WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trochę, a nawet bardzo się to kobiecie nie podobało to wszystko, nie dość że ją kłują, polewają zimnym płynem jej brzuch, po czym przyciskają do niego jakąś głowicę, to potem jeszcze wsadzają jej coś między nogi i badanie nie jest przyjemne ani trochę. Dlaczego na filmach jest tylko zwykłe usg, a ją jakoś wyjątkowo męczą w tym szpitalu? Trzeba było chyba wybrać jakąś prywatną klinikę, było ją przecież na to stać. Była wręcz pewna że coś się stało, w dodatku coś niedobrego ich dziecku i lekarz próbuje to przed nimi ukryć. A przecież byli rodzicami, mieli prawo wiedzieć, co nie?
- Dobrze, nic już nie mówię, postaram się rozluźnić. - i chociaż to nie było łatwe to starała się współpracować z lekarzem, choć niezbyt jej się to udawało. Już wystarczająco była zestresowana tym co tutaj się działo. Będzie miała traumę do końca życia ot co! Wkrótce już opierała się o oparcie zwyczajnego krzesła, nogi miała na ziemi, była też ubrana, Taylor trzymał ją za rękę, a lekarz za przeproszeniem pierdolił jakieś głupoty.
- Słucham? Czy to oznacza, że straciłam to dziecko? Kiedy? - zareagowała tak samo jak Taylor w tym momencie, uważając że poroniła. I zamierzała wybrać się do innego lekarza, by potwierdził to głupie gadanie, bo w to najzwyczajniej w świecie nie wierzyła, ot co.
- Nie, nie straciła pani dziecka, właściwie to pani nigdy nie była w ciąży. - odparł lekarz, na co kobieta parsknęła śmiechem.
- Nie byłam w ciąży, tak? A to co może oznaczać że opóźnia mi się miesiączka już o ponad trzy tygodnie, poza tym wyszły mi trzy pozytywne testy ciążowe? Jeden może się pomylić, ale na pewno nie trzy, a to pan jest tutaj jakimś pajacem, a nie prawdziwym lekarzem. - uniosła się wręcz, obrażając lekarza i aż wstała, mocniej ściskając z nerwów dłoń Maysa i patrząc na niego z takim wyrazem twarzy jakby chciała powiedzieć "idziemy, nie chcę mieć nic wspólnego z tym konowałem".
- Proszę się uspokoić. Pewne zmiany w macicy mogą wywołać podobne objawy jak ciąża, stąd podwyższony poziom hormonów, które mylnie wskazywałyby na ciążę oraz zatrzymanie cyklu miesięcznego. Pobraliśmy do badań wycinek z tej zmiany, wyniki będzie mogła pani odebrać... - lekarz mówił dalej, jednak kobieta nie chciała w ogóle go słuchać, pociągnęła zatem chłopaka w kierunku drzwi.
- Pierdolenie. - skomentowała jedynie gdy już byli przed gabinetem lekarza. No nie mogła się uspokoić, bo przez kilka dni była matką, teraz nią nie jest, ma jakąś zmianę w macicy zamiast dziecka, co tu jest w ogóle grane?
- Skoro nie jestem w ciąży to zasługuję na papierosa, masz jakiegoś przy sobie? - wiadomo że ona przecież nie miała, bo w ciąży się nie pali, ale skoro nie będzie matką to musiała zapalić by ukoić nerwy. Inaczej rozwali krzesłem jakieś okno. No dobra, może nie będzie tak źle, ale na pewno wyładuje swoją złość na Taylorze, a to nie jest oczekiwane.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mimo całej patologiczności sytuacji, Taylor prychnął pod nosem i chyba nawet się lekko zaśmiał bo ani nie chciał wierzyć w to, że Janette nie będzie mówić ani w to, że się rozluźni. I to pomimo, że widzieli się ledwie parę razy, z czego jeden z tych razów więcej robili niż mówili.
Później, sytuacja potoczyła się... dziwnie? Dziwnie to chyba najdziwniejsze słowo i Mays nawet nie miał czasu się zastanowić. Dziecka nie ma, nie było poronienia, ciąży pozamacicznej czy chuj wie czegoś innego. W zasadzie, to częściowo się nawet wyłączył z tej dyskusji i próbował to przetrawić.
- Ałł -jęknął jak dziecko gdy gwałtowne podniesienie się kobiety z miejsca poskutkowało też pociągnięciem jego dłoni. I nawet ścisnęła ją mocniej niż był przekonany. Trochęg ot o jednak przywołało do porządku, ogarnął się w sytuacji i choć dłoń z jej uścisku wyciągnął, to jednak nie zamierzał zostawać w tyle - Na razie! - rzucił tylko do lekarza, jakby byli najlepszymi ziomkami i opuścili razem gabinet. Na zewnąrz nie miał nawet czasu dobrze odetchnąć.
- Gdzie kurwa, nie palę. Po tym śmierdzi z ryja - odparł choć zanim cokolwiek powiedział to poklepał się po kieszeniach, jakby nagle papierosy się miały tutaj zmaterializować. I to nic, że byli na oddziale położniczym, czasy pokazywane w kreskówkach minęły, już się w poczekalniach nie paliło. Widział złość w oczach kobiety. Objął ją więc w pasie, nawet na siłę docisnął - Uspokój się, chodźmy stąd, rzygać mi się chce - mruknął i cóż, wyprowadził ją na zewnątrz szpitala, a tam... jak tylko znaleźli się na zewnątrz to chwycił się pobliskiego kosza na śmieci, szczęśliwie nie miał żadnej 'klapy' od góry, i po prostu do niego zwymiotował - O kurwa... - jęknął, torsje jeszcze raz nim rzuciły, ale już bez uzewnetrzniania się - Nie tego się spodziewałem, al eo kurwa... -zachichotał, chciał coś dodać i po prostu zaczął się śmiać. Kamień spadł mu z serca.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No halo, oni tu oboje powinni się cieszyć, że nie zostaną rodzicami, nie będzie dodatkowego obowiązku na głowie, każde z nich będzie mogło pójść w swoją stronę, a szatynka czuła jedynie złość i niedowierzanie. Już nie muszę chyba dodawać że czuła się oszukana przez te głupie testy ciążowe, które to wywołały kaskadę zdarzeń podczas których musiała zrezygnować z wina i takie tam. I tak tak, to była niezwykle wygadana kobieta, więc jak mogła tak po prostu milczeć i wykonywać grzecznie polecenia innych? Przez chwilę udawała zatem że tak potrafi, ze względu na dziecko, którego halo, nie ma i nie było. I na co ona się w ogóle tak starała? Sama nie miała bladego pojęcia.
- A ja palę tylko w wyjątkowych sytuacjach, a tę do takiej zaliczam. - dodała nie wiadomo po co, ale co się miała przyznawać że popala jednak częściej niż tylko okazyjnie? Wydawało jej się to oznaką dorosłości, do której pewnie nie każdy dojrzał. Albo nie każdy chciał tak niszczyć swoje zdrowie.
- Dobra, chodźmy, bo to miejsce mnie wnerwia. - odparła nawet nie próbując się wyrwać z jego objęć tylko poszli na zewnątrz. Jeszcze raz przejrzała swoją torebkę gdy Taylor opróżniał zawartość żołądka do kubła, ale nie znalazła ani papierosa, już nie wspomnę o całej paczce. Przynajmniej miała miętuski, które raczej się przydadzą niedoszłemu ojcu dziecka.
- Weź na odświeżenie oddechu. - wyciągnęła do niego dłoń z tymi miętowymi cukierkami w kartonowym opakowaniu, na pewno to był mentos gum, ale nie guma tylko pastylka, dobra, nieważne. Już nie dodała że jemu też teraz śmierdzi z ust podobnie jak tym co palą.
- W ogóle już lepiej? - zapytała gdy tym razem mimo nieoczekiwanego wstrząsu chłopak nie zwymiotował jednak.
- Chyba powinniśmy się cieszyć, nie planowaliśmy zostać rodzicami. - dodała już by nieco rozładować tę napiętą atmosferę, co wcale nie było łatwe jak ją od środka wręcz nosiło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zgodnie zostało stwierdzone, że czas wyjść. To była jedyna słuszna, jedyna racjonalna decyzja, chociaż o możliwość wyboru tych racjonalnych i przemyślanych, trudno było podejrzewać kogokolwiek z nich. Dopiero wstrząs wywołany wymiotami, gdy już znaleźli się na zewnątrz, trochę ogarnął Maysa. Nie pierwszy raz doświadczył tego odruchu, na studiach wystarczająco dużo alkoholu zdążył wypić, a przez ostatnie pół roku też skosztować innych pyszności. Nie obawiał się tego, raczej witał ten odruch z zadowoleniem. Znaczy że żyje, lepiej robić to świadomie niż przez sen (pomijając ryzyko dość nieszczęśliwego samobój). Dochodząc jednak już do konkluzji...
- Chcesz mnie z radości pocałować? - szelmowsko się uśmiechnął rękawem ocierając usta. Kątem oka zerknął, ale wiele resztek nie zostało , za to podziękował za miętusy. Wysypał dwa na rękę, a potem czasu nie tracił i wpakował do ust jeszcze jeden. Wątpił, aby mieli uczcić brak bycia w ciąży namiętnymi pocałunkami, ale kapeć w ustach po wymiotach, na trzeźwo zwłaszcza, niczym przyjemnym nie jest. Nawet intensywnie pochuchał chcąc poprawić wentylację.
- Żartujesz? - prawie krzyknął podając jej kartonik z cukierasami - Dawno nie byłem tak szczęśliwy. Nawet nie wiesz jak wielki kamień spadł mi z serca - może jej nie pocałował, ale podszedł, chwycił w pas i podniósł. Zakręcił się wokół własnej osi, z Janette w ramionach, ze dwa razy. Postawił ją na ziemi. - Boże, teraz wszystko trzeba odkręcać. Dziadkowie, rodzice, rodzeństwo, znajomi... -aż westchnął - Idziemy to uczcić?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona nie lubiła wymiotować, chociaż podobno są ludzie którzy to lubią i witają wymioty z radością, czy satysfakcją. Dlatego też cieszyła się że ominęły ją niechciane mdłości, co to za radość ze zjedzenia dobrego posiłku, skoro ląduje on chwilę potem w zlewie albo w toalecie? Nie ważne, lepiej skupmy się na chwili obecnej.
- Ehm, wolałabym nie. Zwłaszcza że nie umyłeś zębów. - i to nie tak że ona całuje się tylko z tymi co świeżo odłożyli szczoteczkę, ale co to za przyjemność całowania się z kimś, kto chwilę temu wymiotował? Wciąż miała przed oczami ten widok, jak zawartość żołądka Maysa lądowała w pobliskim kuble. Zaczęła się śmiać gdy była tak przez niego trzymana i obracana w powietrzu, bo ta jego radość się jej zaczęła udzielać, ot co.
- Wierz mi lub nie, ale mi także. Nie wyobrażam sobie sterty pieluch w swoim apartamencie. - dodała gdy ten postawił ją ponownie na ziemi, a następne słowa nieco ją zdziwiły.
- Minęło zaledwie kilka dni a ty ogłosiłeś już te wieści całemu światu? - ona w sumie oprócz niemu nie powiedziała o ciąży nikomu, dopóki nie uzyskała pewności, nie sądziła zatem że Taylor tak rozgłosi tę nie pewną wieść. Co on, udostępnił wiadomość na facebooku czy innym portalu społecznościowym?
- Jasne, możemy. - stwierdziła, bo tak, potrzebny jej był jakiś alkohol, skoro musiała ostatnio odmawiać sobie wina.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

A propo wymiotów, przypomniało mi się jedno z opowiadań Stephena Kinga, gdzie właśnie jest historia gościa, całkiem bogatego, który jest tak znużony życiem, że jedyną przyjemność czerpie podczas zmuszania się do wymiotów podczas jazdy na rowerze. Czy jakoś tak. Swoją drogą, całkiem fajna historia bo pozbawiona elementów grozy czy też jakiś paranormalnych zjawisk. Polecam gorąco, tylko zapomniałem tytułu.
- Teraz już nie robią pieluch wielorazowego użytku - skąd on miał taką wiedzę? Nie mam zielonego pojęcia, ale w dzisiejszych, praktycznych czasach przecież wszyscy reklamują pampersy, a stare materiałowe pieluchy? No on reklamy żadnej takiej nie widział - I jakoś wybaczę Ci brak tego pocalunku. Przeżyję. Jeżeli to ma być cena za to, że nie zostałem teraz ojcem... mogę ją zapłacić - dodał, gdy już ją na ziemi postawił. Dłonie na biodrach ułożył, westchnął głośno, szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy. Patrzył się gdzieś przed siebie zadowolony że życie jest tak piękne, wsyzstko wyglądało sto razy lepiej.
- Długa historia. Napomknąłem jednej osobie, a potem poszło... - wzruszył ramionami bo tylko ojcu się wygadał, a potem. Naprawdę, szkoda gadać, jeszcze musiałby napomknąć, że jedna osoba niemalże zapłaciła za tę wiedzę złamanym nosem!
- Trochę kurde wcześnie - zerknął na zegarek, ale nie był człowiekiem, który mnoży trudności. - Walić to - dodał i po tym jak złapał ją za rękę i poszli do najbliższego lokalu. Ewidentnie było świętowane!

zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">2
<div class="ds-tem4"></div></div></div></div></div></table>

Zastanawiam się ile właściwie zajmie mi przestawienie się z trybu pracy w tylko przychodni do trybu przychodnia po oddziale i mam wrażenie, że ten dzień nie nadejdzie chyba nigdy — w szpitalu wszystkiemu towarzyszy ciągły pośpiech i stresuje mnie to, tym bardziej, że jestem naprawdę ściśle podporządkowana grafikowi, który z kolei jest uzależniony od dyżurów i..., to jest błędne koło. Będę musiała zostać na oddziale, spóźnię się do przychodni i pacjentki mnie zlinczują, a potem zaczną pisać skargi na mnie do dyrektora albo bóg jeden raczy wiedzieć, gdzie jeszcze i skończę bez zatrudnienia z malutkim dzieckiem na ręku i nastolatką, która wciąż nie wie czy to dobrze, że przyjechałyśmy do Seattle, czy jednak to była najgorsza możliwa decyzja i jak mogłam wziąć jej słowa w stu procentach na serio?
Nakręcam się i najlepszym w tym momencie byłby papieros, ale nie mogę wyjść na przerwę, mimo że jestem w przychodni przed czasem. Muszę sprawdzić sprzęt i to jak dokładnie został przygotowany gabinet — mam swoje przyzwyczajenia, których pewnie nie pozbędę się nigdy, ale nie będę zdziwiona, jeśli zostanę do tego zmuszona. Pocieszam się myślą, że ginekologia jest..., dopieszczona pod każdym względem i faktycznie władowali w ten oddział sporo kasy i czasu. Przeraża mnie jedynie fakt, że te dofinansowania wiążą się z ciągłymi kontrolami i patrzeniem mi na ręce, bo chociaż wiem, że mam wiedzę stresuję się w takich sytuacjach, kiedy jestem sprawdzana na każdym kroku i wtedy najłatwiej o pomyłkę.<br>
Sprawdzam sprzęt do USG dopochwowego i przez powłoki brzuszne w pierwszej kolejności, żeby potem jeszcze raz sprawdzić jak bardzo regulowany jest samolot. Rozglądam się omiatając spojrzeniem gabinet, w którym byłam już wczoraj, żeby nauczyć się jego rozkładu i idę umyć ręce, które wycierając zapraszam pierwszą pacjentkę. Przyglądam się moim dłoniom, mimo że słyszę jak otwierają się drzwi i kątem oka widzę, że do gabinetu wchodzi naprawdę młoda dziewczyna, ale kompletnie nie jestem gotowa, że zaraz za jej plecami zobaczę..., Elliota McGuire’a. No chyba nie przelatuje mi przez głowę, ale mimo wszystkich myśli zaczynających kotłować się pod czaszką — od to pewnie jego córka, co jest zupełnie niemożliwe i irracjonalne, do sypia z nią? A jeśli tak powinnam zawiadomić policję. <br>
Dzień dobry – mówię i uśmiechając się zapraszam oboje, żeby usiedli po drugiej stronie biurka, za którym siadam i spoglądam na kartę, którą przygotowała mi asystentka. Czemu w pierwszej kolejności jej nie sprawdziłam? Maj to samo nazwisko, więc muszą być rodziną myślę, marszcząc czoło lekko i przygryzając wargę. – Gwen, prawda? – Zwracam się do dziewczyny dając czas sobie i Elliotowi, który widzę, e jest nie mniej ode mnie..., skonsternowany. – Jestem Melania. Przyszłaś do mnie z... I nie wiem to pierwsza twoja wizyta czy byłaś już wcześniej u ginekologa? – Zastanawiam się czy faktycznie Elliot powinien być przy tej rozmowie — nie miałam zbyt wielu przypadków, żeby z dziewczynką przychodził ojciec a tym bardziej..., brat? Są do siebie podobni, nie przestaję cały czas myśleć.
Ostatnio zmieniony 2021-03-06, 20:53 przez Melania Barnett, łącznie zmieniany 3 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Naprawdę nie chciał iść na tę wizytę. Znaczy, może inaczej. Nie wiedział sensu, żeby na nią iść. Kto wymyślał takie bezsensowe prawo, które nakazywało młodej dziewczynie iść do ginekologa z dorosłym członkiem rodziny. Gwen w ogóle została postawiona pomiędzy młotem a kowadłem, bo do wyboru miała ojca albo starszego, przyrodniego brata. No dobra, znając Marcusa, Elliot samego siebie też wybrałby dwa razy. I oto stał przed szpitalem, dopalając w pośpiechu mentolowego papierosa, obserwując swoją młodszą siostrę, która wyglądała na dużo starszą, niż była w rzeczywistości. Pewnie gdyby nie pogrzeb matki, McGuire wykręciłby się z tej szpitalnej szopki, zrzucając odpowiedzialność na Deborah. Ta obecnie jednak obróciła się w pył, a na razie nie zapowiadało się na to, żeby miał być jakiś koniec świata i grupowe wstawanie z grobów. Tym samym, przedpołudniowa wizyta w szpitalu została na jego barkach. No trudno.
Nie zamierzał nic za nią robić, wskazał ruchem głowy recepcję, w której miała się wszystkiego dowiedzieć. Nie był jej pierdolonym ojcem, żeby ogarniać takie sprawy. Wsadził do jednego ucha słuchawkę bezprzewodową, która zniknęła pod gęstwiną ciemnych, rozpuszczonych włosów. Ile może trwać takie badanie? Sprawdził instagram, gdy jechali windą, opowiedział parę dowcipów na rozluźnienie atmosfery, która była dziwnie napięta.
Gdy drzwi windy się otworzyły, zerknął na wysłużony zegarek po ojcu i ponownie siknął głową, wskazując na drzwi gabinetu numer sześć:
-Elliot, debilu przyjmuje w dziesiątce - Gwen pokręciła głową i zapukała do odpowiednich drzwi, żeby zaraz je otworzyć i dość pewnie wejść do środka. Muzyk wywrócił oczami, wchodząc krok za siostrą, a dłonie wciskając głęboko do kieszeni dżinsowej kurtki. Rozejrzał się pobieżnie po gabinecie, bo zaraz jego uwagę przyciągnął głos lekarki. No do chuja, czy ostatnio w mieście miał miejsce zlot jego starych sentymentów? Uśmiechnął się ironicznie pod nosem, siadając na krześle obok siostry i nawet na chwilę nie spuszczając wzroku z Pani doktor.:
Z bratem, moi rodzice nie mogli wziąć wolnego w pracy. - Elliot był pod wrażeniem pewności siebie dziewczyny. Chociaż nie był przekonany, czy matka nie mogłaby się wyrwać ze swojego podziemnego kręgu. - No i tak, to moja pierwsza wizyta

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie jestem zachwycona, ale co mam zrobić? Przecież nie strzelę focha, tym bardziej, że jedyną osobą, która miałaby do tego pełne prawo i byłaby w stu procentach usprawiedliwiona, był właśnie Elliot. Jego obecność rozprasza mnie, mimo że staram się nie zwracać na niego uwagi i pierwszy raz czuję się skrępowana, chociaż pacjentka — a przy okazji jego siostra jak odpowiada Gwen — jest całkiem pewna siebie jak na pierwszą wizytę i... Spoglądam na kartę i w pamięci przeliczam szybko dwa razy — jak na piętnastolatkę, ale czy on nie jest taki sam? <br>
Biorę głębszy oddech i wpatrując się w młodą McGuire, pytam: <br>
W takim razie w jakim celu się spotykamy? Czy dzieje się coś, co cię niepokoi? Zauważyłaś, że coś się zmieniło albo zaczęło dziać się coś, co do tej pory nie miało miejsca? Nie krępuj się..., jestem takim samym lekarzem jak każdy inny i możesz mi śmiało opowiedzieć o swoich dolegliwościach. Chyba, że chciałabyś po prostu skontrolować czy wszystko jest w porządku i nie wiem... – przerywam na moment — ta rozmowa byłaby o wiele łatwiejsza, gdyby obok Gwen nie siedział facet, z którym uprawiałam najlepszy seks od mniej więcej dziesięciu lat i gdyby nie fakt, że w tyle głowy wciąż kołaczą się dziwne myśli i zaczynają pojawiać się wspomnienia..., a te nie są mi teraz najbardziej potrzebne, tym bardziej, że przecież mój gabinet też musieliśmy ochrzcić. Ściągam usta w wąską kreskę i próbuję się uśmiechnąć, żeby ostatecznie unieść brwi i zapytać: <br>
Chyba, że chciałabyś skontrolować się i przygotować do rozpoczęcia współżycia albo właśnie je rozpoczęłaś i chcesz o tym porozmawiać – dodaję spoglądając na Elliota, którego najchętniej wyprosiłabym z gabinetu. Zawieszam się na kilka sekund i w chwili, w której Gwen już chce odpowiedzieć, wchodzę jej w słowo zwracając się bezpośrednio do niego:
Przepraszam, ale nie uważasz, że to trochę krępujące? Może zaczekasz na korytarzu a jeśli będzie konieczne wdrożenie jakiegoś leczeniabrawo Melania! Brawo! Pogratulować, bo potrzebujesz jeszcze problemów, kiedy pielęgniarka przyuważy, że mała nie ma osiemnastu lat, a ty wyprosiłaś jej prawnego opiekuna na korytarz. Zacznij się pakować, myślę przygryzając dolną wargę kolejny raz i nie spuszczając wzroku z McGuire’a unoszę brwi wyżej jeszcze..., o ile to w ogóle możliwe.

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">dziękuję!
<div class="ds-tem4"></div></div></div></div></div></table>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

/ tu będzie numer

Wszystko to, co wykrzyczał jej w złości nie dawało jej spokoju. Cały czas, bez ustanku zajmowało jej myśli. Bo co z tego, że na odchodne przeprosił, powiedział, że wcale tak nie sądzi, skoro jego karcące spojrzenie i niezadowolona mina mówiły coś innego. Naprawdę miał ją za rozwiązłą i łatwą, samemu nie mając sobie wiele do zarzucenia. Wypierając się tego, że przecież seksu nie uprawiała sama, że był wtedy z nią, a do zbliżenia doszło za obopólną zgodą. Że obydwoje chcieli tego jednakowo mocno i byli w tym samym stopniu na siebie nakręceni. I tak samo mocno nierozważni i lekkomyślni, zapominajac o zabezpieczeniu. Tych kilka słów, które wydostało się z jego gardła poruszyło w niej jakaś taką najbardziej wrażliwą strunę. Nie dość, że swoim zachowaniem sprawił jej ogromną przykrość to nie udzielił jej wsparcia, którego tak bardzo potrzebowała i na które tak bardzo liczyła, chociaż na głos do tego nie chciała się przyznać. Nic dziwnego, że kilka kolejnych dni spędziła praktycznie nie wychodząc z łóżka. Zawroty głowy, mdłości, zmęczenie, rozdrażnienie, a do tego niesamowita żałość i przygnębienie. Miltonowi zawdzięczała każdą jedną niedogodność.
Gdy po dwóch tygodniach głuchej ciszy w końcu postanowił się do niej odezwać i poprosić o spotkanie, schowała dumę w kieszeń. Może nie tyle zapomniała o tym, jak ją zranił, co dla dobra dziecka miała zamiar własne uczucia zepchnąć gdzieś daleko, daleko. Kompletnie się nimi nie przejmować. Bo to nie ona była teraz tutaj najważniejsza tylko ta malutka fasolka rozwijającą się w jej brzuchu.
Obiecał jej, że zaopiekuje się nią i maleństwem, że będzie przy niej, kiedy będzie go potrzebowała, że razem sobie z tym poradzą. Krótkie zapewnienie o tym, że jest gotowy wziąć odpowiedzialność i stworzyć z nią prawdziwą rodzinę była dla niej w zupełności wystarczająca. Powiedziała mu wcześniej, że bez względu na wszystko, gdy tylko poprosi ją o kredyt zaufania - taki kredyt Eric od niej otrzyma i tak właśnie się stało. Aimes grubą kreską odcięła się od przeszłości i dała Miltonowi szansę, której miała nadzieję ten nie przepaści. Stanie na wysokości zadania, poważnie podejdzie do tematu. A pierwszy test miał nadejść o wiele szybciej niż mężczyzna mógł się spodziewać. Raptem kilka dni później Hale poprosiła go o to, żeby towarzyszył jej podczas rutynowej wizyty u ginekologa. Niby nic takiego, zwykłe USG, ale chciała, żeby był tam z nią, żeby trzymał ją za rękę i po raz pierwszy na ekranie zobaczył dziecko. Ich dziecko. Mała, niewyraźną plamkę, która powoli zaczynała nabierać coraz bardziej wyraźnych kształtów. Jako jednak, że blondyn nie był jedyną bliską jej sercu o sobą, ciemnowłosa z prośbą o pomoc zgłosiła się również do siostry. Bo kto lepiej wesprze ją na duchu jak nie Penny? Zresztą, starsza Diaz dałaby jej do wiwatu, gdyby została nagle pominięta z powodu kochanka. Za dużo się na jego temat nasłuchała, zdanie miała o nim nienajlepsze i sama wręcz nalegała, żeby być w tych trudnych chwilach przy Aimee. Stać przy niej i glaskać ją po włosach - gdyby przyszły ojciec z jakiegoś powodu się jednak nie spisał. Czego nie powiedziała na głos, a co brunetka w mig wyłapała. I za co była jej naprawdę bardzo wdzięczna, bo jak mocno chciała wierzyć w Eryczka, w to, że podoła wyzwaniu, strach przed ponownym zranieniem był w niej głęboko zakorzeniony i nie potrafiła się go całkowicie pozbyć.
"Na pewno zaraz się zjawi" mruknęła poddenerwowana, niespokojnie kręcąc się na plastikowym krzesełku. Za kwadrans mieli wchodzić do gabinetu. Gdyby spóźnili się chociaż o dwie minuty, lekarz zwyczajnie by ich nie przyjął. Zagryzła dolną wargę i niepewnie zerknęła na wyświetlacz telefonu. Miał jeszcze czas. Nie napisał, że coś mu wypadło, że nie zdąży na umówioną godzinę - musiał być już w drodze. Może szukał miejsca parkingowego pod szpitalem i dlatego tak długo to trwało? "Obiecał, że będzie. Powiedział, że mogę na niego liczyć" dodała, chcąc uspokoić nieco starszą siostrę. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co Penelope myśli o przyszłym tatusiu i cholera. Nie chciała między nimi jakiejś takiej napiętej atmosfery, wymiany krzywych spojrzeń. Zwłaszcza, że w niedalekiej przyszłości miały czekać ich wspólne urodziny, wakacje, święta. Eric należał już praktycznie do rodziny i niesamowicie zależało jej na tym, żeby jej bliscy go zaakceptowali i nie robili mu trudności.
Minęło kolejnych pięć minut, dziesięć. Ciężarna poderwała się wręcz z krzesła i zaczęła tuptać po korytarzu rozglądając się na boki. Nie chciała się rozklejać, nie chciała wpadać w panikę. Do wizyty wciąż pozostawało trochę czasu. Im jednak było go mniej, tym bardziej bolesna stawała się dla niej świadomość, że Milton wypiął się na nią, na dziecko i nawet nie raczył ich o tym poinformować. Właśnie tyle dla niego znaczyli, tak mocno mu na nich zależało. Łzy napłynęły jej do oczu, niestety nie udało się jej ich powstrzymać. Wbrew woli zaczęły ściekać jej po bladych policzkach i moczyć przód koszuli. Wytarła je pospiesznym ruchem ręki.
"Dobrze, że Ty jesteś. Nie chciałabym robić tego sama" szepnęła, a gdy zza drzwi gabinetu wyłonił się lekarz i zaprosił ją do środka, ścisnęła kobietę za rękę i razem z nią weszła do niewielkich rozmiarów, wyposażonego w najróżniejsze sprzęty pokoiku. Po zwyczajowym wywiadzie przyszła pora na badanie ultrasonografem, które całe szczęście, nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Potwierdziło zaś, że maluch rośnie jak na drożdżach i rozwija się prawidłowo. Co wycisnęło z jej oczu kolejne łzy - tym razem ulgi. Tak bardzo się bowiem bała, że coś będzie nie tak, że czeka ją powtórka z historii, że nie uda się jej donosić ciąży. Ginekolog zapewnił jednak, że rokowania są jak najbardziej pomyślne i że zrobi co w jego mocy, aby po raz kolejny przez te straszne przykrości nie musiała przechodzić. Podziękowała mu, wytarła umazany żelem brzuszek, naciągnęła koszulkę i chwyciwszy za torebkę, powoli udała się w kierunku wyjścia.
"Myślisz, że się przeraził i postanowił jednak zostawić mnie z tym wszystkim samą?" zapytała cicho. Wcześniejszą euforia długo nie trwała. Po opuszczeniu progu gabinetu natychmiast dopadły ją wątpliwości i rozterki. Tak bardzo liczyła na jego wsparcie i zaangażowanie. Poległ na pierwszej prostej i nie miał w sobie nawet na tyle odwagi, żeby ją o tym poinformować. Jeśli po ostatniej rozmowie w jego mieszkaniu myślała, że swoją krzywdzącą opinią na jej temat złamał jej serce, tak teraz... Dał jej nadzieję, a potem brutalnie ją odebrał, co było jeszcze gorsze. "Idiotka ze mnie, jak mogłam myśleć, że..." kolejna zbłąkana łza wydostała się na wolność. "Odstawisz mnie do domu? Czuję się taka zmęczona. Najchętniej poszłabym spać" podlała Penny rozbite spojrzenie i zaczęła się zbierać do drogi.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Penelope nie wyobrażała sobie sytuacji, że jej siostra zostaje z tym wszystkim sama. Już wtedy, gdy robiła ciążowy test (testy) obiecała jej, że gdy tylko będzie tego potrzebować to będzie przy niej. Bez żadnych wymówek i wykrętów. A przecież przez wzgląd, że jej narzeczony jest jej szefem wzięcie jednego dnia wolnego nie stanowiło żadnego problemu. W innych przypadkach pewnie musiałaby się nasłuchać o tym, jak nieprofesjonalnie wykorzystuje swoje wpływy w pracy, ale przecież kochał Aimee równie mocno jak ona, więc gdyby wiedział to pewnie sam zaproponowałby jej wolne przedpołudnie.
I tak oto siedziała w poczekalni, kartkując jakiś nudny magazyn. Widziała, że siostra odchodzi od zmysłów i z każdą kolejną minutą denerwuje się coraz bardziej… I w sumie nie mogła jej się dziwić, bo to tak bardzo nieodpowiedzialne ze strony ojca dziecka by tak bezdusznie wystawiać Hale, że aż w oczach zazwyczaj spokojnej Pen zaczęły palić się nerwowe chochliki. Nawet kolorowe czasopisma nie dały rady odciągnąć jej myśli od najczarniejszych scenariuszy, więc tylko pokręciła głową i zaczęła pocieszać młodszą siostrę. Była tak wściekła, że cały czas trafia na takich nieczułych i nieodpowiedzialnych dupków. Gdyby tylko ten cały Eric trafił w jej ręce…
Na szczęście chęć mordu przerwał im lekarz, który zaprosił je do środka. Oglądanie radości w oczach siostry było naprawdę czymś czego potrzebowała. Chociaż sama miała problem by na niewyraźnym ekranie dostrzec dziecko to jednak bicie serca dalej dudniło jej w uszach nawet gdy opuszczały gabinet.
- Mówiłam, że wszystko będzie w porządku i za kilka miesięcy urodzisz pulchnego i słodkiego dzidziusia – uśmiechnęła się promiennie, bo teraz ich zdrowie było najważniejsze. Nie jakiś debil, który ponownie dał ciała i zawiódł tak wspaniałą kobietę, która pod sercem nosiła jego dziecko. Nawet nie próbowała szukać dla niego wymówek. – Szczerze? Myślę, że to tylko facet i albo wyleciało mu z głowy albo spanikował… Nawet Danielowi wypadają z głowy ważne daty – może marne pocieszenie, ale przecież ten uroczy zaprogramowany robot również miał problemy z pamięcią, więc istniało prawdopodobieństwo, że Eric również zapomniał. W żaden sposób go to nie tłumaczyło, ale nie wierzyła, że nagle postanowił się wypiąć.
- Hej spójrz na mnie – złapała siostrę za ramiona, zmuszając by ta skierowała spojrzenie w jej stronę – Nie jesteś żadną idiotką. To normalne, że chcesz wierzyć, że się zmienił. Rozumiem Cię. Ale nie możesz obwiniać siebie, bo to tylko i wyłącznie jego strata – uśmiechnęła się do niej ciepło a na pytanie o odwiezienie do domu kiwnęła ze spokojem głową. Niech jednak Aimee nie myśli, że w tym domu będzie sama, bo Penny miała wolne całe popołudnie i absolutnie nie miała zamiaru dzisiaj wracać do biura.
<div class="s1"><img src="https://64.media.tumblr.com/53cd55ca4d9 ... e3751a.gif" class="s2"><div class="s3">Lubiła tańczyć, pełna radości tak, ciągle goniła wiatr...</div></div><link href="http://fonts.googleapis.com/css?family=Great Vibes" rel="stylesheet'">
<style>.s1 {width:300px;height:120px;margin: 0 auto;display:flex;justify-content:center;align-items:center;}.s2 {width:120px;height:120px;object-fit:cover;border-radius:50%;position:relative;z-index:5;border:1px white solid;}.s3 {width:100%;height:80px;background:white;outline:2px dashed #E3E3E3;outline-offset:3px;display:flex;align-items:center;box-sizing:border-box;padding: 0 5px 0 45px;margin-left:-40px;position:relative;z-index:3;text-align:center;font-family:Great Vibes;font-size:20px;font-style:italic;color:#786f8c;}.s3::before {content: ;color:black;position:absolute;right:15px;top:0px;line-height: 20px;font-size:20px;font-family: 'Mr De Haviland', cursive;color: #c0c0c0;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • Rozdział 13 - Gdy się człowiek spieszy…
Ostatnie dwa tygodnie Eric dochodził do siebie próbując ustalić jakiś plan działania. I nawet wyszło mu to całkiem sprawnie, jeśli nie liczyć dobrowolnego założenia dożywotniego łańcucha na nogę - i nie, nie miał tu na myśli posiadania dziecka czy wizji więzienia. Chodziło l załatwienie spraw natury… rodzinno-biznesowej. I to właśnie z tego powodu zwlekał tak długo z odpowiedzią, nie odzywając się ani słowem. A gdy wreszcie doszło do pierwszego spotkania, Milton znów czuł się jak nieodpowiedzialny uczniak, który tłumaczy się z wagarowania, chociaż tym razem rozprawa dotyczyła zagadnienia dużo bardziej poważnego. Właściwie mówił to, co Aimee chciała usłyszeć i starał się włożyć w to tyle zaangażowania i stanowczości, żeby ukryć własną niepewność i ciężar nałożony na ramiona. Nie obiecywał gruszek na wierzbie, a przedstawiał własne realne możliwości, ale wraz z trwaniem tamtego spotkania był coraz mniej przekonany, że to może w ogóle wypalić.
Jednak się nie poddał i obiecał stawić się w gabinecie ginekologa za kilka dni o wyznaczonej godzinie. Powiedział, że nie nawali i słowa zamierzał dotrzymać. Ale życie jak zwykle miało wobec niego inne plany.
Aby dotrzeć na miejsce bez samochodu mógł liczyć tylko na komunikację miejską. Biorąc poprawkę na różne niespodziewane przypadki wyszedł odpowiednio wcześniej, żeby się nie spóźnić. Tylko że w swoich planach nie przewidział awarii metra, które od ostatnich powodzi działało z licznymi usterkami, a która to awaria zatrzymała go w pociągu na kilkadziesiąt minut bez możliwości opuszczenia wagonu i bez dostępu do sieci komórkowej akurat na tym odcinku trasy. Był więc odcięty od komunikacji i nie mógł poinformować Aimee, że się spóźni. Cholera! Kiedy tylko dotarł na odpowiednią stację, ruszył biegiem w kierunku szpitala, ale i tak wiedział, że jest spóźniony. Mimo to podjął próbę licząc na to, że nie tylko metro się opóźniło, ale także kolejka w szpitalu.
- Aimee! - zawołał zasapany, kiedy dostrzegł wreszcie na drugim końcu korytarza jej zwróconą do niego tyłem sylwetkę. Przyspieszył kroku, a ostatnie dwa metry wręcz przesunął się poślizgiem po podłodze. Nie miał zielonego pojęcia, kim była brunetka towarzysząca Hale. Nie zwrócił na nią jednak większej uwagi - nie licząc przelotnego spojrzenia - całe swoje zaangażowanie skupił na Aimee. Widząc jednak jej zapłakaną twarz zrozumiał, że przyszedł za późno, a ona już wyszła z badania. Westchnął ciężko. - Wiem, spóźniłem się i znów spieprzyłem sprawę! - przyznał wprost odruchowo łapiąc Aimee za rękę, jakby chcąc ją w ten sposób zatrzymać przed odejściem. - Co bym powiedział i tak mi pewnie nie uwierzysz, ale naprawdę nie zrobiłem tego celowo. - Puścił jej rękę i przyłożył sobie dłoń do okolicy swojego serca podkreślając tym samym, iż tym razem to nie zależało od niego. Zresztą, nawet jeśli akurat w tym jednym przypadku powiedziałby prawdę odnośnie powodów opóźnienia i miał całkiem wiarygodne usprawiedliwienie, miał już wyrobioną opinię kłamcy i podejrzewał, że Aimee i tak poddawałaby w wątpliwość każdą jego wymówkę. - Gdybym miał uciec, nie przyszedłbym tu także teraz. Aimee… - mówił starając się ukryć panikę, bo pamiętał, co powiedziała mu tamtego dnia, gdy przyszła powiedzieć o ciąży. Nie będzie drugich szans i albo się podejmie, albo sajonara. Dopiero teraz zrozumiał, że wizja drugiej opcji przeraża go dużo bardziej niż ta pierwsza. - A, i tego… są dla ciebie… - wcisnął jej w rękę trzymany kurczowo niewielki bukiet sfatygowanych w trakcie przedzierania się przez tłum czerwonych róż, o którym całkiem zapomniał, kiedy zobaczył Aimee. Nie miał pojęcia, jakie są jej ulubione kwiaty, a róże były chyba najbardziej uniwersalne? A może nie powinien przynosić kwiatów? Nieważne. Był zdeterminowany wynagrodzić jej swoje postępowanie, dlatego też stanął bardziej wyprostowany i zaproponował pierwszą rzecz, jaką przyszła mu do głowy: - Wejdziemy tam jeszcze raz. - Popatrzył na drzwi na korytarzu wokół nich i dostrzegł dwa gabinety usg. - Który? - Nie czekając na słowną odpowiedź uchwycił mimowolne spojrzenie Hale na jedne z drzwi, zrobił krok w ich kierunku i jak gdyby nigdy nic zapukał w nie, gotów nawet wcisnąć lekarzowi łapówkę, byleby tylko przyjął ich ponownie.
Ostatnio zmieniony 2021-04-17, 22:43 przez Eric Milton, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zawsze była roztrzepana. Wiecznie się dokądś spieszyła, ciągle o czymś zapominała. Na wszystko to, co działo się dookoła reagowała niesamowicie emocjonalnie i impulsywnie. W jednej chwili się śmiała, a w kolejnej zanosiła gorzkimi łzami. Naprawdę ciężko było za nią nadążyć. Dotrzymać jej kroku. Zwłaszcza teraz, gdy ciążowe hormony w niej szalały, sprawiając, że bodźce z zewnątrz odbierała jeszcze bardziej intensywnie. Cieszyła się więc, że ma przy sobie Penny - nie tylko swoje pocieszenie i moralne wsparcie, ale też własnego anioła struża, który podczas gdy ona z przejęciem będzie wpatrywać się w ekran monitora, zapyta lekarza o wszystkie niezbędne badania, witaminy, suplementy. Zapamięta słowo w słowo to, co przekaże im ginekolog i zadba o to, aby Hale przy okazji umówiła się na następną wizytę i poprosiła o namiar do szkoły rodzenia. To jak bardzo ogarnięta była Penelope, to jak dobrze sobie radziła w sytuacjach niecodziennych i kryzysowych niesamowicie jej imponowało. I sprawiała, że względem jej osoby czuła jeszcze większy respekt. No i dumę, że tak wspaniała i dzielna kobieta jest jej siostrą.
W milczeniu wysłuchała jej słów, wycierając mokre od łez policzki. Bardzo chciała wierzyć w to, że miała rację i Eryk zamiast kompletnie zmienić zdanie przestraszył się, zapomniał. Wszystko, tylko nie się ich wyrzekł. "Chodźmy więc" mruknęła niewyraźnie, robiąc kilka niepewnych kroków naprzód. Doskonale wiedziała, że siedzenie na szpitalnym korytarzu byleby tylko sprawdzić, czy Milton w ogóle się pojawi nie miało sensu. Z jakiegoś powodu jednak ciężko jej było odejść.
Szczęśliwie, do akcji znów wkroczyła starsza Diaz, która otoczyła ją ramieniem, jakby odpowiadając na jej niewypowiedziane słowa i potwierdzając, że nic tu po nich, pora wracać do domu. Nie uszły jednak pięciu metrów, kiedy w szpitalnych murach rozległ się krzyk blondyna. W kilku susach pokonał dzielącą ich odległość, moment później stojąc już przy nich i łapiąc Aimes za rękę w niemalże błagalnym geście, byleby tylko na niego spojrzała i go odtrącała. Cień paniki przeszedł po jej twarzy. Bała się odrzucenia, ponownego zranienia. Danie mu szansy, otworzenie się, zaufanie kosztowało ją naprawdę dużo wysiłku. Nie mogła pozwolić na to, żeby to wyglądało tak już zawsze, że ona na niego czeka i zanosi się płaczem, a on daje plamę. Z ręki wytrącił jej jednak najważniejszy argument. Czy gdyby nie planował się zjawić, miał zamiar się na nich wypiąć, w ogóle by tutaj przyjeżdżał? Po co? No właśnie. Nie był skończonym dupkiem, a jego intencje były szczere. Musiała zaryzykować.
"Wierzę Ci" mruknęła miękko, posyłając mu cień uśmiechu. Wciąż była zestresowana i spięta, przestraszona jak mała sarenka, ale jej organizm powoli zaczynał się odprężać. Uśmiechnęła się nieco szerzej, gdy zmieszany wręczył jej sfatygowany już nieco bukiet kwiatów. Wcale nie musiał tego robić. Kupować jej róż, rozpieszczać prezentami, a jednak ten gest był tak słodki i uroczy, że momentalnie przegnał burzowe chmury znad jej głowy. Oczy się jej zaświeciły, rysy twarzy złagodniały. Nie pamiętała już kiedy ostatni raz ktoś zrobił jej tak piękną niespodziankę. Nic dziwnego, że jej nastawienie również uległo zmianie. "Dziękuję, są wspaniałe" szepnęła, muskając lekko wierzch jego dłoni. Przejęta tym nagłym pojednaniem na moment zapomniała o stojącej obok siostrze, a kiedy poczuła ma sobie jej intensywne spojrzenie, z zakłopotaniem przeniosła na nią wzrok i posłała przepraszający uśmiech. Nie chciała, żeby poczuła się pominięta czy zapomniana. Po prostu ciężko się jej było odnaleźć w nowej rzeczywistości, w której po jednej stronie stała ona, po drugiej zaś Eryk, taki stanowczy i zdeterminowany. Swoją drogą, w tej jego pewności siebie było coś na maksa pociągającego i gdyby Hale nie była już w ciąży, pewnie lada moment by w nią zaszła, bo dejm. Gdyby mogła tu i teraz na niego wskoczyć, właśnie to by zrobiła.
Nim zdążyła przedstawić sobie dwie najważniejsze na ten moment dla niej osoby, mężczyzna zapukał do gabinetu zabiegowego, jego drzwi się uchyliły i na korytarz wyszedł pan doktor. Minę miał nie tęgą, nie był specjalnie zadowolony z tego, że ktoś im przeszkadza, ale kiedy zauważył Aimee i jej proszące spojrzenie, westchnął tylko i ruchem ręki całą gromadę zaprosił do środka, na wstępie oznajmiając, że tak tłoczono u niego jeszcze nie było.
"To jest Penny, moja siostra" mruknęła, kiedy ginekolog zajęty był ustawianiem parametrów sprzętów. "A to jest Eric, mój..." urwała, zanosząc się kaszlem. Przyjaciel? Kochanek? Żadne określenie do niego nie pasowało, a nazywanie go per ojcem dziecka wydawało się jej jakieś takie szorstkie i nieczułe. "Poznajcie się" sapnęła, kiedy lekarz zaczął smarować jej brzuch specjalnym żelem. Uczucie nieprzyjemnego zimna i lepkości szybko zostało zastąpione obezwładniającym poruszeniem i rozczuleniem, bo czego nijak nie spodziewała się wcześniej, po raz drugi dane jej było dziś zobaczyć pluskające się w jej brzuchu dziecko. Zaśmiała się cicho, kiedy Milton zmrużył oczy, próbując na ekranie dopatrzeć się czegoś więcej niż szarej, bezkształtnej plamy.
"Zaraz usłyszysz coś wspaniałego" zapowiedziała, kiedy medyk założył wokół jej brzucha specjalny pas, a już chwilę później w pomieszczeniu rozległ się dźwięk bicia małego, dziecięcego serduszka. "To nasze. Nasz syn albo córka" nic nie mogła poradzić, znów zaniosła się łzami, kątem oka zerkając to na stojącego obok mężczyznę, to na stojącą obok kobietę. "Ignorujcie. One nie chcą przestać lecieć" całość próbowała obrócić w żart, ale było po niej widać jak bardzo jest przejęta i ile ta chwila dla niej znaczy.
Aimee Hale | Blinding
Obrazek Obrazek
No more dreaming like a girl,
so in love with the wrong world

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To się nie działo naprawdę! W jednej chwili szły w stronę podziemnego parkingu a teraz jak gdyby nigdy nic Aimee bez żadnego zastanowienia, bez żadnych pytań przyjmowała te wyjaśnienia ze spokojem i jeszcze patrzyła na niego takim maślanym wzrokiem. Niestety ona sama nie była taka naiwna i już miała stanąć pomiędzy nim a swoją siostrą i wygarnąć temu idiocie jak ogromnym jest kretynem i jak bardzo nie zasługuje na ani jedną wylaną przez niego łzę, jednak Eric pociągnął ciężarną z powrotem do gabinetu. Penny nie zamierzała zostawiać ich samych, więc również weszła do środka i stojąc nieco dalej spoglądała morderczym spojrzeniem na wybranka Hale. Nie poznawała jej. Naprawdę jej nie poznawała i naprawdę jej się to nie podobało! Gdzie podziała się ta silna i niezależna kobieta? Od kiedy zachowywała się jak przestraszona sarenka w obecności jakiegokolwiek mężczyzny? Może nie spodziewała się tutaj księcia z bajki, ale to co dostała na załączonym obrazku przeszło jej oczekiwania. I szczerze mówiąc ulżyło jej, że w poczekalni nie ma Daniela, bo chyba żadna siła nie byłaby w stanie go powstrzymać przed obroną przyjaciółki.
Gdy Aimee sobie ich przedstawiła Penny nie odezwała się słowem. Tylko na chwilę zerknęła na siostrę, która znowu próbowała się tłumaczyć, by znów wrócić tym morderczym spojrzeniem w stronę chłopaka. Nie mogła uwierzyć, że tak bardzo zmanipulował i zaślepił jej siostrę. Dyskretnie wywróciła oczami, bo nie wierzyła ani w jego troskę, ani w szczerość jego zachowania.
Milczała również gdy wychodzili z gabinetu i milczała gdy zmierzali korytarzem w stronę parkingu. Dopiero gdy znaleźli się w bardziej ustronnym miejscu przestała hamować w sobie złość.
- Ciekawe czy jak zaczniesz rodzić to też będziesz zerkała na zegarek czy tatuś na pewno zdąży… - nie umiała ugryźć się w język, bo od pierwszych chwil nie zaczęła pałać do niego sympatią. Wydawał się być dość skomplikowaną i trudną osobą już po samych opowieściach siostry, ale teraz przekonała się na własnej skórze jak nieodpowiedzialny jest z niego palant. – Przed chwilą wylewałaś przez niego łzy i dałaś się przekabacić kilkoma kupionymi w pośpiechu badylami i marną wymówką – zerknęła na siostrę i chwilę później na Erica – Teraz ja mówię, więc się nie wtrącaj – uciszyła go, widząc, że już nabiera powietrza by zapewne znowu znaleźć jakieś wytłumaczenie swojego zachowania. Jednak Penelope nie była tak naiwna. – W sumie to nawet się nie wytłumaczył – no ręce jej opadały, bo właśnie zdała sobie sprawę, że nawet tego nie próbował a Aimee była gotowa wpaść w jego ramiona.
- Nie podoba mi się jak traktujesz moją siostrę. Jak można zapomnieć o tak ważnym badaniu? Trzeba było sobie na czole napisać skoro masz taką beznadziejną pamięć – kolejny raz wbiła mordercze spojrzenie w bruneta, bo naprawdę nie chciała widzieć jak jej siostra cierpi przez jego nieodpowiedzialne zachowanie.
<div class="s1"><img src="https://64.media.tumblr.com/53cd55ca4d9 ... e3751a.gif" class="s2"><div class="s3">Lubiła tańczyć, pełna radości tak, ciągle goniła wiatr...</div></div><link href="http://fonts.googleapis.com/css?family=Great Vibes" rel="stylesheet'">
<style>.s1 {width:300px;height:120px;margin: 0 auto;display:flex;justify-content:center;align-items:center;}.s2 {width:120px;height:120px;object-fit:cover;border-radius:50%;position:relative;z-index:5;border:1px white solid;}.s3 {width:100%;height:80px;background:white;outline:2px dashed #E3E3E3;outline-offset:3px;display:flex;align-items:center;box-sizing:border-box;padding: 0 5px 0 45px;margin-left:-40px;position:relative;z-index:3;text-align:center;font-family:Great Vibes;font-size:20px;font-style:italic;color:#786f8c;}.s3::before {content: ;color:black;position:absolute;right:15px;top:0px;line-height: 20px;font-size:20px;font-family: 'Mr De Haviland', cursive;color: #c0c0c0;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W czasie, kiedy Aimee próbowała zapanować nad emocjami po jego wejściu, Eric na szybko wymyślał co powiedzieć i co zrobić, jeśli brunetka go odtrąci - do czego miała pełne prawo i Milton wcale by jej nie winił, nawet jeśli byłoby to dla niego dość trudne doświadczenie zwłaszcza teraz, kiedy zdecydował się uczestniczyć w całym tym dziecięcym szaleństwie. Tylko że nie spodziewał się aż tak szybkiego wybaczenia spóźnienia. "Wierzę ci". Dwa słowa, które dodały mu powera do działania, a ulga nagle zalała mu całą klatkę piersiową. To śmieszne, bo uważał ten moment całego spotkania za najtrudniejszy, a jednocześnie najważniejszy. Skoro dostał już ten kredyt zaufania - nie pierwszy i zapewne nie ostatni kredyt w jego życiu - nie zamierzał nadwyrężać jej cierpliwości. Niemniej był w takim szoku, że w pierwszej chwili zaniemówił i patrzył na nią zaskoczony, z szeroko otwartymi oczami i lekko uchylonymi ustami, zanim połączył wszystkie kropki w całość. - Dziękuję - wchodząc do gabinetu ścisnął lekko Aimee za ramię i odetchnął z ulgą uświadamiając sobie, że zatrzymał powietrze w płucach. Już nie zastanawiał się, czy dobrze zrobił przynosząc kwiaty. Teraz czuł zażenowanie, że te kwiatki nie są wcale takie ładne, jak w kwiaciarni. I przede wszystkim są za małe. Tak, następnym razem przyniesie większy bukiet.
Z miny i pomruków lekarza nie zrobił sobie nic specjalnego. Za to zwrócił uwagę na towarzysząca Aimee kobietę. Gdy usłyszał, że jest jej siostrą, zrobiło mu się trochę głupio, że wcześniej ją zignorował. Za to w trakcie przedstawiania jego, lekko się uśmiechnął - w końcu nerwy puściły na tyle, aby móc to zrobić! - ale nie odezwał się słowem. Był jednak zbyt rozemocjonowany, aby wyczuć wrogość Penny wobec siebie. No hello, miał zaraz zobaczyć swoje dziecko! Chociaż - nie ma co ukrywać - oczekiwał czegoś więcej niż kilku czarnych, białych i szarych plam. Przeniósł wzrok z usg na miejsce, gdzie lekarz przykładał głowicę i nie mógł uwierzyć, że tam rozwija się dziecko. Jego dziecko. Bicie serca zrobiło na nim nieco większe wrażenie, chociaż bardziej przez wzruszenie Aimee, której łzy ciekły po twarzy. Uśmiechnął się do niej lekko i wytężył wzrok starając się zobrazować sobie to, co opowiadał lekarz. Może następnym razem będzie widać coś więcej? Żeby nie zawieść Aimee po wyjściu z gabinetu powiedział, że to wspaniały widok - tu lekko skłamał, bo za nic nie wiedział, na co patrzy - ale wspomniał także, że cieszy się, że mógł to zobaczyć - to akurat była prawda - i że dziecko jest zdrowe - tyle zrozumiał z wywodu lekarza.
W tym wszystkim znów zapomniał o milczącej przez całe badanie siostrze Aimee, która konkretnie o sobie przypomniała na parkingu pod szpitalem. Eric faktycznie chciał się wtrącić w połowie zdania Diaz, jednak przez wzgląd na Hale ugryzł się w język i pozwolił starszej siostrze się wygadać. Mimo obecności ciężarnej nie zamierzał dać wejść sobie na głowę. Wyszczekaną miała tę siostrzyczkę, a na pierwszy rzut oka wyglądała tak niepozornie! - Nie, i nie będę tego robić - powiedział zdecydowanie i odruchowo jego prawa stopa lekko wysunęła się do przodu stabilizując całą sylwetkę. - Aimee mi uwierzyła i to mi wystarczy. Przed nikim innym nie muszę się tłumaczyć… - urwał zerkając kątem oka na Hale. - Mi też się nie podoba to, jak ją traktuję. Ale staram się to zmienić. Błędy zdarzają się nawet najlepszym, zwłaszcza że nie wszystko da się przewidzieć - obrzucił Penny szybkim spojrzeniem od góry do dołu, ale w takim bojowym nastawieniu wyglądała na pannę-idealną, zawsze wiedzącą jak postąpić. Nie, ona na pewno nie popełniała takich błędów. Z taką dyskusji nie było. Nie zależało mu na zdaniu Penny, nie chciał jednak, aby Aimee - skoro raz mu uwierzyła - poddawała w wątpliwość jego prawdomówność, kiedy jej siostra wycelowała w niego bezpośrednie oskarżenie. - Okej, niech ci będzie - złamał się i zaczął grzebać w kieszeni kurtki, z której oprócz kilku monet i paragonów wyjął także bilet metra. - Godzina wejścia na jedną stację i godzina wyjścia ze stacji koło szpitala. - Wcisnął Penny w rękę bilet i postukał palcem w nadrukowane cyfry na papierze. - Awaria zatrzymała pociąg na czterdzieści minut pod ziemią. Nie mogłem nawet zadzwonić, że się spóźnię, bo nie było zasięgu. Zadowolona? Nie zapomniałem o badaniu. Nie zapomnę o porodzie - zapomnieć nie zapomni, ale jak ojciec się nie spisze, to może nie dostać przepustki, ups! Tego jednak nie musiała wiedzieć. Spojrzał znów na Aimee i westchnął ciężko. - To się więcej nie powtórzy… - zapewnił wręcz błagalnie, chociaż nie wiedział do końca, czy upewnia w tym siebie, czy Hale.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”