WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://www.bridalguide.com/sites/defau ... /div></div>

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

❧ 30 ❧
strój + maska
Kiedy Tottie pierwszy raz usłyszała o wielkim balu, organizowanym przez burmistrza, nie przejęła się zbytnio i pewnie nawet zapomniałaby o tym hucznym wydarzeniu, gdyby nie ciągłe reklamy i rozmowy jak nie w szkole tańca, to znów w Domu Kultury. Postanowiła więc zainteresować się, o co w ogóle tyle szumu… i dała się wkręcić, dołączając do rozentuzjazmowanego tłumu planującego zabawę w eleganckim, rozkochanym w sobie towarzystwie. Intrygującym dodatkiem wydawały się te maski, które choćby na chwilę dodawały tajemniczości i anonimowości, co przecież niełatwo było osiągnąć nawet w sieci, a co dopiero w Seattle, które niby było duże, a jakby wciąż za małe, by skryć w nim swoje mniejsze lub większe grzeszki...
Właściwie od samego początku Whitbread planowała na tę imprezę wyciągnąć siostrę. Nauczona doświadczeniem osobnego balowania w halloween, nie widziała innej opcji jak przyklejenie się do Aury i wspólne brylowanie w towarzystwie. Właściwie odkąd otrzymały spadek nie miały okazji trochę polansować się w wyższych sferach, więc grzechem byłoby nie skorzystać z zaproszenia do Country Clubu. Biedna starsza rudowłosa musiała więc wysłuchiwać wciąż produkującej nowe zachęty Tottie, która jak zazwyczaj odpuszcza, tak w przypadku tego balu nie chciała nawet dopuścić możliwości, że się tam nie zjawią!
- Kurczę, mogłam cię posłuchać i wziąć te stare buty. Coś czuję, że te mnie obetrą - stwierdziła Tottie, gdy po tym jak wysiadły z taksówki, podążyły za tłumem, który kierował się do wejścia do klubu. Jeszcze w samochodzie wsunęła na twarz maskę, by w razie czego siostra mogła poprawić jej fryzurę, gdyby gdzieś niechcący zahaczyła o którąś ze wsuwek, które wcześniej wylądowały w jej włosach, próbując utrzymać długie, rude pukle.
- To co? Bar na rozgrzewkę? - zapytała cicho młodsza Whitbread, uśmiechając się co rusz do mijanych ludzi, którzy - podobnie jak ona - z zainteresowaniem przyglądali się zamaskowanym uczestnikom imprezy. Ledwie to powiedziała, pojawił się kelner, podsuwając tacę z lampkami szampana. Sięgnęła więc po dwie, by jedną z nich wręczyć bliźniaczce.
Ostatnio zmieniony 2021-02-09, 19:11 przez Tottie Whitbread, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

sukienka + maska

O ile Aura lubiła klimaty bożonarodzeniowe, tak święto, które wypadało w lutym, nie budziło już aż takiego entuzjazmu u rudowłosej. I właściwie nie miało znaczenia, czy była aktualnie w związku, czy nie. Może zresztą nawet nie chodziło o samo święto, a cały ten kicz (według Aury), który mu towarzyszył – a przejawiał się on we wszechobecnej czerwieni i serduszkach, przypominających o tym, że czternastego lutego koniecznie (sic!) trzeba sobie znaleźć jakąś parę.
A mimo to – ramię w ramię z bliźniaczką wkroczyła na salę, przeklinając pod nosem, gdy niechcący przydeptała sobie szpilką materiał sukienki. Sukienki, na którą wydała wcale niemało, a do tego trochę wzbraniała się przed tym zakupem, bo nie miała pojęcia, czy – oprócz tego balu – będzie miała okazję ją jeszcze kiedykolwiek założyć. Ostatecznie jednak zakupu dokonała, do koszyka wrzucając pewnie nawet jeszcze kilka dodatków, bo może jednak warto było się na to skusić, skoro mogły sobie na to pozwolić? Najwyraźniej Tottie miała dar przekonywania nawet względem wyjątkowo opornej siostry. Zresztą Aura także doskonale pamiętała, jak ostatnim razem skończyło się ich rozdzielenie – dla niej na komisariacie, a dla Tottie w szpitalu – dlatego, choć wcześniej trochę ponarzekała, to było jasne, że nie zamierzała tutaj puścić bliźniaczki samej.
Stop! – Zerknęła na siostrę, udając ogromne zdziwienie. – Możesz to powtórzyć? No wiesz, tę część o tym, że mogłaś mnie posłuchać – dodała zaczepnie. – Nie zdążyłam tego nagrać, żeby ci to potem puszczać za każdym razem, kiedy mam rację – zaśmiała się, rozglądając wokoło i w końcu skinęła głową. Odgarnęła kosmyk włosów z czoła – ona, w przeciwieństwie do Tottie, zostawiła je rozpuszczone i zdecydowała się na delikatne fale.
Myślę, że nawet gdyby każda z nas założyła trampki to pod takimi długimi sukienkami i tak nie byłoby tego widać, a przy tym nie byłybyśmy wyższe od większości facetów – skwitowała, nieco ciszej, rzucając okiem na jednego czy drugiego przedstawiciela płci męskiej. Może trochę wyolbrzymiała, ale normalnie nie należały do niskich osób, a obcasy dodawały im przynajmniej kilka centymetrów.
Zdecydowanie, potrzebuję alkoholu, żeby to przetrwać – stwierdziła, chociaż dla Tottie, która świetnie ją znała, musiało być jasne, że tylko się zgrywa. Gdyby rzeczywiście aż tak bardzo nie chciała tu być, pewnie znalazłaby jakiś sposób, żeby się z tego wymiksować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tottie zatrzymała się gwałtownie, od razu patrząc pod nogi, w obawie, że nadepnęła na suknię siostry. Szybko jednak okazało się, że powód jest inny i młodsza Whitbread cichutko odetchnęła.
- Mówisz tak, jakbym za rzadko przyznawała ci rację - stwierdziła z nutką zawodu, że Aura nie pamięta jak wielokrotnie siostra się z nią zgadzała i postępowała według jej wskazówek, choćby po to, by nie wszczynać niepotrzebnego konfliktu. - A może to już starość, że o tym zapominasz? O nie, czyli jest ryzyko, że za dwadzieścia pięć minut i mnie to dopadnie? - zapytała z udawaną obawą o stan swojej pamięci, której jednak wolałaby tak szybko nie tracić (nawet gdyby miało to się okazać przełożeniem w czasie lekcji surfingu u Krzyzanowskiego, którą miała wygrać właśnie przez zapomnienie!).
Na szczęście dobiegające z wnętrza Country Clubu dźwięki, prawie całkowicie zagłuszyły jęk, jaki wyrwał się Tottie, gdy bliźniaczka wspomniała o trampkach. Ileż rudowłosa by dała, by pod tą wieczorową kiecką ukryć swoje ulubione buty!
- Nic nie mów! Dobrze wiesz z jakim bólem zostawiłam je w domu, żeby nie przynosić ci wstydu, jak w tańcu podwieje mi kieckę - oznajmiła odruchowo podążając spojrzeniem w kierunku, gdzie patrzyła Aura. Panowie nie wydali się jej znajomi, więc szybko znalazła sobie inną grupkę, której poświeciła następne kilka sekund, nim spuściła wzrok, by popatrzeć pod nogi, bo akurat zrobiło się dość tłoczno i istniało ryzyko, że wdepnie się w czyjąś zbyt obszerną kreację.
- Może nie będzie tak sztywno, w końcu zorganizowali bal w Country Clubie. Myślisz, że jest w planie ujeżdżanie byka? - Dziewczyna parsknęła śmiechem, bo sam pomysł takich atrakcji wydawał się komiczny, zwłaszcza patrząc na towarzystwo, które nijak nie pasowało do kowbojskich zabaw.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z niejakim zaskoczeniem wychwyciła dziwne nuty w tonie siostry, świadczące o tym, że ta uwaga nie miała nic wspólnego z rzeczywistością.
No przecież wiem – mruknęła pojednawczo. – Tylko tak sobie żartowałam. Jeszcze aż tak źle z moją pamięcią nie jest. Ale jak dopadnie mnie skleroza to dam ci znać, żebyś miała te dwadzieścia pięć minut na spisanie najważniejszych rzeczy, zanim obie wszystko pozapominamy – obiecała, rozciągając usta w delikatnym uśmiechu. Na szczęście dotychczas na własną pamięć raczej nie mogła narzekać – miała ją całkiem niezłą, ale to również przekładało się na pamiętliwość, bo nie tak łatwo zapominała niewłaściwe (według niej) zachowanie lub słowa, skierowane w jej stronę.
Aura z kolei nieźle czuła się w szpilkach. Jasne, na co dzień też wybierała trampki, adidasy lub inne obuwie na płaskim obcasie, jednak od czasu do czasu i w nieco bardziej eleganckich butach lubiła się pokazać.
W razie czego zgarnęłam do torebki jakieś plastry na obtarcia – przyznała, wskazując na małą torebeczkę, w której oprócz telefonu, tych plastrów i jakiś innych drobnostek, które zawsze powinny znaleźć się w damskiej torebce, pewnie nie zmieściło się nic więcej. – Ostatecznie w trakcie zabawy możesz je zrzucić i tańczyć boso. Chyba nie może być tu aż tak sztywno, żeby to było jakieś niedozwolone – stwierdziła z błyskiem w oku, który świadczył o tym, że nie miałaby nic przeciwko, żeby ewentualnie to sprawdzić. Równie chętnie pozbyłaby się tej sukienki, która choć ładna, miała tę niezaprzeczalną wadę, że należało pilnować, aby nie przydeptać jej butem. Osobiście wolałaby wbić się w coś krótszego, niestety dress code był jasny.
O matko, oby! – zachichotała, bo właśnie wyobraziła sobie takich elegancików, jak w tych garniturach próbują się utrzymać na byku. – I mam nadzieję, że to byłaby atrakcja nie tylko dla facetów – dorzuciła, spoglądając znacząco na siostrę. – Już samo wdrapanie się na byka w takiej kiece byłoby sporym wyzwaniem. Liczę, że organizator nas dziś czymś zaskoczy – zaśmiała się, upijając trochę swojego szampana.

autor

sometimes all you can do is lie in bed and hope to fall asleep before you fall apart
Awatar użytkownika
30
162

przelewam siebie na płótno

prowadzę antykwariat

elm hall

Post

[4]

maska + sukienka

Głupio wciśnięta w sukienkę wyciągniętą z dna szafy (najgłębszych odmętów, zaraz pod grubym plikiem pocztówek i starych gazet, które nie wiedzieć dlaczego, wciąż trzymała wśród swoich szpargałów), sunęła powolnym krokiem, przeciskając się przez tłum gości. W normalnych, sprzyjających okolicznościach, nie postawiłaby na takiej imprezie ani stopy, ani inną częścią ciała też by jej nie zaszczyciła. Zmusiła się jednak do kompromisu. Nie była w stanie dłużej wysłuchiwać o swoim nieprzemijającym cierpieniu, z którego przecież jasnym było, że zdawała sobie sprawę. Każde, kolejne zdanie wycelowane w jej wyobcowane ze społeczeństwa ciało, było jak smagnięcie wyjątkowo upierdliwym biczem. Żadna rozpacz nie była w stanie jej zatrzymać w mieszkaniu, w którym zebrały się przyjaciółki, usilnie próbując wcisnąć ją w czerwoną, zdecydowanie zbyt wydekoltowaną i obcisłą sukienkę, w której jej małe piersi, wyglądały jakby przy pierwszym lepszym podskoku, mogły jej wybić zęby. Dla świętego spokoju, z wyrazem rezygnacji na twarzy, przystała na propozycję, obiecując, że spotkają się na miejscu, ale tylko kiedy już sobie pójdą i pozwolą jej wybrać ubiór samodzielnie.
Nie planowała zakładać tej sukienki ani teraz, ani nigdy. Ostatni raz miała ją na sobie na wernisażu lata temu, na którym poznała Ulysessa. Wbrew postanowieniu, jakiś wyjątkowo śmiały i natarczywy skrawek jej duszy, rwał się do tego ubioru, nie pozwalając jej o sobie zapomnieć. Uległa po raz kolejny, naciągając na siebie delikatny materiał, wygładzając dłonią frędzle, a na stopy zakładając delikatne szpilki, na niskim obcasie. Wszystko tylko po to żeby było wygodnie i jak najmniej krępująco. Choć to ostatnie można rozumieć dwojako.
Wśród tłumu ubranych w maski głów, nie potrafiła odnaleźć znajomych postaci. Czuła się jakby podłoga pod nią w każdej chwili mogła się rozewrzeć i wessać ją do środka. Nie byłoby to takie złe, gdyby dzięki temu mogła uniknąć imprezy. Nerwowym ruchem przesunęła luźno puszczone, blond włosy z obojczyka na plecy. W oddali zamajaczył bar, a skoro nie potrafiła odnaleźć znajomych, wystarczyło jej odnalezienie wódopoju.
- Czyli nie tylko ja czuję się tutaj tak, hm... niekomfortowo? - zagaiła z nieśmiałym uśmiechem, zbliżywszy się do dwóch, płomiennowłosych kobiet, które głośno narzekały na swoją niedolę. I dobrze, bo Maggie z wielką chęcią dołączy do ich grona, wylewając z siebie wszystkie żale.
- Jeśli ujeżdżanie byka, to tylko po solidnej dawce, wszystkiego co tam mają za ladą - odparła tonem znawcy, jakby na swoim koncie miała już zaliczonych pięćset takich przejażdżek na mechanicznym byku, a nie żadnej. - Nie macie nic przeciwko, jeśli się do was dołączę? - zapytała, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Maska sprawiała... Że czuła się jakoś śmielej, inaczej, a nie jak nieszczęśliwa kobieta, która nie widzi sensu w życiu.
There used to be a time you took all my light
Like nothing was left to find ☾ ☾ ☾

autor

lena

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Te wszystkie narzekania młodszej Whitbread były dość przejaskrawione i zazwyczaj jeśli już się uaktywniały, to były bardziej formą zagajenia i podtrzymania rozmowy, bo jak już nieraz Tottie zdążyła się przekonać: marudzenie łączyło i zbliżało ludzi, bo nagle okazywało się, że życie uwiera kogoś dokładnie w tym samym miejscu i czasie, więc łatwiej z marszu uzyskać nić porozumienia mając wspólnego wroga. Łatwiej też było ewentualne bolączki przekazać siostrze, bo przed nią nie trzeba było dobrze wypadać albo stwarzać pozorów - zbyt długo się znały, by Aura nie wyczuła fałszu takiego działania.
- I to jest dobry… bardzo dobry plan! - powiedziała już zdecydowanie bardziej entuzjastycznie rudowłosa, uśmiechając się do siostry. Gdzieś w międzyczasie zauważyła, że wśród gości zaczynają się też pojawiać pojedyncze osoby, które nie od razu wkraczają do wnętrza Country Clubu uwieszone na ramieniu partnera niczym leniwiec na gałęzi, tylko dopiero po czasie dołączają do jakiejś grupki albo lądują pod ścianą, by ją podeprzeć. Tottie widząc to, czuła wręcz natychmiastową potrzebę podejścia do takiego samotnika, by wciągnąć go nie tylko do rozmowy, ale może przede wszystkim na parkiet, by nie stracił okazji do zabawy, bo przecież po to tu byli!
Wiadomość o plastrach już całkowicie sprawiła, że rudowłosa była wręcz wniebowzięta.
- Jesteś najlepsza! - stwierdziła, krótko i mocno ściskając dłoń bliźniaczki. Wiedziała, że zawsze może liczyć na Aurę. Co potwierdziło się też chwilę później z pomysłem tańczenia na boso, co z jakiegoś powodu wcześniej nie przyszło do głowy Tottie. - Odczekam pierwsze piętnaście minut i ściągam buty, a co! - stwierdziła, wyrażając swoją gotowość do paradowania na bosaka.
Widząc kręcącą się w okolicy jasnowłosą kobietę, uśmiechnęła się do niej przyjaźnie i miała zamiar zagadać, ale nieznajoma ją wyprzedziła. Nie od razu odpowiedziała na jej pytanie, bo jak zahipnotyzowana wpatrywała się w jej kreację.
- Jaka fantastyczna sukienka. Te frędzle! Obłęd! - Tottie oczami wyobraźni już widziała, jak układają się podczas obrotu. Przypomniał jej się strój, w którym wygrała swój pierwszy, poważniejszy turniej tańca. Nie był to co prawda żaden prestiżowy, międzynarodowy pokaz umiejętności tanecznych, ale był jednym z kilku sukcesów w jej międzystanowej karierze i przede wszystkim był ostatnim, na którym pojawili się rodzice bliźniaczek, co dodatkowo podbijało jego wyjątkowość.
Pogrążona we wspomnieniach na chwilę się wyłączyła, gapiąc się na sukienkę blondynki, którą gdzieś w międzyczasie musiała dotknąć, bo jak się ocknęła, to między palcami wciąż miała frędzle.
- Ojej, przepraszam! - rzuciła pospiesznie, speszona swoją zuchwałością. - I tak, pewnie, zapraszamy. To Aura - wskazała na siostrę - a ja jestem Tottie. Przyszłaś sama? Czy może potrzebujesz dwóch dodatkowych par oczu, by w tym ścisku wypatrzyć jakichś swoich towarzyszy? Korzystaj, póki obie mamy obcasy, bo dzięki temu mamy lepszy zasięg. - Zaśmiała się, dodatkowo prostując, by maksymalnie wykorzystać swój wzrost.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek dress + mask Najchętniej zaszyłaby się w domu, z kolacją przy świecach, dobrym, drogim winem i romantycznymi filmami na Netflixie, przerywanymi przez seks. Skoro jednak już zgodziła się pójść z Ianem na ten bal, musiała otworzyć szafę i zrobić jej przegląd, by wyglądać zjawiskowo. Od samego początku nic się jej nie podobało, chowała i wyciągała sukienki, żałując, że wzięła się za to tak późno, bo teraz nie miała czasu na to, by znaleźć coś fajnego w galeriach. Musiała więc zadowolić się tym co miała, ostatecznie wybór padł na cukierkową różową do samej ziemi, którą miała na premierze swojej pierwszej książki kilka lat temu i założyła ją tylko raz, dobrała do tego srebrne buty, różowo-srebrną maskę, bo w końcu to bal maskowy i z zadowoleniem mogła stwierdzić, że można tak wyjść do ludzi. Jednak ta segregacja zajęła jej sporo czasu i zajechali na przyjęcie mocno spóźnieni, chociaż znalazło się kilka par, które również dopiero co zjeźdżali się na bal. Problemem był taniec, bo chociaż lubiła imprezy i często za młodu na nich bywała, to jednak taniec towarzyski w parach sprawiał jej trochę kłopotów. Miała nadzieję, że stopy Iana przetrwają do końca ten wieczór.
- Wiesz, może uda nam się odpuścić taniec? Nie chcę, żeby twoje nogi ucierpiały zbyt mocno - stwierdziła z zażenowaniem, gdy już znaleźli się w środku. Jadąc taksówką nałożyła maskę na twarz i poprawiła włosy, żeby przez przypadek nie rozwiązały się tasiemki mocujące maskę.
- Może na początek coś na rozluźnienie? Podobno alkohol rozluźnia mięśnie i stajemy się bardziej giętcy - zapytała Iana, uśmiechając się z rozbawieniem. Mijali mnóstwo ludzi, których twarze były zakryte i zastanawiała się która maska kogo skrywa, aż znaleźli się przy barze. Odszukała sobie swoje ulubione martini z zielonymi oliwkami, a dla swojego partnera, wzięła tequilę, nieco mniej babski alkohol i wręczyła mu kieliszek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie dało się ukryć, że to nie był typ imprezy, na którym Aura by bywała często. Raczej wybierała potańcówki mniej oficjalne, wychodziła najczęściej to klubów, by to tam spędzić wieczór czy noc. I może właśnie z racji tego nieprzyzwyczajenia, czuła się trochę jak element układanki, który okazuje się jednak nie pasować do całego obrazka. Ci wszyscy eleganccy panowie i ich wystrojone partnerki nawet ją odrobinę przytłaczali, choć nie przyznałaby się do tego przed nikim. I gdy usłyszała, jakby ktoś z zasadzie wyartykułował jej własne myśli, z zaciekawieniem przekręciła głowę w stronę kobiety, która zmaterializowała się obok nich. Maska, która była obowiązkowym elementem stroju podczas tego wieczoru, skutecznie utrudniała rozpoznanie, czy w danej postaci kryje się ktoś, kogo być może się kojarzy. Zresztą, czy to miało jakiekolwiek znaczenie?
Zdecydowanie nie. Jest nas więcej – mówiąc to uśmiechnęła się do blondynki pokrzepiająco. Najwyraźniej nie tylko one potraktowały tą imprezę mniej sztampowo i zrezygnowały z romantycznego wyjścia z jakimś facetem. – Ale myślę, że temu też może zaradzić alkohol. Na szczęście ma on magiczne właściwości nie tylko w kwestii ujeżdżania byka, ale również w wielu, wielu innych – skwitowała, na chwilę nieco się wycofując, kiedy siostra nie tylko zapewniła, że dodatkowe towarzystwo jest wręcz pożądane, ale też od razu je przedstawiła, na co Aura tylko nieznacznie kiwnęła głową, głównie po to, aby zaznaczyć swoją obecność i nie wypaść z rozmowy.
W międzyczasie obróciła się w stronę baru, przyglądając się wszystkim tym mniej i bardziej kolorowym drinkom, jakby zastanawiała się, po którego sięgnąć w pierwszej kolejności (właściwie drugiej, skoro przed chwilą wypiła kieliszek szampana). Ostatecznie jej wybór okazał się prosty – palce jakby odruchowo zacisnęły się na kieliszku, którego zawartość kusiła intensywną czerwienią.
A wy co pijecie, drogie panie? – zwróciła się do swoich towarzyszek, kiwając zachęcająco głową.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

gajerek + maska

Bal Walentynkowy. Początkowo nie miał ochoty się na niego wybierać, bo zazwyczaj chodził tam z Dear, a każde wspomnienie z Dear miało obecnie gorzki smak. Ostatecznie stwierdził jednak, że tym bardziej musi się tam udać, żeby odczarować to miejsca i na nowo nauczyć się cieszyć takimi wydarzeniami. Kiedy już sobie to postanowił, nie zamierzał Mii odpuścić. Nękał ją regularnie co jakiś czas, chociaż doskonale wiedział, że wolałaby spędzić ten czas w domu - na swój sposób lubił jej przywiązanie do tych czterech ścian, ale dzisiejszego wieczoru nie mogli spędzić tak jak zawsze. Cierpliwie czekał aż wybierze odpowiednią sukienkę (naprawdę cierpliwie), samemu nie mając takich dylematów, bo miał w swojej szafie ograniczoną ilość garniturów: wiele do pracy i dosłownie jeden na takie wyjścia, więc wystarczyło, że przeprasował sobie koszulę, i był gotowy do wyjścia. W związku z tym zadbał o jakąś ciekawą maskę, trochę udziwnioną, ale chciał ubarwić swój czarny strój. A walentynki były trochę przaśne, nikt mu nie wmówi, że nie - tym sposobem wszedł na bal w fioletowej masce z brokatowymi piórkami.
Weszli spóźnieni, ale Ianowi to nie przeszkadzało. Przyjechali tutaj dla siebie, nie dla innych. - Chcesz cały wieczór przesiedzieć przy barze? To niepokojące… - stwierdził, uśmiechając się kątem ust, ale posłusznie podszedł z nią do baru, siadając na jednym z wysokich foteli, który musiał trochę opuścić, żeby zmieścić pod blatem swoje nogi.
- Bardziej giętcy? - Brew nieco figlarnie powędrowała do góry. - Idealnie do tańca. Nie możesz mi odmówić, Mia. A co jeżeli o północy zniknę jak Kopciuszek? Musisz mnie wykorzystać do tego czasu - zacmokał niby to z przejęciem, odbierając od niej kieliszek z tequilą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słysząc o magicznych właściwościach alkoholu, Tottie cicho parsknęła śmiechem.
- Brzmi to tak, jakbyśmy miały do czynienia z eliksirem. Przyznaj się, czarownico, zdążyłaś już coś uwarzyć? Albo dosypać? - zażartowała, pamiętając jak często kolor ich włosów od razu robił z nich wiedźmy, choć bliźniaczki Whitbread niewiele miały wspólnego z uprawianiem czarnej magii. Właściwie dopiero ostatnio, gdy okazało się, że stały się bohaterkami komiksu zyskały supermoce.
Gdzieś między słowami, Tottie próbowała sączyć otrzymanego szampana. Nie do końca posmakowały jej te bąbelki, więc w przeciwieństwie do Aury, sporo alkoholu zostało jej w kieliszku. Dlatego, gdy siostra zapytała o picie, obróciła się, by otaksować dostępne trunki, mając nadzieję, że znajdzie coś bardziej w swoim guście. Trochę nie wiedziała, co zrobić z trzymanym w dłoni kieliszkiem, ostatecznie decydując się pozostawić go na stoliku wśród innych podobnych jemu musujących napoi.
- Mam nadzieję, że nikt nie patrzył - szepnęła do bliźniaczki, przygryzając przy tym wargę. - I że nikt nie poszedł w moje ślady już wcześniej. - Spojrzała wymownie na drinka Aury, uśmiechając się przy tym łobuzersko. Sama po krótkiej obserwacji skusiła się na to, co siostra, uznając, że w razie czego - gdyby i ten alkohol jej nie przypasował - odda rudowłosej swoją porcję.
- Hmmm, czy są jakieś kowbojskie miłosne przyśpiewki? Czy panienki, w ramach szczytu romantyzmu, po prostu łapie się na lasso? - zapytała uderzona nagłą ciekawością, rozglądając się po wnętrzu, by wyobrazić sobie jak to było w dawnych czasach.

autor

sometimes all you can do is lie in bed and hope to fall asleep before you fall apart
Awatar użytkownika
30
162

przelewam siebie na płótno

prowadzę antykwariat

elm hall

Post

Poczuła ulgę, rozpływającą się po ciele, od samego czubka obsypanej, jasnymi, prawie białymi puklami głowy, po koniuszki palców u stóp, które utkwiły w bynajmniej nie szklanych, ale pantofelkach. Dobrze było znaleźć podobnie myślące do siebie osoby, a zwłaszcza tak pełne pozytywnej energii, w szczególności emanującej z rudowłosej, wyższej o prawie dwadzieścia centymetrów kobietki, która właśnie zachwycała się jej frędzlami u sukienki. Od razu przypomniała sobie siebie, sprzed wypadku, sprzed okresu troski, kłótni, rozpaczy i nieprzemijającej wściekłości, kiedy sama, w dokładnie ten sam sposób reagowała na wszystkie fantastyczne kreacje, śliskie materiały, błyszczące dodatki i nietuzinkowe wzory. Nie mogła wtedy powstrzymać się od dotknięcia i pomacania tego co przykuwało jej wzrok. Takie rzeczy z reguły wprawiały ją w gorszy nastrój, ale tym razem było inaczej. Może to za sprawą maski, a może to aura jej nowych przyjaciółek, sprawiła że zrobiło jej się jakoś tak lżej na duszy, a na ustach pogłębił się nieśmiały dotąd uśmiech.
- Dziękuję! - odparła entuzjastycznie, zupełnie nie przejmując się tym, że dziewczyna wciąż trzymała w ręku rąbek jej sukienki. Była coraz śmielsza zaryzykować i spędzić ten dzień, a w zasadzie wieczór, bez przejmowania się bzdetami, opinią innych i swoim nieszczęśliwym życiem. W końcu to ostatnie nagle nie ucieknie, ale za maską spróbuje się schować chociaż na tych kilka godzin.
- Maggie - przedstawiła się raptem, przypominając sobie, że tylko ona stoi teraz gapiąc się na alkoholową ekspozycję, w niezdrowy wręcz sposób, przyciągającą jej wzrok. - O tak, to jest magiczne lekarstwo na wszystkie głupoty, które się popełni, bo wszystko można zwalić na karb alkoholu. I... Nie wydaje się to takie złe - uśmiechnęła się znów, tym razem nieco diabelsko, jakby miała na myśli jakiś szatański plan, ale nie do przesady, żeby przypadkiem to jej nie posądziły o bycie jakąś czarownicą niespełna rozumu!
- Zawsze możemy przyrządzić sobie własne - stwierdziła po chwili z miną znawcy, jakby za barem spędziła ostatnich kilka lat, a nie czerpała swoich fantazji jedynie z seriali na Netflixie. Podeszła do ustawionych w rzędzie drinków, pospiesznie opróżniając część jednego z nich, a resztę odlała do kwiatka (będzie za to smażyć się w piekle), następnie to co znała zlała po trochu do pustej szklanki, a resztę ze sobą wymiksowała, trochę tu, trochę tam, trochę do kwiatka i voila! Przed nimi stały trzy drinki o wątpliwym kolorze, ale była pewna, że jeśli telewizja nie kłamie (dobre sobie), to sam Lucyfer będzie bił pokłony przed jej kunsztem miksologa. Chwyciła pewnie za jedną szklaneczkę i z wciąż niegasnącą dumą zaczerpnęła głębokiego łyka. Zbyt głębokiego. O Jezu, zbyt, zbyt, zdecydowanie zbyt głębokiego! Kto w ogóle pija takie łyki? O matko, jak piekło. O córko, za jakie grzechy? Krztusząc się kilkakrotnie nie dała najlepszego świadectwa swoich umiejętności, a mina również działała na przekór.
- Ewentualnie możemy zostać przy klasyce - mruknęła, z udawanym zawstydzeniem. Co prawda w pewnym stopniu było jej głupio, że zabłysnęła w tak kiepskim świetle przed nowymi znajomymi, ale kto się nie bawi, ten nie pije szampana, czy jakoś tak to szło, a skoro szampan do najlepszych nie należał, postanowiła pójść za ich przykładem i wybrać ładny, wypełniony szkarłatnym płynem kieliszek. Przynajmniej będzie na co zwalić wypieki!
- Zawsze chciałam zatańczyć taki kowbojski taniec, wiecie? Taki gdzie wszyscy ustawiają się w rzędach i równocześnie klepią o kolana, skaczą, łapią się pod ramiona. To musi być super - stwierdziła z błyszczącymi oczami, zachęcona rozmyślaniami Tottie, która z kolei sprawiła, że Maggie zaczęła naprawdę zastanawiać się nad tym, czy kiedyś kowboje właśnie w ten sposób kradli serca swoim wybrankom, właśnie łapiąc je na lasso.
There used to be a time you took all my light
Like nothing was left to find ☾ ☾ ☾

autor

lena

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnęła się mimowolnie.
Jeszcze nie. Ale to przecież nic straconego – zapewniła solennie. – Gdyby któraś chciała jakiś eliksir miłości to dajcie znać. A jakby trzeba było komuś pokazać, kto tu rządzi, to też się coś wymyśli – stwierdziła, wędrując spojrzeniem od Tottie do ich nowej towarzyszki – Maggie, jak się właśnie okazało. Aurze chyba nie tylko ze względu na kolor włosów, rzeczywiście ze wszystkich mniej lub bardziej bajkowych postaci było najbliżej do czarownicy. Nie bez powodu Halloween zdecydowała się spędzić właśnie na Sabacie, chociaż jego przebieg skończył się zupełnie inaczej, niż sądziła. I to pewnie nie był najlepszy czas, by o tym myśleć. – Widzę, że bez problemu się dogadamy. – Spojrzała z zadowoleniem na blondynkę, bo miała bardzo podobne zdanie w tej kwestii.
Aura również zerknęła na własnego drinka, odruchowo nieco się krzywiąc, kiedy pomyślała o tym, że ktoś już mógł zamoczyć wargi w jej drinku. A potem uniosła spojrzenie na bliźniaczkę, uśmiechając się zdawkowo.
Wiecie ile rzeczy może być równie niehigienicznych? Na przykład całowanie, zwłaszcza jak twój wybranek przed pchaniem ci języka do gardła nie umył zębów po ostatnim posiłku – na koniec swojego wywodu wytknęła siostrze język, jakby miała lat piętnaście, a nie dwadzieścia sześć, a potem odwróciła się w stronę Maggie, patrząc na nią współczująco, kiedy zaczęła pokasływać po chyba nieco zbyt mocnym trunku. – To fakt, klasyka nigdy nie zawodzi – przytaknęła, uśmiechając się do niej. Przy drink barze kręcono się w wiadomym celu, ale muzyka dobiegała aż z sali balowej dość wyraźnie i choć bynajmniej nie miało to za wiele wspólnego z muzyką country, jak wskazywałaby na to nazwa knajpy, Aurze bynajmniej to nie przeszkadzało. Odstawiła swój kieliszek na bar.
Masz dziś szczęście, bo spotkałaś nie jedną, a nawet dwie dobre wróżki. – Bo miała nadzieję, że Tottie jej w tym szaleństwie nie opuści. – Może to nie jest najbardziej trafiona muzyka, ale to przecież wszystko kwestia wyobraźni, tak? Ja już w głowie słyszę Rednexów i cotton eye joe – zaśmiała się, unosząc odrobinę sukienkę i zrzucając szpilki ze stóp, by odtworzyć kilka tych kowbojskich ruchów tanecznych, które dotychczas widziała głównie w filmach. Zupełnie nie przejmowała się tym, że kilka osób zerka w ich stronę ze zdziwieniem czy politowaniem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Eliksir miłości… Hmmm… - Tottie wyglądała, jakby przez chwilę rozważała, czy nie skusić się na taki wywar, ale lekkie wzdrygnięcie, które niespodziewanie wstrząsnęło jej ciałem raczej wykluczało chęć na kosztowanie podobnych specyfików. - A można gdzieś zapoznać się z jego składem? Nie ma tam przypadkiem dodatków z oślinionych gadów? - Rudowłosa zachichotała zerkając na bliźniaczkę. Żeby jednak ten żart nie został tylko między siostrami, pospieszyła z wyjaśnieniami swojego skojarzenia zwracając się przy tym do jasnowłosej. - Wyobraź sobie, Maggie, że Aura lubi dzielić się takimi nietypowymi ciekawostkami i to z nieznajomymi, no i ostatnio wyciągnęła na wierzch temat fetyszy, a podobno jest taki, gdzie ludziom sprawia przyjemność lizanie jaszczurek - opowiedziała, podśmiewując się pod nosem. Przysłoniła tuż po tym usta dłonią. - Ups! Nie wiem, czy mogłam o tym mówić. Teraz już nie możemy pozwolić ci na zmianę towarzystwa i jesteś skazana na nas. - Roześmiane oczy Tottie, którymi spoglądała zza szafirowej maski zdradzały nie tylko jej rozbawienie, ale też bynajmniej nie dodawały powagi roztoczonej przez nią strasznej wizji skazania biednej Hartwood na przebywanie podczas tej imprezy u boku rudowłosych.
Młodsza Whitbread z zaciekawieniem przyglądała się poczynaniom nowej koleżanki, która wydawała się wiedzieć co robi, gdy tak mieszała ze sobą różne kolory i smaki. Z wyczekiwaniem oczekiwała degustacji i była nawet zainteresowana skosztowaniem tej mieszanki… do czasu, gdy sama autorka drinka nie zanurzyła w nim ust. Tottie cicho parsknęła.
- Kurczę, a wyglądało to tak profesjonalnie, że miałam cię prosić, żebyś i dla mnie coś zmiksowała - przyznała z przyjaznym uśmiechem, rozglądając się, czy widzi gdzieś w zasięgu wzroku coś, co mogłaby podać kobiecie na przepitkę. - Na co dzień nie jesteś miksologiem, co? - zapytała, by potwierdzić swoje obserwacje i przy okazji czegoś nowego dowiedzieć się o jasnowłosej.
- No… o tym mówiłam - odparła, nawiązując do tego, o czym wspominała wcześniej w związku z jaszczurkowym fetyszem, przysłaniając dłonią usta z jednej strony by mogła usłyszeć ją tylko Maggie. Aura znów nie zawiodła w prezentowaniu fun fact’u. - Od dziś na randki chodzę ze szczoteczką do zębów - stwierdziła Tottie, kiwając przy tym głową z przekonaniem.
Słysząc o życzeniu Hartwood, od razu poczuła, że hej! nic nie stoi na przeszkodzie, by je spełnić. Możliwe, że ten pomysł zakiełkował pierw w głowie Aury i Tottie podłapała go telepatycznie, co nie zmienia faktu, że tuż przy szpilkach jednej z bliźniaczek lada chwila wylądowały także i te drugiej panny Whitbread.
- Jeśli nam zaraz tego nie puszczą, to pójdę zamówić ten kawałek - oznajmiła rudowłosa, nucąc pod nosem skoczną melodię w rytm której zaczęła się poruszać, wtórując przy tym siostrze. Gestem też przywołała Maggie, by dołączyła do nich, bo jak się bawić, to na całego!

autor

sometimes all you can do is lie in bed and hope to fall asleep before you fall apart
Awatar użytkownika
30
162

przelewam siebie na płótno

prowadzę antykwariat

elm hall

Post

Jej twarz na chwilę spochmurniała pod maską, kiedy dłużej zastanowiła się nad eliksirem miłości, swoim rozpadającym się małżeństwie i wirze zdecydowanie zbyt silnych uczuć, w którym tkwiła od przeszło roku. Mimo to uśmiechnęła się lekko i potrząsnęła głową, a jasne włosy rozsypały się w takt krótkich ruchów.
- Eliksir miłości to chyba nie dla mnie, ale jakby tak znalazł się jakiś na szczęście... Zresztą... Chyba i bez tego będę się z wami świetnie bawić - zadecydowała, zupełnie rezygnując z sił magicznych, choć jeszcze kilka lat temu z entuzjazmem zaczęłaby rozprawiać o pradawnych rytuałach i sypać jak z rękawa kolejnymi afrodyzjakami, które ponoć mimo tego, że łatwo dostępne, skrywają w sobie moc zachęcania ludzi do lubieżnych czynów.
- Och! A myślałam, że nie usłyszę już o niczym dziwniejszym niż prężnie działający biznes handlu zużytą bielizną - zaśmiała się, ale z uznaniem zerkając na Aurę, która skrywała tą wiedzę tajemną. - W zasadzie to lubię słuchać takich nietypowych ciekawostek. Nawet jeśli... Cóż, nawet jeśli są ultra dziwne - zawyrokowała, tym samym klasyfikując ich towarzystwo do wyjątkowo ciekawego. Człowiek uczy się wszak całe życie, a Maggie dawno nie prowadziła tak luźnej i przyjemnej rozmowy, jak ta teraz. Powoli nawet zaczynała się cieszyć, że posłuchała przyjaciół i zdecydowała się na opuszczenie smutnego, pełnego nierozpakowanych kartonów mieszkania, i choć przez chwilę nie zatapiała się w egzystencjonalnym smutku, ważąc losy swojego jestestwa.
- Widziałam kiedyś takie cuda w telewizji, ale nie wiedziałam, że to jest takie trudne! To jest... Może gdybym dobrała lepsze proporcje i nie smakowałby jak gin z zabarwioną wódką, byłoby lepsze - zastanowiła się na głos, wciąż rozmyślając nad tym, na którym etapie popełniła błąd. - Nigdy nie byłam miksologiem. Jedyne co miksuję to kolory na płótnie. To jest maluję. A przynajmniej malowałam. Od jakiegoś czasu nie sięgnęłam po pędzel - wyjaśniła pokrótce, dając się nieco poznać swoim towarzyszkom, skoro o nich już trochę wiedziała, a ona sama obecnie jawiła się jako nieznajoma, która nie ma ręki do przyrządzania drinków.
- I będziesz je rozdawać swoim potencjalnym partnerom do całowania? - zaśmiała się, nawiązując do nieumytych zębów randkowych wybranków. Nie byłoby to głupim pomysłem, o ile nie trafi się na delikwenta, który rzeczywiście dba o higienę jamy ustnej, ale może wtedy dostałoby się jakieś plusy na swoje konto?
- O tak! Zawsze możemy puścić z telefonu, who cares! Albo przejąć mikrofon i zaśpiewać - stwierdziła, zastanawiając się czy po solidnej dawce alkoholu to śpiewanie byłoby wskazane, czy nie skończyłoby się żałosnym zawodzeniem i dołączeniem do fail army na youtubie.
There used to be a time you took all my light
Like nothing was left to find ☾ ☾ ☾

autor

lena

ODPOWIEDZ

Wróć do „Bal walentynkowy”