniej nie chciał być dla dziewczyny kimś, kto miał tylko wygląd, który przyciągał zazdrosne spojrzenia innych zainteresowanych dziewczyn. Co prawda nie można powiedzieć, że wszystkie dziewczyny miały o nim takowe zdanie. Wiele osób dawało mu znać, że jego pochodzenie i wszak szczególny typ urody nie jest wcale atrakcyjny. Jednak, skoro Belle twierdziła, że jest on ładny to pewnie gdy tylko o tym się dowie, będzie mu w pewnym stopniu miło? Poczuje zapewne jakieś przyjemne uczucie, gdzieś tam w sercu, lecz czy będzie potrafił je dobrze nazwać? Ostatnio poza litościwymi spojrzeniami i nadmierną chęcią pomocy mu nie odczuł nic co mogłoby być przyjemne dla niego. Wystarczy jednak tych zawiłości, bo przecież nie będzie zostawiał ją tak bez odpowiedzi, gdy ta zadała mu konkretne pytanie. Czy chciał ją pocałować ponownie? Pewnie byłoby miłe, lecz czy chciał wykorzystywać w taki sposób nowo poznaną dziewczynę? Zrobił to raz, co było już karygodnym czynem, skoro nie czuje do niej nic poza tym, że nie chciałby była przy nim smutna?
Uczucia są oczywiście czymś dziwnym, bo przecież nikt nie mówi, że nie mogą się pojawić z czasem. Przecież nikt nie czuje czegoś do osoby, którą się poznało kilka minut temu. A wszelkie bajki o zakochaniu się od pierwszego obejrzenia to można wcisnąć pomiędzy legendy a bajki. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że mu się podoba po pierwszym spotkaniu. Jednak będzie to tylko tyczyło się wizualnej części ów osoby. Bo nikt, nie jest w stanie poznać drugiej osoby po godzinie, czy też dniu znajomości. To właśnie ów naiwność jest powodem późniejszych rozpadów związków, które nie miały prawa istnieć. Więc czy powinien ją całować, bez okazania jakichkolwiek uczuć?
jeśli tylko jesteś pewna, że tego chcesz. Ja tylko powiedziałem przecież, że możesz sprawdzić, czy inna dziewczyna mnie nie pocałowała. .
Co się później wydarzy to tak naprawdę będzie i wyłącznie decyzja dziewczyny. Miał tylko nadzieję, że przemyśli to bardzo dobrze i nie będzie tego później żałowała. Jednak wiadomo nie od dziś, że człowiek uczy się na błędach. Miał tylko nadzieję, że dziewczyna nie uzna tego za błąd, bo wtedy ich relację mimo czysto przyjacielskich mogą się trochę skomplikować. Jeśli będzie mu miała to za złe, gdy tylko ochłonie i całe nazbierane hormony znikną.
spokojnie znajdę sobie tam jakieś miłe, ciche miejsce, gdzie będę mógł spokojnie zająć się swoimi sprawami. To nie tak, że jestem przecież pierwszy raz w szpitalu. .
Nie chcąc już dłużej zatrzymywać jej tutaj postanowił powoli ruszyć w stronę szpitala. Wezwanie zdawało się być pilne, więc nie chciał sprawić jej oczywiście jeszcze większych problemów faktem, że przez niego może spóźnić się na coś ważnego.

z/t

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- szesnasta - Ktoś mógłby powiedzieć, że spędzenie Sylwestra na mieście nie było najbardziej wymyślną ze wszystkich możliwości, ale dla dziewczyny, która całe życie spędziła w małej miejscowości, okazja wzięcia udziału w koncertach i pokazie fajerwerków, wydawała się, jak wygrana na loterii. Dlatego też niestraszny był jej mróz, czy inne niedogodności. Nic w zasadzie jej nie przeszkadzało, bo bawiła się świetnie, rozgrzana alkoholem, jednak w nieco rozsądniejszych ilościach, niż ostatnio, gdy z nim przesadziła. Miała po wszystkim wracać do domu, ale pewna kwestia nie pozwoliła jej tego zrealizować. Wysyłając życzenia do wszystkich bliskich i dalszych, nie omieszkała nie wysłać ich także do Jonathana, więc kiedy dotarło do niej, że mężczyzna siedzi w takim dniu na dyżurze w pracy, zrobiło jej się po prostu źle z tą myślą i mimo prób skupienia się na dobrej zabawie, gdzieś tam cały czas miała to z tyłu głowy. Z rozmowy dowiedziała się do której musi tam siedzieć, co też było dla niej niemalże niewyobrażalne. No bo jednak tak do czwartej? Naprawdę? Przecież to jakiś horror, a nie praca. Zawsze rozumiała, że zawód lekarza wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami i nie jest dla każdego, ale teraz dopiero docierało do niej, jak niełatwa jest taka praca. Przede wszystkim było jej strasznie żal młodszego Wainwrighta, bo nic dziwnego, że jest taki ponury, kiedy omija go cała najlepsza zabawa w życiu. Z jakiegoś powodu naprawdę chciała mu pomóc i nawet sama nie zauważyła, kiedy ruszyła w kierunku szpitala. Droga nie była zbyt krótka, ale na czwartą miała zdążyć. Mimo to przebierała nogami jak na siebie naprawdę szybko, więc powinien to docenić, bo jednak taki kawał na piechotę, dla kogoś, kto nie lubił wysiłku fizycznego, jednak nie był byle czym. Kiedy więc dostrzegła budynek szpitala, cała była już zgrzana, rozchełstana, bo było jej w kurtce gorąco, ale też zadowolona z tego, że jej zegarek pokazywał za sześć czwartą. Oczywiście nie było mowy, żeby weszła do budynku, ale pamiętała, jak jakiś czas temu Jonathan wyjeżdżał samochodem z parkingu, więc ruszyła właśnie do tego wyjazdu, wierząc, że jak zobaczy jego samochód, to go pozna, a przy tym i on pozna ją. No taki miała fenomenalny pomysł, tak? Poza tym przygotowała też bezalkoholowego szampana i zimne ognie... i w zasadzie na tym by jej poczynania się kończyły. Należy podkreślić, że troszeczkę już wypiła, więc nie wiedziała co dalej i w ogóle. Po prostu chciała tutaj przyjść i życzyć mu osobiście szczęśliwego nowego roku, a potem... potem może sobie pójdzie, czy coś. W sumie było późno, powinna już sobie pójść, bo nawet dla niej włóczenie się o tej porze po mieście nie było przyjemne, więc istnieje możliwość, że w niektórych momentach przyspieszała kroku nie tylko dlatego, że chciała już być pod szpitalem, ale i po to, by nie mieć nieplanowanego spotkania z jakimiś obcymi pijanymi ludźmi włóczącymi się po ulicach.
- O! Jona! - aż podskoczyła, kiedy po dwudziestu minutach czekania - tak, była bardzo wytrwała - dojrzała charakterystyczny samochód. Może nawet prawie wyskoczyłaby mu przed maskę, ale jednak zawisnęła na linii krawężnika, więc żadne nieszczęście się nie wydarzyło. - Jezuuuuuuu!!! Myślałam, że już nigdy nie wyjedziesz - rzuciła nieco do siebie, nieco do niego, zauważając, że wychodzi z auta. Wtedy też sobie przypomniała, że no... miała swoje atrybuty w postaci zimnych ogni... wyciągnęła więc jeden z nich, ale tutaj... cały jej entuzjazm oklapł. Zaklęła pod nosem, a potem podeszła bliżej samochodu. - Eeeej... masz może ognia? - zapytała, co pewnie zabrzmiało trochę tak, jakby tylko po to tutaj przyszła. No, ale o niczym poza zapalniczką nie zapomniała, tak?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może wydawać się to trochę smutne, ale Jonathan sam wpisał się na dyżur podczas sylwestrowej nocy, mając na uwadze fakt, że większość współpracowników wolałaby ten dzień spędzić poza szpitalem. On zaś żadnych planów nie miał, a gdyby ten dzień okazał się wolnym, usilnie starałby się zorganizować dla siebie jakieś zajęcie, chyba tylko po to, aby przed samym sobą nie przyznawać się do bycia żałosnym i samotnym człowiekiem. Praca więc wydawała się być doskonałą wymówką, a przy tym absolutnie mu nie przeszkadzała.
Nad ranem był zmęczony, ale też zadowolony, że tą niekomfortową noc udało mu się przetrwać, a kilka wiadomości i telefonów od znajomych mu osób, sprawiło mu nawet niemałą przyjemność. W zasadzie czekał już tylko na jedno powiadomienie i zastanawiał się dlaczego Marianne nadal się nie zameldowała. Może zapomniała, a już dawno znajdowała się u Raelynn i beztrosko odsypiała szaleństwa sylwestrowej imprezy - właśnie tak przekonywał samego siebie i zarazem powstrzymywał, przed zadzwonieniem do niej zaraz po wyjściu na szpitalny parking. Ostatni raz spojrzał jeszcze na ekran telefonu, po czym wsiadł do auta i ruszył w kierunku wyjazdu, gdzie o mały włos pod koła tesli, nie wpadłby nikt inny, jak właśnie Chambers.
- Ja pierdolę... - Zaklął nieprzyjemnie, czego całe szczęście Mari usłyszeć nie mogła. Aczkolwiek jej nagłe pojawienie się tuż przy skraju drogi sprawiło, że jakiekolwiek zmęczenie, które dręczyło Jonę, zniknęło dzięki nagłemu skokowi kortyzolu i adrenaliny we krwi. - Marianne! Co ty tutaj robisz? - Odezwał się zaraz po tym, jak otworzył drzwi i wysiadł z auta. - Czekałaś na mnie? Jak długo? - Dosłyszał jej słowa, które wywołały w nim jeszcze większe osłupienie. Nie miał pojęcia jak wiele czasu spędziła na przyszpitalnym chodniku, ale noc była chłodna, a jej zaczerwienione poliki i rozchełstana kurtka nie wróżyły niczego dobrego. - Zapnij się! Jest zimno - burknął, gdy zmierzała w jego stronę, ale zamiast na tym co mówił, Marianne póki co skoncentrowana była na czymś kompletnie innym. -Słucham? - Zapytał zbity z tropu, ale zaraz dostrzegł co trzymała w dłoni i jakoś tak mimowolnie uniósł kącik ust ku górze. - Coś ty znów wymyśliła? - Mruknął niby niezadowolony, ale i tak wyciągnął w stronę rudzielca dłoń, w której trzymał zapalniczkę. - Powiesz mi jakim cudem się tu znalazłaś? No i po co? - Ponowił swoje pierwsze pytanie, bo nadal nie miał zielonego pojęcia czemu Marianne zamiast wrócić do domu, znalazła się w zupełnie innej części miasta, a co lepsze zdawała się mieć z tym jakiś cel, skoro czekała właśnie na niego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Procenty które miała we krwi skutecznie uciszały fakt, że było po prostu zimno, co innego gdy szła, a nawet pędziła pod szpital, a co innego, gdy musiała stać w miejscu i czekać. Najgorsze było to, gdy zaczęła się martwić, że Jonathan już pojechał do domu, a ona nie zdążyła, ale teraz już nie przejmowała się takimi obawiami, zadowolona z tego, że dała radę.
Na pierwsze jego pytanie nie odpowiedziała, bo w sumie sama nie była pewna, co tak właściwie robi. To znaczy wiedziała, ale to trudno było ubrać w słowa, a z kolei postawienie na oczywistości takie, jak to, że przecież sobie stała, chyba nie było tym, czego Jona oczekiwał, zadając te pytanie.
- Nie, jakoś mega długo... udalo mi się tu przyjść za pięć czwarta - czyli ile? Dwadzieścia, dwadzieścia pięć minut, coś koło tego. W ogóle się tym nie przejmowała teraz, kiedy już jasnym było, że dotarła na czas. Spojrzała też sama na swoją kurtkę, gdy kazał jej się zapiąć, ale zamiast to zrobić, machnęła tylko ręką, szczerząc się wesoło. - Spokojnie, trochę tu pędziłam miejscami, więc jest mi gorąco - odpowiedziała zgodnie z prawdą, mając nadzieję, że Jona po prostu da jej tą zapalniczkę. Wyciągnęła więc po nią nieco zmarzniętą dłoń, kręcąc głową na boki. - Oj noooo, daj ogień i nie marudź - jęknęła żartobliwie, podrygując przy tym na nogach. Bez dwóch zdań alkohol dodawał jej animuszu, ale też nie wypiła go na tyle, by być w tak kiepskim stanie, jak ostatnio. No i ten maraton przez miasto ją nieco rozbudził. Podobnie jak adrenalina, bo kilka razy najadła się strachu. - Żadnym cudem, przyszłam na nogach po ogień, jennnnnyyyy, jak ty marudzisz - podsumowała, po czym zabrała mu z rąk zapalniczkę. - Dziena, to ja spadam! - skinęła mu głową, po czym odwróciła się na piecie i ruszyła w stronę, z której przyszła. Weszła tak na chodnik na którym się zatrzymała w końcu i parsknęła śmiechem, obracając się przez ramię. - Żartuję sobie przecież! Wiadomo, że przyszłam do ciebie - nim całą się do niego ponownie obróciła, odpaliła zimne ognie, a trochę to jednak trwało, bo dłonie miała zmarznięte i nie potrafiłą od razu uruchomić zapalniczki. Kiedy jednak było już wszystko gotowe, odwróciła się przodem do Jony, w jednej ręce trzymając zimne ognie, a w drugiej szampana.
- Szczęśliwego nowego roku!!!! Wooo!!! Trzymaj ognie!!! - podbiegła podając mu je, a w zasadzie wciskając je w jego palce, by samej zająć się szampanem. Nie szło jej to wybitnie dobrze, ale zaraz korek strzelił, Mari oblała sobie ręce słodkim napojem, śmiejąc się jeszcze głośniej. - Ojć! No nic, proszę! Musisz wypić, bo inaczej to nie sylwester! - zawyrokowała, jakby była największym znawcą tematu. Tak naprawdę wcale nie była i nie przemyślała tego wszystkiego jakoś wybitnie dobrze, ale czy się tym przejmowała? Wcale. Jej planem było po prostu złożyć mu normalne życzenia i napić się z nim szampana, nawet jeśli bez alkoholu, popatrzeć na zimne ognie, bo fajerwerk by sama nie odpaliła i... I o tym, co potem nie myślała. Pewnie wróci do domu, tyle, to było najmniej istotne. Chciała po prostu, żeby Jonathan mimo wszystko też miał nieco frajdy z tego dnia, a nie sprowadzał go jedynie do dyżuru w pracy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obecność Marianne była dla niego jakąś totalną abstrakcją, bo w jego wieku raczej nie robiło się tak spontanicznych, nieoczywistych i zaskakujących wizyt. Chociaż, Jona pewnie nigdy nie był nawet w jednym procencie tak nieprzewidywalny jak Chambes. Przy okazji Wainwright zapominał, że jednak rudzielec był sporo młodszy, nadal szalony i łaknący dobrej zabawy, więc w sumie może nie powinien być wcale aż tak zdumiony tym, że w jakiś magiczny sposób znalazła się przed szpitalem.
- To prawie pół godziny temu. Coś się stało? - Przejął się trochę, bo jednak naczekała się trochę na niego, a on dalej nie miał pojęcia dlaczego. Wyglądała na lekko pijaną, ale nie wierzył, że mogłaby poświęcić się aż tak bardzo tylko dla jednej zapalniczki, tym bardziej, że przecież gdzieś za rogiem był jakiś sklep. - Widzę właśnie, jesteś zgrzana. Powinnaś się zapiąć, bo się zaziębisz. W ogóle najlepiej wsiądź do auta, odwiozę ciebie do domu - burkał, ale ostatecznie dał się namówić i wyciągnął ten ogień, a komentarze Marianne o marudzeniu, puścił mimo uszu. - Słucham? - No tego to się nie spodziewał.
Stał jak wryty wlepiając wzrok w plecy rudzielca. W głowie układał już potencjalne scenariusze, w których każdy zakładał iż nie pozwoli Marianne włóczyć się samej po mieście o tej porze. Aczkolwiek nim którykolwiek z nich wcielił w życie, najpierw musiał minąć paraliżujący go szok, a potem... Potem zdębiał jeszcze bardziej, gdy dziewczyna najpierw oznajmiła, że przyszła dla niego, a potem obróciła się trzymając w dłoni zimne ognie i owocowego szampana dla dzieci.
- Marysiu, czy ty... Oszalałaś - ostatnie słowa wypowiedział naprawdę cicho, bo w tym samym momencie rudzielec wcisnął mu w palce iskrzące się patyczki.
Zaskoczenie obecnością Mari, było niczym z szokiem jakie teraz przeżywał. Nie pamiętał kiedy ostatni raz czuł się przez kogoś potraktowany w tak wyjątkowy sposób. W dodatku to była ona... Już od jakiegoś czasu pozwalał sobie na snucie nierealnych teorii z nią związanych, a teraz panna Chambers stała przed nim taka radosna, zadowolona z siebie i szczęśliwa. I powoli poddawał się łapiącemu go za serce uczuciu, gdy spoglądał na jej promienny uśmiech i uzmysławiał sobie, że to z jego powodu, bo udało jej się sprawić mu przyjemność, o którą przecież nigdy nie prosił.
Od dłuższego czasu walczył z większością emocji, słabości i uczuć jakie pojawiały się w nim i jakie mogłyby zachwiać jego poukładany świat. Tym jednak razem, Jona nie umiał, a może nawet nie chciał już dłużej udawać przed samym sobą, że Marianne jest mu obojętna. Nie była, a ten moment uzmysłowił mu jak bardzo.
- Nie wiem co powiedzieć - rzucił bezmyślnie, gdy wcisnęła mu do ręki szampana. Przez chwilę wpatrywał się w butelkę, ale ostatecznie upił kilka łyków, by oddać go roześmianemu rudzielcowi. - Szczęśliwego nowego roku. Jesteś szalona, wiesz o tym? - Dodał i chyba dopiero teraz dotarło do niego to wszystko co właśnie miało miejsce. Z tego też powodu zaśmiał się - szczerze i naturalnie, aż sam poczuł się dziwnie, nie pamiętając kiedy ostatni raz był czymś tak uradowany. - Nie mogę uwierzyć, że przeszłaś przez pół miasta tylko po to, aby napić się ze mną szampana - powiedział, a uśmiech nadal nie schodził z jego twarzy. W życiu nie spodziewał się, że ten rok mógłby zacząć się w bardziej nieoczywisty sposób.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może i faktycznie półgodziny to nie było aż tak mało, ale Marianne nieszczególnie się tym teraz przejmowała, skupiona na tym, że udało jej się na niego trafić.
- Oj, spokojnie, nic mi nie będzie - zapewniła go, gdy po raz kolejny powiedział, że powinna się zapiąć. Przecież to teraz było najmniej istotną kwestią. Nie mogła też wsiąść do jego samochodu, bo wyglądałoby to tak, jakby przylazła tutaj dla darmowej podwózki, a przecież niczego podobnego nie miała na celu. Dlatego na kilka chwil po prostu musiała zignorować to, co Jonathan tam sobie mówił pod nosem. Dopiero, gdy wszystko było już przygotowane, mogła włączyć się do rozmowy, co rozpoczęła od parsknięcia śmiechem.
- Żadne oszalałam - odpowiedziała wesoło, bo nie uznała tego mimo wszystko za obelgę. Widziała przecież, że Wainwright jest w szoku, a to poprawiało jej jeszcze bardziej humor, bo przecież na taką reakcję liczyła, prawda? Niespodzianki właśnie w ten sposób powinny przebiegać. Nadal nie mieściło jej się w głowie, że po prostu siedział w pracy i to jeszcze takiej... no nieszczególnie zabawowej. Z tego też względu nie mogła po prostu nie spróbować jakoś temu zaradzić. Wiadomo, do koncertów, w jakich brała dzisiaj udział się to nie umywało, ale no... przynajmniej tak symbolicznie mogła mu pokazać, że ten dzień jest mimo wszystko całkiem inny, od poprzednich.
- Nie musisz nic mówić. Musisz się napić! - odpowiedziała zaraz na jego słowa, machając przy tym ręką, po któreś ściekało nieco szampana. No nic, trudno, najważniejsze, że udało jej się go otworzyć, a reszta to tam nieistotna sprawa. - Wcale nie jestem sza... - zaczęła, ale wtedy dotarło do niej, że Jonathan się śmieje. Nie krzywo uśmiecha, a śmieje! To był regularny śmiech, którego, jak tak teraz o tym myślała, jeszcze nigdy u niego nie uświadczyła. Dlatego trochę ją ścięło z nóg i patrzyła na niego w osłupieniu, nie czując, jak z konsternacji jej twarz sama przechodzi w rozpromienioną uśmiechem. - Nie tylko po to, jeszcze po to, żeby popatrzeć z tobą na zimne ognie - sprostowała, żeby pokręcić przy tym iskrzącym się patyczkiem w powietrzu. - W ogóle chciałam przynieść normalnego szampana, ale uznałam, że po dyżurze będziesz zmęczony i lepiej, żebyś nie prowadził nawet po symbolicznej ilości alkoholu - wyjaśniła jeszcze dlaczego jej wybór padł na ten owocowy zamiennik dla dzieci, bo jednak nie chciała, aby Wainwright pomyślał sobie, że jest sknerą i chciała na tym nieco zaoszczędzić. Sama też napiła się parę łyków, przy czym jej autentycznie ten słodki napój smakował, nie ma co ukrywać. No, ale jak już wypiła to znów mu podała butelkę, a sama odpaliła kolejne zimne ognie, machając nimi w powietrzu. Strasznie lubiła ten widok.
- Prześliczne, co? - zapytała, chcąc też wykrzesać z niego nieco entuzjazmu, chociaż na to nie mogła narzekać, bo wiadomo, to jak się zaśmiał zostanie w jej pamięci pewnie na długo, może nawet na zawsze. W końcu ten szczegół wystarczył, aby całe zmęczenie, jakie czuła pędząc tutaj, po prostu poszło w niepamięć. Teraz była zwyczajnie zadowolona z samej siebie, że zdobyła się na przyjście tutaj i cały jej plan, nawet jeśli nieszczególnie przemyślany, to jednak wypalił.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Życie Jonathana przez ostatnie lata wyglądało trochę jak czarnobiały film. Mało było w nich takich momentów jak ten, który na niekoniecznie interesującej taśmie wyróżniał się nasyceniem kolorów i emocji. Tamten sylwester z Marianne w szczególności zapadł Jonie w pamięci, bo wydarzyło się podczas niego niebywale wiele rzeczy, jakich nie doświadczył od dłuższego czasu.
Chociażby picie smakowego szampana dla dzieci, czy palenie sztucznych ogni, było już dla niego czymś, może nawet i nowym, bo nie miał zielonego pojęcia kiedy ostatni raz raczył się takimi czynnościami. Podobnie zresztą jak powolne i niesamowicie przyjemne pozwalanie sobie na odczuwanie tych wszystkich komplikujących życie i niepotrzebnych emocji, jakich unikał od dobrych kilku lat.
- A! No tak, zimne ognie - powtórzył po niej i spojrzał na trzymane przez siebie patyczki, które nagle wydały mu się jakieś takie bardziej fascynujące. W tamtej chwili wszystko wokół stawało się dla Jony jakby piękniejsze. - Dziękuję, to miłe - faktycznie zrobiło mu się jeszcze przyjemniej, bo naprawdę uzmysłowił sobie, że Marianne to przemyślała. Postarała się dla niego.
Dlatego, gdy odpalała ponownie sztuczne ognie, on uświadomił sobie, że nie zrobił jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy. Może nawet było to nieco niegrzeczne z jego strony, aczkolwiek miał zamiar się poprawić. Marianne coś tam powiedziała, chyba o coś zapytała, nie umiał się na tym skoncentrować. Był cały przejęty i zestresowany, bo takie gesty kosztowały go więcej niż mógł przewidzieć, tym bardziej teraz, gdy tak intensywnie i na bieżąco wszystko przeżywał. Mimo tego zbliżył się do Marianne bardziej, po czym musnął delikatnie wagami jej policzek. Znów poczuł przyjemną woń jej perfum, chociaż zapewne należały one do Raelynn. Znów zapamiętał każdy najmniejszy szczegół, ciepło jej skóry, oddech w którym wyczuwał słodką nutę szampana, ciche skwierczenie zimnych ogni, które Mari trzymała w dłoni - przymknął na moment oczy, rozkoszując się tą kilkusekundową chwilą, aby niczego nie zapomnieć. - Dziękuję - wyszeptał nim się wyprostował i zadrżał niepewnie, bo jednak gdzieś tam w środku zrodziła się w nim chęć ponowienia tego gestu, ale w nieco bardziej namiętnej formie. - Podobno u was tak wyraża się swoją wdzięczność, prawda? - Dodał, by jakoś się usprawiedliwić, a żeby ukryć zdenerwowanie ponownie sięgnął po trzymaną przez rudzielca butelkę. - Mam nadzieję, że miałaś udanego sylwestra, bo mój... Chyba nie mógłby by zakończyć się lepiej - oznajmił, aczkolwiek wypowiadając ostatnie słowa jakiś niepoprawny głosik w głowie podpowiadał mu, że mógłby, ale jeszcze nie teraz, gdy wszystko prawdopodobnie zakończyłoby się prawdziwą katastrofą.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”