WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/DFBHwfE.png"></div></div></div>

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/r6X9Hch.png"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 265;left: 20;color: #975256;padding: 10px;width: 410px;height: 230;margin-left: 75px;z-index: 10;position: absolute;hidden: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; line-height:140%;"><div style="text-align:center; color:#6a244b;">
RANDKA NUMER I<BR>
CZAS TRWANIA: 07.02, 18:00 - 10.02, 18:00*
* Po upłynięciu czasu nie ma możliwości dodania kolejnych postów w danej randce.
** Sugerowana długość posta to 1000-2000 znaków dla sprawności pisania.




</div></div>
Ostatnio zmieniony 2021-02-10, 16:08 przez Kupidyn, łącznie zmieniany 3 razy.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bluejay chciałby móc powiedzieć, że na swoją walentynkową randkę w ciemno nie bieg, ale frunął niesiony przez stado tłuściutkich, rozświergotanych amorków albo antropomorficznych ptaszków jak z filmów Disney'a, lecz niestety byłby to po prostu wierutne kłamstwo.
Chciałby móc także, bez fałszerstwa, wyznać, że perspektywa ekspresowego poszukiwania miłości, zabawy, czy czegokolwiek, co miało mu się dziś trafić, było nie tylko jego marzeniem, ale i w ogóle pomysłem, jednak i wówczas nie mówiłby prawdy.
Prawda bowiem była taka, że Bluejay Krzyzanowski trafił do The Chelan Cafe w następstwie zdarzenia tak oczywistego, jak i niedorzecznego. Przegrania zakładu.
A wiedział, cholera, wiedział, że nie trzeba było ryzykować! Ale z drugiej strony, kto nie ma szczęścia w hazardzie, temu podobno fart dopisuje w sprawach sercowych (choć mało to było prawdopodobne, sądząc po dotychczasowej historii związków surfera), więc może...
Może nie był to jednak taki głupi pomysł?
Odwiesił swoją ukochaną pilotkę i szalik gdzieś przy wejściu, aby, ubrany w jeansy i prawdziwą koszulę, wyprasowaną nawet, i wsuniętą za pasek z ekologicznej imitacji skóry, ruszył do stolika oznaczonego różowiuchną czternastką. Przybył zaskakująco, jak na siebie, punktualnie, chyba wręcz przed czasem, bo oprócz niego w kawiarni znajdowało się póki co ledwie parę osób, w dodatku w większości - mężczyźni. Opadł na krzesło, zerkając na zegarek i zaczął zastanawiać się nad tym, czy jest w ogóle sens zamawiać drinka - skoro ten dating miał być taki speedy, to czy zdążyłby go w ogóle osuszyć?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tuż przed przybyciem na miejsce zastanawiała się, czy aby to na pewno dobry pomysł z tymi randkami w ciemno. Co jej strzeliło do głowy, aby się na to zapisać? Sama nie wiedziała. Chyba odbiło się na niejto, że Owen wyjechał bez słowa, a ona chciała go właśnie na Walenty zaprosić na wyjazd na Bahamy. Totalny niewypał. Koniecznie potrzebowała jakiejś odmiany i to chyba był jedyny powód, dla którego postanowiła zapisać się na szybkie randki. Chociaż jak na nią, to było istne szaleństwo.
Gdy tylko przybyła od razu zamówiła drinka. Zgarniając od organizatorów informację o swojej pierwszej randce już chodziła z drinkiem. Powiedzmy, że wzięła go na odwagę. Płaszcz zostawiła przy wejściu, a jej dzisiejszy ubiór jak zwykle podkreślał jej sylwetkę. Spojrzała na numerek stolika i ruszyła we wskazanym kierunku. Podeszła do niego tuż po mężczyźnie, który zdarzył przy nim usiąść. Czyli to była jej pierwsza randka. Miała chwilę, by mu się przyjrzeć.
- Hej pierwsza randki przy stoliku czternastym - zaśmiała się lekko, choć wewnętrznie czuła się święta gorzej niż agrafka. Przysiadła przy stoliku stawiając na blacie swojego drinka. Musiała przyznać, że pierwszy randkowicz wyglądał całkiem całkiem. można było zawiesić oko na chwilę dłużej. Upiła łyk alkoholu. Czuła się nieswojo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

A jakby tak wstać i wyjść?
Tak po prostu. Powiedzieć, że się... pomyliło lokal? Dostało uczulenia na zapach tych kwiatków sterczących z wysokiego, chudego wazonika stojącego na środku blatu? Zapomniało wyłączyć żelazko? Odebrać dziecko z przedszkola...? - Krzyzanowski łypnął na wyświetlacz zegarka. Dobra, to ostatnie wytłumaczenie ewidentnie odpadało, ale w takim razie może... psa? Zapomniał odebrać psa od opiekunki!
Już prawie podjął decyzję i miał się zrywać z miejsca, gdy z tego pokrętnego zamyślenia wyrwał go rozbrzmiewający jakoś ponad jego głową głos. Kobiecy - no, przynajmniej jeden sukces! Przyjemny w brzmieniu, choć jakby lekko drżący. Zakłopotaniem? Bo jeśli tak, to było ich dwoje.
Powoli uniósł spojrzenie, by natrafić nim na wysoką dziewczynę o bardzo jasnych włosach i hipnotycznym spojrzeniu niebieskich oczu. Niebieskich? Nie, nie tak po prostu niebieskich. Błękitnych, ale w złamanym, ni to szarym, ni to kobaltowym odcieniu tej barwy. Jak ocean. Jak ocean o piątej czterdzieści pięć rano, pod słońcem Indonezji.
Mimowolnie się uśmiechnął - trochę do swojego pierwszego skojarzenia, bardziej jednak, oczywiście, do dziewczyny. Była szczupła, na pierwszy rzut oka chyba trochę młodsza od niego; jej ciało pokrywał wężowy wzór tatuaży.
- Cześć, pierwsza randko przy stoliku czternastym - odparł, może trochę nieporadnie, ale przynajmniej ratował go dość czarujący, zawadiacki błysk w oku, z jakim wypowiadał tę sentencję. Wyciągnął w stronę dziewczyny dłoń - dużą, męską, silną - Jestem Bluejay.
"A ty musisz być...", chciał już zacząć, ale w porę przypomniał sobie, że przecież nie miał pojęcia. Przełknął więc ten domysł i przeniósł wzrok na drinka upitego już przez dziewczynę.
- Szczerze mówiąc, właśnie zastanawiałem się czy coś zamawiać... Bo gdybym tak podjął decyzję o dezercji, drink byłby tylko zbędnym balastem - wyznał szczerze, tym samym dzieląc się z Kirą treścią swych niedawnych przemyśleń - Ale teraz myślę, że chyba na coś się skuszę - powiedział, przypominając sobie zaraz opis dziewczyny, który otrzymał na świstku papieru wręczonym mu przy wejściu - Podobno znasz się na sztuce robienia koktajli, hm? Bo moja wiedza, szczerze mówiąc, kończy się na wegańskim winie...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zaśmiała się lekko, gdy odpowiedział jej tym samym, czym go przywitała. W sumie to było zabawne. Jednak nie miała pojęcia jak zacząć. Powiadają, że początki są najtrudniejsze. Na szczęście jakoś poszło i mogli zacząć swobodnie rozmawiać. Zrobiło się jej nieco lżej dzięki temu, choć zakłopotanie nie minęło. Mimo wszystko dziwnie się czułą z tym, że przyszła na randkę w ciemno.
- Ja jestem Kira - odparła podając mu swoją dłoń. Miała delikatną skórę, ale uścisk nie należał do najlżejszych. Przyzwyczajenie robiło swoje. Jak zwykle mocniejszy chwyt, choć niektórzy powiadali, że kobiecie nie wypada. Walić ich. Po za tym miała dłonie wyćwiczone od żonglowania butelkami. Nie jej wina. Znaczy jej.... A mniejsza o to. Grunt, że już z imienia się poznali. Pierwsze koty za płoty jak to powiadają.
- Też zastanawiałam się nad dezercją. W sumie to nie moje kredki takie randkowanie. No ale zgarnęłam drinka na odwagę - zaśmiała się delikatnie. Zaczesała nieco nerwowo włosy za ucho i zwilżyła usta drinkiem. Zamieszała go słomką zerkając na mężczyznę. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Większość wódek jest wegańskich. Nie ma bowiem potrzeby ich filtrowania. Drinki więc na ich bazie, z dołączeniem świeżo wyciskanych soków, wielu syropów, mleczka kokosowego, lodu i mięty.... Na pewno coś by ci przypadło do gustu. Wariacji na ten temat mogło by być na prawdę wiele. Jest też sporo piw, które nie są filtrowane ani słodzone miodem, więc nawet w tej materii dałoby się coś polecić. - odparła z uśmiechem. - Ty zaś podobno lubisz surfować i gotować dania wegańskie. Przyznam, że ja akurat lubię bardzo gotować, choć raczej rzadko zdarza mi się przygotować coś wegańskiego. Surfować zaś w ogóle nie potrafię - zaśmiała się delikatnie. Wolała bez bicia przyznać się, że akurat do wegan się w żaden sposób nie zalicza. Za bardzo kochała mięso, aby je porzucić, choć zdarzało jej się przygotować coś dla innych, bo jedna z jej siostrzyczek byłą na takowej drodze żywieniowej.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spodobał mu się.
Jej uścisk dłoni. Oj, spodobał mu się.
Jeśli była bowiem jedna rzecz, która odrzucała go od nowopoznanych osób - kobiet, mężczyzn, lub nieidentyfikujących się z żadną z dwóch płci, młodych, starych, wszystko jedno - to było to podanie ręki imitującej raczej zdechłą rybę - chłodnej, miękkiej, wiotkiej, jakby bez krzty życia. Albo śliskiej, przedwcześnie cofniętej, jakby w popłochu. Albo jakiejś takiej... No, wszystko jedno. Ważne, że żadnej z tych cech nie odnalazł podczas powitania z Kirą - wręcz przeciwnie. Gest powitalny w jej wykonaniu był mocny, choć oczywiście nieprzesadnie, Blue nie zaczął się obawiać, czy przypadkiem z The Chelan Cafe nie będzie musiał zaraz lecieć na ostry dyżur i sprawiał wrażenie... szczerego. Kolejny plus. Siedząca vis a vis surfera blondynka chyba nawet nie miała pojęcia - bo skąd? - jak duży.
Słuchając dziewczyny, Bluejay pokręcił lekko głową z rosnącym podziwem i w miłym zaskoczeniu, że... Jednak opis, który mu przedłożono na małej karteczce, chyba nie był kłamliwy!
- Kira, wybacz, jeśli to... zbyt zuchwały ruch, ale... Zamówisz mi coś? - zawadiacki uśmiech nie schodził Blue z twarzy - To znaczy drinka. Zamówisz mi drinka? Sam bym to zrobił, teraz, gdy już zdecydowałem się zostać, ale zawsze się w ten sposób pakuję w tarapaty. Zamawiam coś o najbardziej ekstrawagancko brzmiącej nazwie, a potem dostaję... - wykonał gest, mający symbolizować wysoką szklankę wypełnioną nadmiarem różnych dodatków - Jakieś takie cuda, których w ogóle nie da się wypić. Wiesz, parasolki, trzy rodzaje alkoholu i dwa syropu, świeże owoce, mrożone owoce, kruszony lód, cukier na brzegu szklanki, jakieś aromaty, te sprawy. Brakuje tylko sztucznych ogni - zaśmiał się cicho, przywołując w pamięci wizję niejednego nietrafionego zamówienia jakie złożył spontanicznie i którego potem słono (czy raczej słodko, zważywszy na zawartość drinka) żałował - A ty chyba naprawdę wiesz o czym mówisz, więc byłbym głupi, gdybym nie wykorzystał okazji.
W pewnym sensie był to i ciekawy eksperyment. Jeśliby bowiem założyć, że ludzie są tym, co piją, to na bazie złożonego przez Kirę zamówienia Blue mógł zobaczyć, jak go odebrała w tych pierwszych chwilach spotkania.
- Nie martw się, nie jestem mimo wszystko jednym z tych wege-nazistów, nie zacznę ci tu opowiadać o cierpieniach zwierząt w ubojniach. Chociaż... - Oho, już zaczął się rozkręcać, ale zaraz przypomniał sobie o złożonej dopiero co obietnicy i ugryzł się w czubek języka. Żadnej propagandy, Blue! To możesz sobie zostawić na drugą randkę, jeśli w ogóle do takowej dojdzie - W zasadzie nie ma chyba takiego dania mięsnego, którego nie dałoby się przerobić na wegańskie. Jadłaś kiedyś wegański bekon? Albo nuggetsy? Szaleństwo! Dziesięć razy musiałem sprawdzać, czy aby na pewno kupiłem te bez mięsa... - przyznał. - W takim razie... Gdybyś miała wybrać trzy rzeczy, które musiałabyś jeść do końca życia. Tylko te trzy, i nic innego. Co by to było?
W międzyczasie Blue rozejrzał się za krążącym po salce kelnerem, uznawszy, że faktycznie głupio tak siedzieć o suchym pysku.
- Mhm, surfuję... W sumie od dziecka. Jako kilkulatek miałem straszne problemy z utrzymaniem równowagi. Moja matka już zaczynała się bać, że to coś neurologicznego albo jakaś wada błędnika. Aż tu któregoś razu, chyba bardziej dla jaj... Postawili mnie na desce surfingowej. No - wzruszył ramionami - I tak mi jakoś do dzisiaj zostało. W zasadzie właśnie z tego względu wyjechałem z Seattle... Na siedemnaście lat. Szukałem fal.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej uścisk dłoni, jej przywitanie... Nie było udawane i wymuszone. Przywitała się z przyjemnością, co wskazywał nie tylko sam uścisk, ale i mimika jej twarzy. Delikatny uśmiech ozdabiał jej twarz. Sama również nie przepadała za lekkimi uściskami, które tłumaczone były etykietą chociażby. No no przecież kobieta powinna być delikatna, przecież nie wypada, a chrzanić etykietę. Jest człowiekiem pracującym a nie wymuskaną, ceramiczną laleczka wrażliwą na wstrząsy. Bystry wzrok kobiety nawet na chwilę nie uciekał w bok. Obserwowała każdy jego ruch, jego twarz, to jak mówił i jak się w międzyczasie zachowywał. Nie ukrywała również tego, że bacznie mu się przygląda.
- Jasne,nie ma sprawy. - Pokiwała delikatnie głową i zawołała uprzejmie kelnera. Nie pstrykała jednak palcami i nie gwizdała na niego. Gdy był wystarczająco blisko przeprosiła go i zapytała czy mógłby przyjąć od nich zamówienie. Spojrzała ponownie na Bluejay jakby się przy czymś upewniając. Zamówił dla niego to samo, co dla siebie, mojito. Kelner odszedł, a ona powróciła do swoich obserwacji.
- Wiele drinków jest bardzo skomplikowanych. Czym więcej składników, tym większe wyzwanie dla barmana, aby drink odpowiednio smakował. Wybrałam dla ciebie mojito. Sama je pijany. Jest proste. Rum, limonka, woda gazowana i trochę cukru, aby złagodzić smak. No i miętą. Duża ilość lodu zawsze jest po to, aby alkohol dobrze się schłodził, nim weźmie się pierwszy łyk. Zimny alkohol zawsze lepiej smakuje od ciepłego. Mojito nie jest słodkie. Jest orzeźwiające. A skoro jesteś weganinem, tym bardziej powinien ci odpowiadać. - Blondynka puściła mu oczko. Musiała przyznać, ze było całkiem przyjemnie. Drink przez nią wybrany faktycznie miał swoje znaczenie. Rum kojarzony był z Karaibami. On surfował. Pasowało. Dojrzała limonka miała przyjemny, kwaskowaty posmak zmieszany z nutą słodyczy, która wydobywana była odrobiną cukru. Mięta - orzeźwiająca i zdrowa. Mężczyzna wydawał sie być takim mojito. Spotkanie z nim było przyjemne i orzeźwiające, inne. Przyjemny początek szybkich randek. Kobieta zaśmiała się lekko słysząc o wege-nazistach.
- Mnie byłoby chyba ciężko przekabacić na tą stronę. Kiedyś mi się zrarzyloy próbować. Na święta czy wszelkie imprezy w domu zawsze musi być coś z tej kuchni, aby siostra coś zjadła a nie siedziała głodna. Mimo wszystko jakoś smak dla mnie wciąż nie ten. - Kobieta zaśmiała się lekko. Zrobiła zamyśloną minę słysząc pytanie. Upiła łyk drinka. - Mięso, warzywa i owoce? Dobra, pewnie przesadziłam - powiedziała rozbawiona. - Ciężko coś wybrać, zwłaszcza że lubię eksperymentować w kuchni. - Upiła kolejny łyk, a i kelner w tym czasie przyniósł ten zamówiony dla niego. Pokiwała delikatnie głową.
- W sumie bardzo ciekawe. Najwyraźniej surfowanie masz we krwi. Ja w sumie wiecznie w mieście. Nie opuszczam go raczej na dłużej niż tydzień. Skoro szukałeś fal czemu wróciłeś do miasta? - zapytała zainteresowana.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bluejay, choć temperamentalnie skłaniający się raczej w stronę introwertyzmu, był jak na swą zwyczajową skrytość dość odporny na pełne zainteresowania spojrzenia docierające doń z otoczenia. Wychowany w rodzinie swoimi zwyczajami, życiowymi postawami, tradycjami i zachowaniami wymykającej się wszelakim społecznym normom, za nic mający sobie opinie otoczenia, zwykle przyciągał wzrok pewnym tumiwisizmem wyrażonym postawą ciała, zamiłowaniem - zwłaszcza w młodości - do jaskrawych wzorów o jakby plemiennym charakterze oraz generalną aurą... inności, jaka go stale otaczała. To doświadczenie ugruntowała tylko konieczność znoszenia niezliczonych łypnięć posyłanych ukradkiem i pytań zadawanych aż nader-wprost przez rdzennych mieszkańców tropikalnej wyspy, na której spędził wszak szmat życia. Zamiast zaczepiać się w przepełnionych Australijczykami i Europejczykami kurortach, Krzyzanowski niemal na samym początku swojej przygody na Bali postanowił zżyć się z lokalnymi społecznościami tak bardzo, jak tylko się dało. Omijał więc modne rejony, drogie kluby i ekskluzywne hotele - zamieszkał w domku przy plaży, w oddalonej od centralnej części wyspy wioseczce, w której był jedynym człowiekiem z innego kontynentu, a w dodatku - jedynym białym. Szybko przyzwyczaił się więc do tego, że nie mógł wybrać się choćby do pobliskiego warungu, nie ściągając gradu ciekawskich spojrzeń i zawołań jak magnes.
Wzrok Kiry nie krępował go zatem. Bynajmniej - surfer odwzajemniał wręcz każde spojrzenie, słuchając dziewczyny z uwagą i lekką przekorą malującą się w uśmiechu.
- Bo nie próbowałaś moich sojowych filetów w musztardowo-miodowej marynacie! - odparł zaczepnie, tym samym otwierając im pewnie potencjalną furtkę, gdyby uznali, że może fajnie byłoby spotkać się ponownie - Ale... Ja wiem, wiem, wszystko w swoim czasie. Nie będę próbował cię tutaj przechrzcić na siłę!
Z wdzięcznością przejął drink podany mu przez kelnera i wierzchem palca otarł zebrane na brzegu szklanki kropelki wody. Znał mojito, w końcu był legalny od wielu już lat, a miał i szansę zaliczyć swoją porcję klubowych szaleństw, takie klasyki jak ten drink właśnie, margarity i, od czasu do czasu, jakieś desperackie Long Island Ice Tea nie były mu obce. Sposób, w jaki o koktajlu opowiadała dziewczyna, sprawił jednak, że drink smakował o inaczej. Pełniej. Zupełnie tak, jakby to dopiero słowa jasnowłosej barmanki wyzwalały z napoju zaklęte w nim nuty smakowe.
- Wspomniałaś, że masz rodzeństwo? Jedną siostrę, czy więcej? - zapytał ze szczerym zainteresowaniem - Nas jest w sumie czworo. Mój starszy brat i dwie młodsze siostry. A do tego - każde inne... Do dziś nie wiem, jak nasi rodzice dali sobie z nami radę.
Odpowiedź była prosta, Blue. Nie dali sobie rady.
Uśmiechnął się błogo, zwilżywszy gardło przyjemnym chłodem mojito i zaraz podziękował Kirze za sugestię.
- Powiedzmy, że ściągnęły mnie tu dość pilne sprawy rodzinne - odparł, dość może enigmatycznie. Uznał jednak, że opowiadanie dziewczynie o nagłej śmierci ojca i wszelkich towarzyszących jej rodzinnych dramatach podczas pierwszej randki może jednak nie było tak wybitnym pomysłem. - Wow, naprawdę? Podziwiam, Kira! To nie tak, że nie lubię miasta... Ale z czasem zaczyna mnie po prostu.... Nużyć, męczyć. Sam nie wiem - nie narzekał, a jedynie szczerze stwierdzał fakt - No dobra, w takim razie... gdzie najdalej zapuściłaś się poza Seattle? Pochodzisz stąd, czy po prostu od dawna tu przebywasz?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tumiwisizm.... Od razu przypomina mi się, jak nie raz i nie dwa, w różnych to grach, nazywaliśmy właśnie w ten sposób gildie do których zgarnialiśmy ludzi. Aż łezka w oku się zakręciła na to wspomnienie. No ale mniejsza, bo to nie czas na moje wspominki, ale aby powiedzieć kilka słów o Kirze i jej myślach.
Otóż nasza urocza blondyneczka również była odporna na wzrok innych ludzi. Przyzwyczajona była do tego, że ja obserwują. Jej wygląd niejako przyciągał wzrok znacznej większości ludności mijanej po drodze, gdziekolwiek by się nie udała. Masa tatuaży, których nawet nie próbowała ukrywać, była widoczna niczym niczym księżyc w pełni. A bezchmurnym, nocnym niebie pomiędzy licznymi gwiazdami. Znała również walory swojej sylwetki. Była dość wysokaimiala co pokazać. Jej ubiór często prowokował, choć nie znaczyło, że nie umiała ubrać się bardziej stonowanie. Oczywiście, że potrafiła! Jednak preferowała taki, a nie inny styl.
- Fakt, nie próbowałam - podkręciła rozbawiona głową. Zawsze wychodziła z założenia, że spróbować nowych dań nigdy nie zaszkodzi. Dobre dla urozmaicenia życia. Nie umiała jednak sobie wyobrazić,jak miałaby przestać jeść pyszne mięsko. Taka duszona wołowina, krwisty stek,pulpety, kurczak słodko-kwasny. Ugh... Aż ślinka cieknie na samą myśl o tych pysznościach.
Blondynka pijała różne alkohole. W sumie wszystko zależało od sytuacji i humoru jej samej. Czerwone wino do steku, dri ki przy barze lub z rodzeństwem, gdy chcieli aby ona i Shah im coś zaserwowali. Czasami wykańcza tym swoje rodzeństwo i zostaje jako ostatnia na polu bitwy. Przygarnie sobie kieliszek z wódką, który wypije raz na jakiś czas, jako przerwa w robieniu drinków dla nich. Więc ogólnie mało prawdopodobne, aby spiła się na rodzinnej imprezie.
- Mam trzy sióstry i trzech braci. U mnie jednak nieco inaczej to wygląda, bo jest to przybrane rodzeństwo. Każde z nas pochodzi skąd indziej. Mimo wszystko nasi przybrani rodzice mają niezliczone pokłady cierpliwości - zaśmiała się lekko. Fakt. Tak jak się nad tym zastanawila, to co jak co, ale państwo Hale byli na prawdę cierpliwi. Ich siódemka potrafiła niejednego spędzić do przysłowiowego grobu, a o dziwo Hale nie zostali jeszcze zamknięci w psychiatryku.
- Każdy lubi co innego. Gwar miasta mi nie przeszkadza. Z resztą pracuje jako barmanka, więc jestem przyzwyczajona do natłoku ludzi. - Blondynka uśmiechnęła się popijający drinka. - Las Vegas to był mój chyba najdalszy wyskok poza Seattle. A pochodzę stąd. Tu się urodziłam i tu mieszkam. A ty? Gdzie surfowałeś? - zapytała zainteresowana. Przy tej okazji przypomniała sobie o wygranym voucherze na wyjazd na Bahamy. To byłby świetny urlop. Tylko czy aby na pewno będzie się na nim dobrze bawić? Chciała tam zaprosić Owena, a teraz... Samej jechać nie chciała. Rodzeństwo? Jednego tylko nie może zaprosić bo się będą tłuc o miejsce. Może komuś odda? W sumie jakąś myślą to było. Będzie musiała się nad tym zastanowić.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Otóż to, nie dało się zaprzeczyć, że ta wysoka, smukła dziewczyna o skórze zdobnej w zygzaki tuszu przyciągała niejedno spojrzenie - także tutaj, w The Chelan Cafe, coraz bardziej wypełnionej ekspresowymi randkowiczami. A jednak Bluejay nie zwracał na ten fakt większej uwagi - sam bowiem... och, cóż za paradoks! - był zbyt w Kirę zapatrzony, aby zauważać spojrzenia rzucane im co jakiś czas przez innych gości kafejki.
Podobała mu się. Nie był pewien w jaki dokładnie sposób, ale podobała mu się. Ona, chłodny błękit jej oczu i wyprostowana sylwetka. Ale także ta aura autentyczności, jaka otaczała całą jej postać. Surfer miał poczucie, że dziewczyna niczego nie udaje. Okay, z pewnością nie okazywała też wszystkiego - każdy przecież miał jakieś tajemnice, sekrety i takie aspekty swojej historii czy osobowości, o których bynajmniej nie opowiada się na pierwszej, w dodatku błyskawicznej, randce. Blue odnosił jednakże, że charakter blondynki wolny jest od obłudy i dwulicowości, od skłonności do krygowania się, do tworzenia dokoła siebie atmosfery jakiegoś mitu, jakiejś baśni niewiele mającej wspólnego z rzeczywistością.
A w dzisiejszym świecie, myślał sobie blondyn, w świecie, w którym prawie każdy chełpił się noszeniem jakiejś maski, było to ogromną wartością.
- Siedmioro? - rzucił nieco głośniej, tak z podziwem, jak i zaskoczeniem - Chryste, a ja myślałam, że to nas jest już aż za dużo! - Pokręcił głową.
Inna sprawa, że chyba każdy, kto znał rodzeństwo Krzyzanowskich, bez większego wahania stwierdziłby, że z taką czwórką jak oni zazwyczaj więcej było kłopotów i roboty niż z tuzinem bardziej normalnych dzieciaków.
- Mm... Vegas... - zamyślił się na moment, przywołując wspomnienie własnej, jednorazowej, wizyty w tym mieście, jeszcze za licealnych czasów. Pamiętał gwar ulic niezdolnych do zapadnięcia w płytki choćby sen, kalejdoskop neonów rażących kiczowatymi barwami i kształtami. To właśnie o takich miejscach jak Las Vegas myślał, mówiąc, że duże miasta męczą go i nużą. A Seattle? Seattle przy Vegas było jakąś cholerną oazą spokoju! - Totalnie nie moje klimaty, ale doświadczenie z pewnością ciekawe... - podsumował dość dyplomatycznie - Co tam robiłaś? Jeśli mogę spytać. Też byłaś barmanką? Bo jeśli tak, to naprawdę podziwiam. Sam kiedyś stałem za barem, cztery sezony turystyczne z rzędu...
To nie tak, że nie lubił tej pracy. Po każdej zmianie musiał jednak regenerować się przez długie godziny i zbierać siły w samotności, nim był gotów znów zmierzyć się z poszukującymi łatwego pijaństwa turystami.
- Och - roześmiał się lekko - Spytaj raczej, gdzie nie surfowałem. Najpierw w Californii, potem na Hawajach, potem w Azji. Przez siedemnaście lat mieszkałem na Bali, a więc miałem po drodze do Australii i blisko do Tajlandii... Także, no, było tego trochę - przyznał - Mówi się, że ludzie mają w życiu różne priorytety. Moi szkolni koledzy ładowali czas i oszczędności w budowę domów z białym sidingiem, płodzenie dzieci i kredyty na samochód... A ja... No cóż - wzruszył ramionami - Jakoś tak wyszło, że zawsze liczył się tylko ocean.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miał coś w sobie. Sama nie była do końca pewna, co. jednak coś w sobie miał. Ciekawił ją. Już o tym, jak został surferem usłyszała. Ciekawiło ją jednak, dlaczego przeszedł na weganizm. W sumie dowiedziałaby się o nim więcej. Dodatkowo musiała przyznać, że był przystojny. Starała się dostrzec jak najwięcej. Pech jednak chciał, że gdzieś tam wewnętrznie porównywała do Owena. W myślach karciła się za to. Nie powinna przecież. Każdy był inny, a mężczyzna przed nią siedzący był faktycznie atrakcyjny i to nie tylko ze względu na wygląd. Interesował ją. Prowadził zupełnie inny tryb życia niż ona. Był wolnym duchem. Ich życie całkowicie od siebie się różniło. Uśmiechnęła się pod nosem na tą myśl. Może jednak ryzyko pójścia na randki w ciemno nie było w cale takim złym pomysłem? Miała szansę spojrzeć nieco inaczej na ludzi, których pozna. Musiała się śpieszyć w ocenie. Miała tylko pięć minut. Stojąc za barem, gdy ktoś przychodził do klubu, zawsze miała znacznie więcej czasu na obserwację. To było coś innego. W duchu przyznała, że to było ciekawe doświadczenie, a dopiero się zaczynało. W końcu dopiero pierwsza, szybka randka.
Mężczyzna mógłby się jednak mocno zdziwić. Fakt, teraz czułą się sobą. Nie musiała udawać twardej i zaborczej. Mogła podchodzić do wszystkiego lekko. A w razie potrzeby po prostu wstać i pójść po kolejnego drinka na tyle długo, aby czas randki minął. Ogólnie jednak maskę swoją posiadała. Maskę twardej, niedostępnej kobiety. Samowystarczalnej, niepotrzebującej niczego do szczęścia. Kobiety, która umie zadbać o siebie. Jednak nie do końca było to prawdą. Wyjątkowo przy nieznajomej osobie czułą się dość swobodnie. Choć fakt, nie opowiedziałaby mu teraz swojej tajemnicy dotyczącej przeszłości.
- Tak, siedmioro. Żadne z nas nie jest właściwie spokrewnione krwią. Jednak nie mogę powiedzieć, można na nich liczyć. - Kobieta powiedziała wszystko zgodnie z prawdą. Właściwie dopiero sobie uświadamiała, ile faktycznie może zawierzyć rodzeństwu. To nie tak, by im wcześniej nie ufała. Była po prostu bardziej skryta, niż mogłoby się wydawać.
- Oj nie, nie. W Vegas nie stałam za barem. Tam byłam tylko ze względu na znajomą, która urządziła sobie tam panieński. Znaczy zażyczyła sobie tam panieński. Długa historia - zaśmiała się lekko. Musiała przyznać w duchu, że jej barmańskie przyzwyczajenia potrafiły sprawiać problemu. Rapture, gdzie to krytycznie oceniła barmana przy właścicielu, nie był jedynym klubem, w którym właziła za bar, aby przygotować drinki.
- Aktualnie jestem barmanką w Dragon Club - przyznała spokojnie. - Ciekawe. Ja w sumie za granice kraju nie wyjeżdżałam. Na święta wygrałam voucher na Bahamy, ale jeszcze z niego nie skorzystałam. Nawet niczego nie rezerwowałam. Pojechanie na wakacje w samotności.... Słaba opcja, zwłaszcza, że voucher dla dwóch osób - zaśmiała się. - Ja ogólnie lubię życie miejskie. Jestem przyzwyczajona do tego. Poza tym, stanie za barem, gdzie jest pełno ludzi, jest dla mnie swoistym wyzwaniem. Można na prawdę wiele rzeczy zaobserwować. Można również wiele się nauczyć, chociażby jak odczytywać ludzi - puściła mu oczko.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ach, całe szczęście! - roześmiał się, słysząc, że jego przypuszczenie okazało się być jednak błędnym. Dopiero teraz pomyślał, że tak beztroskie wysnuwanie najróżniejszych interpretacji mogło przyczynić się do popełnienia przez niego jakiegoś faux pas? Co w końcu, gdyby na przykład okazało się, że Kira była w Las Vegas w czasie... Na przykład swojej minionej aktywności w jakiejś mafii?! Albo na przykład gdyby wyjawiła mu, jak gdyby nigdy nic, że w tym skupisku rozrywki wcale nie stała za barem, a na barze, lub na przykład na scenie, za główne zadanie mając owijanie gibkiego ciała dokoła chłodu metalowej rurki?
Nie przy tym, żeby Bluejay tak właśnie odbierał dziewczynę - jako rzekomo byłego członka przestępczego półświatka albo tancerkę tańców niekoniecznie-przyzwoitych. I nie, tak swoją drogą, by jego stosunek do niej miał się zmienić, gdyby któryś z tych scenariuszy okazał się jednak tym prawdziwym. Kto, jak kto, ale Bluejay Krzyzanowski naprawdę nie oceniał przysłowiowej książki po okładce, a znacznie bardziej od takich czy innych obwolut liczyło się dlań wnętrze. Pomyślał po prostu, że powinien być bardziej ostrożny - tak na tej, jak i na swych kolejnych randkach, uważając, by nietrafionym pytaniem nie zepchnąć przypadkiem rozmowy na tory dla tej drugiej strony zbyt niewygodne. - Po prostu... Nigdy nie zazdrościłem barmanom w takim Las Vegas na przykład. Wiesz, klienci w piątkowy wieczór potrafią być upierdliwi już w jakiejś mało popularnej miejscówce, a co dopiero w takim Vegas, na miłość boską...
Z zainteresowaniem przysłuchiwał się blondynce, posyłając kontrolne spojrzenie odmierzającemu czas zegarowi. Zaczynał żałować, że te randki miały być aż tak ekspresowe - coraz bardziej czuł, że z jakiegoś względu chętnie dowiedziałby się o Kirze nieco więcej. Winił jej aurę - to wrażenie autentyczności i tajemniczości jednocześnie, jakie dokoła siebie roztaczała; zagadkę, której nie mógł rozgryźć.
- W Dragon Club w Chinatown?! - ożywił się teraz, aż nie wierząc w treść jej słów - Jezu, niesamowite! W Dragonie upiłem się pierwszy raz w życiu... - zaśmiał się z jakimś rozrzewnieniem. Kiedy to było, na miłość boską!? - I to strasznie. Ojciec musiał mnie odebrać nad ranem, spod klubu, bo nie mogłem trafić... Na przystanek - opowiedział, tak ze śmiechem, jak i lekkim zakłopotaniem swoją młodzieńczą głupotą - Niesamowite. To było jakieś wieki temu, nie wiedziałem nawet, że Dragon jeszcze stoi!
Teraz był mądrzejszy, po alkohol sięgając w sposób o wiele bardziej przemyślany i rozsądny - jak po tego drinka, zamówionego mu przez Kirę zresztą, którego wciąż jeszcze sączył ponad chłodną krawędzią szkła, nie zaś osuszył w dwie minuty, jak zrobiłby to za czasów licealnych szaleństw.
Lub jak zrobiłby to jego brat.
- Bahamy? Farciara! - ugryzł się w język, nim żartobliwie zaproponowałby, że w sumie mógłby jej towarzyszyć. Nie dało się nic poradzić: każde miejsce, w którym występowały prawdziwe fale działał na Bluejay'a Krzyzanowskiego jak płomień świecy na ćmę. - A nie możesz pojechać w pojedynkę? To znaczy, z kimś na pewno byłoby super, ale z drugiej strony... Samotne podróże są fantastyczne. Chyba w żadnych okolicznościach człowiek nie dowie się tylu rzeczy o sobie jak wówczas, gdy podróżuje w pojedynkę!
Pokiwał głową, dając blondynce do zrozumienia, że może wyobrazić sobie jak wiele okazji do obserwowania najróżniejszych ludzkich zachowań przysparza jej praca. Był też ciekaw, skoro przyznawała się do tego talentu, co odczytała z niego samego...
- Zdradzisz mi, co zaobserwowałaś w ciągu tych naszych pięciu minut? To strasznie ciekawe - przyznał ze szczerym zainteresowaniem. Nie był łasy komplementów; nawet, gdyby Kira odpowiedziała, że nie zaobserwowała absolutnie nic, bo w jej odczuciu Blue jest na przykład jałowy i nudny jak listopadowe popołudnie, nie zburzyłoby mu to tak od razu poczucia własnej wartości. Miał jednak wrażenie, że usłyszy coś innego - Jeśli nie zdążymy teraz... - ruchem głowy wskazał na czasomierz, którego wskazówki bezlitośnie odmierzały kolejne sekundy do końca ich krótkiego spotkania - To może wpadłbym kiedyś do Dragona podczas twojej zmiany? Albo mogłabyś odwiedzić mnie na plaży, bo tam właśnie chyba najczęściej przebywam.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kobieta delikatnie się zaśmiała słysząc odpowiedź, że na całe szczęście nie stałą tam za barem. W sumie to była zabawna sytuacja. Nie spodziewała się takiego zadowolenia na to, że nie pracowała w Vegas. W sumie nie bardzo rozumiała dlaczego tak go to ucieszyło. Kolejne jednak słowa nieco rozjaśniły sytuację. Uśmiechnęła się mimowolnie.
- Bycie barmanem ogólnie jest dość ciężkim kawałkiem chleba. Jest to praca na nocne zmiany, więc potrafi wysysać energię nie ważne, czy jest to znany klub, czy jakaś dziura. Przy zatłoczonych miejscach jest stresująco, aby wyrobić się z zamówieniami, ale dzięki temu czas szybko mija. Przy barach mniej znanych może i jest spokojniej, zaś czas potrafi się dłużyć niczym flaki z olejem - przyznała spokojnie upijając alkohol ze swojej szklanki.
Blondynka również nie oceniała książki po okładce. Wiedziała już z doświadczenia, że błędem było patrzenie tylko na to, co widzą oczy przy pierwszym rzucie. Ludzie potrafili wiele skrywać w sobie, a czasami to co skrywali było najcenniejsze. W sumie jej samej również to się tyczyło. Skrywała swoją bardziej przyjacielską i uczuciową naturę bojąc się kolejnego zranienia.
- Tak, dokłądnie tam. Stoi i świetnie się trzyma - powiedziała rozbawiona. W sumie zabawne było jak opowiadał o sobie. Był przy tym niezwykle otwarty, Uśmiechała się delikatnie słuchając go uważnie.
- Niby to jakaś myśl, ale sama nie wiem. Może faktycznie było by to ciekawym doświadczeniem. Chociaż z drugiej strony i tak mieszkam sama, więc mam dość czasu aby poznać samą siebie -stwierdziłą spokojnie popijając swojego drinka. Czas nieubłagalnie mijał i było go co raz mniej, aby czymś więcej się podzielić. Zaraz będą musieli się rozejść i przejść do kolejnych randek. Szkoda, bo była ciekawa, co dalej może z tego wyniknąć.
- Co zaobserwowałam? Wydajesz się na szczerego i otwartego przystojniaka - puściła mu oczko. Uśmiechnęła się pod nosem słysząc, że chciałby się z nią jeszcze spotkać. Wzięła serwetkę i szminkę z torebki. A niech będzie, zaszaleje jak w filmie. Napisała swój numer telefonu i mu podała.
- Zawsze można się po prostu umówić na spotkanie. Chyba tak będzie łatwiej - przyznała z uśmiechem.
<center><div class="s3"><img src="https://i.makeagif.com/media/7-29-2016/-0m9DK.gif" class="s1"><div class="s2">Morał jest taki, by strzec się<span class="s4">kobiet</span> zwłaszcza gdy samemu jest się słabym, śmiertelnym <span class="s4">facetem</span>.</div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.s3 {width:200px;height:auto;text-align:center;margin: 0 auto;}.s1 {width:200px;height:auto; -webkit-filter: brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);filter:brightness(110%) contrast(110%) grayscale(70%);outline:1px solid rgba(255,255,255,0.15);outline-offset:-8px;border:1px solid rgba(255,255,255,0.15);}.s2 {text-align:justify;font-family: 'Roboto Mono', monospace;text-transform:uppercase;letter-spacing:1px;font-size:7px;color:#0A0D0A;line-height:15px;}.s4 {color:#8fa5a3;font-family: 'Cookie';text-transform:none;font-size:13px}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/r6X9Hch.png"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 265;left: 20;color: #975256;padding: 10px;width: 410px;height: 230;margin-left: 75px;z-index: 10;position: absolute;hidden: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; line-height:140%;"><div style="text-align:center; color:#6a244b;">
RANDKA NUMER II<BR>
CZAS TRWANIA: 10.02, 18:30 - 13.02, 18:00*
* Po upłynięciu czasu nie ma możliwości dodania kolejnych postów w danej randce.
** Sugerowana długość posta to 1000-2000 znaków dla sprawności pisania.




</div></div>
Ostatnio zmieniony 2021-02-10, 18:03 przez Kupidyn, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

-

Zablokowany

Wróć do „Speed Dating”