WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
dreamy seattle
dreamy seattle
-
-
- Strasznie się denerwuje.
Stwierdziłam cicho zerkajac nerwowo na zegarek. Zawsze bardzo się stresowalam bo za każdym razem lekarz nie miał dla mnie dobrych informacji. Ale co się dzisiaj przecież byłam Mikaela Harker dla mnie dobre wiadomości nie istniały. Po kwadransie drzwi gabinetu otworzyły się i wyszła z nich pielęgniarka o wysoko spietych głos włosach.
- Pani Mikaela Harker, zapraszam do gabinetu.
Gdy usłyszałam swoje imię i nazwisko poczułam jak moje serce bardzo przyspieszył. Naprawdę strasznie się stresowalam. Zacisnelam swoje dłonie na kopercie i poprawiłem torebkę która zjechała z mojego ramienia, po czym podniosłam się z krzesła.
- Wchodzisz ze mną?
-
Gdy dotarli do szpitalnej poczekalni, Skylar poczuł się trochę nieswojo. Trudno się dziwić - po raz pierwszy znalazł się w takiej sytuacji jak dziś, więc powoli i jego ogarniał stres, jednak na myśl o tym, że chociaż raz znalazł się w szpitalu z innego powodu niż pogruchotane kości po upadku z motocykla, nieco się rozluźnił. Pozostawała jednak kwestia ciąży. Nawet ślepy zauważyłby, że Mikaela była w bardzo kiepskim stanie, poza tym ostatnie tygodnie nie szczędziły dziewczynie stresów. Po części się bał, że to odbiło się na zdrowiu płodu, a oni jakoś nie mieli do tej pory okazji dłużej porozmawiać na ten temat. Wszystkiego miał dowiedzieć się za drzwiami gabinetu. I oby to były mimo wszystko dobre informacje...
- Wszystko będzie dobrze - powiedział cicho. Te słowa chyba zbyt mocno weszły mu w nawyk. Uniósł do góry jej dłoń i ucałował jej wierzch, chciał jej w ten sposób zakomunikować, że mogła na niego liczyć. I to się nigdy nie zmieni. Wtedy pielęgniarka wezwała Mikaelę do gabinetu lekarza - jeżeli mnie nie wygonią, to tak - dodał, podrywając się z krzesła. Co za głupie myślenie. Przecież był ojcem. Inne kobiety także siedziały ze swoimi partnerami w oczekiwaniu na wizytę.
-
- Dzień dobry Panie Doktorze.
Rzuciłam od progu, położyłam na biurku swoje dokumenty i bez większych wstępów weszłam za kotare, gdzie mogłam pozbyć się dolnej części garderoby. Już nie mogłam się dosłownie doczekać kiedy będę mogła wystawiać jedynie brzuch do badania. Położyłam się na fotelu i czekałam aż lekarz do mnie podejdzie.
- Jak się dzisiaj czujemy?
Usłyszałam gdy mężczyzna podszedł do mnie. W odpowiedzi wzruszyłam jedynie ramionami. Miałam nadzieję że im mniej będę mówiła, tym mniej lekarz sam powie i obejdzie się bez przykrych informacji z jego strony. Mężczyzna badal mnie dłuższa chwilę, po czym po prosił bym weszła na wagę co też zrobiłam. Widząc jego mnie widziałam już że za chwilę dostanę od niego sporą reprymende. Mężczyzna zasiadł za swoim biurkiem a ja udałam się za kotare by się ubrać. Gdy byłam już gotowa lekarz wskazał krzesło przed sobą..
- I jak Panie Doktorze?
Spytalam chociaż miałam bardzo źle przeczucia. Czułam jak zaczynają mi się pociąć dłonie. Bałam się że lekarz za chwilę powie coś co sprawi że od razu się rozplacze. Zresztą ostatnimi czasy tak właśnie wyglądały moje wizyty u ginekologa i zawsze kończyły się płacze.
- Pani Harker, wyniki mogły by być dużo lepsze. Rozmawialiśmy ostatnio o tym że Pani ciąża jest zagrożona. Musi Pani o siebie dbać, dużo wypoczywać i więcej jeść. Od ostatniej wizyty schudła Pani 2 kilogramy. A taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Nie mówię że ma Pani przytyć od razu 10 kg bo to również nie jest bezpieczne. Ale nie może Pani sobie pozwolić na utratę wagi. Płód jest bardzo słaby.
Wszystkie słowa które lekarz wypowiadał uderzały we mnie niczym kamienie. Czułam się jak pod ścianą. Zacisnelam mocno dłonie na swoich kolanach w obawie że za sekundę się rozkleje. To wszystko było dla mnie jak wyrok. Wiedziałam że kobieta które już raz poronilam utrzymanie kolejnej ciąży jest bardzo trudne. Ale nie sądziłam że będzie to aż taka walka.
-
Nie powinien tak myśleć. Musiało być dobrze. Miał zamiar powtarzać to sobie tak długo, póki to nie stanie się prawdą. Niedługo potem badanie dobiegło końca. Już po samym wyrazie twarzy lekarza dało się wywnioskować, że raczej nie miał dla nich dobrych wieści.
Takich słów jednak Sky w życiu się nie spodziewał. Czuł, jak każde kolejne wbija go w krzesło. Spojrzał na Mikaelę z wyraźnym rozczarowaniem w oczach, chociaż to nie była wcale jej wina. Wiedział aż za dobrze, jak było jej z tym wszystkim ciężko, spotkało ich przecież wiele złego, a wciąż mieli jeszcze mnóstwo kłopotów na głowie. Najgorsze, że ukrywała przed nim coś tak istotnego - lekarz sam wspominał na temat ostatniej wizyty. Już wtedy Miki wiedziała, że dzieje się coś złego i o niczym mu nie powiedziała. Nie odezwał się nawet słowem, chociaż wiele pytań krążyło mu teraz w głowie. Mimo to, nie potrafił zebrać się w sobie.
-
Spytalam chociaż dobrze wiedziałam że lekarz nie moze mi jedno znacznie odpowiedzieć na moje pytanie. Czułam na sobie wzrok chłopaka i to jeszcze bardziej wbijalo mnie w krzesło. Wiedziałam że postapilam zle. Ale naprawdę nie miałam odwagii powiedzieć mu prawdy. Zwłaszcza że mieliśmy już tyle problemów.
- Na ta chwilę nie jestem wstanie przewidzieć jak zachowa sie płód. Musicie być Państwo dobrej myśli. Proszę brać witaminy które Pani przepisalem i unikać stresu.
Unikać stresu? Dobre. Moje całe życie to jeden wielki stres. A po tej wizycie nie zapowiadało się nawet żeby było inaczej. Jednak mimo wszystko chciałam się starać by wszystko było dobrze. Ale przerazala mnie widmo tej ciężkiej rozmowy która czekała mnie w mieszkaniu że Sky'em i rozmowy która przeprowadzimy w Red Bank.
- Dobrze, postaram się. Dziękuję. Na następną wizytę umowie się telefonicznie. Do widzenia.
Po tych słowach wstałam z krzesła i opuściłam ze Sky'em gabinet ginekologa. Gdy stanęliśmy na poczekalni westchnelam cicho i spojrzałam na chłopaka.
- To.. To co? Wracamy do domu i chyba musimy szykować się do wyjazdu na lotnisko.
-
- Tak, wracajmy już - odpowiedział krótko i w zasadzie tak...beznamiętnie. Czekała ich kolejna trudna rozmowa, ale nie miał zamiaru podejmować jej tutaj, na oczach innych par oczekujących na wizytę.
Nie chciał być dla niej taki zimny, ale to wszystko co usłyszał od lekarza prowadzącego ciążę Mikaeli sprawiło, że czuł się kompletnie rozsypany w środku. Rozumiał doskonale, dlaczego dziewczyna nie powiedziała mu prawdy. Po pierwsze - to ona nosiła to maleństwo pod swoim sercem i wypowiedzenie na głos tak trudnych słów wymagało ogromnego wysiłku, ponadto mieli ostatnio tyle różnych problemów, że wzięcie na warsztat kolejnego z nich mogło pogorszyć sytuację... Tylko że było już trochę za późno. W tej sytuacji powinien zabronić Mikaeli tej podróży, którą mieli zaplanowaną na dziś wieczór, ale to przecież na nic się nie zda. Mógłby sobie gadać, a dziewczyna i tak by go nie posłuchała.
Wciąż nie wiedział, jak ma się zachowywać i jak odnieść się do tego wszystkiego, ale w końcu nie wytrzymał. Mikaela cierpiała tak samo jak on, musiał ją wspierać w trudnych chwilach. Złapał ją za dłoń i wyszli ze szpitala, kierując się do samochodu, by wyruszyć w drogę powrotną do domu.
zt x2
-
Nadszedł ten wiekopomny dzień, a mianowicie środa. To nie była zwykła środa tylko ta środa, podczas której Janette i Taylor mieli zobaczyć swoje dziecko na usg. Póki co szatynka doceniała fakt, że nie miała żadnych mdłości, trochę lepiej jej się spało, jednak nie czuła się najlepiej, trochę tak jakby miała wzdęcia i infekcję intymną jednocześnie. Zrobiła sobie dzisiaj jajecznicę, chcąc dbać o swoje dziecko, które musiało jeść sporo białka by dobrze się rozwijać, prawda? W końcu często mówią że dzieci powinny jeść białka by duże urosły, więc czemu nie zacząć już od rozwoju w brzuchu matki? Ponadto szatynka długo nie mogła się zdecydować na to, co chce w ogóle na siebie włożyć, bo nic nie wydawało się idealne na wizytę u ginekologa. Ostatecznie postawiła na coś prostego i o mały włos nie spóźniła się na wizytę w szpitalu przez to, że taksówka którą jechała stała w korku. Pod szpitalem oczywiście czekał na nią Mays.
- Gotowy na zobaczenie nowego człowieka? - zapytała, cmokając go w policzek, udając całkowicie wyluzowaną mimo tego, że niezwykle się stresowała tym wydarzeniem. Chociaż przez tych kilka dni trochę bardziej przyswajała ten fakt, że zostanie matką. I na pewno zamierzała je wychować, nie jest przecież wyrodną matką, porzucającą swoje dziecko. Jednak gdy już weszli do środka i zostali poinformowani gdzie jest gabinet ginekologa to przed samymi drzwiami, siadając na krzesełku na przeciwko pary z kolejną już wizytą, na co wskazywał brzuch kobiety, chwyciła za dłoń młodocianego ojca.
- Przyznaję, jednak mam tremę. - na pewno jej to wcześniej zarzucił, więc mu teraz powiedziała prawdę, a potem usłyszała przemiły głos kobiety w zaawansowanej ciąży, która pytała się ich czy to pierwsza wizyta. Potem pewnie coś świergotała o ich pierwszej wizycie w tymże miejscu, ale Hillówna się wyłączyła gdzieś w trakcie historii, wpatrzona w drzwi i wyczekująca lekarza. Chciała to już mieć za sobą, ot co.
-
- Ani trochę. Gdyby nie to, że nogi mam jak z waty to bym stąd uciekł - szczerość przede wszystkim (zapominając chwilowo o unikaniu tematu jego wieku. i zawodu.) Zdobył się na uśmiech i zawahał się przez sekundę, góra dwie gdy Janette ruszyła do pokoju pozostając w miejscu, przed szpitalem. Lekko głowę uniósł, popatrzył na budynek... głośno odetchnął i ruszył do środka.
- I tak lepiej niż u mnie... - praktycznie jęknął i to po tym, jak niespokojnie drgnął gdy po chwili ciszy Janette się odezwała. Ścisnął jej dłoń, ale jego były mokre, wilgotne. Ewidentnie był zestresowany, jakby to jego mieli badać, a nie ją. Jak kompletny rozdziw patrzył na trajkotającą kobietę i dopiero po chwili przerwał - Tak, to nasza pierwsza, pani widzę doświadczona? - i nie to, że chciał być niemiły, był po prostu cholernie zestresowany. Kobieta się zapowietrzyła, swego partnera zawołał i tylko wywołanie do gabinetu uratowało ich przed awanturą w poczekalni. - Przepraszam, ale... - zerknął przepraszająco na Janette. Lekarz w gabinecie ich powitał, bez zbędnych pytań - wszystko było wszak w papierach - zaprosił Janette za parawan obok i rzucił, że może zdjąć to co zbędne. Mays, jak w transie, też zaczał się rozbierać. PO co? Nie wiadomo. Stres.
-
- Najchętniej zrobiłabym to samo, ale jednak musimy sprawdzić, czy jest zdrowe i czy dobrze się rozwija. Jesteśmy za nie... odpowiedzialni. - jakie trudne słowa przechodziły przez jej usta. Przecież w jej słowniku dotychczas nie funkcjonowało takie słowo jak "odpowiedzialność", zamiast niego zawsze widniały słowa "beztroska" i "bez zobowiązań".
- Cieszę się że jednak ze mną tu jesteś. To dla mnie ważne. - no wiadomo że nie chciała być z tym wszystkim sama, zwłaszcza że miała oglądać takie szczęśliwe pary oczekujące swojego malucha, u których to na pewno nie była wpadka, jak w ich przypadku. Wiedziała, że mężczyzna się denerwuje, czuła to w tym mokrym uścisku jego dłoni, więc jak już wyswobodziła się z niego przechodząc przez drzwi do gabinetu to musiała wytrzeć rękę. Doceniała jednak fakt, że Taylor nadal tutaj był. Sama by najchętniej zwiała gdzie pieprz rośnie. A te wszystkie plakaty przedstawiające dziecko w łonie matki przerażały ją. Chyba dopiero z tego dziwnego otępienia wyrwały ją słowa Maysa o doświadczeniu drugiej ciężarnej, co mogło być jednak źle odebrane. I tak było, przynajmniej to wyrażała twarz urażonej kobiety.
- Ekhm, przepraszam za mojego partnera, zawsze gdy się denerwuje to palnie coś nieprzemyślanego, ale zaręczam że nie miał na myśli nic obraźliwego. - postanowiła wziąć zatem sprawy w swoje ręce, jak to robią odpowiedzialne kobiety, matki w dodatku i spróbowała zatem załagodzić nieco sytuację, którą na szczęście uratował lekarz, wzywając ich do gabinetu. Posłała jeszcze tamtej parze przepraszający uśmiech i weszła do środka na chwilę wstrzymując oddech. Przebrała się zatem za parawanem, ściągając to co konieczne do wykonania badania, jednak zanim wyszła to poprosiła:
- Taylor, będziesz mógł się odwrócić na chwilę? - co mogło brzmieć trochę tak jakby była hipokrytką, bo przecież Mays widział ją już nago, nieprawdaż? Jednak teraz ta sytuacja była nieco bardziej krępująca. Lekarz musiał się zwrócić do młodocianego ojca "nie pan, pan może pozostać w ubraniach" co nieco rozbawiło szatynkę. Czyżby Taylor chcąc ją wesprzeć sam zaczął się rozbierać? Przy okazji może zrobić mu badanie prostaty? Postanowiła jednak żarciki zostawić dla siebie, na potem. Niebawem Janette znalazła się na fotelu ginekologicznym, a Taylor pewnie obok niej. Znów chwyciła go za dłoń i ścisnęła.
- Teraz poczuje pani zimny żel, ale dzięki niemu będziemy mogli zobaczyć wasze maleństwo... - zaczął mówić ginekolog nakładając na brzuch i podbrzusze żel, by potem przyłożyć ultrasonograf i zacząć szukać zarodka. Kobieta wpatrywała się w tamtą czerń kompletnie nic nie widząc, ale się nie znała na tym, ale lekarz też nie wyglądał na zadowolonego. A co jeśli to dziecko było chore?
-
- Oh przepraszam, jestem nieco zestresowany - aż się zaczerwienił. Pechowo rozbierał się od dołu, więc musiał podciągnąć swoje spodnie, a przez chwilę można było podziwiać jego bokserki: w jakieś dziecinne wzory, które pewnie były gwiazdkowym prezentem od Laury. Lekarz tylko pokręcił głową, zachichotał - Przecież Cię widziałem - tutaj chwilowo mu odcięło dopływ rozsądku do mózgu, ale potem głośno westchnął i jednak się odwrócił, podziwiał dyplomy i plakaty porozwieszane po gabinecie. Z tej galerii sztuki ginekologicznej wyrwał go lekarz zapraszając, że też może przyjść.
- To musi być takie niewyraźne? - palnął widząc zamazany obraz na monitorze, lekarz coś tam odburknął, ale Taylor przyglądał się jak zahipnotyzowany temu wszystkiemu. Chwycił Janette za rękę, dla otuchy, ale nie wiedzieć kiedy jego palce zaczęły się w napięciu mocno zaciskać na jej dłoni. Przeprosił, przerzucił wzrok na lekarza, wychwycił jego minę - Co jest panie doktorze? Chłopiec? Dziewczynka? - powstrzymał się przed żartem chłopiec czy aborcja, lekarz uważniej przyjrzał się obrazowi - Musimy pobrać pani krew, a pan musi wyjść do pierwszej części gabinetu - oznajmił pan doktor, nie wiedzieć skąd pojawiła się pielęgniarka, która najpierw Taylorowi pomogła wyjść, a potem pobrała Janette krew i zniknęła by wrzucić próbkę do aparatury - Czy może nam pan powiedzieć o co kaman? - powiedział naprawdę głośno, by lekarz po drugiej stronie parawanu. Odpoiwedź dostał, ale wcale nie była ona przyjemna.
- Musimy zrobić dodatkowe badania. Proszę siedzieć cicho bo pana wyproszę
-
- Może myślmy o... dobra, nie mam pomysłów. Lepiej myśl o tym, że nie chcesz być dupkiem.- szatynka chciała powiedzieć coś mądrego, ale jej nie wyszło, bo na niczym nie mogła się skupić, kompletnie. Oby tak nie zostało, bo inaczej czego to oni nauczą tego dziecka? Albo bliźniaków, nie można wykluczyć takiej ewentualności. Czytała gdzieś że ciąża ogłupia, ale żeby już tak na samym początku? To co będzie za tych kilka miesięcy? Dobrze że nie widziała dzisiejszej bielizny Taylora bo by się pewnie zastanawiała, co ona miała w głowie idąc z nim do łóżka. A może on tak oswajał się z byciem ojcem, nosząc na przykład bokserki ze wzorkiem myszki Mickey? Dobrze że ona nie nosiła bielizny z logiem Barbie, ale wszystko przed nią. Byliby wtedy idealnie dobraną parą, nie ma co.
- Taylor, nie będę dwa razy powtarzać. - nie dość że się stresowała samą tą wizytą to jeszcze on zamierzał ją irytować? Niech uważa, bo zaraz hormony ciężarnej zabuzują i czymś w niego rzuci zza tego parawanu i na pewno nie będzie to bielizna tylko coś ciężkiego. Na szczęście za drugim razem chłopak zrozumiał jej aluzję, a ona mogła wyjść i usadowić się na fotelu ginekologicznym. I zakładam że i tak wszyscy stalkują ten temat więc gwoli wyjaśnienia ta pielęgniarka z którą rozmawiała przez telefon wpisała zamiast 3 tygodni, 3 miesiąc, więc dlatego lekarz szukał płodu przez powłoki brzuszne, widzicie jak pięknie wybrnęłam z sytuacji? Ale skoro podczas tego badania niewiele zobaczył to musiał wykonać też to mniej przyjemne badanie w celu znalezienia zagnieżdżonego zarodka. A szatynka nawet nie zwróciła uwagi na to, że już bolą ją palce od ściśnięcia przez Maysa, bo ten lekarz tak dziwnie się zachowywał, potem wyprosił Taylora do pokoju obok, coś ewidentnie było nie tak.
- Coś jest nie tak z dzieckiem? - zapytała i przez to że się zdenerwowała to się napięła, więc całe to badanie było nieco bardziej bolesne niż miało być w zamierzeniu, bo choć lekarz prosił ją by się rozluźniła, to ona nie była w stanie. Jaka kobieta by się rozluźniła gdy wiedziała, że coś jest nie tak z jej dzieckiem! Jeszcze krew jej pobierali, a tak bardzo tego nie znosiła. A że hcg się nie robi na cito, to jest jeden dzień roboczy i tyle z całej tej zabawy. Podczas drugiego badania lekarz się czegoś upewnił, jednak kolejne słowa, które mieli usłyszeć były naprawdę dziwne. Bo było tam coś o tym, że może ją zaboleć, że muszą pobrać wycinek...
- Czy pan zamierza ciąć moje dziecko?! - krzyknęła wręcz na cały gabinet, zwalając coś ręką z tych emocji. I na nic się zdawały próby uspokojenia szatynki. Przecież to było chore!
- Czy może pan podejść i pomóc nam uspokoić partnerkę? - poprosiła pielęgniarka, która to wcześniej wbijała się z igłą w żyłę Janette.
-
- Dobrze, już dobrze - demonstracyjnie przewrócił oczami i odwrócił się. Ona marudziła jak rodzic, a on się opierał jak zbuntowany nastolatek. I to porównanie wcale nie było tak odległe, tylko pełną świadomość co tutaj się wydarzyło miał tylko Taylor: jego wiek wciąż pozostawał dla Janette zagadką. Odwrócił się, potem wyszedł, ale nerwowo nasłuchiwał tego wszystkiego co się właśnie działo. Wrócił, obserwował, a potem znowu deja vu: wyprosili go ponownie, ale nie trzeba było być geniuszem, wystarczyło być zwykłym nastolatkiem sportowcem by się ogarnąć, że obrót spraw jest bardzo, ale to bardzo niekorzystny.
Nie miał pojęcia co się dzieje za parawanem, czy też przepierzeniem. Nomenklatura była teraz najmniejszym ze zmartwień Maysa. Słyszał mimo wsyzstko lekko poddenerwowany głos lekarza i zdecydowanie nerwowy głos Janette. Nerwowo zaczął dreptać 'w poczekalni' nim został ponownie wywołany. Z iście dziecięcym entuzjazmem wrócił do właściwej części gabinetu ale go mocno wmurowało gdy zobaczył ginekologiczne przyrządy. Nie wiem co to mogło być, nie mam pojęcia, ale uznajmy, że nie wyglądało to zbyt komfortowo, zwłaszcza że łatwo było się domyślić w jakie miejsce te sprzęty mają być włożone. Czy przeszkadzały mu zabawy w towarzystwie zabawek? Nie, parę razy próbował. Czy widok tego co widział mu przeszkadzało? Oj jak bardzo. Złapał Janette za rękę tylko właśnie... nie bardzo wiedział, czy to on dodaje otuchy jej, czy ona jemu.
- Hej, spokojnie. To tylko badanie - jego głos nie był pewny, ani tym bardziej kojący. No ale mówił - Przecież to nasza pierwsza ciąża, może tak to powinno wyglądać, nie? Niekoniecznie musi być przyjemnie, żadna wizyta u lekarza nie jest przyjemna, ale... - zerknął w stronę lekarza, który zabierał się do pracy, ale widząc spojrzenia i Janette i Taylora zawołał pielęgniarkę by rozłożyła parawan. Napomniał, że prosi o spokój, ale na wszelki wypadek da miejscowe znieczulenie. Nie, to nie brzmiło źle - Hej, Janette, będzie okej. Przecież mam silne plemniki nie? Na bank wyrośnie silne dziecko, ogarnie to wszystko o to pewnie zwarcie sprzętu...[/b ]- plótł głupoty, ale nic innego mu nie pozostało. Z ulgą odwrócił się dupą do postawionego 'parawanu' i swą facjatę przed twarzą kobiety umieścił by i jej nie kusiło patrzenie w to co robi lekarz. Choć pewnie nie było to przyjemne jeżeli grzebał jej między nogami...
-
No tak, to ona była tutaj tą dorosłą, o ile tak można było o niej powiedzieć, dlatego starała się zachowywać jak na rodzica przystało? Nie wiedziała jak jej to wyjdzie, ale nie powie nikt że się nie starała przecież. Dobrze zatem że w pewnych momentach Taylor odpuścił, bo jednak nie chciał narażać się na złość kobiety. W ogóle żaden mężczyzna nie powinien być aż takim ryzykantem by się narażać na złość kobiety, a jednak i tacy odważni się znajdywali, którzy potem tego żałowali. I po co, skoro można czasem, może częściej niż czasem odpuścić płci, która i tak wszystko wie lepiej? Na pewno na stole nieopodal fotela ginekologicznego znalazły się przyrządy, które nie wyglądały zbyt przyjemnie, można wręcz rzecz że przerażająco. Janette miała wrażenie że czegoś ewidentnie nie zrozumiała, bo czego jeszcze potrzebował ten lekarz?
- A to nie można tego czegoś sprawdzić z mojej krwi, nie ingerując tam za bardzo? - zaczęła dopytywać gdy chłopak już wrócił do gabinetu, lecz lekarz stanowczo powiedział, że to co musi zrobić jest konieczne.
- Przecież nie piłam wina, starałam się uważać, co zrobiłam nie tak, że teraz wymagane są te wszystkie dodatkowe badania? - zapytała bardziej Maysa niż lekarza, wypowiadając na głos wszystkie swoje rozterki, wiadomo że nie czuła się zbyt komfortowo gdy doszło do badania, ale ona w pewnym sensie bała się o to dziecko. A co jeśli lekarz popełni jakiś błąd i je uszkodzi? Wciąż nie docierało do niej o co w tym wszystkim chodzi, a prawda jest taka że nie uważnie go słuchała.
- Nie uważasz że lekarz coś przed nami ukrywa? - zapytała, zwracając się bardzo cicho do ojca swojego dziecka, jednak jego kolejne słowa ją nieco bardziej uspokoiły. Nawet na chwilę na jej twarzy zawidniał uśmiech, który zmienił się w grymas gdy poczuła coś nieprzyjemnego wewnątrz niej. Nawet przez chwilę ją zabolało, więc spojrzała w stronę materiału oskarżycielskim tonem. Gdy lekarz już skończył swoją czynność to nadal nie wyglądał na kogoś, kto miał właśnie obwieścić dobrą nowinę. Bo przecież ciąża jest dobrą nowiną, prawda?
- A teraz poproszę by się pani ubrała i proszę usiąść przy biurku. Mam do przekazania państwu parę ważnych informacji. - nie zabrzmiało to pozytywnie, w ogóle gdzie są zdjęcia maluszka? Hillówna niezbyt była zadowolona tym, co właśnie usłyszała. Obawiała się że ono było jakieś wybrakowane? Nawet początkowo nie zauważyła, że próbuje założyć dolną część bielizny odwrotną stroną i musiała przekręcić, by ubrać się właściwie. Co za wstyd, ale można to tłumaczyć jedynie nerwami.
-
- Nie jestem lekarzem, nie znam się na tym, nigdy nie byłem u ginekologa. Nie traćmy głowy, okej? - nie wiedział, czy dodaje tym otuchy sobie, czy jej, ale w końcu całe te eksperymenty na ginekologicznym fotelu dobiegły końca. Mays wciąż trzymał Janette za rękę nie zdając sobie sprawy z tego, że pewnie jej utrudnia ubieranie się. No ale w końcu i to się udało, znaleźli się przed lekarzem. Drżącą ręką chwycił Janette i czekali na wyrok.
Lekarz, zanim przystąpił do odpowiedzi, zostawił ich na moment samych i poszedł do pokoju, w którym zniknęła pielęgniarka, wrócił ze świstkiem. Miał zdecydowanie zamyśloną minę patrząc na wydruk, po czym zadał pytanie, czy to rzeczywiście trzeci miesiąc. Tutaj Taylor wyrwał się, że to raczej trzeci tydzień, Janette przytaknęła, a na twarzy ginekologa pojawiła się ulga.
- Uff, w takim razie bardzo przepraszam państwa, tutaj mamy, że to trzeci miesiąc... stąd te badania. Naprawdę przepraszam - podrapał sięp o głowie z zakłopotaniem - Przperaszam ze ewentualny stres, ale nie jest pani w ciąży. Zrobiliśmy badanie, które to wykluczyło... naprawdę bardzo przepraszam, to jakieś nieporozumienie...
Na Taylora spadł młot i mocniej ścisnął rękę Janette.
- ALe ze jak? Poroniła? Dziecko zmarło? - cóż, on tak sobie wkręcił, że będzie ojcem, że nie dopuszczał w ogóle myśli, że cała ta afera przez jakiś stres i testy, a nie przez wypadek.